Trudność i uciążliwość Drzewiczki urasta do rangi mitu, więc może dwa słowa.
Start w Drzewicy na starym torze slalomowym (jeżeli woda pozwoli). Odcinek do zamku prosty, ale dwa kamieniste progi po drodze. Ewentualnie do obniesienia lub spłynięcia w PE. W okolicach zamku bywa płytko, trzeba dobrze szukać głównego nurtu - w listopadzie może ze dwa razy szurnąłem delikatnie o dno, dlatego chciałbym upolować podobny poziom wody. Szklarze i pneumatycy mogą ten odcinek pokonać zachowując ostrożność i licząc się z przenoskami. Mogą też zacząć przy zamku albo jeszcze dalej - na początku lasu. Wg mnie trasa jest do pokonania dla wszystkich, ale rozumiem, że Maga czy Czołg będą inaczej patrzeć na pierwszą rysę w nowym kajaku niż ja na tysiąc pierwszą w starym. Potem do Odrzywołu będzie parę bystrz, chyba dwa progi do obniesienia (raczej dla wszystkich) i zwałki. Ile zwałek? Wg mnie mało, ja zapamiętałem, że mniej niż jedna na kilometr. Może źle zapamiętałem, może teraz bobry zrobiły tam jedną wielką tamę, a może miejscowi wyzbierali wszystko na opał.
Drugi odcinek. Z Odrzywołu płynąłem przy wysokim stanie wody, zwałek było chyba więcej, nurt był miejscami szybki, były też kładki. Chyba jeden próg do obniesienia. Płycizn specjalnie nie pamiętam, ale jak pisałem wody było dużo. Teraz wolałbym trafić niższy poziom wody, rzeka będzie mniej dynamiczna, ale może wynurzą się kamienie. Na koniec rzeka spływa w przepastną czeluść, w którą spadają wszystkie kajaki i kanu, a z której nikt dotąd nie wrócił.
Dla jednych Drzewiczka to trudna rzeka, na którą nie powinno się wpuszczać ludzi, dla innych będzie łatwa i nudna. Na pewno nie jest to trasa "wsiąść-wysiąść", ale znajdziecie zdjęcia i relacje ludzi, którzy pływali tam z dziećmi lub pierwszy raz.
Dla mnie to rzeka dobra na zimę, kiedy oczekujemy mniejszych emocji, w maju już nudnawa. Dlatego, jeżeli nie dam rady namówić żony, to sam poważnie się zastanowię i jeżeli popłynę, to dla towarzystwa, a nie dla rzeki. Tym bardziej, że połowie maja jestem umówiony na górną Drzewiczkę (nie znam odcinka, więc nie proponuję). Cały czas trzeba mieć na uwadze, że pływam polietylenem i patrzę na rzeki przez pryzmat takiego sprzętu. Pewnie spłyniemy i będzie fajnie, ale nie dam nikomu gwarancji, że wróci bez kabiny i nie uszkodzi kajaka. Sobie też nie. Cóż mogę dodać.