Ps. No własnie jak pisze myszek to nie jest takie chop siup, co innego kat - tam na upartego symetryczne względem w lasnej osi/długości kadłuby ujdą. Przy proa symetria kadłubów to temat na doktorat :lol:
Nie przesadzajmy - kadłuby te puke były symetryczne, pływa też sporo proa zaimprowizowanych z kanadyjek, nic w tym zdrożnego. Wymagają tylko miecza dla zapewnienia bocznego oporu.
Tyle że takie proa może mieć rozczarowujące osiągi. Ma po prostu trochę za szeroki kadłub, który nie pozwoli na osiągnięcie większych prędkości i spowoduje, że nasza łódka nie będzie lepsza od przeciętnego jednokadłubowca.
U nas Jacek Sterna zaczynał od kanu z pływakiem, ale wkrótce dojrzał do zrobienia specjalnego, węższego kadłuba ze sklejki elastycznej. A i tak spoglądał zazdrośnie na proa z kadłubami skośnodennymi ;)
Niemniej, od czegoś trzeba zacząć.
To może napiszę coś więcej. No i liczę na pomoc i sugestie.
Może trochę niefortunnie użyłem nazwy proa, bo w sumie ma to być żeglujące canoe z pływakiem ;).
Jeżeli chodzi o główny kadłub, to jasne że chciałbym mieć "pełnoprawne" proa, jednak w tym konkretnym przypadku chciałbym niewielkim nakładem pracy i kosztów uczynić moje canoe bardziej wszechstronnym (zakładając wykorzystanie na jeziorze).
Czyli normalnie halsujące, z gotowego kadłuba - OK, takie założenia :)
Aczkolwiek można by pomyśleć o proa wekslującym, nawet z tym samym ożaglowaniem. Skoro i tak potrzebujemy miecza, można go przesuwać przy zwrocie, rozwiązując tym samym problem zrównoważenia żaglowego. Byłby to ciekawy eksperyment, w Polsce jeszcze nikt nie próbował.
Chciałbym taki zestaw wykorzystać również do wiosłowania, nie tylko pływania na żaglu. Pomyślałem nawet, że między ramionami można rozciągnąć jakąś siatkę jako "pokład słoneczno - zabawowy" ;).
Do tego wykorzystał bym napęd z żaglówki i powstała by bardzo wszechstronna jednostka.
Tu jest pewien problem, bo żaglowe proa wbrew pozorom dość kiepsko nadają się do wiosłowania. Za dużo rzeczy wystaje za burtę, a zwykle za obie burty. Jednak jeżeli się postarasz, może się udać zmieścić miejsce do wiosłowania - na Wikiwiki udało się nieźle.
Trochę szczegółów, canoe ma 4,70 m długości, waży ok. 35 kg. Mam do tego grota lugrowego z Piranii o powierzchni 4,5 m2.
Wymyśliłem taki pływak z jednego arkusza sklejki (4mm chyba wystarczą?) o długości 2,5 m, niżej przekrój:
przekroj plywaka.JPG
Do końca nie wiem czy dobrze liczę. Graniastosłup o przekroju jak wyżej ma objętość ok 0,185 m3, ale biorąc poprawkę, żeby dzioby będą się zwężać, to wychodzi mi gdzieś 130 - 150 kg wyporności. Może ktoś mnie sprawdzić ;)?
Sklejka 4mm na pewno by wystarczyła, ale proporcje nie są najlepsze. Przy łódce normalnie halsującej na jednym halsie pływak podpiera łódź, więc będzie zanurzony niemal do pokładu. I masz wtedy obciążony kadłub o długości 2.5m i proporcjach mniej niż 6:1, czyli duży opór falowy. Jeszcze w proa pacyficznym, kiedy pływak jest odciążony, to by uszło, ale nie tutaj.
Trzeba się więc pogodzić z łączeniem płatów sklejki i zrobić pływak o długości co najmniej 4m. Miałby wtedy przekrój np. 30x40cm (lepiej wyższy niż szerszy) i wyporność jakieś 150kg.
Teraz pytanie, na ile długie powinny być wysięgniki?
W proa wekslujących tradycyjna odległość między osiami kadłubów to połowa długości (lub odrobinę więcej). W halsujących normalnie stosuje się raczej nieco mniejsze odstępy. Myślę, że 2m między osiami byłoby w sam raz.
Kolejna sprawa to odległość wysięgników od wody - im wyżej, tym mniejsza wrażliwość na fale. Wikiwiki ma prześwit 40cm przy 5m długości i jest bardzo dzielna, Nietoperz przy 25cm żegluje już bardzo mokro. 30-35cm to minimum dla tej wielkości.
pozdrowienia
krzys