Drodzy moi, wy sobie pływaliście po Drzewiczce, Ropuch brylował na Śląsku, Agnieszka podśpiewywała chóralnie, Titi udawał lekarza w szpitalu, a ja walnąłem treninżolka, do Ropuchowej wyspy i nazad. Było pięknie, pustawo (choć spotkałem spływające Visty z wypożyczalni jakiejś). Wisełka niska i bardzo upierdliwa. Ściana płaczu pod silny prąd, dalej potężne bystrze i agresywni gliździarze. Silny nurt na prawym brzegu wypłukał głebokie koryto, więc we wszystkich miejscach gdzie jeszcze w sierpniu szurało się o dno, idzie się wygodnie (przy samym brzegu oczywizda :mrgreen: ). Miel przy drugim refulerze jest już na całej prawie szerokości koryta, więc jak ktoś chce płynąć w dól od Świdra, i chce to robić lewym brzegiem, to trzeba dojść prawym brzegiem na trawers refulera i promować prostopadle do koryta rzeki, i uwaga, następny refuler (1 licząc w górę od WKW) jest po lewej za wyspą, na nurcie. Jadąc przy samym brzegu, trzeba będzie się nieźle namachać by go ominąć
Poniżej parę fotek.
DSC00019.jpg
DSC00020.jpg
DSC00026.jpg
DSC00030.jpg
DSC00035.jpg
Na wyspie widziałem lisa ale był za daleko żeby próbować mu robić fotkę komórką :D