| Biuro Turystyki Kajakowej AS-TOURS | PROZONE - wypożyczalnia kamer GoPro! | KONKURS RELACJA MIESIĄCA |

Znalezione wyniki: 73

Wróć do listy podziękowań

2016.03.05. Piotrowice - Borki Lisowskie (Pacynka, Mleczna,

W piątek wieczorem rzuciłem hasło popływania. I już w sobotni poranek podążałem na północ, na spotkanie z Jarkiem (SIKOR). W samym Radomiu dołącza do nas Robert (LOPSON) i tak obrzeżami miasta lądujemy w Borkach Lisowskich, nad brzegiem Radomki. Zostawiamy jedno auto. Chwila drogi i jesteśmy w Piotrowicach. Szkoda, że dopiero tutaj kapnąłem się, że moja kapitańska czapka, nie weźmie dzisiaj udziału w tej zabawie. Mały most, pod nim rzeczka. Pacynka. Nigdy tu nie byłem. Chłopaki się powoli zbierają, a ja już się bujam na wodzie.

https://4.bp.blogspot.com/-yDtm6AnSbQ0/VtshANxdgmI/AAAAAAAAN0g/wVuEG3Gi5iM/s1600/DSCN0088%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Dla mnie, to nowa rzeka, ciekawość mnie zżera. Zaczynamy.

https://1.bp.blogspot.com/--TamvlO4G4E/VtshgvmtxOI/AAAAAAAAN0o/nB_ovMcGv90/s1600/DSCN0091%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Wąsko i kręto. Całe szczęście, że nie płytko. Czasem wiosło przychaczy o dno, ale na ogół, jest wystarczająco wody, aby swobodnie wiosłować. Pierwsze przeszkody.

https://3.bp.blogspot.com/-oiviuyYx3Us/Vtsh55169DI/AAAAAAAAN0s/CoNCQbb2V_c/s1600/DSCN0095%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Jest dosyć ładnie. Obawiałem się jakiegoś kanału, lecz początek bardzo obiecujący.

https://2.bp.blogspot.com/-T7-0-H9rBsc/Vtsicmc6BpI/AAAAAAAAN00/qzqAsyJlKl4/s1600/DSCN0102%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Płynie się spokojnie. Cieszę się, bo po ostatnich wyczynach na Warkoczu i Świślinie, to jakaś odmiana. Powoli zabudowania znikają. Pacynka przepływa przez jakiś lasek. Robi się naprawdę pięknie.

https://3.bp.blogspot.com/-UfqCP18yQjE/VtslujZSDmI/AAAAAAAAN7A/adLXDLYepGY/s1600/DSCN0104%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Jestem mile zaskoczony. Zawsze niby oczekuje się takich widoków, lecz nie zawsze się je dostaje. Tym razem jednak są.

https://1.bp.blogspot.com/-4BLtnjU2sj8/Vtsm0rIXUMI/AAAAAAAAN8E/MaOz9Gks5Ho/s1600/DSCN0105%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Pierwszy kilometr i już jesteśmy zmuszeni do wysiadki na brzeg. No cóż, czasem i tak bywa.

https://2.bp.blogspot.com/--4YwVaDJI7w/VtsnBgLidRI/AAAAAAAAN8I/Uq-0fnML6UA/s1600/DSCN0106%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Przepływamy pod mostem kolejowym...

https://4.bp.blogspot.com/-cn2nRsMu2oE/VtsnKwn7E9I/AAAAAAAAN8M/J7Mk6DTDuPU/s1600/DSCN0109%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

...i rzeka nieco się prostuje. Czyżby to były tylko dobre złego początki?

https://3.bp.blogspot.com/-8Z57b24uQcU/VtsnR51unTI/AAAAAAAAN8Q/VKGKtjHN0cs/s1600/DSCN0113%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Suniemy tym kanałem. Na szczęście, nie trwa to długo. Robi się nieco szerzej i trochę jakby bardziej zielono dookoła.

https://4.bp.blogspot.com/-TR0uZmRKRLE/VtspaTlQNhI/AAAAAAAAN8k/kGY5L-CR5NE/s1600/DSCN0118%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

I to nie trwa długo. Rzeka się trochę rozlewa...

https://1.bp.blogspot.com/-MlmYolbqmzE/Vtsp2pGN2UI/AAAAAAAAN8o/qhcFKlycSoo/s1600/DSCN0121%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

...a w korycie zaczynają pojawiać się kolejne przeszkody.

https://3.bp.blogspot.com/-9W3KWpJc4G8/Vtsp-bxtrBI/AAAAAAAAN8s/8h5dj1jEZkM/s1600/Sikor%2B1.JPG Fot. Jarek (SIKOR)

Niezbyt wymagające, lecz urozmaicają całe przedsięwzięcie. Ni stąd ni zowąd, znowu wpływamy w jakiś las.

https://2.bp.blogspot.com/-Cdoc_Ma0mN4/VtsrA-2RraI/AAAAAAAAN9A/_aluIQuXn80/s1600/DSCN0126%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Piękny las.

https://1.bp.blogspot.com/-O-ZPjuy43ac/VtsrdNMF8qI/AAAAAAAAN9E/HbWe_b1eyR0/s1600/DSCN0131%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Płynę z tyłu, staram się uchwycić jak najwięcej z tego bajkowego krajobrazu.

https://1.bp.blogspot.com/-zQsqa4yIrD8/VtssZ_SPTeI/AAAAAAAAN9Q/YU1p9ARuWd0/s1600/DSCN0128%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Dopływamy do mostu w Siczkach.

https://4.bp.blogspot.com/-rpxfl5Vu_RU/Vtssh59pHgI/AAAAAAAAN9U/OQgN-9syfqA/s1600/DSCN0134%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Tuż za nim, do naszej Pacynki powinna uchodzić Gzówka. Powinna, lecz czy na pewno uchodzi? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Są tylko jakieś bagna. My jednak ruszamy dalej Pacynką.

https://2.bp.blogspot.com/-To2K3WpF73E/VtstO1rYHoI/AAAAAAAAN9c/EFb9iIM6Apo/s1600/DSCN0137%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Kilka machnięć wiosłem i Pacynka się bardzo zwęża.

https://3.bp.blogspot.com/-8Ukm4rnekbM/VtsteKcx_3I/AAAAAAAAN9k/pa03lohh-yU/s1600/DSCN0139%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Z każdym kolejnym metrem robi się coraz płycej i węziej,

https://4.bp.blogspot.com/-APu0pTJfyr4/Vtst4FgngBI/AAAAAAAAN9o/rd1s5yxjrEM/s1600/DSCN0141%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

aż w końcu stop. Dalej nie popłyniemy. No ładnie.

https://4.bp.blogspot.com/-GGaDEHIcjbg/VtsuTedX7RI/AAAAAAAAN9w/JFruPeluhto/s1600/DSCN0140%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Jesienią przerabiałem to na Kamiennej. Teraz na Pacynce. Tu chociaż słychać drogę i widać w oddali jakieś zabudowania. No i nie jestem sam. Jest zatem nieco lepiej. Jednak do entuzjazmu daleko.

https://2.bp.blogspot.com/-KND-KonJGDQ/VtsvqOCbteI/AAAAAAAAN98/bMqGuytLcZU/s1600/DSCN0148%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Są teorie, że wiosło jednoczęściowe jest lepsze od składanego. Ciekawe, czy w takim położeniu także? Rozkładam swoje i jak narciarz, przedzieram się przez te trzciny i bagna. Podczas II wojny światowej ktoś powiedział o Korwetach, że te okręty popłyną i po mokrej trawie. Teraz ja mogę śmiało powiedzieć, że Katana też popłynie i po mokrej trawie. Szybko wysuwam się na czoło peletonu i toruję drogę pozostałym. Męczarnia, ale doświadczenia z Wiązownicy procentują. Kilkadziesiąt metrów bagna i jakiś strumyczek. I tak do znudzenia.

https://2.bp.blogspot.com/-R-GyfiePvFY/Vtsw263fynI/AAAAAAAAN-E/6U7zHpJWh6Y/s1600/DSCN0147%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Cholera wie, ile tak błądziliśmy w tych moczarach? Wreszcie udaje nam się wydostać. Jest na tyle głęboko i szeroko, że wiosło znowu służy mi do wiosłowania. Dobijam do skrawka ziemi, gdzie mogę wysiąść z kajaka bez obawy, że zostanę pochłonięty przez te bagna. Zanim dopłyną koledzy zdejmuję część garderoby. Ugrzałem się co nie miara. Ubrałem się jak kalendarz mówił, na zimowo. Tymczasem aura już typowo wiosenna. Gdy jesteśmy w komplecie ruszamy. I znowu niemiła niespodzianka. To jeszcze nie koniec kłopotów z wydostaniem się z tego mokradła.

https://4.bp.blogspot.com/-_H0MenZ2k2E/Vtsxfy72LZI/AAAAAAAAN-M/r1BdUuKVXoQ/s1600/DSCN0150%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Jest jeszcze gorzej. Właściwie, to nawet nie wiemy, czy jeszcze trafimy na jakąś rzekę? Przesłanek ku temu raczej nie mamy.

https://1.bp.blogspot.com/-d4lf1IBV-ws/Vtsx9lE0QyI/AAAAAAAAN-U/UIpSNljnIMc/s1600/DSCN0144%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Lopson sprawdza nasze położenie na GPS'ie. Niby gdzieś tu powinna być ta Pacynka. Niby wiemy gdzie. Już nie płyniemy "na nosa", tylko tak jak mówi to jego ustrojstwo. I o dziwo trafiamy na rzekę. Nareszcie!!! Już chyba wszyscy mieli dosyć tego przedzierania się przez te trzciny i bagna.

https://1.bp.blogspot.com/-MPssl92gOJA/VtsyqNwXzCI/AAAAAAAAN-c/OU5Jj2rDOMA/s1600/DSCN0153%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Próbujemy trochę przyspieszyć, gdyż straciliśmy sporo czasu na tę zabawę. Próbujemy, to chyba najlepsze słowo. Bo Pacynka różami nie jest usłana. Raczej drzewami.

https://1.bp.blogspot.com/-SxY-6nfPCtU/VtszdJFq9tI/AAAAAAAAN-o/VuwS3eqnZTs/s1600/DSCN0156%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Pełno zwałek w wodzie. Niektóre udaje pokonać się na zasadzie labiryntu. Tędy czy owędy, ale się udaje.

https://1.bp.blogspot.com/-Za5RM5inafU/VtszsHOmZMI/AAAAAAAAN-w/b9wv8tbsY3k/s1600/DSCN0162%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Inne wymagają trochę więcej wysiłku. Trzeba mozolnie wdrapywać się na powalone do wody pnie. Znajdujemy się w końcu w lesie.

https://3.bp.blogspot.com/--Ny8P7b7KAo/Vts0pnHGCxI/AAAAAAAAN-8/0epQ2Wl1Yrw/s1600/DSCN0169%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Jeszcze kilka kilometrów wcześniej myślałem, że to będzie taki relaks na wodzie. Już wiem, że tak nie będzie. Kajak tylko trzeszczy. Cały czas napływam na jakieś zatopione konary. Jedne górą, inne dołem.

https://3.bp.blogspot.com/-QeZdtwq_M4w/Vts04l2lcjI/AAAAAAAAN_A/_CBd8yEgvAg/s1600/Sikor%2B2.JPG Fot. Jarek (SIKOR)

Pacynka kreci się po tym lesie, jakby nie chciała z niego wypływać. Jest ciężko, ale i bardzo pięknie.

https://3.bp.blogspot.com/-DGekdjKm594/Vts10nuw2WI/AAAAAAAAN_M/hrDJ9nNUuYk/s1600/DSCN0170%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Takich widoków się oczekuje przed każdym spływem.

https://4.bp.blogspot.com/-r5QFQQngTTo/Vts1p4C-OHI/AAAAAAAAN_I/mvulzlTpCL8/s1600/DSCN0172%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Czasem gałęzie przesłaniają całą rzekę. Trudno się przedrzeć.

https://1.bp.blogspot.com/-75JfXquLlHk/Vts2YlHu6kI/AAAAAAAAN_U/k5auU8OCX6E/s1600/DSCN0187%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Jedno takie miejsce zapamiętam na długo. Chciałem być sprytniejszy od pozostałych i trochę się oszukałem. Zapędziłem się w taki labirynt gałęzi i konarów, że zblokowałem kajak. Ani w przód, ani w tył. Kilka przekleństw, kilka głębszych oddechów i powoli, bardzo powoli przesuwam się naprzód.

https://1.bp.blogspot.com/-iruzfBprXQQ/Vts3A5WWayI/AAAAAAAAN_c/X4tKcbLEBew/s1600/DSCN0190%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Czas ucieka, a my powoli wypływamy z tej krainy.

https://3.bp.blogspot.com/-ZR3UftGl3SE/Vts3dwCuNzI/AAAAAAAAN_g/Fuur9FXdFIA/s1600/DSCN0188%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Zaczyna się robić jaśniej. Las zostaje z tyłu. Teraz Pacynka meandruje wśród łąk.

https://3.bp.blogspot.com/-VnL5tmc_qpI/Vts4M8w8h-I/AAAAAAAAN_s/WilK7TX4Ob4/s1600/DSCN0192%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Zabawnie to wygląda, gdy widzimy się za kolejnymi zakrętami, płynąc w przeciwnych kierunkach, przedzieleni pasem trawy. Za jednym z zakrętów krótka przerwa. Patrzę na zegarek. 13:26. O w mordę! A my jeszcze nawet nie osiągnęliśmy półmetka. Szybko wskakujemy do łódek i pędzimy przed siebie. Już nie ma lasów. Są łąki i niezliczone ilości zakrętów. Płynie się szybko. Rzeka pomaga. Nurt jest dosyć żwawy, przeszkód jako takich nie ma.

https://4.bp.blogspot.com/-qwBUJcx21jY/Vts5BhdQyNI/AAAAAAAAN_0/ao0zcK__BB0/s1600/DSCN0193%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Jakieś pojedyncze drzewa, które po tym co było wcześniej, nie robią większego wrażenia. Radzimy sobie z nimi bez problemów. I tak do samego Radomia.

https://4.bp.blogspot.com/-y5p7OMbcrw0/Vts614XFSFI/AAAAAAAAOAA/roPofBJFpJ8/s1600/DSCN0199%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

No prawie. Bo miasto zaczyna się od mostu na ul. Karola Potkańskiego. Tyle że przed samym mostem szum wody. Jakieś pozostałości starego młyna. Podpływam spokojnie. Za spokojnie. Kajak zawiesza się na jakiejś zatopionej kłodzie. Woda obraca mnie w poprzek. Przelewa się przez fartuch. Walczę. Udaje mi się jakoś opanować sytuację. Ale co dalej? Zsuwam się tyłem. Nie mam innego wyjścia. Zawadzam rufą o jakąś pal. Znowu mnie obraca. Dziób się blokuje. Tragedia. Prze na mnie woda z tego całego wodospadu.

https://2.bp.blogspot.com/-amwFsFpOWOM/Vts7ZXBx2UI/AAAAAAAAOAE/_yf22F823TI/s1600/DSCN0202%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Właściwie nie wiem, jak to się udało spłynąć? Byłem już pogodzony, że dla mnie to już koniec na dzisiaj. Tylko wywrotka była w mojej głowie. Tylko dzięki kajakowi to wszystko się udało. Ja już nie walczyłem. Tak czy owak, nadal byłem suchy. A więc płynę dalej. I tu zaczyna się koszmar. Kanał jakiego się obawiałem. Oj, ciężko to idzie. Prosty jak drut, bez żadnej historii.

https://2.bp.blogspot.com/-cSh1ppQ9tU4/Vts8J9RrfxI/AAAAAAAAOAQ/8jvOsg-RvQE/s1600/DSCN0210%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Jakieś pojedyncze mostki, jakieś niewielkie bystrza i nic poza tym. Odcinek do zapomnienia.

https://4.bp.blogspot.com/-aZbDJxEknpk/Vts8TWLgH6I/AAAAAAAAOAU/Ao5NQueeHKw/s1600/DSCN0212%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Na domiar złego, do Pacynki uchodzi to, co oczyszczalnia ścieków uznaje za wodę zdatną do wpuszczenia do rzeki. Zapach nieprzyjemny. jakaś gęsta ciecz. Wiosłujemy jak najszybciej, żeby się z tego uwolnić. Wpływamy na rzekę Mleczną. Początkowo nie różni się wiele, od końcówki Pacynki. Kanał, tyle że zielone brzegi i trochę szersze koryto.

https://2.bp.blogspot.com/-oiWNO1ez34M/Vts9CAY390I/AAAAAAAAOAc/Xq4ibRY-QuE/s1600/DSCN0216%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Dopiero od miejscowości Owadów, robi się nieco bardziej naturalnie.

https://3.bp.blogspot.com/-AhP-ARmK4Qk/Vts9f0XN0cI/AAAAAAAAOAk/FmwwPuuWIJM/s1600/DSCN0224%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Ale ile śmieci płynie w tej rzece, to ciężko opisać. Obnosimy jakąś zastawkę.

https://1.bp.blogspot.com/-EuKvKQpye8I/Vts9vyUUErI/AAAAAAAAOAs/EQhD2PhsYzE/s1600/DSCN0227%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Mleczna robi się nieco ładniejsza, choć do Pacynki jej daleko.

https://4.bp.blogspot.com/-4UfnnlLEc24/Vts--MkjJ8I/AAAAAAAAOA8/J85K-suKGS8/s1600/DSCN0233%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

To już końcówka. Po chwili wpływamy na Radomkę. Tu jeszcze kilkaset metrów i kończymy przed mostem kolejowym w Borkach Lisowskich. Było ciężko.

https://3.bp.blogspot.com/-K2upkz5tM8s/Vts_N5lklHI/AAAAAAAAOBA/1piDedXwYyQ/s1600/Sikor%2B3.JPG Fot. Jarek (SIKOR)

Pacynka to dzika rzeka. Sporo zwałek. Płynie przez piękne lasy. Nie często pewnie tam jest też tyle wody, aby można spokojnie płynąć. My mieliśmy. I całe szczęście. Mleczna mnie nie powaliła i nie wiem, czy byłbym zainteresowany tym, by ją jeszcze kiedykolwiek oglądać? Marzec w ogóle nie zanosi się na wodniacki miesiąc. Sporo pracy przede mną, święta w między czasie. Ciężko będzie się wyrwać. A może...?

PS. Nie mam już powoli sił do wrzucania jednej relacji, na dwa bliźniacze fora. Nie chcę wybierać, jestem ponad tymi podziałami, ale może dla dobra ogółu, da się coś z tym zrobić? Może pora na jakieś kompromisy i połączenie sił pod jednym szyldem?
przez Pointer
6 marca 2016, o 09:06
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: 31.03-3.04.2016 Szkło i Lubaczówka

co Was podkusiło w takie śmierdzące klimaty uderzać? ale może za wytrwałość do zawodów miesiąca ? ;)

Jakie znowu śmierdzące klimaty? Na zwałkach i owszem, były śmieci, ale ogólnie Lubaczówka jest czysta. Brzegi niezdewastowane... Było pięknie

https://1.bp.blogspot.com/-Xf6dusmJaiI/VwJxRYtLAfI/AAAAAAAAOVs/3hHkUncQmWMK2HmpR4B6jYKj9aMOAkoCg/s1600/DSCN0126%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://1.bp.blogspot.com/-k6CajRwPpdk/VwJxoyZhdBI/AAAAAAAAOV4/omXwbyy0ds0G4hU8H5qvqx70bH77awD0Q/s1600/DSCN0128%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://4.bp.blogspot.com/-a9lvIecZBSg/VwJyC9DXe5I/AAAAAAAAOWQ/REp8Qy44HtY1dzIq8zzuj_v07gkuNZP2Q/s1600/DSCN0129%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://1.bp.blogspot.com/--OVHzLJ-ExA/VwJyNToJ-DI/AAAAAAAAOWU/7Olk2UAoDvoZuYBmpU1ioOC9fbKE_yREQ/s1600/DSCN0136%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://4.bp.blogspot.com/-_i2grv1MPS0/VwJyXLhat1I/AAAAAAAAOWc/4eKRgkGxPpoPq5OH89Up-BrbTQMaRPMVg/s1600/DSCN0145%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://2.bp.blogspot.com/--97leg2hTKQ/VwJyjAfivKI/AAAAAAAAOWk/O4WHtZkB4mAZwa0HBCks1OySwNqpuhiAw/s1600/DSCN0151%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://4.bp.blogspot.com/-b2VFZLLmiko/VwJyrMTylVI/AAAAAAAAOWs/XJPTKgjWROY-MqMhS7LXhimLsgvz9WsJg/s1600/DSCN0152%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://3.bp.blogspot.com/-xjupB_jpiHg/VwJzFe1HrJI/AAAAAAAAOW8/Np0vbmURs0g4s6cKTKXu9WLd6vMFtT1cQ/s1600/DSCN0162%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://3.bp.blogspot.com/-4HfMmWYY8is/VwJzujP015I/AAAAAAAAOXY/dp9oZGYdj3A7mbgewyu_l62Nc2OGO_lJA/s1600/DSCN0181%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://4.bp.blogspot.com/-q12_1W2OzJ0/VwJz-MU_R3I/AAAAAAAAOXk/Ykj1x9q1rfsQEw_CoPAPOrCXUgPqZWYTg/s1600/DSCN0183%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://1.bp.blogspot.com/-P6tk4MCxYaY/VwJz19ZI1mI/AAAAAAAAOXc/0jaLJo0oeRElszOx_nnyfJr3pipHsIKAw/s1600/DSCN0188%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://1.bp.blogspot.com/-7JO-c5Bl5Ys/VwJ0LNhWgkI/AAAAAAAAOXo/yByb10ApVrUPdJpvN8Nh4aaHO27-wxUeQ/s1600/DSCN0168%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG
przez Pointer
7 kwietnia 2016, o 18:17
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: 2016-06-04 GÓRNA KAMIENNA

Ach Kamienna. Stara, poczciwa, kochana Kamienna. Byłem tam, lecz takiej zieleni brakowało. KONIECZNIE trzeba sprawdzić czy wyżej się nie popłynie... Pisałbym się na takie coś. Kamienna jest chyba najbardziej zróżnicowaną rzeką jaką poznałem. Szkoda, że coraz bardziej ludzie ingerują w jej egzystencję. Popieram Prusa i jego zaangażowanie w "walkę" z ingerencją w stan rzek. Gratuluję spływu. Brakuje mi do zaliczenia "całej", fragmentu przed mostem na trasie E7 w Skarżysku Kamiennej. Płynąłem tam i kilka dni z namiotem i wiele, wiele razy jednodniowo różne odcinki. Jest pięknie.
przez Pointer
11 czerwca 2016, o 20:36
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

2016.06.29 - 07.04. Szczekociny - Borki (Pilica, Wisła)

Pilica jest dosyć "oklepana", to i miałem wątpliwości, czy męczyć kolejną relacją z tej rzeczki, ale... strasznie mi się podobało, więc popełniam to.
A było to tak:

Nadszedł czas urlopu. Ileż to było planów? Jedne ambitniejsze, inne niemal science fiction. A co wypaliło? Coś, czego zupełnie nie planowałem. Wahałem się czy w ogóle gdziekolwiek płynąć. Sytuacja finansowa, sprawy osobiste - wszystko mówiło nie. Jednak popłynąłem. Wybór oszczędnościowy. Rzeka Pilica. Sporo jej już przepłynąłem, lecz zostało też sporo do spłynięcia. Założyłem sobie spływ jakiego dotąd nie przerabiałem. I ilość kilometrów i ilość dni. Wszystko w większym wymiarze niż dotychczas. Logistykę zapewnia mi niezawodny ostatnim czasem Paweł (DZIUŁAS) wraz z synem Dawidem.

Środa 29 czerwca ok.45 km.

Środa, punkt 4:00 melduję się w Ostrowcu Świętokrzyskim. Stąd ruszamy przez Kielce w stronę Zawiercia. Ale tam nie dojeżdżamy. Lądujemy wcześniej w Szczekocinach, przy moście obok pałacu Dembińskich. Wszędzie unosi się niesamowity odór. Nie do wytrzymania. Skąd? Diabli wiedzą. Ale był nieznośny.

https://1.bp.blogspot.com/-WHTW5raHL9U/V3uhrkN9EdI/AAAAAAAAOzo/IUKVR_YzwOYauLmdSM90WK4fbBsOTdlCACLcB/s1600/DSCN0004%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Przed 7:00 jestem już spakowany i niemal gotowy do rozpoczęcia przygody. Niemal, gdyż stwierdzam brak jakiegokolwiek środka na komary i kleszcze - niechcianych towarzyszy niemal każdego spływu. Ruszam z Dawidem w miasto. Wszystko dopiero się budzi. Chwilę szukamy i znajdujemy sklep gdzie dostaję odpowiedni środek. Wracamy nad rzekę. I tu kolejne pytanie. Jak ten kajak w ogóle zwodować. Ciężki jak diabli. Zapakowałem się do tej łupiny na tydzień płynięcia. Z pomocą Pawła spychamy go na wodę. Wolę nie myśleć co będzie jak już odpłynę. Co na przenoskach? A takowe będą. I będą jeszcze dziś, gdy zapasy będą nadal w łódce. No trudno. Będę się martwił później. Teraz ruszam przed siebie. Witaj Pilico, witaj przyrodo, witaj przygodo.

https://1.bp.blogspot.com/-eRz4bbshoWA/V3uiFQnriiI/AAAAAAAAOzs/oPQD6wPgdbIdvFHCErZXORPLzJ33LTDPQCLcB/s1600/DSCN0007%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Pierwsze dwadzieścia kilometrów już kiedyś płynąłem. Ale jesienią. Teraz wśród zieleni i mocnych promieni słońca. Rzeka zarośnięta trzcinami,

https://4.bp.blogspot.com/-chTaALg21wA/V3ujgK65SvI/AAAAAAAAOz8/yMjs-HFVrZg43eEeAeYhnHhQaouKvJ7hACLcB/s1600/DSCN0014%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

pierwszy most i zaraz wyjaśnia się sprawa smrodu. W rzece, do góry kopytami leży jakiś świniak. Uciekam stamtąd czym szybciej, co by nie było na mnie.

https://2.bp.blogspot.com/-7djjSl7G-kI/V3uj46aJw_I/AAAAAAAAO0A/EO1_BZfPXs4uod6yyNIt1g32TQOEA5T2gCLcB/s1600/DSCN0012%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Pierwszy próg. W dmuchańcu go nie ruszałem. W Katanie postanawiam spłynąć. Rozpędzam się i skaczę. Kajak ciężki, głęboko wchodzi pod wodę za progiem. Nieco mną zachwiało, ciężej niż zazwyczaj się wyrwać, ale mocniejsze machnięcia wiosłem i daję radę.

https://4.bp.blogspot.com/-tZIwRjhertI/V3ukBfyYiuI/AAAAAAAAO0E/KdhWiVefYfkdXmH9uLTH7TbVgrsHErGVQCLcB/s1600/DSCN0013%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Wylewam wodę z fartucha i płynę dalej. Mocny pierwszy kilometr zakończony malowniczym, starym młynem.

https://1.bp.blogspot.com/-2SAhre_6gvY/V3ukb_QHOnI/AAAAAAAAO0M/VWM2xX2FRmgWqgjXAI1i_DUCGb6Rg0eewCLcB/s1600/DSCN0015%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Pierwsza przenoska. Ciężko. I pierwsze straty. Widzę, że na progu zerwało mi chorągiewkę z rufy kajaka. Woda złamała plastykowy pałąk. Szkoda. Miała być symbolem utożsamienia się z naszą reprezentacją kopaczy, która jutro będzie grała ćwierćfinał EURO z Portugalią. No nic, to i tak miał być tylko symbol. Targam kajak na drugą stronę zapory i ruszam dalej.

https://2.bp.blogspot.com/-QNUrXejDTvY/V3ulk4OZAWI/AAAAAAAAO0Y/DNOlgwNZghs8CoOxQkMxmsiQ9lqUd6bsgCLcB/s1600/DSCN0024%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Tu kończy się kanał, zaczyna prawdziwa rzeka. Pięknie. Cicho, zielono i spokojnie.

https://3.bp.blogspot.com/-TCenk9G9blI/V3ulwcUPBZI/AAAAAAAAO0c/kwMKKoVCKBkiZMSL4cYqD_hm3WF5NJm8wCLcB/s1600/DSCN0027%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Bez zwałek. Bez ludzi, wędkarzy, żywej duszy. Tego chciałem. Podobało mi się jesienią, podoba i latem. Cisza nie została zagłuszona, ale spokój i owszem. Napotykam rodzinę łabędzi. Niby nic dziwnego, zwłaszcza na rzece. Lecz tu było dwoje małych z rodzicami. Pstrykam fotkę i... uciekam.

https://3.bp.blogspot.com/--H2gc-snp9U/V3ungTo7-YI/AAAAAAAAO0s/MYcmp-mWFc4fufgcJINyXxl1dOKeq-r9gCLcB/s1600/DSCN0031%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Głowa rodziny rzuca się w moim kierunku z bardzo bojowym nastawieniem. Hamuję silniki. Napędził mi sporo strachu. To prawdziwa kupa mięsa. Kajaka mi nie wywróci, z powietrza też nie uderzy, ale posiniaczyć może. I co dalej? Odpływają przed siebie z asekurującym, bojowo nastawionym ojcem. Ich tempo mi nie odpowiada, lecz co się zbliżę on już tylko czeka. Palę papierosa, odkładam wiosło, przyda się teraz raczej do ewentualnej obrony niż wiosłowania. Rzeka niesie mnie sama. Za każdym zakrętem czeka na mnie on. Nie mam jak ich wyminąć. Jest zbyt wąsko.

https://4.bp.blogspot.com/-iKJv_hqV2SE/V3uoa-P4QBI/AAAAAAAAO00/iUbZdNGXstQHAKXvpk90_NvG07ibzZ06gCLcB/s1600/DSCN0029%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Cóż. Zwalniam i dalej bez wioseł z nurtem. Leżę w kajaku, słońce grzeje coraz mocniej, a za każdym zakrętem on. I tak przez jakieś trzy kilometry. Podchodzę spokojnie do kolejnego zakrętu rzeki i wreszcie go niema. Ani jego rodziny. Rozglądam się po trzcinach, może gdzieś się czai? Nie, nie ma go. Odpłynęli, gdzieś się ukryli? Nieważne. Mogę zacząć znowu płynąć swoim tempem. I tak straciłem dość czasu na uprawianiu łabędziej sztuki wojennej, zamiast skupić się na spływie. Szybko dopadam kolejny młyn, czy coś takiego.

https://2.bp.blogspot.com/-3k9g2FYwU-o/V3uprSN3IPI/AAAAAAAAO1A/9xIum6MYaEk-EpNXePrnF0_XION4bvQgACLcB/s1600/DSCN0034%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Znowu obnoszę to. Robi się upalnie. Nektarynka i w drogę. Most kolejowy, jakieś ruiny na prawym brzegu, kilka meandrów i Pilica nieco zwalnia. Robi się "kanałowo". To zwiastuje próg lub jakąś inną zastawkę. Tego też się spodziewałem. Zupełnie w ciemno nie płynąłem. Sprawdzałem w domu mapy i liczyłem się z tym co ma być. Skaczę kolejny próg,

https://3.bp.blogspot.com/-wX1tpy7Fvs8/V3uqsAi7lQI/AAAAAAAAO1I/27h_yuUPpqcOZFiVMJS28zh3PVuv8rF3wCLcB/s1600/DSCN0051%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

za nim kanał. Zastawka. Ni wyjść z kajaka na brzeg, ni zejść do rzeki na powrót. Wyprostować rzekę, zrobić zastawkę czy też próg było komu, lecz zająć się tym wszystkim już nie? Ja nie wymagam ruchomych schodów, ale mam prawo tam płynąć i liczyć na to, że skoro jest to niebezpieczne miejsce stworzone przez człowieka, to umożliwi mi jakiekolwiek wyjście na ląd!

https://3.bp.blogspot.com/-wuEUppXhVJ4/V3urYGHVseI/AAAAAAAAO1Q/B0rnqLReozwkBFUHOQUH2EVI8HX-mSQwACLcB/s1600/DSCN0052%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Przenoszę. Leje się ze mnie. Upał niemiłosierny. Rzeka prosta jak drut po horyzont. Czemu to ma służyć? Życia w takim miejscu nie ma żadnego. Nawet robactwa nie ma. Woda stoi w miejscu. Droga przez mękę.

https://1.bp.blogspot.com/-iOeH1fwO3r8/V3ursbqtQeI/AAAAAAAAO1U/mZpPwJXnBIEbnXj942o3skm6e-BqEa_UQCLcB/s1600/DSCN0054%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Dwa kolejne progi i kolejna tama. To początek Koniecpola. I początek mojej gehenny. No tu, to już nawet nie wiadomo czy to tama, zastawka, próg, czy cokolwiek innego? Zarośnięte wszystko.

https://4.bp.blogspot.com/-K4dAQJNNYnI/V3usUnCFcjI/AAAAAAAAO1c/zKp6JxXDdCw4uT8wpkTfS4-_jxA7zW9fwCLcB/s1600/DSCN0057%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

I to samo pytanie: Zagrodzić, to było komu... Czy to jeszcze rzeka? Co my wyprawiamy z tą przyrodą?

https://4.bp.blogspot.com/-fy0_MiWrTqc/V3utDtJy8fI/AAAAAAAAO1o/MuFj5YAYq_MUYZycoX33BX1-rgviecN8wCLcB/s1600/DSCN0059%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Ile tam się nakląłem, to szkoda pisać. Ciężki ten kajak jak cholera. Dobrze, że miałem wózek, ale już samo wyjście na ląd kosztowało mnie wiele energii. Koszmar. Koniec końców, ląduję po drugiej stronie. Wpływam do Koniecpola. Powoli.

https://4.bp.blogspot.com/-hoFNJ6EYk4c/V3utjbRuTiI/AAAAAAAAO1w/jWfO23fthy8oz20L2Z7_cgD1P29YSkwmACLcB/s1600/DSCN0061%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Staram się odpocząć, bo wiem, że to jeszcze nie koniec kłopotów. Most drogowy, most kolejowy i znowu zastawka. W lewo jakaś odnoga. Prowadzi mnie do jakiejś małej elektrowni. Nawet by tam wysiadł, gdyby nie dwa psy. I to nie byle jakie bydlaki. No nie odważę się. Wracam do rzeki i zastawki. Towarzyszą mi oba robiąc spory jazgot. Jeden ma ochotę spróbować się na wodzie. Tego się nie boję, ale spotkania na brzegu już bym nie zaryzykował. A więc zostaje mi tylko jeden brzeg do wyboru. Nic to zmieniło. Oba niedostępne. Próbuję, staram się, gramolę się na brzeg. Omal nie spadłem z tego progu razem z kajakiem.

https://3.bp.blogspot.com/-96ZGLY7PhTw/V3uurzIjVxI/AAAAAAAAO2A/iDcfypK6x487Ytrl75iQdpzcAzCxE4mTwCLcB/s1600/DSCN0064%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

I wtedy byłoby, że ja nie zachowałem ostrożności? A co miałem zrobić? Zabrać ze sobą skrzydła? Dobrze, że to już koniec takich przygód. Przynajmniej na jakiś czas. Kończę ten etap bez żalu. Cieszę się, że w ogóle jeszcze żyję. Ta nieprzyjazna kraina zakończona jest mostem na ulicy o nazwie "Nad brudną wodą". I wcale się nie pomylili.

https://1.bp.blogspot.com/--k5nXy_ZK58/V3uvj3Mkp8I/AAAAAAAAO2I/NXzGmuD_jkcgtHsaGzdi3hoBh-6u1zr5ACLcB/s1600/DSCN0065%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Teraz to już prawdziwe leżakowanie w kajaku. Robi się naturalnie. I nareszcie rzeka płynie tak jak sobie zaplanowała, a nie jak zrobili to za nią ludzie.

https://2.bp.blogspot.com/-PaSVLQM3wAQ/V3uwBAzOmCI/AAAAAAAAO2M/9FCsDbEWghsNPWxOVC37Xl7oG8z3BDF3QCLcB/s1600/DSCN0047%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Nad brzegi wraca zieleń drzew i śpiew ptaków. Całkiem przyjemnie. Ze dwie godziny staram się nie machać wiosłem. Odpoczywam i delektuję się urlopem. To był ciężki odcinek Pilicy, ale bardzo chciałem płynąć właśnie stamtąd. Pewnie nigdy bym już nie miał okazji. A tak: Veni, Vidi, Vici! Pod koniec dnia obnoszę jeszcze jedną tamę. Tu już bez psów, kotów, trzcin i innych zasieków.

https://4.bp.blogspot.com/-Ga9yJRFj0us/V3uxBN8dhMI/AAAAAAAAO2Y/TqgIZ9U1LLUZWpcFQBhvwANf3KA-tfsDQCLcB/s1600/DSCN0069%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Spływam jeszcze jedno miejsce które było wątpliwe. Na miejscu okazało się tylko niewielką niewiadomą.

https://4.bp.blogspot.com/-zQEF4OaRbGg/V3uxMPbS-0I/AAAAAAAAO2g/1XcPA1z4i00JffrXv59l-254kJMw-EFLQCLcB/s1600/DSCN0071%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Zaczynam rozglądać się za noclegiem. Znajduję w końcu przyjemną "półkę". Ładne zejście do wody. Rozbijam namiot, wskakuję do rzeki. Potrzebuję odpoczynku. Relaks w rzece pomaga na wszystkie boleści. Cieszę się, że to już za mną. Dalej powinno być i ładniej i lżej. Kolacja - żurek z kiełbaską, krakersy cebulowe i spać.

https://2.bp.blogspot.com/-Cy2SdTCInz0/V3uyRyWo3-I/AAAAAAAAO2o/2-LW-6kOgNsD-IjT_5gbmZmaBo610cuVwCLcB/s1600/DSCN0072%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Czwartek 30 czerwca ok.55 km.

Pobudka 5:15. Wcześnie, lecz wystarczyło. Wychodzę na zewnątrz. Klimaty takie, jakie lubię na spływach. poranne mgły. Cisza i spokój.

https://3.bp.blogspot.com/-GxxKO50TdhU/V3u6rE9mKtI/AAAAAAAAO24/2fKebXb_BZQ2oeoqRjAQlsxOKWEoe5gdACLcB/s1600/DSCN0074%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

To nagroda za wczorajszy trud. Zanim spakowałem cały obóz do kajaka, słoneczko już sobie dosyć mocno świeciło. Rzeka prezentuje się coraz ładniej.

https://3.bp.blogspot.com/-HGKZh3QUdRk/V3u60fUSO9I/AAAAAAAAO28/JyF6evgTxsI2Jm8g0aIrzIBQJfftElcawCLcB/s1600/DSCN0076%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Dosyć szybko dopływam do kolejnej zastawki.

https://1.bp.blogspot.com/--PVCalo7vgI/V3u6_tM6eEI/AAAAAAAAO3A/qf1iadnh15kU9rmTL3rN-TlIozbB3SdgACLcB/s1600/DSCN0078%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Wyjście na brzeg dobre. Gorzej z zejściem za tamą. Lecz jest tak ładnie, ze chce się pokonać taką przeszkodę, by móc płynąć dalej.

https://1.bp.blogspot.com/-DuxftXHf9Ks/V3u7IIvXLdI/AAAAAAAAO3E/i7b5luzo4BQTniTZBtgXXceE0_N1-YPCQCLcB/s1600/DSCN0077%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Wpływam w spokojny i cichy leśny odcinek.

https://1.bp.blogspot.com/-oI_t4OC8gBM/V3u7ea8VRmI/AAAAAAAAO3Q/HsjVkR_LN9EPWYoF6DTNGsKd4RG0x0oEQCLcB/s1600/DSCN0080%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Tylko śpiew ptaków i ja w kajaku. Bajecznie. Nareszcie!

https://2.bp.blogspot.com/-H0y4gEa_X5M/V3u7ThDpRzI/AAAAAAAAO3M/cJz-aVe8StAgR_X93f6AEYPxUSWmAlotQCLcB/s1600/DSCN0085%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Po kilku kilometrach tej sielanki znowu robi się wolniej. Znowu kanał. Lecz ładniejszy niż ten z dnia wczorajszego.

https://2.bp.blogspot.com/-_kfDR5s3M9c/V3u7ngBs1iI/AAAAAAAAO3U/BrlDaW3zsjooXmLkBO4yEQFS9BH84Ku8wCLcB/s1600/DSCN0089%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Dopływam do ostatniej tamy. Za nią do zapory za zalewem Sulejowskim już nie ma podobnych budowli. Ta ostatnia, jakże nieprzyjazna. Na lewym brzegu informacja:

https://3.bp.blogspot.com/-SbiVdoB-js4/V3u7zukCrZI/AAAAAAAAO3c/CzriPxoEUW071t9kWsoA0cZ3tTrHjHzuwCLcB/s1600/DSCN0090%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

No i dobrze. Kto by tam chciał wysiadać, skoro na drugim brzegu jest dogodniejsze wyjście? Wyłażę na ląd. Tu kolejna niespodzianka. Nie, żadne psy itp. Przed wejściem na zastawkę tabliczka z napisem: "Zakaz wstępu. Teren prywatny". Niesamowite. Prywatna tama? Co jeszcze? Może i rzeka prywatna wkrótce tam będzie? Co to się wyprawia? No nic. Skoro to prywatne to odpływam. Zwiedzać tam i tak nie było co.

https://2.bp.blogspot.com/-WEVlWy7qghk/V3u8BDl4pdI/AAAAAAAAO3g/y_zSEla-j9IyUJ4t-VUmjF2RTyS65di_wCLcB/s1600/DSCN0091%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

A Pilica odtąd zmienia swoje oblicze. Robi się szerzej.

https://3.bp.blogspot.com/-O3wOeSthVrA/V3u8LpoHotI/AAAAAAAAO3k/5kDwa7A7uNYcJNaTsJrDwDhoortLyh1igCLcB/s1600/DSCN0097%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Pojawiają się piękne skarpy.

https://3.bp.blogspot.com/-6KvpIUKZCfQ/V3u8U7EDblI/AAAAAAAAO3o/lerCtLv_dOgfivxoRTt0A-ylHxVPbEyvQCLcB/s1600/DSCN0093%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Jedna, druga, trzecia, kolejne. Niemal każdy zakręt tak wygląda. Cudo. I tak do Maluszyna.

https://2.bp.blogspot.com/-Mx7xMr_oHRM/V3u8knV1ZPI/AAAAAAAAO3w/-7dwxazjWVkFA8qyk7fbA0z_-CNjwH_owCLcB/s1600/DSCN0107%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Tam za mostem małe bystrze i plaża. Tak, tu Pilica przypomina już rzekę.

https://2.bp.blogspot.com/-MkRGeaoqACY/V3u8tMK1z7I/AAAAAAAAO30/TFYc4_FsAbQ6xG0T16llehE6QUtue4QMgCLcB/s1600/DSCN0096%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Bez zastawek, kanałów, trzcin. Piaszczyste plaże, piękne skarpy. Drzewa, ptaki, zieleń.

https://4.bp.blogspot.com/-krw_rXvD9so/V3u85ikOchI/AAAAAAAAO34/vR57aLB5qrEwHudXNYGPwpmExz_JHwicACLcB/s1600/DSCN0098%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Mijam ujście rzeczki która jest także na mojej liście, lecz jeszcze musi zaczekać. Wygląda sympatycznie. To Czarna Włoszczowska.

https://3.bp.blogspot.com/-SpeivHYnInA/V3u9tMNFGHI/AAAAAAAAO4E/St2cjWn2rMM9S6gzaAl87FUCmkaToGV8wCLcB/s1600/DSCN0111%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Żar się z nieba leje. Wszystkie stworzenia szukają ochłody w rzece.

https://4.bp.blogspot.com/-hDpeBYm_KzU/V3u9UWGMp1I/AAAAAAAAO4A/c3imgBfo-mMakKivBUTlU5dAUy78J4JTACLcB/s1600/DSCN0115%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

W końcu postanawiam i ja skorzystać z dobroci tych plaż. Wysiadam z łódki. Drugie śniadanie i kąpiel.

https://1.bp.blogspot.com/-EKsGJ-IKjcA/V3u92WqFe5I/AAAAAAAAO4M/V33vBBTNUkUYlUw4_yed52PeI9BtD9NnACLcB/s1600/DSCN0112%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Cudowne orzeźwienie w wodach Pilicy. Super. Aż szkoda było się stąd zabierać. Ale cóż. Komu w drogę...

https://3.bp.blogspot.com/-fFfX3sO0MiI/V3u-Auue5xI/AAAAAAAAO4Q/h8dlysFkeRczyIZDL4bQevLYeOWq-S4jACLcB/s1600/DSCN0101%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Wypraszam z kajaka pasażerów na gapę i ruszam.

https://1.bp.blogspot.com/-MmhMXwaBACY/V3u-JC8eD1I/AAAAAAAAO4Y/5yz-mwhx9AEi8TrDahNUaWzv-uiBDUAdQCLcB/s1600/DSCN0105%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Słońce nie odpuszcza. Moczę donie w rzece. Moczę czapkę. Ochlapuję się cały. Wszystko rozgrzane do granic możliwości.

https://1.bp.blogspot.com/-ZH_mYDf3bQg/V3u-UQ38kOI/AAAAAAAAO4c/FugqOERW5ewgYA6NuNNpwNFWXhmogrHhACLcB/s1600/DSCN0114%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

A rzeka? Rzeka płynie i owszem. Wartko. Nie traci nic na uroku.

https://2.bp.blogspot.com/-5cOx2YQW5ac/V3u-bZzHVSI/AAAAAAAAO4k/rd0fE-Th9FoQ5bXsY71hAcEnZhMdp-1-gCLcB/s1600/DSCN0119%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

W godzinach popołudniowych robi się jeszcze parniej. No muchy zdychały w powietrzu. Aż na horyzoncie za mną zaczęły zbierać się chmury. Nie wróżyło to wszystko nic dobrego. Przyspieszam i zaczynam się rozglądać za jakimś miejscem na obóz. I tak szukam, szukam i szukam, aż dopływam do Przedborza.

https://1.bp.blogspot.com/-x2nbH9WkRe0/V3u-rbS0CwI/AAAAAAAAO4o/mRziQueWh74XtjrKbv9R9geQp41g_MICACLcB/s1600/DSCN0122%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Zrywa się wiatr. Robi się chłodniej. Niebo coraz bardziej zaciągnięte ciemnymi chmurami. Przepływam przez miasteczko.

https://4.bp.blogspot.com/-cQrJeqeAsIM/V3u-z15MHZI/AAAAAAAAO4w/PYBkxM4Ywyw5aN15UvkYKrVPAnVlQ1BdwCLcB/s1600/DSCN0123%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Wyskakuję na jakieś miejsce biwakowe. Oczywiście: "Teren prywatny". Gonię dalej. Kilka bystrz za Przedborzem i znajduję skarpę. Miejsce niezbyt odpowiednie, lecz czasu mam coraz mniej Zaraz pewnie lunie deszcz. Cóż. Nie mam wyboru. Zresztą dzisiaj mecz. Komu tam podczas burzy i transmisji z Marsylii będzie się chciało łazić po skarpach za Przedborzem? Szybko rozbijam namiot. Łatwo nie jest. Wiatr nie pomaga.

https://4.bp.blogspot.com/-2vH0pKAD6Hs/V3u-_T4qVNI/AAAAAAAAO40/J2DyyW4FQ1IAQme-YJ6V06UUtAN1rB6AgCLcB/s1600/DSCN0124%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Szykuję posiłek. Dzisiaj szef kuchni serwuje pieczarkową z ... krakersami cebulkowymi. Zdążyłem w samą porę. Jak nie gruchnie, jak nie lunie. Nigdy nie przeżyłem takiej nawałnicy. Zanim włączyłem radio, namiot już zmienił swoją konstrukcję. Siadam i opieram się o ścianę na którą napiera wichura. Kontaktuję się z MAGĄ. Jak DZIUŁAS zabezpieczał tę wyprawę od strony logistycznej, tak Magda była wyprawową pogodynką. Twierdzi, że znajduję się w jakimś epicentrum. Co by to nie znaczyło, były momenty, że naprawdę się bałem. To były trzy burze nad Pointerem. Zakładam słuchawki. Tam wojna na boisku, tu wojna z siłami natury. Na karne burze nieco się uspokajają. Szkoda, że nie daliśmy rady "Portugalom". Mam nadzieję, że to nie przez tę nieszczęsną, złamaną chorągiewkę? Północ. Zasypiam. Całą noc gdzieś grzmi i się błyska. Nad ranem wszystko się wypogadza. Namiot wytrzymał. Polecam Quechua Arpenaz 2XL.

Piątek 1 Lipca ok.55 km.

Pobudka punkt 7:00. Śniadanie. Czekam aż słońce nieco dosuszy wszystko po nocnym tornadzie. Pakuję obóz i na rzekę. Zaczyna grzać coraz mocniej. Płynę i szukam zbawiennego cienia pod koronami drzew. Wykorzystuję takie miejsca do maksimum.

https://3.bp.blogspot.com/-0CjCumuY5yE/V3vHtq3a1oI/AAAAAAAAO5I/HN03syTl8b8kuuEfzsEGABVUgcZUWUadgCLcB/s1600/DSCN0129%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Pilica trzyma poziom. Leśne odcinki. Skarpy coraz potężniejsze. Robi na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Nie znałem jej na tym odcinku.

https://4.bp.blogspot.com/-HvLz3mC8Ybw/V3vH3SbGD7I/AAAAAAAAO5M/UHl13epL9AslKGho3SMm5FVSWOHW0w5GACLcB/s1600/DSCN0125%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Rozlewa się coraz szerzej. Pojawiają się wyspy w korycie. Dzielą rzekę na różne odnogi. Ma to swój urok, ale robi się płycej. Często kajak trze o piaszczyste dno. Próbuję różnych technik wiosłowania i ułożenia w kajaku, aby nie ugrzęznąć na dobre.

https://2.bp.blogspot.com/-6uq2dctJms8/V3vIQvdwBUI/AAAAAAAAO5U/XzR8RU__begjM7Rw0Vi0ar6zbWj3BYmnQCLcB/s1600/DSCN0136%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Znowu upał nie do zniesienia. Uprawiam w kajaku plażing, smażing czy jak tam to nazwać. Jestem, w końcu na urlopie. Nie muszę tylko młócić wiosłem.

https://2.bp.blogspot.com/--BujPuPo8TA/V3vIemaUH1I/AAAAAAAAO5Y/fILo-lX7-aEkCxpvkBZgBvVE3SqT4AduwCLcB/s1600/DSCN0137%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Od Justynowa robi się już bardzo płytko. Coraz trudniej płynąć. Dopada mnie jakiś kryzys. Zaczynam czuć zmęczenie psychiczne i fizyczne. Od trzech dni do nikogo nie otworzyłem gęby. Jest fajnie, odpoczywam, ale i takie chwile na rzece trzeba przezwyciężyć. Człowiek to w końcu stworzenie stadne. Nie składałem przecież ślubów milczenia. Powoli zaczynam wypatrywać Sulejowa. Przepływam szybko ten jakże piękny odcinek Pilicy.

https://4.bp.blogspot.com/-AIcdr-ICNXg/V3vItXsftyI/AAAAAAAAO5c/ybiFFgNn9mo-_0SiXqUNiznHT-VPCldZACLcB/s1600/DSCN0138%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Na brzegach coraz więcej komercji w postaci ośrodków wypoczynkowych. Lecz są też i ciche, dzikie miejsca. Spotykam jakiś ludzi z wypożyczonymi kajakami. Ale to nie moje tempo.

https://1.bp.blogspot.com/-ZLDv1RTTgg8/V3vI2xoeDyI/AAAAAAAAO5g/rvMFDBZ8QbAwBitjHktChK6PnrOOWlXTACLcB/s1600/DSCN0141%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Przepływam dosyć kłopotliwe drzewo obalone do rzeki. Mam kajak który sobie z tym radzi. Zza zakrętu słyszę krzyki. Wywrotka! To pewnie Ci nieszczęśnicy których minąłem. Kamizelek oczywiście nie mieli założonych. Mam nadzieję, że wszystko się dobrze skończyło. Z kilometr w górę rzeki. Nie dam rady. Płynę więc dalej. Walczę z coraz to płytszą rzeką. Udaje mi się to pokonać bez wychodzenia z łajby.

https://2.bp.blogspot.com/-pKQJCMlEGSc/V3vJI6pBYjI/AAAAAAAAO5k/HbM82ufQQWMDX-SX-NU1sNUFTOqdKucZwCLcB/s1600/DSCN0142%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

W końcu dopływam do Sulejowa. I tu bitwa z myślami. Płynąć dalej? Czy na zalewie znajdę miejsce na nocleg?

https://1.bp.blogspot.com/-FPxolKKLtRA/V3vJSchKkNI/AAAAAAAAO5o/i4z6xfbVNwMmzrepDMV1ov-F0PbA0e-CgCLcB/s1600/DSCN0146%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Kontakt z MAGĄ i za chwilę już wiem, o jakiejś wiosce żeglarskiej z polem namiotowym. A więc przedzieram się przez trzciny i wypływam na zalew Sulejowski.

https://1.bp.blogspot.com/-s0XuR_XdyhY/V3vJg0UBR2I/AAAAAAAAO5s/HWbvsWeKFzYFvZ2XRfQ_Yies1F9w8GKNACLcB/s1600/DSCN0150%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Naciągam fartuch na kajak. Sprawdzam czy wszystko porządnie pomocowane do łódki. Tu żartów nie ma. To kawał akwenu. Płynę. Na horyzoncie pojawiają się żaglówki. Woda stoi w miejscu. Pcham tak ten kajak przed siebie. Idzie ciężko. Przepływam przesmyk zalewu i napotykam motorowodniaków. Ludzie bez wyobraźni. Tyle wody dookoła, a oni płyną prosto na mnie. Robią się fale. Dosyć to niebezpieczne.

https://4.bp.blogspot.com/-Q_6Dkdgm_Vc/V3vJw1gJHFI/AAAAAAAAO5w/ZMPZ5sIUxnYu3sAuaGkohBu9LuBMy1LiACLcB/s1600/DSCN0162%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Do brzegów daleko, jak na jakimś morzu. Mnóstwo ludzi i namiotów nad nimi. Wędkarze, żeglarze, motorowodniacy. Całe rodziny biwakują. Dostrzegam jedną wolną skarpę. Obieram kurs prosto na nią. Co tam wioska żeglarska. Jestem kajakarz nie żeglarz. Dopływam do brzegu.

https://1.bp.blogspot.com/-BVztzbwbpcw/V3vJ6YX1TMI/AAAAAAAAO50/zKQmCmb24LsEEToElcdLwssGazjBMm5wwCLcB/s1600/DSCN0151%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Wyciągam kajak. I pierwsze co robię to kąpiel. Zbawienne orzeźwienie. Prawdziwe wczasy. Rozbijam namiot. Robię kolację. Dzisiaj w menu flaki wieprzowe z niezastąpionymi krakersami cebulowymi. Słońce coraz niżej.

https://1.bp.blogspot.com/-HCTORMGyCkI/V3vKC-bOR8I/AAAAAAAAO54/IcBhv79QB8gNPHaiafzDviUf_-xpNpqPgCLcB/s1600/DSCN0153%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

I znowu dopada mnie jakaś nostalgia. Pogadałbym z kimś. Otworzył gębę do kogoś. Siedzę tak na tej skarpie. Patrzę jak wszystko powoli cumuje do brzegów, gdy nagle zza wyspy wypływa żaglówka. Kobiecy głos:
- Czy mogę tu dobić do brzegu?
Syrena jakaś?
- Oczywiście! Proszę bardzo. Zapraszam.
- Ale mają być jeszcze trzy inne żaglówki.
-Nie szkodzi.
Po chwili zza wyspy wyłaniają się kolejne maszty. Poznajemy się. Monika, Kuba, Robert, Marcin z rodziną. Jak śpiewają Cztery Refy - "Fajna ferajna". Podobno ma być głośno. Podobno do późna. Co mi tam. Będzie z kim pogadać. W podzięce za użyczenie "mojego kawałka zalewu" dostaję zimne piwo i zaproszenie na jeden z pokładów. Tu nabywam papierosy na jutro, gdyż moje zapasy niebezpiecznie się kurczą. Naprawdę miłe towarzystwo. Rozmawiamy, śmiejemy się. Wymieniamy wodniackie doświadczenia, opowiadamy przygody.

https://3.bp.blogspot.com/-Uvv8oHUreGM/V3vKxdC7LsI/AAAAAAAAO6A/c0b-yuHo-R0PmW-m9BA1cCsPcT7lY_NvACLcB/s1600/DSCN0155%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Z głośników płyną szanty. Konkurs na tytuły i wykonawców wygrałem bezapelacyjnie. Whisky z colą i lodem. To nie mój trunek, lecz w takim towarzystwie - smakowało. Jeszcze jedno piwo, zwiedzam pokład i to co pod pokładem "Zadyszki" i... pora spać. Zasuwam się w namiocie. Wcale nie było tak głośno i długo jak straszyli.


Sobota. 2 Lipca.ok. 50 km.

Zrywam się niemal tradycyjnie o 7:00. Chyba nieco zasiedziałem się z żeglarską bracią, bo ciężko mi się rozbudzić. Nie jem śniadania. Pakuję manatki, żeby jak najwcześniej wyruszyć. Mam przed sobą masę zalewu do przepłynięcia. Rano jeszcze mały ruch jest na wodzie. Trudne pożegnanie z poznaną wczorajszego wieczora ekipą.

https://4.bp.blogspot.com/-id0tYA--Q5M/V3va-eIRbGI/AAAAAAAAO6U/dqBsLSgBWMA4o2TvEciJsp1xafwnY_bNwCLcB/s1600/DSCN0156%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Nawet mi przez myśl przeszło, żeby może przyjąć zaproszenie na dzisiejszą imprezę. Nie. Nie przeciągam tego. Odpływam.

https://1.bp.blogspot.com/-qwn8tkimSS8/V3vbF73lQRI/AAAAAAAAO6Y/khJeYx4m-fYl1bgk6wdsfLIxeivZMM5fQCLcB/s1600/DSCN0158%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Omijam wysepkę i przede mną rozpościera się morze. Ogromny ten zalew Sulejowski. Tu moja marynarska czapka pasuje jak ulał. Płynę i płynę. A tamy jak nie widać tak nie widać.

https://2.bp.blogspot.com/-37ZoV1kqP9g/V3vbUobWsRI/AAAAAAAAO6c/3JYgLL4EACc8UYgeVbuc7LJL_aKYQh5TgCLcB/s1600/DSCN0161%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

W pewnym momencie pytam jakiegoś wędkarza, czy ja właściwie płynę jeszcze w odpowiednim kierunku? Mój kurs okazuje się właściwy. Ruch rzeczywiście jeszcze mały. Pojedyncze żaglówki. Bezpiecznie. Falę dostaję jedynie od jakiegoś poduszkowca czy czegoś takiego czym porusza się tam Policja Wodna. W końcu dostrzegam na horyzoncie zaporę. MAGA, oprócz pogodynki, pełniła też rolę informacji (właściwie na każdy temat). Wiem, że mam lądować na lewym brzegu. Tak też robię.

https://2.bp.blogspot.com/-Tni9c_Onpnw/V3vb4p213hI/AAAAAAAAO6o/9BthogKedv83ImnWuBc_X9yifMVp5NsNgCLcB/s1600/DSCN0165%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Cumuję w porcie jachtowym nomen omen "MARUŚ".

https://1.bp.blogspot.com/-JDjzdrl9cno/V3vbpLsvI7I/AAAAAAAAO6g/D_jhuMoGDwo1N_gqaSuSTzIg5oqNrQbNACLcB/s1600/DSCN0163%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Dziwnie wyglądała moja łupina na tle tych wszystkich łajb.

https://2.bp.blogspot.com/-04EKrnzphls/V3vcBDZflLI/AAAAAAAAO6s/pD4RwZx1JQcOeOver29hvtNl6cb0Mr4dQCLcB/s1600/DSCN0166%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Wyciągam kajak i przygotowuję się do największej jak dotąd przenoski kajaka w moim życiu. Ale najpierw posilam się. Schabowy z frytkami! Polecam. Wszystko świeże i pyszne. Nabrałem trochę sił. Polowanie za papierosami się jednak nie powiodło. Cóż. Będę musiał reglamentować. Zabieram się za gwóźdź programu dzisiejszego dnia. Mimo przepłynięcia zalewu i dalszej drogi która przede mną, ta przenoska nie dawała mi spokoju nawet będąc w domu. Targam to wszystko w afrykańskim upale. Robię przerwy. Nie idzie mi za dobrze. Kajak jest ciężki. Wózek przez piach nie daje za bardzo rady. Była inna droga, ale o niej dowiedziałem się po fakcie.

https://4.bp.blogspot.com/-OE4FIOb3p3E/V3vcOP4LwBI/AAAAAAAAO60/ZCe-M1jo0Q0EZy4J7XiJKiFRmUuwKfYPACLcB/s1600/DSCN0167%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Dwie godziny walki i jestem nad rzeką z drugiej strony zapory. Dumny, że podołałem. Szczęśliwy, że to już mam za sobą. Ale zmęczony tak, że naprawdę nie wiem, czy dzisiaj jeszcze daleko popłynę. Schodzę na wodę.

https://1.bp.blogspot.com/-kTxBRRCPnr4/V3vcchbDHtI/AAAAAAAAO64/mUeWxKXtY2MUyi-YgjzsivZMm6DlxBIMQCLcB/s1600/DSCN0168%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Snuję się jak mucha w smole. Nie mam siły. Słońce dokucza. Na domiar złego woda stojąca, gdyż za pięć kilometrów kolejna tama w Tomaszowie Mazowieckim. Odtąd już miałem Pilicę spłyniętą do ujścia. Lecz tylko krótki odcinek w polietylenowym Vortexie, resztę w dmuchanym Pointerze. To inne pływanie. I nigdy nie miałem za sobą przepłyniętych 170 km. Powoli jakoś idzie.

https://3.bp.blogspot.com/--vvvKHadHu8/V3vcvW3vvcI/AAAAAAAAO7A/VTBaiUoxp0kkNSQrKAdjF8tn_BTPasGrwCLcB/s1600/DSCN0169%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

W Tomaszowie uwinąłem się szybko. Na "rezerwie", lecz myśl, że to ostatnia tama dodawała mi sił.

https://2.bp.blogspot.com/-nksSf8oXTGQ/V3vc5QGD_RI/AAAAAAAAO7I/yUvzTaeknKAHLTkYPT11Na4LhG0IKEhOwCLcB/s1600/DSCN0173%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Mijam most i w rzece zaczyna robić się ciasno. Mnóstwo ludzi. Dopytuję o sklepy. Ruszam na polowanie fajek. Udaje się. Jeszcze tylko kilka odpowiedzi skąd - dokąd płynę i ruszam dalej.

https://1.bp.blogspot.com/-r05B8RD91s8/V3vdJZw3s-I/AAAAAAAAO7M/E2jLEL8oDtQxGksP72I-_7VkzVWv-cA2wCLcB/s1600/DSCN0175%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Plaże. Wszystko zajęte. Wszyscy odpoczywają nad wodą. Machają do mnie ale też i zdarzają się jakieś docinki. Najgorzej, jak komuś wydaje się, że jest zabawny lecz wcale tak nie jest.

https://1.bp.blogspot.com/-9j8nhwYMFyU/V3vdRIFG9qI/AAAAAAAAO7U/nOSC5nKvTYA5hwJRUExp7wvcBzq-qdl5ACLcB/s1600/DSCN0176%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Odpływam od miasta. Pojawia się na rzece sporo kajaków komercyjnych. I znowu to samo. Jeden pomacha, inny coś burknie pod nosem. Po co takie zachowanie? Nikogo nie zaczepiam. Ot, rzucam każdej łódce dzień dobry, a oni odpłacają docinkami. Obieram kurs na Spałę. Za Tomaszowem słabszy widokowo fragment,

https://4.bp.blogspot.com/-WZwkDISI43Y/V3vdlU81O3I/AAAAAAAAO7c/ZwBJX84g7dQPW829WGtBfiqmfpYN6AcnQCLcB/s1600/DSCN0180%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

lecz już przed samą Spałą - pięknie.

https://3.bp.blogspot.com/-_uvhu-OFN1g/V3vdwNsRTHI/AAAAAAAAO7g/e6CDssSPiPoCrMyIvsu3IMw0SUJNtr7lACLcB/s1600/DSCN0186%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Cóż z tego, skoro pełno innych "sobotnich" spływowiczów. Wszystko byłoby OK, gdyby tylko umieli się zachować. Ale nie umieją.

https://3.bp.blogspot.com/-84vky3uyC4A/V3vd9DnxzEI/AAAAAAAAO7o/9sUxfkd-P7wxTTtNCGmVZZfV9wRFaAdGgCLcB/s1600/DSCN0185%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Od Spały do Inowłodza też przepiękny fragment, lecz także zakłócony porykiwaniem i darciem się wniebogłosy pijanego towarzystwa w kajakach. Nie chcę uogólniać. Nie wszyscy tak się zachowują, lecz zdecydowana większość - niestety tak. Że nie wspomnę o puszkach i innych śmieciach podążającymi ich kursem.

https://1.bp.blogspot.com/-ER4mUM2kvmM/V3veJx6DP6I/AAAAAAAAO7s/gZu0J-gxoS0JWF-ePuC5jqOUAmeoxcqaACLcB/s1600/DSCN0187%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

W Inowłodzu to się na szczęście kończy.

https://1.bp.blogspot.com/-m3OCqjG-Ems/V3veTxr3_uI/AAAAAAAAO70/GcYedEvajWw-QHDqLr_LgY91dmva92F5QCLcB/s1600/DSCN0193%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Zaczynam rozglądać się powoli za jakimś miejscem na nocleg. Dookoła pięknie.

https://1.bp.blogspot.com/-6-r7xYTIRR0/V3veb_IGCKI/AAAAAAAAO74/HbriuDGDN3gvPCWPdnSxVWKQwY249LCcwCLcB/s1600/DSCN0197%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Zielono i ... gwarno. Pełno ludzi nad brzegami. Grillują, wędkują, plażują, kąpią się w rzece, biwakują. Płynę i płynę i nic wolnego dla mnie nie ma. Czuję już zmęczenie.

https://2.bp.blogspot.com/-50cRK0sLlh8/V3vekWl9gcI/AAAAAAAAO8A/AFWh8gk4uLYuDtzPGRf-gT5LveazUdwUQCLcB/s1600/DSCN0198%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Nie planowałem dzisiaj takiego dystansu. Co robić? Za mostem w Mysiakowcu mam dość. Ląduję na brzegu. Wygląda nieźle. Tyle że zza drzew wyłaniają się jakieś sylwetki. Widzę też chyba jakieś motory. No koszmar. Pogodzony, że dzisiaj później się położę spać, schodzę z powrotem na wodę. Upływam może z 50m. a Ci motocykliści okazują się kajakarzami. Krótka wymiana zdań i pozwalają mi zostać tutaj. Jednak dobre uczynki wracają. Rozbijam się przy rzece.

https://1.bp.blogspot.com/-Aj9-meXWjsY/V3vexSAWx6I/AAAAAAAAO8I/OwAp-LSItE4ikpGnln1mkrbXcjFpB4xpACLcB/s1600/DSCN0199%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Poznajemy się. Okazuje się, że nie dla wszystkich byłem anonimowy. Jeden z tej grupy Tomaszowsko - Łukowskiej czytał już te moje wypociny. Z tego miejsca pozdrawiam. Chłopaki grają w piłkę (pewnie dogrywają ten mecz z Portugalią). Przyjmuję zaproszenie do wspólnego ogniska. Gorąca kiełbaska z ognia, zimne piwo i Polaków nocne rozmowy.

https://1.bp.blogspot.com/-y0wQr7LWtMY/V3ve9n5zgqI/AAAAAAAAO8M/Ph4ptqLNE5kw0LfX67SlbIwil1eXM77LgCLcB/s1600/DSCN0200%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Niedziela. 3 Lipca ok.55 km.

Budzi mnie deszcz. To jakaś odmiana od wcześniejszych upałów. Niebo porządnie zaciągnięte ciemnymi chmurami. Postanawiam to trochę przeczekać. Zakładam słuchawki na uszy, włączam szanty i czekam. Wytrzymuję do 10:00. Mimo iż nadal pada, pakuję się do kajaka i odpływam.

https://3.bp.blogspot.com/-j6gK8y_FE_k/V3vk3SX504I/AAAAAAAAO8g/bWf8wBQpXXg8NHTs1cJyU8VC8F28PURCACLcB/s1600/DSCN0206%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Deszcz trochę ustępuje. Mijam prom rzeczny i zaczyna być naprawdę płytko.

https://1.bp.blogspot.com/-hYpiZ2i-Pd4/V3vk-Ao3eII/AAAAAAAAO8k/9svL27lw2_MRXKc1zMzrxrNHqyhN66ChACLcB/s1600/DSCN0207%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Mnóstwo wysp. Rzeka nie pozwala odczytać gdzie jest nurt. W którą odnogę wpłynąć. Próbuję w szerszą - wody brak. Próbuję w węższą - wody brak. Przy wyższym brzegu, przy niższym, środkiem. Wszędzie to samo. Albo źle wybierałem, albo tam naprawdę nigdzie nie było wody.

https://3.bp.blogspot.com/-7lzjTbAvIns/V3vlLBAfGUI/AAAAAAAAO8o/Z5Q9r86BHZwpPtVHNvv0GGRaUK16aDRzgCLcB/s1600/DSCN0209%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Przed Nowym Miastem nad Pilicą bardzo ładnie. Mimo deszczu i zachmurzenia podoba mi się. Ma to też swoje plusy. Pomimo niedzieli płynę sam. Nie ma rozwrzeszczanej armady kajaków komercyjnych.

https://4.bp.blogspot.com/-VQMb6xv8uJM/V3vlZER49OI/AAAAAAAAO8s/JKEIcajynNQU9MaMPl-Z8HfaPkJSs16NQCLcB/s1600/DSCN0210%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Owszem napotykam jedną grupę która wpłynęła na Pilicę z Drzewiczki, ale szybko ich zostawiam z tyłu. Jestem sam. Mam dzisiaj rzekę tylko dla siebie. Kilku zdesperowanych wędkarzy nie zaburza panującej ciszy.

https://2.bp.blogspot.com/-sw-9NcrO-FU/V3vlqANXiHI/AAAAAAAAO80/xEaMIQSI1B4wALbIoKMm1Wg5EvvazHspwCLcB/s1600/DSCN0219%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Spokój. Za mostem w Tomczycach nieco się rozpogadza. Ale nie zrzucam z siebie ciuchów "deszczowych".

https://1.bp.blogspot.com/-img6irzGXWg/V3vlyrFl1OI/AAAAAAAAO84/CI1GQsiOD6UhiZrINskISnbD1KGjzNhWgCLcB/s1600/DSCN0223%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Przepływam koło portu znajomego forumowicza. Był tam. Poznał mnie. Podpływam do brzegu. Chwilę rozmawiamy. Mariusz (SCHWIMWANNEN) pyta o zapasy jedzenia i wody. Odmawiam. Wszystko mam pod kontrolą. Odpływam.

https://3.bp.blogspot.com/-y22AF1dKPy8/V3vl5t_10SI/AAAAAAAAO88/6tvkVlXjEGYJeWDBqOTdO7g8RYZjxVmrgCLcB/s1600/DSCN0222%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Przypominam sobie świetną atmosferę ogniska, która tu kiedyś panowała. Czy to jeszcze wróci? Chyba nie. Ale nie pora tu na takie płaczki. Mijam kolejne mosty. Wypogadza się już na dobre.

https://4.bp.blogspot.com/-Hrb5BTXMU1M/V3vmDLsQ2kI/AAAAAAAAO9E/Uvt-Jc0SX1Ik8_o72M6FhjL-5tN7PEHawCLcB/s1600/DSCN0220%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Na horyzoncie już Białobrzegi. Ale i poranne opóźnienie sprawia, że robi się też późno.

https://2.bp.blogspot.com/-ta01wO_YH9s/V3vmLBZtx3I/AAAAAAAAO9I/P3mH5xpseQECfDjdELuWnMkQQxqc2rS4gCLcB/s1600/DSCN0229%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Pora szukać miejsca na nocleg. Tyle, że przecież nie w mieście. Odpływam dalej. Mijam ekspresówkę i szukam.

https://4.bp.blogspot.com/-GUvyfEfz2IU/V3vmV92rW_I/AAAAAAAAO9Q/qxWpZHVwOcs36uZKs5P0jG6SG3HZmBjhgCLcB/s1600/DSCN0232%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Znajduję zachęcającą plażę. Na wodzie wyglądało to lepiej. Po rozbiciu namiotu staram się odpocząć i dopiero teraz słyszę, że odpłynąłem za blisko. Szum aut pokonujących most na E7 jest uciążliwy.

https://2.bp.blogspot.com/-5J7FOG18HCE/V3vmendRqYI/AAAAAAAAO9U/X0Y3GDyA9hQWG-60yt5RP0ekJxTA68fgQCLcB/s1600/DSCN0233%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Cóż, teraz już za późno. Szykuję kolację.Dzisiaj pomidorowa z ryżem oraz nieśmiertelne krakersy cebulowe. Patrzę na zachodzące słońce.

https://1.bp.blogspot.com/-iEcUZrvxWmY/V3vmmTVbdXI/AAAAAAAAO9c/bpatUpjZxHMIIQm6DRlIP_l0LgopYm5VgCLcB/s1600/DSCN0234%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Cieszę się, że daję radę samemu.

Poniedziałek 4 Lipca ok. 57 km.

Mimo hałasujących samochodów, budzę się wypoczęty. Słonecznie. Pakuję kajak i ruszam. Szybko dopada mnie kryzys fizyczny. Bolą ręce. Ciężko mi się wiosłuje. Wyznaczam sobie etapy.

https://4.bp.blogspot.com/-VHAawYgVlDc/V3vtYa0yS2I/AAAAAAAAO9w/u8SAs3pTPUASoqV7wkl6YIgKdPBFY2otQCLcB/s1600/DSCN0239%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

A to 10 zakrętów i kolejny odpoczynek. Robi się już permanentnie płytko. Kilka razy byłem zmuszony wysiadać z kajaka, gdyż zakopałem się w piachu. Mnóstwo wysp. Ale poziom Pilica trzyma. Spodobała mi się ta rzeka.

https://2.bp.blogspot.com/-t0YS3vC2cdU/V3vuF7XpsMI/AAAAAAAAO-A/_f2F9WFX6Nw_hR7_P0FHAE-952l93G50ACLcB/s1600/DSCN0245%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Teraz prosto do Warki. Liczyłem, że jak w Sulejowie czy Tomaszowie coś tam zjem przy rzece. Przeliczyłem się. Może w mieście tak, lecz przy rzece w poniedziałek nie ma tam czego szukać. Chyba najciekawszym co tam było, to most kolejowy i dzwony które mnie tam witały w samo południe.

https://1.bp.blogspot.com/-Q093PzOnWHE/V3vt-5S8OAI/AAAAAAAAO98/UHq6O8yt5B4wrJs9-Z6XOpFOI9ZutJupgCLcB/s1600/DSCN0247%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Stąd do Wisły już bardzo blisko. Z każdym pociągnięciem wiosła czułem już wiślany podmuch. Ten ostatni odcinek Pilicy nie pozwala jednak tak łatwo o niej zapomnieć.

https://2.bp.blogspot.com/-ATGdL7ZuSl8/V3vuPuKZgoI/AAAAAAAAO-I/CIqOkDlDzZIV2wsy_4fRh3kq7r38a3yXgCLcB/s1600/DSCN0250%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Jest pięknie.

https://4.bp.blogspot.com/-y0sU_rzjnCs/V3vuaY-nFJI/AAAAAAAAO-M/kIYelUmIpXkUkQ7LLh2lP_lYAc9VzbAtQCLcB/s1600/DSCN0254%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

W końcu ostatni most na tej rzece.

https://1.bp.blogspot.com/-4Xebzon67Dk/V3vuhZ58AbI/AAAAAAAAO-Q/Q2EJ4Jm_1koZAfabjN_ARjYOP3QgcuW0wCLcB/s1600/DSCN0255%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Kilka meandrów, kilka pociągnięć wiosłem i ukazuje mi się Wisła.

https://3.bp.blogspot.com/-Uaf5PbVvXOw/V3vuoZbsdoI/AAAAAAAAO-Y/F_Isr8rdudoxlGA0kj0leUE0eGN2hwU4ACLcB/s1600/DSCN0259%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Rozwalam się w kajaku na ile to możliwe. Czuję ogromną satysfakcję. Miałem na Pilicy kilka przygód. Przeżyłem kilka kryzysów. Namachałem się wiosłem, natargałem kajak na zastawkach i tamach. Ale ją spłynąłem. A Wisła. Płytka. Chyba jeszcze bardziej niż Pilica. Trudno się płynie. Obieram kierunek na Warszawę.

https://2.bp.blogspot.com/-JrZS9HwBPQg/V3vuys9WWtI/AAAAAAAAO-c/syEDyE2qR9c0zqLkjdQ7AzkB3gYSf-pkACLcB/s1600/DSCN0260%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

I co? I telefon od Pawła. Gdzie jestem? Podobno w Warszawie jutro może być problem z dostaniem się gdziekolwiek, ze względu na nadchodzący szczyt NATO. Płynę dalej i myślę. Może to odpowiedni moment, żeby powiedzieć dość?

https://4.bp.blogspot.com/-4RZ2R56pPFI/V3vu9FkwUmI/AAAAAAAAO-g/hHEJSI-MqSM5PEBwBNTCw25t3TmIKVQQQCLcB/s1600/DSCN0261%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Umawiamy się, że przyjedzie po mnie do miejscowości Borki, przy starej przeprawie promowej, na trasie 739. Dobijam do brzegu. Upewniam się, że to jest to miejsce. Wyciągam kajak. Jedni kończą inni zaczynają.

https://1.bp.blogspot.com/-CdJ3Nol0H6c/V3vvFgZuVfI/AAAAAAAAO-o/10s-qhQGBPgB5Ck5FMxZi0Kd2I3UflXwwCLcB/s1600/DSCN0262%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Rozsiadam się na moim fotelu i czekam. Zaczyna do mnie to wszystko docierać. To, że przepłynąłem jakieś 317 km. To, że zacząłem gdzieś na Śląsku, a jestem przed samą stolicą. To, że było mi dane przeżyć fantastyczną przygodę. Poznałem wspaniałych ludzi. Na długo to zapamiętam. Te zielone brzegi, piękne skarpy, słoneczne plaże. No i oczywiście zapamiętam te targanie kajaka w okolicach Koniecpola. Teraz to już wydaje się przyjemnością. Co by nie pisać, to moja największa jak dotąd wyprawa kajakiem. Najdłuższa pod każdym względem. Przyjeżdża Paweł z Dawidem. Pakuję to wszystko do samochodu. Ostatnie spojrzenie na Wisłę i wracamy. Po drodze zajeżdżamy do skansenu bojowego 1 Armii Wojska Polskiego w Mniszewie.

https://1.bp.blogspot.com/-ljwEBGPn9Qw/V3vvTrIfzpI/AAAAAAAAO-s/90R8Dq-Uk00bo2K5ZYu-f-oyKY-42IgjACLcB/s1600/DSCN0266%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

- Dziękuję ferajnie żeglarzy pod dowództwem Moniki, za przemiły wieczór na zalewie Sulejowskim.
- Dziękuję ekipie kajakarzy która przygarnęła mnie do swojego ogniska.
- Dziękuję Pawłowi i Damianowi za pomoc w logistyce.
- Dziękuję Magdzie za pomoc z każdą wątpliwością. No i za popchnięcie mnie do tej przygody.
- Dziękuję Wiktorii za dopilnowanie dobytku podczas mojej nieobecności.

Do zobaczenia na szlaku.
przez Pointer
6 lipca 2016, o 08:10
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Marózka i Łyna 05-08.05.2016 - dmuchańcem po Warmii.

wybacz ale bez sensu te zdjęcia z kajaka, 1/3 fotki zajmuje dziób :roll:

A dlaczego bez sensu? Skąd wiesz, że autor nie chciał właśnie tak pokazać tego co widział? Bez sensu - bo co? Bo na 1/3 zdjęcia powinna być woda, jakaś syrena czy coś innego? Adam płynął kajakiem. Chciał to oddać w taki, a nie inny sposób i tak też to uczynił. Nie jestem obrońcą uciemiężonych "kajako - fotografów", lecz sam też często staram się w zdjęcie wpasować dziób łajby którą akurat płynę. Z reguły robię dwie fotki. Jedna z kajakiem, druga bez. I w domu okazuje się, że dla mnie, jako autora tych fotek, cenniejsze są te z dziobem kajaka. Bo oddają mi ten moment jaki w danej chwili tam panował. O gustach się nie dyskutuje, po prostu negatywnie odebrałem zwrot "bez sensu". Adam przeżył świetną przygodę, zadał sobie trudu żeby się nią trochę podzielić na forum. Zrobił takie a nie inne fotki (a może takie chciał tu pokazać)? To dlaczego miałoby to być bez sensu? Bez sensu, to byłoby, gdyby tu wstawił w tej relacji zdjęcie ze swojej komunii. No chyba, że dostał w prezencie kajak ;) Jeden pstryknie fotkę drzewa, inny mostu. Jednemu się podoba to, drugiemu co innego. Fotki są z opisywanego spływu i wszystko gra. A właściwie to jak powinno wyglądać zdjęcie "z sensem"?

Pozdrawiam
przez Pointer
11 lipca 2016, o 08:54
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Ósemka Toruńsko - Wielkopolska

Kawał wyprawy. Gratuluję. Kilometraż miazga. Nie wiem, czy na obecnym etapie mojego pływania, porwałbym się na takie coś. Tym bardziej mi to imponuje. Fajna przygoda. Jeszcze raz gratuluję i czekam na obszerniejszą relację.

Pozdrawiam
przez Pointer
28 lipca 2016, o 09:57
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Narew - jak Amazonka II, październik 2016

Ja też będę śledził. Trzy pierwsze weekendy października mam wolne (prawdopodobnie). Trochę nie bardzo pasuje mi jechać pół Polski na "ryby", więc się nie dopisuję. Zobaczę, co się wykluje...
Pozdrawiam
przez Pointer
1 sierpnia 2016, o 12:32
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

2016.11.05. Iłża - Ruda Leśniczówka (Iłżanka)

Jesień. Coraz chłodniej, coraz mniej słońca. Za to coraz więcej wody. Jak dla mnie, to już nie pora na namioty i długie wypady. Za to jest to odpowiedni czas, na odwiedzenie mniejszych rzek. Iłżanka. Odcinek, który zawsze będę nazywał "moim". Dwa lata temu, zaraz po kupnie krótkiego kajaka, niesiony falą entuzjazmu, obfotografowałem ten odcinek rzeki od strony lądu i niemal zmusiłem do spływu Piotra (PRUS). Podobało nam się, choć całej zaplanowanej trasy nie dałem rady spłynąć. Niedaleko mety Iłżanka wysadziła mnie z kajaka i zabrała wiosło. Bardzo chciałem to spłynąć w obecnie posiadanym kajaku. W zeszłym roku robiłem kilka podejść, lecz zawsze coś stawało na przeszkodzie. A to brak czasu, a to brak wody, a to niesprzyjająca aura. Dzisiaj zagrało wszystko. Pogoda niemal bliźniacza jak za pierwszym podejściem. Dosyć ciepło. Nawet nieśmiało wyglądało słońce.

https://4.bp.blogspot.com/-QczqQaDZ7PE/WB4iw2gdGqI/AAAAAAAAPSg/ecEZKL73rI84N1nvmLb_PfTujib8tFFpwCLcB/s1600/DSCF4602%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Towarzystwo inne niż wtedy - radomskie. Dawno niewidziani koledzy Jarek (SIKOR) i Robert (LOPSON). Startujemy tuż za progiem kończącym zalew w Iłży.

https://4.bp.blogspot.com/-A9h5ow9zvec/WB4i6pqRBWI/AAAAAAAAPSk/e6ZgHnp-TkIPHi9OKoYP0s-b4azhODt3gCLcB/s1600/DSCF4603%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Wzbudzamy spore zainteresowanie wśród mieszkańców.

https://2.bp.blogspot.com/-UMnubU7laSw/WB4jA4No_aI/AAAAAAAAPSo/iGyMNkOQeocZF6o66UulRmyHNUYvGjLtACLcB/s1600/DSCF4604%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Gdy wszyscy są już na wodzie - ruszamy. Płytkawo, lecz da się płynąć.

https://3.bp.blogspot.com/-fjAMCG3303s/WB4jKtS7KoI/AAAAAAAAPSs/BX2A_5H43lMapYRfPWoeIDq9xpKzIo9fgCLcB/s1600/DSCF4605%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Bardzo lubię ten fragment. Rzeka płynie przez miasteczko. Niemal po podwórkach. Sporo niskich mostów.

https://2.bp.blogspot.com/-HEIAAPkInDw/WB4jWzhMYXI/AAAAAAAAPSw/bzjoB3JF_o0_kYPtW_VH8QQiK3Gipot_gCLcB/s1600/DSCF4615%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Pod jednym z nich, przy jakimś starym młynie, okazałe bystrze. Pierwsza przeszkoda. Wszyscy spływamy to bez większych problemów.

https://2.bp.blogspot.com/-7zF73dMKS0s/WB4jcAH4K2I/AAAAAAAAPS0/Dw-XynEs0PAoJmix5FsBTJCFYwjlpneigCLcB/s1600/DSCF4609%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Wszystkiemu przygląda się ze wzgórza zamek. Bardzo malownicze miejsce. Lubię tędy pływać.

https://2.bp.blogspot.com/-J9EnLrrPXKQ/WB4jmoa87pI/AAAAAAAAPS4/KfOQ_8b_ksks-pnnqa7_9Zn_N0ZW9bO_ACLcB/s1600/DSCF4612%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Za mostem na trasie "9" robi się bardzo płytko. Utykamy na kamieniach. Odpychamy się wiosłami, rękami i powoli pokonujemy tę niedogodność.

https://1.bp.blogspot.com/-NnOAY0gOp2g/WB4juMQLLLI/AAAAAAAAPS8/pukW83I7MKEM3FJ6cdo3mfQqjZcCxtNXACLcB/s1600/DSCF4611%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Tu zaczyna się prawdziwa rzeka. Domostwa oddalają się nieco od rzeki.

https://4.bp.blogspot.com/-SmXaOn2DVJY/WB4j9RfZYzI/AAAAAAAAPTA/nlUg-wlH8FUIP2gURxx1UDdk4rqJeqMbwCLcB/s1600/DSCF4621%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Za to nad brzegami pojawia się sporo drzew. Urocze miejsce.

https://2.bp.blogspot.com/-nx5uepQLr_M/WB4kEslsDFI/AAAAAAAAPTE/ZY3wyvet_E4457raTJGDWyLB92xcOi2tQCLcB/s1600/DSCF4622%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Kilka z nich zalega w wodzie. Jedne z "marszu", inne z większym wysiłkiem, ale pokonujemy wszystko bez wysiadania z łódek.

https://2.bp.blogspot.com/-sIVet6rlt_A/WB4kNlotN3I/AAAAAAAAPTI/FE0lEu25FlYKPSwnZmmIH2DVBSilK4GIACLcB/s1600/DSCF4625%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Część górą, część dołem, część bokiem. Przed jedną ze zwałek, jakaś gałąź mnie niemal nokautuje. Trafia mnie prosto w oko. Przez moment jestem zamroczony. Podpływam do brzegu i jestem liczony jak bokser w ringu. Oko łzawi i szczypie. Płyniemy jednak dalej.

https://4.bp.blogspot.com/-P4O-rHCxMLM/WB5DRY-bQCI/AAAAAAAAPWY/6BqkFAo6Sh8RoVpnkHQ98b2plSzHUj3KQCLcB/s1600/Sikor%2B2.JPG Fot. Jarek (SIKOR)

Mijamy pierwsze zagadki hydrotechniczne. Rzeczka fajnie meandruje pośród trzcin i łąk.

https://1.bp.blogspot.com/-i1JLTtJMMV8/WB5DpDynBdI/AAAAAAAAPWc/te73ZSsw9eIqv1DEuf4UUxwBEvp4Cjy0gCLcB/s1600/Sikor%2B5.JPG Fot. Jarek (SIKOR)

Czasem robi się ciemno i ciasno. Trzeba się przedzierać przez gałęzie i trzciny. Jest wszystkiego po trochu.

https://3.bp.blogspot.com/-ATjkp1O_9fE/WB4koRewlmI/AAAAAAAAPTY/BIcM_W4M0_YbVjqKJJ3z6wLrQ8MdnfMUQCLcB/s1600/DSCF4637%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Najczęściej opisujemy to stwierdzeniem, że jest optymalnie. Jest wszystko.

https://4.bp.blogspot.com/-MV_2b8Zhw_I/WB4k53l2_UI/AAAAAAAAPTc/Efxmw11lgFcQeazOh9EWcFYuR69yIWgFQCLcB/s1600/DSCF4643%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Zwałki, ostre meandry, szybszy i wolniejszy nurt. Bystrza, sztuczne progi, spokojniejsze fragmenty.

https://2.bp.blogspot.com/-Z9D_gI1knJk/WB4lA1K_9sI/AAAAAAAAPTg/EaCbN8okO2QZ06yRWZKUNwhcTbks1TtKQCLcB/s1600/DSCF4647%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Kilka drzew już wyciętych, ale trafiają się i nietknięte, stare, ogromne, piękne, tworzące fajny klimat.

https://3.bp.blogspot.com/-OaYg-5Uj1jg/WB4lMc18avI/AAAAAAAAPTk/0HaPePenAZov2NN429e2EQCb0tULJm5gwCLcB/s1600/DSCF4652%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Jedynie czego mi było brak, to intensywnych barw jesieni nad brzegami. No cóż. Spóźniliśmy się.

https://1.bp.blogspot.com/-f1DmykSYHrc/WB4lg1GAi9I/AAAAAAAAPTs/M4iUmFHOeN8QNZJlrciAD_OdCgm8MMvDwCLcB/s1600/DSCF4659%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Przepływamy nieco kłopotliwe, kolejne "młyńskie" koło.

https://4.bp.blogspot.com/-jTKcs-YdTJo/WB4phy5y1PI/AAAAAAAAPUo/aUaqd0ZpYcUxuHayA4CcnPUeL23QxuvfACLcB/s1600/DSCF4655%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Na końcu Iłży, za dosyć kłopotliwym do spłynięcia mostem, ukazuje nam się jakiś stary młyn.

https://2.bp.blogspot.com/-0yrcfret6sA/WB4l8liNyXI/AAAAAAAAPT0/FeVNj9OPUrUoq053dIGlBREkrA0yi7XxwCLcB/s1600/DSCF4660%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Próg, bystrze,

https://1.bp.blogspot.com/-aoQgmgwEDeA/WB4lq8vSEdI/AAAAAAAAPTw/AFIXl6dGhpA9rMu6sOBnNfa5wrfuFj2NACEw/s1600/DSCF4661%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

kilka drzew w rzece i nieco wszystko się uspokaja.

https://4.bp.blogspot.com/-f4jllawUQUw/WB4mSGE2SvI/AAAAAAAAPT4/f6laz10QJg865aI94aOgP3c91t7i783WQCLcB/s1600/DSCF4669%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Iłżanka lekko wyhamowuje.

https://2.bp.blogspot.com/-v4jz4b6OjY8/WB4mdwtBbdI/AAAAAAAAPT8/md8ZnHfvlRYRFgrAWyAj_-PKYiUbFXJSACLcB/s1600/DSCF4673%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Kolejne bystrze,

https://3.bp.blogspot.com/-mf8B-Wii8Ag/WB4moeEHqSI/AAAAAAAAPUA/iGgpogTwSKg4oQdPxU74q5nVxwpDVcBJgCLcB/s1600/DSCF4674%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

kilka mocniejszych pociągnięć wiosłem i ukazuje nam się zastawka w Jedlance Starej.

https://2.bp.blogspot.com/-Y8ACGfTpXAE/WB4muPOwXkI/AAAAAAAAPUE/1U97bu9OcjQ_9z9k4MjITSfHBB7cHubQwCLcB/s1600/DSCF4678%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Pierwsza przenoska. Przy okazji robimy krótką przerwę. Posilamy się, pozbywamy nadmiaru płynów.

https://1.bp.blogspot.com/-U3t66B_ImDw/WB4okzdQsQI/AAAAAAAAPUU/01xq9sYAOF4fLHBCC0wSwjf2ktUvlhF8wCLcB/s1600/DSCF4680%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Długo jednak tam nie gościmy. Już czas zimowy, słońce coraz niżej. Odtąd zaczyna się kanał.

https://2.bp.blogspot.com/-MymUtugL6js/WB4oz1HnSrI/AAAAAAAAPUY/DpHJc37Ar6QBax8wcTKmw7Omk6-NC1iNwCLcB/s1600/DSCF4683%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Lecz nie taki jak zazwyczaj. Uregulowane niegdyś brzegi w dużym stopniu już natura zaczęła gospodarować po swojemu.

https://2.bp.blogspot.com/-SgdPiv3Ez1s/WB4pGkdZC2I/AAAAAAAAPUc/U-1iHufLJGYep6OEtjDJmDmRTL25o6gAgCLcB/s1600/DSCF4709%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Jak na listopad, trawa jeszcze mocno zielona. Mniej drzew nad samymi brzegami, lecz w oddali rozciągają się piękne lasy i zagajniki. Nie płyniemy w jakimś wąwozie.

https://3.bp.blogspot.com/-4lPVVp-TBrM/WB4pTYfJ_nI/AAAAAAAAPUk/8m3xK6e5ySA5qdCEFhQEQZG6kSh9tVCBgCLcB/s1600/DSCF4702%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Rzeka niemal wylewa się na pobliskie łąki na których sporo krów.

https://3.bp.blogspot.com/-eu-mYlVMw60/WB4pv6PKgTI/AAAAAAAAPUs/HSZt0Lt2b-Iz6V_93a9nRQpZFj3lyhNzQCLcB/s1600/DSCF4685%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Nad nami za to sporo drapieżników, czyhających na swoją zdobycz. Nie nudzimy się. Co kilometr do spłynięcia próg. Wszystkie bezpiecznie spływamy.

https://1.bp.blogspot.com/-h1-bSSlPYgY/WB5D4_oQ26I/AAAAAAAAPWg/Tplkf9K84fgL78qZhMN9WtXBtaCo-a3vACLcB/s1600/Sikor%2B4.JPG Fot. Jarek (SIKOR)

Oprócz tego jakieś obalone kładki i mostki. Żadnej monotonii.

https://2.bp.blogspot.com/-xQNCTh29Iy4/WB4p7XrJirI/AAAAAAAAPUw/IynpwGlHK_gPN8oO60qgj1sottKHH77hwCEw/s1600/DSCF4690%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Poza tym, ten kanał różni się od innych. Jest naprawdę przyjemnie.

https://4.bp.blogspot.com/-NJgC5ZKbdwU/WB4qb-OLSTI/AAAAAAAAPU4/gFinVhi8eMYx5ApqMz0euTSrXUGKDxxMwCLcB/s1600/DSCF4693%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Jeżeli to miejsce ludzie zostawią w spokoju, to przyszłe pokolenia kajakarz, będą miały kawał fajnej rzeki do spłynięcia. Natura się obroni.

https://4.bp.blogspot.com/-kyWyQmA-MW4/WB4qv_s1yyI/AAAAAAAAPVA/YbhziA5adIkulZMIHoGREXdpCDFYVJe4ACLcB/s1600/DSCF4696%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Mniej więcej w połowie tego uregulowanego odcinka napotykamy kolejną zastawkę. Jedna z zapór jest uniesiona, niezbyt wysoko, ale woda przepływa.

https://4.bp.blogspot.com/-rPY4vkWT1fs/WB4q64qqb_I/AAAAAAAAPVE/EREz2995_fgsHHRwveF4kdFGSwIoqOuEwCLcB/s1600/DSCF4710%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Chwila zastanowienia. Spływać to, czy obnosić brzegiem? Mam już doświadczenie z takich miejsc. Raz już źle oceniłem przestrzeń pomiędzy przegrodą, a taflą wody. O mało nie straciłem wtedy głowy. Jakoś nie specjalnie chcę się tam pchać. Sikora korci. Podpływa, sprawdza i postanawia spróbować. Wpada pod dechy, kajak zaczyna tańcować, ustawia się bokiem do nurtu, przepycha pod zaporą, ale jest już bardzo blisko wywrotki. Walczy, szamocze się, ale jednak woda nie pozwala już powrócić do pionu. Przymusowa kąpiel. Wzorowa kabina. Wyskakuję szybko na brzeg i biegnę pomóc Jarkowi. Pomagam jedynie wytargać mu na dość stromy brzeg, kajak pełen wody.

https://3.bp.blogspot.com/-dQtoZ_DY2uU/WB4tyKb3rOI/AAAAAAAAPVQ/26_lVEJ_aGYyN2zU2ytNLvbgmD1VUiNBACLcB/s1600/DSCF4712%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Tak, tak, to ten sam sprzęt, z którego i mnie Iłżanka niegdyś wysadziła :D. Szkoda mi kolegi. Ciepło nie jest. Jarek to jednak twardziel. Wylewa wodę z kajaka. Nawet żaba się złapała, wyżyma skarpetki i wsiada na powrót do łódki.

https://2.bp.blogspot.com/-gniAzZ46C2I/WB4t9Dw4JFI/AAAAAAAAPVU/JD0IkSzZoucJCFl4V7tHSg1xfg3yeTKKQCLcB/s1600/DSCF4715%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Śmiały się krowy, śmiały się kury, śmiał się i Jarek.

https://3.bp.blogspot.com/-22wQt1-w-mA/WB4uQGhcmxI/AAAAAAAAPVY/RnE9P7fhTAQlzhnA7NcH9sThmhPGcdUnQCLcB/s1600/DSCF4717%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Jak na złość, słońce gdzieś się chowa na dobre. Wzmaga się wiatr. Dalej płyniemy uregulowanym fragmentem. Kilka kolejnych progów, kilka mostków

https://3.bp.blogspot.com/-Q-ABhGVocbs/WB5EQyGPnrI/AAAAAAAAPWk/OqMe0KV3CJoo8j8cH7OYuYvW5CPIQb2-gCLcB/s1600/Sikor%2B3.JPG Fot. Jarek (SIKOR)

i kolejna zastawka. Tu już nikt nawet nie myśli o spływaniu tego miejsca.

https://4.bp.blogspot.com/-QQbXiBCxiHA/WB4uaf38muI/AAAAAAAAPVc/PgDwIXSu4QANaHGwUhtiYVjcU9VzTAEnACLcB/s1600/DSCF4721%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Bez dyskusji wyskakujemy na brzeg. Przeciągamy kajaki na drugą stronę.

https://3.bp.blogspot.com/-FmtGWX43otg/WB4ugSpt_0I/AAAAAAAAPVg/MZIzk8oNG84UWDK420VJO9se6pbQO-pGQCLcB/s1600/DSCF4723%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Ciekawe miejsce. Jednak nie zwiedzamy, czas zaczyna nas gonić.

https://4.bp.blogspot.com/-7WN95k04zlw/WB4unh6gGnI/AAAAAAAAPVk/tNxvys2yXRIwqyhZPmzc_W3jcf4CO0pjwCLcB/s1600/DSCF4724%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Schodzimy na wodę. Sikorowi jeszcze mało. Zjeżdża kajakiem z okazałej skarpy. Skarpę pokonał bez problemu, jednak nurt w rzece omal nie wywrócił Go po raz drugi dzisiejszego dnia. Było naprawdę bardzo blisko. Rzucam okiem na tę zastawkę. No tutaj to dopiero można się oszukać. Jak dla mnie - miejsce nie spływalne.

https://4.bp.blogspot.com/-G3I6KqC_VXY/WB4u2E2DM8I/AAAAAAAAPVo/qWWJP79Q1aoCCP8W8kBb39T1qwTomfWigCLcB/s1600/DSCF4725%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Dopadamy do mostu w Wólce Gonciarskiej. Kończy się kanał.

https://2.bp.blogspot.com/-jfRZnWmuNVA/WB4vYDtzlAI/AAAAAAAAPVw/kgODKv6VLR4sYEkTwdWe4-h1pWuU2YszQCLcB/s1600/DSCF4728%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Rzeka odzyskuje naturalne brzegi. Kilka ostrych zakrętów, oglądam dokładnie miejsce w którym ja się niegdyś przekąpałem.

https://4.bp.blogspot.com/-U7Fdv9PzwRs/WB5Ef6kj-0I/AAAAAAAAPWo/Vlj4djqvjzM-b33hDHgck2WLQ3huuZlbwCLcB/s1600/Sikor%2B1.JPG Fot. Jarek (SIKOR)

Kilka kolejnych zwałek, kilka mocniejszych zakrętów i znowu rzeka staje się uregulowana.

https://4.bp.blogspot.com/-Yp-XjQyUY4g/WB4v8tjzb_I/AAAAAAAAPV4/2hI7crojZV4Bru3MYMBgJaE0EDMSUmfSQCLcB/s1600/DSCF4736%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Sił już coraz mniej. Do mety na szczęście już niedaleko. Jarek chyba nieco zaczął odczuwać chłód, bo narzuca dosyć mocne tempo. Miałem problem, aby dotrzymać mu kroku.

https://2.bp.blogspot.com/-h-vVVfU_YTE/WB4wHzkQhmI/AAAAAAAAPWA/6gHMQq3cKVEFuogCs34C17Kn7cSRO7JqgCLcB/s1600/DSCF4735%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Na horyzoncie pojawia się znajomy most. To nasza meta. Spływamy fajne bystrze i kończymy.

https://3.bp.blogspot.com/-YGMNT-T2DJ0/WB4wOzM-ODI/AAAAAAAAPWE/tK9Ryi6RKUsHe3hiaNB-j93vTlkhymZxACLcB/s1600/DSCF4744%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Ruszam na wieś po samochód. Jarek w końcu się przebiera w suche ubrania. Klarujemy łódki i powoli pakujemy się na powrót.

https://4.bp.blogspot.com/-8vMViCtkMsA/WB4wWqe1DbI/AAAAAAAAPWI/pJ5oaPWIQwQUNMaShO9zrHNkiqrwWEp8QCLcB/s1600/DSCF4747%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Spływ bardzo udany. Rzeka naprawdę interesująca. Pogoda też nie najgorsza. Była kabina. Fajnie było się spotkać z kolegami po dość długiej przerwie. Fajnie, że mamy w okolicy taką Iłżankę. Ten odcinek zawsze już będzie "mój". Jeszcze tu wrócę!

PS.
Celowo o tym nie pisałem wyżej, żeby nie psuć przyjemności z czytania, ale jest fakt, który nieco zakłóca ten sielankowy spływ. Mianowicie ilość śmieci w rzece. To jakiś dramat. Ile butelek, buteleczek, ile innych fantów? Masakra! Czy ludzie już nigdy się nie nauczą?
przez Pointer
7 listopada 2016, o 21:07
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: kajak plastikowy - dla mnie


Marek teraz pływa inaczej niż np dwa lata temu, kwestia nowych doświadczeń, ale na pewno przyzna, że w vortexie łatwiej było o emocje niż w katanie. Z jednej strony możemy powiedzieć, że to poczucie bezpieczeństwa, z drugiej, że w innym kajaku ucieszą już mniejsze rzeczy. Znowu kwestia punktu widzenia

No właśnie tu się zgodzę. To zależy czego kto chce i na jakie kompromisy pójdzie. Pewnie nie ma ideału. Dla mnie, podkreślam że dla mnie, jest nim Katana 10.4. Nie szukam w pływaniu emocji w postaci wywrotek i takich przeżyć. Wolę stabilność, fotki, zwiedzanie. Wolę przepłynąć szybszy fragment robiąc zdjęcia niż walczyć z wodą i kajakiem. Pewnie Prus ma rację, że Katana wybacza wiele błędów. Jest to zdecydowanie inne pływanie niż prawdziwym "góralem". Ja sobie takie pływanie cenię. Nie wybieram się na olimpiadę. Zapakuję się tam i na 7 dni, i wcale nie mam na myśli minimalizmu. Kwestia ułożenia wszystkiego mądrze w kajaku. Kolejnym plusem jest to, że popłynę tym kajakiem po zwałkach, po małych ciekach i obładowany po Wiśle czy Pilicy. Na minus - cena. Ja nie żałuję. Dla mnie Katana była strzałem w dziesiątkę, ale dla kogoś, kto będzie mało pływał, albo jeszcze sam nie wie czego chce... to chyba jednak zbyt wysoka. Bo co, jeśli okaże się, że to nie to? Nie mam porównania z wieloma innymi kajakami PE. Z tymi którymi pływałem (Niffty 385, czy też wspomniany Dagger Vortex), to Katana moim zdaniem bije ich na głowę stabilnością. Ale to znowu moje zdanie. Niffty jest fajny na rzeki "nie zwałkowe". Ja się zraziłem, bo jednak na nasze świętokrzyskie cieki Katana jest lepsza. Jeśli porównać ją do "dmuchańców", to porównania nie ma żadnego. To zupełnie inne kajaki i inne pływanie. Byłem zakochany w pneumatykach, teraz nawet na nie się nie oglądam. Po prostu w Katanie jest mi dobrze. Moja rada - nie spieszyć się z kupnem. A już najlepiej kombinować tak, żeby wcześniej popływać modelem jaki nas interesuje. Wcale to nie jest trudne.
przez Pointer
21 listopada 2016, o 12:27
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

2016.11.27. Wióry - Chmielów (Świślina, Kamienna)

Dawno nic tu nie wrzucałem. Teraz też spływ może nie jakiś ekstremalny, ale mi się podobało. No i rzeka blisko domu. Nie wypaliła sobota. Trochę szkoda, bo pogoda zachęcała do kajakowania. Wypaliła niedziela. Nad naszą krainą latających siekier niebo zaciągnięte ciemnymi chmurami. Wcześnie rano. Jak na tak bliski domu spływ, pora drakońska. O ósmej punkt spotykam się z Tomkiem (TEGIE). Szybki przepakunek i już na jedno auto ruszamy ku tamie zalewu "Wióry". Tam ma już czekać Artur (ksywki nadal brak). Zaczyna padać. Raz mniej, raz mocniej. Wygląda to mało zachęcająco. Po drodze, niespodziewanie dołącza do nas Artur. I przy akompaniamencie deszczu lądujemy przy wspomnianej tamie.

https://4.bp.blogspot.com/-Mp6T_ZKFOmI/WDrtHY9cZrI/AAAAAAAAPZw/8JELwvozX4wIkNF4JAPMXEiwvqAijsepgCLcB/s1600/DSCF5076%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Do tego robi się wietrznie. Może nie jakiś tajfun, ale zimny, przeszywający wiatr. Nie przeciągam startu. W dole , bardzo nisko, płynie nasza dzisiejsza rzeka - Świślina. Po Kamiennej, to najbliższe możliwe miejsce dla mnie do pływania. Ale to ciągle dla mnie nowa rzeka. Byłem tam dotąd tyko raz. Tu na dole mniej wieje.

https://2.bp.blogspot.com/-H8Dp7ONlbtE/WDrtT3YntXI/AAAAAAAAPZ0/J3pmtUfdM4oOdzv_JzY6i9WUUFLO_zIRgCLcB/s1600/DSCF5077%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Zsuwam się na wodę. Płynę nieco w górę rzeki pod samą tamę. Ogromna budowla. Podobno przy jej budowie, coś nie poszło, woda przerwała zaporę i rzeką popłynęły koparki i inne sprzęty.

https://2.bp.blogspot.com/-6sH0fUtLKKs/WDrtZyTvoTI/AAAAAAAAPZ4/c4mRlVgdDps7jQun6qR8HgpiNWcr0NgqACLcB/s1600/DSCF5079%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Tak więc kajak nie powinien tu już nikogo dziwić. Ale dziwił. Wracam do kolegów i zaczynamy oficjalnie nasz dzisiejszy spływ.

https://1.bp.blogspot.com/-46kU55JV3pQ/WDrtlJRHbUI/AAAAAAAAPZ8/uMo5wv1_25w4Yo5WE0cj_AL9lh0W6edfgCLcB/s1600/DSCF5087%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Deszcz sobie odpuszcza. Ale na słońce nie ma co liczyć. Rzeka płynie w głębokim wąwozie.

https://1.bp.blogspot.com/-2PyEmDJ7T2k/WDrtu4YX-gI/AAAAAAAAPaA/YeIJjfjwdQMvM_mRTtazHu1OClentBywgCLcB/s1600/DSCF5082%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Wody też wystarczająco. Zapowiada się dobrze. Dla Artura to debiut na Świślinie. O samej rzece istnieje ciekawa legenda. O nieszczęśliwej miłości, o warkoczu, o śmierci itp. http://piewca.pl/2016/05/29/legenda-o-rzece-swislinie/

https://2.bp.blogspot.com/-UN_U3DEAbC4/WDruBihm6gI/AAAAAAAAPaE/-EAYr9tFirgT7ZQjCKurvDorjho9kqjDgCLcB/s1600/DSCF5094%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Rzeka też prezentuje się ładnie mimo niezbyt sprzyjającej aury.

https://3.bp.blogspot.com/-3rW1GRqpemY/WDruMQkjmiI/AAAAAAAAPaI/K-3B7LqO-4ELti6JNW1gvCTFOcZiOwXCwCLcB/s1600/DSCF5104%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Raptem po kilku meandrach ukazuje nam się dawny kamieniołom. Z perspektywy kajaka wygląda to fantastycznie. Pewnie i to miejsce miałoby do opowiedzenia wiele ciekawych historii.

https://1.bp.blogspot.com/-ZJGLL8YY_tU/WDruSh9txhI/AAAAAAAAPaM/I5Q6f1CQkhQxntmVVbL5gZr5Z1OMK-dhgCLcB/s1600/DSCF5090%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Po kilku kolejnych zakrętach ciąg dalszy widoków na kamieniołom. Nie powiem, to miejsce zrobiło i na mnie wrażenie.

https://2.bp.blogspot.com/-z7gd3hwcKxI/WDrubASkRGI/AAAAAAAAPaQ/Spagm-4s7Nchnh3dfP9OTdumwkmJR3wXACLcB/s1600/DSCF5092%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Mimo iż Świślina płynie wzdłuż szosy, mimo iż podpływa pod domostwa których kominy przypominają, że to już nie jest lato, brzegi nie są jakoś bardzo zdewastowane.

https://1.bp.blogspot.com/-I2lZpPmKUp0/WDruhgUdhQI/AAAAAAAAPaU/ViTDYrmrSJIgB6mdGdNrAZzedlmK7B-iQCLcB/s1600/DSCF5098%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Nie odnotowujemy też żadnych wysypisk śmieci. Przynajmniej ja nie widziałem. Droga też mało uczęszczana, także samochody nie dokuczają. A może po prostu ich hałas nie dociera w dół tego wąwozu?

https://2.bp.blogspot.com/-2eCY8Ko4IM8/WDrurw95fHI/AAAAAAAAPaY/W7_sML6hKLsVztVAk_Xwaa_4y-m3ZO4cwCLcB/s1600/DSCF5105%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Nie napotykamy żadnych naturalnych przeszkód grodzących rzekę.

https://2.bp.blogspot.com/-cSHhI455ie4/WDru1xqh-EI/AAAAAAAAPac/7Nt8rDF7W8wleVPMSUieJ1_9j2nlgSh4wCLcB/s1600/DSCF5095%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Jednak raptem po trzech kilometrach, napotykamy przeszkodę nie do pokonania wodą, ustawioną przez człowieka. To zapora w Dołach Biskupich. Elektrownia wodna "Witulin".

https://4.bp.blogspot.com/-DVqNaTlao5s/WDru8xBOT9I/AAAAAAAAPag/nkgYEVxu0pQZDRzv-IQnBOKl8Y1q9GN0QCLcB/s1600/DSCF5107%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Przenoska. I tu kolejna ciekawa historia. Dlaczego "Witulin"? To już tłumaczy Tomek, dla którego te tereny nie mają tajemnic. Albo maja ich mało. "Witulin" - ponieważ rodzina wykupiła tu majątek (papiernia, kawał ziemi, zabudowania) dla samego Witolda Gombrowicza. Dla niego owy majątek nazwano "Witulinem". Z jakichś powodów sam nienawidził tego miejsca. Podobno tu nigdy też nie był. Została tylko nazwa. Papiernia działała jeszcze w czasach powiedzmy "naszych". Teraz jest tu elektrownia. Wyłazimy z kajaków. Bardzo osobliwe miejsce.

https://3.bp.blogspot.com/--zOsD152KDA/WDrvX-_FEvI/AAAAAAAAPak/3Pjrddn0iQA_h5Jh_uLK7UErUOMw2wrcACLcB/s1600/DSCF5109%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Ruiny, budynek starej papierni przemianowany na elektrownię, sama zapora.

https://4.bp.blogspot.com/-Esi0SOxtCPc/WDrvcDn1DoI/AAAAAAAAPao/44E4eRu-n2EhfeEgoPsr8DDhOlcc_kncwCLcB/s1600/DSCF5111%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Szkoda, że za nią wody brak. Dramat. Wiedziałem, że tak będzie. Już to przerabiałem zeszłej jesieni. Tomek postanawia ciągnąć kajak brzegiem. Ja z Arturem próbujemy jakoś się przedrzeć dołem. Zjeżdżam na resztki wody tuż za zaporą. Jest płytko. Pogłębiam nieco to miejsce dziobem kajaka.

https://1.bp.blogspot.com/-in2cTN0ISDE/WDrvndW7glI/AAAAAAAAPas/alIyjSLvtUMgxZBoJE6nttTr20hVZvcBQCLcB/s1600/DSCF5112%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Ogromne głazy zalegające w starym korycie rzeki. Próbuję.

https://1.bp.blogspot.com/-1eQ-6SmHTSE/WDrvzLZwPFI/AAAAAAAAPaw/w7GpaEMCsLQsxSx1_e2xr4bHUdoDWmTygCLcB/s1600/DSCF5114%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Kajak trzeszczy. Słabo to idzie.

https://3.bp.blogspot.com/-3h2bIE6yOss/WDrv5POU0HI/AAAAAAAAPa0/bbciIpBNLcs-oplXddqbmvqG4i4Bq-08ACLcB/s1600/DSCF5119%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Wiosło na pół i dalej się w to pakuję. Artur dołącza do Tomka. Ja się nie poddaję.

https://3.bp.blogspot.com/-_UNFsPR9vgE/WDrv_dhzftI/AAAAAAAAPa4/Oofozy8FrjMpvmsPUttB8Ur9K8YDu9ClACLcB/s1600/DSCF5120%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Mówię dość dopiero pod mostem w Dołach Biskupich. I mi serce krwawiło. Szkoda kajaka. Teraz już każdy na własną rękę szuka zejścia do kanału wypływającego z elektrowni. Przedzieramy się przez chaszcze. "Fajna ferajna nas tam szła...". Prędzej czy później wszyscy lądujemy w tym czymś, co zastępuje tu rzekę. Ewakuujemy się stąd.

https://2.bp.blogspot.com/-YFNLvuL8jqg/WDrwMXu0ltI/AAAAAAAAPa8/lAhBLp6NaU0U1MOG94KNLqLhYnUrgYw6wCLcB/s1600/DSCF5122%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Gdy zbliżamy się do głównego koryta Świśliny, rzeka znowu mnie zachwyca. Ogromna, stroma skarpa.

https://3.bp.blogspot.com/-qsjAgoj9gHs/WDrwYjSZtLI/AAAAAAAAPbA/y79BOG0AZxAzBy9rF15L2aR_lXh93ttmACLcB/s1600/DSCF5123%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Magiczne miejsce. Sesja zdjęciowa i w drogę.

https://4.bp.blogspot.com/-PMgW9NsHpaQ/WDrwdg_b-2I/AAAAAAAAPbE/3eU-8IGbqlc6SFO0q3p2r21mJiXF2zTZQCLcB/s1600/DSCF5127%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Tu rzeka sprawia wrażenie prawdziwie dzikiej. Latem musi tu być przepięknie.

https://4.bp.blogspot.com/-2FaEJRLihAc/WDrwlx7MhkI/AAAAAAAAPbM/LDkvTh24i3MhAKuP82eUM54MRzMHPY8pwCLcB/s1600/DSCF5131%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Dzisiaj też było niczego sobie.

https://4.bp.blogspot.com/-Pru2ySpPqRY/WDrwx4OmthI/AAAAAAAAPbQ/Lrf4cWylBjcGJ-zEVXLUeLo6RIOTsUZ6ACLcB/s1600/DSCF5136%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Wszystko mąci nieco pokrapujący co jakiś czas deszcz.

https://2.bp.blogspot.com/-iwW9EWNXtao/WDrxF03vEBI/AAAAAAAAPbU/s7wDZj1vinEEeqnAohj0a4hp0ZjT0--pwCLcB/s1600/DSCF5138%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Na brzegach widać wyraźnie, że to kraina Bobrów i pił mechanicznych.

https://2.bp.blogspot.com/-hFbPKbW4ink/WDrxnCvelqI/AAAAAAAAPbY/b82nhVN7ZO4-TA3zpgKjot7jJpJxvNqAgCLcB/s1600/DSCF5152%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Są i zimorodki, Jastrząb, kaczki. Widać przyroda w tym miejscu nie robi sobie nic z bliskiej obecności ludzi.

https://4.bp.blogspot.com/-ihR9TEUfg0w/WDrx0Zdxj9I/AAAAAAAAPbc/S_ckxWfeYIoX0kBIf3XsrSG6unxTWnWFwCLcB/s1600/DSCF5142%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Kilka bystrzy, kilka mostów i robi się nieco wolniej.

https://2.bp.blogspot.com/-0gUsrovCO10/WDrx6HNPhZI/AAAAAAAAPbg/IYUr76rf8PQ8xRfrr2olZrcVrhgX7QtrgCLcB/s1600/DSCF5155%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Gdy w Nietulisku płyniemy wzdłuż trasy "9" Świślina zupełnie wyhamowuje.

https://2.bp.blogspot.com/-FD_Yc7t4AyY/WDryELq7k5I/AAAAAAAAPbk/ZMvpNnDIuuEGkZXM8q6lj7MJps2b1pwOQCLcB/s1600/DSCF5158%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Kilku wędkarzy na brzegach. Jednak łagodnie nastawionych do kajaków. Jeden akurat wyciągał jakąś zdobycz. Odtąd powoli, prosto, kanałowo choć dosyć dziko.

https://3.bp.blogspot.com/-oWp93HVwiRM/WDryOoQNFbI/AAAAAAAAPbo/_lnXlovEbDo9q8Ly-eY_wcPeZvpu7bxsQCLcB/s1600/DSCF5159%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

I tak do samej Kamiennej. Połączenie obu rzek też ciekawe. Wybieram lewy brzeg. Trochę to zlekceważyłem. O mało nie skończyło się kąpielą.

https://3.bp.blogspot.com/-0wvXeiMvpVA/WDrycOkSE5I/AAAAAAAAPbs/FHY1oilOYMkSIESsJ-HPa0M13oE2FuAdwCLcB/s1600/DSCF5164%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Tu robimy przerwę. Posiłek, ciepła herbata, tradycyjnie jest i czekolada. Artur wsiada na chwilę do Katany. Sprawdza na wodzie jej wady i zalety. Zaczyna mżyć. To sprawia, że nie przeciągamy tej przerwy. Wskakujemy w swoje łódki. Stąd do kolejnej zapory w Chmielowie też woda stojąca. Byłem tu tydzień temu. Wtedy w promieniach słońca leniwie pokonywaliśmy ten fragment Kamiennej.

https://2.bp.blogspot.com/-5eXPENf_lGs/WDrytABko1I/AAAAAAAAPbw/SAUfCnvFas0_eBLbMRCBtl6mcqO8UgQ9QCLcB/s1600/DSCF5166%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Dzisiaj ciemno, mokro jakoś tak nijak. Postanawiam to potraktować treningowo. Wyrywam co sił przed siebie. Ależ ciężko to szło. Po kilkuset metrach wszystko już pracowało jak w dobrze naoliwionej maszynie. Kładka w Rudce. Robię przerwę. Palę papierosa.

https://1.bp.blogspot.com/-BATcjK5OFus/WDry1TcMQWI/AAAAAAAAPb0/9Oc9RifKaygHW7j2JYJ1STL8fSG6jKKVQCLcB/s1600/DSCF5168%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Zanim dopłynęli koledzy, jestem już gotowy do dalszego wiosłowania. I znowu, mozolnie, coraz szybciej i szybciej odskakuję reszcie stawki. Lekko nie jest, ale jak ten "Robot Man" prę naprzód.

https://4.bp.blogspot.com/-w3OihwbL0c0/WDry_sqJ6dI/AAAAAAAAPb4/qjT_nLSAL6Y7G9MBuYi9jOwIkmg2pJzJwCLcB/s1600/DSCF5169%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Do zapory dopływam pierwszy. Wyskakuję na brzeg. Czekam na resztę, bo po ostatnich remontach, samemu jest tu ciężko dostać się na powrót do rzeki.

https://4.bp.blogspot.com/-1n1yy2ZZC8I/WDrzJuGCCqI/AAAAAAAAPb8/lN-_VlTJnVATP2DOd0mWGX4WXZTEbl7_ACLcB/s1600/DSCF5173%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Stąd do mety kilka machnięć wiosłem. Powoli podsumowujemy ten spływ.

https://2.bp.blogspot.com/-QiYMw4Slm4I/WDrzQ4Ed1sI/AAAAAAAAPcA/kYH_RB3js_QeUkw9zd7uuwSViPDRxReWwCLcB/s1600/DSCF5177%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

O Kamiennej nie dyskutujemy. Nie dzisiaj. Dzisiaj gwoździem programu była Świślina. I stanęła na wysokości zadania. Piękna rzeka. Ciekawa, można powiedzieć: historyczna. Było świetnie. Jedyne czego mi osobiście brakowało, to promieni słońca. Cóż, nie można mieć wszystkiego.

https://1.bp.blogspot.com/-dOweNgEX80U/WDrzXRqHwbI/AAAAAAAAPcE/zJqpKaeVaP0krWJDCXyrAblK3gCl7WC_wCLcB/s1600/DSCF5178%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Do zobaczenia na szlaku.
przez Pointer
28 listopada 2016, o 17:43
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: 2016-12-17 LUBRZANKA

Było zacnie. Chłodno, ale widoki piękne. Rzeka też niczego sobie. Kilka zdjęć ode mnie.

https://2.bp.blogspot.com/-O2mlFVwUp2U/WFZrPd0eguI/AAAAAAAAPdU/nOSVfGObN-QEvOCaeSVUVLewOECHJzo2wCLcB/s1600/DSCF5234%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://4.bp.blogspot.com/-3l3AS8zhhKI/WFZyPNTFPxI/AAAAAAAAPdo/HU0j81G58DY_jP1z4LXwNgbOsTuG2MohQCLcB/s1600/DSCF5239%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG
W głębi most Stefana Żeromskiego

https://2.bp.blogspot.com/-Hh2GJSlMmKk/WFZzjIbHhYI/AAAAAAAAPdw/LuTsswQ4AdAjxWkj7ZpCVy7CagTnHZ59gCLcB/s1600/DSCF5244%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://2.bp.blogspot.com/-uC71Mj-tDco/WFZ0a6EZWXI/AAAAAAAAPd4/zeGBKIbP0GcMiHil_9Z9A8C1diCQOyK7QCLcB/s1600/DSCF5264%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://4.bp.blogspot.com/-rseW0IBPbBU/WFZ19V9IK9I/AAAAAAAAPeI/nh6pBcF8HkYE-LbBUWTqiJDm2Hhl6L-tACLcB/s1600/DSCF5245%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://1.bp.blogspot.com/-SeA2VMF4N6g/WFZ2XoH5JxI/AAAAAAAAPeM/WZ-At0jfqRICWhaSWT9fyYdzzYpiDekPACLcB/s1600/DSCF5268%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://2.bp.blogspot.com/-KaNvuzehF1c/WFZ6mPWHgdI/AAAAAAAAPe0/WoQfpBs_W0ccC6qMwYx8_lrqYn56bdrxgCLcB/s1600/DSCF5286%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://3.bp.blogspot.com/-GQVBYk8GOiY/WFZ8SwzsY5I/AAAAAAAAPfA/KTKfSNMDF5Q0wOySdrTHr5bVIYrk21ZWACLcB/s1600/DSCF5275%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://1.bp.blogspot.com/-8YhYZiw-5KU/WFZ8_GckpNI/AAAAAAAAPfE/gPlyHJtV6m4fI5uytN6D7AJPHodp5mZcgCLcB/s1600/DSCF5279%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://4.bp.blogspot.com/-M8_F5h3fePc/WFZ_iQQHNiI/AAAAAAAAPfo/QJN2jSboICA1EA2dUCQiDk1R6kamd04zwCLcB/s1600/DSCF5304%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://4.bp.blogspot.com/-zVLrxutSxdM/WFZ_uMTvWTI/AAAAAAAAPfw/BFAA-bM1sQEqIIAfjrJXx16MFb51ImM2wCLcB/s1600/DSCF5307%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://3.bp.blogspot.com/-_O7ge_8V5Zs/WFaAOjER5BI/AAAAAAAAPf0/pVCeMhYXq3waDTHpW_R002pOi8iQ-KtwwCLcB/s1600/DSCF5323%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://2.bp.blogspot.com/-w8e6bnvKkyU/WFaApLkgR9I/AAAAAAAAPf8/PQCKluv4IKQfTVvdBlTLMxkWJ-NSlmTVQCLcB/s1600/DSCF5339%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://1.bp.blogspot.com/-K4xw2Fk1xGM/WFaF36Ca3vI/AAAAAAAAPgc/cL3TaaaNNXcTEe7gqNXnpd6Le9kvon0kACLcB/s1600/DSCF5353%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://4.bp.blogspot.com/-VK1FSPtMP9k/WFaGHOY_DJI/AAAAAAAAPgg/vQpXbBx9bf4dx2U6rVAfPT1N_5sDnDpgACLcB/s1600/DSCF5359%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://2.bp.blogspot.com/-x2Bq1FzQ07M/WFaGP-cK_KI/AAAAAAAAPgk/Iy7EtV6fqCwLjGTj-CKg3wbDAiBa_P8CgCEw/s1600/DSCF5362%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://4.bp.blogspot.com/-GE1hvq2dZq4/WFaGjmQz2mI/AAAAAAAAPgo/vjGz_cZErqYnin6Gyj616gNJHreOyGw3ACLcB/s1600/DSCF5365%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://4.bp.blogspot.com/-SVK_yMAOriA/WFaG4bvy5YI/AAAAAAAAPgw/3p3olE-eZ7IPE_xtM8Q1GnV_O7LqSIMLgCLcB/s1600/DSCF5376%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://4.bp.blogspot.com/-3RDMFGTzeNg/WFaHPl-2UWI/AAAAAAAAPg4/uoTLaaidQIEwU_i4e9TkWH6btr4tJlLrACLcB/s1600/DSCF5380%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://3.bp.blogspot.com/-nFzE7eK91cU/WFaHovlQU9I/AAAAAAAAPhA/Jv671V48_qgcy2kNyGGDK9SumAnKB6LWACLcB/s1600/DSCF5355%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://3.bp.blogspot.com/-kyS8uucxnMI/WFaHvXCTKMI/AAAAAAAAPhE/w8smq7s5rlw1tfR3pgV6uMTGsD0FsOjiACLcB/s1600/DSCF5382%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://1.bp.blogspot.com/-G3nxa7egCHc/WFaH7j2-jBI/AAAAAAAAPhI/q4XYLhk7-LIA5NfL4rldPDyCmVR9iT1NQCLcB/s1600/DSCF5385%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG
przez Pointer
18 grudnia 2016, o 16:59
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: 2017-01-06 TRZECH KRÓLI NA KAMIENNEJ

Prus wszystko napisał. To było takie krótkie powitanie nowego sezonu na wodzie. Klimat takiego pływania - niepowtarzalny. Lubię ciepło, zieleń, słońce... ale zima też potrafi być piękna. Dzięki za upominki i wspólne pływanie. Poniżej kilka fotek ode mnie. Niewiele różnią się od Prusowych, bo cóż innego można sfotografować na tak krótkim odcinku?

https://4.bp.blogspot.com/-w089zhAiLXU/WHE-3HGQe4I/AAAAAAAAPic/vuIUK4iq5vohGV3KXqNqbTF_ONUuirZVwCLcB/s1600/DSCF5543%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://4.bp.blogspot.com/-aSHiPqJvlVU/WHE_LehXR1I/AAAAAAAAPik/CNfTCRUMoi0PtYbGBefzYZREhuPXxautgCLcB/s1600/DSCF5545%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://3.bp.blogspot.com/-OArCr_kG0FY/WHFAZMlHI1I/AAAAAAAAPiw/4mt8BKn_PFAmmdA_lf2CEX-aNjZKc03xQCLcB/s1600/DSCF5549%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://2.bp.blogspot.com/-Du-Cv3qCfE4/WHFAw_71FCI/AAAAAAAAPi8/k2voT57tlBIiiwKInNEPrX6irkcNBz4ZwCLcB/s1600/DSCF5560%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://3.bp.blogspot.com/-THDjYCyNZG8/WHFA5CeVZHI/AAAAAAAAPjA/y3u80oQ2hgk7-i6fncH-H_lz6iKOQk3_gCLcB/s1600/DSCF5566%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://1.bp.blogspot.com/-LwgdYkrsI1k/WHFBLT0LWZI/AAAAAAAAPjE/FrXunitTFOIDZTrGdMDJ2UX0eqw6nkk4QCLcB/s1600/DSCF5567%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://1.bp.blogspot.com/-ivp0QCsUj7A/WHFBVkikELI/AAAAAAAAPjI/5sA37xO94PkzDYEMUA1SQ2kZ6x0rN6azQCLcB/s1600/DSCF5570%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://3.bp.blogspot.com/-AwiOD8SDFJ0/WHFBgQYJSwI/AAAAAAAAPjM/M3VhvEImMWQOLdQFrYb96wy7eLauJx6CQCLcB/s1600/DSCF5574%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

https://3.bp.blogspot.com/-8tBGWtDNQlg/WHFBuB0CflI/AAAAAAAAPjY/5P55zYiMV8YwWTvygxQlUyhsqP-vQa_YQCLcB/s1600/DSCF5576%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Jeszcze raz dziękuję za wspólny spływ i do następnego razu. Do zobaczenia na szlaku.

Pozdrawiam
przez Pointer
8 stycznia 2017, o 20:59
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

2017.01.21. Zawada - Bochotnica (Bystra)

Do trzech razy sztuka - mówi przysłowie. I tak własnie było. Dwa podejścia nie wypaliły. W końcu się udało. Chciałem tę rzekę zobaczyć. Chciałem tam popłynąć. Słyszałem o niej różne rzeczy. Mrozy odpuściły, trochę śniegu pozostało. Ruszam więc na Lubelszczyznę. Ten spływ rozpoczyna drugą setkę moich zmagań w kajaku. Trochę się tego uzbierało. Przejeżdżam po drodze mosty. Chyba wszędzie już tam pływałem? Kamienna, Iłżanka, Krępianka, Wisła, Chodelka... Czas na nową rzekę. Stawiam się punktualnie w Bochotnicy. Po chwili pojawia się Darek (SHARAN).

https://1.bp.blogspot.com/-x1P1MW71obI/WIPGam5gIhI/AAAAAAAAPkQ/dUdj_5pVJZ0mi2m96nvhYd62q9odmEBgwCLcB/s1600/DSCF5593%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Jedziemy wozem Darka do jego kolegi. On zawozi nas do miejscowości Zawada i ma czekać na telefon, gdybyśmy mieli nie dać rady dopłynąć do Bochotnicy. Trochę to biorę z przymrużeniem oka. Owszem, słyszałem, że jest sporo zwałek. Ale to przecież nie duży dystans, no i przecież to nie pierwszyzna. Bardzo, ale to bardzo już byłem stęskniony za prawdziwym pływaniem.

https://4.bp.blogspot.com/-J0QV75IUGCg/WIPGqN17gsI/AAAAAAAAPkU/zhN-W2O-euEXGCcXu2rVTARVevifS8YzwCLcB/s1600/DSCF5594%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Szybko schodzimy, a raczej zsuwamy się po śniegu i lodzie na wodę. Zapowiada się nieźle.

https://4.bp.blogspot.com/-2uF4s8ZcRoc/WIPHEObjp3I/AAAAAAAAPkY/Mv4CZrx3tY8ix_vn4qiUURrx9tTexo-ZgCEw/s1600/DSCF5599%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Mostek, jakiś zakręt, ośnieżone drzewa przy brzegach, kilka gałązek w nurcie i masa lodu.

https://3.bp.blogspot.com/-uPjLRQy8yPg/WIPHtCV9PYI/AAAAAAAAPkg/XJLAe0D_WF4edRA6r9LYT8chJlCQfUjEgCLcB/s1600/DSCF5608%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Całkiem przyjemnie i przyjaźnie. Rzeczka płynie naprawdę wartko. Podobno 5 km/h.

https://1.bp.blogspot.com/-XJ1_dRzJSHM/WIPH_ieoCtI/AAAAAAAAPkk/_5k4jC9r61wUgDqGYWUf2Fxu_6c9pedcgCLcB/s1600/DSCF5602%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

W takim wąskim korycie jest to odczuwalne. Mimo skega pod kajakiem, nieco zaczyna mi łajba"myszkować".

https://4.bp.blogspot.com/-vi3wRNr7c30/WIPISXC_aPI/AAAAAAAAPko/s9rBIAC7S9odw98EHN2rhp96AwRM0o3bgCLcB/s1600/DSCF5616%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Darek płynie kajakiem, którym nigdy po rzece nie płynął. Szybko znajdują wspólny język. I całe szczęście, gdyż może po 200 metrach kończy się sielanka.

https://4.bp.blogspot.com/-7uuHwNVnxkU/WIPIos-liLI/AAAAAAAAPks/1TEyRxEksqw0ahc6e-GgCLQIgjCQMs8jACLcB/s1600/DSCF5607%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Obalone drzewo. No dobrze, jakoś to pokonujemy. Za chwilę kolejne.

https://1.bp.blogspot.com/-qSxzweEqWsg/WIPJBhoW4SI/AAAAAAAAPkw/VeY7rovtJkU33LLcvkUYoE4udXy9VpPeACLcB/s1600/DSCF5630%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Mniejsze, większe, oblodzone, ośnieżone, niżej nad taflą wody, wyżej. I tak do znudzenia.

https://4.bp.blogspot.com/-D5KuHXHQa2o/WIPJVE8SxAI/AAAAAAAAPk0/Q_DbJOcGoJoFff9tPlKRBnDEg-lAmJAVQCLcB/s1600/DSCF5612%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Jak ktoś preferuje takie zwałkowe pływanie, to tutaj je znajdzie. Do tego mnóstwo gałęzi nisko zwisających,

https://1.bp.blogspot.com/-7gbhvbANrBE/WIPJh-HIchI/AAAAAAAAPk4/WvLOLqGdluIS5WRlQkLmb3Tvg68jR1P5wCLcB/s1600/DSCF5621%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

mnóstwo zatopionych, niewidocznych konarów.

https://4.bp.blogspot.com/-9X4upBjn9WU/WIPJwuEJHQI/AAAAAAAAPk8/45YYLKn26bE0bnPlj6X5En1ikGNphoY3gCLcB/s1600/DSCF5619%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

To wszystko sprawia, że tempo mamy słabe. Z czasem woda i samo płynięcie staje się takim jakby dodatkiem do tego wszystkiego. Kajaki większość czasu spędzają ponad taflą wody.

https://3.bp.blogspot.com/-ltM2DokPLts/WIPJ9YffAOI/AAAAAAAAPlA/Uvnoe78gM-cbh1jUOA7MppI8CMieM2PtACLcB/s1600/DSCF5620%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

A to na drzewie, a to na tafli lodowej, a to przedzieramy się po śniegu, niemal już brzegiem. Czasem sobie pomagamy. Jest naprawdę ciężko i trudno. Trochę to zaczyna bardziej przypominać wyrąb lasu niż spływ.

https://4.bp.blogspot.com/-HKcx35XBYsw/WIPKI_qLTnI/AAAAAAAAPlE/i5CFG6y5D78WhD_uxOlNrCy5FB1hW_JfACLcB/s1600/DSCF5625%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Do tego ciągle mży jakiś deszczyk. Natura jednak wynagradza te trudy. Jest po prostu pięknie. Dziko, cicho i jest rzeka. Rzeka której nigdy nie widziałem, po której nigdy wcześniej nie płynąłem. Uwielbiam takie spływy.

https://3.bp.blogspot.com/-i_4iRmxkC7M/WIPKbl5zVcI/AAAAAAAAPlI/xXuATCKFJVskKuH5sBsZlcDoT0TchdMtwCLcB/s1600/DSCF5655%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

To dla mnie jak narkotyk. Tak, jestem nałogowcem. Moim nałogiem - kajak.

https://2.bp.blogspot.com/-uGs6wvunjhs/WIPKnfxUTyI/AAAAAAAAPlM/IVL6z5h_cOkDIVmjXZx0mijx0gQjP0mpwCLcB/s1600/DSCF5658%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Mimo przekleństw, czasem frustracji, gdy za pierwszym podejściem nie uda się pokonać jakiejś przeszkody, bawię się dobrze. Mimo bólu rąk, zimna, wilgoci, wiem, że to jest to, czego mi potrzeba.

https://1.bp.blogspot.com/-xlI-7DjPgfU/WIPKzVWmF5I/AAAAAAAAPlQ/hdHip3J-Wv8FOeZOVPZGLMUiHhVOGOCZgCLcB/s1600/DSCF5659%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Bystra prezentuje się wspaniale. Daje w kość, lecz wynagradza to swoim pięknem.

https://2.bp.blogspot.com/-2Eq8Krrx4Io/WIPLBqwuqGI/AAAAAAAAPlU/BSdpONax5DYmD8zkwJXFEVOLWP1MeCv6gCLcB/s1600/DSCF5653%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Jedni jeżdżą na nartach, inni chodzą po lasach, a ja wiem, że własnie w kajaku jest moje miejsce.

https://3.bp.blogspot.com/-3Tx7DY-xkuw/WIPLQOeYf9I/AAAAAAAAPlY/kVGn8mMheCgKxYLU0DqNRQglh2zPhVrQgCLcB/s1600/DSCF5660%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Więc walczymy z tym pięknem dalej. Po woli przestaje mi przeszkadzać, że jestem już niemal cały przemoczony. Pozabezpieczałem się jak mogłem, lecz chyba na tej rzece, to niemożliwe. Tak jak Bystra usłana jest drzewami, tak chyba niewiele jest takich rzek. Czapka oczywiście ląduje w wodzie. Przyjmuję to bez większych emocji. To się stać po prostu musiało.

https://3.bp.blogspot.com/-X0nVeTsODPk/WIPLq5ip0_I/AAAAAAAAPlg/-oVf4P4zMZU807X-05ZdIAe9pMY2A80HQCLcB/s1600/DSCF5662%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Po jakimś czasie się "przejaśnia". Darkowi jakby mało adrenaliny. Wyskakuje na brzeg. Targa łódkę pod okazałą górę. Postanawia zjechać kajakiem w dół. Szaleństwo! Ale zjechał https://www.youtube.com/watch?v=0IDT2Aa3G_k&feature=youtu.be

https://3.bp.blogspot.com/-Nm4Krqo3kaU/WIPL6TUQIuI/AAAAAAAAPlk/uvdfii2qP88_uaoar7n3Rq-ehd9FQEC1wCLcB/s1600/DSCF5638%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Kilkadziesiąt metrów i przerwa. Przenoska przy jakimś starym młynie.

https://4.bp.blogspot.com/-WOILV6IiedI/WIPMDRhy_VI/AAAAAAAAPlo/oGb08InHIVoLJq4dY563AcLkETpdgJUTwCLcB/s1600/DSCF5639%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

I dobrze, bo naprawdę zaczynałem już czuć zmęczenie i głód.

https://3.bp.blogspot.com/-Zwv5Hz7KvXk/WIPMJqOkHqI/AAAAAAAAPls/b4h7G7Y9mXkVhzKqSvmmjo5vbhoEXxGlQCLcB/s1600/DSCF5643%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Zasiadamy pod jakąś wiatą. Chyba coś dla wędkarzy. Nawet piecyk zamontowali. Polak jednak potrafi. Tyle, że na goszczenie się czasu nie było. To raptem 3 kilometry za nami, a czas ucieka.

https://1.bp.blogspot.com/-3KhUf4dZQWU/WIPMS8C7Q-I/AAAAAAAAPlw/oeMISF1IQZUU-rGPlGyY_OrZsNpGFhGvQCLcB/s1600/DSCF5646%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Myślałem, że może teraz pójdzie szybciej. Nic z tych rzeczy. Drzew w korycie rzeki wcale nie mniej.

https://1.bp.blogspot.com/-dXC6GmfHg3g/WIPMkl_ZmcI/AAAAAAAAPl0/x8uIWjP44PA97lCLT82dhMMOVM2BH8AnQCLcB/s1600/DSCF5626%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Czy więcej? Nie wiem. Chyba więcej już by nie wlazło.

https://1.bp.blogspot.com/-YazndIn1P8M/WIPM23w6mgI/AAAAAAAAPl8/X3kdU-DRuVk14uoZOTdyHGf11f0Y-3OrgCLcB/s1600/DSCF5656%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Przy jakimś pałacyku mega zwałka. Wpływamy w odnogę. Zamarznięta.

https://1.bp.blogspot.com/-sdiBVpBqj8k/WIPNC_kswWI/AAAAAAAAPmA/WvYJrryyfMQXlAQqJ8aws6VcTQjqjpoMACLcB/s1600/DSCF5668%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

A więc wysiadka. Ciągniemy kajaki po śniegu do rzeki. Papieros i w drogę.

https://2.bp.blogspot.com/-1806Q6ZHDYU/WIPNLGJdY0I/AAAAAAAAPmE/bpByTU0h4LsgwjX6ij0JyRF7n3RxjEQ2ACLcB/s1600/DSCF5669%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Zmęczenie narasta. Jestem cały mokry i zaczynam powoli odczuwać też już chłód. A Bystra bez zmian. Kajaki tylko trzeszczą na drzewach. Myślę, że po takim spływie miałbym odpowiednie kwalifikacje, aby pracować w jakimś nadleśnictwie.

https://2.bp.blogspot.com/-WDqyYAX7Yns/WIPNXaFpAvI/AAAAAAAAPmI/cRDMNmdeJZczy5zlNVOellDAHOxMsul4QCLcB/s1600/DSCF5671%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Jeden zatopiony konar o mało nie wysadził mnie z kajaka. Bystra wykończyła czaplę. Jeszcze nigdy tak z bliska nie udało mi się tego ptaka sfotografować. Przykre, że w takich okolicznościach.

https://3.bp.blogspot.com/-ynB7tqa38_I/WIPNlnqkgwI/AAAAAAAAPmM/BSsy5I3fEqwKK7ptaD_X47q0ZzIRPrm2wCLcB/s1600/DSCF5677%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Miałem cichą i coraz mniejszą nadzieję, że chociaż nas oszczędzi. Cały czas płyniemy w głębokim wąwozie.

https://3.bp.blogspot.com/-MCUJCfwR2bA/WIPOIy9Fy4I/AAAAAAAAPmQ/HlHsAzgg2wsC-xWu8ZayDo4mn2WWvU_nACLcB/s1600/DSCF5682%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Zwałki jakby nieco mniejszego kalibru,

https://2.bp.blogspot.com/-das-2be1jwM/WIPOZduFhHI/AAAAAAAAPmU/-67cDsJcdcU3wOBStDTf_R4UUUlyb0fjgCLcB/s1600/DSCF5685%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

nad brzegami pojawiają się jakieś pojedyncze zabudowania. Sporo mostków i kładek.

https://1.bp.blogspot.com/-9FL9-GYkHjQ/WIPOpzM4Z-I/AAAAAAAAPmY/SmuI38EKsN4dQcvhj1l8qWTlY4xiXiGEQCLcB/s1600/DSCF5683%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

I niestety wypłyceń. Zamiast po drzewach, zaczynamy szorować po kamieniach.

https://1.bp.blogspot.com/-wbuv7sckdC8/WIPO0eMxVvI/AAAAAAAAPmc/QOHMVPY2WuArCe5OPowv0HRDg61TqreRACLcB/s1600/DSCF5688%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Na pewno rzeka jeszcze przyspiesza. Tu trzeba się naprawdę pilnować.

https://3.bp.blogspot.com/-xLaqGZmlFDI/WIPPD0xqeRI/AAAAAAAAPmg/ZjcfLh9V1PcNc4B3ZPYJcsoHjoP61MyrACLcB/s1600/DSCF5673%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Dopływamy do kolejnej przeszkody. Może i by to pokonał dołem, lecz nurt rwie jak szalony. Miejsce bardzo kłopotliwe. Postanawiamy to obnieść. Problematyczne wyjście na brzeg. Masa lodu przy brzegach. Kończy się to tym, że teraz już moczę i tyłek. Postanawiamy darować sobie pozostałą część spływu. Darek też już chyba czuje w kościach dzisiejszy spływ.

https://1.bp.blogspot.com/-Kayb6wyw_HI/WIPPY1hSLHI/AAAAAAAAPmk/N9lwy8ZW9pomG0ta_2o_aD4V_TbBobNowCLcB/s1600/DSCF5693%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Kontynuowanie mogłoby zamordować przyjemność z płynięcia. Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść.

https://3.bp.blogspot.com/-51vbPGF_UnA/WIPP54u76RI/AAAAAAAAPmo/ovQj4IV4XIsEvwM_mcmrbQIJdl5LyeAxgCLcB/s1600/DSCF5695%2B%2528Kopiowanie%2529.JPG

Telefon do kolegi. SHARAN miał rację. Ta rzeka jest naprawdę uciążliwa. Piękna i dzika, ale uciążliwa. Nigdy po takiej nie pływałem. Będą zakwasy. Będzie boleć, lecz wspomnienia wspaniałe. Wrócę tu. Wrócę na pewno. Przepłynę ją wyżej. Przepłynę niżej. Prosto do Wisły.
przez Pointer
22 stycznia 2017, o 10:24
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: 2017.01.21. Zawada - Bochotnica (Bystra)

nie chcę zaśmiecać tego wątku ale napisz mi proszę (może w nowym) coś więcej o tym konwaliowym? Oczywiście mam już materiały na ten temat, mapy i przewodnik, wstępnie rozkminiłem sprawę ale właśnie brakuje mi świadków :)

Na początek zobacz sobie tutaj http://pointernaszlaku.blogspot.com/2015/05/20150430-0503-wielen-wielen-szlak.html . Od "konwalii" to ManaT jest specjalistą. Napisz do Niego. Wszystkiego się dowiesz.

A kogut kazimierski był w Waszym jadłospisie?

Tylko czapla się trafiła. Może to nie sezon na koguty?
przez Pointer
22 stycznia 2017, o 22:14
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

2017.01.28. Opoka - Puławy (Kurówka)

Bystra zaostrzyła mój apetyt na dalszą eksplorację "lubelskiej" strony Wisły do tego stopnia, że już po tygodniu znowu podążałem w stronę wschodzącego słońca.

https://3.bp.blogspot.com/-gi-2sN8B2QA/WI0L98jtbHI/AAAAAAAAPnE/9ncw9stxX5YrXGqz0nxuwrzO1IR8iVKOACLcB/s1600/DSCF5698%2B%2528Copy%2529.jpg

Tym razem azymut obrałem na Puławy. Rzeka Kurówka. Na planowanej mecie stawiam się jako pierwszy. Po chwili dołącza Darek (SHARAN). Z niewielkimi kłopotami nawigacyjnymi pokonuje trasę Artur. Kilka minut i dołącza kolega Darka, który pomaga nam w logistyce. Dzięki niemu, po zakończeniu spływu wszystkie auta będą na miejscu. Ruszamy do miejscowości Opoka. Tam nieopodal mostu zrzucamy kajaki na śnieg i przedzieramy się w stronę rzeki.

https://3.bp.blogspot.com/-Kj95mzG1d9M/WI0MXzFFFTI/AAAAAAAAPnI/gP1ga444AYIdcawjQyeGLkX5Ppbwv1tTQCLcB/s1600/DSCF5699%2B%2528Copy%2529.jpg

Jest słonecznie, lecz doskwiera mi chłód. Zwłaszcza przeszywający ból zmarzniętych palców dłoni.

https://1.bp.blogspot.com/-Qjusp48B3ZQ/WI0MlIjmeQI/AAAAAAAAPnQ/n69NN69T-2YdHdBmjGw_TRAm9cXNI-uSACLcB/s1600/DSCF5700%2B%2528Copy%2529.jpg

Zsuwam się na wodę. Sama rzeka wielkiego wrażenia na mnie nie robi. Aby się rozgrzać, mocniej zaczynam wiosłować już na samym początku.

https://3.bp.blogspot.com/-CvolTIdvvnY/WI0Mu63FcHI/AAAAAAAAPnU/C36dMj_0Egw8bDJrprgMtK3m9vyCXIaKACLcB/s1600/DSCF5702%2B%2528Copy%2529.jpg

Tak właśnie sobie ją wyobrażałem. Rzeczka płynąca przez małe miejscowości, zaśmiecone brzegi, uregulowane koryto itp.

https://1.bp.blogspot.com/-Tg1tjeZcAno/WI0NCKTicCI/AAAAAAAAPnc/2wFtzJqogfYkxZ27A_-vgRCcK6V42FeqgCLcB/s1600/DSCF5716%2B%2528Copy%2529.jpg

Aż tak źle nie było, choć widać było działalność człowieka. Nie wszędzie brzegi były naturalne. Sporo wyciętych drzew.

https://3.bp.blogspot.com/-EwKZdKtD2Bc/WI0NRtzEe3I/AAAAAAAAPnk/wBNsaSEgLwwwbV5ncWF4FNWKdJIF64hTgCLcB/s1600/DSCF5734%2B%2528Copy%2529.jpg

I nie byłoby naprawdę nic ciekawego, gdyby natura nie zatroszczyła się o walory estetyczne. Lód. Ogromne ilości lodu oblepiające brzegi.

https://3.bp.blogspot.com/-9wPvZ-Nhd2c/WI0NjtAvCxI/AAAAAAAAPns/Vrv16zXRQTs7JxJRV03_ff-hEAT8HoGBQCLcB/s1600/DSCF5705%2B%2528Copy%2529.jpg

Oblodzone drzewa. Wszystko to stwarzało niepowtarzalny klimat. Z czasem coraz więcej lodu zaczęło pojawiać się i w korycie rzeki.

https://3.bp.blogspot.com/-Pf0g_Jz9n8Q/WI0NxETh2EI/AAAAAAAAPn0/rWOP9BOD--Q8LJxiTXk7ewYfaMkunSYUgCLcB/s1600/DSCF5723%2B%2528Copy%2529.jpg

A to mija mnie jakaś kra, a to płynę w "szklanej" rynnie, a to muszę wiosłami i kajakiem przedzierać się przez całkowicie zamarzniętą rzekę.

https://1.bp.blogspot.com/-H9fDKmvkp-0/WI0OJUZdrRI/AAAAAAAAPn8/0JYhbgsMvFMpteVd-yALSzCbEY1q5uOzACLcB/s1600/DSCF5717%2B%2528Copy%2529.jpg

Co chwilę uszy przeszywa dźwięk trzeszczących, wpadających do rzeki, oberwanych tafli lodu. Woda pchana przez kajaki odbija się od tych lodowych ścian, powodując nienaturalne zawirowania.

https://3.bp.blogspot.com/-FSNNQMOhly8/WI0OYk-emKI/AAAAAAAAPoE/ViIT9yfHKigjlQv0ftYMMbpvOUTobZ1bACLcB/s1600/DSCF5737%2B%2528Copy%2529.jpg

Jeszcze przed Końskowolą zostajemy zmuszeni do opuszczenia łódek. Nie dało rady się przedrzeć przez tę "krainę lodowcową".

https://2.bp.blogspot.com/-kIa2E3AzhvU/WI0Oj19nwiI/AAAAAAAAPoI/0EV50a0jRhAUMZt-ONR8r3iS09pnZHgswCLcB/s1600/Sharan%2B1.JPG Fot. Darek (SHARAN)

Targamy kajaki brzegiem, aż do miejsca które wszystko wyjaśnia. Ogromne, obalone do wody drzewo spowolniło jej bieg. Mróz zrobił resztę.

https://2.bp.blogspot.com/-tAZUJ-5C6zk/WI0OzBWziHI/AAAAAAAAPoQ/CFcd0exJjQoX-7vK1ETTNRApuRMQOoa0ACLcB/s1600/DSCF5720%2B%2528Copy%2529.jpg

Dobrze, że w końcu znowu możemy płynąć. Do wspomnianej wcześniej Końskowoli nic się nie zmienia. Walczymy z lodem i rzeką.

https://1.bp.blogspot.com/-Ahm2-wfpDUs/WI0PHM4O9XI/AAAAAAAAPoY/Ssra-qLOIB0S0jzgDCYsFigGm1xbBZsEQCLcB/s1600/DSCF5756%2B%2528Copy%2529.jpg

Kurówka z każdym metrem staje się coraz to bardziej wymagającą rzeką.

https://2.bp.blogspot.com/-df9Sg-R0OBQ/WI0PZ3oW00I/AAAAAAAAPog/n3HACaEoGjkWPfCT1xFXhIWQ4qRf7zCGgCLcB/s1600/DSCF5758%2B%2528Copy%2529.jpg

Jeszcze tylko jeden fragment z brzegami zawalonymi rurami, drutami, żelastwem, paletami i innymi konstrukcjami. Tyle sprzętu nie zgromadził chyba nawet Montgomery, gdy przeprawiał się przez Ren. Mijamy to bez żalu i ... i ku mojemu zdziwieniu Kurówka zmienia swoje oblicze.

https://4.bp.blogspot.com/-rfL8SyQv-lA/WI0Pvo9UUXI/AAAAAAAAPoo/jtmQVfbFEpAerMn7yZVgVMXkjzIRtnT4QCLcB/s1600/DSCF5738%2B%2528Copy%2529.jpg

Prawdziwie dzika rzeka. Coraz ciężej pokonać kolejne przeszkody. Coraz więcej zalegających w rzece drzew. Jedyne co się sprawdziło z moich przewidywań, niestety sprawdziło, to śmieci w rzece. Trochę ich było.

https://2.bp.blogspot.com/-aoYar3A4rWY/WI0P-smJdgI/AAAAAAAAPos/ufQaCH1lBCgxg3DZ1ElJJCh0ZKRT1t5CgCLcB/s1600/DSCF5757%2B%2528Copy%2529.jpg

Bystrza pokryte lodem. Inny świat. Robi się naprawdę przyjemnie.

https://1.bp.blogspot.com/-WovgSa1C9Tg/WI0QLQZyFkI/AAAAAAAAPo0/w4zCNmaoTFEBUlHl11USnC7tZNEFZM_ogCLcB/s1600/DSCF5726%2B%2528Copy%2529.jpg

Pokonujemy kolejne meandry. Czasem woda w stanie ciekłym jest zdecydowaną mniejszością. Są miejsca naprawdę kłopotliwe.

https://1.bp.blogspot.com/-ZZM7oAlaJpY/WI0Qj4aF5-I/AAAAAAAAPo8/l5ZVQGmhkpk5u10SM_0r420Km8Ab2hVKwCLcB/s1600/DSCF5775%2B%2528Copy%2529.jpg

A to oblodzony, zaśnieżony konar grodzący rzekę.

https://1.bp.blogspot.com/-Kia_HoLbH6Q/WI0Q1BUHYnI/AAAAAAAAPpE/Sje_JyuKz_koOmmEc0FlG5uZwNFYlbX5QCLcB/s1600/DSCF5753%2B%2528Copy%2529.jpg

A to przedzieramy się pod nisko zawieszonymi gałęziami. Pod niskimi konarami. Bywa naprawdę ciasno. Woda wlewa się za kołnierz. Brr...

https://4.bp.blogspot.com/-PH4YmQuzLps/WI0RL828naI/AAAAAAAAPpM/faMWZOh9-08NLpP3OheXWQq2YTvpElqvACLcB/s1600/DSCF5739%2B%2528Copy%2529.jpg

Lecz widoki - niepowtarzalne. Polecą jakieś przekleństwa, otaczająca nas przyroda nastraja nas jednak pozytywnie. Pomagamy sobie jak możemy przy pokonywaniu problematycznych miejsc. A jest tego sporo. Na pewno więcej, niż się spodziewałem.

https://3.bp.blogspot.com/-XJDNFg-nZlk/WI0RgFxgboI/AAAAAAAAPpU/H3jk_XUazgEZnIYNQb5ZLPeslbxdDo5JwCLcB/s1600/DSCF5732%2B%2528Copy%2529.jpg

Troszkę przemoczeni i zmęczeni postanawiamy na jednej ze zlodowaconych zwałek zrobić krótką przerwę. W oddali już było widać dymiące, ogromne kominy Zakładów Azotowych w Puławach.

https://3.bp.blogspot.com/-4mBW-207C4E/WI0Rq66JJyI/AAAAAAAAPpc/QFfWf05Lg746ajiRkP89UWTtYoR81pDYgCLcB/s1600/DSCF5752%2B%2528Copy%2529.jpg

Po krótkim odpoczynku kontynuujemy naszą arktyczną przygodę. Nic się nie zmienia. Nadal mnóstwo przeszkód i lodu dookoła. Co bardziej wymagające miejsca Artur obnosi brzegiem. I bardzo dobrze. Takie pływanie, to nie żarty. Jesteśmy sami w jakiejś głuszy. Po zeskoku z jednego z obalonych drzew, o mało nie zgniotły i wywróciły mnie połamane tafle lodu.

https://2.bp.blogspot.com/-dWCuljH-rXY/WI0R1BS4NBI/AAAAAAAAPpk/JBhJFRpbXLEoHU3SqhNDG8oZKHbYnYDHACLcB/s1600/DSCF5754%2B%2528Copy%2529.jpg

Przepływamy pod mostem na trasie "824". Z czasem do samej rzeki zbliżają się roboty drogowe. Ma tu byś obwodnica Puław. Kto wie? Może to już był ostatni dzwonek, by zobaczyć Kurówkę taką jaką jest?

https://4.bp.blogspot.com/-5xjOYhf2AT4/WI0R-2LGWBI/AAAAAAAAPpo/1T-ml5oPub4yzfyJg-ZI0Q9fCQrQ0F3WwCEw/s1600/DSCF5778%2B%2528Copy%2529.jpg

A szkoda by było, bo rzeka jest naprawdę piękna.

https://1.bp.blogspot.com/-MxQjuguaWUM/WI0SdJeGWvI/AAAAAAAAPpw/HHA8Pdzag4cU2aINTvbFYskwnH9t351LwCLcB/s1600/DSCF5713%2B%2528Copy%2529.jpg

Dopływamy do miejsca, gdzie Kurówka oddaje część swoich wód zakładom Azotowym. Niestety zdecydowana większość płynie właśnie tam. Dla kajaków nie zostaje nic, gdyż to co mogło by pozwolić na płynięcie - zamarzło.

https://3.bp.blogspot.com/-vsKNYccBxfk/WI0S1aER8eI/AAAAAAAAPp4/CnfzsQsk-gQelVIcUmqpVyLc4bKCVC52ACLcB/s1600/DSCF5779%2B%2528Copy%2529.jpg

Kolejna wysiadka. Tym razem ciągniemy kajaki po śniegu przez jakiś kilometr.

https://2.bp.blogspot.com/-lWnI33kDet8/WI0TBCTXbQI/AAAAAAAAPqA/OipHGBenuxknVKC7FKJ7iDniDY9uWqNvACLcB/s1600/DSCF5782%2B%2528Copy%2529.jpg

Dwa mosty kolejowe, z górki, pod górkę. Humory jednak dopisują. Zawsze to jakaś przygoda.

https://2.bp.blogspot.com/-zbdIeeVL6YE/WI0TKhZsYLI/AAAAAAAAPqE/aSnMIy550a4LTEdQmMSUo3ZGETCZpjp8QCLcB/s1600/DSCF5783%2B%2528Copy%2529.jpg

W końcu odnajdujemy rzekę, gdzie woda płynie. Niestety niezbyt wiele. Robi się bardzo płytko. I kanałowo.

https://1.bp.blogspot.com/-FAI0Mao2X6c/WI0Ta99NVnI/AAAAAAAAPqI/70-6wTduUFkVZI7dQ8ck8_ecH5H0N-TCQCLcB/s1600/DSCF5789%2B%2528Copy%2529.jpg

Kajaki jakby przyklejały się do dna. Pojawiają się kamienie. Kilka kolejnych zwałek. Do tego dochodzi już zmęczenie. Tutaj peleton rozciąga się w czasie i przestrzeni. Każdy już na swoją rękę walczy ze zmęczeniem. Czas przestaje być też już jedynie rzeczownikiem. Robi się późno, a Darek jeszcze dzisiaj musi zdążyć do pracy. Spotykamy się dopiero na mecie.

https://2.bp.blogspot.com/-YgRw8W1wLD4/WI0Tmuq1EvI/AAAAAAAAPqQ/JfCH6-bElAEPW1lDCRJF_ACYNh1eTsXcQCLcB/s1600/DSCF5790%2B%2528Copy%2529.jpg

Zmęczeni, przemoczeni, lecz zadowoleni. Mi się podobało. Bardzo podobało. Fotka z zamarzniętą Wisłą w tle i

https://1.bp.blogspot.com/-Uq6Q8YwwY70/WI0Tv1o_7xI/AAAAAAAAPqY/PCCh3L5IQIA-ZSgM26moR1zxQBu7hFDHwCLcB/s1600/DSCF5792%2B%2528Copy%2529.jpg

szybko się pakujemy. Jeszcze tylko niewielkie problemy z akumulatorem w samochodzie Artura i podążam znowu w stronę słońca. Tym razem zachodzącego słońca.

https://3.bp.blogspot.com/-xlLE4_xWHkQ/WI0T4ffkyuI/AAAAAAAAPqg/rkstoQKy_V0IoriE6EvM9DQGwrQ5-lj9gCLcB/s1600/DSCF5793%2B%2528Copy%2529.jpg

Piękny dzień, piękna rzeka.
przez Pointer
29 stycznia 2017, o 10:36
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

2017.02.26. Bodzentyn - Świślina (Psarka)

Ciągle płaczemy, że mało wody. Ten weekend zapowiadał jej nadmiar. Cały tydzień śledziliśmy co się dzieje z poziomem rzek. Osobiście patrzyłem co dzień w niebo i wymodliłem dodatkowo jeszcze trochę deszczu. Grzechem byłoby z tych dobroci nie skorzystać. Padały różne pomysły. Na ogół dosyć ekstremalne. Ostatecznie postanowiliśmy spłynąć Psarkę. Tomek (TEGIE) w sobotę wykonał mały rekonesans. Wody powinno starczyć. Dodatkowo na bieżąco miałem informacje od Wojtka (BĄBEL), co się dzieje z rzeką w Bodzentynie. Z rzeką... Hm, Wikipedia nazywa ją strugą. Ruszamy więc z Tomkiem w niedzielny poranek. Najpierw meldujemy się na zakładanej mecie. Piękne okolice, most, w dole Świślina.

https://2.bp.blogspot.com/-reBdlOWVIJQ/WLMMsKkelKI/AAAAAAAAPyg/dZGnXerMvVsfov7bwG0KnPen2Yb-ZC8vwCLcB/s1600/DSCF5928%2B%2528Copy%2529.jpg

Dołącza Artur i razem jedziemy do Bodzentyna. Tam spotykamy się z czwartym do brydża - Wojtkiem (BĄBEL). Mogliśmy zacząć ze 400 metrów wyżej, ale uznaliśmy, że i most na ul. Żeromskiego będzie odpowiednim miejscem. Szykujemy kajaki i na wodę.

https://2.bp.blogspot.com/-g4CYWWHUc-8/WLMM28xm5fI/AAAAAAAAPyk/oS-A5wvbi5g59eAmwUEQJ79e-rIejA6NgCLcB/s1600/20170226_093803%2B%2528Copy%2529.jpg

Wojtek zostaje na lądzie i zabezpiecza całe przedsięwzięcie z brzegów, mostów i skąd tylko to możliwe. Nic, totalnie nic o tej Psarce nie wiemy. Pewnie byliśmy tam kajakarskimi pionierami.

https://1.bp.blogspot.com/-pLrj7WT3QKA/WLMNVoSLYPI/AAAAAAAAPyo/noF-3UnKHcUG2nyokB06WM7urqLKdIKdgCLcB/s1600/20170226_094203%2B%2528Copy%2529.jpg

Pewnie też natura nieprędko będzie tak współpracować, aby zapewnić tam cokolwiek wody pod kilem. A sama struga? Początek przypomina Pokrzywiankę. Wąsko, kilka drzew, mnóstwo śmieci.

https://3.bp.blogspot.com/-bzLnvpqo3ls/WLMNrDqShLI/AAAAAAAAPys/WWBfGLiChPA6ZRo4saRLQroRDkXTxfjmACLcB/s1600/DSCF5935%2B%2528Copy%2529.jpg

Po może 200 metrach było jasne, że od Starachowic jesteśmy naprawdę blisko. Kładka z podwozia Stara. Trochę kłopotliwa, lecz wszyscy dajemy jej radę.

https://3.bp.blogspot.com/-CyuSJBRdcrk/WLMNz_TP1SI/AAAAAAAAPy0/cjjp0WSdaeMXyCYeOxpQUfmRwjGCgGa8wCLcB/s1600/DSCF5934%2B%2528Copy%2529.jpg

Dalej kilka meandrów, mostek,

https://2.bp.blogspot.com/-4gEtNyhCoFA/WLMN76jRVtI/AAAAAAAAPy4/l5d90qYs_kAttRVxM4FJz1AwRFOo3DGQACLcB/s1600/DSCF5936%2B%2528Copy%2529.jpg

znowu śmieci i ... Bąbel. Na lewym brzegu. Fotografuje, podpowiada.

https://4.bp.blogspot.com/-m9uF6cU608U/WLMOOei6CFI/AAAAAAAAPy8/ueR087ucEj4NJZCcdZvVb7r7Nd1n9esrgCLcB/s1600/20170226_105636%2B%2528Copy%2529.jpg

Woda zwalnia i wpływamy na mały zalewik w Bodzentynie zakończony zastawką. Pierwsza przenoska.

https://2.bp.blogspot.com/-NEovjI4wbcs/WLMO1XACkSI/AAAAAAAAPzA/I6-H8n7h5A4dv7OGRN-0kmcL_S-uC28RgCLcB/s1600/DSCF5944%2B%2528Copy%2529.jpg

Chłopaki ciągną kajaki kilkanaście metrów dalej, ja postanawiam wodować się zaraz za zakładką i urozmaicić sobie czas spłynięciem niewielkiej kaskady czy czegoś takiego. Fajnie.

https://3.bp.blogspot.com/-GguAmDeamKU/WLMO_XUrRSI/AAAAAAAAPzE/hAe5X76gG4Q7ADnmctt1ZEB5wZskJUUJgCLcB/s1600/20170226_110529%2B%2528Copy%2529.jpg

Po prawym brzegu, na wysokim wzniesieniu ruiny zamku.

https://1.bp.blogspot.com/-2IvZF61rBKg/WLMPReFnNWI/AAAAAAAAPzI/sGzrgGhq4nQSGL39oWuEXoQVkWrg9wcTACLcB/s1600/DSCF5953%2B%2528Copy%2529.jpg

W dole my i płycizny. Ładny fragment.

https://2.bp.blogspot.com/-sf0iT3T2EPg/WLMPdcWyaGI/AAAAAAAAPzQ/uxQFYYg-Y5kl4WpH6KnSVAH8nCKrzEhSwCLcB/s1600/DSCF5955%2B%2528Copy%2529.jpg

Zadrzewiony, dziki ale dosyć płytki. Trochę trzemy po kamienistym dnie.

https://1.bp.blogspot.com/-zqHEuPmJu7E/WLMPlOiTXBI/AAAAAAAAPzU/D_ADZyI_ODkR-bhGKFUut2R8Xc2Nm-sBACLcB/s1600/DSCF5947%2B%2528Copy%2529.jpg

Zakręcamy na wschód i wszystko zwalnia. Początek kanału. Wiedzieliśmy, że tak będzie. Jednak kiedy to spłynąć jak nie teraz? Coraz mniej drzew na brzegach. Wąsko. W oddali most i Bąbel.

https://1.bp.blogspot.com/-1Z-l2CghrhY/WLMP4g9rguI/AAAAAAAAPzY/GhnalafQK0418x9c7UiiUF71GV1cRGFpgCLcB/s1600/DSCF5959%2B%2528Copy%2529.jpg

Za mostem, zresztą jak i przed i w ogóle wszędzie pełno śmieci.

https://1.bp.blogspot.com/-ozbCSmB33JI/WLMQBpOlCtI/AAAAAAAAPzc/UavJiMiTunYhFuLBXmxXLeKg-BQLPqQNwCLcB/s1600/DSCF5960%2B%2528Copy%2529.jpg

Poza tym nic ciekawego. Prosto po horyzont. Woda jednak niesie szybko.

https://3.bp.blogspot.com/-xMtFL9TrRME/WLMQPO_-UlI/AAAAAAAAPzg/iawMme0z0bIQHw2oFyOdzTKCSgTKIktfACLcB/s1600/DSCF5962%2B%2528Copy%2529.jpg

Nienaturalnie wysoki poziom wody, tworzy nienaturalne zawirowania. Płyniemy gęsiego. Obijamy się o brzegi.

https://3.bp.blogspot.com/-FwYCr90eEy8/WLMQj5L805I/AAAAAAAAPzk/oKDU-u9BHYQz8aZjkexEBvVv4m3DEuTcgCLcB/s1600/20170226_112350%2B%2528Copy%2529.jpg

Jakieś drzewko w wodzie, aparat, bystrze i sam nie wiem w jaki sposób udaje mi się nie wywrócić. Na lewym brzegu jakieś zabudowania. Prawy czasem odsłania przedgórza Świętego Krzyża.

https://1.bp.blogspot.com/-wuxonOC60NU/WLMQ3n0-MEI/AAAAAAAAPzo/XGa1vGbbIRM7paAbVBTW1SE3pUpXymL8gCLcB/s1600/DSCF5966%2B%2528Copy%2529.jpg

Mimo iż nadal jest kanałowo, to zaczynają się meandry. Naprawdę trzeba się naszarpać z kajakiem żeby jakoś sensownie je pokonywać. Po chwili wracają nad brzegi drzewa. Pojawiają się nawet pojedyncze zwałki.

https://2.bp.blogspot.com/-48VbDDUXJrg/WLMRDVxnpII/AAAAAAAAPzs/HMKFdXkbITk5sCpxUFquwNpXR_OGM7kpQCLcB/s1600/DSCF5971%2B%2528Copy%2529.jpg

I tak do zapory w Tarczku.

https://1.bp.blogspot.com/-7-u5afVaT7g/WLMRL-J_nGI/AAAAAAAAPzw/6PRRHOqRhvoHlLvgBMdrSeuoILPHyjIowCLcB/s1600/DSCF5973%2B%2528Copy%2529.jpg

Wysiadamy na oblodzone brzegi, przeciągamy kajaki i robimy krótką przerwę. To niemal półmetek. Mimo iż nie było szczególnych widoków, mimo iż nie było jakichś wielkich atrakcji na wodzie, mimo, iż raz mnie mija ketchup innym razem majonez, to znowu sos pieczeniowy. Mimo, iż na brzegach cały przegląd puszek i butelek, wszyscy są zadowoleni. Jesteśmy tam pierwsi. To podnosi morale.

https://4.bp.blogspot.com/-O-p9Boh6mzc/WLMRaAJoS8I/AAAAAAAAPz0/Tr-ulAMbj4EF-q7g4h4-H3FxKTkyapT4QCLcB/s1600/DSCF5974%2B%2528Copy%2529.jpg

No i według wszystkich map, odtąd już rzeka powinna płynąć nieuregulowana. Więc ruszamy przed siebie. Faktycznie robi się dziko.

https://3.bp.blogspot.com/-v1wNa9zjI5w/WLMRy3N20QI/AAAAAAAAPz4/ZYrMwwvOiwMlN4T-10FL2ck2WvqQ9IG_gCLcB/s1600/DSCF5977%2B%2528Copy%2529.jpg

Może nie jest to jakiś wymarzony szlak, ale naprawdę jest ciekawie.

https://2.bp.blogspot.com/--ORtowv1K3g/WLMR-w-NmsI/AAAAAAAAPz8/uo306UQTLqArwl__sR68EU-DoZB3Uk29gCLcB/s1600/DSCF5980%2B%2528Copy%2529.jpg

Zatopione konary, małe bystrza i kaskady, zakręty, dosyć żwawy nurt.

https://1.bp.blogspot.com/-ta2VrJ90aDI/WLMSJWx7ewI/AAAAAAAAP0A/-WqAWkD7HbIUpD3vexLhEsl6iMcvdcP7ACLcB/s1600/DSCF5978%2B%2528Copy%2529.jpg

W oddali most w Świętomarzy. Na nim oczywiście nasz dokumentator dzisiejszej eskapady - Wojtek. Chwilę rozmawiamy i odpływamy. Odtąd struga zmienia swoje oblicze. Przyspiesza jeszcze bardziej.

https://2.bp.blogspot.com/--FpUUXn2abg/WLMSXbieLpI/AAAAAAAAP0E/G04wTEwIB80m_nIv3kcQg_OrBRpREAfiACLcB/s1600/DSCF5985%2B%2528Copy%2529.jpg

Pojawiają się kamieniste płycizny.

https://2.bp.blogspot.com/-LVYy6cZD-cc/WLMSnjVXK0I/AAAAAAAAP0M/5J2ZYUrST38CNp_IRCQgMv-E5A4I4RCbACLcB/s1600/DSCF5989%2B%2528Copy%2529.jpg

Mijamy relikty byłej starachowickiej fabryki,

https://2.bp.blogspot.com/-QS2v9Vikn7w/WLMS275TpBI/AAAAAAAAP0Q/UdrMQk6C2qcWJMBVTwKY1fFd11V4IPfTwCLcB/s1600/DSCF5992%2B%2528Copy%2529.jpg

jakieś pozostałości po starym młynie

https://2.bp.blogspot.com/-_7aagC--8CQ/WLMS-YuYWmI/AAAAAAAAP0U/OLRDh100TQw5VvteXqOHI_4WOs2Czp71ACLcB/s1600/DSCF5993%2B%2528Copy%2529.jpg

i wpływamy w jakąś krainę baśni. Tego chyba nie spodziewał się żaden z nas.

https://4.bp.blogspot.com/-tWidP-bR0vI/WLMTKemNqMI/AAAAAAAAP0Y/oOsalPJdPm0E5igtKqzA1RCWlITSDRTGQCLcB/s1600/DSCF5997%2B%2528Copy%2529.jpg

Zaczynają się przełomy. Psarka już próbuje dostać się do Świśliny. Próbuje, to chyba odpowiednie słowo. Bo musi się przedrzeć przez spore wzniesienia.

https://2.bp.blogspot.com/-Dp0nv8Th2IM/WLMTY3Xuy2I/AAAAAAAAP0c/aMD5NnzcIPIJHC2rMIODBlejiMSvuZ50wCLcB/s1600/DSCF5998%2B%2528Copy%2529.jpg

Opływa więc te góry (w końcu jesteśmy w górach świętokrzyskich) jak tylko to możliwe. Co chwilę odsłania nam coś niesamowitego.

https://1.bp.blogspot.com/-0H_CqbM6_kk/WLMToBL5hjI/AAAAAAAAP0g/z6bH57v_iIYqlB2THHQROfkS4BhvjcLGgCLcB/s1600/DSCF6013%2B%2528Copy%2529.jpg

Kamieniste dno sugeruje, że wyryła sobie koryto właśnie w tych skałach. Ogromne skarpy. Pionowe ściany. To wszystko robi wrażenie.

https://1.bp.blogspot.com/-rA_A3Z5pfxQ/WLMT0cWtG_I/AAAAAAAAP0k/8K6W5K1Siv0HE4W64t4dJNub0x6PxI-XQCLcB/s1600/DSCF6004%2B%2528Copy%2529.jpg

Do tego mnóstwo bystrzy. Powalone drzewa, niebezpieczne zakręty z rwącym nurtem.

https://1.bp.blogspot.com/-y7OAZ3CVrOw/WLMUDsEYDxI/AAAAAAAAP0o/RVxKc8_dWGgV1cwfPKfKg9qSH2rvxOspwCLcB/s1600/DSCF6018%2B%2528Copy%2529.jpg

Prawdziwie górska rzeka. Płynie na łeb, na szyję. Widać jej spadek. Przednia zabawa.

https://4.bp.blogspot.com/-wrgZMnKq_9I/WLMUSBEjXKI/AAAAAAAAP0s/BJ3v9NoXJTcjKr0fRql8MJIla74X6OAtACLcB/s1600/DSCF6001%2B%2528Copy%2529.jpg

Kolejny przełom. Ostry zakręt. Po prawej burcie skamieniałości i drzewo w poprzek rzeki.

https://4.bp.blogspot.com/--cLgxMirO14/WLMUefmJIvI/AAAAAAAAP0w/oQiKy8Y1NmUCCGYoe1NXMgaFVzg8wOQ2gCLcB/s1600/DSCF6014%2B%2528Copy%2529.jpg

Ni górą to, ni dołem. Nie jest łatwo, lecz udaje nam się wyjść na brzeg. Przenosimy kajaki.

https://1.bp.blogspot.com/-_FjlDHFOo2g/WLMUo6dv8zI/AAAAAAAAP00/NXJeRbHHzRoPuA5ZmOfEaXWW9A4CAgTyQCLcB/s1600/DSCF6015%2B%2528Copy%2529.jpg

Krótka przerwa i w drogę.

https://2.bp.blogspot.com/-LF9xfRDdAe8/WLMUw0Xh0PI/AAAAAAAAP04/Rc5EV57jkNsIhI0DgBJ-WyHpyJc6mxsAQCLcB/s1600/DSCF6016%2B%2528Copy%2529.jpg

I dalej "z górki na pazurki". Jest naprawdę szybko. Są miejsca w których krew na pewno szybciej płynie. I to dosłownie.

https://4.bp.blogspot.com/-xdxU2R3yINY/WLMU8SvpaWI/AAAAAAAAP08/M_IGr4eJiaMqCikuR-V3e2FOSCUnwaMpwCLcB/s1600/DSCF6019%2B%2528Copy%2529.jpg

Tomek o coś zahacza i ma rozharatane ucho. Krew się leje. No cóż, pionierstwo wymaga ofiar. Nadal jest wartko.

https://2.bp.blogspot.com/-cTN2FCgllhU/WLMVKse4b6I/AAAAAAAAP1A/cBDP9Xrac20kaY8oivd8N929lWjnDIX8wCLcB/s1600/DSCF6022%2B%2528Copy%2529.jpg

Zakręt, szybszy nurt, jakieś drzewko w rzece i klasyczna kabina. Artur sprawdza temperaturę wody. Podobno nie jest zimna. Trochę walki o życie i hamujemy silniki, by kolega mógł opróżnić łódkę z nadmiaru wody.

https://1.bp.blogspot.com/-As5IpcN6zRw/WLMVXoUh8dI/AAAAAAAAP1E/W0OY6VFNTCgLRY2PRvFzLXmVQSmLHm69wCLcB/s1600/DSCF6030%2B%2528Copy%2529.jpg

Już wie co czują morsy w tych swoich przeręblach. Tyle, że on taki mokry płynie dalej. To jego pierwsza wywrotka. Znosi to dzielnie.

https://4.bp.blogspot.com/-nRV0qgjvfMk/WLMVhq8ViVI/AAAAAAAAP1I/aG1I2aCb0NkgzinnCzUgK-OBYY0jQ5VWwCLcB/s1600/DSCF6031%2B%2528Copy%2529.jpg

Wysuwam się na czoło peletonu i narzucam szybsze tempo.

https://1.bp.blogspot.com/-a7ohsl9VlFo/WLMVskkZAnI/AAAAAAAAP1M/LqM50Q3lchU1t81aRSHD4ZYfFa1uEVheACLcB/s1600/DSCF6033%2B%2528Copy%2529.jpg

Mrozu nie ma, ale jest wietrznie. Pora kończyć póki nie ma większych ofiar. Rzeka nieco się uspokaja.

https://2.bp.blogspot.com/-mN-ugxoQ0CE/WLMV9Hi2b_I/AAAAAAAAP1Q/AN6m0KUx4-ggcX-wUOQWFudPAweqroXzwCLcB/s1600/DSCF6034%2B%2528Copy%2529.jpg

Są konary i bystrza, ale już nie jest tak szybko jak było. Właściwie Artur wywrócił się w ostatnim miejscu, które stworzyło problem. Płynę i wypatruję ujścia do Świśliny.

https://2.bp.blogspot.com/-xjBziR4zqQs/WLMWa5nG_fI/AAAAAAAAP1U/GnsJWTnGVm4TE_shoJRZ8duyZEQOV9ZhgCLcB/s1600/DSCF6037%2B%2528Copy%2529.jpg


Zamiast tego pojawia się na brzegu Bąbel. To już podobno meta. Gdzie u licha ta Psarka wpada do Świśliny? Nie wiem. Mijałem jakiś kanalik, czyżby to była Świślina? Jeśli tak, to raczej ona powinna być dopływem Psarki. Ale z jakiegoś powodu jest odwrotnie. Kończymy przy drewnianym moście w miejscowości nomen omen... Świślina.

https://2.bp.blogspot.com/-U7em646LxIs/WLMWlFLsM7I/AAAAAAAAP1Y/kIOLJwOAprY4OJirlQf30BweK1zBLNbFwCLcB/s1600/DSCF6038%2B%2528Copy%2529.jpg

Wyjście na brzeg z gatunku karkołomnych, lecz obyło się już bez kąpieli i innych przygód. Było pięknie. Do Świętomarzy egzotycznie i kanałowo. Dalej niesamowicie. Coś nie do opisania. Kolejna rzeka niedaleko domu zaliczona. Mission Impossible wykonana.

https://3.bp.blogspot.com/-vJ-JrKaIps0/WLMWuARAb2I/AAAAAAAAP1c/VOjnlq5HdDcmjnAZ9Dpbwv7BjVAz0ZV2QCLcB/s1600/DSCF6039%2B%2528Copy%2529.jpg

Wojtek częstuje nas gorącą kawą i herbatą. Artur przebiera się w suche ciuchy i rozjeżdżamy się. Jednak nie wszystko było jak być powinno. Nie daje mi spokoju, ze nie mógł dzisiaj popłynąć z nami Piotr (PRUS). Zasłużył sobie jak mało kto, żeby tam być. Może jeszcze kiedyś natura nam będzie sprzyjać i to się naprawi?
przez Pointer
26 lutego 2017, o 20:40
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

2017.03.26. Stary Kocin – Trzebca (Kocinka)

Tydzień temu poznaliśmy Wojtka (CHI). Przyjechał popływać w nasze świętokrzyskie strony. Dzisiaj ja udałem się do Niego pod Częstochowę. Trochę daleko. Innych chętnych nie było. Ruszam więc rano w stronę Jasnej Góry. Droga dosyć sprawnie ucieka pod kołami samochodu. Jakieś 5 km przed metą spływu miałem spotkać się z gospodarzem. I tu zaczęły się problemy logistyczne. To co według Google Maps jest szosą, w rzeczywistości okazało się drogą przez las. Dla mojego Roverka to droga krzyżowa. Doły, piach, korzenie... Jakoś to przeżyliśmy. Cała Trzebca nie ma drogi asfaltowej. Wieś w środku lasu. Koniec świata. Ma to swój urok, lecz na co dzień... no nie wiem. Po tych przeżyciach ruszamy już obaj do Starego Kocina. Rzekę sam wybrałem. Jeździłem palcem po mapie w okolicach Częstochowy. Zaproponowałem Wojtkowi. Przyjął to z entuzjazmem. Kiedyś już tam pływał. Szybko szykujemy sprzęt i schodzimy na wodę.

https://1.bp.blogspot.com/-vcYCdljf8YI/WNgPY63yBzI/AAAAAAAAQGs/OtZT3BPwJE4bBA4oT_zqLCU1qNSqKPDWACLcB/s1600/DSCF7300%2B%2528Copy%2529.jpg

Owa woda, to Kocinka. Początek taki... zwykły. Nic szczególnego, lecz nalegałem, żebyśmy właśnie stąd płynęli.

https://3.bp.blogspot.com/-u0-C7oVjRqs/WNgPn_u19gI/AAAAAAAAQGw/s7TOZoZjnbouAXiKbBlqcovxXJ3rnq6pACLcB/s1600/DSCF7304%2B%2528Copy%2529.jpg

Nie wiem kiedy wrócę w te strony. Chciałem popłynąć jak najwięcej.

https://4.bp.blogspot.com/-EwNzUErXGtw/WNgP9GmwOGI/AAAAAAAAQG0/WBkHLnySn54Iyhe4Tgz1LXulYK0paCzdgCLcB/s1600/DSCF7307%2B%2528Copy%2529.jpg

Szybko rzeczka zmusza nas do wysiadki. Nie marudzimy. Przenosimy kajaki.

https://2.bp.blogspot.com/--FCR-Hu1ynM/WNgQkDNJImI/AAAAAAAAQG8/q6zhOIlTJ4gAvfUPNyrDVo8NijQYP54OwCLcB/s1600/DSCF7306%2B%2528Copy%2529.jpg

Wypływamy za Stary Kocin czy jak to się nazywa? Kocinka wpływa w jakiś zagajnik. Więcej drzew nad brzegami.

https://2.bp.blogspot.com/-EQGaLMERB7k/WNgTBGjIBdI/AAAAAAAAQHM/qnlgFoB5y6UJyMgcD6ml2GU_XPn0eeqUACLcB/s1600/DSCF7313%2B%2528Copy%2529.jpg

Pojawiają się też pierwsze przeszkody w samej rzece. Jest ładnie. Czapka szybko ląduje w wodzie.

https://2.bp.blogspot.com/-fTjr7PUt_d4/WNgTKAii8wI/AAAAAAAAQHQ/PnzdB4tJ0KM5mi_F1bvo_Cu6jllxr-eDQCLcB/s1600/DSCF7312%2B%2528Copy%2529.jpg

Lecz długo to nie trwa. Domostwa znowu wracają nad brzegi. I znowu ta cywilizacja zmusza nas do wysiadki.

https://1.bp.blogspot.com/-cnlJqj31CfA/WNgUc3M4lYI/AAAAAAAAQHU/HBamp0dLlmUB2YSzKtmr6XevnPheiKcfgCLcB/s1600/DSCF7314%2B%2528Copy%2529.jpg

Obnosimy kładkę i zaczyna się prawdziwy spływ. Wychodzi nieśmiało słońce. Chciałoby się powiedzieć - nareszcie! Przecież już mamy wiosnę.

https://4.bp.blogspot.com/-p_WGHvNg7fA/WNgVE319vjI/AAAAAAAAQHY/6liEoCyr34APJdc3Xj8vCaiGsEoWEaVZACLcB/s1600/DSCF7316%2B%2528Copy%2529.jpg

Znikają domy. Zaczyna się las.

https://4.bp.blogspot.com/-KCCH8wE_9qc/WNgVT_XZK1I/AAAAAAAAQHc/MEpbXoDXm7YalFcU_e3n-uDXuVQm1JuiwCLcB/s1600/DSCF7317%2B%2528Copy%2529.jpg

Na niektórych gałązkach już są pąki. Inne jeszcze uśpione.

https://4.bp.blogspot.com/-wivIN5c3FcU/WNgVcikT8qI/AAAAAAAAQHg/FYe9kQB08rgafFxIRBbmPGoYDOHxk0A3wCLcB/s1600/DSCF7319%2B%2528Copy%2529.jpg

Trawa gdzieniegdzie już się zieleni. Czekam na tę eksplozję przyrody z utęsknieniem. Jednak i ten fragment szybko się kończy. Zastawka. Nieśmiało podpływam. Oceniam i skaczę. Za mną Wojtek. Z małymi kłopotami, lecz kończy się wszystko dobrze.

https://2.bp.blogspot.com/-eE3C7HrtX-k/WNgV_NxEjdI/AAAAAAAAQHk/sw6ZCxcFFuMXXSpEQsX5_C7GdoA5fxuwACLcB/s1600/DSCF7321%2B%2528Copy%2529.jpg

Zaraz mijamy most. Ruiny starego młyna i robi się naprawdę przyjemnie.

https://2.bp.blogspot.com/-5J_IMAgXUx8/WNgWxfDPOXI/AAAAAAAAQHs/PvsLHXCGAW4rEzQ-HrVqqERiwueC_0mGgCLcB/s1600/DSCF7324%2B%2528Copy%2529.jpg

Słońce już ładnie nam wszystko rozświetla. Kocinka płynie wśród drzew.

https://3.bp.blogspot.com/-f-TpWSbK7gw/WNgXrXBoXBI/AAAAAAAAQH0/SBcTjGrhrDUjaZJObzssq_6gWsoT_v7wwCLcB/s1600/DSCF7330%2B%2528Copy%2529.jpg

Dotąd nie było źle, ale teraz, to już zupełnie nie mam powodów do żałowania tak dalekiej podróży.

https://2.bp.blogspot.com/-2obTZkC2kM4/WNgX4pyhKsI/AAAAAAAAQH4/LnyzjKEVHn81GO4e1sHmkIFvxMG3F9lcwCLcB/s1600/DSCF7331%2B%2528Copy%2529.jpg

Są drzewa. Są i Bobry. Widać działalność tych futrzaków.

https://1.bp.blogspot.com/-mAg3KIsH_9c/WNgYDDJBjVI/AAAAAAAAQH8/KF-O7s1qxfcksuxrDnH_pEMXtPzUrc40ACLcB/s1600/DSCF7332%2B%2528Copy%2529.jpg

Większość tych przeszkód udaje się pokonać.

https://2.bp.blogspot.com/-xWsRXfGJMv0/WNgYVLJlrzI/AAAAAAAAQIA/-EuFIHdrwYQ4KQGB9vc1DSrFWSezD2qkgCLcB/s1600/DSCF7336%2B%2528Copy%2529.jpg

Jedną z ich budowli obnosimy. Na brzegu też sobie nie żałują. Mnóstwo ściętych drzew.

https://3.bp.blogspot.com/-aZqTvR2HMeA/WNgZei95q2I/AAAAAAAAQIE/LLUWkS7beyESLE9pE7q3EarX_-DXDjhEwCLcB/s1600/DSCF7337%2B%2528Copy%2529.jpg

Dalej kilka kładek,

https://3.bp.blogspot.com/-B5jisjwZ62s/WNgZ7BS9RUI/AAAAAAAAQII/uSj7s5lKWAQFvYLaEx6V66Xkhf7MZyPUwCLcB/s1600/DSCF7339%2B%2528Copy%2529.jpg

kilka kolejnych drzew grodzących koryto rzeki,

https://1.bp.blogspot.com/-1wvvihzkCVs/WNgaTxAjHaI/AAAAAAAAQIM/Q0TCpDDadKkPBNp-R5HV4P8zzuQAdQjKwCLcB/s1600/DSCF7343%2B%2528Copy%2529.jpg

kilka meandrów i powoli rzeka zmienia swoje oblicze. Zaczyna się odcinek nieco uregulowany.

https://3.bp.blogspot.com/-TZ3ywc6pVLU/WNgak-YORhI/AAAAAAAAQIQ/eyheITWhGsgFC6STpNDjA9wXKCFKm-TjACLcB/s1600/DSCF7342%2B%2528Copy%2529.jpg

Nieco, gdyż nie jest to zwykły zdewastowany rów. Brzegi już się znaturalizowały. Nie jest źle.

https://3.bp.blogspot.com/-eDaATEVevTg/WNgawuJ7xYI/AAAAAAAAQIU/YAXYnfiSdsYPcTY5qHkYSX5XJep-DZkdwCLcB/s1600/DSCF7349%2B%2528Copy%2529.jpg

Tempo płynięcia też dosyć szybkie. Mamy sporo wody, która całkiem żwawo sobie tam poczyna. Sporo niewielkich progów. Wszystko spływalne. Nad kilkoma z nich zawieszone kładki, czy też różnego rodzaju mostki.

https://3.bp.blogspot.com/-fB2A21SdR_M/WNgbIfyrRiI/AAAAAAAAQIY/PMR4cR5N0jcax-3mPWRuWbbB88iTZCFpACLcB/s1600/DSCF7352%2B%2528Copy%2529.jpg

To sprawia, że nie ma żadnej monotonii. Fajna zabawa.

https://2.bp.blogspot.com/-NZ4HTTeEpxM/WNgcBk9se2I/AAAAAAAAQIc/SNqLrOxkPJQTFOM7u9zVdzHspm17QMEtQCLcB/s1600/DSCF7351%2B%2528Copy%2529.jpg

Z czasem rzeka odzyskuje naturalny bieg.

https://3.bp.blogspot.com/-J6wB7qbY4MM/WNgcgB5OpAI/AAAAAAAAQIg/hpjRUadKsQc4MS9zE2NL3UA3fUSmGWz9wCLcB/s1600/DSCF7369%2B%2528Copy%2529.jpg

Znowu sporo zatopionych konarów. Inne wyrastają nad powierzchnię. Wszystko do opłynięcia.

https://3.bp.blogspot.com/-PGwbzLrfAw8/WNgcwFxQJaI/AAAAAAAAQIk/UV7jaAs_YqkRxO71zZc9FWo2zT5pmIujACLcB/s1600/DSCF7360%2B%2528Copy%2529.jpg

Kocinka zaczyna meandrować. Zbliża i oddala się od lasów. Świetna rzeka.

https://4.bp.blogspot.com/-EKmFU62w4ck/WNgdOouAhtI/AAAAAAAAQIo/X0_FhOxCfiEK7CK0yNOaQ8xGXrRAMif0ACLcB/s1600/DSCF7370%2B%2528Copy%2529.jpg

Uderza czystość wody. Uderza czystość brzegów. Niemal nie napotykamy śmieci. To niestety rzadkość na naszych szlakach. Tu to norma.

https://2.bp.blogspot.com/-Gwgo_Pzm6AM/WNgeSNk9UoI/AAAAAAAAQIs/i3NaPeMuhmYzmzscJ1NYvqfnH73zYO12ACLcB/s1600/DSCF7379%2B%2528Copy%2529.jpg

Po niedługim czasie, Kocinka po raz kolejny zmienia oblicze. Brzegi się wypłaszczają. Woda wychodzi na pobliskie pola i łąki.

https://1.bp.blogspot.com/-e-SVJuGhYT8/WNgebxPyzCI/AAAAAAAAQIw/qdkN9qmn5tYk3enR_tqjVqv3mhRRONGlwCLcB/s1600/DSCF7377%2B%2528Copy%2529.jpg

Dopływamy do kolejnej miejscowości. Nie wiem jakiej. Nie chce mi się myśleć ani sprawdzać nazwy. Podoba mi się spływ. Nie zawracam sobie takimi detalami głowy. Domy podchodzą do samych brzegów.

https://1.bp.blogspot.com/-Lo9BYmQacig/WNgeojxp7GI/AAAAAAAAQI0/am0l0PuP7ngjYADRGsX0rtEX7G0xztJOQCLcB/s1600/DSCF7376%2B%2528Copy%2529.jpg

I kolejna przeszkoda. Wojtek wysiada. Pomaga mi i dzięki temu ja bez opuszczania łajby pokonuję ową przegrodę.

https://1.bp.blogspot.com/-XQsQRsU5Ls4/WNgfa5T_ZvI/AAAAAAAAQI8/QFz3g7-jsqUNmpFer_GE6PZ3GcHRmMw9wCLcB/s1600/DSCF7378%2B%2528Copy%2529.jpg

Zaczynają się ostre meandry. Nad brzegami pojawiają się trzciny. Jest ich z każdym metrem coraz więcej. W końcu wypierają wszystko inne, a my wpływamy w te trzcinowe korytarze.

https://1.bp.blogspot.com/-zb4owrLU3nc/WNghoViMw1I/AAAAAAAAQJM/672iBp2OKmQ0RYtfrgbpbqWssV9biXupACLcB/s1600/DSCF7380%2B%2528Copy%2529.jpg

Bez problemu odnajdujemy w nich drogę. Ileż tam jest ptactwa? Nie jestem ornitologiem. Ktoś, kto się tym bardziej interesuje, to tam byłby wniebowzięty. I ta cisza. I te ptasie koncerty. Inny świat. Wypływamy z tego labiryntu. Jakieś lasy i zagajniki.

https://4.bp.blogspot.com/-wnoUJ4KZBQ0/WNgh0zc494I/AAAAAAAAQJQ/2lX0rN53H0IkxVtZ1zeTJ72l5t9PHZqtwCLcB/s1600/DSCF7381%2B%2528Copy%2529.jpg

Po chwili znowu trzciny. Woda przestaje nieść. To oznacza, że niechybnie zbliżamy się do jakiejś tamy.

https://3.bp.blogspot.com/-GLHi0Wq3uJc/WNgiElWTF_I/AAAAAAAAQJU/BquH34EY5fE5ZKuA2HOXN6Iue7uAb2DNACLcB/s1600/DSCF7391%2B%2528Copy%2529.jpg

I owszem. Jest. Mała elektrownia wodna. Trudne wyjście na brzeg.

https://2.bp.blogspot.com/-zA2wnI-L0qk/WNgiR4bI2gI/AAAAAAAAQJY/r1yZPRq3GKgfj7YW_-iN0r2bMXwdZSsnQCLcB/s1600/DSCF7393%2B%2528Copy%2529.jpg

Gramolimy się na brzeg. Kajaki pod pachę i niesiemy. Świetne miejsce. Przystajemy, fotografujemy.

https://2.bp.blogspot.com/-JerF7SUc38Q/WNginkhf4OI/AAAAAAAAQJc/3nvsyQquwJMdra9r1_ufBApqTns9XIKYACLcB/s1600/DSCF7397%2B%2528Copy%2529.jpg

Po jakichś 70 metrach kolejne ciekawe miejsce. W miejscu gdzie można by się zwodować, pojawiają się jakieś drewniane, schludne budowle. Idealnie przystrzyżona trawa, wiaty ze stolikami i ławkami. Smażalnia ryb. Sporo ludzi. Wędkarze tu się goszczą po swoich zawodach. Unoszący się dookoła zapach smażonego pstrąga sprawia, że i my postanawiamy się posilić. Czas mamy niezły. Zasiadamy do niedzielnego obiadu. Świeża rybka, frytki, surówki.

https://1.bp.blogspot.com/-yQtjpMCG2Bs/WNgjpZcJUFI/AAAAAAAAQJg/OIHy0LRaSZA2mI4dDTaGxSbkVrHzErznwCLcB/s1600/DSCF7401%2B%2528Copy%2529.jpg

Morale wzrasta. Robi się naprawdę ciepło. Wędkarze straszą nas, że odtąd już mało wody i dużo piachu. No cóż. Ocenimy to sami. Z pełnymi brzuchami, niemrawo schodzimy na wodę. Most i coś, czego ja się nie spodziewałem. Kraina baśni.

https://1.bp.blogspot.com/-oWB3gQeo3C0/WNgj_Ozx_CI/AAAAAAAAQJk/L68TeovRzm4Bz5uQRzE2XbUg5GkDjzbWwCLcB/s1600/DSCF7413%2B%2528Copy%2529.jpg

Lasy, lasy, lasy. W promieniach słońca wszystko wygląda idealnie.

https://3.bp.blogspot.com/-M4RKcB3XggY/WNgkmwT6rTI/AAAAAAAAQJs/3FYVy5gHIRYwBytpdb7Zdm1JlsPZ8syPwCLcB/s1600/DSCF7412%2B%2528Copy%2529.jpg

Wody faktycznie mniej, ale spokojnie da się płynąć. Pojawiają się skarpy. Jest przepięknie.

https://3.bp.blogspot.com/-zVmEQB-OdVk/WNglPXGmiGI/AAAAAAAAQJ0/9JfQyXL8cd4GkL28LBHRS2nE0mK8IMpEQCLcB/s1600/DSCF7411%2B%2528Copy%2529.jpg

I w takiej scenerii dopływamy do kolejnego starego młyna. Uwaga! Z 1925 roku.

https://3.bp.blogspot.com/-HHR_agY6aVI/WNgliCWZ2CI/AAAAAAAAQJ4/uvDuLoMxWvcMUjHRaRfoSTWTyV3OcDFDwCLcB/s1600/DSCF7416%2B%2528Copy%2529.jpg

Wojtek wysiada, przeciąga mnie w kajaku po brzegu. Zjeżdżamy w dół. Za młynem dalej ciągną się lasy.

https://4.bp.blogspot.com/-c12tFPGCy-Y/WNgmKsfC8-I/AAAAAAAAQKA/LLUBBDF3keUaCms6Tg9LmgQURpzP1sdYgCLcB/s1600/DSCF7419%2B%2528Copy%2529.jpg

Jest pięknie, aż dopływamy do miejsca, gdzie słów na jego opisanie już brakuje.

https://1.bp.blogspot.com/-ywtSqtCqdq8/WNgnC12n2FI/AAAAAAAAQKI/JtoBdF0EoHo63H4Zbq-9cStcgQf_ODxkACLcB/s1600/DSCF7422%2B%2528Copy%2529.jpg

Wysiadamy na brzeg. Takiego miejsca nie można zwyczajnie minąć. Wdrapujemy się na tę skarpę.

https://2.bp.blogspot.com/-VDBlBFWl_-0/WNgnQNWmiII/AAAAAAAAQKM/cGk-k0pLTPUfTncPZfUpNdXF91ntRyY4gCLcB/s1600/DSCF7428%2B%2528Copy%2529.jpg

Mnóstwo zdjęć. Chciałoby się tam zostać. Rozbić namiot, wykąpać w rzece, rozpalić ognisko. Cudo.

https://3.bp.blogspot.com/-fGLNx1SSR_c/WNgne_uG90I/AAAAAAAAQKQ/p3udi7SzuUQy9COVt8RAkuAMZcZaMQYTQCLcB/s1600/DSCF7424%2B%2528Copy%2529.jpg

Lecz czas nagli. Po kilkunastu minutach niechętnie, ale ruszamy przed siebie. I wciąż lasy.

https://1.bp.blogspot.com/-5DPTsTCNv9c/WNgn2kANahI/AAAAAAAAQKU/u1CabJCSOZwdpn55Y4rllc1A-gJPxloTQCLcB/s1600/DSCF7459%2B%2528Copy%2529.jpg

Tyle, że teraz więcej zwalonych drzew w korycie. Walczymy.

https://1.bp.blogspot.com/-JDxBCsT56CE/WNgpRgkbSGI/AAAAAAAAQKg/3LoufzD-oXcU3L8AAb2CmPjxMmuQNOKrwCLcB/s1600/DSCF7460%2B%2528Copy%2529.jpg

Pokonujemy dzielnie wszystkie przeszkody.

https://4.bp.blogspot.com/-tbOVG7g-Tpc/WNgp_w0Yt2I/AAAAAAAAQKs/p2Y-oVELo_83JB-i4YT_iVb5Ok3QoRh6gCLcB/s1600/DSCF7483%2B%2528Copy%2529.jpg

Nadal zachwyca otaczająca nas przyroda.

https://3.bp.blogspot.com/-LguKcXUsSgk/WNgpfCkAYCI/AAAAAAAAQKk/0GkUCCx_u6opRXwBx60nb8bRuaiIfk7gACLcB/s1600/DSCF7469%2B%2528Copy%2529.jpg

Most w Trzebcy. Stąd już blisko do ujścia Kocinki. Jednak nie tak szybko.

https://1.bp.blogspot.com/-SS0-lsZAT0g/WNgpqXHqESI/AAAAAAAAQKo/GgHDeogxtk4XbT4VrGxCuugoiZmAk0OKgCLcB/s1600/DSCF7474%2B%2528Copy%2529.jpg

Kolejne powalone drzewo. Gramolę się. Jestem po drugiej stronie. Próbuje Wojtek, tyle, że coś mu nie idzie. W końcu daje za wygraną. Obnosi to brzegiem. Wszystkiemu przyglądają się miejscowi. Krótka pogawędka i w drogę.

https://4.bp.blogspot.com/-3ynfpjUhY4I/WNgqPLH-4uI/AAAAAAAAQKw/Q3Klc9SlcIMav7_lHTq_HcKQEcQVy3noQCLcB/s1600/DSCF7472%2B%2528Copy%2529.jpg

Tu już rzeka robi się mniej atrakcyjna. Jest ładnie, lecz po tym, co pokazała wcześniej... Wreszcie w promieniach słońca meldujemy się na Liswarcie. 300 metrów i kończymy pod mostem.

https://4.bp.blogspot.com/-qDoj1OlUj2k/WNgqbOOKsbI/AAAAAAAAQK0/mkOpP5-fkP4TU_ccnXeLdful9iUAvvaogCLcB/s1600/DSCF7486%2B%2528Copy%2529.jpg

Ależ spływ! Ależ rzeka! Kto nie był - niech żałuje. Te 180 kilometrów drogi powrotnej mija mi bardzo szybko. Już myślami jestem przy kolejnym "częstochowskim" spływie. Wojtek - dzięki za wspaniały dzień. Do zobaczenia na szlaku.
przez Pointer
27 marca 2017, o 11:33
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

2017.04.29-30. Kuźnica - Bobrowniki (Grabia)

"To był sztorm, lało chyba ze 100 dni...". No może przesadziłem, ale deszcz i śnieg sobie nie żałował. Do tego notoryczny brak słońca i zimno. Jedyne co trzymało mnie przy życiu, to myśl, że nadejdzie weekend, że to wszystko minie. W końcu wybija godzina "W". Kajak na samochód i w świat. Pokonuję kolejne kilometry, przejeżdżam przez mosty, wszędzie mnóstwo wody. Pajęczno, ziemia łódzka.

https://2.bp.blogspot.com/-DQjXeQ_YqBg/WQbAFzQ8DcI/AAAAAAAAQb0/U26qiWTP6B0ipTWSeCWna70XM-6_7ZMFQCLcB/s1600/DSCF8527%2B%2528Copy%2529.jpg

Stąd z Wojtkiem (CHI) ruszamy do jego sympatii - Klaudii, która pomoże nam logistycznie. Kolejne kilometry, kolejne mosty i tak do Kuźnicy. Tam wyznaczyliśmy start. Nadal zimno i pochmurno, lecz już bez deszczu. Pakujemy szpej do łódek i ruszamy.

https://4.bp.blogspot.com/-XaLZTL3hR8c/WQa__uWHkbI/AAAAAAAAQbw/q1y8Eq-eCzMw0WVp6eAJ3_L9YZ1ArqFtgCLcB/s1600/DSCF8533%2B%2528Copy%2529.jpg

A więc Grabia. Dwa lata na nią czekałem. Serce wypełnia radość, gdy w końcu dane mi jest kołysać się w jej nurcie. Nie wiem ile niesie zazwyczaj wody, ale dziś jest jej mnóstwo. Kajak też ciężki, albo po prostu odwykłem przez zimę od pływania ze sprzętem biwakowym itp. Ruszamy przed siebie. Most. I pierwsza zagadka. Tyle wody, że cholera wie, czy pod nim w ogóle przepłyniemy. Udaje się.

https://2.bp.blogspot.com/-TiytQTq2T6w/WQdh4m3hsVI/AAAAAAAAQcE/QEUk760PuWs_jcy-tNkL44Yv7yc7IyNrACLcB/s1600/DSCF8539%2B%2528Copy%2529.jpg

I co? I woda, wszędzie woda. Grabia rozlała się dookoła. Gdzie nie spojrzeć, wszystko zalane. I jak tu płynąć?

https://2.bp.blogspot.com/-A94HScJZyh0/WQdiKeAgs4I/AAAAAAAAQcI/i_p9PUFv5AgV3Fkv0hZGuajy4ul2pyF-wCLcB/s1600/DSCF8545%2B%2528Copy%2529.jpg

Staram się szukać głównego nurtu. Czy mi się udaje? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, ale oddalamy się od mostu. Takie oceany moich marzeń.

https://2.bp.blogspot.com/-QxVt1oo0JOI/WQdicfxBB9I/AAAAAAAAQcM/PgCw7cunOkAdPogBYGXK3B7_sGBB7Fp9QCLcB/s1600/DSCF8542%2B%2528Copy%2529.jpg

Czasem przepływam po koronie jakiegoś drzewa, innym razem czuję, że pod kajakiem jest łąka. Ma to swój urok. Sporo ptactwa brodzi w tym wszystkim. Czaple, bociany i inne. Wojtek dostrzega gdzieś stado dzików. Nad nami krąży sporo ptactwa łownego.

https://4.bp.blogspot.com/-Zz8sw-gjE4s/WQditZ-Ug1I/AAAAAAAAQcQ/PUQk8zKsGZ8329GGMKRap_J6s_ROTJLOwCLcB/s1600/DSCF8547%2B%2528Copy%2529.jpg

W końcu coś mi nie pasuje. Czekam na Wojtka. Gdzie płynąć? Sprawdza na GPSie. Niby jesteśmy na rzece. Czy na pewno? Mam spore wątpliwości. Zboczenie z kursu kończy się w jakiś krzaczorach.

https://4.bp.blogspot.com/-3JKtNf6buzk/WQdjA4zUk5I/AAAAAAAAQcU/jKnKY9mdIvAkHtIW42xn838Nm1vLOoJzACLcB/s1600/DSCF8563%2B%2528Copy%2529.jpg

Czasem dokładamy dystansu, czasem udaje się coś skrócić. Fajna zabawa. Przepływamy obok jakiejś zastawki, przynajmniej tak nam się wydaje, bo nad wodę wystaje tylko niewielka część konstrukcji. Tej masy wody zatrzymać nie zdołała.

https://3.bp.blogspot.com/--pxNcXuCWvg/WQdjfzQw2VI/AAAAAAAAQcc/gzrewa5YAX8Ki9EWuBQu0dvfowg0rhIRgCLcB/s1600/DSCF8557%2B%2528Copy%2529.jpg

Kilka zatopionych drzew i pierwsza wysiadka. Mostek. Ale pod nim nie przepłyniemy. Po nim pewnie by poszedł, lecz gwoździe...

https://4.bp.blogspot.com/-ntuKzFL0qtY/WQdkY29N7oI/AAAAAAAAQck/8iyzE5DRtFoq06bPUrj9CpZUe7j92hmawCLcB/s1600/DSCF8566%2B%2528Copy%2529.jpg

Dalej w labiryncie pozatapianych drzew i po łąkach.

https://4.bp.blogspot.com/-KYg1DY-VHx0/WQdkjBPjO6I/AAAAAAAAQco/W55zJFel_vc_mel5onvoug2geMwW-myCwCLcB/s1600/DSCF8567%2B%2528Copy%2529.jpg

Sterowanie kajakiem przysparza kłopotów, gdyż masy wody spływające z rozlewisk uderzając w burty, nieźle kołyszą nami. Trzeba uważać.

https://2.bp.blogspot.com/-NHdlH7VvigQ/WQdkxZwZQwI/AAAAAAAAQcs/_fu2e2e_tigEHoviw0oqRdTKEuWjvX4oQCLcB/s1600/DSCF8571%2B%2528Copy%2529.jpg

Jeszcze kilkakrotnie chyba zboczyliśmy z drogi głównej. Raz nawet zastanawiałem się, czy za chwilę nie wypłyniemy na przedmieściach np. Bełchatowa?

https://3.bp.blogspot.com/-cdeqWaZUTtU/WQdlSeX1XII/AAAAAAAAQc0/x-9Wyvekw4wuBHoDs3Elq_yPZpJ_EMFtQCLcB/s1600/DSCF8555%2B%2528Copy%2529.jpg

Tak czy owak posuwamy się naprzód. Morale wzrasta, gdy zaczyna pojawiać się słońce. Z czasem i Grabia jakby zaczynała płynąć już we właściwym korycie.

https://4.bp.blogspot.com/-4qQf1LI7GTY/WQdmzzFJ-ZI/AAAAAAAAQdA/rVDGOoxjrNwnVEnQTZS_P7upGx2P7jtFgCLcB/s1600/DSCF8584%2B%2528Copy%2529.jpg

I tak do pierwszego, zabytkowego młyna.

https://1.bp.blogspot.com/-EtlaWZurjfA/WQdnG8ET0hI/AAAAAAAAQdE/8dsYHp_1FfYPEvgIHj_F6EE52SbikcHdwCLcB/s1600/DSCF8587%2B%2528Copy%2529.jpg

Można go minąć kanałem ulgi. Wojtek nawet podjął próbę, lecz szybko rzeka zweryfikowała ten pomysł.

https://2.bp.blogspot.com/-jxylRQ05iik/WQdnPutIvmI/AAAAAAAAQdI/Jw24PM8uvaM4Oa0CR3mW609Wc0ybpfpKQCLcB/s1600/DSCF8588%2B%2528Copy%2529.jpg

Wysiadamy i obnosimy. We dwóch i lżej i raźniej. Myśleliśmy o posiłku, lecz jakiś dziadek (pewnie właściciel młyna) szybko odbiera mi apetyt. Zresztą nie tylko apetyt, ale i humor. Wynika mała kłótnia o jakąś zdeptaną paprotkę. Nie zgadzałem się z tym faktem i w dosyć mocnych słowach zaczęliśmy sobie tłumaczyć swoje racje. Chyba tylko Wojtkowy spokój pozwolił uniknąć ostrzejszej wymiany. Tak czy inaczej znowu kołyszę się na wodzie.

https://3.bp.blogspot.com/-JF_GsuGg9vQ/WQdoN6YyqOI/AAAAAAAAQdU/eNUNvpKz0RwmbdeddqNa6XSnzbv1hAf9wCLcB/s1600/DSCF8592%2B%2528Copy%2529.jpg

Za młynem zaczyna się najładniejszy jak dotąd odcinek Grabi.

https://3.bp.blogspot.com/-Fp0qr02nloA/WQdpKXjLlnI/AAAAAAAAQdg/JUt5oLDuGmsljtznZ2mIGEJlyxMqd_7kwCLcB/s1600/DSCF8600%2B%2528Copy%2529.jpg

Mimo znowu gdzieś schowanego w chmurach słońca, mnóstwo zieleni i śpiew ptaków pozwalają ten fakt pominąć.

https://3.bp.blogspot.com/-vDqEqVqWAiA/WQdohEHznxI/AAAAAAAAQdY/EaVwPVLzRLkKkZp8_6WueaRPnJooDGIoQCLcB/s1600/DSCF8599%2B%2528Copy%2529.jpg

Po prostu pięknie. Coraz częściej odpływam od kolegi, odkładam wiosło i w tej bajecznej scenerii rozkładam się w kajaku.

https://3.bp.blogspot.com/-5648cPxWZnI/WQdpbZdhePI/AAAAAAAAQdk/m075Mj-LiBwGzL5gCD9LRo-Xr3m858swwCLcB/s1600/DSCF8612%2B%2528Copy%2529.jpg

Pozwalam się ponieść rzece. Całą długą zimę na to czekałem. Piaszczyste skarpy, lasy, przyroda w pełnej krasie.

https://2.bp.blogspot.com/-br1v9NmpNKM/WQdp6Uf57oI/AAAAAAAAQdo/8IssVJnw8UAL8Fd_aaNCZQD7Upi3craLACLcB/s1600/DSCF8608%2B%2528Copy%2529.jpg

Budzi mnie z letargu odgłos przejeżdżających aut. To most na "S8". Ogromny.

https://4.bp.blogspot.com/--7bWhti9kgk/WQdqvQmNlDI/AAAAAAAAQdw/ARXnj20J7r88Ga1S5xfGVSVzw_fxq_JpACLcB/s1600/DSCF8613%2B%2528Copy%2529.jpg

Za nim kolejny młyn. Wysiadamy.

https://3.bp.blogspot.com/-rHioisxTly0/WQdrQTp5JpI/AAAAAAAAQd0/esE4ZWPyAQw2Z-6JF4zXSMrwZT5sDyx4QCLcB/s1600/DSCF8615%2B%2528Copy%2529.jpg

Mały rekonesans na brzegu. Można znowu spłynąć jakimś kanałem, lecz taki znak skutecznie nas odstrasza.

https://2.bp.blogspot.com/-QfcnyPLnQHs/WQdre_jsWQI/AAAAAAAAQd8/q6bDu384yC4naYp6-Mfb-dqaEgEM98MsgCLcB/s1600/DSCF8617%2B%2528Copy%2529.jpg

Przy okazji pochłaniam batonika. I to był błąd. Ząb. Cholerna siódemka. No nic. Tabletka przeciw bólowa i jazda dalej. Odtąd jeszcze więcej zieleni.

https://3.bp.blogspot.com/-oCn1ZKR2oaU/WQdskVfFK3I/AAAAAAAAQeE/d4lUVDyxa3wsoFIcaxKM6hHsabmT27J9ACLcB/s1600/DSCF8624%2B%2528Copy%2529.jpg

Po staremu. Odpływam do przodu i leniuchuję czekając na Wojtka. Grabia mnie nie zawodzi.

https://1.bp.blogspot.com/-2cUECBxCwcY/WQdsxWBtjrI/AAAAAAAAQeI/81ES_19wdlc4RWYizp2DvYsT6xE5US5pACLcB/s1600/DSCF8626%2B%2528Copy%2529.jpg

Wyczekałem się na nią, lecz warto było. Dla mnie rzeka idealna. Zapominam o wszystkim.

https://4.bp.blogspot.com/-Ki2Q-m0nSOM/WQdtdNCxn3I/AAAAAAAAQeQ/MrfGjV0XLSklkvqTl_KQwgpQFu2u2UJcwCLcB/s1600/DSCF8632%2B%2528Copy%2529.jpg

Jest tylko ona i ja. Na tę chwilę niczego więcej nie potrzebuję.

https://2.bp.blogspot.com/-aczzWTz0b2A/WQdtrK3fbEI/AAAAAAAAQeU/1KHqITD0dl01VKyqctPxfERwuFvvj2V9ACLcB/s1600/DSCF8638%2B%2528Copy%2529.jpg

I tak do kolejnej wysiadki. "Gospodarstwo rybne nad Grabią". Polecam. Posilamy się przepysznymi wędzonymi pstrągami.

https://2.bp.blogspot.com/-BLgquHU7JZ8/WQdt8Enc-xI/AAAAAAAAQeY/tOl7v9KXW50x-_zzXPh6yRFLCrxrMiVHQCLcB/s1600/DSCF8641%2B%2528Copy%2529.jpg

Gospodyni na deser częstuje nas własnymi wypiekami. Niestety nie skorzystałem. Wiadomo - siódemka. Posileni przenosimy kajaki. Dłuuuuuga przenoska. Miejsce naprawdę ciekawe, lecz chyba nie na moją kieszeń.

https://2.bp.blogspot.com/-4kTCdNTIvYA/WQdu7AziF2I/AAAAAAAAQeg/sLmN2q1NIPcNtpFDPzYRb-hZLx5rOgc0QCLcB/s1600/DSCF8642%2B%2528Copy%2529.jpg

Tu już przedmieścia Łaska. Najmniej ciekawy fragment. Mijamy kolejne mosty i kładki. To chyba najciekawsze rzeczy w tym mieście. Przynajmniej od strony wodniackiej.

https://4.bp.blogspot.com/-n3XpwW5TgXc/WQdvJ3o3EsI/AAAAAAAAQek/qwec7rEPWqY_h-TgJAG3_lh2RVLtcSYuwCLcB/s1600/DSCF8648%2B%2528Copy%2529.jpg

Woda też zaczyna drażnić zmysł węchu. W końcu opuszczamy miasto. Zaczynają się na nowo rozlewiska. Z trzcinami i takimi innymi. Pewnie by mi bardziej się podobało, gdyby ten nieszczęsny ząb nie zakłócał mi delektowania się otaczającą przyrodą.

https://1.bp.blogspot.com/-LcB3cOQcvU4/WQdvrSp7iII/AAAAAAAAQes/eiRPb7KCpHwWBEJhiRUattltUe64FnQDACLcB/s1600/DSCF8650%2B%2528Copy%2529.jpg

Woda rozlana znowu wszędzie gdzie sięgnąć wzrokiem. Czy płynie z nami nawigator? Nie płynął, lecz albo mieliśmy szczęście, albo nauczyliśmy się czytać rzekę, bo nie błądzimy.

https://1.bp.blogspot.com/-UOSNbPx0YyQ/WQdv_fa-eeI/AAAAAAAAQew/gskTAtT1fdsi43-Q9PCxhqIFmVKCMoa4gCLcB/s1600/DSCF8654%2B%2528Copy%2529.jpg

Mijamy kilka mostów, mostków, kładek

https://4.bp.blogspot.com/-Xa9FEvznNaY/WQdwkdbh0FI/AAAAAAAAQe4/af8wHUOjcMU9pN6uATBSD7FRk_JU47tXwCLcB/s1600/DSCF8658%2B%2528Copy%2529.jpg

i kolejna zagadka. Nie znoszę takich miejsc. Zakaz to, zakaz tamto. Na rzece szukam wolności. Nie zawsze jednak ją tam mam.

https://4.bp.blogspot.com/-NDWDTe-z1pg/WQdxDSOTIhI/AAAAAAAAQe8/pZfu21CydogKfjBMZrQSTstUSNFEI4j1QCLcB/s1600/DSCF8659%2B%2528Copy%2529.jpg

Był tam młyn. Zabytkowy. Nie widzieliśmy go. Spływamy bystrze i opływamy go kanałem.

https://1.bp.blogspot.com/-E4dROfwZVZ8/WQdxp4lOApI/AAAAAAAAQfE/2tlHpsBl6o86ddFPNiH39qjcmJD2cVK8ACLcB/s1600/DSCF8660%2B%2528Copy%2529.jpg

Szybko jednak rzeka znowu rozlewa się nie na żarty.

https://2.bp.blogspot.com/-gRkEgqrbKHg/WQdx14WN_NI/AAAAAAAAQfI/8EcRtZ9MlOc5djO8AM25FVpZ_OKEvBR4gCLcB/s1600/DSCF8663%2B%2528Copy%2529.jpg

Spotykamy trzech kajakarzy. Jeden z nich świeżutko po kabinie. Skąd - dokąd itd. Wiedzieli co to Starachowice! Jeden z nich nawet tu pracował. Długo z nimi nie zabawiamy.

https://1.bp.blogspot.com/-KzZy85w9Cso/WQdzsRYc4sI/AAAAAAAAQfY/dGO9Q0XehfYg-laitm7fX4_wSRV95ZdngCLcB/s1600/DSCF8664%2B%2528Copy%2529.jpg

Oni po łąkach i polach obierają kurs do lasu na biwak. I my zaczynamy się rozglądać za jakimś sensownym noclegiem. Jak na złość same bagna i woda gdzie nie spojrzeć.

https://2.bp.blogspot.com/-FC4c3mGrARY/WQdz4afwZUI/AAAAAAAAQfc/ij78UEwNUHs9SATt0tYWQ9srBtXID4_9QCLcB/s1600/DSCF8666%2B%2528Copy%2529.jpg

Płyniemy i płyniemy. W końcu powstrzymuje nas zalana kładka. Wysiadamy.

https://2.bp.blogspot.com/-059QONiCcfg/WQd0JcfqyvI/AAAAAAAAQfg/fJ7tiOFaSl4VX_p4BKMFEvlVMIaY622SQCLcB/s1600/DSCF8678%2B%2528Copy%2529.jpg

Mimo bliskiej obecności wsi, znajdujemy zaciszne, ciekawe miejsce. Zostajemy tu na noc. Rozbijam namiot. Wojtek próbuje rozpalić ognisko. To był błąd. Jak nie lunie. W pośpiechu i przy coraz mocniej padającym deszczu próbujemy rozłożyć i jego namiot. Zanim nam to się udało, ulewa już odpuszcza. Wszystko mokre. Teraz już ognisko jest priorytetem. A więc w trzęsawiska. Bobry przygotowały tam sporo drzew na opał. Co lepsze kąski zabieramy. Mokre bo mokre, lecz w końcu i w naszym obozowisku pojawia się ogień. Przyjemnie. Rozwieszamy mokre ciuchy, buty i całą resztę. Lekki posiłek, gdyż ząb nie odpuszcza. Tradycyjnie trochę muzyki, trochę rozmów.

https://2.bp.blogspot.com/-2nxxwdSRqu0/WQd1pMElrtI/AAAAAAAAQfs/LmFVTyLkr9QywEnqtUSW4pgOdPhTO9LAQCLcB/s1600/DSCF8675%2B%2528Copy%2529.jpg

Znowu zaczyna kropić. Pora więc spać. Noc zimna jak cholera do tego bolący ząb. Myślałem, że oka nie zmrużyłem. Wojtek miał inne zdanie. Twierdził, że moje chrapanie pewnie wpędziło tutejsze bobry w nerwicę. Poranek też rześki. Wstaję o 6:00. Wojtek już coś tam gmera przy ognisku.

https://4.bp.blogspot.com/-v643sMJCcbc/WQd2GREQTVI/AAAAAAAAQf0/24l6moWfx3EziwgBAmc8GLem6TZqylVOQCLcB/s1600/DSCF8676%2B%2528Copy%2529.jpg

Odpuszczam sobie śniadanie. Nie chcę drażnić zęba na nowo. Dosyć szybko schodzimy na wodę.

https://3.bp.blogspot.com/-L3TZcm7u0zo/WQd19YYrF6I/AAAAAAAAQfw/cJZNM96dAfkvy4BQ39Ikic1zdvWp_ZWPgCLcB/s1600/DSCF8677%2B%2528Copy%2529.jpg

Jakoś i szybciej dzisiaj uwijamy się na wodzie. Przepływamy znowu po rozlewiskach.

https://4.bp.blogspot.com/-q-ypCsVKkCQ/WQd2T_1PxMI/AAAAAAAAQf4/VSU0kW_RLh4CQ2SLl7nzkuj8jcjuo8SRgCLcB/s1600/DSCF8680%2B%2528Copy%2529.jpg

Momentalnie dopadamy po raz drugi trasę "S8". Zaraz za nią kolejny młyn. Ten spływamy okazałym bystrzem.

https://3.bp.blogspot.com/-ZJg-mDwlDh0/WQd2yVNvuGI/AAAAAAAAQf8/qqeRmsG0ChMRQCzdooQuN_csPYZPR6uygCLcB/s1600/DSCF8683%2B%2528Copy%2529.jpg

Słońca nie użyczysz. Dłonie marzną mi bardziej niż zimą. Ale aura. A przecież już maj za pasem. Grabia rozlewa się jak wczoraj. Jak na morzu.

https://4.bp.blogspot.com/-N2wsTkCtoNc/WQd3Y6l09AI/AAAAAAAAQgE/Cw5qJpXvxqot3dO8pX5BefL__DRS5mREACLcB/s1600/DSCF8690%2B%2528Copy%2529.jpg

A nawigatora jak z nami nie było, tak nie ma. Mnóstwo ptactwa. Sarny też jakoś rankiem sobie lubią podejść do tych trzęsawisk. Sporo ich widziałem. Gdy woda zlewa się w miarę jedno koryto wszystko nabiera innych barw. Powraca zieleń. Przepiękne skarpy.

https://4.bp.blogspot.com/-59XB8M-If24/WQd4Kl2q4TI/AAAAAAAAQgM/JHQ916QXaCQLQ27sozSOlYclminu6VNMwCLcB/s1600/DSCF8696%2B%2528Copy%2529.jpg

Zapominam i o zębie i o chłodzie. Grabia na powrót czaruje.

https://1.bp.blogspot.com/-1cc3oAEiC50/WQd4YmbxzUI/AAAAAAAAQgQ/u5CZJ3mKo8Uk07Iz3sKBgo3AebgVf28igCLcB/s1600/DSCF8707%2B%2528Copy%2529.jpg

Szyk taki jak wczoraj. Odpływam do przodu. Odkładam wiosło, czekam na Wojtka i chłonę to, co rzeka mi daje.

https://2.bp.blogspot.com/-gVjJSQ4Wtf8/WQd4mZXZiuI/AAAAAAAAQgU/eUfoIaIaEmwUZls82JR3_EGljjzKJBUowCLcB/s1600/DSCF8706%2B%2528Copy%2529.jpg

A ona z każdym kilometrem piękniejsza. Dopływamy do kolejnej zatopionej kładki. Rzeka znowu płynie prosto oraz jakąś odnogą. Nawigatora nadal brak. Wybieram odnogę. Nie żałuję tej decyzji. Jest dynamiczniej, ale nadal czarująco.

https://3.bp.blogspot.com/-Sk4ItgdoUhc/WQd587YnkjI/AAAAAAAAQgg/i8EklEzFKPQs_KC01H67jCAplKMzcby8gCLcB/s1600/DSCF8724%2B%2528Copy%2529.jpg

Most z wagonów kolejowych. Polak jednak potrafi.

https://4.bp.blogspot.com/-BHppvWoURaU/WQd6I_MMGoI/AAAAAAAAQgk/Tw8aXlkE2mwKwqK3-BixN6w3rnkmn2aZACLcB/s1600/DSCF8716%2B%2528Copy%2529.jpg

Szybko spływamy ten fragment. Znowu rozlewiska i wiatraki. Będą nam towarzyszyć jeszcze przez kilka dobrych kilometrów. Most. Za nim jakaś kolejna grupa kajakarzy. Jeszcze na brzegu.

https://4.bp.blogspot.com/-Ly3N9K89RuA/WQd6yVv7KfI/AAAAAAAAQgs/aAkiO_k5PrMcVDzJbO4dZ_WDYWjBLzHHgCLcB/s1600/DSCF8729%2B%2528Copy%2529.jpg

Uciekamy stąd. Zbliżamy się do kolejnego młyna.

https://2.bp.blogspot.com/-2fKcM8Zyg9M/WQd6_cXasLI/AAAAAAAAQgw/QmaOMxFEBv0ofO6LeAu3DjOKFpNMChgtgCLcB/s1600/DSCF8731%2B%2528Copy%2529.jpg

Jednak przed nim kolejne bystrze i jakaś odnoga. Gdzie jest nawigator???? Wybieramy odnogę. Kolejny raz dobrze trafiamy.

https://2.bp.blogspot.com/-j65yEVXmowU/WQd77beXs4I/AAAAAAAAQg8/ijCxM4ZxcXAN_1QvotT97ampbd_C9pC1gCLcB/s1600/DSCF8735%2B%2528Copy%2529.jpg

Znowu rozlewiska. Te jednak jakby inne. Podpływamy bliżej lasów.

https://2.bp.blogspot.com/-7-ZwmudHOto/WQd8Oi6_O1I/AAAAAAAAQhA/jm7vRbfzImslD6cv2CO8BosIHA_XPQEVgCLcB/s1600/DSCF8748%2B%2528Copy%2529.jpg

Pojawia się też tak długo wyczekiwane słońce. Wszystko nabiera jeszcze piękniejszych barw.

https://2.bp.blogspot.com/-ef0KnqZDeu0/WQd8ftoAgeI/AAAAAAAAQhE/NeZMmF4Vq0w_6GSvvXA4MNcddZlH3vBPACLcB/s1600/DSCF8766%2B%2528Copy%2529.jpg

Ja zaś z każdym meandrem nabieram przekonania, że Grabia jest jedną z najpiękniejszych, o ile nie najpiękniejszą rzeką po jakiej dane mi było dotąd pływać.

https://3.bp.blogspot.com/-e6nk8-zOfhM/WQd9E3IFtFI/AAAAAAAAQhM/U99WgVkNIPMxD4bCICLLq_d71nNV6fWWACLcB/s1600/DSCF8775%2B%2528Copy%2529.jpg

Dopływamy do kolejnego młyna. Chwila przerwy.

https://4.bp.blogspot.com/-RXkmQT22HJ4/WQd9bwgw_GI/AAAAAAAAQhQ/lptRVpxttuclLRNQ7-AQB0gFrbwcf_ZAgCLcB/s1600/DSCF8759%2B%2528Copy%2529.jpg

Batoniki, picie... Wsiadam na moment w kajak Wojtka, by przekonać się o jego wadach i zaletach. Blisko już stąd do ujścia Grabi. Zaraz po starcie kolejna kłótnia z jakimś dziadkiem na jednej ze skarp. Zaczęło się od okresu lęgowego ptaków... skończyło na takich przekleństwach... Tylko niedostępność tej skarpy sprawiła, że nie doszło tam do zbrodni. Rzeka jednak szybko mi daje zapomnieć o tym incydencie.

https://4.bp.blogspot.com/-Owdo89-zmAg/WQd-z5JMwFI/AAAAAAAAQhc/mMGY0YnYdPEjmELD3JRs7yFnkPiMx_5EwCLcB/s1600/DSCF8771%2B%2528Copy%2529.jpg

Słońce i niekończące się, zalesione, piaszczyste skarpy.

https://4.bp.blogspot.com/-pty82fSFPKs/WQd_TZE8OvI/AAAAAAAAQhg/n8ZwdwtVI4cF79q2UH567bWaSizGl-9gACLcB/s1600/DSCF8784%2B%2528Copy%2529.jpg

Prawdziwy przegląd tych skarp. Mniejsze, większe, mniej strome, niemal pionowe. Czyściutko. Idealnie. Magicznie. Jakby ktoś to namalował. Być tam - bezcenne.

https://1.bp.blogspot.com/-u1gu8p7Lg2Q/WQd_hi5X3gI/AAAAAAAAQhk/Zw-vCgx13kkR57nmGOQEBvElRziI08AWQCLcB/s1600/DSCF8791%2B%2528Copy%2529.jpg

Nie chcę, aby ta Grabia gdziekolwiek uchodziła. Mógłbym tam pływać bez końca. Mnóstwo zieleni, kolejny most, już niestety ostatni na tej rzece.

https://4.bp.blogspot.com/-AVijFkjY5T8/WQeAZHxdjYI/AAAAAAAAQhs/wJOl4X1tWrc4NkESLIMbA_Y6UzkFrYbEACLcB/s1600/DSCF8801%2B%2528Copy%2529.jpg

I tak jak Grabia zachwyciła, tak samo jej ujście do Widawki jakieś takie banalne.

https://1.bp.blogspot.com/-tpHB1CeoVpU/WQeAhsHGKBI/AAAAAAAAQhw/qbDSOgP-uPY-GCVztYeHaZEHxbj8znqyQCLcB/s1600/DSCF8803%2B%2528Copy%2529.jpg

Dalej popłynęliśmy ową Widawką jakieś 10 km. Sprawiała bardzo sympatyczne wrażenie. Była przenoska, było zielono, była walka z zębem i bój o papierosy... Nie chcę o tym tu pisać, bo Widawką popłynę (mam nadzieję innym razem). Dalej jeszcze z 5 kilometrów Wartą i kończymy w miejscowości Bobrowniki, skąd podejmuje nas Klaudia.

https://3.bp.blogspot.com/-X5mNm2oEDOc/WQeBZXh03dI/AAAAAAAAQh4/AfK0kzOTKCssomLue-pU-0XgiFX5T5VzgCLcB/s1600/DSCF8826%2B%2528Copy%2529.jpg

Grabia mnie zachwyciła. Pewnie przy tym nienaturalnym poziomie wody była zupełnie inną rzeką, niż jest "na co dzień", także nie ma co brać tego opisu zbytnio do serca, a już na pewno nie sugerować się nim na przyszłość. Z Wojtkiem też się dogadywaliśmy. I na rzece i na lądzie. Pewnie jeszcze nie raz popłyniemy razem. Do zobaczenia na szlaku.

PS.
Grabia z perspektywy Wojtkowej kamery. https://www.youtube.com/watch?list=PLwRYiTWxVHfRVglPcyU0_R_qB6fdqzZPO&v=OL5wJNztVN0
przez Pointer
3 maja 2017, o 21:02
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

2017.05.13-14. Wilcza Wola - Zawichost (Łęg)

Łęg jest typowo nizinną rzeką. O tej porze roku zieloną. Łatwą do spłynięcia przy poziomie wody jaki mieliśmy. Cicho i spokojnie. Chord innych kajakarzy tam nie ma. Wędkarzy też jak na lekarstwo. Płynęliśmy zupełnie nowym składem: Ja, Tomek i Mateusz z Sandomierza. Ruszaliśmy tuż za zaporą zalewu Maziarnia w Wilczej Woli (pow. kolbuszowski). Przed zalewem rzeka płynie pod nazwą Zyzoga. Po jakichś 57 km od zapory oddaje swoje wody Wiśle, tuż za mostem kolejowym w Sandomierzu. Były sarny, poligon, lasy i pola. Dosyć czysto. Można powiedzieć, że czyściej niż zazwyczaj na naszych rzekach. Sporo miejsc na biwaki. Był Bosman - ale widział z kajaka tylko krótki fragment rzeki. Jedna zapora - szczęśliwie mogliśmy ją spłynąć. Jeden próg spokojnie do sforsowania w górskim kajaku. Sześć zwałek do pokonania przy pewnej dozie determinacji i w dwójce. Kilka bystrz przy obecnym stanie wody dość dynamicznych, lecz łatwych do spłynięcia. Uregulowane fragmenty już dość zdziczałe i przyjemne. Nie przepływa przez duże miejscowości. Rzeczka warta odwiedzenia. Miałem nie przyjemną sytuację z psiakiem więc nie będzie tu relacji, gdyż zabiło to wszystko we mnie przyjemność ze spływu. Chętnych do poczytania odsyłam tu: http://pointernaszlaku.blogspot.com/2017/05/20170513-14-wilcza-wola-zawichost-eg.html Wszystko na szczęście dobrze się skończyło. Poniżej kilka fotek ze spływu.

https://3.bp.blogspot.com/-AjclzxGVS6U/WRm2zbFHOJI/AAAAAAAAQso/BRqce6mdWNc0x-vX_97UnIljLpXm60R2wCLcB/s1600/DSCF9408%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-eKSV-g_f4GU/WRm3LbRV_hI/AAAAAAAAQsw/78aOqp-vYSI-pZtkzgdIP8-EbLfR_4UkwCLcB/s1600/DSCF9411%2B%2528Copy%2529.jpg

https://2.bp.blogspot.com/-u31iLK_C-Ys/WRm3XJ1KQwI/AAAAAAAAQs0/x4vJ6BVAosAwgdjZKd52liyWQziReKK_gCLcB/s1600/DSCF9423%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-KSzpaguUEEs/WRm3ig0AAKI/AAAAAAAAQs4/g-KjPMCs6GscBa6uG3eWNIroDTnZUUPOACLcB/s1600/DSCF9421%2B%2528Copy%2529.jpg

https://2.bp.blogspot.com/-BrhpMyk6EsU/WRm4d2YEohI/AAAAAAAAQtE/az7DYQ6oVvUso3iCVVt9yRL2kQRPaLH9QCLcB/s1600/DSCF9429%2B%2528Copy%2529.jpg

https://4.bp.blogspot.com/-T5R9Wd2pHds/WRm4uvxHHII/AAAAAAAAQtI/QsYnh3calyU0m--0xiIBi8rzDNvZ8Sa2ACLcB/s1600/DSCF9447%2B%2528Copy%2529.jpg

https://3.bp.blogspot.com/-EmO9HXuICiY/WRm5BpWwGEI/AAAAAAAAQtM/N3jicdlE3xA0EwQKFTeHFU0UNII83y1vQCLcB/s1600/DSCF9433%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-OXdHTrKkB6o/WRm5grrDvzI/AAAAAAAAQtU/9HxjBRN5j_onKYFfRftgXtinIYXLt6eSACLcB/s1600/DSCF9464%2B%2528Copy%2529.jpg

https://3.bp.blogspot.com/-vLpqTbFgvn8/WRm52Xep82I/AAAAAAAAQtY/RoGOOaWpY68jf1Q-HadYSi2c4QVgMJIgwCLcB/s1600/DSCF9484%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-7WG2OB47gWQ/WRm6fd2QLeI/AAAAAAAAQtk/uLNIXw-nXeIHztPBroZrjNDj3eJ1JqxbgCLcB/s1600/DSCF9494%2B%2528Copy%2529.jpg

https://2.bp.blogspot.com/-MYYNGfkRUhU/WRm6vwgO18I/AAAAAAAAQto/jxgTS4zZiSwCS8H5wfe_zv_JcEIwPBQJQCLcB/s1600/DSCF9496%2B%2528Copy%2529.jpg

https://3.bp.blogspot.com/-2eDoaYdZbLk/WRm67tqO1DI/AAAAAAAAQts/yh3ALjlecLQExYnk06GcxRy1D6vF7AUSQCLcB/s1600/DSCF9497%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-KnmiMWwDfWM/WRm7Q_heMdI/AAAAAAAAQt0/DME_eIaLIYweryGQwmlnpa4T5hCo2F7HgCLcB/s1600/DSCF9501%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-SA7duZwF69g/WRm7xQMa13I/AAAAAAAAQt4/jMxPrKJ_pGcUatQcAiGu2Bw7kEi2xM3WwCLcB/s1600/DSCF9511%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-rqEfVGwtYxI/WRm7HCYKHHI/AAAAAAAAQtw/aTPPZK5bC1gx1bYyZHi6G0Bd43nWG1qrQCLcB/s1600/DSCF9505%2B%2528Copy%2529.jpg

https://3.bp.blogspot.com/-bZNhEDd1ip0/WRm8jw7DKoI/AAAAAAAAQuE/5VGBUaMUmWsX03uJizS1pXel3jMVKsiBQCLcB/s1600/DSCF9523%2B%2528Copy%2529.jpg

https://4.bp.blogspot.com/-f7zoVTQm3VY/WRm8xfOO7UI/AAAAAAAAQuI/QjWIv0-OxTM6nH6f1-EAnucxA6y9ENTFgCLcB/s1600/DSCF9532%2B%2528Copy%2529.jpg

https://3.bp.blogspot.com/-knxgzLWmTzk/WRm9AAgWV6I/AAAAAAAAQuM/p4uN9l1SxaEh98PlW_XovS73oOGi86-LACLcB/s1600/DSCF9526%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-SxTT6D7th_c/WRm9feOEZMI/AAAAAAAAQuQ/lBsZgRoCrtkBE4vBiDvpWGK2gAC4_FGVgCLcB/s1600/DSCF9533%2B%2528Copy%2529.jpg

https://3.bp.blogspot.com/-ulG2Ksh33J8/WRm_yq2UhdI/AAAAAAAAQuo/UwF4iYy7F_QLZhubgYudYZUPipB6ppfOQCLcB/s1600/DSCF9544%2B%2528Copy%2529.jpg

https://4.bp.blogspot.com/-GTZazqjDoj8/WRnAUBRpzzI/AAAAAAAAQuw/VCGZ6ziGwGsuqGcW96ntCNTiCdozC_adACLcB/s1600/Tomek%2B%2528Copy%2529.jpg
przez Pointer
16 maja 2017, o 08:09
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

2017.05.21. Krasna - Stara Wieś (Krasna)

Miałem odpocząć. Usłyszałem nazwę Krasna. Popłynę. To rzeka legenda. Podobno nie do pokonania. Mnóstwo zwałek. Tylko lasy. Trzeba sobie stawiać poprzeczkę coraz wyżej. Rezygnujemy z rezerwowego auta pośrodku trasy. A co? Przecież jesteśmy najlepsi. Jadę z Tomkiem (TEGIE) na metę. Naprawdę koniec świata już tam widać. Dołącza Piotr (PRUS). I z małymi kłopotami nawigacyjnymi, ale jednak lądujemy przy zaporze na małym zalewie, tuż obok miejscowości Krasna.

https://1.bp.blogspot.com/-53ZhJhTXxSQ/WSHvdEGuLeI/AAAAAAAAQvU/61iMsA1VsvUCQeIniZ23TjOIDU8Z8vVfQCLcB/s1600/DSCF9584%2B%2528Copy%2529.jpg

Już samo wodowanie należało do unikalnych. W jakiejś szerokiej na metr, betonowej rynnie.

https://4.bp.blogspot.com/-GYOX7VtWtkM/WSHvt1R1kpI/AAAAAAAAQvY/Tn5g6tmTrugyxbJYDjozI0cDPWKvu9ZhgCLcB/s1600/DSCF9586%2B%2528Copy%2529.jpg

Pierwszy kilometr słaby. Nie tego się spodziewałem. Woda - syf. Trzciny, trawy i nic więcej.

https://1.bp.blogspot.com/-e2wBrXTPsLw/WSHwAbvh3kI/AAAAAAAAQvc/KPM-pOdTwwUIYwL6hh9OkQHYst83xp9ngCLcB/s1600/DSCF9589%2B%2528Copy%2529.jpg

Jest to obszar "Natura 2000 - Dolina Krasnej". No tutaj z tą naturą to lekka przesada. Płyniemy i żartujemy. Docinki w kierunku rzeki.

https://1.bp.blogspot.com/-UuZ-DbPsCN4/WSHwa7rJFUI/AAAAAAAAQvg/Ifc4TLHWWDA8FuoJDoWLORDN2VKv2cryQCLcB/s1600/DSCF9592%2B%2528Copy%2529.jpg

Powoli nad brzegi, jeszcze nieśmiało podchodzi las.

https://2.bp.blogspot.com/-4bKEC9jBjZU/WSHwnXdqsnI/AAAAAAAAQvk/QrK4LoNKdMkjlaV8-QpMfrTaY7Icysk-gCLcB/s1600/DSCF9594%2B%2528Copy%2529.jpg

Z czasem opanowuje wszystko dokoła.

https://4.bp.blogspot.com/-BzYMHCsn0Uc/WSHxYZP8fNI/AAAAAAAAQvw/Y_eKRKts-Tgf2mLjhJwhgo3wlEix0f0WQCLcB/s1600/DSCF9607%2B%2528Copy%2529.jpg

Pierwsze zwałki. Jeszcze pełni energii i werwy je pokonujemy.

https://3.bp.blogspot.com/-la_95bifuxM/WSHw6ga71dI/AAAAAAAAQvo/PkKzp5_la8ICDCMttdmnqzLAudT7AtfDwCLcB/s1600/DSCF9597%2B%2528Copy%2529.jpg

I przenoska. Może bym i to sforsował, lecz nie wytrzymało mocowanie fotela w kajaku. Wysiadamy. Szybka naprawa i ruszamy.

https://4.bp.blogspot.com/-RX_Hf7b1e8Y/WSHxMFECvfI/AAAAAAAAQvs/J0WqpPpnlPsstt6ncVanJgD1Ej8EhOM1wCLcB/s1600/DSCF9608%2B%2528Copy%2529.jpg

Zwałek coraz więcej. Fotel naprawiony, lecz słabo wyregulowany. Nie płynie mi się komfortowo.

https://4.bp.blogspot.com/-MGnpBtbpY0I/WSHxl2IW3yI/AAAAAAAAQv0/VeaMBO6_WLgwrRlZT-Ayb_e5qkd1ofd-QCLcB/s1600/DSCF9610%2B%2528Copy%2529.jpg

A Krasna? Chyba słyszała nasze komentarze na swój temat. Wygląda to powoli na jej słodką zemstę.

https://3.bp.blogspot.com/-LjUEZKcsaVw/WSHx0qim9_I/AAAAAAAAQv4/PSiNocXQ9KYXRiOTJoiNwQav-w08tvTfQCLcB/s1600/DSCF9619%2B%2528Copy%2529.jpg

Zagożdżonka to zwykły niedzielny spływ w porównaniu z tym, co nam ta rzeczka postanowiła pokazać.

https://1.bp.blogspot.com/-mVo1q3tQ_cc/WSHx_fVHWgI/AAAAAAAAQv8/TxIAvCjs-UI95bnmFyCgvhGB-XSgel8MACLcB/s1600/DSCF9620%2B%2528Copy%2529.jpg

Myślałem, że po spłynięciu Lubianki nic mnie już nie złamie. Jakżeż się myliłem. To co tu się dzieje, jest nie do opisania.

https://2.bp.blogspot.com/-uSUYFr8TcdE/WSHyQMgpBDI/AAAAAAAAQwA/yydDOo9EX_w92m4eiZTJpOKZJCIFrXqbwCLcB/s1600/DSCF9621%2B%2528Copy%2529.jpg

Morderczyni kajaków. Morderstwo ludzi w nich zasiadających.

https://3.bp.blogspot.com/-T5hj9S8pWyg/WSHykItQxmI/AAAAAAAAQwE/9cXNe3taDzEHjJOPAFuWT6Fdsit5LkFXwCEw/s1600/DSCF9627%2B%2528Copy%2529.jpg

Śmichy - chichy zastępują przekleństwa. Kilku nowych na pewno się nauczyłem.

https://4.bp.blogspot.com/--tZUJ-MXciM/WSHyyhA7L5I/AAAAAAAAQwI/bx68wZDGVFsPtXcI2n31bud4eaMCMbkrwCLcB/s1600/DSCF9628%2B%2528Copy%2529.jpg


Pięćdziesiąt metrów czystej rzeki, to rzadkość, a zarazem zbawienie.

https://4.bp.blogspot.com/-osIj_m-xHi4/WSHy_aGNjWI/AAAAAAAAQwM/veadupBHy-U-3oEbzxmfx7QtBOVQY-EfgCLcB/s1600/DSCF9631%2B%2528Copy%2529.jpg

Piękne skarpy.

https://3.bp.blogspot.com/-_gsyDN2wSUI/WSHzybh1JWI/AAAAAAAAQwY/oNhh3GIDuRQ0PLYWhZZv4ZkonQtQ48kHQCLcB/s1600/DSCF9689%2B%2528Copy%2529.jpg

Przepiękne lasy.

https://1.bp.blogspot.com/-xFU9tKGQ_rA/WSHzP6ryYgI/AAAAAAAAQwQ/ltC4LhcZcJIO4JqXg3zwi8o5ASEe38NCQCLcB/s1600/DSCF9634%2B%2528Copy%2529.jpg

Lecz kto tu ma czas na podziwianie tego? Nie da się. To jakiś cyrk. A my jak te małpy skaczemy w nim po drzewach.

https://4.bp.blogspot.com/-xv3TABCRFtU/WSH0KHMeGkI/AAAAAAAAQwc/Nj6fAyldwN0kbP-M02BLblufi2EfX2YkACLcB/s1600/DSCF9648%2B%2528Copy%2529.jpg

Istna rzeź niewiniątek. Czas ucieka. Siły też. Komary sobie nie żałują. Wszystko się sprzysięga przeciw nam.

https://2.bp.blogspot.com/-yflMsbWnxRs/WSH0bpNS1eI/AAAAAAAAQwg/qc7__gkunq4Og76mSXnCTNGZ9LkbK9zJwCLcB/s1600/DSCF9666%2B%2528Copy%2529.jpg

Przerwa. Poprawiam fotel. Posilamy się. Raptem może ze cztery kilometry za nami.

https://3.bp.blogspot.com/-9VnFSUoBcuA/WSH0n69IvoI/AAAAAAAAQwk/k23rnIBjHcYbeIEEzr_swph2-HM5dBWywCLcB/s1600/DSCF9671%2B%2528Copy%2529.jpg

W drogę. Co tam się działo? Dla mnie, to był osobisty dramat. Każda gałąź była sprzysiężona przeciw. Drapią, zatrzymują kajak, obracają.

https://2.bp.blogspot.com/-zKj0mUtXVFQ/WSH02qc8eQI/AAAAAAAAQwo/mdwvSyk867gz9tFsQAnQuJ2kX0Y3gqv8wCLcB/s1600/DSCF9673%2B%2528Copy%2529.jpg

Zwałka na zwałce, zwałką pogania.

https://4.bp.blogspot.com/-kTWtctQ4ftU/WSH1D9D-mlI/AAAAAAAAQws/PTnpuntc2HwjQwwLb0m732OcH9_kMz3OgCLcB/s1600/DSCF9684%2B%2528Copy%2529.jpg

Z jednej Prus zjechał. Tyle, że głową pod wodę. Pofrygał się tam trochę. Ze dwa razy się wynurzył, lecz skubaniec kajaka nie opuścił.

https://4.bp.blogspot.com/-eOyS9MI-vsI/WSH1RwkszHI/AAAAAAAAQww/rwEHinlIn7APmkMM-dek7efPwz7G9sHtACLcB/s1600/DSCF9680%2B%2528Copy%2529.jpg

Nie przebierał się, bo i po co? Przecież ta Krasna i tak nas tam demoluje jak chce.

https://2.bp.blogspot.com/-0qWq-4DVCq4/WSH1eaovg7I/AAAAAAAAQw0/k3ksr5wIrn4ijStRwmwX9yWJEWMxUHaqgCLcB/s1600/DSCF9686%2B%2528Copy%2529.jpg

Wpływamy już w taką dzicz, że bóbr sobie spaceruje, nie ucieka tylko śmieje się z nas. Czegoś takiego nigdy nie widziałem.

https://3.bp.blogspot.com/-yGjjqge8uQQ/WSH1rau07yI/AAAAAAAAQw4/zpMlzmZY1UoJ4lQG6nAdQhPYKbn7AFfUQCLcB/s1600/DSCF9682%2B%2528Copy%2529.jpg

To historyczne tereny Majora Hubala. Nie dziwota, że go tam nie mogli dopaść.

https://2.bp.blogspot.com/-eWHAm-ehpDA/WSH2I_GFFwI/AAAAAAAAQw8/DI8Q6x_62b0y9bXhLtrh9jhvK8nxMtz_QCLcB/s1600/DSCF9683%2B%2528Copy%2529.jpg

Gdzieś za połową drogi miał być most. Ale gdzie tam do mostu. Pod drzewem. Na drzewie. Raz się zaklinowałem. Przeciągnął mnie Tomek pod konarem, zrywając ze mnie przy okazji wszystkie kleszcze.

https://3.bp.blogspot.com/-Op3idizk1zs/WSH2X7ZCUoI/AAAAAAAAQxA/_6G_-4OfgT4wt5Nq5AlWn-1FxfgaDAE5QCLcB/s1600/DSCF9684%2B%2528Copy%2529.jpg

Tracę siły, tracę też przyjemność z pokonywania kolejnych przeszkód. Wszystko ma swoje granice. Moje już w połowie dystansu zostały przekroczone. Do tego pojawiają się kamieniste wypłycenia. Szorujemy po nich kajakami, aż miło.

https://3.bp.blogspot.com/-cz3iF0KNOL8/WSH2y_eHOiI/AAAAAAAAQxI/1NzR8mkuVU8Y0DTP3YapU2UTmq2psHRoACEw/s1600/DSCF9691%2B%2528Copy%2529.jpg

Przy pewnym obalonym drzewie następuje apogeum. Wrzeszczę wniebogłosy. Jest niedziela. Czy naprawdę nie można było tego czasu inaczej spożytkować? Do tego od dzisiaj miałem nie palić. Brak nikotyny potęguje złość.

https://2.bp.blogspot.com/--0khdhXrQqY/WSH3RT6eJ_I/AAAAAAAAQxM/vPjNTZYvYlE4oXRcdG276Z8YwnQ4pXWawCLcB/s1600/DSCF9690%2B%2528Copy%2529.jpg

W końcu ukazuje się tak bardzo wyczekiwany most. W duchu mam nadzieję, że to koniec już tej drogi krzyżowej.

https://2.bp.blogspot.com/-doF95gkOlLs/WSH3hCwWisI/AAAAAAAAQxU/VYCsiso8PwUGl76SXUmMzqVr30237vt_ACLcB/s1600/DSCF9700%2B%2528Copy%2529.jpg

Jednak w tym przypadku nadzieja była matką głupich. Nic a nic nie jest lżej. To już gehenna. Uruchamiam tajemnicze pokłady energii.

https://2.bp.blogspot.com/-xMyAxoDLxAY/WSH362P-84I/AAAAAAAAQxY/YPROEJE_ai0RWuCeW7f56UqA-XJckOYMACLcB/s1600/DSCF9697%2B%2528Copy%2529.jpg

Jakieś pięć kilometrów do mety. Śmieszny dystans. Lecz mi do śmiechu nie jest. Męczę się. Gdy wysuwam się na czoło tej zmarnowanej grupy, jakoś szybciej mi to idzie.

https://2.bp.blogspot.com/-CNQyi9EbDDQ/WSH4JwLbVLI/AAAAAAAAQxc/UNRDSjxNgegM0kF3M5HH0pPIYcM8zJM2gCLcB/s1600/DSCF9723%2B%2528Copy%2529.jpg

Lecz Krasna szmaci mnie nadal bez opamiętania. To był koszmar.

https://1.bp.blogspot.com/-2kuqmZoPP7Q/WSH4TYyxIqI/AAAAAAAAQxg/myGAaN-O-fUOvkYsZrQPYu16gfL1EByAwCLcB/s1600/DSCF9726%2B%2528Copy%2529.jpg

Gdzieś w tej głuszy mijamy jakiś obóz. Pewnie harcerzy. Nawet nie komentowali tego, co zobaczyli. Obnoszę jeszcze jedną przeszkodę. Na innych kajak skrzypi i wyje z bólu. A ja razem z nim. To mój kajakowy czyściec.

https://3.bp.blogspot.com/-oTeOlXZHRmM/WSH4jwqXkyI/AAAAAAAAQxk/DTQr-Qgf5w4S04cQWCf-IqXI8aSQF-vqQCLcB/s1600/DSCF9704%2B%2528Copy%2529.jpg

Oj nieprędko pojadę na zwałki. Liczyliśmy się, że będzie ciężko. Pewna doświadczona grupa tam poległa. Ale tego co tam zastaliśmy nie wyobrażał sobie nikt. To nie było zlekceważenie rzeki. Najzwyczajniej w świecie, tego nie mogliśmy sobie wyobrazić. To trzeba przeżyć.

https://3.bp.blogspot.com/-sP_2Pca5SWg/WSH42mIP8bI/AAAAAAAAQxo/88p03iiBVMkivaRQJriZJ5_oMB46ddxzwCLcB/s1600/DSCF9692%2B%2528Copy%2529.jpg

Zielono, dziko, nieuczęszczany szlak. Lecz ilość powalonych drzew przesłania to wszystko. Było nas tam trzech. Pewnie każdy będzie miał inne zdanie na temat tego spływu.

https://4.bp.blogspot.com/-wYOYfejhDUE/WSH5yQeWTWI/AAAAAAAAQx0/2JVCVOapmgg0XCuO_dxivT8NG04KKDCegCLcB/s1600/DSCF9713%2B%2528Copy%2529.jpg

Moje dzisiaj jest straszne. Może kiedyś, w przyszłości... może będę wracał do niego z uśmiechem. Ale tylko z uśmiechem, bo przeżyć tego i stawić ponownie czoła Krasnej - w życiu. Tam kajak tylko przeszkadza.

https://2.bp.blogspot.com/-Ul6JcrnNt38/WSH5JJJdZfI/AAAAAAAAQxs/AuAU2_bsLnw8mIL6URHNcO77ZyoLkRl_ACLcB/s1600/DSCF9669%2B%2528Copy%2529.jpg

W końcu zbawienny krzyk Piotra - most!!!!! Do ujścia jakieś trzysta metrów. Nawet przez myśl nam nie przeszło, by tam płynąć. A co tam może być? Głusza, dzicz i drzewa. Mnóstwo drzew. Mnie Krasna zamordowała. Trzynaście kilometrów, ponad dziewięć godzin. Istne szaleństwo.

https://4.bp.blogspot.com/-qPUebhfaPeM/WSH5Z_EFz3I/AAAAAAAAQxw/g99HV68EeTMkVmeuyH0XGk2a3q6vNgJRACLcB/s1600/DSCF9730%2B%2528Copy%2529.jpg

Nie wiem ile zjadłem pająków? Ile mrówek? Ile innych insektów? No tak - "Natura 2000". Nie będę tam wracał. Nawet jak z czasem ten spływ nabierze jaśniejszych barw. Spłynąłem. Odhaczam i tyle tam po mnie. To co tam się dzieje, nie ma nic wspólnego z pływaniem. Czy byłem dumny gdy przebierałem się w suche ciuchy pożyczone od Tomka? Nie byłem. Miałem dość. Nie wydaje mi się abym tyle nagrzeszył, by znowu tam wracać. Jeśli mam jeszcze kiedyś zobaczyć dolinę Krasnej, to tylko od strony lądu.
przez Pointer
22 maja 2017, o 08:25
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

cron