Piękny weekend zbliżał się wielkimi krokami. Zaplanowany miałem wyczekany dwudniowy wypad na wodę. Trasa, że tak powiem domowa. Odcinek Drawy, od Drawska do poligonu z noclegiem gdzieś na j. Lubie.
Wszystko było gotowe, zamówiona pogoda sprawdziła się w 100% i tak w sobotę rano chwilę przed 9:00 zjawiłem się na miejscu startu, przy elektrowni wodnej w Młynowie (zaraz za Drawskiem).
Rozpakowanie kanady, pakowanie tobołków, trochę się tego nazbierało, ale w planach jak mówię był nocleg, więc zabrałem ciepłe ciuchy, gruby wojskowy śpiwór itd.
https://lh3.googleusercontent.com/-veu86BeASqM/VAyE5xWXdCI/AAAAAAAAB9w/QKG4HYbQhzg/s1000/P9061121.JPG
https://lh4.googleusercontent.com/-X8XnfrH1-GU/VAyFDelKbQI/AAAAAAAAB-A/FDcC9AKwRvc/s1000/P9061123.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-etDu3P1Zl6Y/VAyFOYJd7AI/AAAAAAAAB-I/hUeegXzlV68/s1000/P9061126.JPG
https://lh4.googleusercontent.com/-YXK8RnGtBkM/VAyFU06EnnI/AAAAAAAAB-Q/6H4hXWcQc_I/s1000/P9061128.JPG
No i mogłem w końcu ruszać. Nie ukrwam, że miałem spore obawy jak mi pójdzie. To moje pierwsze doświadczenia z kanadyjką na rzece. Na Drawie dodatkowo jest sporo zwalonych drzew i najbardziej obawaiłem się sytuacji gdy trafie na taką zwałkę, z którą sam sobie nie poradzę no i co wtedy ;)?
Pierwsze metry, pierwsze zakręty i nie jest źle, widać że jest bardzo niski poziom wody, więc doszła jeszcze obawa o kamienie i stan dna po spotkaniu z nimi.
Manewruje się całkiem przyjemnie, gorzej jest przy niskiej prędkości, kiedy muszę się wpasować w wąski przesmyk między zwałkami, wtedy nurt lubi mnie postawić bokiem, więc często do przeszkód podchodziłem na dwa razy.
No i czuć te prawie 5 metró długości, co jakiś czas o coś zawadzałem tyłem ;). W związku z tym wszystkim, nie miałem za bardzo głowy do robienia zdjęć, więc za dużo ich nie będzie. Miałem za to kamerkę i materiał powoli się składa więc później coś pokarzę.
https://lh3.googleusercontent.com/-uuv4bO-JvYY/VAyF6gykCYI/AAAAAAAAB-k/NlzHFVf8Nes/s1000/P9061129.JPG
https://lh5.googleusercontent.com/-aLxttMIOeNI/VA1Nx4j4PYI/AAAAAAAACAY/QAkCiwwIvqw/s1000/DSC00923.JPG
https://lh4.googleusercontent.com/-x45jG9hKhkk/VA1NjNKSOXI/AAAAAAAACAQ/W3mipOX4GOQ/s1000/DSC00926.JPG
https://lh5.googleusercontent.com/-ZRTkElFC-2M/VAyGDDa0u8I/AAAAAAAAB-s/4_YD4H9yW70/s1000/P9061131.JPG
Na jednym z mostków za Drawskiem, miałem miłą niespodziankę, bo z aparatem czekał na mnie mój tato, więc i jest fotka z innej perspektywy.
Po okołu 5 km i niecałych dwóch godzinkach zrobiłem przerwę na drugie śniadanie. Za mną pierwsze kamienie, pierwsze zwałki. Jest nieźle.
https://lh5.googleusercontent.com/-OKH798HVymc/VAyGJbWvIyI/AAAAAAAAB-0/-pe8EOB0OFg/s1000/P9061132.JPG
https://lh5.googleusercontent.com/-P68nA4PrkpI/VAyGut9y6fI/AAAAAAAAB-8/qdW7x_cbQ8k/s800/P9061133.JPG
Drawa w tej części nie jest specjalnie oszałamiająca. Przyroda oczywiście piękna, piaszczyste dno, roślinność wodna, niesamowite ilości ryb. Niestety brzegi mocno porośnięte, sporo krzaków, dużo niskich gałęzi i powalonych drzew. Trasa jest szykowana pod kajakarzy, większość zwałek bez problemu da się pokonać dołem lub górą, czasami jest mały przesmyk między gałęziami i konarami, gdzie zmieści się kajak, parę razy musiałem przechodzić to na dziób to na rufę, żeby wciśnąć się pod zwałkę. No właśnie, mój krążownik jest trochę większy i tak w końcu na 9km trasy trafiłem na drzewo które chyba sobie przepowiedziałem. Ciasne przejście gdzie kajak z załogą wciśniętą do środka na pewno przechodzi. Brzeg wysoki zarośnięty, pień bez gałęzi nad którym można by przeciągnąć kanadę dobre 40cm nad wodą, dno daleko ;).
Po obadaniu sytuacji z plecaka wyjąłem moją składaną piłę z lidla i obrąbałem jedną z gałęzi gdzieś o śr. 10cm :D. Mogłem płynąć dalej.
No a dalej po kilku kilometrach zaczęło się jezioro. Do tej pory na liczniki miałem około 11km (gps włączył się dopiero po jakimś czasie od startu ;)).
Wg prognoz liczyłem że przed wiatrem zakryją mnie lesiste brzegi, niestety wiało prosto w twarz. Po kilometrze zrobiłem przerwę na obiad, na pięknej ukrytej pod drzewami polanie, świetne miejsce w którym byłem pierwszy raz bo z wody nie wyglądało tak zachęcająco.
https://lh5.googleusercontent.com/-hZmfaxJp20g/VAyG5IuYZbI/AAAAAAAAB_E/GmZoa4XGNvM/s1000/P9061136.JPG
https://lh4.googleusercontent.com/-Qzs7ePqghmY/VAyG72qMlyI/AAAAAAAAB_M/6upNLNM3SeY/s1000/P9061137.JPG
https://lh6.googleusercontent.com/-YAd4lpeYQBg/VAyHJG8hvnI/AAAAAAAAB_U/Z4XhnL-bris/s1000/P9061144.JPG
Po przerwie zabrałem się za oranie jeziora, mogłem chować się przy brzegu przed wiatrem, jednak zbyt wiele nadrabiał bym odległości. Na szczęscie wiatr powoli słabł i płynęło się całkiem nieźle. Płynąłem na umówioną polanę, gdzie miała na mnie czekać żóna z synkiem gotowi na ognisko ;).
Było to też punkt z którego zaplanowałem wyruszyć jutro na drugi odcinek.
Niesety punkt przystankowy okazał się dla mnie metą, synek dostał gorączki( o czym dowiedziałem się w połowie jeziora) i stwierdziłem, że wrócę z nimi do domu.
Drawa jeszcze musi na mnie poczekać :).
Pod tą piękną brzozą miał stanąc mój namiot.
https://lh6.googleusercontent.com/-TCHb4nbOiZU/VA1N2RYzv5I/AAAAAAAACAg/ge0wyi1bwlM/s1000/P9041094.JPG
Podsumowując przepłynałem łącznie około 20 km, co zajęło mi nie licząc przerw około siedmiu godzin. Do tego niecałe 2 przerw.
Tu link do trasy (gps złapał sygneł dobry kilometr po starcie)
http://www.navime.pl/trasa/500706
i obrazek
https://lh4.googleusercontent.com/-l2V5l32TfBQ/VAyINBjHuNI/AAAAAAAAB_g/qiDvhWQ96lM/s800/trasa.jpg
Wybaczcie, że tak mało zdjęc z wody. Byłem zbyt zajęty płynięcie ;). Więcej będzie widać na filmiku. Może do wieczora się poskłada.
Dodaję film :)
https://www.youtube.com/watch?v=0rNtdJOjr-U
Podsumowując z dwudniowej wycieczki skończyło się na jednym dniu na wodzie, do tego na tym mniej atrakcyjnym odcinku, ale tak też się zdaża. Canoe się sprawdziło, niestety zaliczyłem kilka kamieni, na jednym usiadłęm dosyć mocno, co objawiło się mocnymi przetarciami, na szczęście ucierpiała tylko farba i do gołej sklejki uszkodzenia nie doszły.
Mimo wszystko jestem bardzo zadowlony, chociaż plecy czuję do dzisiaj.
Znowu się rozpisałem. Wybaczcie ;).