| Biuro Turystyki Kajakowej AS-TOURS | PROZONE - wypożyczalnia kamer GoPro! | KONKURS RELACJA MIESIĄCA |

Znalezione wyniki: 68

Wróć do listy podziękowań

Nie masz wystarczających uprawnień, aby przeglądać ten dział.
przez SCHWIMMWANNEN
23 lutego 2014, o 19:45
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: II forumowy zimowy spływ Pilicą.

Hej Chłopaki!
Dzięki za spotkanko na wodzie! Cieszę się Czołgu (chyba mogę się do Ciebie tak zwracać...? :) ), że spodobały Ci się kajaki. Myślę, że niedługo sam zobaczysz jak to wciąga. W miarę zdobywania doświadczenia będziesz chciał pływać na coraz lepszym sprzęcie i poznawać coraz trudniejsze cieki i akweny. Spotkanko nasze krótkie było ale musieliśmy z Turabatem pomykać dalej, żeby "normę" wyrobić i następnego dnia, w niedzielę o przyzwoitej porze dotrzeć do Wawy. Chociaż mógłbym powiedzieć, że byłem z Wami u Andrzeja na biesiadzie. Poprzednio jak płynęliśmy i biesiadowaliśmy, to pod dachem wiaty przymocowałem na magnesie zielonego ropucha z dyndającymi rączkami i nóżkami. Tak więc "patrzyłem" na Was, zaglądałem Wam w talerze (fujć nieładnie... :lol: ) i puszczałem do Was oczko... :lol:
Młody Eltech! Słuszna decyzja z tym samodzielnym pływaniem. No bo tatuś, tatusiem (kochać trzeba), ale przychodzi wreszcie taki moment w życiu, że trzeba się usamodzielnić. Jak będziesz potrzebował jakieś rady czy pomocy "w kajakach", to nie zostaniesz samotny. Jest FW. Może i Tatulo pójdzie w Twoje ślady i zacznie pomykać na kajaczkach...? :)

Fajnie Lechu, że chciało Ci się zorganizować ten wypad.
Jeszcze raz dziękuje wszystkim za spotkanie! Do zobaczenia na wodzie! :)
przez Ropuch
24 lutego 2014, o 00:35
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: II forumowy zimowy spływ Pilicą.

Witajcie
Właśnie udało mi skończyć montaż filmu. Nie oczekujcie po nim akcji jak na górskiej rzece , ani nie obiecujcie sobie zbyt wiele. Gdyby miało być bardziej akcyjnie
to wszyscy musielibyśmy wyskakiwać z kajaków co 20 minut , cofać się powtarzać ujęcia , brnąć w błotku itd.
Z 80 scen które skręciłem wyszło to co poniżej . W oczach mi się mieniło jak na siedemdziesięciu klatkach widziałem jako motyw zaczynający mój kajaka jak wiecie ze zdjęć
Lecha prawie wszystko było kręcone ze statywu na kajaku. Trochę sobie wziąłem do serca wskazówki kolegów odnośnie głosu itd. Niestety wiele nie udało mi się zrobić
bo sprzęt na którym kręcę to tak zwana małpka o dość dobrej specyfikacji ale to wciąż tylko kompakt. Fajny mikrofon zewnętrzny to koszt 300 stówek . Ogólnie wiele scen
poszło do kosza bo drgania z wiosłowania przenoszą się na kamerę a jak chcę zostawić fonię to podczas wiosłowania nagrywają się dźwięki prawie erotycznego sapania
tudzież dyszenia. Ale ogólny zarys spływu mam nadzieję że udało się przekazać.
Niestety brak słońca skutecznie wpłynął na dość pochmurny obraz filmu , gdyby podczas spływu pojawiło się choć 10% słońca niedzielnego to efekt byłby zupełnie inny
w sensie krajobrazowym.
Ropuchu miałem okazję widzieć cię na wodzie już kiedyś jak płyniesz pstrągi i jak ci pisałem byłem pod dużym wrażeniem ,[ ale teraz surowy materiał ze sceny za mostem jak płyniesz w katowskiej czapie tak to wygląda od tyłu :P czy też z tyłu] oglądnąłem parokrotnie i do ust cisną mi się dźwięki wydobywane z gardzieli wróbelka Elemelka fiu, fiu fiu, fiu. Powinniśmy się do ciebie zwracać Panie Profesorze. Miło było spotkać nie tylko na lądzie ale w końcu jak prawdziwego wodniaka na wodzie.
Przepraszam że nie mam czasu na odniesienie się na ta chwilę w parunastu wątkach do choćby powitania mnie czy zadanych pytań. Starałem się jak najszybciej w miarę
możliwości poskładać video tak żebym mógł dotrzymać kroku kolegom którzy dość barwnie opisali wrażenia z krótkiego wypadu na wodę. To był mój siódmy raz na wodzie
w tym roku i niestety teraz nastąpi ta mniej przyjemna część życia i trzeba będzie trochę popracować. Jak będę miał chwilkę czasu to odniosę się choćby do fajnego opisu
spływu Czołga etc.
Mam nadzieję że Mariusz nie ma nic przeciwko wtargnięciu na przyległy teren do jego ogrodzonej działki i osłabienie konstrukcji pomostu poprze wtargniecie na niego
spływowiczów. Prowodyrem był Lechu. :lol:
Jak zawsze zachęcam do oglądania w HD najmarniej na średnik oknie [u mnie duże traci jakość a najmniejsze nie oddaje emocji filmu] i najlepiej na tv.

No to czołgiem , znaczy się na razie bo ten tekst jest chyba zarezerwowny tylko dla T-76.

A cha ostatnie zdjęcie wykorzystane na filmie jest własnością Lecha zapomniałem tego uwzględnić w napisach. Wszyscy ze spływowiczów łącznie z Ropuchem i Turabatem
wyrazili pozwolenie na wykorzystanie swoich wizerunków na filmie i jego publikację. Gdyby ktoś zmienił zdanie proszę o info na forum [znajomi , znajomych poprzez forumowiczów] film oczywiście w takiej sytuacji zostanie usunięty. Pozd.

https://www.youtube.com/watch?v=83NqDNsrhxE
przez Ted
24 lutego 2014, o 11:39
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Nie masz wystarczających uprawnień, aby przeglądać ten dział.
przez eltech
25 lutego 2014, o 07:56
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Spływ Wisłą 15 marca

Młody El ma już na czym płynąć. Takiego ,,pojazdu" jeszcze u mnie nie było ;) Pasuje jak ulał :)
DSC_0325.jpg
przez Czołg
14 marca 2014, o 20:42
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Nie masz wystarczających uprawnień, aby przeglądać ten dział.
przez SCHWIMMWANNEN
15 marca 2014, o 19:54
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Spływ Wisłą 15 marca

Dotarłem do domu, ale na relacje nie mam siły :mrgreen: Ograniczyłem się do wypicia piwa na gorąco co by ratować się przed zapaleniem płuc bo woda ciut chłodna tej zimy :roll: :mrgreen: . Czizus jak ja się bałem. Gdzie Lechu, gdzie graty, gdzie kurna gruuuunt???? Skostniałem. Sporo czasu byliśmy w wodzie niestety. Amico - kamizelka się sprawdziła w dziewiczym rejsie. Ależ się Wisła rozhuśtała :shock: Dmuchnęło raz - bujnęło, ale się utrzymaliśmy, poprawiło iiiiiiiiii poooooszło na lewo za burtę. Zestrachałem się jak jasny wuj. Gruntu nie miałem, więc trzymam się kanujki, Lecha nie widziałem przez chwilę. Kamizela trzyma więc ok, szukam Lecha, jest - myślę sobie będę robił to co On robi. Wszystko namięka i robi się ciężkie, ale trzymam się z głową nad wodą. Lechu łapie graty, ja bez gruntu, łapię się za dziób kanujki i zerkam na brzeg. No ładnie, sam nie dopłynę - za daleko i te fale....Kurna - co robić, nikt nam nie pomoże - coraz zimniej. Podpłynął Ted - pyta jak może pomóc - ale tak naprawdę nie może...Zerkam na Lecha - widzę że ma grunt - kieruję się w jego stronę i jest, stoję! Lechu ściąga kalosze i wylewa wodę z kanu wiaderkiem .....takim materiałowym, a ja się łapię za.......jego kalosza i pomagam z wylewaniem wody. Nogi mi kostnieją....staram się ruszać nimi w wodzie. Wreszcie wskakujemy, najpierw ja, potem Lechu i udaje się nam dopłynąć do brzegu. Przebieramy się i stwierdzamy że jesteśmy w czarnej d....ie, a płynąć się nie da..... Reszta w relacjach......Ogólnie wiem że mamy jaja! :mrgreen: Teraz się módlmy o brak zapalenia płuc.
przez Czołg
15 marca 2014, o 20:33
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Nie masz wystarczających uprawnień, aby przeglądać ten dział.
przez eltech
15 marca 2014, o 20:55
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Zimowy spływ Wisłą do Góry Kalwarii

Ja nie zacząłem relacji :) Napisałem tylko o własnych odczuciach z wywrotki Lechu :)
http://www.youtube.com/watch?v=p37BnqtwJhE
Warunki spływu. 5 min przed wywrotką.
P.S. Jakieś tam zdjęcia mam z telefonu, jest też coś na aparacie. Jak zadziała to zamieszczę. Generalnie to nie było kiedy zdjęć robić w takich warunkach :mrgreen:

P.S. Jakie 4-5 min w wodzie byliśmy????? Z półtorej godziny :lol: :lol: :lol: :mrgreen:
Sądzisz że to było 4-5 min? No nie wiem......
Wiem, że gnaty mi trzeszczą :mrgreen:
przez Czołg
15 marca 2014, o 21:19
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Zimowy spływ Wisłą do Góry Kalwarii

To w zasadzie nie mam co już dodać , ale chciałbym podziękować .
Lechowi za zabranie do fury , Mariuszowi za transport w obie strony , Pani żonie Mariusza za zorganizowanie wszelkiego rodzaju pyszności i opróżnienie
własnej spiżarenki [poproszę o przepis na ogórki-pychota]. Państwu Szwini za przygotowanie opału i ogniska oraz wyjechania po nas na pomost i pokierowanie
do portu. Dodam tylko że Mariusz pomimo nacisków nie przyjął bonifikaty od uczestników spływu za wożenie autem nas po Polskiej krainie a przecież nie miał okazji
dołączyć do spływu. To pokazuję że ludzi bezinteresownych można spotkać najczęściej nad wodą bo ogólnie w swoim życiu najwięcej życzliwości dostałem
od wodniaków. Miło było poznać Państwa Szwini oraz Predatora. Dzięki za spływ chłopaki , potrzebowałem tej dawki śmiechu której mi dostarczyliście ,
bawiłem się świetnie a do tego mogłem przez moment złapać się za bary z Wisłą. Miło iż kolega Ropuch nas odwiedził.
Ps. dla niedowiarków , pomimo dużej mocy wiatru mój dmuchaniec płynął z resztą floty na pełnoprawnych warunkach ani razu nie dał mi odczuć że ma chęć
na wodzie na bliższy z nią kontakt. Wybaczcie jeśli za coś nie podziękowałem.
ps. Junior będziesz miał szóstkę z polskiego na koniec roku.
przez Ted
15 marca 2014, o 22:58
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Zimowy spływ Wisłą do Góry Kalwarii

Eltech napisał:
do biesiady dołączył do nas Ropuch który z powodu pogody też musiał przerwać spływ
Zlazłem z wody nie z powodu warunków (bo lubię w takich pływać), tylko dlatego, że się źle poczułem. Byłem na wodzie sam, a jak coś ze zdrówkiem robi się nie tak (chyba się kończę...), to lepiej nie ryzykować. Poprosiłem Turabata o pomoc i mnie zgarnął. Potem pojechałem na spotkanko z Chłopakami.
Kilka uwag do dzisiejszego (wczorajszego) pływania:
1. Nie jest sztuką pływanie w takich jak wczoraj warunach na sprzęcie, którym pływam. Solstic jest na takie warunki łódką idealną. To morski kajak. Pięknie wchodzi na falę, przy bocznym (nawet b. silnym wietrze) idzie jak po sznurku. Do tego łyżka, którą wiosłuję waży 73 dkg. Wy płynęliście na sprzęcie bez sterów i fartuchów, z ciężkimi wiosłami i daliście radę. To budzi mój podziw i szacun.
2. Nie chcę tu "instruktorzyć", bo instruktorem nie jestem, ani nie czuję do tego powołania ale na filmiku widać, jak wchodzicie w cofkę za tamą. Nie cacy. Ted mógł sobie na to pozwolić, bo Jego dmuchaniec jest raczej nie wywrotny. Bezpieczniej jest (zwłaszcza w trudnych warunach) opłynięcie tamy z nurtem i wykorzystanie później do podpłynięcia prądu cofki. To właśnie w chyżce najcześciej ludzie zaliczają glebę. No i podstawowa zasada (na Wiśle i innej dużej wodzie): w kaloszach się nie pływa.
Dyskutowaliśmy już o tym w innym wątku. Ja zdejmuję kalosze wsiadając do kajaka.
3. Nie zgadzam się z Darkiem, że jesteście lekkomyślni. Po prostu kiedyś trzeba nabierać doswiadczenia i umiejętności, a takie waruny są bardzo dobrą okazja. No, bo czyż można nabrać doświadczenia przy zefirku 2m/s i lazurku na niebiesiech...?

Cieszę się, że się spotkaliśmy, że wreszcie poznałem "naszego" Wanienkę wraz z uroczą Żoneczką (dzięki za ogóry!Pycha!).
A w ogóle wszystkim Wam dziękuję. Jesteście fajnymi Ludzikami, z którymi z przyjemnością obcuję. Młody Eltech - przestań pływać, zacznij pisać. Marnujesz się... :lol: Dzięki za wspaniałą relację. Do zobaczenia znów na wodzie (oczywizda niezależnie od warunów... :lol: ) :)
przez Ropuch
16 marca 2014, o 02:25
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Zimowy spływ Wisłą do Góry Kalwarii

Mieliście więcej szczęścia niż rozumu
Poniekąd się zgadzam Darku. Nie jestem z tych co to zgrywają twardzieli. Jak jest mi zimno to mówię że jest mi zimno.
Z początku dobrze się płynęło. Nawet się martwiliśmy że za szybko będziemy w Górze Kalwarii. Wręcz zapowiadało się na poprawę. Pokazało się słoneczko, dmuchnęło w plecy. No bajka. A że bajka przerodziła się za chwilę w to co będę wnukom opowiadał.....no na to nie mieliśmy przecież wpływu. Być może powinniśmy wcześniej płynąć pod lądem a nie patrzeć i szukać tyczek. Bezpieczniejsze było by użeranie z ew. łachami niż wywrotki.

Zorganizowanie było na 5. Worki powiązane w kanu, więc łapaliśmy tylko wiosła i siedziska. Skróciło to nasz czas przebywania w wodzie. Nie jestem w stanie realnie stwierdzić ile to mogło być minut..... :shock: Starałem się opanować żeby równo oddychać, nie szamotać się w sensie nie spanikować i patrzeć co robi Lechu. Kamizelka dobrze mnie trzymała i tu jestem z siebie dumny że nigdy kamizelki nie lekceważę! Z początku bez gruntu bardzo się przydała.
Generalnie z ciuchami.....miałem prawie wszystko jak należy. Było mi brak ręcznika, slipek i grubszej bluzy pod spód. Ważne były grube skarpety - te miałem. Roztarłem nogi, nałożyłem skarpety i później nie odczuwałem w stopy zimna. Nauka: !Do każdego spływu szykuj się tak jakbyś był PEWIEN że wpadniesz do wody ! I tyle.

Teraz kilka słów o Tedzia kajaku. Gdy ruszaliśmy z wyspy przed wywrotką spojrzałem na Tedzia. On wiosłując stał w miejscu, a nawet się cofał :shock: Pomyślałem wtedy: On nie dopłynie! Będą kłopoty z tym dmuchańcem. Albo się wywali, albo odfrunie jak prześcieradło ze sznurka. Kilka minut później my jesteśmy w wodzie a dmuchaniec podpływa i kapitan pyta czy potrzebujemy pomocy :shock:
Z całą odpowiedzialnością piszę... że ten kto nie widział tego dmuchańca na wodzie w cięższych warunkach nie powinien się negatywnie o nim wypowiadać bo zrobi z siebie po prostu BŁAZNA!
Nie nie nie nie. Pływać nie przestanę.
To do kajaka marsz :lol:

Straty: Czapka z daszkiem, zielona otulina którą olałem właściwie i wiedziałem że odfrunie, ale nie chciałem przerywać wiosłowania. Niestety suszę aparat bo mimo że w wodoszczelnym opakowaniu - to łyknął troszkę wody. karta żyje, ale sam aparat chyba padł. Dobrze że to jakaś tanizna, ale córka i tak patrzy na mnie bykiem :)

Lechu. Teraz tak. To są cytaty z drugiej strony tematu jak umawialiśmy się na spływ. Jak ja coś mówię to wiem :lol: Wróż Jacek :lol: :
:evil: Coś czuję że Twoje kanu pierwszy raz się wywali na Wiśle :lol:
jakieś czarnowidztwo tu uprawiasz - jak to powiedział niegdyś jeden z moich ulubionych kabareciarzy Jan Pietrzak
Przestań szerzyć defetyzm :mrgreen:
Defetyzm, taaaaaak? :) Przeproś! :)

Poza tym:
Dziękuję ,,Wanienkom" za logistykę, jedzonko i miłe towarzystwo.
Dziękuję Wiśle że mnie jako tako oszczędziła.
Dziękuję Panowie za spływ. Przybić z Wami pionę po dobiciu do brzegu w Brzance po takim spływie to było coś fantastycznego. Dobrze że się wszystko skończyło jak trzeba! I tego się trzymajmy:)
przez Czołg
16 marca 2014, o 09:15
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Zimowy spływ Wisłą do Góry Kalwarii

Zdjęcia można zobaczyć tu:
:arrow: https://plus.google.com/u/0/photos/1020 ... 0484466753


Jeszcze takie filmiki wynalazłem na aparacie:


przez Czołg
16 marca 2014, o 12:28
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Nie masz wystarczających uprawnień, aby przeglądać ten dział.
przez eltech
16 marca 2014, o 12:53
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Nie masz wystarczających uprawnień, aby przeglądać ten dział.
przez SCHWIMMWANNEN
16 marca 2014, o 18:15
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Zimowy spływ Wisłą do Góry Kalwarii

Dorzucę jeszcze parę słów od siebie. Przepraszam, że tak późno, ale wczoraj po wypiciu profilaktycznej szklany mleka z miodem od razu po powrocie, padłem od tych wszystkich wrażeń i obudziłem się dopiero dziś.

Koledzy z już opisali mniej więcej, jak wyglądał spływ, więc nie będę powielał, ale myślę, że na uwagę zasługuje ten krytyczny moment i ostatnie 5km.

To był mój drugi raz w życiu w plastikowym kajaku, choć kilkadziesiąt razy pływałem wcześniej moim dmuchawcem. Płynąłem razem z Młodym Eltechem, który w kajaku siedział pierwszy raz, ale pływał wcześniej kanu.

Od Pilicy ćwiczyliśmy technikę wiosłowania, skręcania itp. i cały czas trzymaliśmy się w tyle. Zaliczyliśmy mieliznę, ale jakoś ją przeoraliśmy i się w końcu uwolniliśmy. Wiatr cały czas mniej więcej był taki sam, z kierunku godziny 10-12. Jego siła nie była dokuczliwa, dało się wiosłować, płynęliśmy jakieś 7km/h i nie przeklinałem ;) Tyłki nam zmoczyło parę fal, które rozbijały się o burtę.

Ciężko zrobiło się dopiero, w zwężeniu koryta na wysokości http://pl.wikipedia.org/wiki/Wyspa_Rembezy Zrobiły się spore fale. W tym miejscu Ted, Eltech i T76 wylądowali na piaszczystej ławicy na środku Wisły a my zaraz po nich. Odpoczęliśmy, przeczekaliśmy największy wiatr i postanowiliśmy wypłynąć dalej po przeniesieniu kajaków na drugą stronę ławicy, gdzie woda była spokojniejsza. Mieliśmy zamiar przepłynąć przesmyk, który nas oddzielał jakieś 80-100m od kolejnej wyspy i popłynąć wzdłuż jej wyższego brzegu. Naszykowaliśmy się na najgorsze, pakując do luku wszystko co mogłoby odpłynąć.

Pierwszy wypłynął Ted i jakoś mu szło płynąc przesmykiem z nurtem choć pod wiatr. Potem ruszyliśmy my, lecz płynęliśmy w poprzek przesmyku, prosto do brzegu wyspy. Eltech i T76 popłynęli tak, jak Ted, w nurcie przesmyku między ławicą w wyspą.

Gdy nagle uderzył wielki wiatr z Młodym Eltechem byliśmy w połowie szerokości przesmyku. Wiosłowaliśmy z całych sił by tylko być przodem do fal. Trafiła nas jednak jedna fala zostawiając w kajaku sporo wody, ale wciąż trzymaliśmy równowagę. W pewnym momencie wiatr nas całkowicie oślepił, sypiąc w oczy gradem, deszczem, wodą z rzeki i piaskiem z wyspy. Trafiła nas druga fala, przy której już łapaliśmy się burt kajaka by nie wypaść. Wody było już prawie na pełno, ale szczęśliwie mieliśmy szufelkę do wylewania, którą chwilę wcześniej podarował nam Eltech. To naczynie nas uratowało. Młody miał na oku fale a ja, recytując wszystkie znane mi przekleństwa, wybierałem z prędkością światła wodę. To chyba była ostatnia chwila bo z początku nic nie ubywało i jeszcze krzyknąłem do młodego, że chyba mamy dziurę ;) Udało się, jednak wybrać szybciej niż się nalewało. Złapałem znów za wiosło i ruszyliśmy napędzani adrenaliną prosto do brzegu. Gdy młody się spytał, gdzie jest kanu, w tym całym kotle zobaczyliśmy tylko wystające z wody głowy T76 i Eltecha jakieś 200m od nas. Obciążeni wodą walczyliśmy by dostać się na brzeg i uniknąć losu kanu. W tym czasie zobaczyliśmy już Teda, że udało mu się wylądować, a załoga kanu zaraz złapała grunt. Dobiliśmy do pionowej piaszczystej skarpy, chcieliśmy wylać wodę z kajaka i popłynąć do rozbitków, ale poradzili sobie sami. Wszystko trwało chyba z 15 minut i zaraz wyszło słońce.

Moim zdaniem wszystko byłoby do uniknięcia, gdyby ktoś spojrzał wcześniej na horyzont. Przy drugiej takiej nawałnicy byliśmy już na wyspie i widać było wcześniej chmurę, z której pochodził ten wiatr i grad. Pływając samotnie od paru lat, udawało mi się uniknąć burz na rzece bo zawsze miałem na oku każdą podejrzaną chmurkę i w porę przybijałem do brzegu. Nie wiem dlaczego tym razem ją przegapiłem. Uśpiona czujność? Podświadomie myślałem, że ktoś z towarzyszy czuwa za mnie... Pora roku też nie jest jeszcze burzowa...

Moje zdjęcia zobaczycie tu: https://plus.google.com/photos/+LudzkietropyPl/albums/5991407414574022993
przez Predator
16 marca 2014, o 18:48
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Zimowy spływ Wisłą do Góry Kalwarii

Biorąc pod uwagę niektóre opinie, wydaje mi się, że doleję tylko oliwy do ognia tym długo oczekiwanym filmem:
http://www.youtube.com/watch?v=4RO3WzeX9cA
Przedstawia sytuację na pierwszej ławicy, gdzie odbywa się narada przed forsowaniem przesmyku i po wywrotce, gdy już holujemy kajaki na drugiej ławicy.
przez Predator
16 marca 2014, o 23:01
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Zimowy spływ Wisłą do Góry Kalwarii

Hej Eltechy (obydwa), Tedziu, Czołgu, Predator!
W tym roku mija mi 40 "sezon" (postawiłem cudzysłów, bo pływam cały rok). Przepłynąłem już dziesiątki tysięcy km po różnych wodach i widziałem wielu instruktorów kajakarstwa, których jak obserwowałem na wodzie, to zastanawiałem się kto im te "papiery" dał. Nie przejmujcie się stwierdzeniami typu "głupota", "lekkomyślność" itp. W kajakarstwie (jak i w wielu innych dziedzinach ludzkiej aktywności) jest m.in. podział na kajakarzy pływających i piszących o pływaniu. Tak się dziwnie składa, że najwięcej do powiedzenia o pływaniu i bezpieczeństwie mają ci, co najmniej pływają. Jestem z Was dumny, że poradziliście sobie w trudnych warunkach. Poznałem Was już trochę i gdybym widział u któregoś z Was choćby odrobinę "kozaczenia", to bym również odradzał płynięcie. Najbardziej podoba mi się "parcie na wodę" Czołga. Rozpoczął swoją przygodę z kajakami w zimie - okresie najmniej sprzyjającym takiej inicjacji. Czy można mu zarzucić, że "kozaczył"? Nie, Czołgu po prostu przełamał w sobie bojaźń. Bo ma jaja. Uprawianie kajakarstwa jest obciążone jakimś ryzykiem ale jeśli ktoś psychicznie nie jest przygotowany na jego podjęcie, to niech zmieni hobby. Nic na siłę. Ale niech również nie ocenia w kategoriach zero-jedynkowych, tego, co robią inni, bo idąc takim torem myślenia można dojść do wniosku, że najgłupszym i nieodpowiedzialnym kajakarzem w Polsce jest Olek Doba... Pozdrawiam wszystkich praktyków! :)
przez Ropuch
17 marca 2014, o 01:54
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Zimowy spływ Wisłą do Góry Kalwarii

Bardzo fajny spływ, tyle mogę rzec ;) Żałuję, że nie mogłem z Wami, bo wichura i "pogoda dynamiczna" stwarzają piękne widoki i piękne wspomnienia - jest co wspominać po latach. Umoczone dupsko w tym wieku - szacun Panowie :D
Tylko pozazdrościć :!: Nie przejmujcie się negatywnymi wpisami. Nie czuje życia ten co na dupsku siedzi ;)
Pozdrawiam Lecha i młodego Leszka, którego mam nadzieję w końcu poznam 8-)
Dużo zdrowia życzę ;)
przez slaq
17 marca 2014, o 13:18
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Zimowy spływ Pilicą 25 zł od osoby z kateringiem

No! Nie dajmy tematowi przyschnąć ;)
Panie i Panowie. Zrobiłem mały rekonesans pogodowy i kształtuje to się tak:

pogoda 29.03.2014.JPG

a więc nie za ciekawie....

natomiast !!!

weekend wcześniej jest bardzo kuszący.....

cacy.JPG

Moje pytanie brzmi: Robimy korektę terminu czy ryzykujemy że spływ się nie odbędzie?
przez Czołg
17 marca 2014, o 13:32
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

cron