Bieszczadzka przygoda
Przyznam się, że nigdy wcześniej nie byłem w bieszczadzkich górach. W samych Biesach tak – ale były to, pobyty typowo wędkarskie albo żeglarskie nad Soliną.
Postanowiłem w tym roku nadrobić straty i korzystając z pięknej pogody wyprawiliśmy się – ja z moją drugą połową i kumplem Piotrem weekendowo do Ustrzyk Górnych.
Wyjechaliśmy w piątek popołudniu i do celu dotarliśmy na 22.
Przed samą miejscowością – zaskoczenie i kontrola straży granicznej – coś takiego to również był dla mnie debiut.
Noclegi w prymitywnych domkach ośrodka PTTK, na jeden dzień przed wyprawą tylko to było wolne – zdecydowanie nie polecam.
Ale cóż „wygody”, zimna woda – najważniejsza jest przygoda.
Wieczorem przy kartach obmyślamy plan na te dwa dni.
Ponieważ mamy rowery i chcemy zaliczyć dzień pieszy oraz rowerowy wyboru dokonuje Kumpel (expat), który bywa w Bieszczadach kilka razy w roku i ma w tym względzie doświadczenie.
Dzień pierwszy (sobota) – Tarnica.
Wybór tego miejsca przeforsowałem ja, chociaż były inne ciekawe propozycje.
Po zaliczeniu w tym roku najwyższych Górek Gór Świętokrzyskich i Gorców chciałem zwyczajnie mieć na koncie również najwyższy, bo liczący 1346 m npm szczyt Bieszczadów – Tarnicę.
Wybór szlaku: Wołosate, Przełęcz Bukowska, Tarnica…a po drodze zaliczony również Rozsypaniec 1280 m npm oraz Halicz 1333 m npm.
http://images69.fotosik.pl/274/3c6e8cdb99c45508med.jpg
W Wołosatych na samym początku drogi odwiedzamy starodawny cmentarzyk oraz pozostałości (fundamenty) po tutejszej Cerkwi.
http://images67.fotosik.pl/276/60b306eeee9e8a1bmed.jpg
Kierujemy się w stronę Przełęczy Bukowskiej na wysokość 1107 metrów.
Na początku idziemy po asfalcie, a potem przechodzimy na wijącą się wśród drzew szutrową drogę.
Mijamy malowniczy potok.
http://images70.fotosik.pl/274/f63ce8b3113be1e9med.jpg
I po jakimś czasie docieramy do przełęczy i granicy polsko – ukraińskiej.
http://images69.fotosik.pl/274/42a831cc6ced2f1amed.jpg
Mimo porannej słabej przejrzystości powietrza zaczyna nam się bardzo podobać.
Widok za granicę:
http://images68.fotosik.pl/274/096df13639b863ebmed.jpg
Po krótkiej przerwie w drewnianej wiacie ruszamy wąską ścieżką w górę.
http://images66.fotosik.pl/274/44285d8a4f5826ebmed.jpg
Na Rozsypaniec iść – to czysta przyjemność. Po minięciu linii lasu odsłaniają się nam tutejsze krajobrazy.
http://images69.fotosik.pl/274/19a25d3cb665c72bmed.jpg
Zmienia się również roślinność. Dominują trawy i drobne krzewy i krzewinki.
http://images69.fotosik.pl/274/f47ff81fad346f1bmed.jpg
Na pierwszym ze szczytów zaczyna wiać i mimo słonecznej pogody jest dosyć chłodno – dobrze, że wzięliśmy lekkie polary.
Na wysokości 1280 m widok na dalszy nasz szlak – Krzemień i Tarnicę jest niesamowity w barwach jesieni.
http://images68.fotosik.pl/274/de661e480268cabfmed.jpg
Jeszcze jedno ujęcie Królowej Bieszczad Tarnicy:
http://images69.fotosik.pl/274/922e06cf4dcd7faemed.jpg
Po zejściu z Rozsypańca – kolejnym szczytem do zdobycia staje się Halicz 1333 m.
http://images69.fotosik.pl/274/119d09937eba22c6med.jpg
Po drodze widoki na ukraińską stronę.
http://images67.fotosik.pl/276/051993d4dda56546med.jpg
Kilkanaście minut marszu w górę i można chwilkę odpocząć na ławeczce na szczycie.
http://images70.fotosik.pl/274/3887c7cd1b67c372med.jpg
Bułeczka, kabanosik i kontemplacja przyrody.
Idziemy dalej a kolory bombardują nas na szlaku – niesamowicie bombardują!
http://images69.fotosik.pl/274/7bf282af53329e51med.jpg
Ścieżka się zwęża i dalsza droga przebiega tuż przy ostrym zboczu Krzemienia.
http://images69.fotosik.pl/274/be6d2cb2e2efabe9med.jpg
Sam Krzemień i jego skały z szatą roślinną robi na nas fantastyczne wrażenie.
http://images66.fotosik.pl/274/56aa0b69853c4094med.jpg
W połowie drogi na Przełęcz Goprowską 1160 m możemy zaobserwować Halicz z drugiej strony w całej okazałości.
http://images69.fotosik.pl/274/89a3a805ff5bee66med.jpg
Przyroda czaruje nas coraz bardziej. Tutaj pomarańczowy wydaje się bardziej pomarańczowy a czerwony bardziej czerwony…
http://images70.fotosik.pl/274/ab4f3a1595255875med.jpg
Zbocze Krzemienia, Halicz a na dole wielobarwny las – magiczna kraina.
http://images68.fotosik.pl/274/2bc0ea01b03e4109med.jpg
Jeszcze chwila i ostrawe podejście z Przełęczy Goprowskiej w stronę Tarnicy i docieramy do skrzyżowania szlaków.
Tutaj pojawia się masa turystów, którzy przybyli z krótszych i łatwiejszych do przejścia stron.
Po chwili zdobywamy szczyt idąc niestety w tłoku.
Robimy kilka fotek na najwyższym bieszczadzkim szczycie – 1346 m i opuszczamy Tarnicę udając się szlakiem w stronę Wołosatego, czyli miejsca w którym zostawiliśmy auto.
Moja druga połowa na szczycie:
http://images70.fotosik.pl/274/1922376fa85c1d8bmed.jpg
Jeszcze tylko kilka fotek, ujęcie w stronę Ustrzyk Górnych…
http://images67.fotosik.pl/276/133015906562fc2cmed.jpg
…i uciekamy w dół równie malowniczą ścieżką.
http://images69.fotosik.pl/274/592240836c7f7aeamed.jpg
Chwila wytchnienia od słońca w lesie – poniżej fotka Expata.
http://images68.fotosik.pl/274/696fd9ccd2476bfamed.jpg
Kończymy powoli nasz Bieszczadzki szlak z pierwszego dnia…
…w zieleni łąk, wielobarwnym lesie i błękicie nieba.
Ostatnie spojrzenie na Tarnicę…
http://images67.fotosik.pl/276/974be7b6ffd8b0c5med.jpg
Chwila zadumy i kończymy naszą przeszło 23 kilometrową przygodę.
Jesteśmy oczarowani Bieszczadami.
Źródło Sanu
Dzień drugi rozpoczynamy od pakowania i zwijania manatków.
Idzie nam to dosyć wolno, więc na miejsce startu kolejnej przygody – tym razem rowerowej, do Mucznego docieramy przed dziesiątą.
Szybko rozpakowujemy sprzęt…
http://images69.fotosik.pl/274/c7b0349e8ac9c167med.jpg
…i ruszamy do „Źródła Sanu” – jeden z najbardziej położonych punktów na południe na mapie Polski.
Kiedyś, nie tak dawno temu, teren ten był zamknięty. Dostęp do niego mieli prominentni urzędnicy państwowi oraz najwyższe władze PRLu.
To tutaj wczasowali się i polowali, nie tylko „przyjaciele” zza wschodniej granicy, ale również znani zachodni politycy.
Dzisiaj, w XXI wieku mogą wszyscy odwiedzać to miejsce.
Początek trasy jest łatwy. Podjazd łagodny a pod kołami asfalt.
Gdzieś w oddali pedałuje Paula.
http://images67.fotosik.pl/276/7b1dc393d7d7eca9med.jpg
Po chwili skręcamy w prawo i zaczyna się pierwszy szutrowy podjazd wzdłuż potoku Roztoki.
http://images67.fotosik.pl/276/5264e8c6eec60ad1med.jpg
Osiągając jego szczyt możemy napawać się przepięknym krajobrazem z tarasu widokowego.
http://images68.fotosik.pl/274/751960ede2eeeecdmed.jpg
W trakcie zjazdów muszę uważać na większe kamienie i asekurować prędkość trzymając ręce na hamulcach.
Pośród trzech naszych rowerów – mój nie jest przystosowany do takich warunków – to zwyczajny, raczej szosowy cross.
W trakcie wspinaczki odczuwam również, że moje najniższe przełożenie jest dużo bardziej ciężkie niż w rowerach górskich.
http://images70.fotosik.pl/274/161ec939768169bamed.jpg
Mijamy kolejne wycinki drzew oraz ambony dla obserwatorów? W sumie nie wiem? Może i dla myśliwych…ale czy w Bieszczadzkim Parku Narodowym można polować?
Chyba tylko z aparatem.
Mieszkają tutaj przecież zarówno sarny, jelenie, ale również żubry, dziki, rysie, wilki i niedźwiedzie.
http://images67.fotosik.pl/276/d8354d3e00ac2e54med.jpg
Gnając na złamanie karku obniżamy znacznie wysokość i docieramy do potoku Halicz.
Zapewne wypływa on u podnóża odwiedzonego dzień wcześniej szczytu o tej samej nazwie.
Pokonując mostek…
http://images68.fotosik.pl/275/acc2f71d9a8d3854med.jpg
…przedostajemy się do pozostałości z dawnych lat. Fundamentów zniszczonej cerkwi i dwóch cmentarzy z XIX wieku oraz 12 zbiorowych mogił z czasów I Wojny Światowej.
http://images70.fotosik.pl/274/d436f4a3c4a83903med.jpg
Wracamy na szlak i kierujemy się w okolice Bukowca gdzie znajduje się wejście na teren szlaku „Źródło Sanu”. Kupujemy bilety wstępu do parku po 6 złotych od osoby i zaczynamy główną część naszego dnia.
Zaraz za kasami, po prawej stronie – mokradło.
http://images66.fotosik.pl/274/eb2d60bd15c82a71med.jpg
Chwilę potem przydrożny ukraiński, prawosławny krzyż z jakimś pisanym cyrylicą tekstem.
http://images70.fotosik.pl/274/193aedfbe28d97e3med.jpg
Kierujemy się w stronę granicy i po przejechaniu około kilometra możemy z bliska podziwiać olbrzymie snopy oraz zagraniczny odcinek Bieszczad.
http://images66.fotosik.pl/274/647b1d47c56b3429med.jpg
Jesteśmy w pozostałościach Beniowa…
Nazwa wsi pochodzi od imienia Benedykt, pierwszego osadźcy. Wieś lokowana na prawie wołoskim ok. roku 1537 przez ród Kmitów. Piotr Kmita Sobieński do 1553 r. dziedziczy Beniową, a po jego śmierci bezdzietna wdowa Barbara Kmita z Herburtów. Po jej śmierci w 1580 r. brat Stanisław Herburt. W roku 1709 wioska została spalona przez cofających się Szwedów (III wojna północna). Do 1772 województwo ruskie, ziemia sanocka. W okresie od 1772-1914 powiat sanocki, powiat podatkowy Lutowiska w Prowincji Galicja. Od roku 1905 przez miejscowość prowadzi linia kolejowa łączącą Użhorod z Samborem. W roku 1921 osada liczyła 582 mieszkańców, głównie greckokatolickich Rusinów należących do dekanatu turczańskiego. Do roku 1939 we wsi znajdował się dwór, którego właścicielem był Hipolit Frommer.
W 1945 r. miejscowi Rusini zostali przesiedleni na mocy polsko-ukraińskiego porozumienia na Ukrainę w ramach wymiany ludności, a wieś została całkowicie spalona w czasie tzw. "akcji żniwnej" przeprowadzonej przez oddziały UPA.
Byli mieszkańcy Beniowej mieszkają obecnie w okolicach Stryja oraz na Wołyniu. Od jesieni 1939 roku przez wieś przebiegała granica między Niemcami a ZSRR. Po roku 1951 wieś została formalnie podzielona między Polskę a Związek Radziecki. W latach siedemdziesiątych próbowano jeszcze na terenie Beniowej prowadzić gospodarke rolną.
Obecnie w ukraińskiej Beniowej znajduje się kilkanaście domów, w których mieszka ok. 60 osób. W połowie sierpnia 2006 odbyło się tam spotkanie blisko 500 dawnych mieszkańców wsi oraz ich rodzin z Sianek i Dźwiniacza. Rozmawiano m.in. o pojednaniu polsko-ukraińskim. W polskiej części wsi znajduje się cerkwisko oraz pozostałości cmentarza. Ciekawostką jest kamień z rysunkiem ryby, będący prawdopodobnie elementem dawnej chrzcielnicy, znajdującej się w cerkwi.
Na terenie dawnej wsi rośnie ponad 100 letnia lipa, stanowiąca pomnik przyrody.
Źródło: wikipedia.pl
Poniżej fotka z pamiętającą niejedno lipą:
http://images68.fotosik.pl/275/9a7f92933184d12amed.jpg
Pustka po miejscowości…łąki, zieleń, widoki i samotne drzewo…
http://images67.fotosik.pl/276/c8f480a1b3985129med.jpg
Kamień z rybą:
http://images66.fotosik.pl/274/d6b4bd39a807dccdmed.jpg
Jedziemy w górę.
Szlak się zwęża do malutkiej ścieżki ale mimo trudów da się jechać.
Po chwili kolejna „sadzawka” utworzona przez tutejsze bobry.
http://images68.fotosik.pl/275/162a004bb49dab5bmed.jpg
Docieramy do lasu, a tutaj zaczyna się robić powoli hardkorowo dla rowerów.
Dajemy radę.
http://images66.fotosik.pl/274/41a17800df6d7eafmed.jpg
Jesteśmy już w Siankach…a raczej w pozostałościach tej niegdyś bardzo tętniącej życiem narciarskiej miejscowości.
Wieś lokowana na prawie wołoskim w 1560 roku przez ród Kmitów. Właścicielami oprócz Piotra Kmity od 1553 r. była Barbara Kmita, w 1580 r. – rodzina Tarłów. W 1589 r. – Jadwiga Tarło, a w 1663 r. – własność wspólna Zatwarnickich, Czarnieckich, Grochowskich. Od początku XVIII w. do 1939 r. – rodzina Stroińskich.
Od roku 1905 przez miejscowość prowadzi linia kolejowa łączącą Użhorod z Samborem, jest tu dworzec kolejowy. W latach 1772-1918 pod zaborem austriackim, położona w powiecie turczańskim w austriackiej prowincji Galicja, 14 km od miejscowości Borynia, na granicy węgierskiej. Graniczyła z wsiami Beniowa, Sokoliki, Tarnawa Wyżna, Tureczki Wyżne, Butelka Wyżna, Jaworów i Użok. W roku 1880 wieś liczyła 355 mieszkańców, oraz 50 domów, zamieszkana była przez Polaków, Rusinów, Żydów i Niemców. W Siankach znajdował się także kościół i dwie drewniane cerkwie, obydwie pod wezwaniem św. Stefana. Parafia katolicka znajdowała się w Turce, unicka w Beniowej. W końcu lat dwudziestych Sianki odwiedził Józef Piłsudski wędrując także z dziećmi na Opołonek, do Skały Dobosza.
Przed II wojną światową wieś była znanym ośrodkiem narciarskim. Działały tu trzy schroniska turystyczne, kilka domów letniskowych, liczne pensjonaty i restauracje. Znajdowała się tu również skocznia narciarska oraz tor saneczkowy. Pod koniec lat trzydziestych Sianki liczyły 1500 mieszkańców. Po 17 września 1939 roku przez wieś przebiegała granica między Niemcami a ZSRR. Po roku 1951 wieś została formalnie podzielona między Polskę a radziecką Ukrainę.
W polskich Siankach obok fundamentów cerkwi pw. św. Stefana zachowały się do dnia dzisiejszego nagrobki Klary z Kalinowskich (zm. 1867) i Franciszka Stroińskich (zm 1893)– przedwojennych właścicieli tych dóbr. Miejsce to zwane jest "Grobem Hrabiny". W 1993 r. obok zrekonstruowano mury kaplicy cmentarnej. W pobliżu, tuż za Sanem i współczesną granicą polsko-ukraińską znajdowała się neogotycka kaplica pw. św. Jana będąca kaplicą grobową ostatnich pokoleń rodu Stroińskich. Jej ruinę ostatecznie zniszczono w latach siedemdziesiątych XX wieku.
Źródło: wikipedia.pl
Ruiny dworu Stroińskich w Siankach obecnie to jedynie fundamenty oraz grożąca zawaleniem piwnica tuż przy słupku granicznym.
http://images69.fotosik.pl/275/2c3fcf8ea7f45b98med.jpg
W dużo lepszym stanie zachował się grób hrabiostwa Stroińskich znajdujący się jakiś kilometr dalej.
http://images69.fotosik.pl/275/0c770aa4dc585811med.jpg
Chwila przerwy na batona z bananem i dalej w drogę – na najtrudniejszy rowerowo fragment.
Po błocie, po korzeniach drzew, ze schodami i niezwykle wąskim leśnym przejściem.
Teraz musimy częściej prowadzić i przenosić nasz sprzęt.
Kolejna przerwa to kolejny taras widokowy na funkcjonującą do dzisiaj ukraińską miejscowością Sianki.
http://images69.fotosik.pl/275/b087f646e034f6aemed.jpg
Jeszcze kilkaset metrów po łące, lesie i docieramy do celu położonego na samiutkiej granicy.
Radość jest wielka, bo miejsce ciekawe, odludne i położone na najdalej wysuniętym cypelku Polski na południe.
http://images67.fotosik.pl/276/f3879aed12b69d18med.jpg
Dwieście metrów dalej „Źródło rzeki San” i cel naszej podróży.
Maluteńki ciek a potem taka spora rzeka…
http://images69.fotosik.pl/275/4e8600d9dfa0be0dmed.jpg
Poniżej fotka z okolic grobu hrabiny.
http://images69.fotosik.pl/275/17351e42b7ebd2e7med.jpg
Jeszcze kilkaset metrów i kilka dołączających cieków wodnych i San wygląda tak:
http://images66.fotosik.pl/274/85b3ac0699f8c0e1med.jpg
Przepłynąć kajakiem z całą pewnością by się nie dało, ale szerokość i prędkość płynącej wody jest spora.
Kolejne przeszkody dla rowerów i kolejny dopływ.
http://images70.fotosik.pl/275/9721fd7f5eb4b23fmed.jpg [/URL
W okolice Bukowca docieramy inną drogą, drogą omijającą Beniową.
Dzień powoli się kończy a my mamy jeszcze kilka kilometrów do przejechania.
Na początku znowu szutrem…
[URL=http://www.fotosik.pl] http://images68.fotosik.pl/275/6c1bf2cfd67f7019med.jpg
…a potem w stronę Tarnawy Wyżnej asfaltem.
Zachód Słońca w Biesach:
http://images69.fotosik.pl/275/3159cadb63e7a2c2med.jpg
Mijamy stadninę koni i ścieżki dla jeżdżących konno.
Na jeszcze zielonych łąkach piękne zwierzę:
http://images68.fotosik.pl/275/3d30fb5dcc4b8494med.jpg
Kolory od błękitów, przez brązy, pomarańcze, do zieleni – cudowne barwy, widoki, miejsce!
http://images66.fotosik.pl/274/2f34a0e4c0edf1f9med.jpg
Mijamy składającą się z kilku zabudowań i kościoła Tarnawę.
http://images67.fotosik.pl/277/c54f15b0c2acb698med.jpg
Robimy krótką przerwę przy barze i dostajemy ostrzeżenie by wracając uważać na grasującego w okolicy misia.
Miś niestety, a może stety – nam się nie pokazał.
Dzień kończymy super obiadem i piwkiem regionalnym w bardzo fajnej karczmie w Mucznem.
http://images67.fotosik.pl/277/85b73cf2a002bac2med.jpg
Bieszczadzka przygoda dobiegła końca.
55 kilometrów rowerowego, górskiego szlaku zaliczone.
pozdrawiam
marboru