| Biuro Turystyki Kajakowej AS-TOURS | PROZONE - wypożyczalnia kamer GoPro! | KONKURS RELACJA MIESIĄCA |

Znalezione wyniki: 354

Wróć do listy podziękowań

Re: Spływ na Wieprzu 26.04.14

Dzięki Lechu za podpowiedź co zabrać na noc. Mam z tego niewiele, ale postaram się nie zamarznąć :mrgreen:
Najwyżej będę stękał i pompki robił co pół godziny :lol: :lol:
przez Czołg
24 kwietnia 2014, o 22:01
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Wielka Pętla Warszawska

Liczę na spotkanie z częścią ekipy na konwaliowym, strach mnie ogarnia czy damy radę :?: :shock:
Radku, jak ja dam radę to Ty na pewno więc obawy na bok :lol: :lol:
W razie czego będziemy się ciągnąć opóźniając. Zabierzemy cały prowiant na swoje pływadła więc nam nie pouciakają głodomory :lol: :lol:
przez Czołg
25 kwietnia 2014, o 09:24
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Świąteczna sobota na Wieprzu

Czasem jak mnie naleci to lubię sobie selektywnie pocytować ;) A wiem, że nie obrażasz się na moje żarty bo jesteś wesołym człowiekiem to czasem sobie na to pozwalam ;) Do tego używasz fajnego języka pisanego i jest z czego wybierać :lol: :lol: :lol:
Pozdrawiam Ropuniu ;)
przez Czołg
25 kwietnia 2014, o 09:29
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Kajakarska baza w Wawie

Radek ma dużo racji Ropciu. Gdy napisałeś o WKW poleciałem raz dwa na stronkę i nie było na czym oka zawiesić. Nie zachęci to nowicjusza do pływania, a większość w tych czasach zaczyna od szukania informacji w necie. Jest informacja o wypożyczlni, ale ta ginie na tle firm które sam wiesz co proponują.
Do boju sekcja kajakowa ! ;)
przez Czołg
26 kwietnia 2014, o 04:50
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Wieprz nie taki zły - 26.04.14

Zostałem wczoraj sterroryzowany przez Techa, że jak nie dodam opisu od siebie zanim On rano wstanie to mnie utopi.
Żartów więc nie ma ....

Budzik ustawiony na godz. 4.45, ale głowa nabita Wieprzem budzi się o 4.15. Rzut okiem za okno i jest zachmurzone, ale nie pada. To zdaje się największe zmartwienie dnia. O godz. 6.15 jesteśmy z Tedziem umówieni w Warce, lecz dostaję info od Teda że będzie o 6-tej i tak też się spotykamy pod Stokrotką. Pada. Nasze miny i spojrzenia ku niebu dają wyraz spaczenia naszej psychiki na tle pływania. Potwierdzają to miny ludzi których mijamy autem z kajakiem na dachu...
Droga mija nam miło i spokojnie a deszczysko się wzmaga. Dojechaliśmy do Kozienic i postanawiamy zadźwonić do Magi, bo jak mamy wracać to stąd.
Ku naszemu zdziwieniu Maga mówi że nie pada, bądź leciutko mrzy.....No to jedziemy dalej. Jak będzie lało to się przywitamy zjemy coś i wrócimy. Tedzio się zamyślił i....mówi:WIEM! Maga chce wygrać forumowy konkurs........ Zrobi zdjęcia jak zajeżdżamy pod jej blok w strugach deszczu........ i zaraz wymyśliliśmy temat dla jej relacji: ,,Jak zrobiłam w balona dwóch osłów z kajakiem na dachu..." - tak sobie żartując dojechaliśmy do Magi. Oczywiście pada, ale jakby mniej. Szybciutko: Heeeelloł Magi i jedziemy na stanicę bośmy lekko spóźnieni. Buziaki będą później.
Jedziemy na stanicę i....nie pada w ogóle ....pierwszy raz od mojego wyjścia dziś z domu. Spotykamy tam Amico który w krótkich spodenkach wita nas
niczym plażowicz i twierdzi że to czarownica (czyt. Maga) załatwiła pogodę bo to w jej stylu.
Amico swój kajak ma gotowy, Maga i Ted dmuchają swoje, a ja wylewam wodę która nakapała do mojego podczas drogi. W tym czasie dociera do nas Krzysztof - kolega i współtowarzysz podróży Magi.
Na wodę!
Dodam że jest cieplutko i nie pada.
Wieprz jest fajny, bardzo ciekawy i o oczko lub dwa trudniejszy niż Pilica bo z nią mam największe porównanie. Na Wieprzu nie można sobie tak bezkarnie
zalegać w pływadle. Strasznie kręci, do tego jest mnóstwo przeszkód w wodzie. Trzeba mieć oczy otwarte i tą średnią czujność zachować.
Tu przepływam pierwszy raz pomiędzy zwalonymi drzewami gdzie przerwa jest niewiele większa niż szerokość kajaka. Tu również zagadani z Tedziem wpadamy
w chyba tzw. cofkę gdzie zanużając wiosło poczułem jakbym nim machał w powietrzu.
Oczywiście były odcineczki spokojniejsze na których to podpływaliśmy do siebie i miło gawędziliśmy. np. ,,Magda - czemu za Twoim Heliosem pokazują się pęcherzyki powietrza? Tak ma być?" Niestety nie robię zdjęć na wodzie bo miny obydwojga odwróconych do tyłu były godne uwiecznienia.

Brzegi Wieprza nie były dla nas przyjazne. Są dość wysokie i zalega na nich mół, wobec czego miejsca na przerwę z ogniskiem szukamy dość długo.
Dodam tu, że o ile z dmuchańców są w stanie zejść prawie gdzie popadnie to ja od swojego Ubota dostaję tu cios w plecy bo albo współtowarzysze mi pomogą,
albo muszę szukać łagodnej plażyczki.
Znajdujemy spokojne miejsce, zbieramy chrust, pieczenie kiełbasek oraz herbatka.
DSC_0401 (Kopiowanie).jpg
DSC_0402 (Kopiowanie).jpg
DSC_0404 (Kopiowanie).jpg
DSC_0406 (Kopiowanie).jpg
DSC_0407 (Kopiowanie).jpg
Gawędzimy sobie i jest miło, ale czas na wodę bo zrywa się mocniejszy wiaterek który nie wróży nic dobrego. To się czuje. Przez kilka km. jest w porządku, ale w końcu dopada nas deszczyk ale taki do zniesienia.
Tuż po tym jak zaczęło padać mamy zwałkę której nie da się przepłynąć, a więc do brzegu! Jak zwykle mam problemy z wyjściem ale z pomocą
ekipy jestem suchy na brzegu. Przenoska jest łatwa i za chwilę jesteśmy na wodzie. Tą przerwę wykorzystuję na założenie po raz pierwszy kurtki wodoodpornej. A więc jesteśmy na wodzie....po to do diabła, żeby za chwilę zobaczyć....(około 100m. przepłynęliśmy) że jest druga przenoska... .
Ogromne drzewo Tedzio ze swojego prawie pontonu pokonuje przenosząc go po drzewie. My niestety nie i znów na ląd. Nie lubie, nie lubie...
Deszczyk ustaje. Płyniemy sobie dalej spokojnie do mostu. Amico z Tedem dobijają do brzegu więc ja troszkę marudzę na wodzie, żeby mieli czas na wyciągnięcie kajaków z wody i z tego marudzenia zawisłem na kamieniach których było pod mostem pełno. Pierwsze drachy na dnie kajaka zabolały niczym rany cięte na sercu.
Zakończyliśmy spływ.

DSC_0409 (Kopiowanie).jpg
DSC_0411 (Kopiowanie).jpg
DSC_0412 (Kopiowanie).jpg
DSC_0413 (Kopiowanie).jpg
Po przebraniu się robimy fotkę grupową i jedziemy po moje auto z mężem Magi któremu dziękuję za pomoc w logistyce.
Buziaki, uściski na pożegnanie i w drogę do domu. I znów ....lało jak jasny piorun. Całą drogę i to nie byle jak. Zrobiliśmy z Tedziem przerwę na posiłek
i kawę której domagał się mój ziewający organizm i bez nieprzyjemnych przygód dotarliśmy do Warki gdzie po pożegnaniu.....bez buziaków....żeby nie było ruszamy każdy w swoją stronę...........


P.S. Nie wiem dlaczego Maga dała taki temat tej relacji? Był umówiony inny. Tak Magi? Miał być: Spływ walczykiem po Wieprzu.
Amico ładnie śpiewał: Płyyyyyyniemy walczykiem, walczykiem, walczykiem ....., ale dlaczego nie powiem.


Dziękuję wszystkim za spływ! Miło było Was poznać. Jesteście wspaniałą ekipą pasującą do Mazowieckiego Oddziału Forum Wodnego!
Pływać z Wami było bardzo miło i co najważniejsze są to na wesoło spędzone chwile. Bez zmrużenia okiem przyznaję Wam tytuł....UWAGA, UWAGA!!!!
Honorowego Członka Mazowieckiego Oddziału Forum Wodnego.
Myślę, że inspektor Ted zgodzi się z moim zdaniem i przyznanie tytułu potwierdzi.
Tym samym inspekcję w Lubelskim Oddziale Forum Wodnego uważam za zakończoną.

P.S.1. Emotikonek nie zamieszczam bo na tak długi tekst 12 to dla mnie za mało. Mam nadzieję że i bez nich zrozumiecie moje żarty. Gdyby nie to proszę mieć na uwadze że podczas pisania mam uśmiechniętą cały cas buźkę.

Czołg
przez Czołg
27 kwietnia 2014, o 08:51
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Spływ Drzewiczką

Szukałem, szukałem i znalazłem!!!

Cyt.
,,Wodujemy kajaki za w/w mostem na 30 km, kilkanaście metrów od ruin zamku z XV wieku. Dookoła zamku ślady fosy łączącej się kiedyś z korytem rzeki. Drzewiczka w tym miejscu ma kilkanaście metrów szerokości i niestety często mało głębokości. Mijając zabudowania na lewym brzegu rzeki, powoli docieramy do znajdującej się 700 metrów dalej kładki dla pieszych. Docieramy to dobre słowo, bo chociaż nurt jest tutaj szybki, to cały czas szorujemy po żwirowatym i kamienistym dnie, szukając wody raz przy jednym, raz przy drugim brzegu. Udaje nam się na szczęście nie wysiadać z naszych polietylenów. W tym miejscu dla wielu kajakarzy w „szklakach” przydadzą się buty gumowe, ponieważ na tych brodach z bystrzami kajak z pewnością trzeba będzie holować."

,,Po 2 godzinach i ponad 7 km przepływamy przez niewielki próg ułożony z płyt betonowych. Jest 23 km od ujścia rzeki Drzewiczki do Pilicy. Próg należy spłynąć tylko i wyłącznie środkiem."

,,Mimo to kilkaset metrów dalej niepokojąco spokojny nurt nakazuje nam rozwagę. Dobijamy wolno do prawego brzegu, przy którym jest drewniany pomost, z którego możemy ocenić sytuację. Pozostałości po młynie, czyli jaz o wysokości ponad 1 metra. Za progiem tworzy się nieprzyjemny odwój o głębokiej cyrkulacji bez wyraźnego wypływu, niewprawnych może przytrzymać i przewrócić, lepiej tego nie skakać, a w ogóle o tym nawet nie myśleć . Przenoska prawą stroną jest dosyć trudna, ponieważ nad pomostem jest wysoki, betonowy brzeg i wąskie przejście przy graniczącej zaraz posesji."

,,200 m przed altaną jest małe bystrze po zniszczonym kamiennym prożku, spływalne środkiem. Dalej kładka dla pieszych i na lewym brzegu wieś Janówek I. Na 15 km od ujścia rzeki dopływamy do metalowego na całej szerokości rzeki progu wodnego. Próg z pali Larsena wysokości ok. 1 metra, mało bezpieczny, kajaki należy przenieść prawą lub lewą stroną. Kajakarze na polietylenach z różnym skutkiem pokonują ten próg, uważając na wystające elementy konstrukcji. Po prawej stronie duże stawy hodowlane, 100 metrów dalej na rzece styrana życiem kładka dla pieszych. Wpływamy w granice Odrzywołu, 300 metrów przed mostem drogi krajowej nr. 48 jest niewielki, rozmyty próg i drewniane pozostałości po starym moście. W zależności od stanu wody mogą niebezpiecznie wystawać i wówczas wymagają zręcznego manewrowania. Spływać należy rozważnie, ale zdecydowanie trzymając się bliżej prawej strony."

Prus - szatanie! Gdzie mnie chciałeś załatwić? Przyznaj się! :twisted:
Wiedziałem, że coś knujesz .... :lol:

Czy Wy razem z Tedziem nie chcecie się pozbyć czasem swoich małżonek? ;) :twisted: :lol:
Spisek z małżonkami jestem w stanie zrozumieć :mrgreen: , ale cóż zrobiłem ja? :lol:
przez Czołg
29 kwietnia 2014, o 07:27
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Spływ Drzewiczką

Żeby było wszystko jasne......Jadę się kąpać w Drzewiczce, a w kajaku popływam przy okazji ;)

Czy można takiej pociesze odmówić wspólnego pływania w Drzewiczce? NIE MOŻNA!

DSC01745 (Kopiowanie).JPG

A więc jadę tylko tym razem zdradzam Ubota. Na koniec maja planuję z Techem konwaliowy a po Drzewiczce nie miałbym być może czym...
Tedziu - weź rzutkę ratunkową :roll: :? :lol:
przez Czołg
30 kwietnia 2014, o 16:33
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Drzewiczka 01-05-2014

Czołgu przystopuj, Twoje postępy w pływaniu zaczynają mnie wpędzać w kompleksy
Prezesie - poczekaj na film od Tedzia :lol:

Ja zamieszczam zdjęcia lądowe jak zwykle.

Powiem Wam tylko że Panie na kajakach wprawiały mnie w osłupienie po prostu. Z taką gracją przepływały przez przeszkody że mi ....Czołgowi - amatorowi ...było żal że tak nie potrafię :( To samo z Piotrem..... - On też po damsku, z gracją pokonywał przeszkody :lol: (nie wiem czy mnie za to nie utopi następnym razem ;) ). Odkładając żarty na bok.....zwróciłem uwagę na przepłynięcie jednego cięższego odcinka. Ja nerwowo, mocno naciskając na wiosło, żeby szybciej. Udało się i obróciłem kajak żeby zobaczyć jak Piotr pokona przeszkodę. Myślałem że też będzie cisnął, a On spokojnie, bez pośpiechu delikatnie sobie spłynął. Muszę przyznać że jest fachowcem i wie co robi! Jedną ogromną zwałę nawet nie wiem jak pokonał.......odległość między wodą a balem drzewa może z pół metra.....(do king sajzu się przeniósł czy jak???) (Jeśli ktoś będzie z nim pływał proponuję nie słuchać tego co mówi. Jak każe płynąć prawą - płyń lewą :lol: )- oczywiście to żart ;) :lol:
Ja chyba uwierzyłem w końcu po tych zwałkach że taka ostatnia pierdoła kajakowa nie jestem. W końcu na kąpiel byłem nastawiony i mimo szczerych chęci (a starałem się) nie udało się zmoczyć gaci poza momentem pokonywaniem progu (ile to miał Prusie.....ze 2 metry :mrgreen: :lol: ) kiedy to fala tsunami wywołana przez mój skok przelała mi się przez kokpit kajaka i leciuchno przymoczyła mi porcięta oraz podkoszul ;) :lol:
Ze strat.......podpieczone słońcem ręce i buźka. Wszystkim za spływ serdecznie dziękuję. Zajebiaszcze doświadczenie. Można się zarazić pływaniem w takich warunkach, jednak bez doświadczonych kajakarzy było by ciężko lub nawet niebezpiecznie. Drzewiczki nie można lekceważyć!
Obiecane foty:
DSC_0424 (Kopiowanie).jpg
DSC_0423 (Kopiowanie).jpg
DSC_0426 (Kopiowanie).jpg
DSC_0439.jpg
DSC_0440.jpg
DSC_0432.jpg
DSC_0430.jpg
DSC_0436.jpg
DSC_0437.jpg
DSC_0434.jpg
przez Czołg
2 maja 2014, o 01:28
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Drzewiczka 01-05-2014

Miałem wczorajszego dnia tyle emocji, że nie sposób wszystkiego spisać na raz.
Tak więc ....decyzję o nie zabranie Ubota oceniam jako bardzo rozsądną i dojrzałą kajakarsko :shock: Po pierwszych 10 minutach Ubocik byłby spakowany w worki śmieciowe i wystawiony do kontenera. Nie wytrzymał by tych kamieni. Kajak z wypożyczalni sprawdził się bardzo dobrze. Szeroki jak balia bo aż 72,5 cm. - zapewniał mi od pierwszych ...szybkiego płynięcia chwil poczucie stabilności. Dość długi jak na rzekę zwałkową bo 380 cm. nieźle radził sobie na drzewkach. Nieoceniona przy ich pokonywaniu była pomoc doświadczonych kolegów. Otrzymałem podczas spływu garść dobrych rad które na pewno przydadzą mi się podczas innych spływów.
Nie mogę również nie wspomnieć o kajaku Tedzia, który to po spływie udałem się obejrzeć od spodu z pewnością że natrafię na mocne rysy. Zdziwienie moje było ogromne bo nic takiego nie było. Po raz kolejny potwierdza się że to jest dobry sprzęt.
Przed końcem spływu tradycyjnie już przymoczył nas deszczyk, ale nie jakoś uciążliwie. Tedzio twierdzi, że to jakaś klątwa wisząca nade mną :shock: . Próbowaliśmy z małżonką Prusa tą klątwę obalić, ale nie udało się nam jak widać. Myślę że to Piotr za blisko nas pływał i swobodnie nie mogliśmy obgadać i wprowadzić w życie kontrklątwy ;) :lol:
Po spływie, jako że otrzymałem zaproszenie - odwiedziłem Port Ulaski. Mieliśmy wpaść razem z Tedziem i jego rodzinką, ale mieliśmy gdzie indziej samochody i ja jeszcze musiałem oddać kajak do wypożyczalni co wymusiło by na Tedziach z godzinę czekania więc nie było za bardzo sensu. Do tego ja miałem po trasie bo zboczyłem z drogi do domu tylko kilka km. Na miejscu w Porcie Ulaskim miła niespodzianka bo u Mariusza w odwiedzinach był również Andrzej u którego pływaliśmy forumowo :P jak również czteronożny Noruś. Wypiliśmy kawkę(Noruś nie pił :mrgreen: ), miło pogawędziliśmy(tak, z psem też ;) ), obgadaliśmy tego i owego :mrgreen: (Lechu - uszy nie piekły? - wspominaliśmy Twoje prace tarasowe ;) ).
Na dowód załączam foteczkę

DSC_0441.jpg

Fajny banerek, miły dla oka, prawda?

I jak to zawsze bywa gdy jest miło zaczęło się robić późno i przyszła pora na wyjazd do domku.

P.S. nie obiecuję że to koniec pisaniny ;)
przez Czołg
2 maja 2014, o 07:41
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Drzewiczka 01-05-2014

Czołgu nie do końca jestem w stanie sprostać słowom "poczekajcie na filmik".
Tedziu - robisz kawał dobrej roboty poświęcając kawał czasu na spływie kręceniu materiału za co Ci Czołg osobiście dziękuje!
Nie miałbym żadnej pamiątki z wody. A tak co uda się Tobie uchwycić jest wieczne, a resztą musi się zająć pamięć ;)
Zawsze jakiś ogólny zarys nasi koledzy i koleżanki mają jak było. Film z opisami się uzupełniają i jest OK.
Jeszcze raz dzięki.

P.S. Kilka razy oglądałem film i za każdym razem śmieję się.....,,To się nagrywa" :lol: :lol: :lol: przy zdjęciu grupowym.

P.S.1 Nie wiem jak Wy, ale ja zaczynam :mrgreen: ,,gwałcić" :mrgreen: Prusa na kolejny odcinek....Odrzywół - Port Ulaski np. o ile Gospodarz nas przyjmie ;) Choć po rozmowie z Mariuszem wiem, że jak tylko bedzie miał możliwość to popłynie z nami.
przez Czołg
2 maja 2014, o 16:02
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Spływ Drzewiczką

Pięknie kusisz, pięknie :mrgreen: Jest za rano na decyzje...w sensie ...małżonka jeszcze śpi ;)
przez Czołg
3 maja 2014, o 08:56
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Spływ Drzewiczką

Spot MO FW w Drzewicy w dn. 4.05.2014

Spotykamy się o godz. 9-tej przy ul. Zdrojowej 4 w Drzewicy - tam jest wypożyczalnia.

miejsce spotkania.jpg

Parkujemy auta, zabieramy graty i idziemy po kajaki. Pakujemy się w sprzęt i przepływamy przez Jezioro Drzewickie (Wikimapia pokazuje 206 metrów) do tamy. Osoby nie pływające w kajaku będą miały możliwość zapoznać się z nimi na wodzie stojącej.

wyp. - tama..jpg

Dalej przedostajemy się na tor kajakowy (nie wiem jak, ale ponoć można :) )i na Drzewiczkę. W tym miejscu posłużę się tekstem Wielebnego Prusa który się zapewne przy nim napracował a ja tylko skopiuję aby nakreślić trasę :mrgreen: :

,,Start z toru, potem dwa kamienne progi/szypoty, można spłynąć, można obnieść. Zależy od sprzętu i determinacji. W rejonie mostu, zamku i dalej rzeka rozlewa się szeroko, są kamieniste płycizny i przemiały – możliwe, że przy obecnym stanie wody nie będą problemem dla nikogo. Kończą się na wysokości lasu, tam mogą zacząć się zwałki – nie tyle, ile bym chciał, ale będą. Gdzieś po drodze betonowy, znaturalizowany próg albo wysoki bród, do spłynięcia środkiem. Ja go nie pamiętam, może był pod wodą.
Na półmetku w Nieznamierowicach próg po młynie, wysoki. Obnosimy lewym brzegiem i startujemy zaraz za nim, przed mostem. Po obejrzeniu przeszkody i przy asekuracji z brzegu można próbować spłynąć jak ktoś chce koniecznie, ewentualnie wybrać lewą odnogę – trochę zwałek, mały próg betonowy (jesienią był bezproblemowy), potem drugi, mocno kamienisty (tylko dla polietylenów). Po spotkaniu obu odnóg, jeżeli czas i pogoda ku temu, możemy poszukać miejsca na ognisko. Zatem kiełbasę czy steki sojowe warto zabrać. Potem raczej nic, może zwałki.
Pod koniec bystrze po starym młynie, spływalne, ale poprzedzone spadkiem, więc lepiej zatrzymać się wcześniej, bo możemy powpływać na siebie. Obok charakterystyczna altana.
Niecały kilometr przed końcem próg ze ścianek szczelnych zwanych larsenami, obnosimy prawą stroną (ewentualne spływanie po obejrzeniu z brzegu i przy asekuracji), zaraz za nim następny, ale niski. Jesienią był do pokonania bez żadnych problemów, prawie go nie było widać. Może 500m i most w Odrzywole, lądujemy na prawym brzegu.
Razem 20km."

Teraz koszta:
Tech, Mł. Tech, Kolega Techów, Wanna i Czołg po 37,50pln.
34pln. za kajaki i 3,50pln. za transport z Odrzywołu do miejsca parkowania aut.
Tedzio - 3,50 pln. za transport.
Decyzję o transporcie za 3,50 od głowy podjąłem sam ze względu na brak aut z belkami do przewożenia pływadeł. 3, 50 pieniądz niewielki, a i auto zaparkowane pod ośrodkiem i na paliwo jeżdżąc sami wydali byśmy więcej.
Od decyzji nie ma odwołania i nie podlega dyskusji.

P.S. Ucho mnie już boli od tego załatwiania przez telefon... :mrgreen: :lol:
przez Czołg
3 maja 2014, o 17:51
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Druga Drzewiczka 04-05-2014

Żebym wiedział że popisaliście relacje to bym nie pisał, ale pół dnia siedziałem w samochodzie w Lublinie i stworzyłem taki tekst który zamieszczę bo widzę że każdy będzie inny :lol: 8-) A innych forumowiczów zachęcam do spływów wraz z MO FW. Nudzić się nie będziecie!!!

WSTĘP

W dniu 3 maja Ted-zik zaproponował na dzień następny, czyli 4 maja powtórny spływ rzeką Drzewiczką.
Przeczytawszy powyższe pochwyciłem temat i obtelefonowałem kolegów z Mazowieckiego Oddziału Forum Wodnego
z propozycją spływu. Prócz mnie i Tedzia gotowość zgłosili: 2 Techy, Wanna i Jurek - kolega ElTecha (teraz także forumowicz)
więc rozpocząłem załatwianie kajaków w wypożyczalni. Do dyspozycji były 3 Camdeny 120 i 2 Lettmanny - jeden mniej stabilny od drugiego.

Nazajutrz spotkaliśmy się przy wypożyczalni jak było to uzgodnione, o godz. zero - dziewięćset(09:00).

Jako że Młody_Eltech jest młody.... w drodze ,,uczciwego" losowania wygrał Lettmanna. :mrgreen: Do Jurka również uśmiechnął się los.
Czynił starania o przyjęcie do MO FW, więc również ,,uczciwie" wylosował Lettmanna :mrgreen: z tym że jak nam się wydawało jeszcze mniej stabilnego od Wojtkowego.
Jednak po próbie na Jeziorze Drzewickim wymieniliśmy Jurka ,,wygraną" na 2 osobowego Prijona czy jak tam się to nazywało.
Był bardziej stabilny, ale sterowanie .....gorsze.

ElTech, Wanna i Ja płynęliśmy w Camdenach, a Tedzio nie zdradził swojego dzielnego dmuchawca.

ROZPOCZĘCIE

Tym razem spłynęliśmy od wypożyczalni przez Jezioro Drzewnickie do tamy i przenieśliśmy kajaki na tor kajakowy.
Zabawiliśmy na nim około 40 min. gromadząc materiał foto - video jak również uczestnicy zapoznawali się ze swoimi sprzętami pływającymi.
Przed spływem udzieliłem instruktażu o zachowaniu odległości podczas pokonywania przeszkód, ale nikt mnie nie słuchał, co w niedługim
czasie zemściło się i to niesłusznie na mnie.
Otóż Wojtek słabiej panował nad kajakiem, ale nie ma co się dziwić wszak to urodzony kanunista. Po ojcu za pewne.
Tak więc zostałem zepchnięty przez kajak Wojciecha do przeszkody i postawiło mnie bokiem do nurtu. Trzymałem się dzielnie i udało mi się wyrwać,
ale 2 razy złapałem przechył i nabrałem sporo wody. Zmuszony byłem dobić do brzegu i wylać ją z kajaka. Wojtek został ze mną i mi w tym pomógł
wobec czego szczerze mu wybaczam że mi zmoczył tyłek. :lol: W domu dopatrzyłem się solidnego sińca którego zarobiłem od gałęzi. 8-)

Dzielnie pokonując zwałki i bystrza zgodnie stwierdziliśmy że trzeba coś przekąsić. Wybraliśmy dogodne miejsce i ogłosiliśmy Lunch Time.
Przykładem Ropucha, ElTech obdzielił nas jajem na twardo. Kanapeczki, piciu - piciu, siusiu i na wodę. Na chłopców czekały bowiem
atrakcje w postaci progu z pali Larsena i progu z bystrzem za zalewem Drzewickim. W pierwszy próg trzeba się wyrobić z zakrętu i trafić
między wystające pale, co wszystkim się udało znakomicie.
Natomiast na drugim progu było bardzo wesoło. Po pierwszym jego pokonaniu chłopakom tak się spodobało, że osiedliśmy tam na dłużej
bo postanowili spłynąć go kilkukrotnie.
Namówili do tego również Wojtka który drugim razem się oszukał i ku naszej uciesze wykabinował. :||: Wcześniej Jurek swoim TIREM o mały figiel
nie pokazał numeru butów lecz wyratował się podpierając się rękoma o kamienie. Za ten manewr zasłużył na tytuł członka MO FW. :||:

Dalej bawiliśmy się na zwałkach i kręciliśmy omijając gałęzie których jakby przybyło przez 2 dni. Następnie przenoska przy dużym progu z odwojem,
który Wanienka miał chęć pokonać, ale rozsądek zwyciężył i spływ kontynuowaliśmy w pełnym składzie.

Przed nami ostatnia zwałka którą zapamiętałem, gdyż na poprzednim spływie mocno się na niej napociłem w deszczu. Tym razem pokonałem ją wzorowo
napływając na przeszkodę jak należy.
Wojtek niestety wpakował się w gałęzie i dłuuuuższą chwilę zajęło mu pokonanie przeszkody. Mam wrażenie że ,,niestety" tylko dla niego bo
reszta ustawiła się na dogodnych do obserwacji pozycjach i liczyła na kolejną kabinę wśród okrzyków Lecha - ,,co go nie zabije to go wzmocni" :shock: :lol: .
Podłość ludzka nie zna granic! Młody Tech sam pokonał zwałkę, ale nabrał trochę wody więc wyszedł na ląd w celu opróżnienia z niej kajaka.
Teraz już spokojnie spłynęliśmy kilkadziesiąt metrów i jesteśmy na mecie - czyli okolice mostu w Odrzywole. I tu miła niespodzianka. Podczas
wychodzenia z kajaka Lechu grzmotnął do wody co mu się słusznie należało, bo łaził po kajaku niczym po kanu :lol: :lol: .
Dalej klasyka. Przebieranie, pakowanie, transport do wypożyczalni gdzie zostały auta i przejazd do Portu Ulaski na kiełbaskę z ognia.

ZAKOŃCZENIE

Serdecznie dziękuję Mazowieckiemu Oddziałowi za spływ. Było jak zwykle super i kolejny spływ potwierdza moim zdaniem jaką jesteśmy extra ekipą!
Jurku - oficjalnie witam w MO FW! i dziękuję za towarzystwo.
Ted - dzięki za pomysł powtórzenia spływu!
Wanna - dzięki za towarzystwo i gościnę!
Techy - dzięki za rozpalenie ognia, jaja i za ubaw!

Panowie! Do zobaczenia w Gassach!
Już za Wami tęsknię!

P.S.
W kwestii formalnej.

Właściciel kajaków udzielił nam 10 zł. upustu. Jako, że wyliczeń dokonywałem bez wiedzy o rabacie to jestem 10 zł. do przodu.
W zw. z tym tą dyszkę wpłacę na konto forumowe. (Sprzeciwów nie przyjmuję!)

Wasz Czołguś z MO FW
przez Czołg
5 maja 2014, o 19:16
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Zapraszam na Flis Festiwal w Gassach nad Wisłą (LB 487km

Tak sobie pomyślałem, że by się przydały........bo jak wracaliśmy do wypożyczalni po spływie Drzewiczką to zachwalaliśmy Panu kierowcy nasze forum. Jak myślicie? Zapamiętał nazwę lub adres? Nie sądzę. Usiadł w domu i nie mógł sobie przypomnieć nazwy forum. Jeszcze gorzej jak przy jego poszukiwaniu trafił gdzieś indziej. I postanowiłem je zrobić. Sam. Najlepiej jak umiem i z materiałów dostępnych. Natrzepałem na razie 80 szt.

wizytówki MO FW.jpg
Wezmę do Gass. Może się przydadzą. Gdzieś tam obok Mariusza położę żeby nie przeszkadzały..
przez Czołg
7 maja 2014, o 15:44
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Zapraszam na Flis Festiwal w Gassach nad Wisłą (LB 487km

Wlepka to wlepka. Mi chodziło o wizytówkę. Rozmawiam z kimś i jeśli jest zainteresowany naszym forum to wręczam, żeby się nie trudził z szukaniem i zapamiętaniem adresu. Ma podane na tacy.

Za wlepkami nie jestem. Jakoś mi się kojarzą z ,,poniewieraniem" się po przystankach i murach....., ale ja może starej daty jestem ;) :lol:
przez Czołg
7 maja 2014, o 19:13
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Zapraszam na Flis Festiwal w Gassach nad Wisłą (LB 487km

ra_dek napisał(a):O projekcie graficznym nie napiszę

Nie pisz, bo ze mnie grafik jak z koziej d... trąba. :lol:
Ale informacja będzie! ;)
przez Czołg
7 maja 2014, o 19:50
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Flis Festiwal w Gassach nad Wisłą (LB 487km)

No, to minęliśmy się. :(
Niestety Ropuszku :( Musiałem wracać bo byłem tam z córką. Zabrałem ją tam bo chcę żeby trochę więcej zaobcowała z wodą. Zaczęło robić się ciemno i już ciut marudziła. Zresztą nie dziwię się bo miała dość aktywny dzień. Gdybym był sam to nie ruszył bym z miejsca bez uściśnięcia Waszych dłoni 8-)
Wypiję kawę i lecę do Lublina. Potem zabieram moje Panie i grzejemy do Gass. Byle by pogoda nie popsuła planów.

P.S. Co ciekawe opowiadam córce:
TATA: zobacz jakie fajne łodzie......przypłynęły aż z Krakowa......od cioci Kasi......jutro będzie można nimi popływać
CÓRKA: O nie! Ja nie wsiądę!
TATA: .........(nie ma ikonki załamany...).........
przez Czołg
10 maja 2014, o 05:58
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Dylematy T76

Przedstawiam dzisiejszy nabytek:

Carolinkę 14-tą ;)

DSC_0447.jpg


DSC_0449.jpg


DSC_0448.jpg
przez Czołg
10 maja 2014, o 20:36
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Dylematy T76


Jak się ma wagowo do Twojego pierwszego kajaczka?

Nie zauważyłem wcześniej Twojego pytania Arturze, ale już odpowiadam bo to mnie zaciekawiło.
Producent Ubota podaje 18 kg., a Caroliny 23kg, jednak jak wczoraj zdejmowałem C14 z bagażnika to wydaje mi się lżejsza... :? Miałem nawet pokusić się o zdjęcie jej sam. Tak więc albo są jakieś nieścisłości w danych Ubota, albo od wczoraj 24 jest lżejsze niż 18-ście, albo tak mi się tylko wydawało pod wpływem emocji i z radości ciężar nie był ciężarem, bo jestem szczęśliwy po prostu.

Jeszcze obiecałem Panu sprzedawcy pochwalić sklep co niniejszym czynię. Jest super. Wszedłem i mnie zamurowało....tyle kajaków na raz w życiu nie widziałem. Sprzęt jest różny cenowo. Od wypasu w dużej cenie do wersji podstawowych w cenach niższych.
Fachowo pomagają w zakupie nie naciągając na towar z wyższej półki. Moja Carolina ma mniejszą ilość olinowania, brak motylków i zaślepiony przedni luk. Za te 3 rzeczy musiałbym dopłacić 500 zł. Sprzedawca mówi do mnie: Jak Pan będzie potrzebował to Pan sobie wytnie ten luk i tyle. W porządku goście. W soboty sklep nie jest czynny, jednak przyjechali, otworzyli i sprzedali. Dogadaliśmy się co do ceny. Naprawdę, aż żal że nie ma takiego sklepu pod nosem :(
Kontakt telefoniczny w żaden sposób nie utrudniony. Polecam:

http://kanokajaki.pl/index.php
przez Czołg
11 maja 2014, o 06:54
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

cron