| Biuro Turystyki Kajakowej AS-TOURS | PROZONE - wypożyczalnia kamer GoPro! | KONKURS RELACJA MIESIĄCA |

Znalezione wyniki: 551

Wróć do listy podziękowań

Re: Majówka na Słowenii

Bardzo ładnie, dzięki za opis i zdjęcia.
przez Maga
9 maja 2018, o 10:42
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Kondensacja w namiocie..

Nie ma rady na to, że się zwija mokry.
Podobnie jak przedmówcy - namiot zwijam jako ostatni. Plan najlepszy, który zazwyczaj udaje mi się zrealizować, chyba że akurat jeszcze śpię , jest taki: Wstaję, myję się, pakuję klamoty. Śniadanie jem na zewnątrz na karimacie, a na ten czas namiot odpalikowuję (chyba jest takie słowo), i przesuwam na słońce, jak jest możliwość, to w ogóle tropik wisi w tym czasie malowniczo na pobliskim drzewie lub krzakach. To jest ten moment, kiedy wszelkie mrówki i inne robactwo są proszeni o spakowanie walizek i wyprowadzenie się z komory głównej namiotu.
Zazwyczaj po śniadaniu mam jeszcze pół godziny, zanim zbierze się reszta ekipy. W tym czasie idę sobie zwiedzać okolicę.
Jak wracam, to zwijam namiot, zazwyczaj jest prawie suchy. Jedyne co, to przecieram zewnętrzną część podłogi szmatką, bo to i rosa na trawie, i patyki.
I tyle.
przez Maga
9 maja 2018, o 11:58
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Majówka na Słowenii

A powiedz mi taką rzecz. Jak się wybieracie w nieznany teren, to szukasz przed wyjazdem map, przewodników, planujesz konkretne trasy? Czy raczej dopiero po przyjeździe na miejscu wymyślacie, gdzie pójdziecie w danym dniu?
Ja lubię sobie przygotować przed wyjazdem ze 2 - 3 trasy, ale nie zawsze jest taka możliwość. W tym roku wybieramy się w miejsce, o którym wiadomości są właściwie tylko w necie.
przez Maga
10 maja 2018, o 06:58
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Weekend nad Bugiem

Nie trzeba jeździć daleko, by było pięknie.
Koleżanka zaprosiła nas na działkę w okolicach Sobiboru nad Bugiem. To był po prostu leniwy, zielony, spokojny weekend, ze spacerami, tarzaniem się w trawie, podglądaniem przyrody, dobrym jedzeniem. Taka Prowansja nad Bugiem ;)
Pies miał zdecydowanie weekend marzeń. Szczekał, biegał, pływał, leżał.
A my po prostu relaks. I bitwa z komarami.
DSCF0373.jpg

Zęby bobrze
DSCF0376.jpg

DSCF0420.jpg

DSCF0451.jpg

DSCF0471.jpg

DSCF0503.jpg

DSCF0511.jpg

Paź królowej
DSCF0523.jpg

DSCF0557.jpg

DSCF0573.jpg

DSCF0583.jpg

DSCF0597.jpg

DSCF0659.jpg

DSCF0432.jpg
przez Maga
11 maja 2018, o 09:49
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Nowy sprzęt :)

Prus napisał(a):Administracja powinna chyba zareagować.


Chwilę, zaraz, jem przecież.
przez Maga
17 maja 2018, o 19:51
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Przywitaj się

miandas napisał(a):
wallie napisał(a): na razie stawiam na wodzie moje pierwsze kroki.


Jezus???? [emoji23][emoji23]


Chodzenie po wodzie jest łatwiejsze niż po wódzie.
przez Maga
22 maja 2018, o 10:17
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Warta 11-14.05.2018

Łysy, bardzo fajna relacja, miło Was zobaczyć, a Drucika wkrótce poznam osobiście, co mnie cieszy.

Ładny odcinek, miło powspominać znajome ze spływu z miandasem tereny. Działoszyn moja miłość :zzz: :evil:

Potwierdzam - czarna taśma jest the best.
przez Maga
25 maja 2018, o 07:23
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

XXIX Maraton Pieszy 50-tka Świętokrzyska

Data: 25-27 maja 2018
Trasa: Daleszyce (rynek, start) -Wysokówka - Kiełki - Złota Woda - Huta Szklana - Kakonin - Św. Katarzyna (meta)
Długość trasy: 53,5 km (nam wyszło 57 km)

I stało się. Po maratonie pieszym "Przedwiośnie" nadszedł czas na kolejny, tym razem na 50 kilometrów (a właściwie 53,5, bo tyle wynosiła docelowo wyznaczona przez organizatora trasa).
Z Lublina wyjechaliśmy w prawie stałym składzie: ja, Gosia i Radek, a dołączył do nas również "maratończyk" Tomek. Tym razem nie mieliśmy w planach zwiedzania, dlatego wyjechaliśmy przed godziną 14, jednak na tyle wcześnie, by w Suchedniowie odwiedzić sympatycznego kolegę Prusa.
Podróż upłynęła w malowniczych okolicznościach przyrody, wskazanych przez nawigację.

https://2.bp.blogspot.com/-M-18wr9UTnk/WwzpnlXXPXI/AAAAAAAADAM/eedtGGccL74wNvG-mh83gLTOBDuSJzYYgCEwYBhgL/s1600/DSCF1237.jpg

Widok na Święty Krzyż, tam jutro będziemy podczas maratonu.
https://2.bp.blogspot.com/-p_34cK2ho7c/WwzpoGR08OI/AAAAAAAADAg/oZvm5HIt9UIU4wjoJcvO6UPPQS10hJnawCEwYBhgL/s1600/DSCF1240.jpg

Po kawie u Prusa zgłosiliśmy się w biurze maratonu w Św. Katarzynie, czyli w schronisku "Tanie spanie". Odebraliśmy pakiety startowe i tradycyjnie już udaliśmy się na krótki spacer. Poniżej nasze urocze miejsce noclegowe.
https://3.bp.blogspot.com/-oxb1-YLEmus/WwzpoBa1zhI/AAAAAAAADAQ/pEmuxmfC4XYbdhDWx1fITNnSf3ftFIJngCEwYBhgL/s1600/DSCF1243.jpg

Podczas ostatniego pobytu na "Przedwiośniu" Gosia z Lechem odkryli pizzerię prowadzoną przez rodowitego Sycylijczyka. Pamiętny smak pizzy zawiódł nas w to miejsce po raz kolejny.
https://4.bp.blogspot.com/-nLVWkk_gRu8/WwzppirRWeI/AAAAAAAADAg/FY-FbAMDBnYL9f05mqieTOAN-qd_W1kHQCEwYBhgL/s1600/DSCF1252.jpg

Gorąco polecamy "Słońce Sycylii" w Świętej Katarzynie.
Debatujemy nad jutrzejszą trasą. Gosia była na 50-tce rok temu, ale trasa w końcowym odcinku została w tym roku zmieniona.
https://4.bp.blogspot.com/-6GCMFTgyulY/WwzpcjppjzI/AAAAAAAADAY/6J3NgA_w3G8aP_Lzo3g0mWmZ2v_L6oixwCEwYBhgL/s1600/28517914018_9e9be593d8_o.jpg
foto Radek

Po kolacji chwilę poszwendaliśmy się jeszcze po okolicy.
https://1.bp.blogspot.com/-tv5gvbx6Z3I/Wwzpp9z0caI/AAAAAAAADAg/jI49hxeAEf8y8uPsq5D8S76FPDnh32ovQCEwYBhgL/s1600/DSCF1254.jpg

https://2.bp.blogspot.com/-boqRsBZHupI/Wwzppw-m45I/AAAAAAAADAM/UpPAnkkUEIwxkoxdaLqQuJ41Dxh-heqYgCEwYBhgL/s1600/DSCF1256.jpg


Pozostawało tylko sprawdzić wyposażenie plecaków i udać się spać. Od godziny 7 rano w sobotę organizatorzy zapewnili transport do Daleszyc, czyli na start maratonu. Atmosfera na rynku była jak zwykle serdeczna i pełna wyczekiwania na gong.

https://1.bp.blogspot.com/-3qUxt2MGQmI/WwzpgmOEOoI/AAAAAAAADAY/lxUFHrCOIPECTOqisC948VAa6f4V6aS-QCEwYBhgL/s1600/DSCF0297.jpg


Pogoda zapowiadała się dobra, choć zachmurzenie i lekka duszność w powietrzu zwiastować mogły opady. Oczywiście mieliśmy ze sobą kurtki.

https://2.bp.blogspot.com/-g5fXL5tesm4/WwzphKeoysI/AAAAAAAADAo/VEZHTkx-8O4hGyTBamxVWMTY3-zaOnMAwCEwYBhgL/s1600/DSCF0301.jpg

Po grupowym zdjęciu i ostatnich wskazówkach Pawła ruszyliśmy o godzinie 8 na dźwięk gongu tybetańskiego. Początkowo szliśmy szlakiem niebieskim asfaltową drogą. Potem weszliśmy w las. Zdjęcie wykonane przez znanego już nam wszystkim Zbigniewa Borowca, fotografa maratonowego.

https://4.bp.blogspot.com/-zm4hXmACwbQ/Ww0JO32cm0I/AAAAAAAADA8/Aq06Zf4GUx45_5RrxFMtEH-hoJzh-7g6ACLcBGAs/s1600/IMG_0115.jpg

I niemal od razu zaczęło padać. Na razie nie zdecydowałam się założyć kurtki, gdyż było bardzo gorąco!

https://4.bp.blogspot.com/-OV9FmGKjaz8/WwzphQ8yDcI/AAAAAAAADAo/Lp4k__lqwPwoZ8VarsLwek9cc4DMRduqQCEwYBhgL/s1600/DSCF0304.jpg

Tutaj kierowaliśmy się oznaczeniami organizatora. Deszcz dawał się we znaki umiarkowanie.

https://3.bp.blogspot.com/-fAanPiNCaX8/WwzpcY30oFI/AAAAAAAADAg/JlYKFJv_Ezs4OYFySrJwlu8kqYSfiHc5wCEwYBhgL/s1600/27521187607_4690d1e34a_o.jpg
foto Radek

Po 12 km pod górą Wysokówka czekał na nas Pierwszy Punkt Kontrolny. Można było uzupełnić wodę w organizmie oraz przekąsić co nieco (ciastka, owoce). Idziemy dalej, miejsce urokliwe.

https://1.bp.blogspot.com/-O7am9URSS8w/Wwzpej_FqNI/AAAAAAAADAY/XsB8Ry-4zFk7GzvPZAT8uKFFf8gSAgg6wCEwYBhgL/s1600/40583191060_34a65d2905_o.jpg
foto Radek

Wyłazi słońce i natychmiast robi się "porno". Pot leje się z nas strumieniami. Na szczęście widoki wynagradzają trudy.

https://3.bp.blogspot.com/-blagg-BpbU0/Wwzph_CcQgI/AAAAAAAADAU/4loTuvkb-eYAPxwcm9bb_BNus-wfS8dvQCEwYBhgL/s1600/DSCF0310.jpg

Na górze Kiełki (18 kilometr) czekał na nas mini punkt kontrolny w postaci książki, z której każdy (na dowód, że tam był) musiał wyrwać jedną kartkę. Upewniłam się - książka pochodziła z makulatury i tam też miała trafić. Tytuł powalił nas na kolana. Śmieszki z tych organizatorów!

https://2.bp.blogspot.com/-PjnYDqxjsI4/WwzpbyTPbeI/AAAAAAAADAc/bOlHBNLhiPUFfODXFGFGP7LcpEzM9r2egCEwYBhgL/s1600/27521149987_26b6a2d57c_o.jpg
foto Radek

https://3.bp.blogspot.com/-fKX7lpWu458/Wwzpikm9nVI/AAAAAAAADAM/YfaU_XVAe-oueztG5-vhSVWRgA_MRhsJQCEwYBhgL/s1600/DSCF0312.jpg

Złota Woda. Drugi Punkt Kontrolny. Za nami 24 kilometry.
Pysznaaa pomidorówka stawia nas na nogi. Ja akurat odpisuję na sms-a Włodkowi (mlodek). Tak to jest, jeszcze jedna impreza się nie skończyła, a w planach już następna.

https://2.bp.blogspot.com/-EWnOcGoxoqE/Wwzpfo7tccI/AAAAAAAADAc/PQbdWo0MIvYYDCt5yJqt8eY1ACRuVFbOQCEwYBhgL/s1600/42342093232_924470c052_o.jpg
foto Radek

Jeszcze chwila na opatrzenie stóp.
https://1.bp.blogspot.com/--yu_R75_apM/WwzpjBn5PkI/AAAAAAAADAU/yXLsGtQyanAAocEfjTYvz1J_87iBGuIDwCEwYBhgL/s1600/DSCF0315.jpg
foto Radek

I ruszamy dalej. Bardzo nie podobają nam się te chmury, bardzo bardzo.
https://1.bp.blogspot.com/--jkP7-jsVrU/Wwzpef6lB5I/AAAAAAAADAg/wZ4e8f_RkXYX3I1a66Lm8K3CBxVG2OxRACEwYBhgL/s1600/40583133510_fa654656c2_o.jpg

Miejscowość Płucki.
https://2.bp.blogspot.com/-5gY2Beb9zGM/WwzpkKDApQI/AAAAAAAADAg/S28SQxMOocYVh_gfHKgvpGH5RlQ3vm9SACEwYBhgL/s1600/DSCF0325.jpg

Poniżej dwa zdjęcia pożyczone od Andrzeja. Kobyla Góra, jest dużo błota, trzeba uważać, w dodatku szaleją tu panowie z piłami :(

https://1.bp.blogspot.com/-Nvy0F9NZ3r0/WwzpwNfkVKI/AAAAAAAADAo/IH_0MaOSM5so8nkcqPtDj4-3fE0GGsbdQCEwYBhgL/s1600/kobyla%2B1.jpg

Można się zgubić, bo część drzew z oznaczeniami szlaku została ścięta.

https://1.bp.blogspot.com/-hGWEzAIcgY8/WwzpwTTIOSI/AAAAAAAADAo/7hv0hnEuCm8qYeKixsOynlbvNxked-7UwCEwYBhgL/s1600/kobyla%2Bg%25C3%25B3ra%2Bfot%2BA%2BArmada.jpg
fot. Andrzej Armada

Na górze, przy odejściu na szlak czerwony, dopada nas burza, na szczęście krótka. W dodatku panuje chaos związany z wycinką drzew. I niestety skręcamy w złą stronę. Na szczęście szybko orientujemy się w błędzie i cofamy. Łapiemy właściwy kierunek na Trzciankę. Poniżej Słupianka, praktycznie bez wody.

https://2.bp.blogspot.com/-xywyNmbpmvA/Wwzpb01h15I/AAAAAAAADAc/371AKxnc2psSqh9yYnxPRhvuIw3aHx-JQCEwYBhgL/s1600/27521044917_1957c09192_o.jpg
foto Radek

W Trzciance na drodze asfaltowej chwilę rozmawiamy z rowerzystami z Poznania, którzy będą "atakować" Św. Krzyż od strony Huty Szklanej. My idziemy dalej czerwonym szlakiem.

https://1.bp.blogspot.com/-1n5lpdFifSg/Wwzpc_beG4I/AAAAAAAADAM/SUlnee2-PSQYEWBiq0y8Iy2wGHw6dl6dgCEwYBhgL/s1600/28518054808_02632108dd_o.jpg
foto Radek

I jest. Łysiec. Chmury wypiętrzają się coraz mocniej, słychać dalekie pomruki. Trochę niepewnie patrzymy na to z Radkiem.
https://2.bp.blogspot.com/--zl3NlW82vs/WwzplDU2BAI/AAAAAAAADAc/HWwKK5njzi8GKgD538scInQGiOKoKAEVACEwYBhgL/s1600/DSCF0331.jpg

Zbiegamy niemal asfaltem do Huty Szklanej. Mijamy "naszych" rowerzystów. Jest, Trzeci Punkt Kontrolny w znanej nam karczmie, 39 kilometr. Znów posilamy się ciastkami i owocami. Uzupełniamy płyny. Jest woda, jest cola.

https://4.bp.blogspot.com/-S_vKiK7Ja8s/WwzpfJK6_qI/AAAAAAAADAc/lwUmi_cFuU4p6md3Od3WUTEYNJ76y1ONwCEwYBhgL/s1600/41667655494_127fffbce9_o.jpg
foto Radek

Postanawiamy chwilę odpocząć, choć czujemy oddech burzy na plecach. No trudno, człowiek musi czasem odpocząć.
Przed nami już tylko 14,5 km, w tym połowę do Kakonina. Odcinek będzie wiódł przyjemnym laskiem. Foto tym razem zrobione przez maratonową fotografkę, Magdalenę Bogdan.

https://1.bp.blogspot.com/-xzkcIUv3wBI/Wwzpdk1bhwI/AAAAAAAADAo/LE42p9baBzQy-H62EgcgR1-KGshYZ8eHACEwYBhgL/s1600/33847457_1129347683883695_6709268567423975424_o.jpg

Po drodze wiemy już, że nie unikniemy burzy. Przyjmujemy plan A na wypadek, gdybyśmy nie zdążyli wyjść z lasu - trzeba schować się w niskich zaroślach, z dala od drzew. Plan B, gdybyśmy zdążyli wyjść z lasu - absolutnie nie przebywamy na "wolnej przestrzeni", spróbujemy schować się w gospodarstwie. Tak prezentowała się granica między ciemnością (las) a jeszcze światłością (wieś). Między błyskiem a grzmotem zdążyliśmy policzyć tylko do dwóch. ZWIEWAMY.

https://4.bp.blogspot.com/-vgQXLyOSb9Y/WwzpgF7AKkI/AAAAAAAADAQ/1NnvzMMhXIgwHvRplqajm2t78A5eM5g2gCEwYBhgL/s1600/42391205751_b09ab7c343_o.jpg
foto Radek

Udaje nam się dopaść do pierwszego za lasem gospodarstwa. Pierwsza furtka zamknięta, biegniemy od podwórka. Na szczęście gospodarz widział nas przez okno i wybiegł nam na spotkanie. Była już ściana deszczu. Tyle co zdążyliśmy wejść pod daszek werandy - armagedon przybrał na sile. Pioruny waliły jeden po drugim.

https://3.bp.blogspot.com/-Ua0O-Wh9CtY/WwzplfKltbI/AAAAAAAADAg/QHYGRR4racgKS0rN6XCNB88M3tGLVjJRACEwYBhgL/s1600/DSCF0334.jpg
Do piorunów dołączył grad.

Jakie to szczęście, że zdążyliśmy wyjść z lasu.

https://3.bp.blogspot.com/-8NL6tZxjTu4/Wwzpb6hYsoI/AAAAAAAADAc/q2Tdlpnbma8blKt418hkX6fTSCDOFkGggCEwYBhgL/s1600/27520975157_ab90633200_o.jpg
foto Radek

Minuty mijały, a burza nie ustawała. Mieliśmy wrażenie, że gdy się oddalała - przychodziła następna. Trwało to prawie półtorej godziny. Gospodarzom zaczął przeciekać dach, a kapiąca woda miała barwę żywej czerwieni... co od razu nasunęło nam skojarzenia z "Czerwoną oberżą". Żarty żartami, nie wnikamy, za to jesteśmy bardzo wdzięczni za gościnę.
Musieliśmy podjąć decyzję o dalszej wędrówce. Burza przeszła, deszcz jest mniej straszny.

https://3.bp.blogspot.com/-tiH1Dz_otcY/WwzpmUiwaOI/AAAAAAAADAc/w4SfCZJseowG3AAbwkFKo5oo84HWk5CXgCEwYBhgL/s1600/DSCF0339.jpg

Wyjście z podwórka było wyzwaniem, bo od razu wpadliśmy w wodę do kostki, a miejscami do półłydki. Również droga okazała się kompletnie zalana. Od spotkanej kobiety dowiadujemy się, że sąsiednia wieś Bieliny została podtopiona, a rzeka zerwała most.

https://4.bp.blogspot.com/-RKRhOELDt2Q/WwzpmXv64XI/AAAAAAAADAg/YW3F4eQbCMIqXrO4vz2iAMgIxMZLfpqCQCEwYBhgL/s1600/DSCF0340.jpg

Zdjęcie poglądowe z relacji Andrzeja, autorka zdjęcia Aneta A. Właśnie tego zdołaliśmy uniknąć.
https://2.bp.blogspot.com/-btubyfUFo0Y/Wwzpv7m6ssI/AAAAAAAADAg/0kK12mV1Be8K7Nv505gyuN67_dPvKiXdACEwYBhgL/s1600/fot%2BAneta%2BArabasz.jpg
foto Aneta

Musimy przejść przez "rzekę".
https://2.bp.blogspot.com/-9Tj5Lq_zmdY/Wwzpmplkp1I/AAAAAAAADAc/UwJUt0wgpJEBHw8IgONkHsw34-q6WLNXwCEwYBhgL/s1600/DSCF0341.jpg

Tę z kolei mijamy.
https://2.bp.blogspot.com/-ACSTxTrcLrM/Wwzpc7b353I/AAAAAAAADAY/sWoZucsU2r4Smg-I78QSQBrSK6lcEdISQCEwYBhgL/s1600/33599528_1811642435522604_662321589546647552_o.jpg

Dochodzimy do Kanonina. Pozostało nam jeszcze 7 km. W Kakoninie pali się dom uderzony piorunem, gasi go 5 jednostek straży pożarnej. To prawdziwy krajobraz po bitwie, smutno i przykro. Tęcza obiecuje, że wszystko będzie dobrze. Zostawiamy Kakonin i zmierzamy do Świętej Katarzyny. Radkowi namókł aparat, mój nie radzi sobie po ciemku, zatem na tym kończy się fotograficzna relacja z maratonu.

https://4.bp.blogspot.com/-v5LxJEjkepI/WwzpnlFuu0I/AAAAAAAADAo/eLIjA-_1i2k45_W2CBFwRLFW2Lre74L7QCEwYBhgL/s1600/DSCF0343.jpg

Na mecie meldujemy się przed godziną 22. Przysługujący pyszny, gorący, pikantny gulasz jemy w łóżkach...
W niedzielę mamy słoneczną pogodę, to dobrze, bo nic nie przeszkodzi gali medalowej.

https://1.bp.blogspot.com/-leiFRMxwoTg/Wwzpd69-v8I/AAAAAAAADAY/ht3BU54_ltwGYbXymugGugVa8iK2gajegCEwYBhgL/s1600/40582939740_5d33b86183_o.jpg
foto Radek

https://4.bp.blogspot.com/-i29RD06ETx8/WwzpsS5ae3I/AAAAAAAADAc/zg-bUjxV2OUdXDhj-FM5Axh1jb6NrpDrgCEwYBhgL/s1600/DSCF1301.jpg

Organizatorzy zadbali o część kulturalną, może zwiedzić Muzeum Minerałów i Skamieniałości. Jest bardzo ciekawe, właściciele zgromadzili mnóstwo ciekawych okazów z całego świata.

https://4.bp.blogspot.com/-qwgyWKYMPQA/WwzpsvDj2XI/AAAAAAAADAU/gqduE8wjklw-sQ1CWFHT75dx3MDnmO2lwCEwYBhgL/s1600/DSCF1306.jpg

Jest dość wcześnie, zatem idziemy jeszcze na gofry.

https://2.bp.blogspot.com/-9K9KzFJii6k/WwzpvAdKAOI/AAAAAAAADAY/alKFtKjHOBkNwPT4Bd2B9u55J4XDZfurQCEwYBhgL/s1600/DSCF1357.jpg

W drodze do Lublina zatrzymujemy się jeszcze na chwilę w Opatowie.
Tego maratonu na pewno nikt z uczestników nie zapomni. Niestety, gwałtowne zjawiska pogodowe towarzyszą nam coraz częściej. O tym, jak są niebezpieczne, przekonaliśmy się z Radkiem podczas niedawnego wspólnego wyjazdu, dlatego teraz hasło o tym, że w pasji trzeba zachować zdrowy rozsądek, przyświeca nam w decyzjach. Czego i Państwu życzę :)
Dziękuję współtowarzyszom za piękny wyjazd i wspólne pokonanie maratonu. To był dobry czas.
przez Maga
29 maja 2018, o 16:07
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Wieprz w 2018 - w końcu chcę to skończyć...

Wróciłem

Melduję, że spływ zakończyliśmy szczęśliwie.
Zanim pojawią się relacje, chciałabym podziękować wszystkim uczestnikom za wspólne cztery dni na wodzie.
Zaczynaliśmy w środę biwakiem we czworo, w czwartek rano było nas już 7, w piątek 8, od soboty dwa razy więcej. Wspaniała, wesoła, zadowolona ekipa.
Mieliśmy słońce, burze, przenoski, a przede wszystkim kupę zabawy.
Mam nadzieję, że wszyscy szczęśliwie dotarli do swoich domów.
przez Maga
4 czerwca 2018, o 06:07
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Wieprz w 2018 - w końcu chcę to skończyć...

Z tego, co liczę, to 15.
Martwiłam się, że nikogo nie będzie.
A w sobotę wieczorem był jeden z najlepszych biwaków w moim życiu.
W ogóle - super spływ.
przez Maga
4 czerwca 2018, o 06:28
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

31.05 - 3.06.2018 Spływ Wieprzem, Obrocz - Krasnystaw

Data: 31 maja - 3 czerwca 2018
Trasa: Obrocz - Krasnystaw
Rzeka: Wieprz
Długość trasy: 85 km

Na pomysł wyprawy Wieprzem wpadłam chyba już w styczniu. Choć tę rzekę mam prawie pod nosem, to jednak ciągle jeszcze nie mam jej spłyniętej w całości. Na "połatanie" wszystkich "dziur" potrzeba by trochę więcej czasu, ale cztery dni to akurat w sam raz, by wyprawić się w górny Wieprz i chociaż tu domknąć kilka etapów. Pomysł wrzuciłam na forum wodne i niemal od razu pojawiło się kilku chętnych. Przede wszystkim mlodek (Włodek), Skored (Radek) i Czołg (Jacek), który koniec końców musiał zrezygnować z wyjazdu, za to w jego miejsce w ostatnim tygodniu przed wyjazdem wskoczył Drucik (Krzysiek) oraz trzy osoby z Krakowa poznane podczas wyjazdu na Prut: dwa Piotrki i Ewelina. Skoro był termin, trasa, zabezpieczona logistyka, pozostawało tylko spakować się i wyruszyć na szlak. Gotowość dojechania do nas w piątek wieczorem wyraził jeszcze Łysy (Paweł), w sobotę rano zaś mieli dołączyć Radek ze swoją ekipą z Zamościa.
Do Obroczy dojechałam z kolegą Drucikiem, a po drodze zajrzeliśmy jeszcze na plażę w Nieliszu, gdzie Drucik, miłośnik upałów i kąpieli, sprawdził temperaturę wody.
https://2.bp.blogspot.com/-ly5hJ_viqNE/WxTWbtu2I7I/AAAAAAAADBI/pAv7GhkydBcXx8ii58T73PHndC4LHsmKwCLcBGAs/s1600/DSCF0010.jpg

Kolejnym przystankiem okazało się pole makowe.
https://3.bp.blogspot.com/-0ORORwwHR4g/WxTWbtmw1HI/AAAAAAAADBQ/v9sI0HbjL0Ik84hwtzOvQPfyFFXqFiFBACLcBGAs/s1600/DSCF0016.jpg


Potem jeszcze na 5 minut Zwierzyniec i wreszcie dotarliśmy na ustalony parking w Obroczy, gdzie czekali już Włodek z Romkiem.
Okazało się, że na polu biwakowym jest już sporo namiotów, dlatego przenieśliśmy się dalej. Pierwszy wieczór upłynął na poznaniu się, jako że dotąd znaliśmy się tylko z wymiany zdań na forum. Przy okazji po raz pierwszy podczas tego wyjazdu obserwowaliśmy przelot stacji kosmicznej. Rano przyjechał Radek, który dostarczył kajak dla Piotrka i Eweliny. Drugi z Piotrków (na forum: wallie) dopiero co zakupił własny kajak dmuchany, więc oczywiście wziął go na naszą wyprawę.

https://3.bp.blogspot.com/-_uk8xlAGXak/WxTWch1CZjI/AAAAAAAADBY/e2gGpHe0EzgiLRDJZK7jnFFaNyvyK3uZwCLcBGAs/s1600/DSCF0030.jpg

https://2.bp.blogspot.com/-3BQiUvqbLJk/WxTWc5A1-1I/AAAAAAAADBc/toi_nFQfoUMaU2FJ3AFjRLdSHZN4NTJygCLcBGAs/s1600/DSCF0031.jpg

Dmuchanie i składanie kajaków zajęło nam chwilę, dlatego na wodę zeszliśmy dopiero po 11 rano. Choć wiedzieliśmy, że odcinek do zalewu Rudka w Zwierzyńcu jest bardzo popularny dla spływów komercyjnych, to i tak ilość kajaków nas zaskoczyła. Na kolana nie powalał też poziom wody, niemniej skoro się powiedziało A, to trzeba było powiedzieć też Ą i jakoś wytrwać, mając nadzieję na poprawę na odcinku za Zwierzyńcem.

https://4.bp.blogspot.com/-irovLpip7uE/WxTWdCK_3GI/AAAAAAAADBg/ML982HpB07EwwmjLFmCucV4bjHtHhO-KwCLcBGAs/s1600/DSCF0033.jpg

https://3.bp.blogspot.com/-Qmluj1YCyWA/WxTWdRIsUiI/AAAAAAAADBk/4hYuWFLVmUYekGEavJm6gsYFqUXVmd0fgCLcBGAs/s1600/DSCF0034.jpg

Wreszcie ruszyliśmy. Wody faktycznie było mało, ale dało się płynąć bez wysiadania z kajaka, oczywiście pod warunkiem sprawnego czytania wody i wyłapywania mielizn.
https://3.bp.blogspot.com/-E69i_hFjGiE/WxTWdlj2JyI/AAAAAAAADBo/1-_bwRzLRIg6wQ-qsE4e3dxyjHt8O419gCLcBGAs/s1600/DSCF0035.jpg

To piękny odcinek, dlatego mimo wspomnianych wyżej niedogodności warto go przepłynąć.
https://2.bp.blogspot.com/-0zLqGpRDwlg/WxTWeB30yqI/AAAAAAAADBs/RZ6pSlSb5HIRe1AilAO1wrTz0il4KMGmgCLcBGAs/s1600/DSCF0037.jpg

https://4.bp.blogspot.com/-gAG1-jcqYiM/WxTWewhAiDI/AAAAAAAADBw/KVCmzMZwpawugKCsPH1cAr41tpMMUgzDgCLcBGAs/s1600/DSCF0045.jpg

Piotrek w swoim dmuchańcu.
https://1.bp.blogspot.com/-qlXD9Ti_F04/WxTWfZlpkEI/AAAAAAAADB0/jATICoPcRu8Pk1r3Hga8EP9qrvpU2J9iQCLcBGAs/s1600/DSCF0046.jpg

Na tym odcinku płynęłam już kiedyś z Ignacym, Damianem oraz Kasią.
https://4.bp.blogspot.com/-3MQbzc7g61E/WxTWf9PhQiI/AAAAAAAADB4/3xgx_L-vrCMNDRcGAypbdcWmyUQUJxEbwCLcBGAs/s1600/DSCF0047.jpg

Chyba w ogóle nic się nie zmieniło, choć po drodze przybyły dwa bary, z których korzystają jednak głównie spływy komercyjne.
https://2.bp.blogspot.com/-hv1zgFSOeTE/WxTWgCz7-3I/AAAAAAAADB8/WhK9aR81lnYYCCpbRtb5gcG0gjOCBytpACLcBGAs/s1600/DSCF0048.jpg

Przy barach zostawało większość kajaków, więc z każdym kilometrem na wodzie robiło się luźniej.
https://2.bp.blogspot.com/-7SR6qKKVHW4/WxTWg5b2qqI/AAAAAAAADCA/GLIEhKwwKxMOdO5EqjeSYtwOeQ7BLXxxwCLcBGAs/s1600/DSCF0054.jpg

Wieprz pięknie tu meandruje, czasem zakręca się pod kątem prostym.
https://1.bp.blogspot.com/-RRHJSP0OySA/WxTWhXVtZpI/AAAAAAAADCE/XkOCU--surU5pQs9xL-QGOGNbKrcDEBiACLcBGAs/s1600/DSCF0055.jpg

Wpływamy na zalew Rudka w Zwierzyńcu.
https://2.bp.blogspot.com/-Se-Ux64EyLs/WxTWhlwFUUI/AAAAAAAADCI/MUfVqCpGTScP12ZVfRtrg47_TwKWi5dvwCLcBGAs/s1600/DSCF0059.jpg

Charakterystyczny komin. Pogoda nam sprzyja, nie ma wiatru, więc i fal też nie.
https://4.bp.blogspot.com/-QOZp4YsSa3A/WxTWiTLMzxI/AAAAAAAADCM/u-IE-_m9vVs3r83w-kGWl-z-HJ-Hjuc8ACLcBGAs/s1600/DSCF0063.jpg

Za zalewem czeka nas niedługa przenoska i wpływamy w park w Zwierzyńcu.
https://2.bp.blogspot.com/-7HCTYS_RSnY/WxTWi9tLN_I/AAAAAAAADCQ/IE4mFQUGcpYqX6yWbYNbQpUXjimzcj_NwCLcBGAs/s1600/DSCF0064.jpg

https://4.bp.blogspot.com/-hmNu-xryp6M/WxTWjQ5aB8I/AAAAAAAADCU/9WdtvzBXDGwT2p_ipwFZnS-vo-BS5CyAACLcBGAs/s1600/DSCF0066.jpg

Postanawiamy zrobić sobie przerwę. Poniżej słynny zwierzyniecki kościół na wyspie, barokowa budowla pochodząca z XVIII wieku.
https://1.bp.blogspot.com/-7JFMPkcGJV0/WxTWj-5l-kI/AAAAAAAADCY/lJqFjOVAEhouXHqdoJxKqcn1MACLAAYswCLcBGAs/s1600/DSCF0069.jpg

Wypada zrobić tu sobie pamiątkowe zdjęcie. Na focie brakuje Drucika, czeka na niego przy wodzie Radek, który znów postanowił się dziś z nami spotkać.
https://1.bp.blogspot.com/-mMYIbwdJzLc/WxTWkbM10XI/AAAAAAAADCc/ft2THJbUl4wQv0C96r_t_6yAfCKIkJWmgCLcBGAs/s1600/DSCF0072.jpg

https://3.bp.blogspot.com/-pSEqAKnjAvk/WxTWk4biDaI/AAAAAAAADCg/FfeBDYivuukOizDEG2fLtubvOz7mFlPZgCLcBGAs/s1600/DSCF0074.jpg

Parę kroków dalej wstępujemy do browaru, oczywiście na lokalne zimne piwo. Upał daje się we znaki. Jest jeszcze chwila na zjedzenie grochówki po drugiej stronie ulicy.
https://4.bp.blogspot.com/-9huLzPumd5o/WxTWldDWFQI/AAAAAAAADCk/0HjYOQ3y_ocO6rX1gLj5FKJ9xoHTcPzYACLcBGAs/s1600/DSCF0076.jpg

https://2.bp.blogspot.com/-ZZGtai3KTbU/WxTWln7givI/AAAAAAAADCo/mo4jwFv5ko0wjpHrfkXMNuvx0hX-sWEZACLcBGAs/s1600/DSCF0078.jpg

I płyniemy dalej. Żegnamy się do soboty z Radkiem.
https://3.bp.blogspot.com/-nm1z4Kd-dyM/WxTWmR0BK3I/AAAAAAAADCs/ASMKXRnkG60KkiB2c7o0qWxvBUEDkh8MACLcBGAs/s1600/DSCF0079.jpg

Ten odcinek jest wymagający ze względu na liczne zatopione konary. Przy wyższym stanie wody zapewne płynęłoby się lepiej.
https://2.bp.blogspot.com/-Z3nCDN2Ccro/WxTWm82U82I/AAAAAAAADCw/6atZCf04d24COsjIoZozakG2jPVNFo8-ACLcBGAs/s1600/DSCF0082.jpg

Po drodze Piotrek zatrzymuje się, by poprawić skeg. Obawa o skegi cały czas nam towarzyszy, ale poza tym dmuchańce sprawują się świetnie.
https://3.bp.blogspot.com/-8pIpgjUPTxQ/WxTWnUoQG9I/AAAAAAAADC0/QbFa9iptUEk2cZVU9v8e0oE0O8DYFc9KQCLcBGAs/s1600/DSCF0083.jpg

Kolejna przenoska, jaz w Turzyńcu.
https://2.bp.blogspot.com/-fZ4T2tOJbd8/WxTWn8v-qCI/AAAAAAAADC4/poChpA18fxARspnJS22uTJYpYj2zMYAXgCLcBGAs/s1600/DSCF0084.jpg

Piotrek nas dogania.
https://1.bp.blogspot.com/-Jf1G-Vkb-F8/WxTWoTDQkhI/AAAAAAAADC8/LiQoZYGNxfwCnuk8Y8LUR7XSmGP0RMCxACLcBGAs/s1600/DSCF0090.jpg

https://3.bp.blogspot.com/-ThBmimyewsQ/WxTWoxb2zcI/AAAAAAAADDA/hdTejEmiMRca98RtO1htPvaLaLjmA7C8wCLcBGAs/s1600/DSCF0091.jpg

https://2.bp.blogspot.com/-AMUcwOmiScw/WxTWpU2gumI/AAAAAAAADDE/c3x6OeoEKN8IY4MWiUJGPQf8h9uBM_02gCLcBGAs/s1600/DSCF0092.jpg

Dalszy odcinek również płynie przez las.
https://4.bp.blogspot.com/-rSCnFZYO0Ok/WxTWp3Sr_VI/AAAAAAAADDI/zhcRPFQnZSoanBTQNV_Z9C4fzJ6lZCkoQCLcBGAs/s1600/DSCF0095.jpg

Żurawnica.
https://1.bp.blogspot.com/-TqvtTI_6yjo/WxTWqcxXtsI/AAAAAAAADDM/pUFSu0W8tsYhnMJLIBwqYWGpk2fVzELBwCLcBGAs/s1600/DSCF0098.jpg

Spływalny próg, jednak na jego środku widoczny jest kawałek blachy. Włodek z Romkiem czekają na wszystkich i informują o najlepszej drodze spływania.
https://2.bp.blogspot.com/-Ye04NV5WMIU/WxTWq8iK_TI/AAAAAAAADDQ/lCM901_b-m0j-hMaPMJonf0hkI1v8INXACLcBGAs/s1600/DSCF0099.jpg

Przed Szczebrzeszynem rzeka zwęża się, a nurt znacznie przyspiesza, przez co przez chwilę płynęliśmy wąskim kanałem przypominającym zjeżdżalnię wodną. Na jej końcu czekał na nas próg przy młynie w Szczebrzeszynie. Nie zatrzymywaliśmy się już, by powoli szukać miejsca na nocleg. Jednak zanim to nastąpiło - niespodzianka, nisko zawieszony mostek.
https://2.bp.blogspot.com/-G6JwT_SmS3Q/WxTWrRGdT0I/AAAAAAAADDU/0fTqkGwj8o459YDNXEOW8RTKW9_ZNXSGQCLcBGAs/s1600/DSCF0106.jpg

https://4.bp.blogspot.com/--iyiT0KrTFI/WxTWr0nE7AI/AAAAAAAADDY/vtpaarZuESYEreKaynZq1KJcXF9uAHlQACLcBGAs/s1600/DSCF0119.jpg

Brzegi też nie były zbyt przyjazne, dlatego postanowiliśmy rozbić się na prywatnym terenie, oczywiście wcześniej uzyskując zgodę przemiłej starszej pani. Dopłynęło do nas też trzech panów w łódce, tj. w pontonie, którzy dołączyli do biwaku.
https://3.bp.blogspot.com/-CJ7xcXgtzlY/WxVFfHm57yI/AAAAAAAADII/2U3IVLPOqxgd257t7-SnlmqS3hpJl1SfQCLcBGAs/s1600/DSCF0125.jpg

https://4.bp.blogspot.com/-oCkN4Yvq7_Y/WxTWsmBngJI/AAAAAAAADDc/YeX1b7q43eAV5Q7NplTAU2o52tG6t14FgCLcBGAs/s1600/DSCF0122.jpg

Gospodyni podzieliła się z nami kurdybankiem z ogrodu.
https://2.bp.blogspot.com/-D-e9yee7ew8/WxTWttFZhuI/AAAAAAAADDk/WOW6J7L7JvUT-vbf7N8SMaP-6O_dks9RgCLcBGAs/s1600/DSCF0129.jpg

https://2.bp.blogspot.com/-8RXVZltaKGs/WxTWuPwNpkI/AAAAAAAADDo/aNgSLVDYHJ8qy4aQPbVElmWcBCuoopH0gCLcBGAs/s1600/DSCF0130.jpg

I nastał kolejny dzień, piątek.
https://1.bp.blogspot.com/-86YSblVNQFU/WxTWunX5lbI/AAAAAAAADDs/AEql-w7Kt5IqoqejSH0BTXGZRDg1qLfQQCLcBGAs/s1600/DSCF0133.jpg

https://4.bp.blogspot.com/-dFnQWaywZBg/WxTWvCEdwqI/AAAAAAAADDw/Tsw218hgc8koxj0nb4J4kQ5XtTZN4U_xwCLcBGAs/s1600/DSCF0135.jpg

Początkowo płynęliśmy wąskim korytarzem między trzcinami. Szybko jednak, bo ok. 2 km od wypłynięcia, czekała na nas wysiadka - jaz w Klemensowie przy cukrowni.
https://2.bp.blogspot.com/--8VjfDICcEk/WxTWvgp_gnI/AAAAAAAADD0/JHk9a8r_3ro4BDiY-tH6qXn5ccqU3ZLJgCLcBGAs/s1600/DSCF0142.jpg

Włodek z Romkiem postanowili to spłynąć - skutecznie. Reszta przenosi kajaki i można ruszać.
https://1.bp.blogspot.com/-JUhpd9wcBSE/WxTWwIN6GZI/AAAAAAAADD4/z3h-9eF_Q_IR-19oN4flb80YH8fGuJbuwCLcBGAs/s1600/DSCF0143.jpg

Odcinek bardzo malowniczy, choć czapki lub kapelusze obowiązkowe - słońce pali.
https://1.bp.blogspot.com/-SFRdEiDOJCc/WxTWwhlBkuI/AAAAAAAADD8/MN8-KTA134w5UykTboTfmxjU0fcyIqENgCLcBGAs/s1600/DSCF0146.jpg

https://2.bp.blogspot.com/-VHwFXK0EqqQ/WxTWxAwV1MI/AAAAAAAADEA/TX_uXDOWRo81v9iPUnCXxcHfTq6DaXiEACLcBGAs/s1600/DSCF0148.jpg

Przed Michalowem wpływamy znowu w las. Tu znowu musimy uważać na wystające konary. Ale jest za to przyjemny cień.
https://4.bp.blogspot.com/-iOZCzT3WxQ4/WxTWxmu9HbI/AAAAAAAADEE/v9UCi3CIINsNNMf4EBsVXnC4TaFGMUTlgCLcBGAs/s1600/DSCF0149.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-NYTrzIqFaZE/WxTWyIFUUrI/AAAAAAAADEI/8W6d2fofiZgGi6OLr34UhzYwAurDsB2YgCLcBGAs/s1600/DSCF0151.jpg

Kolejna przenoska, zaledwie 3 km dalej od poprzedniej, tym razem dłuższa, z uciążliwym zejściem. Elektrownia wodna w Michalowie.
https://4.bp.blogspot.com/-gIQ-1tamsIE/WxTWyjWZWMI/AAAAAAAADEM/ZBmewROm0NQWdyWx5_jOuMTET8Dz76OwwCLcBGAs/s1600/DSCF0152.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-IIuvjPxcgU8/WxTWzNqIENI/AAAAAAAADEQ/LCf6RYi8YNkCwXbcfFhVy0dsSEKacL8_gCLcBGAs/s1600/DSCF0154.jpg

Po chwili debaty czas przenieść kajaki i rzeczy.
https://2.bp.blogspot.com/-RWkhONE3w1A/WxTWzhbQt9I/AAAAAAAADEU/5fkuUbRgnBIYUxDirDWTc96g7k4x8usSgCLcBGAs/s1600/DSCF0156.jpg

Romek z Włodkiem jak zwykle czuwają nad przebiegiem akcji, mimo przeszkód.
https://2.bp.blogspot.com/-lfedXoLK64I/WxTW0HFM6NI/AAAAAAAADEY/PvYTo_nf9m0K4rX41DraqnNWG2MO2bRuACLcBGAs/s1600/DSCF0160.jpg

I znów ruszamy. Przed nami zalew Nielisz.
https://4.bp.blogspot.com/-IrFIjpkbzlI/WxTW0lirZfI/AAAAAAAADEc/myQUIZi5Ubc-MGGkTDSNzfhVch3DO_j3QCLcBGAs/s1600/DSCF0168.jpg

Czyli sztuczne jezioro zaporowe, którego powierzchnia to 950 ha. Mniej więcej w połowie robimy postój na odpoczynek, jedzenie i pływanie - każdemu wedle potrzeb.
https://2.bp.blogspot.com/--hNvQVgIbko/WxTW1FNgVdI/AAAAAAAADEg/mIFQ95D_W9IJZUwvMilhwo00pwDgP-RPwCLcBGAs/s1600/DSCF0178.jpg

Mam lęk przed dużymi akwenami, jednak muszę go oswoić. Dlatego płynę jakby nigdy nic... To kałuża, tylko większa. Zatrzymuje nas WOPR zainteresowany, czy mamy kamizelki. Pan jest grzeczny i miły.
https://3.bp.blogspot.com/-sVf86XAQGMs/WxTW1l5O1SI/AAAAAAAADEk/rHEMyzgwKJIFp5yhJGnmNf27s2R1gG9BwCLcBGAs/s1600/DSCF0179.jpg

Zapora w Nieliszu. Niestety, przenoska jest długa, przez drogę i nie bardzo wiadomo, którędy w ogóle przechodzić. Dla pewności idziemy z Eweliną na posterunek policji przy zaporze i w krótkich słowach informujemy o zamiarach. Żeby nie było. Akurat dzwoni Łysy i już wiadomo, że zdąży dołączyć do nas właśnie tutaj. Przy przenosce korzystamy z dwóch wózków, moje koła świetnie nadają się do przewozu kajaków, drugi wózek z kolei do bagażu. Włodek korzysta z własnych barków.
https://4.bp.blogspot.com/-YDEIIxZZRGg/WxTW2H9AjEI/AAAAAAAADEo/9vOTTg3RoVAldoCpzAAl4xuVU-HzX4EvwCLcBGAs/s1600/DSCF0184.jpg

Tak prezentuje się zejście na wodę przy zaporze.

https://2.bp.blogspot.com/Rfui1m8Y976lT5TNN1BcZ2S12xA9Cdlo6ZnyBChZLw7_xRpqLfpu3gZjKIVilmjrSmKFevsvZA3YRbeCjL7ligXM7iHY0oWaY4fHiVi7x1MLLQ1e_ZN-BRoAUeYVJ0fMjhsY0w3n0vTthQYfHIO6B73zCtbg7gWM_7868fh9Js_IYOW42ZWOv-fh383fA2oaTutW4_gwskAwi_K04WswVb7hNeQaUEV88wrp_Ownvk_pgk5zXTqwI6LJIhOZ1kee_57hmAwI9MBS_QhYsktV17kuMwdV63nzRQeuS9SY1DVMgXEX0XZMsT35D-AC1_QgJ41aAsRJzqTafECGvYysGhuAMZebYiHO8oKSaPbH-0dV8UW-nTbsAW2jGN8ckEAJ-Ivv1AgaNnf_dmiOv_RNwPf2CyXK9T_q8HAiUD4bDMqyTrk833gFGVSDx-8t6TvaSmgXoeRDmBb2NtFbWo81gMR8u_cdVxN2e2JgwbbvAGWJywQAucZLO9LoJtxHUg1y4ik6nPYHcKoWKkjAmFzjHdAVO5F5pZNO87TSilOTZtgDZUZuVhEkjgzWSS-68xrBvHEsnm8lU8GxzWaBwR-_tFgjy4tBr87lat6m-od9EIzR58_h6w4YYcOiZ0zJ2FxPG3Y0-wSz8KxpZvuby1QGAGB0M5t0XkUr=w1839-h1035-no
foto Łysy

Cała przenoska z wizytą w sklepie i z wodowaniem kajaków zajmuje nam dwie godziny. Na wodzie wreszcie można odetchnąć. Planuję upłynąć jeszcze z 5 km do noclegu, jednak z 5 robi się 11, a to ze względu na wysokie, zarośnięte brzegi i niemożność wyjścia z kajaka.
https://2.bp.blogspot.com/-14gef9_Vgy0/WxTW2um7j8I/AAAAAAAADEs/qV5-s5WoDxMm_UaRbOAuX-Sb41pAklBHwCLcBGAs/s1600/DSCF0185.jpg

https://1.bp.blogspot.com/IoDsHjuMsHnmEXTkKPxfHZcDc684PULlksz6U_PneuUNFSKhcECqd6fMwoQyPJfGcIIg42DGwTDc-N8BpQtxPyuNIa6uUi6lm5-TjfvNxWlS4BK0pwOKQCmKjqy3yi4_-2GnLie6TZpxfTqLiCN-HykpyTC_nRd5iA9Czc-3os6PbreolQy1qpG3rqMq7J2vv61W4PqJLmcBFqvuBRsRJaCzeFVt9SuYOoCVRF8BvksgE-xQMeq3rOJM-u8pceCK3mR8F1ex5x3qXGatL6qfzdXvVWGtJ1ErLgbvYeLQwrTqv-bo517hWRgJRilNqgYh3ACAIQ1AhZhweCAt-u09ukYNPKPWZQaqkych4XpRNIJ1q6RpSnfWaliV8GN4BZKb8ksArjcI_sGT-NKnz8BlYMiZulc2lvrekKE7iGCfYY3lrF8O2IXLXlo_AHjCMMAL19yfwqljDMmtWV7ith-kXy7AWae8I4FhPwv93OXsisrHWKz04jgeajVq2dFoIiRFmdlTXS5e0jE2GquZj3lh52jhu9D3OI6u7-NA1O2Li0FYgMUQVLxu-Z29736j61u6e5sMvuNZqdY3kNiWWhy0bdSRfBlQUFXUpVw2JYf3TMQU5mBJLIrvM7ppzd3rk3mgzmP9XrdvhFtR3q1DE5zDPsWCWCnkcvKn=w1839-h1035-no
foto Łysy

https://3.bp.blogspot.com/ooFBeQJ6U5OEMZAqS5qSs_Zk4PlKd3F-sVTOxZuMEDElRnvvCPVJ4mnQHypFjna5l4yKVkCJEL65rWvcaJtmFZEk5mQZ4P6hkJcRePyXxuqkFL68DOtCcfKBkeOry7SB2wzsxMzgBgkSbZbJ5bHX54Yeln_UANZXvz0MYM6YGLke7fBzagqPvzQ5Hv220_3Y6ycyWDHaUt1RZSQmzxXuFwEaLgH_QRtl8h1BmEOig0A6yPgp6TBur5ZqIqTwU7xPiAxd3Unu3QgBhHgduW1ccaTI517JNzKslkpkpbhhtNQxGgYJifvKnvfiA7YCdfINs31ihMsLHBRT_fCNx3aNpPmmp4-Q6xaV6oQS71KZuTyji5yPDziR7BmqAA0kDzPFl6f0tdiHNy82904xTnxvJqtsqlaaI7qGymAxky1Sbysbo4cKVGZ13jd3rXGDMKmM8u7Wla4OWxU7GwKiHgkphlDYwEdFjSPUsWWhE5zmUEodLHXqtANlBOJb7Jea48mmSHBZQBX42KK0Z7ChClF0ZJDWU0fo7FxKeNJh5Gr4cvK8SJmWcT40I5n9qMxfNk-Ro7-cQv7VzYxuELM7hgq_iI1cAAbfsRpSB_9AfqqSEeMUE2aRavqAn_iE3_xcvBcJLRX74C_uo93_PyeND3eBJWQbKnZNkp8n=w1839-h1035-no
foto Łysy

Wreszcie jest. Błotnista plaża, a na górze świeżo skoszona łąka. Nada się.
https://4.bp.blogspot.com/-faxmAs7fvWQ/WxTW3EpM5bI/AAAAAAAADEw/QqaeEGTW6Cg8OMyflFQxczi_BivRCHFGACLcBGAs/s1600/DSCF0190.jpg

Stawiamy namioty.
https://1.bp.blogspot.com/-Tnes_Ql3nng/WxTW3rCbJsI/AAAAAAAADE0/oBo0dtVTDk45RloXol46xW3AWvA9LrkFgCLcBGAs/s1600/DSCF0192.jpg

https://2.bp.blogspot.com/-lmbe7Zgsmco/WxTW4Bb2CGI/AAAAAAAADE4/xf8XAmF5OC01h1Z6qnFe2ilXJkB_YZnyACLcBGAs/s1600/DSCF0193.jpg

Latają gacki, może zlitują się nad nami i zjedzą obfitszą niż zwykle kolację, bo komarów i meszek latają całe chmary. Wieczór jest piękny. Siedzimy przy świeczce (na skoszonej trawie ognisko mogłoby okazać się zbyt trudne do ugaszenia) i rozmawiamy, rozmawiamy, rozmawiamy. I pijemy :P
https://3.bp.blogspot.com/-0-ujQBvsYjo/WxTW4j7LelI/AAAAAAAADE8/DwiaKYJnmMolY5y99ZH5nb_3PZNiIb6fQCLcBGAs/s1600/DSCF0196.jpg

https://3.bp.blogspot.com/-M3DIVAl0-5w/WxTW5BZqZgI/AAAAAAAADFA/GwZ1WOzAo8Yd0OToNCd4P_fXHTA-Yc4QACLcBGAs/s1600/DSCF0199.jpg

Sobota rano. Choć słońce grzało mocno, to nadciągające chmury i odległe pomruki zwiastowały nadchodzące burzę. Nie było czasu na gadanie, mądrą decyzją było zbierać obozowisko i ruszać. Do Wirkowic, gdzie czekał Radek i rowerowi włóczykije - mieliśmy raptem ok 2-3 km.
https://1.bp.blogspot.com/-Zqid8smvCO4/WxTW5lPUwEI/AAAAAAAADFE/Fnl0ZC87-VkZZwSCMBOhnO32Qj5yLbEnwCLcBGAs/s1600/DSCF0205.jpg

https://4.bp.blogspot.com/-i5E6vyscQHU/WxU-HD02BcI/AAAAAAAAEyo/jlvfBSgDAzo2Hzfy0My5wXZVmba8YM3RwCLcBGAs/s1600/image051.jpg
foto Radek

I są. Postanawiamy przeczekać burzę tak długo, jak będzie trzeba.
https://1.bp.blogspot.com/-B_jawLEENFI/WxTW6Af6XrI/AAAAAAAADFI/KufBlnJa330SNUx4T9x5h0wPdwp364p1gCLcBGAs/s1600/DSCF0208.jpg

https://1.bp.blogspot.com/GRwC0QEW5PSMnuoCoDZ8mzdtB6zMDBLe3t5vVYFHfUDasiAd0Vqlm0hhcb9mFv5aQTdwD0n80Tp18VrwGGwxXynVxbt2lS27vUIzMAQEbCk03JOXlHrfI3g2GC5IZDrv0X6ofPuc85qAfShdm0j3b0Dj1wlcbYVaLFh9zesEAMX9zVYAeo4s2tVeo__5hrswfOkOK3ckUWo2uWr9BniY-G_cBKrDz_T3Jmk5rCtZRyKOXqpgcT3xGCwYSFLpg3tE2e8HbFhXGc69uo0JXZshmCTuqgZ7S7UH6RTcqcKfcBOXM7Qj485cQnZgTkfHBUduOyovSa2RZmi0UASN8hTXmOPSIONfjfsuxOmIdKykUOQJf3_ZU6mXd4y2uYGdMMje2NF3R6r109pda3KM922xhzPrhri2-AWawdM8IjQ-bMgbY8ZBXpcvL6A7DtoSN83731NVyssPiUjXThmFZ-OZ3K9MxylvnRzYKeb0fG5ELk8bEOZNxQntBuM7zxPT5_FJPNfdbNElj3fZvAvWsoNwMRoPwMFZKWf7qcTKLHlqBQpkxoTtbd5TiYOevrkpzFI6iOKJWzXNvdNjXItg3na43VwdZ8qgymdF4mm3q0t4NGCDbnWKjZHIlqtZASmQ6C6yWbPhf2PLuL9PPgppyclcqBEcnCXoSo4Q=w1839-h1035-no
foto Łysy

Po dwóch godzinach wypogadza się, płyniemy. W większej grupie pojawiają się kolejne tematy do rozmów.
https://1.bp.blogspot.com/-kjWKIbqtC2Q/WxTW7GMhvbI/AAAAAAAADFQ/n1XXXZ82BPwk-XWRp1AAyV8Eqg_H6rmMwCLcBGAs/s1600/DSCF0214.jpg

Odcinek znów z wysokimi brzegami, od czasu do czasu udaje się zobaczyć lasek lub malownicze łąki.
https://3.bp.blogspot.com/-UiagsYiwct8/WxTW7k7IG8I/AAAAAAAADFU/vaFGa2A6ot0WqOiWG8PV5RB-FqqvMlnEQCLcBGAs/s1600/DSCF0218.jpg

https://2.bp.blogspot.com/-3J4toTbwQCI/WxTW8PkhTkI/AAAAAAAADFY/LnFPkpXcYsYtPPwMHE5SjwZZI4HpWMRgACLcBGAs/s1600/DSCF0219.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-7tqZhWPEgpY/WxTW8rUR_1I/AAAAAAAADFc/QLi-60lBtUcrOidcHxxSUQatBEKWnN5iACLcBGAs/s1600/DSCF0220.jpg

https://4.bp.blogspot.com/KyNlig8IqiDh5gbwhckZhWCSti_k8YLZYvzZ6We46NZsjJwRL7DMBZfBCztWZwkH06_VfAhuES4tVTcxIv2x84C7oswqyHECHvI8e_Zk9hdRbRP8y7ipfcSp9iVYMjcSYgK3KiZYIpXIqYNfppzedK-GnnCy_bjc6tVCTMxWdM5aRzFsLQOUgNGk7sA14vCwe3xuwd7io_XJ5ULdNqKgbfR2xfplOhP0NzSE_aqfJQ6dneRDE--Nl3C3SDOoI8aSIf6WHJTYUl7D4UH9Tsa4K8Il2MJOmo65WT_7WpyquEMDt1y0KAoireSF9Upb5kOLcjChnT3FV8QjXPXIV5j6JM21s-7uvUIMXnYAsh7zJmfuS3Wyrzwc29wx1peQbQ2ihbfnOnTnV3W_ZQXS416-vmF-Qh-XxS1rNimimZ_iJ_PHJ2u5Iu2dBXq0MG3U0MM1clDHTX2OoCorjWdX0HFxifgNgPCkWYAp2lgtOJj5qYXYG0kxI3KLgwxA0Z8wwMIuQAZxil8-233BNYiacZPfji_O8I53uh2vBjrO0qpG6K80Jg3KGS6GAuILIL0AGsAppSTidghcczuExGxgwF9XzNQ537SY879THspd-DVsWESi9FYmfvbCOkYGTs7BO7oa0s8z40iROrOAMX5B0BplVgE09IcFDGpN=w1839-h1035-no
foto Łysy

https://1.bp.blogspot.com/-eNFFIblGAxQ/WxTW9AIExDI/AAAAAAAADFg/YfX1NKnOmDUmUT3lji68XzgejsGCjuHQgCLcBGAs/s1600/DSCF0222.jpg

Przeszkoda w postaci spiętrzonych na zwalonych gałęziach śmieci. Znów załoga kanu wkracza do akcji.
https://2.bp.blogspot.com/-cwxWKGx6oLk/WxTW9iKgKsI/AAAAAAAADFk/oyAHswfQP0AuOJgII-gGr3BbpCpNYqIKQCLcBGAs/s1600/DSCF0232.jpg

https://4.bp.blogspot.com/-oaDPCRmHFs0/WxTW-EMPbVI/AAAAAAAADFo/mO14zNEcD58dzZBfu90zecXfcKRj0pFTACLcBGAs/s1600/DSCF0234.jpg

Pałac w Tarnogórze.
https://2.bp.blogspot.com/-WpKpO3d3iMo/WxTW-pYSt7I/AAAAAAAADFs/4CYIt-I5UuUjaaUhkmq-8Rn_PCbDEJALQCLcBGAs/s1600/DSCF0243.jpg

I młyn wodny na granicy Tarnogóry i Izbicy. To już ostatnia przenoska na spływie.
https://3.bp.blogspot.com/-9gmuFlPaDsw/WxTW_Biht1I/AAAAAAAADFw/VZsY1EnmR_4nmpSoXznzMhqvw6NFWIjhACLcBGAs/s1600/DSCF0244.jpg

https://4.bp.blogspot.com/-TAUHNRmAtcc/WxTW_omZbwI/AAAAAAAADF0/Dfhi1a4HEGENJIXKVT_fMWoFxJR5Gv5NwCLcBGAs/s1600/DSCF0247.jpg

Postanawiamy zrobić tu chwilę przerwy.
https://2.bp.blogspot.com/-7xlSgxYuDFM/WxTXAKx1pNI/AAAAAAAADF4/79T85oTIMQE5G2W6rv0KTZGiGNVjco5OgCLcBGAs/s1600/DSCF0250.jpg

I idziemy do "centrum" coś zjeść.
https://3.bp.blogspot.com/P0F6PSA434ZRqUme8i3W21ECQZJmF7sEkrQNsTBAho28J1n-_HJ-PRBj7Tn7OApKoJPeKTz0Z3mvbFm7aiKT8UOqyn7B6CIKaCFBUeb6I6f7T-f_gQF-Q5SSGrl0jHOwetkb29b2QEJXaKLuJ6NxdWoKLMTB9aI-yMu2qu-D2IDU8CwWCx9PHLpPuiZkC_iEtVQQprnKHjECOR8COpRw3sL9PJt0fGlDxHXjOGJvuHQMKuAETcCakuynAjZDcfqff9VaA-y_J9XPGa9zEcZubKrobU-cZ7qWwWw7RdrzwrIbVhkq4SCOX29hzVzt27VssaxPmHuq2c80QvHOQ_QKZWZ7XZJWPmOFHGgu5DBQbW_gzmY31o32XLfuNu9JosZyHuR17YMANSJWYUvpe--9VPjwvd_nikOwocG24rtBxt4tyPjpbA2U55BtFO9ajvWcCJUvXfzNkXedNdMZiYaLfC8BfjDsNWO4tbobOXxyuOHEDjxkjvOsi09G74CsuDsAzNp5NKxhiEV5F_9eB76HfkkTtdD0NBswMMeEMPYDOLj_tRB9pyohyvsQVZn-Yi1emfFE5YCNeZC5zb4DsmJckDKQceZdORDZwkMpPGVSSm_VpErMXjJljfd0Ho9DcdPEqA4T2nReLU9XAJvbaSJja33ZB89luA72=w1839-h1035-no
foto Łysy

Oczywiście skoro Izbica, to "Ibiza".
https://3.bp.blogspot.com/-wBbMM8s4CLM/WxTXBOnocEI/AAAAAAAADGA/89N1S8eFUWc1uFlC6ufwvdxhfJ3SPYhmgCLcBGAs/s1600/DSCF0257.jpg

Postanawiamy szybko znaleźć nocleg. I znów szybko oznacza 6 km, bo brzegi nadal wysokie, że nic nie widać.
https://2.bp.blogspot.com/-PLpAiUVsEDc/WxTXBh6A9MI/AAAAAAAADGE/e3DUaVZW4AA3NCU_NPMoIiZgCMKxvt9twCLcBGAs/s1600/DSCF0259.jpg

Może tutaj? Tak, nada się.
https://1.bp.blogspot.com/_WxskMjdgGcaE0ExasUv6pTVX_sLkWLptHuQW2bl-Fk_DLOITRPFK5iZKWsXQZQkJ8WE6KSjnlSfGp9Ie6mqoxYfFN1opI8D57bXT79SkWoF_swGUlYMB4uUV3edWWMBjsKpH4U0R_UDZ6LlNEsdtlh5hl3X06xW7bKQUUQpZG8bywbXwBsp4X2ggEoFEVl09fQ_j0UCpxNU2ipEysuukxxir6fNnRWTSr7u-bVeJ9K_a3bu7rXzAaZ0MOgaSBZsSA3E4Ksy6Y9jRLZd760l2KE2IuAw2UePd6r0rC2UXPESkZuxwSZuYZJdrj257DOOVdIGYCDeRFT8GkOoTuCS0IHz3SQworVfu4SQw5ycV5KqjXiGGIQQHXKxm0mZbSjoYoytFtbMszPS_I8Nzow4FwAcILlmXqtBq0S-EVTzivkUwQdBjwpWjT_lvS3iaAtaU47UE85TBpNvMZB6RUaeNk9E4E617BgpWQ7LQbSzLXWJrbjOnAbYRM92okbBdl-nkaR_LaD1G11l1qDv7lHrcZuLgmr8YJ37XaA5tEYGplmNXKETyBUFVPxsMyGGXYUcRrGZ866pVVxDjyTf1db4OainQuKlSfAkW4SxxUqwKiqaL8EspmQHgtVmXsllymGx3Ucd4jPtz_zyJXYef1Q9HLNrByPFBHFP=w1839-h1035-no
foto Łysy

Chmury krążą. Czy uda się uniknąć burzy?
https://1.bp.blogspot.com/-tfiF5M1TlAc/WxTXCNjTvvI/AAAAAAAADGI/76GGdhVt-E4AZNtoD2UNPdilSG4nR5mowCLcBGAs/s1600/DSCF0261.jpg

Burzy na szczęście tak, ale deszcz trochę nas dziś zmoczy.
https://1.bp.blogspot.com/-xJZgtCCIvOY/WxTXCgKDa9I/AAAAAAAADGM/K3Y2_-YIHoQf-kb9rEe6tMjPbM479JAhACLcBGAs/s1600/DSCF0262.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-taL_p48L5QU/WxTXZT8jf3I/AAAAAAAADHk/Ue5y1PZNNXMUXv2LzQYVmi7X2EW_NdvjACLcBGAs/s1600/34266646_10213863368036497_7576650458530316288_nmini.jpg
foto Skored

Jest jednak czas, by się wykąpać.
https://4.bp.blogspot.com/-p6AzdlyM52A/WxTXdAhMbKI/AAAAAAAADH4/pNkv7LLJI-0coLqakVoIiPPeTVzkaWNjQCLcBGAs/s1600/34268722_10213863405517434_6535777194612883456_n.jpg
foto Skored

https://1.bp.blogspot.com/-ciuVoRXQHHc/WxVAZlE074I/AAAAAAAAE04/PI6fQyQFOcUGNyR5Pt7wcHAxFRd4QtKqQCLcBGAs/s1600/image105.jpg
foto Skored

https://3.bp.blogspot.com/-JhjsXYR2RZo/WxTXDB7bzrI/AAAAAAAADGQ/EQPpXme9CkAps_jH3aLaJzj3kKjfxER7QCLcBGAs/s1600/DSCF0268.jpg

Nie leje na tyle, by nie zrobić ogniska.
https://1.bp.blogspot.com/-QkFdggNsdxo/WxTXD6Jex8I/AAAAAAAADGU/z8nqGuDrLt8nA8SewQrUfQCkHmiFrIxvQCLcBGAs/s1600/DSCF0273.jpg

https://2.bp.blogspot.com/-t4QgoZSDuAU/WxTXECpl1kI/AAAAAAAADGY/n_f3jCBPmuc7cGr6ntK2XLW81wOKsvDzACLcBGAs/s1600/DSCF0279.jpg

https://4.bp.blogspot.com/-6KFN5n5jpGc/WxTXEj8lJ2I/AAAAAAAADGc/HhtwowqAnXUUZ5DFr7sEu1Dab0t909o8wCLcBGAs/s1600/DSCF0280.jpg

https://3.bp.blogspot.com/-0Nt_9u8Sd0I/WxTXFHOg-BI/AAAAAAAADGg/SG9p6-CRBxI1ZbodJXZRKBklQgFRqJHogCLcBGAs/s1600/DSCF0286.jpg

https://2.bp.blogspot.com/MNV-KFvlHjsXk8lQ_iUAqt9gQT3ieRe8WqLfKcb9YwdDog7-Bl-mtCI0zLf-GEJ-fBbkwvOw_NHtmRnZyc1gEOg3hwMHJ8tZTQTBjA3uBnEPj1cIcpiqKJe4awMvSo4wbbUGbcepizvzu6ZAzgXOthQmDvjLxcwI4rQXl724jbeVVoqaNWvGqBYgKiN2iskNsm_zJ3C8wT3-1PE3OW2VLJ87kI2MJHMI8jzUCRTaG8I9IfdVgj2k8OM9DPoLpH833H7w8U1LVN74fZf77vyjNBH_O34nGF2Xnb_r87svaLik6ddk4KQHEG77GgCnfwqUuLk20Y6pZiOmHWi1E9_8_g0WaY2PuIeqhEQRaHpKjf4UWGA9eLH_gJP8NsgGlD5v3tPjBxQHMNpyFYuF8oYU0r58Pxz8OxfccRc-CeKrGQ9iLyOTWsrKtAJLM72qLhMaGlU2Gs8Xbe3bFTMrmvZdVgmkkvj1rf3wreRbAO472YfoFNCIBzNHD41NPuXKhLNThbyz5mHbSmfXYAPsqxLCF0xg1qhmeCBteeb__XTk3VC4XGm7jE7FWGwoBWGcYe30kMsSC9K4ufrwyoVpcx7r8QiAuOfkGeXN2i7B0_eiYgzwnze37malOtbK_FZp9QmODk9EfNuQNqeYikiGq1mvWGjPQTni7ZJC=w1839-h1035-no
foto Łysy

I znów gadamy, gadamy, gadamy... Przez co o 4 rano muszę wziąć zapobiegawczo procha na ból głowy. Otacza nas mgła.
https://4.bp.blogspot.com/-gW_dgASPa7o/WxTXFqmgBcI/AAAAAAAADGk/Rv1Wqi-3rkg5vac0ZBxSwkb7DRPFxjSrACLcBGAs/s1600/DSCF0288.jpg

Dzień wstał piękny, po burzach ani śladu.
https://4.bp.blogspot.com/-5-AdjOy4iQI/WxTXGHOVyDI/AAAAAAAADGo/ASk0yuFL0Ck8ZnhtgKYXFcr8RRPQ6OgQwCLcBGAs/s1600/DSCF0289.jpg

Mając zaledwie 17 km do Krasnegostawu płynęliśmy spokojnie, "na liścia".
https://2.bp.blogspot.com/SF8Hnr0Z-bjd7Q6EvDUxCVqRCkrAmRuGhXirfO-s_Xds09hlOQqRzU4WWp0HxnsDqQXO4X10AP_pzLh1MxM9BFTO4RD6S34DOrjv_gnTnldIHPudbE8V6DGC4XdYxXrirVZVRuW9zqB-ZHsO2f6f6i3l-zaI1PvuLZhbi0pDd7gYEF7IwKpAVkK0rU-6tJIsAEKzc3Awvx2lHr8ldO3szPejlFS5mJiZXk_conqd1qFggUIDSrjM4ql7KvqllrzFacjlY0eEc2vGuH4tLnMJnEUB9txPbPqJNl6oFYeUw3qvywKl0gJ-JcvI1cuO4awy7vxgHfrjsUQ9aaNBfPJJ2T-x4eF1RX4J0t1cxBlaeb5EK8MhkwEqj_5oQE10qraPIozvLgnXWoWfQZ-_2wrV_X6fZ_pQd0bucbkpbd_npJVb5ntMtk6Lw7QqGu5FyMF-fGYuMDuzA6bmUAhhbQJLO-ehX6AVSilYfjs7v0a8OI5FqyGAAVFrHcaoh92M9xShlQ1Pg7wGkimL-MEhrHNcSkl9YB_wT8s-qB1T6Eo48oe1A-d6NVd2On-072AEzBtIWzmPmYtCSb4chUw8ZXNgYQFu7zlpPEg40eVD9R86tbSADKj5TJSl7x_1T3fT2W-BJyHjkQneRAC1s0S2CKTwRJaWns8R7let=w1839-h1035-no
foto Łysy

https://2.bp.blogspot.com/-B2zBa6_SJkc/WxTXGhvmnII/AAAAAAAADGs/4EJL150DRTETGFrwWbTdWQ9a9_cojhXKQCLcBGAs/s1600/DSCF0290.jpg

Ten odcinek podobny do wczorajszego, może z tą różnicą, że więcej drzew.
https://2.bp.blogspot.com/-sdjsOqeFza0/WxTXHMHF58I/AAAAAAAADGw/48EbajY61FAfjYk31GIUm2W2Uc50g0USQCLcBGAs/s1600/DSCF0292.jpg

Już tu kiedyś płynęłam, więc nie spodziewam się niespodzianek.
https://3.bp.blogspot.com/-DDFIDJfZ4yM/WxTXHuL0F0I/AAAAAAAADG0/h8Z8pwPu0Tc-EAm-QiK-FbtQUNsy-xhBgCLcBGAs/s1600/DSCF0297.jpg

https://4.bp.blogspot.com/-JvMkQg5iSzM/WxTXIPoKv2I/AAAAAAAADG4/G1vz2FNVkv45bKE3Kn66EOc7xPuBPWUywCLcBGAs/s1600/DSCF0298.jpg

A jednak. Planowałam zrobić postój w Dworzyskach, ale miejsce okazało się tak zarośnięte, że pod mostem nie było kawałka miejsca na wyjście.
https://1.bp.blogspot.com/-CN9JuXGudJc/WxTXIh3WCVI/AAAAAAAADG8/M2zcpjkaEGEnh1eRVUo2bSLnkHfr5uCggCLcBGAs/s1600/DSCF0299.jpg

Przez co bez wysiadania z kajaka dopłynęliśmy do krajowej "17-tki".
https://2.bp.blogspot.com/-kmoqyy8_W3c/WxTXJEOhqfI/AAAAAAAADHA/bhyvPKgtrU0aCKvD_4KL3vByuCtAqHgpgCLcBGAs/s1600/DSCF0302.jpg

Widać już cel naszego spływu. Krasnystaw.
https://4.bp.blogspot.com/-vQ_E28rh6Bc/WxTXKEihOqI/AAAAAAAADHI/3GR9VZKh8ZUJbiZLKgKXpnnOcuA750jGACLcBGAs/s1600/DSCF0306.jpg

Czeka na nas Ignac z Bigosem, który łapie się na zdjęcie. To my, na fotce brakuje Romka, więc wklejam go poniżej :D
https://2.bp.blogspot.com/-SLTycqGRe7I/WxTXKrK7RgI/AAAAAAAADHM/K60afsfzOskUsHOWoYb0dixTNJKAbwQKgCLcBGAs/s1600/DSCF0307.jpg

https://1.bp.blogspot.com/kvG5nqTsc2HGVSvz9N1YkbOQCTzBCMGoMaQYHG0RuOqQfkGvzqWRGjApAaKfaBlw8Or1MHUVGmjeYb4U87m15--hv8CrnCUD3LUAjm-bRi9AL70IaDUiBOcM2yPMPx1eANk2U6PuymibLajpqWagBOxTJ4BF9ccz5U0x4VnJa0C1mMntnFgVgVUfy58xRvkI9tyk3LRkPdx2n0vkWe23_8gQbqbPH-SDusXwuvNwKBP9JEA-h5CJ0C48PfdpCwf1awU6LPeXTafvQEXji5GAJfIDQmT1VgxxKxEDN9PU-HTbAd2c069t1ewPKyqYFaiIY8463MIHe1NOTVWYWLlEqNWO57pgyuT-iQcSq64i87B8eXHDNVbXFCH0Nxv4pBx993busVPkReETOkdBt8Ll2npMYy28u4XNCrSVhaiDt7LlgJEJ-fMwymBBfbcrFjghi087BbMEfzBR0ZHZ1oJSE_ISjilVzkwPjp1HLunxl50songf2DxnJzDT05jmXCIkeBkJ7WHaK8Lm7Pyll-68qRYM1E4GMN43vt01yHvqneVQYJIUogkSf4o2u5J8htAduzpUtcXW9g5asYWogyGjKUm3UJo0bOhocC-whILEQD-lu_1OfhLyaZVE62ruxIDOlXXNzdMOHD2PPLLOgpq-MGm6aXyR3Vwx=w1839-h1035-no
foto Łysy

Radek w całości ogarnia powrotną logistykę.

Czas na podsumowanie. Przepłynęliśmy 85 km od Obroczy do Krasnegostawu.
Liczba osób z początkowych czterech (środa), siedmiu (czwartek), ośmiu (piątek) powiększyła się w sobotę do piętnastu.
Zjedzonych kiełbas: około 50.
Wypitych litrów: wody - dużo, piwa - dużo, innych - dużo.
Ilość przelatujących stacji kosmicznych: jedna.
Ognisk - dwa.
Poruszane tematy w rozmowach: służba zdrowia, sprzęt biwakowy, burze i inne zjawiska, stacje kosmiczne, kosmos, polityka, strajki studenckie, praca, zainteresowania, przepłynięte rzeki, planowane spływy, gotowanie w terenie, historia, psy, rodzaje specyfików na komary, ...
Podziękowania... dla wszystkich.
Fajnie, że byliście. Fajnie, że jesteście. Do zobaczenia.
przez Maga
4 czerwca 2018, o 18:20
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: 31.05 - 3.06.2018 Spływ Wieprzem, Obrocz - Krasnystaw

Jeszcze zapis trasy, chorągiewkami zaznaczone postoje i noclegi:

Obrazek
przez Maga
4 czerwca 2018, o 20:39
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Pliszka 02.06.2018

Wygląda na bardzo urokliwą rzeczkę, taką w sam raz. Fajnie, że Kasia popłynęła, do twarzy jej z wiosłem. Musicie koniecznie przyjechać do nas na jakieś choćby chociaż jednodniowe lajtowe pływanie.
przez Maga
5 czerwca 2018, o 06:59
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: 03.06.2018 Warta Gogolewo - Śrem

Bardzo ładnie prezentuje się ten kajak.
przez Maga
5 czerwca 2018, o 07:00
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: 31.05 - 3.06.2018 Spływ Wieprzem, Obrocz - Krasnystaw



@Maga:

Masz na myśli koszulkę z forum wodnym? 8-)

Czy taka koszulka, to atrybut tzw. forumowego "szarego łosia" (czyt. "łysego konia", "starego górala", "stałego bywalca")? :D
czy też ledwie raczkujący forumowicz również może taką mieć?

Koszulki były robione na zamówienie lata temu. Od tego czasu dużo się tu na forum pozmieniało, nie pamiętam nawet, kto projektował i zamawiał te koszulki.
Ale można pomyśleć nad nowymi, na pewno znajdą się chętni.
przez Maga
6 czerwca 2018, o 20:21
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Gotowanie w kociołku

Pieczonki/prażonki/maścipula

...czyli: człowiek musi czasem się tak od serca nażreć.

DSCF1366.jpg


DSCF1367.jpg


DSCF1368.jpg


DSCF1369.jpg


DSCF1370.jpg


DSCF1371.jpg


DSCF1373.jpg
przez Maga
8 czerwca 2018, o 22:13
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Piotr i Paweł.Dzień po imieninach. Maluszyn -Krzętów.

Ekstra wyprawa.
Najlepsze życzenia imieninowe dla Was.
przez Maga
1 lipca 2018, o 20:09
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Bug - rzeka graniczna

Witajcie
2. Ponieważ z Warszafki droga prowadzi przez Lublin mogę zabrać Cię Magdo, jęśli masz na to ochotę :) A resztę klamotów pojedzie innymi samochodami

Witaj, tym razem pojadę z Maciejem i miandasem, ale oczywiście dziękuję Ci za propozycję podwózki :)

Co do reszty pytań, sądzę, że może niech wypowiedzą się bardziej kompetentni.

I jeszcze taka myśl mi się nasunęła - dobrze by było, jako że zrobił się potężny offtop w międzyczasie, tydzień przed wyjazdem podsumować najważniejsze informacje, tak by zainteresowani nie przerzucali kilku stron w poszukiwaniach.
Pozdrowienia
przez Maga
2 lipca 2018, o 09:35
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Bug - rzeka graniczna

Drucik, nie zmieniajmy planów niecały tydzień przed spotkaniem. W piątek sporo z nas zapewne będzie jeszcze w pracy, a niektórzy mają do przejechania niemal całą Polskę. Ustaliliśmy biwak na sobotę wieczór i niech tak zostanie. Ja jadę w sobotę z Maciejem i miandasem. I kolegą Macieja.
przez Maga
15 lipca 2018, o 11:21
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Bug - rzeka graniczna

A mniej więcej gdzie zamierzacie skończyć spływ?

Peterka, na ten temat, na temat mety, było już co najmniej kilka postów. Po co to kolejny raz wałkować. Nie zakładamy żadnej mety. Zakładamy 25-35 km dziennie. Płyniemy siedem dni. Weź kilometraż i przelicz sobie mniej więcej. Jeśli np. w czwartek będziesz wiedział, że na sto procent się wybierasz, to zadzwoń do kogoś z nas i ustal, gdzie jesteśmy.
przez Maga
15 lipca 2018, o 12:29
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

cron