| Biuro Turystyki Kajakowej AS-TOURS | PROZONE - wypożyczalnia kamer GoPro! | KONKURS RELACJA MIESIĄCA |

Znalezione wyniki: 73

Wróć do listy podziękowań

2017.07.16-19. Sanok - Przemyśl (San)

Rower już był spakowany i gotowy do podróży. Miały być góry świętokrzyskie na dwóch kółkach. Jednak jeszcze tym razem rower musiał przełknąć wyższość kajaka. Góry świętokrzyskie musiały zaś tym razem uznać wyższość Bieszczadów. Z braku finansów tegoroczny "spływ wakacyjny" nie należał do wielce ambitnych. Korzystając z okazji zabieram się z Arturem i niedawno poznanym Tomkiem i jego rodziną do Sanoka. Założony dystans spływu nie powalał na kolana, lecz liczyć się miało zupełnie co innego. W końcu udało się wyrwać ze Starachowic.

Niedziela 16 Lipca

Dzień w podróży. Ze Starachowic via Ćmielów, Sandomierz, Rzeszów

https://1.bp.blogspot.com/-3b5COL64RVA/WXG7UYE-gNI/AAAAAAAAQ74/n6UOg3exjmYb7mtWsQYa8_n_Mts46HdjwCLcBGAs/s1600/DSCF0564%2B%2528Copy%2529.jpg

meldujemy się późnym popołudniem w Sanoku na polu campingowym "Sosenka" tuż nad brzegiem Sanu. Reszta spływowiczów już tam czekała. Było nas w sumie 18 głów. Sporo luda. Rozbijam namiot i udaję się do miasta.

https://2.bp.blogspot.com/-LR6x5gHzH10/WXG7dnCK93I/AAAAAAAAQ78/Utl9_8DvuNwoXY8D0L9Oo0uOaNKRpUlvwCLcBGAs/s1600/DSCF0567%2B%2528Copy%2529.jpg

Wiele nie zobaczyłem, ale miałem już przedsmak tego, co mnie będzie czekać.

https://1.bp.blogspot.com/-yiKGNgpmapQ/WXG7kjHJq9I/AAAAAAAAQ8A/TY0Cae7sA7s4s6cLj9hfs_eRn_rqc3rswCLcBGAs/s1600/DSCF0576%2B%2528Copy%2529.jpg

Piękne widoki, piękne góry dookoła.

https://1.bp.blogspot.com/-5rrlMlamsSk/WXG7sB4-mdI/AAAAAAAAQ8E/w5iicO7NHPoyLmjMKmCgxdm07jjJuOfAwCLcBGAs/s1600/DSCF0571%2B%2528Copy%2529.jpg

Wieczorek integracyjny przy ognisku. Tu z imienia nikogo nie wymienię, gdyż pamięć słaba i nie chciałbym kogoś pominąć.

https://4.bp.blogspot.com/-3pXtycegKZI/WXG75EIZVXI/AAAAAAAAQ8I/lRTsEq2juUchOlXToS-X-2J0zfbrUelrwCLcBGAs/s1600/DSCF0582%2B%2528Copy%2529.jpg

Gdy nasze ognisko przygasa udaję się do "sąsiadów". Tam do późnych godzin nocnych, czy może już do wczesnych godzin porannych (jak kto woli) zawiązuję sojusz świętokrzysko - dolnośląski z poznaną tam rodziną.

Poniedziałek 17 Lipca

Późnym rankiem przyszło mi zapłacić bólem głowy za wczoraj. Zwijam swój obóz i niecierpliwie czekam na wodowanie. Oj byłem już wyposzczony od kajaka.

https://2.bp.blogspot.com/-n2EGFfYVi1k/WXG8Uk-19MI/AAAAAAAAQ8M/fNQMdWkHB5Q7iBAzdE-fGEARxbz8DaiWACLcBGAs/s1600/DSCF0587%2B%2528Copy%2529.jpg

Nic dziwnego, że jako pierwszy z tej armady ląduję na rzece.

https://4.bp.blogspot.com/-r4LwYV5UVmU/WXG8ecZyVPI/AAAAAAAAQ8Q/OgHWEULDxSQ3Wt3M_82-5m6kfs3TNCUZgCLcBGAs/s1600/DSCF0589%2B%2528Copy%2529.jpg

A że i to wodowanie się przeciąga, ruszam powoli przed siebie. Z brzegu wydawało się, że może być trochę mało wody. Owszem, za wiele jej nie było, ale wystarczyło. Mijam most w Sanoku, a za nim...

https://2.bp.blogspot.com/-5fU5QQga2O8/WXG8sjn8GtI/AAAAAAAAQ8U/o_9kIhdlE6sJx0EGRCa1xcVgaGYAyHqvgCLcBGAs/s1600/DSCF0595%2B%2528Copy%2529.jpg

No właśnie. Dużo sobie obiecywałem po tym odcinku Sanu, ale czy aż tyle?

https://1.bp.blogspot.com/-Oh-h4zIw-FM/WXG84NmN1OI/AAAAAAAAQ8Y/1gVsfeRqCog7ttslm424gjoELBgHXXq8wCLcBGAs/s1600/DSCF0607%2B%2528Copy%2529.jpg

Coś pięknego. Niby góry mam pod nosem, jednak to nie to. Te są inne. I nie ma co porównywać ich z "moimi".

https://2.bp.blogspot.com/-eungg0EsFF0/WXG9CGzIpGI/AAAAAAAAQ8c/DIVeVRxlOF8vLVwjcNAjN9IlW5NVBFKEgCLcBGAs/s1600/DSCF0611%2B%2528Copy%2529.jpg

Bajkowe krajobrazy. Piękne zielone wzgórza. Szczyty po obu brzegach. Szczyty przede mną. Za nimi kolejne cierpliwie czekają na mnie, spowite jakby mgłą, by po kilku zakrętach ukazać mi się już w całej swojej dostojności.

https://2.bp.blogspot.com/-zlwZiVFiGds/WXG9Me1OMkI/AAAAAAAAQ8g/KMiOXqfxGjgYQd_WjP5A65SwDiU48YnSACLcBGAs/s1600/DSCF0612%2B%2528Copy%2529.jpg

Mnóstwo czapli i bocianów. Bardzo malownicze ptaki.

https://4.bp.blogspot.com/-u4aJyzNJaCQ/WXG9YrLmC5I/AAAAAAAAQ8k/0NbBcCuWRUw6vEafrcGjV4tuubFgCWboACLcBGAs/s1600/DSCF0615%2B%2528Copy%2529.jpg

Odpływam zupełnie od reszty. Mam rzekę i wszystko co ona chce pokazać tylko dla siebie. Zresztą jakoś i tak wolę pływać w mniejszym gronie. Tu natomiast chcę być zupełnie sam.

https://3.bp.blogspot.com/-5GNgNfKWdvE/WXG9njrTiHI/AAAAAAAAQ8o/LZT-o6kDcGY-MCylu0JTkp5j3rDdcwTIQCLcBGAs/s1600/DSCF0618%2B%2528Copy%2529.jpg

To moje trzecie spotkanie z Sanem. Do dziś nie było mi dane zobaczyć go w promieniach słońca. Nie widziałem go też nigdy tak wysoko. Świat potrafi być piękny. Każdy kolejny meander odkrywa przede mną kolejne swoje tajemnice.

https://1.bp.blogspot.com/-REbF1gJglLU/WXG9zBIFqSI/AAAAAAAAQ8s/fy9zAdOcpnocnFlMGaVQpP55K_P7uRFSwCLcBGAs/s1600/DSCF0625%2B%2528Copy%2529.jpg

Mimo iż płynę ślamazarnie i tak co jakiś czas odkładam wiosło by chłonąć te okoliczności przyrody. Gdy dochodzą mnie pozostali, kilka mocniejszych pociągnięć wiosłem i znów jestem sam na sam z górami i Sanem.

https://2.bp.blogspot.com/-4P8JfINq-6g/WXG9_YUtOtI/AAAAAAAAQ8w/hYCdAl5rVzs0OYBJT5jF5Mp8caIJCFEKwCLcBGAs/s1600/DSCF0633%2B%2528Copy%2529.jpg

Po południu ląduję na brzegu w pewnej bieszczadzkiej wiosce.

https://2.bp.blogspot.com/-9Dp6LDa81kk/WXG-IgcJYqI/AAAAAAAAQ80/QLTgvu2AdhQlyIkTzbv-0cYGjc_xdfglgCLcBGAs/s1600/DSCF0639%2B%2528Copy%2529.jpg

Poszukiwania sklepu, do prowiantowanie, drugie śniadanie.

https://1.bp.blogspot.com/-TjKzM3w_5vI/WXG-QtbIM4I/AAAAAAAAQ84/eryCefC9NUsN5-rDoHOorv4E0xWgxLwAgCLcBGAs/s1600/DSCF0640%2B%2528Copy%2529.jpg

Dopływa reszta floty. Nie daje mi spokoju myśl, że w takim tempie, to o Przemyślu już dziś można zapomnieć. Zresztą poza mną chyba nikt nie był zainteresowany, aby tam dopłynąć. Postanawiam dalszą podróż kontynuować samemu. Ruszam dalej sam. I znowu cała rzeka należy tylko do mnie.

https://2.bp.blogspot.com/-NxIw3WJUs98/WXG-iVQahTI/AAAAAAAAQ88/E0VVu_oA1vEgK9-ernn7lUX8C-CKJPWJQCLcBGAs/s1600/DSCF0635%2B%2528Copy%2529.jpg

Ten odcinek Sanu jest niepowtarzalny. Po drodze przepływam miejsce zwane "Ptasim uskokiem". Okazałe bystrze, okazałe głazy w nurcie. Woda tu rwie niemiłosiernie. Najgorsze są przeszkody ukryte tuż pod taflą. Miejsce to potrafi podnieść adrenalinę.

https://3.bp.blogspot.com/-XzzEnc7Alqg/WXG_Lo7RtII/AAAAAAAAQ9A/it75LAawoX0bq-YpzxSnusvZ77NMHvmLwCLcBGAs/s1600/DSCF0592%2B%2528Copy%2529.jpg

Nim się obejrzałem dopływam do promu, gdzie dzisiaj zakładaliśmy nocleg. W głowie był Przemyśl - więc jeszcze raz to przemyślałem. Zostaję tu i postanawiam poczekać na pozostałych.

https://3.bp.blogspot.com/-HY3uYhh2qPQ/WXG_Xn4743I/AAAAAAAAQ9E/VHlUiwmriaEbFhkhujmLT_26CSscy5mbwCLcBGAs/s1600/DSCF0653%2B%2528Copy%2529.jpg

Zanim się doczekałem ucinam długą, interesującą pogawędkę z przewoźnikiem promowym. Robię też kilka kursów przez rzekę owym promem. Zawsze to jakaś odmiana. Gdy jesteśmy w komplecie, z niewielkimi problemami negocjacyjnymi rozbijamy obóz na polu namiotowym.

https://1.bp.blogspot.com/-U97chtvUnIA/WXG_hYRtj2I/AAAAAAAAQ9I/NUxantjZ29cp3jddKcH2JlsVQ0Bx0v-MwCLcBGAs/s1600/DSCF0654%2B%2528Copy%2529.jpg

Kolejny wieczorek integracyjno - zapoznawczy. Bez ogniska, lecz przy dźwiękach gitary.

Wtorek 18 Lipca.

Tradycyjnie już jako pierwszy melduję się na wodzie. Dziś odpływam od reszty od razu. Na nikogo nie czekam. To szczególny dzień dla mnie. Po kilku minutach bowiem, pokonuję granicę czterech tysięcy kilometrów w kajaku. Odkładam wiosło i myślę. Trochę o kajakach, trochę o P(p)rzemyśle(u)...

https://1.bp.blogspot.com/-UFWjZDbMMKM/WXG_6FlfOhI/AAAAAAAAQ9M/IBh3OtfCqlkEdJ39LrbetV5MIsZAtN6ogCLcBGAs/s1600/DSCF0658%2B%2528Copy%2529.jpg

Tempo chyba jeszcze wolniejsze niż wczoraj. San nie traci nic na swoim uroku. Słonecznie, zielono, górzyście, pięknie.

https://3.bp.blogspot.com/-0z9S6uOUmio/WXHAL085xjI/AAAAAAAAQ9Q/Gaewpc0-Dv8oTyc_YHT2njhWOjK-uvIhACLcBGAs/s1600/DSCF0681%2B%2528Copy%2529.jpg

I tak podążam samotnie tą baśniową krainą, nie pozwalając nikomu się doścignąć do samego Dynowa.

https://4.bp.blogspot.com/-B2HZYDYjOl8/WXHAXHVU1yI/AAAAAAAAQ9U/bdv4X3jleyQpt8inZEMxPFI3LKj5BZoBwCLcBGAs/s1600/DSCF0688%2B%2528Copy%2529.jpg

Tu znowu poszukiwania sklepu. Drugie śniadanie... Gdy jesteśmy w komplecie, otwieram jak zwykle symbolicznego szampana, aby symbolicznie otworzyć również kolejny "tysiąc" w kajaku.

https://3.bp.blogspot.com/-P37-kuMAJus/WXHAi3-YYII/AAAAAAAAQ9Y/w8WJkv3zo447W83pQMiQo20St1aTQlNlgCLcBGAs/s1600/DSCF0690%2B%2528Copy%2529.jpg

Jako, że odtąd San jest już mi znany, trzymam się na czele peletonu, lecz już w zasięgu wzroku z łajbami którym chce się jeszcze płynąć. Słońce spieka co odsłonięte ciało.

https://1.bp.blogspot.com/-s0NwdPeWlLY/WXHAuorO6hI/AAAAAAAAQ9c/yLEGkZMnmyUjK0zWvqjgDNlgrVXyQL3-wCLcBGAs/s1600/DSCF0693%2B%2528Copy%2529.jpg

Góry też już coraz niższe i coraz mniej ich dookoła.

https://2.bp.blogspot.com/-zAYYe1dO4oE/WXHA-Dv2h4I/AAAAAAAAQ9g/hhU6lZ3FZLsMg_oW5QQaDbGgMhuIJEoWACLcBGAs/s1600/DSCF0700%2B%2528Copy%2529.jpg

Zmienia się krajobraz, zmieniam i ja zdanie. Podejmuję decyzję, ze nie zrezygnuję z Przemyśla. Odłączam się od grupy i odtąd już samemu na własna rękę płynę ku mecie.

https://2.bp.blogspot.com/-y2XsvIQW5Yw/WXHBH35Q66I/AAAAAAAAQ9k/ey6gfFXQHNEIB35_dD8TEYQRJEKAYkQeACLcBGAs/s1600/DSCF0708%2B%2528Copy%2529.jpg

Narzucam sobie mocne tempo, by podgonić nieco dystansu. Mijam miejsca które mam jeszcze w pamięci po ostatniej wizycie na Sanie.

https://2.bp.blogspot.com/-a_PViqHPj-0/WXHBVBxwbMI/AAAAAAAAQ9o/8PKxreCfKIIejoSBqMX9wyzzr2rl-Bd5gCLcBGAs/s1600/DSCF0714%2B%2528Copy%2529.jpg

Sensowne miejsce na nocleg znajduję gdy słońce już zaczyna chować się za horyzontem.

https://4.bp.blogspot.com/-1DkgPiWGFx0/WXHBhiM_a_I/AAAAAAAAQ9s/WBB8KF1YuCAM7quGOlcI78ZZoWNXiRjBwCLcBGAs/s1600/DSCF0711%2B%2528Copy%2529.jpg

Rozbijam namiot. Jestem sam na sam i San :) . Oddycham pełną piersią.

https://2.bp.blogspot.com/-lZEvXzTTP1o/WXHBu8VbLOI/AAAAAAAAQ9w/uX16ZmjBr0QCFGoVJljBu9_fVVyPgKx2wCLcBGAs/s1600/DSCF0719%2B%2528Copy%2529.jpg

Bez pól namiotowych, bez zgiełku ludzi. I to jest mój kajakowy świat. Nie chcę nikogo obrazić, ale ja już taki jestem. Lubię te samotne włóczęgi po rzekach.

Środa 19 Lipca.

Po samotnej nocy w głuszy wstaję skoro świt. Wreszcie wyspany i wypoczęty. Gotowy na resztę drogi. Wszystko spowija jeszcze poranna mgła. W takich okolicznościach i zwykłe śniadanie urasta do rangi uczty.

https://2.bp.blogspot.com/-YFkhT0HJZW4/WXHCAh0NsYI/AAAAAAAAQ90/YpDoFZeKVJQ_QxkkhYSxEKJ1Xmda4lQtgCLcBGAs/s1600/DSCF0725%2B%2528Copy%2529.jpg

Gdy tylko mgły ulatują jestem już na wodzie. Mimo już coraz bardziej nizinnego krajobrazu, wszystko prezentuje się wspaniale. I poranne powietrze jest lepsze do pływania.

https://2.bp.blogspot.com/-QmZJZzRLFgc/WXHCMfb9u7I/AAAAAAAAQ94/3O4HJqOvZLcNUbkNmK4H2Pl7xHzHZkgJwCLcBGAs/s1600/DSCF0733%2B%2528Copy%2529.jpg

Idzie mi wszystko sprawnie. Mijam promy, mosty...

https://4.bp.blogspot.com/-wjCbDdDissY/WXHCWtwXp3I/AAAAAAAAQ98/fL9brYbezL8vy_GS1FUn1W4pd5B_gmN6gCLcBGAs/s1600/DSCF0739%2B%2528Copy%2529.jpg

Z rana i czaple są takie bardziej ospałe, choć złapać je w aparacie - dla mnie póki co niemożliwe. Bociany są zdecydowanie bardziej fotogeniczne.

https://3.bp.blogspot.com/-3vXTngBZ2m0/WXHCj1g20SI/AAAAAAAAQ-A/YvLGB3HQBt87ijlNAP_fP_MO-B3TtJVngCLcBGAs/s1600/DSCF0686%2B%2528Copy%2529.jpg

Tempo trzymam nadal mocne, by nie musiał transport czekać na mnie w Przemyślu. A sam San? Pozwolił mi przeżyć prawdziwe Deja Vu.

https://1.bp.blogspot.com/-FAM2UDWig9g/WXHCzVl2UnI/AAAAAAAAQ-E/Qon9bFm9lSAixYCkNb1iKhbZRgFKOzVrQCLcBGAs/s1600/DSCF0742%2B%2528Copy%2529.jpg

Jak ja w kajaku i na tej rzece, to i deszcz nie jest żadnym zaskoczeniem. Za Krasiczynem doganiają mnie ciemne chmury.

https://4.bp.blogspot.com/-VgCeIHRFHUo/WXHDD1UeWTI/AAAAAAAAQ-I/uYM1BG_vBqs21l4nWZ3ZxKXKPJjOP3rbwCLcBGAs/s1600/DSCF0747%2B%2528Copy%2529.jpg

W końcu zaczyna się regularna ulewa. Przeczekałem to w towarzystwie insektów pod drzewem.

https://1.bp.blogspot.com/-zxeFIFqw3qc/WXHDPSnCPOI/AAAAAAAAQ-M/U54XtQMJtlQ2nWCBXAIZ6L3cW47MVPU-gCLcBGAs/s1600/DSCF0750%2B%2528Copy%2529.jpg

Około 14:00 melduję się przy stopniu wodnym na początku Przemyśla. I tu ambitny plan zwiedzenia miasta bierze w łeb.

https://4.bp.blogspot.com/-j1SMFTTu6D8/WXHDY1m7WZI/AAAAAAAAQ-Q/rSxowES3a1s7L8Rq0655jSRW65mhf_HBACLcBGAs/s1600/DSCF0754%2B%2528Copy%2529.jpg

Część gratów po jednej stronie progu. Kajak po drugiej i ja po środku a nad tym wszystkim ogromna burza.

https://2.bp.blogspot.com/-C-Rk805V8OM/WXHDmYrS95I/AAAAAAAAQ-U/zmGmZUvHgI0GIBicI-ESVDhj99mnzz8ZQCLcBGAs/s1600/DSCF0757%2B%2528Copy%2529.jpg

Wszystko doszczętnie przemoczone. Do tego jakiś głos w megafonie nakazujący opuścić to miejsce. Naszą kłótnię pewnie jeszcze długo będą słyszeć w samym mieście.

https://2.bp.blogspot.com/-hZljwKE4r4k/WXHDueZJ-hI/AAAAAAAAQ-Y/W9zl_mrv1Ac4FnCXkgr0twCgyuuQah_NACLcBGAs/s1600/DSCF0755%2B%2528Copy%2529.jpg

Gdy deszcz odpuszcza wsiadam w łódkę i kilkadziesiąt metrów w górę rzeki. Rozbijam obóz i czekam... czekam i czekam. Resztą pożywienia dzielę się z miejscowymi kaczkami.

https://4.bp.blogspot.com/-81Uh2D4tc5g/WXHD5JfEWuI/AAAAAAAAQ-c/JSOlmRySEtcvD7pIK0sZsC352RNXUcOqgCLcBGAs/s1600/DSCF0766%2B%2528Copy%2529.jpg

Dołącza do mnie wędkarz. Ileż to historii o Przemyślu poznałem. Z ciekawszych rzeczy - topię telefon. Zostaję tam bez żadnego kontaktu z pozostałymi. Robi się mniej przyjemnie. Dołącza do nas Tomek z Tychów na swoim pontonie. On popłynie jutro dalej. Ratuje mnie telefonem. Wiem przynajmniej, że i reszta już wie, gdzie mnie szukać. Około 22:00 jestem w długiej drodze powrotnej. San zaprezentował mi się z zupełnie innej strony niż dotychczas. Piękna, górska rzeka. Na koniec tradycyjnie mnie przemoczył. Utwierdził mnie też w tym, co chyba wiedziałem i wcześniej.

Mianowicie: jestem na wodzie sam sobie sterem i okrętem. Tak lubię i niech tak będzie. Z drugiej strony... Do zobaczenia na szlaku.
przez Pointer
25 lipca 2017, o 07:00
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

2017.12.01. Skarżysko Kamienna - Wąchock (Kamienna)

Mało pływałem ostatnimi czasy. Spore zmiany. Na obolałe serce lekarstwo znalazłem, a może samo lekarstwo znalazło mnie? Gorzej z obolałym ramieniem. Kilka gabinetów lekarskich i diagnoza: niejaki ucisk od kręgosłupa. Dla pływającego kajakiem, to jak wyrok śmierci. Kolejne wyroki, a raczej tortury, wykonywała już pani pielęgniarka w gabinecie zabiegowym przez cały tydzień, za pomocą igieł i strzykawek. Ta kuracja spowodowała, że prócz obolałego barku, doszedł ból zakończenia pleców... Do tego zima dała już o sobie znać. Biały puch w ciągu jednego dnia pokrył cały Staropolski Okręg Przemysłowy. Jak dla mnie, to najlepiej byłoby to wszystko przespać. Skoro się nie da, jedynym ratunkiem pozostaje kajak. Udaje zwerbować mi się Piotra (PRUS) na małe sprawdzenie skuteczności wspomnianych zastrzyków. Gdy ostatnim razem płynąłem w jego towarzystwie wszystko było zielone, rozgrzane lipcowym słońcem do granic możliwości. Dzisiejsza aura, to już zupełnie inna bajka. Wiozę te swoje, obolałe zwłoki do Wąchocka, skąd już we dwóch ruszamy w kierunku mostu przy ulicy Pięknej w Skarżysku Kamiennej. Nie sililiśmy się na jakieś wyszukane rzeki. Ot, stara, poczciwa Kamienna. Raz, że blisko domu, dwa, że nie wiem, czy w ogóle powinienem już wsiadać do kajaka, trzy, że w tej białej scenerii, nawet najbardziej opływana rzeka powinna zaspokoić gusta. Niezwłocznie zrzucamy kajaki. Przejeżdżający kierowcy z niedowierzaniem patrzą na naszą krzątaninę.

https://1.bp.blogspot.com/-UxUrsJ6O7_8/WiFQsbGZsKI/AAAAAAAARbg/p7o_SGToSQ0LM1WXf8lBTiVTtwSMcZsDwCLcBGAs/s1600/DSCF3060%2B%2528Copy%2529.jpg

My zaś dzielnie zsuwamy się w kierunku rzeki. Jest bajecznie. Cicho, głucho i biało.

https://3.bp.blogspot.com/-a15v87nQVC0/WiFQ5uw6C8I/AAAAAAAARbk/e_3youH_bBMN-d6BR5OCdxHDLoGAaapvgCLcBGAs/s1600/DSCF3062%2B%2528Copy%2529.jpg

Tu zamieniam biel fartuchów lekarskich na biel śniegu. A więc kuracja zastrzykami zastąpiona kuracją przez wiosło.

https://4.bp.blogspot.com/-vWnxRc0Hvyk/WiFYlS0hOmI/AAAAAAAAReU/XOvXT3MSQukCn8WLKVckM7EbvAFYAEuJwCLcBGAs/s1600/DSCF3080%2B%2528Copy%2529.jpg

Zdecydowanie przyjemniejsza. Może Ciechocinek to nie był, lecz też było... fajnie.

https://2.bp.blogspot.com/-E4lbR9ie5wI/WiFZJmK7rsI/AAAAAAAARec/3QjcnEX5_csFBJbd5fP7CWJSp499j_f4wCLcBGAs/s1600/DSCF3090%2B%2528Copy%2529.jpg

Śnieg pokrywa wszystko. Do tego masa wody. Chyba nigdy przy takim stanie tu nie pływaliśmy.

https://3.bp.blogspot.com/-O6vOIDCRE_8/WiFRFtZoxYI/AAAAAAAARbo/-toEC5_bYKYLcbfQG5mtQrsI6m1s_RTZwCLcBGAs/s1600/DSCF3063%2B%2528Copy%2529.jpg

Pierwsze, niepewne ruchy wiosłem. Ramię boleć boli, lecz wielkiego wyboru nie mam. Płynąć trzeba. I chcę płynąć.

https://3.bp.blogspot.com/-wkQWqeqb8qk/WiFZ47kj3CI/AAAAAAAAReo/H-beI2rtyiwpxe8mdCc0MHR2W97leK2qgCLcBGAs/s1600/DSCF3122%2B%2528Copy%2529.jpg

W takiej scenerii, to rzadkość i sama przyjemność.

https://2.bp.blogspot.com/-pu1RvB5cReU/WiFRY5Ivz4I/AAAAAAAARbw/g-_pqr0OWlQA2QclPXenSgHmey_-NCWSwCLcBGAs/s1600/DSCF3067%2B%2528Copy%2529.jpg

Wysuwam się na czoło tej eskapady. Chcę to obfotografować. Nie chcę też psuć kadrów koledze. Naprawdę ta biała pierzyna robi piorunujące wrażenie.

https://3.bp.blogspot.com/-c1jTDzrG4oc/WiFRm_N_uYI/AAAAAAAARb0/W3gTaWCegSQ3W8PKcgLNR99KltQTFZFMgCLcBGAs/s1600/DSCF3069%2B%2528Copy%2529.jpg

Kamienna z królowej tych ziem przeistoczyła się w królową śniegu.

https://2.bp.blogspot.com/-k9WaHVt187k/WiFRx9Br1LI/AAAAAAAARb4/gkEdlRvbmrYSRCCEJ80SFdB5GnQk_fNzgCLcBGAs/s1600/DSCF3071%2B%2528Copy%2529.jpg

Szybko jednak rozgrzane głowy chłodzi. Sypie śniegiem zalegającym na drzewach na kajaki, na czapki, za kołnierze.

https://1.bp.blogspot.com/-DKJe_gzBrS0/WiFSBBfZw4I/AAAAAAAARcA/S3vzhEJwVaQSQvnMDx-XFK1TM0q-HeDJQCLcBGAs/s1600/DSCF3068%2B%2528Copy%2529.jpg


Po kilku zakrętach daje też znać, że tak łatwo nam dzisiaj nie pójdzie. Niesiona przez nią masa wody wyprawia cuda.

https://3.bp.blogspot.com/-yP1aCbaSCUc/WiFSOnrQIzI/AAAAAAAARcE/5ziVZa0dOiM-r8c0VFFwAnCTjfqmfSBCQCLcBGAs/s1600/DSCF3081%2B%2528Copy%2529.jpg

Drapieżne meandry, pozatapiane konary, to wszystko sprawia, że na sielankę nie ma czasu. Pełna koncentracja na płynięciu i pełna koncentracja na otaczającej nas krainie baśni.

https://1.bp.blogspot.com/-BrjC4Mv-twg/WiFSZyLqgsI/AAAAAAAARcI/j1B5zvgEf24Qh2WP5AFZUkg8Buj3_DeyACLcBGAs/s1600/DSCF3083%2B%2528Copy%2529.jpg

Pod jednym nisko pochylonym drzewem przepływam tyłem. Zresztą i Prusowi lepiej nie poszło. I tak chwała, że tylko w ten sposób to się skończyło. Ciężko okiełznać dzisiaj tę rzekę.

https://4.bp.blogspot.com/-Jv13adwUDBw/WiFSkhAmKMI/AAAAAAAARcQ/JltJQQXAVnA5BqXTH3CQfEOitwzBqEmZwCLcBGAs/s1600/DSCF3084%2B%2528Copy%2529.jpg

Pierwsza wysiadka przy powalonym drzewie. Lecz to co maluje przyroda na brzegach, także jest niepowtarzalne.

https://3.bp.blogspot.com/-TQpH6FJpf64/WiFSxX7jnbI/AAAAAAAARcU/6qMZxIYBhlgfxlTV7OBOWrbYppFacihzgCLcBGAs/s1600/DSCF3085%2B%2528Copy%2529.jpg

Kamieniste progi i bystrza pozatapiane. Suniemy przed siebie aż miło.

https://4.bp.blogspot.com/-38GgpwiXtdU/WiFS7g91FaI/AAAAAAAARcY/cUhysqmPrtIbafT37ePNiMdpZpS9ijZIACLcBGAs/s1600/DSCF3087%2B%2528Copy%2529.jpg

No może nie zawsze miło, gdyż co chwilę spadające bryły śniegu miłe nie są.

https://3.bp.blogspot.com/-HGzsWB0J6Os/WiFTFlt0JXI/AAAAAAAARcg/wwMmjaVx8UMftIupPx63dUyY85fxXn_DACLcBGAs/s1600/DSCF3089%2B%2528Copy%2529.jpg

W mgnieniu oka dopadamy stary młyn w Łyżwach. Wody tyle, że właściwie można byłoby się pokusić o spłynięcie tego miejsca.

https://4.bp.blogspot.com/-9ONz5UlA7LA/WiFTScQennI/AAAAAAAARck/8CSz-Bw3LR03UvpK-lrd5Anc_65mg6tNACLcBGAs/s1600/DSCF3098%2B%2528Copy%2529.jpg

Lecz dzisiaj odwaga, czy może raczej głupota zastąpiona została rozsądkiem. Poza tym, czuję ból w ramieniu. Nie porywam się na takie przygody. Nie tym razem.

https://3.bp.blogspot.com/-jiHAvIkmsX0/WiFTb5Z69lI/AAAAAAAARco/7dv88yENx80jIs4fcLoi4hzF4gW0UJ4IgCLcBGAs/s1600/DSCF3096%2B%2528Copy%2529.jpg

Rzucamy się na powrót w tę kipiel. Kamienna dzisiaj zachwyca szczególnie.

https://4.bp.blogspot.com/-vgJ2kl9OpVg/WiFTqRpnYVI/AAAAAAAARcw/F4Rax3l-9lUe7uJmyujAvi9JuBAzQr3MgCLcBGAs/s1600/DSCF3091%2B%2528Copy%2529.jpg

Ani przez moment nie żałowałem decyzji o dzisiejszym spływie.

https://4.bp.blogspot.com/-1HYZHemBuEM/WiFTynknFtI/AAAAAAAARc0/1R93aszvkSEft7lWVj5-u6AbuxD0Wd13gCLcBGAs/s1600/DSCF3093%2B%2528Copy%2529.jpg

Ni zimno, ni mokre ręce, ni kontuzja barku, ni woda w butach nie są w stanie tego zakłócić.

https://3.bp.blogspot.com/-xu4rRFjx64Q/WiFT9dX4NqI/AAAAAAAARc4/WuG0PzeU-yITyVTy9ZpjjmkmgtoYMR9owCLcBGAs/s1600/DSCF3099%2B%2528Copy%2529.jpg

Zdziwienie pracowników kolei na widok kajaków na rzece - bezcenne.

https://2.bp.blogspot.com/-HPjiV4GhI0M/WiFUIJdCrrI/AAAAAAAARc8/PSD7DQ6xEvgNboinsPs7m5gCusyvNnXfgCLcBGAs/s1600/DSCF3102%2B%2528Copy%2529.jpg

Tak jak i chwile spędzone w tej krainie baśni.

https://3.bp.blogspot.com/-AxxFaFKBXMo/WiFUSuiuhHI/AAAAAAAARdE/eShlBmX_WrUdjAMcslYL4d7GAr70yCmIQCLcBGAs/s1600/DSCF3106%2B%2528Copy%2529.jpg

Kolejny próg. Bez przygód. Zatopiony pod wodą i tylko o jego tu obecności przypominają wysokie fale.

https://1.bp.blogspot.com/-3r97BnmYBOg/WiFUbq8vloI/AAAAAAAARdI/leWEe2lSRfw9fd-Qle7rmQKT6DpdEv1sACLcBGAs/s1600/DSCF3108%2B%2528Copy%2529.jpg

Jeszcze jedno powalone drzewo wygania nas z kajaków. I to jedyny minus dnia dzisiejszego. Bo o ile samo wiosłowanie nie sprawia mi wielkiego bólu, tak wysiadanie i nasuwanie fartucha już takowy ból za sobą niesie.

https://2.bp.blogspot.com/-ZY9TB636KIA/WiFUpya8DeI/AAAAAAAARdM/HfU5CAJcXAIZYeW4jMgL9-WOWtwrRsRtgCLcBGAs/s1600/DSCF3114%2B%2528Copy%2529.jpg

Natura jednak osładza tę niedogodność.

https://2.bp.blogspot.com/-VHfOxVciGhQ/WiFVB6S_BjI/AAAAAAAARdU/LqTcQyNqyUIhV5Tg9zIiESBaBlJpfczGgCLcBGAs/s1600/DSCF3123%2B%2528Copy%2529.jpg

W tej przepięknej scenerii dopływamy do kolejnego sławnego progu z palami. I on byłby dzisiaj do pokonania w łódce, lecz tu zarządzamy krótki postój.

https://2.bp.blogspot.com/-PQkmgsltdzQ/WiFVO99T83I/AAAAAAAARdY/1-TSo6OfpRI4CBM5QdFrBHZ13xe7OjhGgCLcBGAs/s1600/DSCF3140%2B%2528Copy%2529.jpg

Tu i kajaki sprawiają dziwne wrażenie. Sanki, może narty, ale kajaki? No cóż: pasja to pasja.

https://4.bp.blogspot.com/-pzrgcxPTLPs/WiFVYhACFII/AAAAAAAARdc/qSCE1qkMTTkvwPQk2o5Rg9iFxiATdNMKwCLcBGAs/s1600/DSCF3137%2B%2528Copy%2529.jpg

Odtąd czym bliżej końca, tym i jakby mniej śniegu.

https://1.bp.blogspot.com/-rMJHLMN8JW0/WiFVoizy3-I/AAAAAAAARdk/uL1d8rfWpjgIRiFAYL9ZKlGqxgi0Me6OgCLcBGAs/s1600/DSCF3131%2B%2528Copy%2529.jpg

I rzeka za Marcinkowem się uspokaja. Wąchocki zalew tuż, tuż. Woda już tak nie niesie.

https://1.bp.blogspot.com/-lydkYjQOe54/WiFV1E8kFzI/AAAAAAAARdo/QQqUiW1s_Bc9L-nZwmDFlu3SlDLYzfn8wCLcBGAs/s1600/DSCF3134%2B%2528Copy%2529.jpg

Brzegi mniej zadrzewione. Tu akurat latem bardziej mi się podoba.

https://2.bp.blogspot.com/-AgKwMuI-g74/WiFWEomT1YI/AAAAAAAARds/GLO00iakyQE7DfSHj9xCuCkSIAK7MdkkgCLcBGAs/s1600/DSCF3149%2B%2528Copy%2529.jpg

Jak to Piotr nazwał - "Taka Majówka...".

https://2.bp.blogspot.com/-gON321YBzRg/WiFWbfkERwI/AAAAAAAARd0/bm6t7dzQ43cavzVAzHGjTmjQ1Zex4WSGACLcBGAs/s1600/DSCF3148%2B%2528Copy%2529.jpg

I niby się nie ścigamy, niby fotografujemy, podziwiamy,

https://4.bp.blogspot.com/-QJXlN7LAh10/WiFWnxxpmDI/AAAAAAAARd4/XmoKRsAY6G4mM3f3bJ7BN_zN8pbBih2FgCLcBGAs/s1600/DSCF3156%2B%2528Copy%2529.jpg

a i tak nim się obejrzeliśmy dopadamy do wspomnianego zalewu.

https://1.bp.blogspot.com/-S9PzDmWA_CA/WiFW4-5fwxI/AAAAAAAARd8/WJyNAoUMdoE3MesNBd-xXejgilerH2oCwCLcBGAs/s1600/DSCF3145%2B%2528Copy%2529.jpg

Odkryta przestrzeń, trochę wiatru i przemoczenie dnia dzisiejszego daje mocniej o sobie znać.

https://1.bp.blogspot.com/-HevoEWo9CXY/WiFXEgYTsKI/AAAAAAAAReE/U2Ge0pVMBxERZUdd06d_q9QfaRLWtoXigCLcBGAs/s1600/DSCF3158%2B%2528Copy%2529.jpg

Kończymy tradycyjnie przy czymś, co chyba zwie się przystanią kajakową. Szybko poszło. Nie spodziewaliśmy się tego, że przed południem będzie po wszystkim.

https://3.bp.blogspot.com/-z5j_3h1J9lA/WiFXONIZNQI/AAAAAAAAReI/urdDP5VL9y07lVAf1RqBxMgJLyTyi84lQCLcBGAs/s1600/DSCF3160%2B%2528Copy%2529.jpg

Było dynamicznie, mokro, chłodno, lecz przede wszystkim pięknie. Takie zimowe pływanie jest naprawdę specyficzne. To trzeba poczuć na własnej skórze i zobaczyć na własne oczy. Jeśli taka ma być ta zima, to na pewno jej nie prześpię.
przez Pointer
1 grudnia 2017, o 16:08
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

2017.12.17. Przysucha - Wieniawa (Radomka)

Serce zostało w Starachowicach, myśli wędrowały po Wielkiej Brytanii, a ciało wylądowało na Mazowszu. Siedziało w kajaku i odkrywało nowe dla nas wody, nie nowej już rzeki. Artur, Robert (LOPSON) i ja. Żaden z nas tu nie pływał, a i pewnie niewielu przed nami. Radomka, bo o niej mowa, jest nam znana od zalewu Domaniowskiego. Czym wyżej, tym bardziej tajemnicze to dla nas wody. Ten dziewiczy rejs rozpoczynamy pod mostem na samym końcu Przysuchy. Pogoda jaka jest - każdy widzi. Nim dojechaliśmy na start, wszechobecną szarość próbowała zastąpić biel padającego dość odważnie śniegu.

https://3.bp.blogspot.com/-I_Ielk9xQHY/WjanX4lv7YI/AAAAAAAARms/wG98nzzegzIsY2v6b8oZJbw3AzkZ5FLHQCLcBGAs/s1600/DSCF3456%2B%2528Copy%2529.jpg

Czy tu Radomka pozbiera mnie w całość? Jakoś specjalnie na to nie liczyłem.

https://3.bp.blogspot.com/-xQlSFdXE_6k/WjanoEHAb2I/AAAAAAAARmw/TGDlSETluns7xtS7A3WYvkElVD15IU63gCLcBGAs/s1600/DSCF3457%2B%2528Copy%2529.jpg

Ruszamy w opadach dużych płatów śniegu.

https://2.bp.blogspot.com/-uONrp4a-24A/Wjan056JSTI/AAAAAAAARm0/k0l20fwk5oEkMHOU61aU9vZJudqwUGKJwCLcBGAs/s1600/DSCF3459%2B%2528Copy%2529.jpg

Dosłownie kilkanaście metrów i znowu śnieg sypie się do opuszczonych kajaków. Pierwsze powalone drzewo. Pierwsza przenoska. Pierwsza niespodzianka.

https://1.bp.blogspot.com/-VXdw1qoMHRk/WjaoCNT5JMI/AAAAAAAARm8/aMI0iVQ8Y4sbloX97D55GCxbyVi75DscgCLcBGAs/s1600/DSCF3462%2B%2528Copy%2529.jpg

Po kolejnych, dosłownie kilkunastu metrach - powtórka z rozrywki.

https://4.bp.blogspot.com/-kog9SsFT7W8/WjaoN8dINnI/AAAAAAAARnA/qF6XlJcCaWoYfBzQ43yAN_tucW73slIswCLcBGAs/s1600/DSCF3463%2B%2528Copy%2529.jpg

Do tego sporo bystrz. Szybko tam poczyna sobie ta Radomka. Zachodzę w głowę, o co tu chodzi? To nie ma nic wspólnego z tym, co ta rzeka pokazała mi dotąd.

https://4.bp.blogspot.com/-an1pEyK9poI/Wjaoal7OhBI/AAAAAAAARnE/MF3uqho1FHw7Zl4yHn2Qv0OqN8k0C75tACLcBGAs/s1600/DSCF3467%2B%2528Copy%2529.jpg

Sporo zwałek. Czysta woda i brzegi. Szybki nurt. Zaskoczeni jesteśmy wszyscy. Zaskoczeni na bardzo duży plus.

https://1.bp.blogspot.com/-6ZH3Pan-Dr4/Wjaol3dEoJI/AAAAAAAARnM/tzdpVdwmIrwstt540SV3UzY_J7oVbxQnACLcBGAs/s1600/DSCF3469%2B%2528Copy%2529.jpg

Żadnych prób regulacji koryta. Po prostu - pięknie. Jedyne co przypomina mi o tym, iż ziemie radomskie nie są dla mnie zbyt przyjazne, to niemiłosiernie drapiące i batożące mnie po głowie gałęzie.

https://1.bp.blogspot.com/-vaJ8ynkqTgM/Wjaoxuoo43I/AAAAAAAARnQ/UIMxDXgk05YOr-SvaCF_d8zANcNewLB-QCLcBGAs/s1600/DSCF3472%2B%2528Copy%2529.jpg

Zresztą jeśli chodzi o uciążliwość tego fragmentu rzeki, to jest ona tu wyjątkowo złośliwa. Każda gałąź, każdy konar, czy powalone drzewo układają się w taki sposób, jakby celowo ktoś to zrobił, by utrudnić nam dzisiejszą i tak dosyć trudną eskapadę.

https://2.bp.blogspot.com/-neDjm-jxbbs/Wjao9dAHA5I/AAAAAAAARnU/qguKRsY503MdoTGgvYEDcMr4dAKtn7eogCLcBGAs/s1600/DSCF3478%2B%2528Copy%2529.jpg

Przy niektórych przeszkodach w ramach pomocy samemu sobie głośno krzyczę w niebo głosy. Pomaga :D

https://2.bp.blogspot.com/-EgjICT2B2pY/Wjaq7GAQWRI/AAAAAAAARnw/2NHCvevwQ4wt3I-kPlagg93D9KpfBWLtgCLcBGAs/s1600/DSCF3490%2B%2528Copy%2529.jpg

Są i pojedyncze zwałki, których samemu nie idzie "ugryźć". Pomagamy sobie nawzajem. Przednia zabawa.

https://2.bp.blogspot.com/-RqUgsm6_oBg/WjapMN-sjqI/AAAAAAAARnc/JFIgdOSvgNsFXNhsu_uyqsv9pkUjV7wAACLcBGAs/s1600/DSCF3484%2B%2528Copy%2529.jpg

Trzymam się na przodzie stawki i przecieram szlak.

https://4.bp.blogspot.com/-OZq0xwefR10/WjapWXz4JNI/AAAAAAAARng/iWslYXhXgQQfgIMe8flnemKo1ot8MbTaQCLcBGAs/s1600/DSCF3486%2B%2528Copy%2529.jpg

Dość szybko śnieg przechodzi do historii. Za to pojawia się błękitne niebo i mocno oślepiające słońce.

https://1.bp.blogspot.com/-2YDb9xScFY0/Wjaqwm82n0I/AAAAAAAARns/KL8QhJEGVus7p2RbLe7wGGoCWpT3Yg6HwCLcBGAs/s1600/DSCF3493%2B%2528Copy%2529.jpg

Nie ułatwia nam to zbytnio spływu, ale sprawia, że Radomka jasno oświetlona grudniowymi promieniami słońca prezentuje się wyjątkowo ładnie.

https://4.bp.blogspot.com/-ImMH8j2clfM/WjarK-i0cdI/AAAAAAAARn0/n-SFh8Ek_e80KRSd1SNiudhvZ0qLZG71QCLcBGAs/s1600/DSCF3496%2B%2528Copy%2529.jpg

Na tym etapie jeszcze głośno nie mówimy, że zabawa zabawą, ale tempo mamy raczej wakacyjne.

https://4.bp.blogspot.com/-h3X1A2oHjTg/WjarU9Q1UTI/AAAAAAAARn8/iu2nwk_LNTwY6zIjuv9vKYmxY_8ossBLACLcBGAs/s1600/DSCF3499%2B%2528Copy%2529.jpg

A dni przecież dużo krótsze niż latem. Na jednej z przeszkód gubię rękawicę. Płynę więc bez.

https://2.bp.blogspot.com/-rs8S6C9rxT4/WjargXwfNDI/AAAAAAAARoA/5k-uYumJgOIvvUy30kFcf1y_uQjU079qACLcBGAs/s1600/DSCF3501%2B%2528Copy%2529.jpg

Duży dyskomfort. Zimna woda, i mnóstwo drapiących zmarznięte łapy gałęzi oraz powalone drzewa.

https://2.bp.blogspot.com/-_x--EscUtjc/WjarwSushDI/AAAAAAAARoE/hFQoF_o1TNEuTIWr8y2bna6vFH4b68qgQCLcBGAs/s1600/DSCF3508%2B%2528Copy%2529.jpg

Tę niedogodność jednak wynagradza rzeka swoją dzikością. Zupełnie się tego nie spodziewałem.

https://3.bp.blogspot.com/-CYnYxz5MsSY/WjasAlI1fpI/AAAAAAAARoM/BKcuibihuFA-4nc_i1o1gUtzvOaYsiHFwCLcBGAs/s1600/DSCF3503%2B%2528Copy%2529.jpg

Każdy pokonany zakręt odsłania kolejne piękne okoliczności przyrody. Nie ma się czego przyczepić. Tu Radomka jest przepiękna.

https://1.bp.blogspot.com/-AOxvABQZZq4/WjasWu6GsBI/AAAAAAAARoQ/JRqlC4xk2YwIuSSoW5lwTGcw2lxi5PQ8ACLcBGAs/s1600/DSCF3509%2B%2528Copy%2529.jpg

Spływamy dość wysoką kaskadę.

https://1.bp.blogspot.com/-mLNvCzd17Kg/Wjas_IHkG-I/AAAAAAAARoY/qJ0ukmlVO1kvM_Jx6-slrruQiFkDmrKWQCLcBGAs/s1600/DSCF3515%2B%2528Copy%2529.jpg

Rzeka ani trochę nie traci na uroku. Nie zamierza też nam ani na moment odpuścić.

https://2.bp.blogspot.com/-GuoLagbGZ9w/WjatNOmIpBI/AAAAAAAARoc/0P_hinMF1N8mgalbH39WFQ2MvHJZ1qzXACLcBGAs/s1600/DSCF3524%2B%2528Copy%2529.jpg

Dalej zwałkowo i bardzo uciążliwe. Lubię takie pływanie, ale czy zimą?

https://1.bp.blogspot.com/-tp3V8DCMNAg/WjatYw2wxBI/AAAAAAAARog/6-GooiruwWADzuEy0_q4UNrMVUJmfNcZgCLcBGAs/s1600/DSCF3529%2B%2528Copy%2529.jpg

Coraz bardziej powątpiewam, czy to był dobry wybór na dzisiejszy spływ. Nic o rzece nie wiemy, dystans dość ambitny.

https://4.bp.blogspot.com/-5y4wtUUZUsM/Wjatk3Xp-BI/AAAAAAAARoo/J1s3w--3kTYILMgAaBcW0F-U09U81UnXACLcBGAs/s1600/DSCF3535%2B%2528Copy%2529.jpg

Zaczynam czuć coraz większe zmęczenie. Do tego Radomka zdecydowanie wyhamowuje. Brak nurtu. Ciężko się wiosłuje.

https://4.bp.blogspot.com/-UvtUCc24JZA/Wjaui5QXSjI/AAAAAAAARo0/MZzJUjCF7eAGrFK5LAvPd1nf_V4QSaMIwCLcBGAs/s1600/DSCF3536%2B%2528Copy%2529.jpg

Zaczynają się rozlewiska. Rozlewiska pogrodzone niezliczoną ilością przeszkód.

https://1.bp.blogspot.com/-bs6nIh_lpwQ/WjauuWwocHI/AAAAAAAARo4/kS-AFV9qATA71DLLK_o7MIjQd0hIQriiACLcBGAs/s1600/DSCF3541%2B%2528Copy%2529.jpg

Owszem, podoba mi się tu bardzo, lecz naprawdę coraz częściej sprawdzam notatki.

https://1.bp.blogspot.com/-GEkK7SD04jk/Wjau5THWTRI/AAAAAAAARo8/pA6TmliwgTcrnFfXpDfxIAO1Vf7Cn4ULgCLcBGAs/s1600/DSCF3544%2B%2528Copy%2529.jpg

Na niewiele się to zdaje, bo zapisanych w nich mostów jak nie było, tak nie ma. W ogóle brak oznak jakiejkolwiek cywilizacji.

https://1.bp.blogspot.com/-HO8B-caKUPA/Wjavfy2A0qI/AAAAAAAARpE/nPKQOwZWnOchRPqH4Ew9GpVerMlca1DRQCLcBGAs/s1600/DSCF3548%2B%2528Copy%2529.jpg

W pewnym momencie zaczynamy się zastanawiać, czy w tym labiryncie zatopionych drzew i innych przeszkód, nadal płyniemy po Radomce?

https://2.bp.blogspot.com/-f7UAZzUeCPM/WjavzacIODI/AAAAAAAARpI/hhgvGPC6u60IwsM8D7zgCoYwkzWZmjcdgCLcBGAs/s1600/DSCF3549%2B%2528Copy%2529.jpg

Zapominam o kłopotach dni codziennych i dzielnie walczę z kłopotami na rzece.

https://2.bp.blogspot.com/-dM6i5cAlLl0/Wjav8zu-AxI/AAAAAAAARpM/fPRF_7-7gw4zaj8epzNGbmu4H_a7hLVJgCLcBGAs/s1600/DSCF3551%2B%2528Copy%2529.jpg

Dobrze, że ręka już niemal wyleczona, bo tutaj bym poległ na pewno.

https://2.bp.blogspot.com/-z30VJkOa-uo/WjawHtT-27I/AAAAAAAARpU/yZHr8clUpV4h4BgujQL1UHJXqhdnx3zZwCLcBGAs/s1600/DSCF3555%2B%2528Copy%2529.jpg

To nie rzeka dla nowicjuszy. To nie rzeka dla maratończyków. Tu posuwanie się naprzód idzie mozolnie i ciężko.

https://4.bp.blogspot.com/-eWEurdzk4ns/WjawjtUD9mI/AAAAAAAARpY/NK9Zo1pJB7ER8hoAoLUX_AmjLutb20NmgCLcBGAs/s1600/DSCF3556%2B%2528Copy%2529.jpg

Dają nam tu w kość te dziewicze wody. Nie ma chwili odpoczynku.

https://2.bp.blogspot.com/-1wfOR4CrEoM/WjaxUy8DiKI/AAAAAAAARpk/f7menx2fyM8LUyff5ORRECw555sCsF0MACLcBGAs/s1600/DSCF3557%2B%2528Copy%2529.jpg

Szkoda, że takie szlaki na ogół są niedostępne w porze letniej. Dopiero tu musi być ładnie gdy wszystko się zieleni.

https://2.bp.blogspot.com/-LKbF5vZ9jUw/Wjaxf2Jn3yI/AAAAAAAARpo/M9xGGe8dhWQthH4wiSgqSDRXESSPuLgyQCLcBGAs/s1600/DSCF3562%2B%2528Copy%2529.jpg

Choć i zimą jak widać nie ma co kręcić nosem.

https://1.bp.blogspot.com/-Kbl3-a877JY/WjaxrFTm2XI/AAAAAAAARps/rdMhCcEkVdIDdNHyDCNhtK2UG2KdOTebACLcBGAs/s1600/DSCF3567%2B%2528Copy%2529.jpg

Cofam obietnice wypowiedziane w tej walce, że tu nie wrócę. Wrócę na pewno. Może nawet pokusimy się o coś wyżej? Kto wie?

https://4.bp.blogspot.com/-hCWQRVfw1ps/WjayFW5JyUI/AAAAAAAARp0/L-qIfg0bydojp7Ppnpk8RCclEYZOGZYHwCLcBGAs/s1600/DSCF3572%2B%2528Copy%2529.jpg

Powoli, ale jednak brzegi jakby mniej zadrzewione. Coraz więcej trzcin i traw.

https://3.bp.blogspot.com/-hPuUrwMQQIA/WjayUGW6HRI/AAAAAAAARp4/d8E2l6b1fO4U0q6BpzKJvupZAmh-1vtqgCLcBGAs/s1600/DSCF3580%2B%2528Copy%2529.jpg

Woda stoi zupełnie już w miejscu... I nagle jakby ktoś nożem odciął rzekę jaką mieliśmy od tego, co mamy przed sobą.

https://3.bp.blogspot.com/-5ESLC9_c1dI/WjazOdRThAI/AAAAAAAARqE/yphRYZde2Yw4uAlrsNiscOKwm9QgfAQdQCLcBGAs/s1600/DSCF3581%2B%2528Copy%2529.jpg

Prosto po horyzont. Zwyczajny rów. Gdzie podziała się nasza Radomka? Czy to by było na tyle?

https://3.bp.blogspot.com/-vX7XxZohSlI/WjazX14m0NI/AAAAAAAARqI/woguKM-ps60T5IQWmX5bBCbI11wOuwh8ACLcBGAs/s1600/DSCF3582%2B%2528Copy%2529.jpg

Dopadamy pierwszą z tam. Przerwa. No przynajmniej wiemy gdzie jesteśmy. A jesteśmy w czarnej du... To nawet nie połowa dystansu za nami. A sił brak.

https://2.bp.blogspot.com/-E0S73mbuj1w/Wjazkko6ZjI/AAAAAAAARqM/ag6m_6fqmSkehDNkV1Gvuc191WlxL3ZEwCLcBGAs/s1600/DSCF3584%2B%2528Copy%2529.jpg

Nie gościmy tam zbyt długo. Jest już południe. Czasu coraz mniej. Po ciemku nikomu nie uśmiecha się pływać.

https://3.bp.blogspot.com/-S80kWy-HPGE/Wjaz8LudiWI/AAAAAAAARqU/SJHtznnh_cYF7KFRHeKiBUrJu4DcFbN_ACLcBGAs/s1600/DSCF3585%2B%2528Copy%2529.jpg

Dalej kanał. Po chwili kolejna nie do pokonania w kajaku zastawka i kolejna wysiadka. I kanał, kanał, kanał!!! Skrzynno. Brzydko i nieciekawie.

https://1.bp.blogspot.com/-AOESocLKQso/Wja0m5ZI7RI/AAAAAAAARqg/lqVppbhUrogMHKDdKF3AES4VwUl1Bc_gACLcBGAs/s1600/DSCF3592%2B%2528Copy%2529.jpg

Dwie kolejne przenoski. To już wolałem przekleństwa na obalone drzewa niż to co jest tu.

https://1.bp.blogspot.com/-oyHB0DxBo9M/Wja1FWobN7I/AAAAAAAARqk/4Ww-Ob_1GXMiOM29uhfOTWdz_PIvBqueACLcBGAs/s1600/DSCF3590%2B%2528Copy%2529.jpg

Na końcu tej mieściny jeszcze jedna kaskada. Obnosimy to z Arturem. Robert, chyba w akcie desperacji skacze. I uchodzi mu to na sucho. Zuch!!

https://4.bp.blogspot.com/-O2bgG902fdU/Wja1gcOWKGI/AAAAAAAARqs/M1OjbzduieQewre8wHWgeOqSyrGwVHpegCLcBGAs/s1600/DSCF3595%2B%2528Copy%2529.jpg

I bez zmian. Rów. Poprzegradzany jeszcze pojedynczymi kłodami.

https://1.bp.blogspot.com/-0bObvaRBD1w/Wja2NdR9HuI/AAAAAAAARq8/icgWr2FOqrk41XjS_M6hcE8jcDO8s6MhwCLcBGAs/s1600/DSCF3607%2B%2528Copy%2529.jpg

Kilka drzew na brzegach. Monotonia.

https://1.bp.blogspot.com/-zIfZPRGLdhY/Wja2YhuC1WI/AAAAAAAARrA/S5oqy5_OPogX9AJGzvtZrriPIYYCB8zLgCLcBGAs/s1600/DSCF3602%2B%2528Copy%2529.jpg

To już nie ta sama rzeka co była wcześniej.

https://1.bp.blogspot.com/-RdaPeyASr3g/Wja2jBMMPEI/AAAAAAAARrE/0877fWuq3v0BPrO1Bnlpt_dG4RC_CZcBACLcBGAs/s1600/DSCF3598%2B%2528Copy%2529.jpg

Za mostem w miejscowości Sokolniki Mokre,

https://1.bp.blogspot.com/-YgSXi1Wrv0M/Wja2y2ML6YI/AAAAAAAARrM/jmWQys2t6MUeg2JSTnXva6EV-H_QgKGwgCLcBGAs/s1600/DSCF3610%2B%2528Copy%2529.jpg

to już w ogóle nadużyciem byłoby nazwanie tego rzeką. Do tego dosyć płytko. Pióra wioseł wbijają się w bagniste dno.

https://2.bp.blogspot.com/-iSsDsiLyjW4/Wja3wB5eIdI/AAAAAAAARrY/hyrl67B2SgU4NynDUO6TVVLUybXjlVcpACLcBGAs/s1600/DSCF3611%2B%2528Copy%2529.jpg

Pogrodzone to coś kolejnymi kładkami, zastawkami czy diabli wiedzą czym?

https://3.bp.blogspot.com/-FlBeGRCCWGM/Wja35ROQODI/AAAAAAAARrc/3dNk1WfSqQQHnzj9_unkvWDOBKgEDew1gCLcBGAs/s1600/DSCF3613%2B%2528Copy%2529.jpg

Tu mazowieccy melioranci włożyli wiele wysiłku w swoją pracę. Jak rzesz to precyzyjna praca. Geometrię opanowali do perfekcji. Brzegi równiutkie jak po linijce. Brawo. Tylko czy nie szkoda ich wysiłku? Koszmar. Słońce już naprawdę coraz niżej. Dopływamy do rozwidlenia.

https://4.bp.blogspot.com/-ax7imVPCpNo/Wja5LOatcWI/AAAAAAAARro/koFvCKTUDkUga8b2h1QmgeaaC4VllbjjgCLcBGAs/s1600/DSCF3614%2B%2528Copy%2529.jpg

Lopson, jako gospodarz tych ziem, robi mały rekonesans na brzegu. I przenosimy się z jednego kanału w drugi.

https://3.bp.blogspot.com/-PZB48JlVhDg/Wja5WGJdh4I/AAAAAAAARrs/Od9LCuxFdagdAtojT_HEQlwVxKLKz2KsgCLcBGAs/s1600/DSCF3615%2B%2528Copy%2529.jpg

Obnosimy kilka niskich kładek.

https://4.bp.blogspot.com/-7ddp7iQI8Nw/Wja5hk_6VEI/AAAAAAAARrw/zydN9nT0rw861lagD7yeWLNZvzNfxcEmgCLcBGAs/s1600/DSCF3622%2B%2528Copy%2529.jpg

I jeszcze jedna przenoska przy czymś, co wygląda jak stary młyn.

https://3.bp.blogspot.com/-P4X8VG6DWcQ/Wja51ohYILI/AAAAAAAARr4/DA6FAPQII_AR7Gb8h2oIAwTFI1rgfIt4wCLcBGAs/s1600/DSCF3623%2B%2528Copy%2529.jpg

Po podwórkach, zagrodach... naszarpaliśmy się tam tych kajaków po brzegach.

https://4.bp.blogspot.com/-BHSClH7JQgw/Wja5_FHqEiI/AAAAAAAARr8/DGuqRb8yjhcz8GxS6yISboQsxSFmhySIwCLcBGAs/s1600/DSCF3625%2B%2528Copy%2529.jpg

Most na trasie "12". Do mety już na szczęście blisko.

https://2.bp.blogspot.com/-BEtrZMsaoeA/Wja6fX8TvDI/AAAAAAAARsI/yDLf5RP-mMQftWWv0staWiiyZlJMPD8BgCLcBGAs/s1600/DSCF3626%2B%2528Copy%2529.jpg

Prawdziwej rzeki zobaczyć dzisiaj już nam dane nie było.

https://3.bp.blogspot.com/-zxuQW-u8Lto/Wja6pW_Xf-I/AAAAAAAARsM/L3ljR2gAYYIMn0ATKPSgauFtmOFwhrTBgCLcBGAs/s1600/DSCF3628%2B%2528Copy%2529.jpg

Kończymy według map w Wieniawie, choć dookoła tylko pola i słońce chowające się już za horyzont. Nie było źle.

https://4.bp.blogspot.com/-AVvYOu_6Rpo/Wja7JRN_36I/AAAAAAAARsU/AhimeY7djg8zcVTtZuo6jU5k7LqK3bNygCLcBGAs/s1600/DSCF3632%2B%2528Copy%2529.jpg

Połowa trasy do zapomnienia. Przeklinam te melioracje. Szkoda, że coraz więcej rzek to dotyka. Tu przynajmniej Radomka wynagrodziła nam pierwszą częścią te zgliszcza, które po niej zostały dalej. Warto było choćby po to tam popłynąć.
przez Pointer
18 grudnia 2017, o 11:18
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

2018.01.14. Marywil - Łaziska (Kobyłka)

"Skrzywienie" na punkcie kajaków trwa w najlepsze. Tę rzeczkę ujrzałem w okolicach Szydłowca w półmroku, kątem oka, gdy wracaliśmy z Radomki. I owe "skrzywienie" spać nie pozwalało spokojnie. Drążenie i wertowanie internetu. Co to tam do diabła płynie? Google Maps coś o Szabasówce wspominają, lecz Szabasówką to być nie może. Kolejne mapy... w końcu trafiam na ślad. Lecz nazwa dość dziwna. Wikipedia nic o niej nie wie, żadnych zdjęć w necie, żadnych informacji. Zasięgam języka u znajomych "Radomiaków". Także o niej nie wiedzą. Znajduję jednak innego napaleńca, który wyraża chęć zmierzenia się z tym "skrzywieniem". I tak z Robertem (LOPSON) wyruszamy w ten mroźny, wietrzny, niedzielny poranek w okolice Szydłowca, gdzie pierwszy raz ją ujrzałem. Niestety, tu nasze apetyty nieco maleją, bo pod mostem wody w stanie ciekłym brak. "Skrzywienie" jednak pcha nas na most niżej. Miejscowość Marywil. Stary młyn. Miejsce bądź co bądź historyczne, opisane tablicą "Przechodniu, powiedz Polsce, że we wsi Marywil w młynie w roku 1940 spotkali się mjr Henryk Dobrzański "Hubal" i gen Stefan Rowecki "Grot" .

https://2.bp.blogspot.com/-mDF2qmwrHsM/WluEgjMqTRI/AAAAAAAAR00/mb6g0VppntcBqYtDzYWssFXTsbdXJvdjwCLcBGAs/s1600/DSCF4108%2B%2528Copy%2529.jpg

Lecz i tu tylko lód. Nos podpowiada, by rozejrzeć się jeszcze. I znajdujemy rzekę sto metrów dalej. O dziwo, kawał rzeki i o dziwo płynie. To pozwala przełknąć straty motoryzacyjne. Inaczej być nie mogło. Klątwa wisi nade mną nadal. Byłe radomskie, ja i Katana, to samochody muszą w takich okolicznościach ucierpieć. Przenikliwy ziąb, do tego przenikliwy wiatr. Schodzimy na wodę.

https://2.bp.blogspot.com/-tqYRwouXuf0/WluE2iaDRKI/AAAAAAAAR04/ZTo4lTN5Tv0qNH7w1i7pSmCB2ncLw9cwACLcBGAs/s1600/DSCF3985%2B%2528Copy%2529.jpg

A owa rzeka zowie się "Kobyłką". Tak, tak, Kobyłka. Choć nazywać ją rzeką, to trochę na wyrost.

https://1.bp.blogspot.com/-9XHsYKTMI5E/WluFLAwMnaI/AAAAAAAAR1A/MB3JwqVHodkjZpdXoLlrLdTxQCIMY7K1gCLcBGAs/s1600/DSCF3989%2B%2528Copy%2529.jpg

Wątpię, by czyjekolwiek wiosło było w niej zanurzone. Co nas tu czeka? Czy warto było się tu fatygować? Pora rozwiać te wątpliwości.

https://2.bp.blogspot.com/-m2wlcHvKzwA/WluFWy5jRDI/AAAAAAAAR1E/3Hw6JB7qoYUJVU94bF1rf2fHyc942fBGwCLcBGAs/s1600/DSCF3991%2B%2528Copy%2529.jpg

Początek na kolana nie powala. Trochę śmieci, kilka zakrętów, kilka drzew nad brzegami. Szybko owe drzewa wstępują w wąskie koryto Kobyłki.

https://3.bp.blogspot.com/-nsQWWxzdXiE/WluFjeWB6fI/AAAAAAAAR1I/2XHM5pc-XscLZZlFoTGj_ArNi898GYQuwCLcBGAs/s1600/DSCF3993%2B%2528Copy%2529.jpg

Zresztą by było kłopotliwie, wcale tu wielkich zwałek nie trzeba. Pierwsze przeszkody pozwalają nieco rozgrzać zmarznięte dłonie.

https://4.bp.blogspot.com/-dY5iPKy4Ziw/WluFxVAUZkI/AAAAAAAAR1Q/KkfUFYDjvtckvg0sdcaOWI2A0eN5cooPACLcBGAs/s1600/DSCF4004%2B%2528Copy%2529.jpg

Nurt dość żwawo sobie tam poczyna. A przeszkody coraz to większego kalibru. Podoba mi się. Lopson jeszcze trochę kręci nosem. Być może dlatego, że jednej ze zwałek rady nie dał.

https://1.bp.blogspot.com/-hhDMbTUCZMY/WluF_Lgu2MI/AAAAAAAAR1U/jJU-FJX4iKobuRjLfI0HTcxVGDHwD30PACLcBGAs/s1600/DSCF4015%2B%2528Copy%2529.jpg

Z czasem rozgrzane dłonie znów tracą ciepło. Mokre rękawice nie pozwalają im zbliżyć się choćby do "normalnej" temperatury. Co gorsza, skeg który ucierpiał ostatnio na Nidzie, działa coraz gorzej.

https://4.bp.blogspot.com/-49A7o_WFyKw/WluGPOblF1I/AAAAAAAAR1Y/avqKoVgsFaci5vmXNLjKZFYRUoLTxT_NACLcBGAs/s1600/DSCF4007%2B%2528Copy%2529.jpg

Kajak myszkuje, płynie jak sam chce. Jakby było mało kłopotów, aparat również zaczyna szwankować. Wprawdzie wodoodporny, lecz na mróz już odporny nie jest.

https://2.bp.blogspot.com/-CZcMY4KlbZA/WluGb8qIxKI/AAAAAAAAR1k/D11UX8d9Cn8IPqx5zGBsLeUK8nYfl6AmACLcBGAs/s1600/DSCF4016%2B%2528Copy%2529.jpg

Płynę, szarpię się z przeszkodami, obijam o brzegi i walczę z aparatem. W końcu mówię pas. Wyczołguję się na ląd. Na szybko staram się naprawić ten nieszczęsny skeg. Nich choć ten kajak płynie jak należy.

https://1.bp.blogspot.com/-UxUkwh8BQME/WluGqYq2oDI/AAAAAAAAR1o/38a7BHy7CYwLhgyZBxuUBwlRaV0pJWwZgCLcBGAs/s1600/DSCF4013%2B%2528Copy%2529.jpg

Gdy nie skaczemy po drzewach, spływamy pięknie, zamarznięte, niewielkie spiętrzenia wody.

https://4.bp.blogspot.com/-RhIAQDW3Wtk/WluG10nTQDI/AAAAAAAAR1s/IwthBKoLf2shxPWjD2hIDpaDSu-phuMFgCLcBGAs/s1600/DSCF4020%2B%2528Copy%2529.jpg

Robert tym razem na przodzie. Właściwie spotykamy się tylko przy kolejnych zatorach.

https://1.bp.blogspot.com/-Vwll8DvPYZ8/WluHCblxOvI/AAAAAAAAR10/z-evPTSd2kMHYO2hIblYYmLnM-d91hGwgCLcBGAs/s1600/DSCF4022%2B%2528Copy%2529.jpg

A sama Kobyłka? Mnie osobiście czaruje.

https://1.bp.blogspot.com/-EK2fZho1hi4/WluHUUaSHBI/AAAAAAAAR14/n3mbJf_t2WY4EX35dCKzKVJ9-3PNB53swCEwYBhgL/s1600/DSCF4027%2B%2528Copy%2529.jpg

Do tego myśl, że przecieramy tu jako pierwsi (raczej) szlak, dodaje sił.

https://2.bp.blogspot.com/-Az37iDzh8CY/WluHlWm-_xI/AAAAAAAAR2A/w1OmyuhjvaAouHv9vWxJrTA1z8PdnxLywCLcBGAs/s1600/DSCF4029%2B%2528Copy%2529.jpg

To niepowtarzalne uczucie. Znaleźć, zaplanować, spłynąć - bezcenne. Więc spływamy.

https://3.bp.blogspot.com/-fT885h4sriM/WluHynaglfI/AAAAAAAAR2E/5vfvWIS-bXkSN19euApnzWjWD2xTgQHIACLcBGAs/s1600/DSCF4032%2B%2528Copy%2529.jpg

Kajak znowu przestaje mnie słuchać. Chłód, problemy z aparatem i ten skeg... doprowadza mnie to do furii.

https://2.bp.blogspot.com/-J8kxSi75BKo/WluIBfAohlI/AAAAAAAAR2I/41Kbilasny8Unlh8oD5RD46XgzDPvKWCgCLcBGAs/s1600/DSCF4043%2B%2528Copy%2529.jpg

Znów wyłażę na ląd. Jedno cięcie Lopsonowym scyzorykiem i trochę się naprawia. Wszystkiemu przygląda się stado sarenek. Może szukały jeleni? Jeśli tak, to niewiele się pomyliły.

https://1.bp.blogspot.com/-dMwKrNglf4Q/WluIOKJcupI/AAAAAAAAR2Q/m697yB55WaA-6fmLbxWXpeesKP2SDFnCQCLcBGAs/s1600/DSCF4054%2B%2528Copy%2529.jpg

Rzeka cały czas dzika. Ciekawe, czy wiosną lub co lepsze latem, stan wody pozwoliłby na spływ?

https://4.bp.blogspot.com/-1Pei7vSEw6A/WluIdlDpwDI/AAAAAAAAR2U/pEJ0Df2BJlwuX72AFs7Q0VP8rzsHKHvaQCLcBGAs/s1600/DSCF4045%2B%2528Copy%2529.jpg

Jeśli tak, to warto się tu zjawić w promieniach słońca. Płynie sobie ta Kobyłka z dala od domostw.

https://3.bp.blogspot.com/-DtY0Su9KZU0/WluIpV7QDhI/AAAAAAAAR2Y/z1eziV3_1F8r27FEKegmBShMCKBcNni_QCLcBGAs/s1600/DSCF4049%2B%2528Copy%2529.jpg

Z czasem i śmieci już nie ma. Czysto, cicho, dziko i zimno.

https://1.bp.blogspot.com/-_7RCchqyzyU/WluJHn-JgaI/AAAAAAAAR2g/RgzwK9ozYdI60-nyTZBl8LaVD6Mj27q4QCLcBGAs/s1600/DSCF4058%2B%2528Copy%2529.jpg

Zawrotnych prędkości tam się nie osiągnie. Mocno meandruje. A my razem z nią.

https://2.bp.blogspot.com/-T3jfe2_jHWA/WluJ6FKIWHI/AAAAAAAAR2o/OWrpxleaG5cXRlF6NiIrFGdf8tfYOqylgCLcBGAs/s1600/DSCF4060%2B%2528Copy%2529.jpg

Z czasem robi się kanałowo. Na horyzoncie majaczą dachy domów. Kobyłka przecina tym kanałem jakieś mazowieckie wzniesienie i niechybnie zbliża się do miejscowości Wysoka.

https://1.bp.blogspot.com/-svzdgTO-xfU/WluKMeNTFlI/AAAAAAAAR2s/WVJTNRTzubIuQBKdvATGwfFu7Zk8XYxigCLcBGAs/s1600/DSCF4065%2B%2528Copy%2529.jpg

Już początek rzeki w tej mieścinie naruszony ludzką ręką. Zastawka. Chwila zadumy i w akcie desperacji lub głupoty, jak kto woli, spływamy to.

https://1.bp.blogspot.com/-czaBkdK6SKo/WluLQk-PqCI/AAAAAAAAR20/rgZLJUkcHcQWT2h9MAZ2rfihcGNnqGA8QCLcBGAs/s1600/DSCF4068%2B%2528Copy%2529.jpg

Tuż za zastawką kolejna kłopotliwa zwałka. Robertem dobrze tam zachwiało. A że i sił już mniej, postanawiamy to obnieść i zrobić krótką przerwę. Zimno jak cholera. Nawet nie próbuję dostać się do ciepłej herbaty i pożywienia w zamarzniętym luku. Lopson ratuje nas małą ilością cukru w postaci czekolady. Przerwa była potrzebna, lecz mróz zrobił swoje. Naciągnąć fartuch na kokpit - niemal niemożliwe.

https://1.bp.blogspot.com/-l72zOMwkM04/WluLg9odtWI/AAAAAAAAR24/zXhMVt_D69wXvIaBAh4oVSuk7--XfpZMACLcBGAs/s1600/DSCF4072%2B%2528Copy%2529.jpg

Przepływamy przez wieś. Wiadomo, jak ludzie, to i śmieci i brzegi już nie czarują, jak i mnóstwo kamieni i wypłyceń. Czy naprawdę taka Kobyłka jest aż tak groźna, żeby w nią ingerować?

https://3.bp.blogspot.com/-iofvZXoN9Yo/WluMdakTa3I/AAAAAAAAR3A/2oY9d5qN8RwQky8ICXlLVx8Xv62U50dBQCLcBGAs/s1600/DSCF4080%2B%2528Copy%2529.jpg

Kilka następnych zwałek, kilka meandrów i robi się bardzo płytko.

https://3.bp.blogspot.com/-7MY9UDz67wA/WluMoJo8X7I/AAAAAAAAR3E/r4nvJ2kz-VoNv3OJQxfUXIk1JaDmsXxyQCLcBGAs/s1600/DSCF4093%2B%2528Copy%2529.jpg

Następna zastawka. Przy okazji rzeka przekopana tak, że wody tam niemal nie użyczysz.

https://1.bp.blogspot.com/-d1e_SgsyYuA/WluMxvt8rMI/AAAAAAAAR3I/L9fZLFxiNQ4aIJRfj9VQ7nIMhdcIFwjNQCLcBGAs/s1600/DSCF4083%2B%2528Copy%2529.jpg

Szczęśliwie i to spływamy. Szczęśliwie, bo wysiadka mogłaby oznaczać, że fartuchów już nie założymy.

https://4.bp.blogspot.com/-_J5CqUSUnxE/WluM9-t2maI/AAAAAAAAR3Q/lAdL_n-ZwLY0v1L5e20HZbG7x47--jpfQCLcBGAs/s1600/DSCF4094%2B%2528Copy%2529.jpg

Chłód zaczyna dokuczać coraz bardziej. Aparat jak szwankował, tak szwankuje, palce też skostniałe, wiosło i kajak pokryte lodem.

https://4.bp.blogspot.com/-3oq87Go9AME/WluOuCbgL3I/AAAAAAAAR3c/f2IvvXGVSBYGgxwXlgeNSRHFatX6fQ0SQCLcBGAs/s1600/DSCF4056%2B%2528Copy%2529.jpg

I Kobyłka nie przypomina już siebie z górnego biegu. Zaczynam powoli odliczać kolejne meandry i wypatrywać ujścia do Szabasówki.

https://1.bp.blogspot.com/-Hc_CZaCcDDw/WluO8o2nrFI/AAAAAAAAR3g/VjxPAq9qV0MM6ZG_s5qGNRq8zLAj6SSlgCLcBGAs/s1600/DSCF4047%2B%2528Copy%2529.jpg

Jeszcze jedna przenoska przy niefortunnie zawieszonej kładce. Lopson opracowuje wysiadanie i wsiadanie do kajaka bez ściągania fartucha. Mi już wszystko jedno. Po prostu go nie zakładam. Wiem, że za chwilę ujrzeć powinniśmy ujście do Szabasówki. Tak też się dzieje.

https://3.bp.blogspot.com/-oUNyi112hzU/WluPPyx_g1I/AAAAAAAAR3o/9dwDFBp08D0lbrL-FrmJvPvyvGl2mMneACLcBGAs/s1600/DSCF4097%2B%2528Copy%2529.jpg

Szabasówka na tym odcinku brzydka. Trzciny i nic więcej. Jedyne co zapamiętam, to zdziwienie wędkarzy na widok kajaków. Napieram na wiosło ile sił zostało.

https://1.bp.blogspot.com/-tHCOs4sFOrM/WluPeRsiFLI/AAAAAAAAR3s/lcqn9mynWWgC_gbFQKwngo7iQ0r-5dK7wCLcBGAs/s1600/DSCF4099%2B%2528Copy%2529.jpg

Szybko dopływamy do mostu w Łaziskach. Zadanie wykonane.

https://1.bp.blogspot.com/-gPim3L32zkU/WluPn-U1fNI/AAAAAAAAR3w/-hvk_tB1fA0hvcRRpCEGiHjcCBXyH-r5ACLcBGAs/s1600/DSCF4102%2B%2528Copy%2529.jpg

Kolejna nowa rzeczka odkryta. Raptem około czternastu jej kilometrów, ale i niewiele więcej ona ich ma. Zniszczone wiosło, zniszczony skeg, dogorywający aparat i zamarznięty kajak. Lecz warto było. A więc:

https://4.bp.blogspot.com/-H8Fichj8btA/WluQCEmd4HI/AAAAAAAAR38/ZW9VkT2n8EMFgEONVmDC9M618uBGkOouACLcBGAs/s1600/DSCF4109%2B%2528Copy%2529.jpg

"Przechodniu, powiedz Polsce, że we wsi Marywil przy młynie w 2018 spotkali się Marek "Pointer" i Robert "Lopson. Spłynęli Kobyłkę" .
przez Pointer
14 stycznia 2018, o 20:03
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

2018.02.10-11. Białobrzegi - Mniszew (Pilica)

Mnóstwo pytań i wątpliwości, a jednak... Pomysł kiełkował w głowie od kilku ostatnich zim. Na Modrzejowiance został wypowiedziany na głos. No i stało się. Dla jednych wyprawa w Himalaje czy Alpy, to bułka z masłem. Dla mnie zaś, ta Pilica była pokonaniem pewnych swoich granic. Rękawicę podjął Robert (LOPSON) - samobójca, desperat, twardziel? Sam nie wiem. Faktem jest, że miało to poszerzyć moje kajakowe horyzonty. I tak, gdy jedne horyzonty pokonywały trasę do Krynicy, ja w sobotni, dosyć mroźny poranek pokonywałem trasę na północ, nie odnajdując na całej trasie szybszych. Obudziły się szajby, klamka zapadła. Bez jakichkolwiek przygotowań, z marszu i chyba też bez wyobraźni, lądujemy we dwóch nad zaśnieżonymi, zmarzniętymi brzegami Pilicy w Białobrzegach. Rzeka jak rzeka, lecz okoliczności zupełnie niecodzienne.

https://3.bp.blogspot.com/-aL7ymOKpvSw/WoBR3BJ1SwI/AAAAAAAASE4/SJeoSzK9CzcR511nVrhiqjNYB8-bC7ZxQCLcBGAs/s1600/DSCF4506%2B%2528Copy%2529.jpg

Sezon kajakowy już otwarty, choć po prawdzie wcale zamknięty nie był. Za to otwarcie tegorocznego sezonu biwakowego - "palce lizać". Bałem się, bom ciepłolubny, ale jak nie teraz, to chyba już nigdy. Pakuję namiot, resztę bałaganu do kajaka i ruszam.

https://4.bp.blogspot.com/-3c_YCZiPvMw/WoBSH928wLI/AAAAAAAASE8/9mRMjls0wWw0SnDnkkq5xyA_FvIhFrDoACLcBGAs/s1600/DSCF4508%2B%2528Copy%2529.jpg

I choć rzeka mi dość dobrze znana, to jednak wszystko niemal nowe. Nie zastanawiam się "po co mi to było" , tylko płynę. Odwrotu nie ma. Co ma być, to będzie.

https://4.bp.blogspot.com/-GM7TFNHDaV0/WoBSnNtWBPI/AAAAAAAASFI/CWaKQR1mBoIuFm6bZrjteoQK-YPN9ce-wCLcBGAs/s1600/DSCF4514%2B%2528Copy%2529.jpg

Już pierwsze kilometry skłaniają jednak do refleksji, "a jednak po co mi to było?" Nie pamiętam, kiedy miałem tak zmarznięte dłonie. Ledwo mogłem utrzymać w nich drążek wiosła.

https://1.bp.blogspot.com/-cx4CoK4wXFQ/WoBWAxpI8bI/AAAAAAAASFU/-QRF_CRAux4eM9usMa9yu50mYJoP3NPzQCLcBGAs/s1600/DSCF4516%2B%2528Copy%2529.jpg

Pilica okazała się na tyle łaskawa, że wielkiego wysiłku w posuwanie się naprzód nie potrzeba było. Dość wysoki poziom wody i silny nurt pchał nas niemal sam. Nim dłonie w tej arktycznej krainie odzyskały temperaturę zbliżoną do "normalnej" , próbuję jeszcze raz to sobie wszystko w głowie poukładać.

https://1.bp.blogspot.com/-CG6-iK8Euis/WoBWbSFjLGI/AAAAAAAASFY/71FRD1mawb4E6UMDmMsnCrxLoIIfm6j2wCLcBGAs/s1600/DSCF4524%2B%2528Copy%2529.jpg

Czy wszystko zabrane? Czy to co zabrane okaże się wystarczające? W końcu jak ja sam zareaguję na nocleg w tych warunkach? I na takich rozważaniach oraz młóceniu wiosłem upływają mi pierwsze kilometry tej eskapady.

https://1.bp.blogspot.com/-uUc8vP90LBc/WoBWxBlzhgI/AAAAAAAASFg/syfCeoVdlw8nNcwS9IUwC5lyN3gtDhmYACLcBGAs/s1600/DSCF4526%2B%2528Copy%2529.jpg

Nie zawracam zbytnio sobie głowy otaczającą mnie przyrodą. Nigdy zimowa sceneria, mimo iż potrafi zwłaszcza z perspektywy kajaka robić piorunujące czasem wrażenie, nie była moją ulubioną.

https://3.bp.blogspot.com/-83qjOWTd3o4/WoBXyK-TIdI/AAAAAAAASFw/eFhLg5h1G_Ye0iWRJ_iGrQeSyVU6p1WBQCLcBGAs/s1600/DSCF4527%2B%2528Copy%2529.jpg

Pilica, choć jest dla mnie dość symboliczną rzeką z kilku przynajmniej powodów, to nigdy swoją urodą mnie nie czarowała. Ot, taka rzeka na weekend. Dotąd sądziłem, że na wakacyjny weekend.

https://1.bp.blogspot.com/-beI6huX83NU/WoBaPoy49xI/AAAAAAAASF8/u-1g-JnqtC47KjPgi1EUVW_dg90Uq7yjQCLcBGAs/s1600/DSCF4529%2B%2528Copy%2529.jpg

Okazuje się, że i ferie zimowe można na niej spędzić. A już jak dziwne uczucie towarzyszyło mi, gdy odnajdywałem w tej białej scenerii miejsca, gdzie latem rozbijałem namiot i cieszyłem się promieniami słońca jest trudne do ubrania w słowa.

https://2.bp.blogspot.com/-VVH4qOxX8Uc/WoBac3zu5EI/AAAAAAAASGA/24efujk2uCA3kS-tXa1gCV4JkHv2wod9QCLcBGAs/s1600/DSCF4532%2B%2528Copy%2529.jpg

Z czasem oswajam się z myślą, że wyboru już nie mam. Albo wóz, albo przewóz. O słońcu czy choćby trochę dodatniej temperaturze mogę dzisiaj tylko pomarzyć. Od tej pory, pogodzony z tym wszystkim płynę już w towarzystwie Lopsona.

https://3.bp.blogspot.com/-WckNeCIzGdM/WoBa33XNYEI/AAAAAAAASGE/v5vXr1iCioAsfbZDF2_kkOZnnAPy4DVpQCLcBGAs/s1600/DSCF4530%2B%2528Copy%2529.jpg

Sporo rozmawiamy i obaj unikamy pytania - "po co to nam było"? A na pewno już odpowiedzi na tak zadane pytanie. Szybko umykają kolejne kilometry.

https://4.bp.blogspot.com/-3nymXo_MX98/WoBeXcJbtgI/AAAAAAAASGU/SlTB6Oa1MOs_nXn8LfkHTo7-loVloC0egCLcBGAs/s1600/DSCF4550%2B%2528Copy%2529.jpg

Lutowe, pochmurne dni, do zbyt długich nie zaliczają się, więc tempa nie zwalniamy.

https://1.bp.blogspot.com/-irjdW8OHu58/WoBej_JLiCI/AAAAAAAASGY/Vr4Wape-s-8lR03rNz_1qDFEj-sNj4FjgCLcBGAs/s1600/DSCF4553%2B%2528Copy%2529.jpg

Na dłuższą chwilę przystajemy za mostem kolejowym w Warce. Robert rusza w miasto na polowanie kiełbasy, ja w tym czasie dla rozgrzewki robię truchtem kilka rundek po plaży. Pomaga, choć tylko na chwilę. Podejrzanie przyglądają nam się miejscowi spacerowicze. Oni też jednak nie śmieli zapytać, o co tu w ogóle chodzi?

https://2.bp.blogspot.com/-Ck_wP-Ezt4c/WoBfI0DW80I/AAAAAAAASGg/wTeHW2K72ocWRzjrmv0bxE2tHgmky5uvACLcBGAs/s1600/DSCF4555%2B%2528Copy%2529.jpg

W duchu się pewnie z nas śmiali, co wrażliwsi może i współczuli, a ja pogodzony już z tym wszystkim zaczynam odczuwać pewien spokój, a nawet radość. Gdy prowiant uzupełniony - odpływamy. Odtąd już tylko z jedną myślą, by znaleźć odpowiednie miejsce na nocleg. Za hotelem wcale nie rozglądaliśmy się. Mieliśmy zupełnie inne plany.

https://1.bp.blogspot.com/-yjEpKCrrr3U/WoBfe28PY2I/AAAAAAAASGk/3VMswkctaK4J2Y683JJTXdXi4JmfqZIIQCLcBGAs/s1600/DSCF4558%2B%2528Copy%2529.jpg

I takowe miejsce znajdujemy. Z wody nie wyglądało rewelacyjnie, lecz od strony lądowej okazało się strzałem w dziesiątkę. I tu kolejne pytania. Rozbijać namioty, jeść, rozpalać ogień... no nie byliśmy nigdy w takiej sytuacji. Dla rozgrzania gnatów zaczynamy od znoszenia drewna. A że w okolicach Warki bobry okazały się wyjątkowo pracowite, targam do naszego obozu coraz to większe kąski. Rozbijam namiot, Lopson w tym czasie rozpala ognisko.

https://4.bp.blogspot.com/-V4ZZVIeO8_8/WoBfp5oIuXI/AAAAAAAASGo/28iGFRABy_IfCChMcys-si6ESq_JK0INgCEwYBhgL/s1600/DSCF4559%2B%2528Copy%2529.jpg

Przebieram się w suche ciuchy i wszystko nabiera cieplejszych barw.

https://4.bp.blogspot.com/-0Dxq2IIsG0A/WoBgFGzHixI/AAAAAAAASGw/DhhLc3SGzsMpBCTm-u1aMgaYnG3BzcWYgCLcBGAs/s1600/DSCF4561%2B%2528Copy%2529.jpg

Gdy zapada ciemność, ognisko wlewa w serca otuchy. My wlewamy w siebie dodatkowo ciepłego grzańca. Podczas jego przygotowywania, Robert raczy naszą bazę polarną niekontrolowanym pożarem. Wszystko jednak kończy się szczęśliwie.

https://1.bp.blogspot.com/-OAKS99PflHg/WoBmDdNSWnI/AAAAAAAASHE/Is3jQjd-fnoHAp-0KYrOkwnbMFM_rORCQCLcBGAs/s1600/DSCF4570%2B%2528Copy%2529.jpg

Kiełbasa z ogniska smakuje niczym ambrozja. Dokładamy do tego pieczone skrzydełka. Jest ciepło, gwarnie i przyjemnie. Mieliśmy odpocząć, jednak zeszło nieco dłużej niż było planowane. Żaden nie odważył się oddalić od cieplutkiego ogniska. W końcu drzewa brakło, bobry spały, a my, starzy survivalowcy nie mieliśmy ani piły, ani siekierki ani choćby porządnego noża. Pozostało się jedynie rzucić w czeluści zimnych namiotów.

https://4.bp.blogspot.com/-DpD7ckTv75E/WoBqNuOC_II/AAAAAAAASHU/AOu-B5Koc6Ei-ITdY3yng1-0WKmRTMwAwCLcBGAs/s1600/DSCF4573%2B%2528Copy%2529.jpg

Naciągam śpiwór i zasypiam. Komfortowo nie było. Budziłem się, marzłem, lecz nie taki diabeł straszny, jak go malują. Wytrzymałem do siódmej rano. Wyskakuję jak poparzony z zimnego śpiwora i zamarzniętego namiotu, kilka rundek truchtem wzdłuż brzegów sennej jeszcze Pilicy i w końcu odzyskuję względny komfort termiczny. Próbuję zmarznięte worki spakować do kajaka.

https://4.bp.blogspot.com/-jB3_M0zd3cI/WoBp0CEO2zI/AAAAAAAASHQ/53avDXwwqJY0gUf2e9l7jMZ3J3cE1qI_wCLcBGAs/s1600/27990020_345233432659784_1050976122_o.jpg

Później niż prędzej stajemy w gotowości bojowej na dalszy podbój rzeki.

https://2.bp.blogspot.com/-L-kTLxDuPHQ/WoBqcMUALqI/AAAAAAAASHc/JHXJxDGSaskuEcDrZ2MU7CWjcpO_WXyBgCLcBGAs/s1600/DSCF4580%2B%2528Copy%2529.jpg

Dzisiaj wiele pływania przed nami już nie ma. Zresztą sam spływ był niejako tylko dodatkiem do nocnej próby własnej wytrzymałości.

https://3.bp.blogspot.com/-O-gV1b12YrU/WoBqpmj-YtI/AAAAAAAASHg/W_yGkxxfmHMuW8p4Xjnk7BUTwsTS2cgVQCLcBGAs/s1600/DSCF4589%2B%2528Copy%2529.jpg

Próba wypadła pomyślnie, więc i dzisiejsza włóczęga była inna od wczorajszej. Nie dość, że tu Pilica prezentuje się pięknie, to na dokładkę ja potrafię jej piękno dostrzegać.

https://3.bp.blogspot.com/-0yh6gicnZ-I/WoBq5tINpAI/AAAAAAAASHo/ELi1-MlXdF8eqGckwDDQLz5TGMlFq1vZQCLcBGAs/s1600/DSCF4595%2B%2528Copy%2529.jpg

Nie marznę jak wczoraj, choć z pewnością jest zimniej, o czym świadczą zamarzające momentalnie krople wody na kajaku.

https://4.bp.blogspot.com/-FeTbeOFi4KQ/WoBrUI9KHrI/AAAAAAAASHw/3T4tFC7jFgwrgnwgC03wUNN6NmKchLxpgCLcBGAs/s1600/DSCF4604%2B%2528Copy%2529.jpg

Pierwsze podsumowania i nad Pilicą unosi się niemały zapach dumy. Dookoła cisza. Tylko my w kajakach.

https://1.bp.blogspot.com/-z58sKye-A18/WoBsAw9CTaI/AAAAAAAASH8/Ax3YNtKJz4EFCBlcl_kcg6U0FfGAvPnQACLcBGAs/s1600/DSCF4611%2B%2528Copy%2529.jpg

Możemy kontemplować i cieszyć się każdy na swój sposób, że zdecydowaliśmy się na to.

https://2.bp.blogspot.com/-8yabTMglw6Y/WoBskxo_Y3I/AAAAAAAASIE/nYsdo6JovFchm5ockfiQ42mL9d416GargCLcBGAs/s1600/DSCF4593%2B%2528Copy%2529.jpg

Płyniemy, podziwiamy i odliczamy meandry dzielące nas od zakończenia tej naszej przygody.

https://2.bp.blogspot.com/-MjLvMCALvCU/WoBs2kJ944I/AAAAAAAASII/BA5oMXsLL3A6ezy-kIRd01f95vL9LU5vACLcBGAs/s1600/DSCF4582%2B%2528Copy%2529.jpg

Kończymy razem z Pilicą. My za mostem w Mniszewie, ona niewiele dalej w wodach Wisły.

https://3.bp.blogspot.com/-Sw-m-ap0Luo/WoBtJOe2chI/AAAAAAAASIQ/xV9tZadw8e4LAYE5T8fFJtN0WU5z5YUHgCLcBGAs/s1600/DSCF4619%2B%2528Copy%2529.jpg

Wszystko się udało. Na wiele pytań odpowiedzi znalazłem. Kilka jednak czeka na wyjaśnienia, więc nie ma co się zarzekać, że nigdy więcej. Wręcz przeciwnie. Ukazują się naprawdę nowe horyzonty kajakowej rzeczywistości.

https://1.bp.blogspot.com/-baZKDQWkics/WoBtT2qeW_I/AAAAAAAASIU/W1edGWOdWk8-b7cckz-N1o6QQMkSlZYSgCLcBGAs/s1600/DSCF4620%2B%2528Copy%2529.jpg

Po powrocie do Białobrzegów zostajemy zaproszeni jeszcze na ucztę morsów. Białobrzeskich morsów. Od samego widoku, jak niemal nadzy taplają się w rzece pewnie się rozchoruję.

https://4.bp.blogspot.com/-ZAD2efyA1yM/WoBteVTrcuI/AAAAAAAASIY/FsMzAJLhM7Yob1T3QRM_nNTHiw2F_L10gCEwYBhgL/s1600/Lopson.jpg

Robert, dzięki za towarzystwo, pomysł, determinację i ... ognisko.
przez Pointer
12 lutego 2018, o 00:13
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

2018.03.10. Wiśniowa - Gieraszowice (Kacanka)

Zaspałem na spływ. Zdarza się. Można się spóźnić na własny ślub, czasem to nie byłoby takie głupie, lecz dzisiejsze pływanie korciło szczególnie, więc nie było "przeproś". Z niewielkim poślizgiem melduję się u Artura i walimy prosto w nieznane. Gwóźdź programu - Kacanka. Konia z rzędem temu, kto o niej słyszał. My widzieliśmy jej ujście do Koprzywianki. Kwestią czasu tylko było kiedy nastąpi bliższe poznanie. Kluczymy pomiędzy powiatami staszowskim i sandomierskim, by ostatecznie wylądować nad jej brzegami w mieścinie Wiśniowa. Plan ambitny. Ponad osiemnaście kilometrów zupełnie nieznanych wód. Wiele pytań. Szybki wypakunek i pora poznać na kilka z nich odpowiedzi.

https://2.bp.blogspot.com/-JrS4m5BDm9M/WqRjU09qMKI/AAAAAAAASL0/I07H0VL_46sq8yW1SBrh9X7mqvtUrWJrgCLcBGAs/s1600/DSCF4723%2B%2528Copy%2529.jpg

Pierwsze - czy starczy wody? Wygląda na to, że spokojnie wystarczy.

https://4.bp.blogspot.com/-A--0A0mwGcM/WqRjwCTYbjI/AAAAAAAASL4/F046uRxv9zYxr3OExd9hqNcTbGQkjWCWACLcBGAs/s1600/DSCF4726%2B%2528Copy%2529.jpg

Pora na kolejne. Nasuwają się same. Czy warto było szarpać się aż tak w górę rzeki? Szybko otrzymujemy odpowiedź twierdzącą. Warto! Nawet bardzo warto!

https://1.bp.blogspot.com/-a3qd_0Jvnkg/WqRkAGc-VjI/AAAAAAAASMA/Yu6KUPZZxEAn0ovpKm1WqBpA_DDx4QoDQCLcBGAs/s1600/DSCF4727%2B%2528Copy%2529.jpg

Kacanka prezentuje się tu wybornie. Jest uciążliwa, poniekąd i złośliwa, lecz urodę ma niepowtarzalną.

https://3.bp.blogspot.com/-QwmA5H6bhqA/WqRkQTzFtyI/AAAAAAAASMI/0nGNkTT64IkaO5x6oO1gIx4aAZvUsLVagCLcBGAs/s1600/DSCF4729%2B%2528Copy%2529.jpg

Już sam fakt spływu jej nurtem jest sam w sobie niepowtarzalny. Rzeczka zaś dokłada od siebie ile może.

https://2.bp.blogspot.com/-pry5ATkkduk/WqRkiBCwDdI/AAAAAAAASMM/JzUZLfqShSMm-De0hYWLk8hGTeHYpkQeACLcBGAs/s1600/DSCF4741%2B%2528Copy%2529.jpg

Wąska, kręta i dzika. Mnóstwo zwałek. Zabawa trwa w najlepsze. Szybko robimy krótką przerwę na poprawienie tego i owego w kajakach, by móc w spokoju dalej stawić jej urodzie czoła.

https://3.bp.blogspot.com/-UhnjBSmkwlI/WqRlAid-Z2I/AAAAAAAASMQ/BPydlz1MWBUGlXDoISB1j7v8N77nAtzfACLcBGAs/s1600/DSCF4745%2B%2528Copy%2529.jpg

I naprawdę dzielnie sobie tam poczynamy, aż cios pomiędzy oczy jedną z wielu niesfornych gałęzi, nieco chłodzi zagotowane głowy. Małe zamroczenie, ale nie nokaut.

https://1.bp.blogspot.com/-e-mL7UPU3Xk/WqRlM4qKYxI/AAAAAAAASMY/Djfe3XWJ-nAE_XwXyjdXIrXKFpOmijltwCLcBGAs/s1600/DSCF4742%2B%2528Copy%2529.jpg

A więc dalej przed siebie. Złociste piaszczyste dno, pięknie prezentuje się w złocistych wiosennych promieniach słońca.

https://3.bp.blogspot.com/-NOvzPid8s10/WqRlzNQsNGI/AAAAAAAASMg/KCxBqql2FEYQJVuQwsorR47hLhm9r3V0QCLcBGAs/s1600/DSCF4738%2B%2528Copy%2529.jpg

I choć kalendarz przypomina, że wciąż trwa jeszcze zima, tu jej na pewno nie ma.

https://2.bp.blogspot.com/-Y1KbFoLR_SY/WqRmW4smDsI/AAAAAAAASMo/g5DlhTGCTJ84G35BQQV_pFSNxBHiHhbIgCLcBGAs/s1600/DSCF4757%2B%2528Copy%2529.jpg

Czasem polecą ciche przekleństwa, lecz dwutygodniowa przerwa od wiosła sprawiła, że byłem bardzo wyposzczony uroków kajakowania.

https://2.bp.blogspot.com/-9Tq2NUTMNXE/WqRnBlXMkXI/AAAAAAAASMw/UpJ-Ix0-9fcDWxWoR81EfWrRK45XulXMACLcBGAs/s1600/DSCF4746%2B%2528Copy%2529.jpg

I ta rzeczka okazała się na tym odcinku przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Zaspokaja w zupełności moje wodniackie żądze.

https://3.bp.blogspot.com/-n18QEohAm4Y/WqSM_DjqJQI/AAAAAAAASNA/cNN1sXpd1GEqdJntX7HfNBds6j5LUjmpQCLcBGAs/s1600/DSCF4774%2B%2528Copy%2529.jpg

Przepływamy po czyimś podwórku.

https://3.bp.blogspot.com/-M2IUlfKF0iU/WqSNLFXKEJI/AAAAAAAASNE/jPJUmOqSF_EifX2-d5A3XKkysQ-xK_HngCLcBGAs/s1600/DSCF4760%2B%2528Copy%2529.jpg

Brzegi się wypłaszczają. Słońce coraz śmielej zagląda do koryta rzeki.

https://3.bp.blogspot.com/-WcSqIgTPHAU/WqSNc93cYlI/AAAAAAAASNI/WonuWUwXpKI2scU3cQF37vMDIHjZTwYpgCLcBGAs/s1600/DSCF4761%2B%2528Copy%2529.jpg

Kolejne zamroczenie przez kolejną gałąź. Znowu jestem liczony jak bokser w ringu. I niczym Rocky Balboa kolejny raz podnoszę rękawice.

https://4.bp.blogspot.com/-RcAgn7zPtwg/WqSNtWO5G8I/AAAAAAAASNU/86v3nx0rGQoXxn54LgWie8bQcHs-9a4PACLcBGAs/s1600/DSCF4779%2B%2528Copy%2529.jpg

To kraina bażantów. Pełno ich dzisiaj było nad brzegami. Pojawia się sporo uschniętych traw i trzcin.

https://3.bp.blogspot.com/-uSTMP6bAmSs/WqSOBRHlFxI/AAAAAAAASNc/DkmNclAThQkvw8TSWVpO-wi8rx2WqPj7wCLcBGAs/s1600/DSCF4775%2B%2528Copy%2529.jpg

Sama Kacanka też powoli przeistacza się z małej rzeczki w coraz to mniejszy strumyk.

https://2.bp.blogspot.com/-baKoBqzaJDQ/WqSOOJNbU5I/AAAAAAAASNk/o8YDYOW9dCYsBc0cAv1m0jaquGk48mC1ACLcBGAs/s1600/DSCF4785%2B%2528Copy%2529.jpg

Jest jeszcze węziej niż dotąd i niestety płycej.

https://3.bp.blogspot.com/-Mj0vjUEQL4Y/WqSOd6q8sKI/AAAAAAAASNo/4gA5HxIxFIsHjMD0xxwA9sFtwBWdA1XqQCLcBGAs/s1600/DSCF4787%2B%2528Copy%2529.jpg

Dopływamy do młyna wodnego. Przenoska, chwila przerwy.

https://1.bp.blogspot.com/-YMAV7UHCWAQ/WqSOoFuw4gI/AAAAAAAASNw/Yn_qd_Ker2IpxDZ3PoHsCLB2zyJ-sNINwCLcBGAs/s1600/DSCF4792%2B%2528Copy%2529.jpg

Za zaporą nieco szerzej i na powrót mamy wystarczająco wody pod tyłkami.

https://3.bp.blogspot.com/-7QUjf-pmahs/WqSO16EqLeI/AAAAAAAASN4/KEpmR0fr5hgAC0n0Hr7QvI40OZu6VDffwCLcBGAs/s1600/DSCF4811%2B%2528Copy%2529.jpg

Co nie zmienia faktu, że Kacanka zmieniła swoje oblicze.

https://1.bp.blogspot.com/-LHO91q886r4/WqSPCQ9cBmI/AAAAAAAASN8/ZHVCkdm07-4x4ChloHTfY0M-j0QyoJ_qACLcBGAs/s1600/DSCF4804%2B%2528Copy%2529.jpg

Trzcinowe korytarze dość szybko zmieniają się w labirynt nie do przepłynięcia.

https://2.bp.blogspot.com/-4fA2E-ljtNE/WqSPR5E6kmI/AAAAAAAASOE/sYSXHgzWkZA81vgoitfdh-stpGTNIygjQCLcBGAs/s1600/DSCF4802%2B%2528Copy%2529.jpg

Kolejna wymuszona wysiadka.

https://2.bp.blogspot.com/-hPEdyAC3jnk/WqSPe2uX8JI/AAAAAAAASOI/N3WJa4MQuZItJIsjHGKfutqU_Fow_bVXACLcBGAs/s1600/DSCF4809%2B%2528Copy%2529.jpg

Targamy więc kajaki brzegiem. Polami, lasami... w ciepłych promieniach słońca.

https://2.bp.blogspot.com/-SZ1HanVwIUI/WqSPo2yQt5I/AAAAAAAASOQ/6_6_t5F3l0gHgE6abwjkGBSW3ximB7eJwCLcBGAs/s1600/DSCF4808%2B%2528Copy%2529.jpg

Trwa to około kilometra i znów możemy podziwiać uroki otaczającej nas przyrody z perspektywy kajaków.

https://4.bp.blogspot.com/-Kcil6YZHpPA/WqSP1coSRDI/AAAAAAAASOU/dJNVeS3CjTUCZcJZbr9KsScccaNq0_EzQCLcBGAs/s1600/DSCF4813%2B%2528Copy%2529.jpg

I podziwiamy, próbując uspokoić tętno po tym nieplanowanym rajdzie brzegami.

https://4.bp.blogspot.com/-b87T3pAXzwY/WqSQCXnfXxI/AAAAAAAASOY/kxj9UACJxdw8cgG-9K5yYI8mszcin6G3gCLcBGAs/s1600/DSCF4819%2B%2528Copy%2529.jpg

Z ciekawostek - bóbr czy inne futrzaste stworzenie omal nie wskoczyło mi do kajaka i omal nie posłało na dno.

https://4.bp.blogspot.com/-PwnY6Ry6mFU/WqSQR1GRfyI/AAAAAAAASOg/a__4cpPztC84T1TpnZZgfKvTmmJt9m8rQCLcBGAs/s1600/DSCF4815%2B%2528Copy%2529.jpg

Na powrót rzeka czaruje swoim wdziękiem. Jest dość uciążliwie, aczkolwiek świadomość, że możemy odkrywać zupełnie nowy szlak wlewa nieco otuchy w serca. Lecz i to nie trwa zbyt długo.

https://4.bp.blogspot.com/-IW2ScQR0XrE/WqSQgLLKD4I/AAAAAAAASOk/SIAFGgFDqk0w8pdmNB3Hfg2Ek3j7_UVtQCLcBGAs/s1600/DSCF4818%2B%2528Copy%2529.jpg

Mimo wiosennej aury, na tym odcinku zima dała znać o sobie. Wody w stanie ciekłym tam nie użyczysz. Prawdziwa kraina lodu.

https://1.bp.blogspot.com/-6wHQS1Z9wZk/WqSQuYNZo8I/AAAAAAAASOs/DocSeLbXd7Er5iXjTNbPN9-u2V43-gvmACLcBGAs/s1600/DSCF4820%2B%2528Copy%2529.jpg

Z początku suniemy po nim traktując to jako fajną odmianę.

https://4.bp.blogspot.com/-Zd12HZba3vE/WqSRGBIjD3I/AAAAAAAASO4/WwOMX9jLBzMG2RgX28NswBMpatzwSM5zACLcBGAs/s1600/DSCF4825%2B%2528Copy%2529.jpg

Lecz z czasem sił na mierzenie się z tym żywiołem zaczyna brakować. Brakuje też i chęci do takiego rodzaju kajakarstwa.

https://3.bp.blogspot.com/-AYsD7YWkfo4/WqSRO9yDC8I/AAAAAAAASO8/7iFy61y_oDIbtwZKCKks4NISobyD7o3XQCLcBGAs/s1600/DSCF4826%2B%2528Copy%2529.jpg

Niechętnie, aczkolwiek zmuszeni jesteśmy powiedzieć sobie - pas.

https://2.bp.blogspot.com/-Wix4RZak8yY/WqSRZAD1IgI/AAAAAAAASPE/wXdT9xYLxWMzymQILhrRfV3xk5v2VhrvgCLcBGAs/s1600/DSCF4822%2B%2528Copy%2529.jpg

I znów podziwiamy dolinę Kacanki od strony lądowej. Trzeba przyznać, że okolice nader ładne, lecz chyba nie to przyjechaliśmy tu zwiedzać. Ciągniemy za sobą nasze łódki. Bolą łapy, bolą nogi, bolą plecy... kilometr, dwa... Z każdym kolejnym krokiem dotychczasowy entuzjazm uchodzi.

https://4.bp.blogspot.com/-ODlh6dkjdBo/WqSRoe-ec4I/AAAAAAAASPI/NfJgk04dtKAnnZnl-kgTfQLyogOoSWVjwCLcBGAs/s1600/DSCF4829%2B%2528Copy%2529.jpg

Myślę, że ta męka trwała jakieś trzy kilometry, nim znowu mogliśmy ujrzeć płynącą rzekę.

https://4.bp.blogspot.com/-IQrgvLoAap8/WqSR1EOdvmI/AAAAAAAASPQ/slKa8JzADi0chNTFfsteBc_qwNn5c830wCLcBGAs/s1600/DSCF4838%2B%2528Copy%2529.jpg

Gdzie popełniliśmy błąd? Pojęcia nie mam. Popłynęliśmy, a raczej poszliśmy według map które sprawdzałem przed spływem. Skąd więc u licha "nasza" zamarznięta Kacanka, uszła do wartko płynącej rzeki? Według map - rzeki widmo.

https://3.bp.blogspot.com/-RZN8Jjst4eg/WqSSDFzJztI/AAAAAAAASPY/wbHjzhuZnRQyWw4dv4K2E_qP9mAUZ5oRACLcBGAs/s1600/DSCF4841%2B%2528Copy%2529.jpg

Odtąd już ona płynęła sobie, a my sobie. Ten spacer farmera zabił radość dnia dzisiejszego.

https://2.bp.blogspot.com/-SjLZ_178-7s/WqSSN7l2KqI/AAAAAAAASPc/NXWaE36owhwI4GVmVI3dPekksuqTrZhIwCLcBGAs/s1600/DSCF4848%2B%2528Copy%2529.jpg

Mimo, iż Kacanka odzyskała swój urok, mnie osobiście już nie cieszyła jak wcześniej.

https://2.bp.blogspot.com/-5ysLO1fH_4s/WqSScVnz46I/AAAAAAAASPk/_ws9r8NPS7Yy-znNLIhEsBFWVvKv0UAkgCLcBGAs/s1600/DSCF4855%2B%2528Copy%2529.jpg

Kilka wysokich bobrowych żeremi - spływamy.

https://2.bp.blogspot.com/-hoGYJ2_Hhi0/WqSSs8H0BpI/AAAAAAAASPs/VJANCKg2KHIKjw3Izyf4UH82BbdJeUU2wCLcBGAs/s1600/DSCF4857%2B%2528Copy%2529.jpg

Kolejne powalone drzewa - przeskakujemy. Słońce coraz niżej.

https://2.bp.blogspot.com/-K6S8ayj4Pbo/WqSS7z3hdeI/AAAAAAAASP0/HJT-3ysI7GYPrQ8_TUoYabPnDWhHTeErACLcBGAs/s1600/DSCF4843%2B%2528Copy%2529.jpg

Jesteśmy zdeterminowani tylko by to już spłynąć i mieć za sobą.

https://3.bp.blogspot.com/-GS8_70gVBcI/WqSTKE0ypMI/AAAAAAAASP4/f1p8KfTtn5M4cl7cv3rQuHbXJ5bz6KTnwCLcBGAs/s1600/DSCF4854%2B%2528Copy%2529.jpg

Wypatrujemy mostów. Ten widok cieszy teraz bardziej niż wszystkie te, poniekąd piękne labirynty drzew.

https://4.bp.blogspot.com/-gdJlJP0-ff8/WqST1dA0pSI/AAAAAAAASQI/J_NYvvr6-MwrKNsowQeuz6-VCGyMuPAlwCLcBGAs/s1600/DSCF4812%2B%2528Copy%2529.jpg

Ciągle ktoś do mnie dzwoni i dzwoni jakby chciał się dodzwonić. Co sięgnę po telefon, dzwonek milknie. Naprawdę już resztkami sił dopadamy do naszej wybawicielki - Koprzywianki.

https://3.bp.blogspot.com/-eEtmAoEaQ1U/WqSUI7nT4LI/AAAAAAAASQM/HZw7J3Bu6NUvvboEDllWkRZbF_mcAfx4QCLcBGAs/s1600/DSCF4859%2B%2528Copy%2529.jpg

Kilka mocniejszych pociągnięć wiosłem i ukazuje się nam "piękny" most w Gieraszowicach.

https://1.bp.blogspot.com/-xRV-5Ibf0hU/WqSUT8fpkUI/AAAAAAAASQQ/xt5wWUz5aW4rJpYzlyd4tsAM6fk_qbQ9gCLcBGAs/s1600/DSCF4860%2B%2528Copy%2529.jpg

Tu nasza gehenna dobiega końca. Przynajmniej tak mi się wydawało. Powoli pakujemy manatki, a telefon znowu dzwoni i dzwoni. Tym razem udaje mi się go odebrać. Głos córki, strażaka, chyba i policjanta jakiegoś... informacje które kładą się cieniem na ten dzień jeszcze bardziej niż te wszystkie spacery, lód, trzciny, zwałki i wszystko inne.

https://4.bp.blogspot.com/-Hg3oSAwt_0k/WqSUnfJPBWI/AAAAAAAASQc/pwfurcayCoEHtzQshYsLe-SB4YkuZl6ggCLcBGAs/s1600/DSCF4864%2B%2528Copy%2529.jpg

Informacje, które sprawiają, że bardzo realne staje się pożegnanie z kajakiem na bliżej nieokreślony czas. Zobaczymy...
przez Pointer
12 marca 2018, o 12:25
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

2018.03.18. Skarżysko Kamienna - Marcinków (Kamienna)

Kilka fotek na zachętę z wczorajszego wypadu. Nie chce mi się kopiować relacji. Dla chętnych jest tutaj https://pointernaszlaku.blogspot.com/2018/03/20180318-skarzysko-kamienna-marcinkow.html .

https://3.bp.blogspot.com/-z4cnwGfbUQE/Wq57HM5tT7I/AAAAAAAASRE/h7rzOgHEys04wTwiPvX_-uetMPyrhcl6gCLcBGAs/s1600/DSCF4890%2B%2528Copy%2529.jpg

https://3.bp.blogspot.com/-Fo0e04vfOv0/Wq57lK566mI/AAAAAAAASRM/BiW3IiF1NK0Mttq9UQPfmk6s9oXU1nEFQCLcBGAs/s1600/DSCF4897%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-lFk5ucVJmw4/Wq58eG5g7VI/AAAAAAAASRs/eJ1FyIefX4QvG7Lb4XSWpjGOJQmh07zHgCLcBGAs/s1600/DSCF4904%2B%2528Copy%2529.jpg

https://3.bp.blogspot.com/-jrTV0z-EctU/Wq58oo1SZ_I/AAAAAAAASR0/NTYL8cRBGOoUC_kiv0I1eROQv4MwlNrDACLcBGAs/s1600/DSCF4905%2B%2528Copy%2529.jpg

https://4.bp.blogspot.com/-tvX5KOGXs-E/Wq588bPGA0I/AAAAAAAASR4/aHOtVRzizIYEWxcsMm1xW6RrkHwtMf8XgCLcBGAs/s1600/DSCF4907%2B%2528Copy%2529.jpg

https://3.bp.blogspot.com/-1pmMQuXGVzY/Wq59HvYtmXI/AAAAAAAASSA/KHr-YMP5Z5cSGFjMjwsLJR9RnNbboL9FwCLcBGAs/s1600/DSCF4908%2B%2528Copy%2529.jpg

https://4.bp.blogspot.com/-UpglDkZF3lk/Wq59UcwGpjI/AAAAAAAASSI/NfNqFOJx4h4yCoKb4QALJLFCk048r15IACLcBGAs/s1600/DSCF4914%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-gJJSZ1lDhY0/Wq59iRnGKMI/AAAAAAAASSM/uNSDIfcCOaEPIuujKdIPyzkKhM9IcJAvQCLcBGAs/s1600/DSCF4925%2B%2528Copy%2529.jpg

https://2.bp.blogspot.com/-KXeVq4CkcRM/Wq59wm-w-iI/AAAAAAAASSU/e-FxFX1z7JoyuaA5COYTc7jJt7Rhhs5yACLcBGAs/s1600/DSCF4929%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-RQ0x1bOHySk/Wq5-F01Xk0I/AAAAAAAASSc/3oqFmTT0W8gJh18RMEVm-HC_RlFgKDq6wCLcBGAs/s1600/DSCF4922%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-tcmlfs0EWbw/Wq5-dFpf7zI/AAAAAAAASSg/yG745nGlu6cnBpcJ22mfKefWfAVVDaRQwCLcBGAs/s1600/DSCF4937%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-frXKHtEcw9w/Wq5_Dq2hiJI/AAAAAAAASS0/mytTmeTxzaY1pVrWT8jwrQaf3GU-s4lPwCLcBGAs/s1600/DSCF4945%2B%2528Copy%2529.jpg

https://4.bp.blogspot.com/-UAN1Uxponqk/Wq5_brdrJAI/AAAAAAAASTE/NX8iIVG2ZgcWWlv9gkhb1S5gwy4KIAreACLcBGAs/s1600/DSCF4940%2B%2528Copy%2529.jpg

https://3.bp.blogspot.com/-j-mD71Dzc3o/Wq5_mPy2oZI/AAAAAAAASTI/_nFXD7wyRi0vaWrUnK8W8soQkE4KcrcGgCLcBGAs/s1600/DSCF4939%2B%2528Copy%2529.jpg

https://4.bp.blogspot.com/-EXBojfjgAzM/Wq5_xKjrUzI/AAAAAAAASTQ/w1XFxCBsE8MyCmRsMSEBlIZqrX-Icfx8gCLcBGAs/s1600/DSCF4938%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-jrlcZJ2VSvM/Wq6ADYkU_UI/AAAAAAAASTY/pzrHRU1mJpMLsmJ8qQgBHcf5BDu-_g0GgCLcBGAs/s1600/DSCF4920%2B%2528Copy%2529.jpg

https://2.bp.blogspot.com/-hImMBju1hm0/Wq6AQCWhVqI/AAAAAAAASTg/CxKxnj9LisIXemKP6FlAyfXoeassR4x6ACLcBGAs/s1600/DSCF4952%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-dOLZaxGzyig/Wq6Aa_r9GYI/AAAAAAAASTk/wxpgQv97doAcnmPSNZOPC5RaAuT4oN5uQCLcBGAs/s1600/DSCF4955%2B%2528Copy%2529.jpg

https://2.bp.blogspot.com/-vppKcdKdGcs/Wq6Aln3-EQI/AAAAAAAASTs/o21McJCT7sQ8IMsQ70yY5QXDSYM0ElnhgCLcBGAs/s1600/DSCF4957%2B%2528Copy%2529.jpg

https://4.bp.blogspot.com/-yS-5Qg1G9rM/Wq6AxlykrSI/AAAAAAAAST0/_vlTJNXCA7UsuT9FfD2swodbvE4OwtO3wCLcBGAs/s1600/DSCF4965%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-KuRQkG3Us4U/Wq6A9GX0TgI/AAAAAAAAST4/pKX1ZzUsuYIEVYb4ZQhEj6OlCxE4tGaDQCLcBGAs/s1600/DSCF4969%2B%2528Copy%2529.jpg

https://3.bp.blogspot.com/-RnozxB_JFmU/Wq6BImTc7uI/AAAAAAAASUA/0DMpYp_nHZgYmzxxlpXBvrMby0BBOdrbACLcBGAs/s1600/DSCF4977%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-ZVgjN2pB14c/Wq6BYtiXd4I/AAAAAAAASUI/sLCoI-SsYpUbVXa45tmYkEmkd7Or_Z6yACLcBGAs/s1600/DSCF4975%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-W8YSMHq1-II/Wq6Bm8WIheI/AAAAAAAASUQ/RVVj0Mi6JS4EJYmDYEFtE2FEIMxbqAVrQCLcBGAs/s1600/DSCF4987%2B%2528Copy%2529.jpg

https://2.bp.blogspot.com/-4n_utBcVXGI/Wq6B4tVLlqI/AAAAAAAASUc/Ga_HJZu1o_EQ0sjesWNFrbUPSDZ416j0gCLcBGAs/s1600/DSCF5007%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-x22JG92RZEU/Wq6CcYrstVI/AAAAAAAASUw/1tY6-xqZZGIfnHuvwUX1xtFGcJYY-NNHgCLcBGAs/s1600/DSCF5018%2B%2528Copy%2529.jpg

https://2.bp.blogspot.com/-sRUHFB0B_ac/Wq6CRNagaaI/AAAAAAAASUo/rIcoVlLi250wTbCZs5Vs6BXiTu6KhEjMQCLcBGAs/s1600/DSCF5020%2B%2528Copy%2529.jpg

https://4.bp.blogspot.com/-jMMrYNcw-Uk/Wq6CsX-DoGI/AAAAAAAASU4/wyIEXF9UtOUA3h21IkC83yllo-ttBmCdgCLcBGAs/s1600/DSCF5030%2B%2528Copy%2529.jpg

https://2.bp.blogspot.com/-S1DNkl_yHfs/Wq6DHAYFPfI/AAAAAAAASVA/WLaTAK2p54w19JquIMT17NNmjisROzSFgCLcBGAs/s1600/DSCF5021%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-BSLAaWEc93A/Wq6DwaCVzYI/AAAAAAAASVM/wnDfbLGRU8MA5H6yYPmVF3cUMYm01G12gCLcBGAs/s1600/DSCF5033%2B%2528Copy%2529.jpg

https://3.bp.blogspot.com/-x6eWdcUzPy8/Wq6EGE4_gBI/AAAAAAAASVU/PjVOz14Yyd00IjaVwMq-qGw8cdZ7HlvmQCLcBGAs/s1600/DSCF5034%2B%2528Copy%2529.jpg

https://2.bp.blogspot.com/-x9nTKWnD2Bw/Wq6EiklzDCI/AAAAAAAASVo/Z_vwT0I3G7E5XuX-OJfR2q-EIcCChWMOwCLcBGAs/s1600/DSCF5036%2B%2528Copy%2529.jpg
przez Pointer
19 marca 2018, o 19:46
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

2018.03.31. Hucisko... Bryzgów - Goworek (Jabłonica)

Wielka sobota na Jabłonicy. Obłęd. Gnaty bolą mnie do teraz, także pisać nie będę. Były zwałki, wodospady, kabina... było wszystko. Jak ktoś chętny do lektury, to zapraszam tutaj https://pointernaszlaku.blogspot.com/2018/03/20180331-hucisko-bryzgow-goworek.html .

Kilka fotek na zachętę...

https://4.bp.blogspot.com/-BA9HAoEsqas/Wr_EoOVBrmI/AAAAAAAASaU/lbVAezeTZsYnwG2C4cRjNPwJ6_vg8ExQACLcBGAs/s1600/DSCF5215%2B%2528Copy%2529.jpg

https://2.bp.blogspot.com/-lr-WV4Kl94k/Wr_FPArwB_I/AAAAAAAASak/B6YzImr8zGU439UX99WTOPalAw94icbNACLcBGAs/s1600/DSCF5223%2B%2528Copy%2529.jpg

https://2.bp.blogspot.com/--xpeMmyyv3w/Wr_GFd_fleI/AAAAAAAASa0/gewblxSCqMov_ag9NproYBgkxZs2Le2TQCLcBGAs/s1600/DSCF5232%2B%2528Copy%2529.jpg ]

https://4.bp.blogspot.com/-n_pZ7kNs44s/Wr_GV6myk3I/AAAAAAAASa4/uZ7NkBbrv3QVolnHOmE5nXxwW6WXaRa0QCLcBGAs/s1600/DSCF5234%2B%2528Copy%2529.jpg

https://3.bp.blogspot.com/-zTegaBmMICs/Wr_InYuNX2I/AAAAAAAAScE/-Qho73Mz1b4_iylzXj6rHF2C6sKyzWYRwCEwYBhgL/s1600/DSCF5292%2B%2528Copy%2529.jpg

https://3.bp.blogspot.com/-zNWSR2njdOU/Wr_I2JdzN9I/AAAAAAAASb8/v7tdJuWs1G48KohQ1YooE49yMo54pZ5iQCLcBGAs/s1600/DSCF5308%2B%2528Copy%2529.jpg

https://2.bp.blogspot.com/-mVV61a0U6iA/Wr_JVnytHMI/AAAAAAAAScM/vGoMfQRMreIvO0lpgtl3tSJIiYcVuoiGACEwYBhgL/s1600/DSCF5327%2B%2528Copy%2529.jpg

https://3.bp.blogspot.com/-n9tIjJjYqKI/Wr_JzWDQYjI/AAAAAAAAScY/gGC836iNbO0Od2ltMQ0nzNiQ3YYOHle_wCLcBGAs/s1600/DSCF5282%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-0bBIfSYD_7g/Wr_KpzwQfZI/AAAAAAAAScw/wNDGUl2FUksrjcPPaxZG_Yd-hIeLu3spACLcBGAs/s1600/DSCF5316%2B%2528Copy%2529.jpg

https://2.bp.blogspot.com/-syC7iVZWq98/Wr_LVEC1seI/AAAAAAAASdE/7qTa2FC9w10pRmnIO1I8ROSbUFjhgs_bwCLcBGAs/s1600/DSCF5353%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-Ag1PHtaD7WU/Wr_L-IQ9kOI/AAAAAAAASdY/JenqZvsAxMoyu7hxhJq2GzkDyyqq0tLkACLcBGAs/s1600/Lopson%2B1.jpg

https://2.bp.blogspot.com/-eF_SAMIe97k/Wr_M9nuT_MI/AAAAAAAASd0/dolhbBLiJyo0C8OntXwBjm4lb4kczK3dACLcBGAs/s1600/DSCF5358%2B%2528Copy%2529.jpg

https://3.bp.blogspot.com/-UZo_u7uabnY/Wr_NTZktHVI/AAAAAAAASeE/j-6ButAoMdsEHDQGIdDHsag5Xfxfxx2HwCLcBGAs/s1600/DSCF5366%2B%2528Copy%2529.jpg

https://3.bp.blogspot.com/-kSV3ixQX8MQ/Wr_OK2DXlUI/AAAAAAAASeg/K0APhk3iqe0bLwV_aFH2beT3ai0YyESVgCLcBGAs/s1600/DSCF5398%2B%2528Copy%2529.jpg

https://2.bp.blogspot.com/-z0knTkt4K-M/Wr_OYLmHkNI/AAAAAAAASek/a1D0RaQyVxoDNpiDNiNu5rsitQBdAjobQCLcBGAs/s1600/DSCF5407%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-YxoQ-Wd5f64/Wr_PEPZ5-BI/AAAAAAAASe4/pWrfKYKqrBsiYDJsPKeSrS5c3Ii8ZF_0gCLcBGAs/s1600/DSCF5395%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-zWcDBJf3GJQ/Wr_QD498qZI/AAAAAAAASfc/7izlHlTUn3w0lDqFHXG5X4GxAPZ6xDp5ACLcBGAs/s1600/DSCF5417%2B%2528Copy%2529.jpg
przez Pointer
1 kwietnia 2018, o 14:11
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: 14.04.2018 Północny Kanał Obry

Nie pamiętam dokładnie o jaki kanał spłynięty chodziło (Wiązownica???), ale pamiętam, co miandas wtedy napisał... "że chyba, że wdepnąłby tam przez przypadek"... minęły ze dwa lata... jak to można się oszukać, jak to przypadki chodzą po ludziach :razzzz:
przez Pointer
17 kwietnia 2018, o 07:37
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

2018.04.28-29. Sromowce Wyżne - Zarzecze (Dunajec)

Relację wstawi pewnie Chi. Ode mnie kilka fotek na zachętę. Poczytać można tutaj https://pointernaszlaku.blogspot.com/2018/04/20180428-29-sromowce-wyzne-zarzecze.html

https://2.bp.blogspot.com/-W_AIcPUAoP4/WuZZYtwA1jI/AAAAAAAASkQ/V3KxTCgBcj0nwZCR49NeBarscyAKl2FBACLcBGAs/s1600/DSCF5732%2B%2528Copy%2529.jpg

https://2.bp.blogspot.com/-OpH8LI5sTAg/WuadoONNEpI/AAAAAAAASkk/9OdtlLlgl2YmG-1dRpWJ9ea7FYgOBCcwgCLcBGAs/s1600/DSCF5741%2B%2528Copy%2529.jpg

https://2.bp.blogspot.com/-pqqMB3L6WHU/Wuad1Cq3CEI/AAAAAAAASko/v1OlrV_TC0UYA0WV0FP481FVB_GCowo-ACLcBGAs/s1600/DSCF5747%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-Hxuj0_nDDgA/WuaiZBKP9hI/AAAAAAAASlY/josDktPBZboc33PsLSh-bWqxxuc7NDaKACLcBGAs/s1600/DSCF5785%2B%2528Copy%2529.jpg

https://4.bp.blogspot.com/-nMK-JX-1viA/WuajEHL7nBI/AAAAAAAASlk/FJWPwC-kbAwOII4iuUGMNldxCSY2S38WACEwYBhgL/s1600/DSCF5791%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-1vULeyPyOu4/Wuakm5de_QI/AAAAAAAASl0/6kf9fnenDQALqd5rV2SBmA1Xnd4GmPVrACLcBGAs/s1600/DSCF5799%2B%2528Copy%2529.jpg

https://2.bp.blogspot.com/-9kKcnjVOEYc/Wuaokzckf1I/AAAAAAAASmc/zMQmevk4jLUL36cQyjQcKDBEhwFyq4BoQCLcBGAs/s1600/DSCF5816%2B%2528Copy%2529.jpg

https://2.bp.blogspot.com/-jkYMLFXCiQU/WuasNBjl82I/AAAAAAAASm4/1MtRUM8LecgHqVLOacSdqSf6_IpNxEAtwCLcBGAs/s1600/DSCF5854%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-HrUN628jTdU/WuatJBjUJyI/AAAAAAAASnA/XpMTIOY8cVorvWjMId1sUfWZbbtYuKCRwCLcBGAs/s1600/DSCF5856%2B%2528Copy%2529.jpg

https://3.bp.blogspot.com/-e9BAjszh-Yk/Wuauf1fewuI/AAAAAAAASnU/FfMAQEv6QTQaw1Ehvm7Jr3fTn46xpamSwCLcBGAs/s1600/DSCF5880%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-kU4xkg2l5ow/Wuav9hg1epI/AAAAAAAASno/ic7u4ucFPJI-QfDg43kYCQvV6Ofpg_X9ACLcBGAs/s1600/DSCF5891%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-51Xf0epqxOo/WuaxnqTXpAI/AAAAAAAASn0/XB76nfSVbjw9jV24prQcRYduMAEIRteuQCLcBGAs/s1600/DSCF5902%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-2RK4NncjW4Q/WuazHsqFP0I/AAAAAAAASoI/nr9fPdjdqQ0AxRUTuSpUIE3DDGpzTq5CACLcBGAs/s1600/DSCF5907%2B%2528Copy%2529.jpg

https://2.bp.blogspot.com/-9Fp8lVOwaKI/Wua0uCpdnrI/AAAAAAAASog/dQXjdLoYedA1CkWgVjm2uts1jnXtiz_KQCLcBGAs/s1600/DSCF5913%2B%2528Copy%2529.jpg

https://4.bp.blogspot.com/-aC3-LfwmxnM/Wua23vyoXYI/AAAAAAAASo4/bSHwrGwR0hsZN8tPOWEQFFH8Dg9dXm7FwCLcBGAs/s1600/DSCF5915%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-oIHoOuYKZFg/Wua5Hz4DdnI/AAAAAAAASpU/hcKy_bYb5fou63KY-ksew4MoWx69Vr64QCLcBGAs/s1600/DSCF5926%2B%2528Copy%2529.jpg

https://2.bp.blogspot.com/-QtMacZdqUiw/Wua_09m4ueI/AAAAAAAASqU/xu29-M2NstIt5zssdAAAOJVdQsieImTWgCLcBGAs/s1600/DSCF5939%2B%2528Copy%2529.jpg

https://4.bp.blogspot.com/-7J40LJuXvfI/WubEfT4dXVI/AAAAAAAASrQ/Vcr80DsxZfUaEe6wGq4VVjDdCnEqcNYEQCLcBGAs/s1600/DSCF5993%2B%2528Copy%2529.jpg

https://3.bp.blogspot.com/-6PignoiaZ1U/WubGKXiNI6I/AAAAAAAASrg/CJj4si1lqg07NaahLRFmoMztMM-_wnF6ACLcBGAs/s1600/DSCF6011%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-pe8ZMasa-zY/WubGzn8RmVI/AAAAAAAASro/nBTn5MsGaFUQgXSqiJqWpoWtvposQjtzACLcBGAs/s1600/DSCF6018%2B%2528Copy%2529.jpg

https://1.bp.blogspot.com/-hAy_iA66-7Q/WubM8DfxuLI/AAAAAAAASsY/6qWGArA4v3YuUhgFZFMnp_1PUONO-T-ZQCLcBGAs/s1600/DSCF6047%2B%2528Copy%2529.jpg
przez Pointer
30 kwietnia 2018, o 11:10
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

2018.05.12-13. Proszowice - Sokołowice (Szreniawa)

Szreniawa. Zauważyłem ją jadąc na Dunajec. Cały tydzień wertowałem internet, śledziłem mapy, szukałem chętnych, by mój kajak niczym Walkiria, mógł ponieść mnie do tej Walhalli. Zerowe niemal informacje, zero chętnych. Zew przygody i tak zwyciężył. Jadę sam. Zrzucam kajak i szpej pod mostem w Proszowicach, sam zaś pędzę do Koszyc.

https://3.bp.blogspot.com/-XWZFPSPVwNE/WvhRF5wVBcI/AAAAAAAASv0/3OgbONkuI2Qlxl84AkZKJ8fyNawZA0QdQCLcBGAs/s1600/DSCF6184%2B%2528Copy%2529.jpg

Zostawiam mój rydwan i przekonuję się ile wart ten cały internet. Miał być bus. Jak miał, to i będzie. Lecz dwie godziny później. Dwie godziny w maleńkich Koszycach, to jak wieczność. Zwłaszcza, że mój ukochany kajak został 30 kilometrów wcześniej. Cóż, przynajmniej mam czas na śniadanie.

https://4.bp.blogspot.com/--GBa2dGxlKs/WvhRR-xIfvI/AAAAAAAASv4/wy3tNPYzLqoB5UBIYIIjDe41aqyrHTE1ACLcBGAs/s1600/DSCF6183%2B%2528Copy%2529.jpg

Punktualnie o 9:20 zjawia się piękny, żółty pojazd. Jego kierowca - istny diabeł. Nie wiedziałem, że da się rozmawiać przez komórkę jednocześnie drukując bilet, wydając resztę i wyprzedzając inne pojazdy? Ano da się. Wysiadam na pierwszym przystanku w Proszowicach. Wolę całe miasto przejść na piechotę. I idę w tym żarze jakie funduje słońce. Katana, czy raczej wspomniana Walkiria, czekała cały czas.

https://2.bp.blogspot.com/-XU9VErTAUwU/WvhRxsR2vXI/AAAAAAAASwA/WorHZ_fIACshFgxTErLuKTeSsk1eFh7_QCLcBGAs/s1600/DSCF6187%2B%2528Copy%2529.jpg

Wskakuję więc do niej i ruszam. Kolor wody jakby Szreniawa wypływała z samego piekła. Żadnych brzydkich zapachów czy stworzeń płynących do góry brzuchami nie odnotowuję.

https://3.bp.blogspot.com/-nIkOOrNLbNQ/WvhSSQePRSI/AAAAAAAASwI/vqF5aJVA_n4nOFJRRadwdqaoUgxW8nTiQCLcBGAs/s1600/DSCF6195%2B%2528Copy%2529.jpg

Lecz śmiertelnicy postarali się, by delikatnie to ujmując, za czysto na rzece nie było.

https://4.bp.blogspot.com/-YjznVWBtQ3g/WvhUCxNJeYI/AAAAAAAASw8/DedOkjd1xRgFmCplgs7uHW84_Z9ESm-BACLcBGAs/s1600/DSCF6214%2B%2528Copy%2529.jpg

Przepływam przez Proszowicki park. Tak przynajmniej wskazywały mapy, gdyż brzegi są zbyt wysokie, bym mógł cokolwiek dojrzeć.

https://4.bp.blogspot.com/-5i95KcUD3pc/WvhS6sozyuI/AAAAAAAASwY/S7P6-dYyI_oUn7i7ZV9xtGXVq86IE7ASQCLcBGAs/s1600/DSCF6201%2B%2528Copy%2529.jpg

Pierwsze powalone drzewa, mnóstwo zieleni i pajęczaków.

https://2.bp.blogspot.com/-JpTxQuoDORk/WvhUPote1NI/AAAAAAAASxA/tMK7lDwhYkYBx7aIdA6UoR7xE9JxmbuMQCLcBGAs/s1600/DSCF6213%2B%2528Copy%2529.jpg

Paskudny brązowy kolor wody stanowi o mulistym dnie. Właściwie muł jest wszędzie. Niezbadanie głęboki. Wyciągnięcie wbitego w dno wiosła stanowi nie lada wyzwanie.

https://3.bp.blogspot.com/-N46qgUi3lLc/WvhTIJk88XI/AAAAAAAASwc/jd-VKSfB1qEADD-MrX2SENKwLunwsLyIQCLcBGAs/s1600/DSCF6204%2B%2528Copy%2529.jpg

Zresztą jaki kolor ma mieć rzeka, do której uchodzi coś o nazwie Ścieklec?

https://2.bp.blogspot.com/-25_t18td_w4/WvhTWblrJ6I/AAAAAAAASwk/OEh0qbmR9eAmxcBGUYzEjWSK0F5cuBxpgCLcBGAs/s1600/DSCF6206%2B%2528Copy%2529.jpg

Gdy zwałki coraz częściej blokują koryto, przypomina mi to inną małą rzeczkę na literę "S" - Sannę. Czy to już reguła?

https://2.bp.blogspot.com/-7mjuBaOU8ug/WvhU1kyFMMI/AAAAAAAASxQ/8RQ5JGi-BocAZ2MZGb4pu7SZYDOlDenWwCLcBGAs/s1600/DSCF6227%2B%2528Copy%2529.jpg

Tam po pierwszym dniu poległem. Tu na takie rzeczy pozwolić sobie nie mogę. Nikt po mnie tu nie przyjedzie.

https://4.bp.blogspot.com/-2p9VTUtJhJo/WvhUfJIm_jI/AAAAAAAASxE/UFskyHwGcTwYNg8gj8tvCQeaway5_8OIACLcBGAs/s1600/DSCF6225%2B%2528Copy%2529.jpg

Długo się nie szarpałem z gałęziami i już pierwsza wysiadka. No powiedzmy, że wysiadka. Młyn, zamknięta rzeka.... Jak wysiada się i wyciąga z wody kajak na pionową, obrośniętą pokrzywami, dwu metrową skarpę, zapamiętam do końca życia.

https://1.bp.blogspot.com/-0e_Aicol2F4/WvhVFbdfNBI/AAAAAAAASxY/iH12iTcS0OoFvtVg1tbtsqqgfh23eRM7QCLcBGAs/s1600/DSCF6233%2B%2528Copy%2529.jpg

"Obwąchuję" teren. No ni jak do wody nie zejdę. Walę więc mostkiem do pogrodzonego zasiekami na drugim brzegu owego młyna. Byłem pewien porządnej awantury. Jak to można się oszukać. Młynarz i pani młynarzowa - starsze małżeństwo, witają mnie ze zdziwieniem i otwartymi ramionami. Młyn działa do dzisiaj. Istne cudo. Przebiega tu szlak rowerowy o nazwie "Młyny Doliny Szreniawy".

https://1.bp.blogspot.com/-oT79hhSH9Rw/WvhVa8zChQI/AAAAAAAASxg/rH3dyMTbVc0cExMuKD6Q2xGq3-v_jsXmgCLcBGAs/s1600/DSCF6234%2B%2528Copy%2529.jpg

W ogóle miejsce magiczne. Chwilę tam zabawiłem. Za posiłek pięknie podziękowałem, lecz skosztowałem kawy parzonej na kuchni kaflowej.

https://4.bp.blogspot.com/-ztQeUEAk4q4/WvhVxZ3E6CI/AAAAAAAASxo/EbAFWamC3KMfgJ6uLHq1rHYwqxRfPaBNgCLcBGAs/s1600/DSCF6238%2B%2528Copy%2529.jpg

Czas w drogę. Żegnam uroczych ludzi i magiczne miejsce, które moją Walhallą się nie okazało.

https://4.bp.blogspot.com/-AlTjuLUok8k/WvhV7zeSDiI/AAAAAAAASxs/EtSuAMzWH30RT8ISgF9KmqZKmXoGL3afwCLcBGAs/s1600/DSCF6239%2B%2528Copy%2529.jpg

A więc znów oddaję się mojej Walkirii. Cudownie jest odkrywać nieznane sobie nowe rzeki.

https://3.bp.blogspot.com/-Cfhps5aM5F0/WvhWLlcCAqI/AAAAAAAASx4/dwHw2gDEbQEJbrAm7R1kDwV-nF_kJEgAwCLcBGAs/s1600/DSCF6241%2B%2528Copy%2529.jpg

Jest piekielnie gorąco i cholernie uciążliwie, lecz doświadczenie ze wspomnianej Sanny nie poszło na marne. Czuję, że tym razem podołam.

https://2.bp.blogspot.com/-gvgujrvWNeI/WvhWlB2z1NI/AAAAAAAASyA/Fa76BY9obl8B5tlz1cMmg3XH2R6H-TLJACLcBGAs/s1600/DSCF6242%2B%2528Copy%2529.jpg

Tempo mam jednak ślamazarne. Sporo przeszkód do pokonania w bądź co bądź obładowanym kajaku.

https://1.bp.blogspot.com/-PRBVSFC4CCk/WvhW_fpKRrI/AAAAAAAASyI/wHL2O-GiYdcNyB_RzXTN8HT-r5SZlPLUgCLcBGAs/s1600/DSCF6243%2B%2528Copy%2529.jpg

Szukam ochłody i wytchnienia w zacienionych miejscach, których tu nie brakuje.

https://3.bp.blogspot.com/-sjTnEeeaE40/WvhXT5UeR9I/AAAAAAAASyU/eDufvapkGqELeIB-moMSF1Cb_aQcB0flgCLcBGAs/s1600/DSCF6244%2B%2528Copy%2529.jpg

Szybko Szreniawa raczy mnie kolejną przenoską. Próg wodny. Kolejne skarpy, karkołomne zejścia do wody, kąpiele w pokrzywach. Lekko nie jest, lecz dzisiaj zupełnie jak nie ja, nie szarżuję. Z pokorą i niemałym trudem obnoszę takie miejsca.

https://3.bp.blogspot.com/-4itFpF37xGc/WvhXsp1lZyI/AAAAAAAASyc/7894z8rQ72AgQ2QJxxxTS5t8-okmZZQ9wCLcBGAs/s1600/DSCF6248%2B%2528Copy%2529.jpg

Nie wiem czym spowodowane są moje obawy? Kolorem wody? Brakiem ewentualnego wydostania się na brzeg, czy może tym, że w roku 2010, dwie osoby (mężczyzna i mała dziewczynka) wypadły z kajaka i utonęły? Mniejsza o to.

https://3.bp.blogspot.com/-H5k7rfCGhw0/WvhYISnDf6I/AAAAAAAASyk/uUTEqeQ-KX45W42hI4tORQH03Mw-Ym80gCLcBGAs/s1600/DSCF6260%2B%2528Copy%2529.jpg

Odtąd Szreniawa próbuje mnie zamordować. Drzew w korycie rzeki jest coraz więcej.

https://1.bp.blogspot.com/-WJGh94AeK4c/WvhYlaQfD7I/AAAAAAAASys/YSvyp2H_22kRC7Ax_4PcygwyEIUwtHNYgCLcBGAs/s1600/DSCF6273%2B%2528Copy%2529.jpg

I z każdym zakrętem przeszkody się nasilają. Niektóre naprawdę wielkiego kalibru.

https://2.bp.blogspot.com/-iERBXA9-NZM/WvhZS8hhFsI/AAAAAAAASy0/jMTyAtZ9-ZonVFql3qr-COwKp_rpKn-AQCLcBGAs/s1600/DSCF6271%2B%2528Copy%2529.jpg

Kosztuje mnie to coraz więcej sił. Polała się też pierwsza krew. Mocny cios w nos. Staram się chwilę przystanąć by zatamować krwawienie.

https://3.bp.blogspot.com/-agobt6rcbVc/WvhZhsAPrrI/AAAAAAAASy4/mH8c-rO7WbIaN5ZlK_6wzBPURLwddruVwCLcBGAs/s1600/DSCF6292%2B%2528Copy%2529.jpg

Mam coraz to większe obawy, czy wyjdę z tego cało. Może to właśnie Szreniawa okaże się Walhallą?

https://2.bp.blogspot.com/-Tia2pji7nUs/WvhaKZpDRjI/AAAAAAAASzI/0qnWXmvq13sXXgug0tL9dxfB-eDIrvSbgCLcBGAs/s1600/DSCF6287%2B%2528Copy%2529.jpg

Trafiają się jednak i spokojne, ciche fragmenty rzeki.

https://4.bp.blogspot.com/-qEGCEaOYCJY/WvhaWWiFQ3I/AAAAAAAASzM/lVo3cn9hP3M5tdvht-QtgGrCfHBUSAGnwCLcBGAs/s1600/DSCF6291%2B%2528Copy%2529.jpg

Prawdziwe oazy zieleni i spokoju.

https://4.bp.blogspot.com/-mSG_r8km4Ro/WvhajgFs5YI/AAAAAAAASzU/TyIE46HTQzIjojF8Wu7G3raedl62eaB6ACLcBGAs/s1600/DSCF6289%2B%2528Copy%2529.jpg

Kolejna zapora. Tu wydostanie się na brzeg jak i wszędzie - żadne. Lecz zejście do wody, to już zupełny kosmos.

https://2.bp.blogspot.com/-_UoHDnI7U2o/WvhcKECv66I/AAAAAAAASzk/IZjqiFThkXg9vYXXroYXUYeULi3cbJ4UACLcBGAs/s1600/DSCF6295%2B%2528Copy%2529.jpg

Ściągnął mnie kajak z wysokiej skarpy prosto do wody. Szczęście, że nie było tam żadnych korzeni. Jeszcze większe, że miałem (jak zawsze) kamizelkę na sobie. Po prostu nie da się tam stanąć na dnie, bo już się nie wylezie. Straciłem buta, lecz chwała, że to tylko tak się skończyło. Chwilę gonię wpław mój kajak. Przy pierwszej zwałce gramolę się do niego, gdyż na brzeg wyleźć się nie da.

https://1.bp.blogspot.com/-UxX3muDVVZc/Wvhcbb9cUaI/AAAAAAAASzs/CuOZRa_l5_0pTKLj89dALJPOwdJCvX9iACLcBGAs/s1600/DSCF6299%2B%2528Copy%2529.jpg

Wiele już o tym pisałem. Skoro rzeki są dobrem ogółu, skoro można tam pływać, to dlaczego jednostki grodzące je, nie zapewniają choć trochę bezpiecznego lądowania na brzegu i na wodzie owemu ogółowi?

https://3.bp.blogspot.com/-BsXTOFzapek/Wvhcwwm2NEI/AAAAAAAASz0/wt7pd62aZ1Y6kfQoSBJtbF1RGEnhlsIpwCLcBGAs/s1600/DSCF6297%2B%2528Copy%2529.jpg

Hm... przynajmniej zmyłem z siebie kleszcze.

https://1.bp.blogspot.com/-oz7gxmEAYEs/WvhdoHEgB1I/AAAAAAAAS0A/8tQLcDdPRo8hKrF27FK23Lc0uwS1bGLdgCLcBGAs/s1600/DSCF6308%2B%2528Copy%2529.jpg

Po chwili kolejna przenoska. Most na którym dumnie umieszczono tablicę z jakich to funduszy został postawiony i jak to ułatwia życie mieszkańcom pobliskich wsi. Wątpię, by dumni byli z niego Ci, co te fundusze wyłożyli. No chyba, że to tak było zaplanowane?

https://1.bp.blogspot.com/-C97N-bZm7P4/WvheFohs3FI/AAAAAAAAS0I/aqe048JYXaU-TkDcb6eSOMVUVBnKiT1BACLcBGAs/s1600/DSCF6301%2B%2528Copy%2529.jpg

Nic to. Obnoszę tę "ciekawą" konstrukcję.

https://1.bp.blogspot.com/-A3hmS5au06M/Wvhe8fxxqiI/AAAAAAAAS0U/WtpWrvVB65gW6BaWN5fX4UEenycu90vXgCLcBGAs/s1600/DSCF6302%2B%2528Copy%2529.jpg

Rzeka nieco się uspokaja. Nie raczy mnie tu zbyt dużą ilością przeszkód.

https://4.bp.blogspot.com/-5w4HorSi3Dk/WvhfJZuyyiI/AAAAAAAAS0Y/T9raRyC-YmQILqzhMyRh1X6IlLle5KSfQCLcBGAs/s1600/DSCF6304%2B%2528Copy%2529.jpg

Całe szczęście, gdyż mogłem zregenerować nieco siły, przed kolejną zastawką i ciężką, długą przenoską. Długą, bo długo się przymierzałem, czy tego nie spłynąć. Na tyle długo, ze omal nie straciłem wiosła.

https://2.bp.blogspot.com/-dzCcCioMdKQ/WvhfXGGSSWI/AAAAAAAAS0g/EGe25MIdxCkgvwZB44VrmDbN9Hy5oKJUQCLcBGAs/s1600/DSCF6310%2B%2528Copy%2529.jpg

Długą, bo zejścia do wody znowu brak. Na brzegu nawiązuję nowe znajomości. Nie na tyle jednak bliskie, by otrzymać pomoc w targaniu mojego dobytku.

https://2.bp.blogspot.com/-nxEDkV5EoVQ/WvhgWWbZpMI/AAAAAAAAS0w/e0GGEvipJ8UB73S3NUKw-cdQUAVK-6OjACLcBGAs/s1600/DSCF6313%2B%2528Copy%2529.jpg

Dalej na powrót zwałki. Choć w mniejszej ilości, jak miało to miejsce wcześniej.

https://3.bp.blogspot.com/-ZRblbFCMSP8/WvhgiK4FrEI/AAAAAAAAS00/TCNyP5vkgeENzhyharAMPbomY1-qfHndQCLcBGAs/s1600/DSCF6316%2B%2528Copy%2529.jpg

Cóż z tego, skoro znowu leje się krew. Nabijam się lewym ramieniem na sterczącą, suchą gałąź. Boli jak cholera. Zostawiłem na owej gałęzi nieco ciała.

https://4.bp.blogspot.com/-NdOQ9MsR53I/WvhhF6MREhI/AAAAAAAAS1A/IaFNETGGYLgzV1kL4I1azJF8koQF53R2QCLcBGAs/s1600/DSCF6318%2B%2528Copy%2529.jpg

Ani wysiąść by to opatrzyć. Do tego dochodzi coraz większe zmęczenie. Zaczynam się poruszać jak mucha w smole. I tak do kolejnej przenoski.

https://3.bp.blogspot.com/-bwtCXUmS-Qs/WvhhrV-dLII/AAAAAAAAS1M/_FsCcpCrmi0ImXDSgVeKd7ZhnyKLOGkLwCLcBGAs/s1600/DSCF6319%2B%2528Copy%2529.jpg

Tym razem młyn. Tu pomny wcześniejszej takiej budowli, od razu wysiadam na podwórzu. I znowu mam farta. Przemiły gospodarz. Dezynfekuję ranne ramię. Chwilę siedzimy i gawędzimy. Raczę młynarza rzecznymi opowiastkami. W nagrodę dostaję gąbkę, bym mógł się obmyć z krwi i błota.

https://1.bp.blogspot.com/-yDdAXg6ofZw/WvhikVdYIFI/AAAAAAAAS1U/3NY5lcnmkeYhmLdB37x7Xx7nIqSxEEfVgCLcBGAs/s1600/DSCF6320%2B%2528Copy%2529.jpg

Nie przyjechałem tu jednak na pogaduchy. Pora na mnie. Zresztą mój ubiór nie pasuje do tego miejsca.

https://2.bp.blogspot.com/-iVacTKWrsq0/WvhkImM8nCI/AAAAAAAAS1g/ltgRJHowWLI2EpBdsyb9a2amJ4Yyx6TNgCLcBGAs/s1600/DSCF6337%2B%2528Copy%2529.jpg

Zaczynam odczuwać już spore zmęczenie. Wracają też do rzeki przeszkody. Uparcie wszystko pokonuję. Robi się coraz później.

https://2.bp.blogspot.com/-RtWhNOt2j84/WvhkZhOHr5I/AAAAAAAAS1o/Zjcse3tRdXA48CQlG-2QRRChMndm--l6wCLcBGAs/s1600/DSCF6342%2B%2528Copy%2529.jpg

Obnoszę kolejną zastawkę. Jedyną, gdzie wydostanie się na brzeg, nie graniczyło z cudem. Wiem, że jeszcze dwie budowle do obniesienia przed metą.

https://4.bp.blogspot.com/-0vd_kuvWTPw/WvhknFOqToI/AAAAAAAAS1s/AIx-Vk_Vu2IUtsbVyoSEwJNr-2FlGX5qACLcBGAs/s1600/DSCF6321%2B%2528Copy%2529.jpg

I tu świata pomysł, czy może nie "przycisnąć" i nie zakończyć tej rzezi już dzisiaj?

https://2.bp.blogspot.com/-kRE886RJ7fI/Wvhk9ksqHII/AAAAAAAAS14/aaWRrh8EbGwlDOPZNuMWwi3ws4-IzoUggCLcBGAs/s1600/DSCF6329%2B%2528Copy%2529.jpg

Rzeka weryfikuje ten plan. Tym razem rozcinam policzek. Mam dość na dzisiaj. Palę papierosy i pozwalam się ponieść rzece, lądując na pierwszym w miarę dostępnym brzegu.

https://1.bp.blogspot.com/-Fpc-LZwVrVM/Wvhl1RaalyI/AAAAAAAAS2E/OIOMf11HR80r1BRyd1MLnJVTH57ksYUvACLcBGAs/s1600/DSCF6339%2B%2528Copy%2529.jpg

Rozbijam obóz. Opatruję rany. Staram się doprowadzić do porządku kajak i siebie. Suszę ciuchy. W końcu zażywam upragnionego odpoczynku.

https://2.bp.blogspot.com/-ByKJZ8B4x9Q/Wvhm21l2gWI/AAAAAAAAS2M/GGkNLM6Ap645uzxHYHNXGDXhz-CO1zL6wCLcBGAs/s1600/DSCF6344%2B%2528Copy%2529.jpg

Obiado - kolacja. Na ucztę wprosić się miały ochotę i sarenka i zając, lecz zbyt płochliwe to istoty. Zasypiam razem ze słońcem. Wstaję z kurami. Wypoczęty i gotowy na zakończenie tej przygody, bądź odnalezieniu Walhalli.

https://2.bp.blogspot.com/-_yL6CJpROT8/Wvho539T_kI/AAAAAAAAS2Y/oDtjxQ_W4lwqMV8ZbYfr1s26H47Ta8NfgCLcBGAs/s1600/DSCF6345%2B%2528Copy%2529.jpg

Słońce dzisiaj chyba jeszcze mocniejsze niż wczoraj. I w ogóle czuć w powietrzu, że to niedziela.

https://2.bp.blogspot.com/-GVBcqoQ29qM/WvhpNKOOnLI/AAAAAAAAS2g/OHb9W4MNgcEh86h7oK5MCQ8wL0fray3IACLcBGAs/s1600/DSCF6350%2B%2528Copy%2529.jpg

Zwałek mniej, lecz trudniejsze do przejścia.

https://1.bp.blogspot.com/-1uVO2jFqAxU/Wvhpk57q4uI/AAAAAAAAS2o/ANQn4eR2c7QLxX9nH7FAWKTF4Um_Q_AHQCLcBGAs/s1600/DSCF6355%2B%2528Copy%2529.jpg

Trochę dokucza kontuzjowane ramię, lecz staram się cieszyć rzeką, pogodą, życiem.

https://1.bp.blogspot.com/-pst11A30np4/WvhqFnxt9vI/AAAAAAAAS2w/jpVJuNXQm0oXVoN2jA7Aa8_IUvZXOj41QCLcBGAs/s1600/DSCF6352%2B%2528Copy%2529.jpg

Dopadam kolejnego młyna. Tu w miarę przyjaźnie wygląda wydostanie się na ląd jak i powrót na rzekę.

https://1.bp.blogspot.com/-U55SC6sZ2sc/WvhqgJDPcoI/AAAAAAAAS24/3eG81b18dU8cZMGHy49Wa5uStuTqTXiwgCLcBGAs/s1600/DSCF6358%2B%2528Copy%2529.jpg

Wczoraj sporo pokonałem, także na dzisiaj zostało pływania niewiele.

https://3.bp.blogspot.com/-mJ0UdFPzckU/Wvhq_MnTS0I/AAAAAAAAS3A/cxU0Jrg3Uk4FcrR6jFvAl_pU-EFQJhSXQCLcBGAs/s1600/DSCF6360%2B%2528Copy%2529.jpg

Powoli zostawiam za sobą kolejne metry i kolejne przeszkody. A tych znów jakby więcej.

https://2.bp.blogspot.com/-jbOmLJgh5Ao/WvhrN8k7IiI/AAAAAAAAS3E/oeKjfcVH6UEOXP_-4hxmj962_uOifeowACLcBGAs/s1600/DSCF6366%2B%2528Copy%2529.jpg

W samych Koszycach obnoszę kolejny koszmarny próg.

https://3.bp.blogspot.com/-uJM17DDQr0Q/WvhsnBbVbuI/AAAAAAAAS3U/-26mECH6mp46A1Yt5rq-mYvjHAtutHA0gCLcBGAs/s1600/DSCF6370%2B%2528Copy%2529.jpg

Kilka pociągnięć wiosłem i ukazuje mi się most w okolicach którego wczoraj porzuciłem samochód.

https://3.bp.blogspot.com/-6hy3xP-7ajo/WvhsxcPn18I/AAAAAAAAS3Y/yZR3ZZVwNBQlxUvt3rnl-30q1vmj7QkhgCLcBGAs/s1600/DSCF6375%2B%2528Copy%2529.jpg

Jakieś dwa kilometry dalej - Wisła. Postanawiam dopłynąć do końca i wrócić pod prąd. Decyzja "średnia". W połowie drogi okazałe bystrze.

https://1.bp.blogspot.com/-e12QAYWOEIU/Wvhs_USwnGI/AAAAAAAAS3g/cnhzMmIj--QxRr3HLyE60GBBUKxlihtgACLcBGAs/s1600/DSCF6368%2B%2528Copy%2529.jpg

Szkoda teraz zawrócić, lecz później na pewno w górę tego nie pokonam. Kolejna decyzja - płynę. Co będzie, to będzie. Samo dopłynięcie do ujścia raczej symboliczne, gdyż Szreniawa na tym odcinku zupełnie nic ciekawego już nie zaprezentowała.

https://4.bp.blogspot.com/-0z29lYILUXI/WvhtMTG7qFI/AAAAAAAAS3k/3NM8wvcC73QTCArTnQV3LxPgAwn0szYDwCLcBGAs/s1600/DSCF6379%2B%2528Copy%2529.jpg

Za to Wisła piękna jak zawsze. Wiele jej nie zwiedziłem. Kilometr, może półtora i ląduję na plaży w okolicach Sokołowic.

https://2.bp.blogspot.com/-ZGvyc30WxIk/WvhtXYoEK6I/AAAAAAAAS3o/ttftbGnEVzcmKrC7XkmDDWjrrnsdIBZnQCLcBGAs/s1600/DSCF6383%2B%2528Copy%2529.jpg

Znów porzucam kajak i mniej więcej pięć kilometrów z buta, lasami, polami, drogami do Koszyc po auto. Sam ogarnąłem spływ logistycznie. Walhalli nie znalazłem. Sporo ran, poparzeń (pokrzywy), mnóstwo targania kajaka po lądzie, lecz wspominał to będę z uśmiechem. Choć wrócić, to pewnie już tam nie wrócę. Widziałem ładniejsze rzeki.
przez Pointer
13 maja 2018, o 19:52
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

cron