Rower już był spakowany i gotowy do podróży. Miały być góry świętokrzyskie na dwóch kółkach. Jednak jeszcze tym razem rower musiał przełknąć wyższość kajaka. Góry świętokrzyskie musiały zaś tym razem uznać wyższość Bieszczadów. Z braku finansów tegoroczny "spływ wakacyjny" nie należał do wielce ambitnych. Korzystając z okazji zabieram się z Arturem i niedawno poznanym Tomkiem i jego rodziną do Sanoka. Założony dystans spływu nie powalał na kolana, lecz liczyć się miało zupełnie co innego. W końcu udało się wyrwać ze Starachowic.
Niedziela 16 Lipca
Dzień w podróży. Ze Starachowic via Ćmielów, Sandomierz, Rzeszów
https://1.bp.blogspot.com/-3b5COL64RVA/WXG7UYE-gNI/AAAAAAAAQ74/n6UOg3exjmYb7mtWsQYa8_n_Mts46HdjwCLcBGAs/s1600/DSCF0564%2B%2528Copy%2529.jpg
meldujemy się późnym popołudniem w Sanoku na polu campingowym "Sosenka" tuż nad brzegiem Sanu. Reszta spływowiczów już tam czekała. Było nas w sumie 18 głów. Sporo luda. Rozbijam namiot i udaję się do miasta.
https://2.bp.blogspot.com/-LR6x5gHzH10/WXG7dnCK93I/AAAAAAAAQ78/Utl9_8DvuNwoXY8D0L9Oo0uOaNKRpUlvwCLcBGAs/s1600/DSCF0567%2B%2528Copy%2529.jpg
Wiele nie zobaczyłem, ale miałem już przedsmak tego, co mnie będzie czekać.
https://1.bp.blogspot.com/-yiKGNgpmapQ/WXG7kjHJq9I/AAAAAAAAQ8A/TY0Cae7sA7s4s6cLj9hfs_eRn_rqc3rswCLcBGAs/s1600/DSCF0576%2B%2528Copy%2529.jpg
Piękne widoki, piękne góry dookoła.
https://1.bp.blogspot.com/-5rrlMlamsSk/WXG7sB4-mdI/AAAAAAAAQ8E/w5iicO7NHPoyLmjMKmCgxdm07jjJuOfAwCLcBGAs/s1600/DSCF0571%2B%2528Copy%2529.jpg
Wieczorek integracyjny przy ognisku. Tu z imienia nikogo nie wymienię, gdyż pamięć słaba i nie chciałbym kogoś pominąć.
https://4.bp.blogspot.com/-3pXtycegKZI/WXG75EIZVXI/AAAAAAAAQ8I/lRTsEq2juUchOlXToS-X-2J0zfbrUelrwCLcBGAs/s1600/DSCF0582%2B%2528Copy%2529.jpg
Gdy nasze ognisko przygasa udaję się do "sąsiadów". Tam do późnych godzin nocnych, czy może już do wczesnych godzin porannych (jak kto woli) zawiązuję sojusz świętokrzysko - dolnośląski z poznaną tam rodziną.
Poniedziałek 17 Lipca
Późnym rankiem przyszło mi zapłacić bólem głowy za wczoraj. Zwijam swój obóz i niecierpliwie czekam na wodowanie. Oj byłem już wyposzczony od kajaka.
https://2.bp.blogspot.com/-n2EGFfYVi1k/WXG8Uk-19MI/AAAAAAAAQ8M/fNQMdWkHB5Q7iBAzdE-fGEARxbz8DaiWACLcBGAs/s1600/DSCF0587%2B%2528Copy%2529.jpg
Nic dziwnego, że jako pierwszy z tej armady ląduję na rzece.
https://4.bp.blogspot.com/-r4LwYV5UVmU/WXG8ecZyVPI/AAAAAAAAQ8Q/OgHWEULDxSQ3Wt3M_82-5m6kfs3TNCUZgCLcBGAs/s1600/DSCF0589%2B%2528Copy%2529.jpg
A że i to wodowanie się przeciąga, ruszam powoli przed siebie. Z brzegu wydawało się, że może być trochę mało wody. Owszem, za wiele jej nie było, ale wystarczyło. Mijam most w Sanoku, a za nim...
https://2.bp.blogspot.com/-5fU5QQga2O8/WXG8sjn8GtI/AAAAAAAAQ8U/o_9kIhdlE6sJx0EGRCa1xcVgaGYAyHqvgCLcBGAs/s1600/DSCF0595%2B%2528Copy%2529.jpg
No właśnie. Dużo sobie obiecywałem po tym odcinku Sanu, ale czy aż tyle?
https://1.bp.blogspot.com/-Oh-h4zIw-FM/WXG84NmN1OI/AAAAAAAAQ8Y/1gVsfeRqCog7ttslm424gjoELBgHXXq8wCLcBGAs/s1600/DSCF0607%2B%2528Copy%2529.jpg
Coś pięknego. Niby góry mam pod nosem, jednak to nie to. Te są inne. I nie ma co porównywać ich z "moimi".
https://2.bp.blogspot.com/-eungg0EsFF0/WXG9CGzIpGI/AAAAAAAAQ8c/DIVeVRxlOF8vLVwjcNAjN9IlW5NVBFKEgCLcBGAs/s1600/DSCF0611%2B%2528Copy%2529.jpg
Bajkowe krajobrazy. Piękne zielone wzgórza. Szczyty po obu brzegach. Szczyty przede mną. Za nimi kolejne cierpliwie czekają na mnie, spowite jakby mgłą, by po kilku zakrętach ukazać mi się już w całej swojej dostojności.
https://2.bp.blogspot.com/-zlwZiVFiGds/WXG9Me1OMkI/AAAAAAAAQ8g/KMiOXqfxGjgYQd_WjP5A65SwDiU48YnSACLcBGAs/s1600/DSCF0612%2B%2528Copy%2529.jpg
Mnóstwo czapli i bocianów. Bardzo malownicze ptaki.
https://4.bp.blogspot.com/-u4aJyzNJaCQ/WXG9YrLmC5I/AAAAAAAAQ8k/0NbBcCuWRUw6vEafrcGjV4tuubFgCWboACLcBGAs/s1600/DSCF0615%2B%2528Copy%2529.jpg
Odpływam zupełnie od reszty. Mam rzekę i wszystko co ona chce pokazać tylko dla siebie. Zresztą jakoś i tak wolę pływać w mniejszym gronie. Tu natomiast chcę być zupełnie sam.
https://3.bp.blogspot.com/-5GNgNfKWdvE/WXG9njrTiHI/AAAAAAAAQ8o/LZT-o6kDcGY-MCylu0JTkp5j3rDdcwTIQCLcBGAs/s1600/DSCF0618%2B%2528Copy%2529.jpg
To moje trzecie spotkanie z Sanem. Do dziś nie było mi dane zobaczyć go w promieniach słońca. Nie widziałem go też nigdy tak wysoko. Świat potrafi być piękny. Każdy kolejny meander odkrywa przede mną kolejne swoje tajemnice.
https://1.bp.blogspot.com/-REbF1gJglLU/WXG9zBIFqSI/AAAAAAAAQ8s/fy9zAdOcpnocnFlMGaVQpP55K_P7uRFSwCLcBGAs/s1600/DSCF0625%2B%2528Copy%2529.jpg
Mimo iż płynę ślamazarnie i tak co jakiś czas odkładam wiosło by chłonąć te okoliczności przyrody. Gdy dochodzą mnie pozostali, kilka mocniejszych pociągnięć wiosłem i znów jestem sam na sam z górami i Sanem.
https://2.bp.blogspot.com/-4P8JfINq-6g/WXG9_YUtOtI/AAAAAAAAQ8w/hYCdAl5rVzs0OYBJT5jF5Mp8caIJCFEKwCLcBGAs/s1600/DSCF0633%2B%2528Copy%2529.jpg
Po południu ląduję na brzegu w pewnej bieszczadzkiej wiosce.
https://2.bp.blogspot.com/-9Dp6LDa81kk/WXG-IgcJYqI/AAAAAAAAQ80/QLTgvu2AdhQlyIkTzbv-0cYGjc_xdfglgCLcBGAs/s1600/DSCF0639%2B%2528Copy%2529.jpg
Poszukiwania sklepu, do prowiantowanie, drugie śniadanie.
https://1.bp.blogspot.com/-TjKzM3w_5vI/WXG-QtbIM4I/AAAAAAAAQ84/eryCefC9NUsN5-rDoHOorv4E0xWgxLwAgCLcBGAs/s1600/DSCF0640%2B%2528Copy%2529.jpg
Dopływa reszta floty. Nie daje mi spokoju myśl, że w takim tempie, to o Przemyślu już dziś można zapomnieć. Zresztą poza mną chyba nikt nie był zainteresowany, aby tam dopłynąć. Postanawiam dalszą podróż kontynuować samemu. Ruszam dalej sam. I znowu cała rzeka należy tylko do mnie.
https://2.bp.blogspot.com/-NxIw3WJUs98/WXG-iVQahTI/AAAAAAAAQ88/E0VVu_oA1vEgK9-ernn7lUX8C-CKJPWJQCLcBGAs/s1600/DSCF0635%2B%2528Copy%2529.jpg
Ten odcinek Sanu jest niepowtarzalny. Po drodze przepływam miejsce zwane "Ptasim uskokiem". Okazałe bystrze, okazałe głazy w nurcie. Woda tu rwie niemiłosiernie. Najgorsze są przeszkody ukryte tuż pod taflą. Miejsce to potrafi podnieść adrenalinę.
https://3.bp.blogspot.com/-XzzEnc7Alqg/WXG_Lo7RtII/AAAAAAAAQ9A/it75LAawoX0bq-YpzxSnusvZ77NMHvmLwCLcBGAs/s1600/DSCF0592%2B%2528Copy%2529.jpg
Nim się obejrzałem dopływam do promu, gdzie dzisiaj zakładaliśmy nocleg. W głowie był Przemyśl - więc jeszcze raz to przemyślałem. Zostaję tu i postanawiam poczekać na pozostałych.
https://3.bp.blogspot.com/-HY3uYhh2qPQ/WXG_Xn4743I/AAAAAAAAQ9E/VHlUiwmriaEbFhkhujmLT_26CSscy5mbwCLcBGAs/s1600/DSCF0653%2B%2528Copy%2529.jpg
Zanim się doczekałem ucinam długą, interesującą pogawędkę z przewoźnikiem promowym. Robię też kilka kursów przez rzekę owym promem. Zawsze to jakaś odmiana. Gdy jesteśmy w komplecie, z niewielkimi problemami negocjacyjnymi rozbijamy obóz na polu namiotowym.
https://1.bp.blogspot.com/-U97chtvUnIA/WXG_hYRtj2I/AAAAAAAAQ9I/NUxantjZ29cp3jddKcH2JlsVQ0Bx0v-MwCLcBGAs/s1600/DSCF0654%2B%2528Copy%2529.jpg
Kolejny wieczorek integracyjno - zapoznawczy. Bez ogniska, lecz przy dźwiękach gitary.
Wtorek 18 Lipca.
Tradycyjnie już jako pierwszy melduję się na wodzie. Dziś odpływam od reszty od razu. Na nikogo nie czekam. To szczególny dzień dla mnie. Po kilku minutach bowiem, pokonuję granicę czterech tysięcy kilometrów w kajaku. Odkładam wiosło i myślę. Trochę o kajakach, trochę o P(p)rzemyśle(u)...
https://1.bp.blogspot.com/-UFWjZDbMMKM/WXG_6FlfOhI/AAAAAAAAQ9M/IBh3OtfCqlkEdJ39LrbetV5MIsZAtN6ogCLcBGAs/s1600/DSCF0658%2B%2528Copy%2529.jpg
Tempo chyba jeszcze wolniejsze niż wczoraj. San nie traci nic na swoim uroku. Słonecznie, zielono, górzyście, pięknie.
https://3.bp.blogspot.com/-0z9S6uOUmio/WXHAL085xjI/AAAAAAAAQ9Q/Gaewpc0-Dv8oTyc_YHT2njhWOjK-uvIhACLcBGAs/s1600/DSCF0681%2B%2528Copy%2529.jpg
I tak podążam samotnie tą baśniową krainą, nie pozwalając nikomu się doścignąć do samego Dynowa.
https://4.bp.blogspot.com/-B2HZYDYjOl8/WXHAXHVU1yI/AAAAAAAAQ9U/bdv4X3jleyQpt8inZEMxPFI3LKj5BZoBwCLcBGAs/s1600/DSCF0688%2B%2528Copy%2529.jpg
Tu znowu poszukiwania sklepu. Drugie śniadanie... Gdy jesteśmy w komplecie, otwieram jak zwykle symbolicznego szampana, aby symbolicznie otworzyć również kolejny "tysiąc" w kajaku.
https://3.bp.blogspot.com/-P37-kuMAJus/WXHAi3-YYII/AAAAAAAAQ9Y/w8WJkv3zo447W83pQMiQo20St1aTQlNlgCLcBGAs/s1600/DSCF0690%2B%2528Copy%2529.jpg
Jako, że odtąd San jest już mi znany, trzymam się na czele peletonu, lecz już w zasięgu wzroku z łajbami którym chce się jeszcze płynąć. Słońce spieka co odsłonięte ciało.
https://1.bp.blogspot.com/-s0NwdPeWlLY/WXHAuorO6hI/AAAAAAAAQ9c/yLEGkZMnmyUjK0zWvqjgDNlgrVXyQL3-wCLcBGAs/s1600/DSCF0693%2B%2528Copy%2529.jpg
Góry też już coraz niższe i coraz mniej ich dookoła.
https://2.bp.blogspot.com/-zAYYe1dO4oE/WXHA-Dv2h4I/AAAAAAAAQ9g/hhU6lZ3FZLsMg_oW5QQaDbGgMhuIJEoWACLcBGAs/s1600/DSCF0700%2B%2528Copy%2529.jpg
Zmienia się krajobraz, zmieniam i ja zdanie. Podejmuję decyzję, ze nie zrezygnuję z Przemyśla. Odłączam się od grupy i odtąd już samemu na własna rękę płynę ku mecie.
https://2.bp.blogspot.com/-y2XsvIQW5Yw/WXHBH35Q66I/AAAAAAAAQ9k/ey6gfFXQHNEIB35_dD8TEYQRJEKAYkQeACLcBGAs/s1600/DSCF0708%2B%2528Copy%2529.jpg
Narzucam sobie mocne tempo, by podgonić nieco dystansu. Mijam miejsca które mam jeszcze w pamięci po ostatniej wizycie na Sanie.
https://2.bp.blogspot.com/-a_PViqHPj-0/WXHBVBxwbMI/AAAAAAAAQ9o/8PKxreCfKIIejoSBqMX9wyzzr2rl-Bd5gCLcBGAs/s1600/DSCF0714%2B%2528Copy%2529.jpg
Sensowne miejsce na nocleg znajduję gdy słońce już zaczyna chować się za horyzontem.
https://4.bp.blogspot.com/-1DkgPiWGFx0/WXHBhiM_a_I/AAAAAAAAQ9s/WBB8KF1YuCAM7quGOlcI78ZZoWNXiRjBwCLcBGAs/s1600/DSCF0711%2B%2528Copy%2529.jpg
Rozbijam namiot. Jestem sam na sam i San :) . Oddycham pełną piersią.
https://2.bp.blogspot.com/-lZEvXzTTP1o/WXHBu8VbLOI/AAAAAAAAQ9w/uX16ZmjBr0QCFGoVJljBu9_fVVyPgKx2wCLcBGAs/s1600/DSCF0719%2B%2528Copy%2529.jpg
Bez pól namiotowych, bez zgiełku ludzi. I to jest mój kajakowy świat. Nie chcę nikogo obrazić, ale ja już taki jestem. Lubię te samotne włóczęgi po rzekach.
Środa 19 Lipca.
Po samotnej nocy w głuszy wstaję skoro świt. Wreszcie wyspany i wypoczęty. Gotowy na resztę drogi. Wszystko spowija jeszcze poranna mgła. W takich okolicznościach i zwykłe śniadanie urasta do rangi uczty.
https://2.bp.blogspot.com/-YFkhT0HJZW4/WXHCAh0NsYI/AAAAAAAAQ90/YpDoFZeKVJQ_QxkkhYSxEKJ1Xmda4lQtgCLcBGAs/s1600/DSCF0725%2B%2528Copy%2529.jpg
Gdy tylko mgły ulatują jestem już na wodzie. Mimo już coraz bardziej nizinnego krajobrazu, wszystko prezentuje się wspaniale. I poranne powietrze jest lepsze do pływania.
https://2.bp.blogspot.com/-QmZJZzRLFgc/WXHCMfb9u7I/AAAAAAAAQ94/3O4HJqOvZLcNUbkNmK4H2Pl7xHzHZkgJwCLcBGAs/s1600/DSCF0733%2B%2528Copy%2529.jpg
Idzie mi wszystko sprawnie. Mijam promy, mosty...
https://4.bp.blogspot.com/-wjCbDdDissY/WXHCWtwXp3I/AAAAAAAAQ98/fL9brYbezL8vy_GS1FUn1W4pd5B_gmN6gCLcBGAs/s1600/DSCF0739%2B%2528Copy%2529.jpg
Z rana i czaple są takie bardziej ospałe, choć złapać je w aparacie - dla mnie póki co niemożliwe. Bociany są zdecydowanie bardziej fotogeniczne.
https://3.bp.blogspot.com/-3vXTngBZ2m0/WXHCj1g20SI/AAAAAAAAQ-A/YvLGB3HQBt87ijlNAP_fP_MO-B3TtJVngCLcBGAs/s1600/DSCF0686%2B%2528Copy%2529.jpg
Tempo trzymam nadal mocne, by nie musiał transport czekać na mnie w Przemyślu. A sam San? Pozwolił mi przeżyć prawdziwe Deja Vu.
https://1.bp.blogspot.com/-FAM2UDWig9g/WXHCzVl2UnI/AAAAAAAAQ-E/Qon9bFm9lSAixYCkNb1iKhbZRgFKOzVrQCLcBGAs/s1600/DSCF0742%2B%2528Copy%2529.jpg
Jak ja w kajaku i na tej rzece, to i deszcz nie jest żadnym zaskoczeniem. Za Krasiczynem doganiają mnie ciemne chmury.
https://4.bp.blogspot.com/-VgCeIHRFHUo/WXHDD1UeWTI/AAAAAAAAQ-I/uYM1BG_vBqs21l4nWZ3ZxKXKPJjOP3rbwCLcBGAs/s1600/DSCF0747%2B%2528Copy%2529.jpg
W końcu zaczyna się regularna ulewa. Przeczekałem to w towarzystwie insektów pod drzewem.
https://1.bp.blogspot.com/-zxeFIFqw3qc/WXHDPSnCPOI/AAAAAAAAQ-M/U54XtQMJtlQ2nWCBXAIZ6L3cW47MVPU-gCLcBGAs/s1600/DSCF0750%2B%2528Copy%2529.jpg
Około 14:00 melduję się przy stopniu wodnym na początku Przemyśla. I tu ambitny plan zwiedzenia miasta bierze w łeb.
https://4.bp.blogspot.com/-j1SMFTTu6D8/WXHDY1m7WZI/AAAAAAAAQ-Q/rSxowES3a1s7L8Rq0655jSRW65mhf_HBACLcBGAs/s1600/DSCF0754%2B%2528Copy%2529.jpg
Część gratów po jednej stronie progu. Kajak po drugiej i ja po środku a nad tym wszystkim ogromna burza.
https://2.bp.blogspot.com/-C-Rk805V8OM/WXHDmYrS95I/AAAAAAAAQ-U/zmGmZUvHgI0GIBicI-ESVDhj99mnzz8ZQCLcBGAs/s1600/DSCF0757%2B%2528Copy%2529.jpg
Wszystko doszczętnie przemoczone. Do tego jakiś głos w megafonie nakazujący opuścić to miejsce. Naszą kłótnię pewnie jeszcze długo będą słyszeć w samym mieście.
https://2.bp.blogspot.com/-hZljwKE4r4k/WXHDueZJ-hI/AAAAAAAAQ-Y/W9zl_mrv1Ac4FnCXkgr0twCgyuuQah_NACLcBGAs/s1600/DSCF0755%2B%2528Copy%2529.jpg
Gdy deszcz odpuszcza wsiadam w łódkę i kilkadziesiąt metrów w górę rzeki. Rozbijam obóz i czekam... czekam i czekam. Resztą pożywienia dzielę się z miejscowymi kaczkami.
https://4.bp.blogspot.com/-81Uh2D4tc5g/WXHD5JfEWuI/AAAAAAAAQ-c/JSOlmRySEtcvD7pIK0sZsC352RNXUcOqgCLcBGAs/s1600/DSCF0766%2B%2528Copy%2529.jpg
Dołącza do mnie wędkarz. Ileż to historii o Przemyślu poznałem. Z ciekawszych rzeczy - topię telefon. Zostaję tam bez żadnego kontaktu z pozostałymi. Robi się mniej przyjemnie. Dołącza do nas Tomek z Tychów na swoim pontonie. On popłynie jutro dalej. Ratuje mnie telefonem. Wiem przynajmniej, że i reszta już wie, gdzie mnie szukać. Około 22:00 jestem w długiej drodze powrotnej. San zaprezentował mi się z zupełnie innej strony niż dotychczas. Piękna, górska rzeka. Na koniec tradycyjnie mnie przemoczył. Utwierdził mnie też w tym, co chyba wiedziałem i wcześniej.
Mianowicie: jestem na wodzie sam sobie sterem i okrętem. Tak lubię i niech tak będzie. Z drugiej strony... Do zobaczenia na szlaku.