| Biuro Turystyki Kajakowej AS-TOURS | PROZONE - wypożyczalnia kamer GoPro! | KONKURS RELACJA MIESIĄCA |

Znalezione wyniki: 115

Wróć do listy podziękowań

Kajak z tektury

Na kanwie sąsiedniego "kanu z wikliny" pochwalę się: zrobiliśmy kiedyś w pracy kajak z tektury :D

A było tak. Kolega zaopatrzeniowiec kupił do działu tablicę. Tablica przydaje się w czasie różnych spotkań projektowych, a że Konrad jest duży i lubi duże rzeczy, więc i tablicę kupił słusznych rozmiarów. Była ona opakowana w tekturę falistą - dwa piękne płaty po 3 metry długości i 1.2m szerokości. Aż się prosiło coś z tego zrobić.

Więc nożyk, taśma klejąca (firmowa ;) ) i w ciągu godziny powstał kajak. Może mało wodoszczelny, ale nobody's perfect ;)

kajak1.jpg kajak2.jpg kajak3.jpg

Nikt nie miał ochoty go zresztą wodować, szkoda takiej ładnej łódki, powiesiliśmy kajak pod sufitem jako szyld naszego nonkonformistycznego działu informatyki. I tak sobie wisi, czasami tylko kolega, który pod nim siedzi, zastanawia się, co by było gdyby się urwał: czy wypadek przy pracy informatyka, przygniecionego tekturowym kajakiem znalazłby zrozumienie :lol:

Ale tak sobie myślę, że taki kajak z łatwością można zabezpieczyć przed wodą. Na przykład obciągnąć go folią termokurczliwą, są dostępne rękawy nawet dwumetrowej szerokości. Nawet proponowałem na festyn w Bydgoszczy taką imprezę - "zrób sobie kajak z tektury" - ale jakoś nie chcieli. Pewnie mieli dość po łódce z trzciny...

W każdym razie pomysł jest aktualny, a kajak wisi sobie spokojnie w najlepsze.

pozdrowienia

krzys
przez myszek
17 lipca 2014, o 14:30
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Raid Proa 2014

oto resor
aluminiowe rurki są ruchome, chodzą w tulejach po mniejszych aluminiowych rurkach. wygięte drewniane resory są na stałe przymocowane do pływaka, ale elastycznie do aluminiowych rurek.


Czyli są to kolumny McPhersona z resorami piórowymi :D

W pierwszej wersji, rok temu, zamiast resorów były dość sztywne wsporniki, bardzo ładna kratownica, na którą patrzyłem wtedy z zazdrością:
wsporniki_basso.jpg

Po kilku miesiącach eksploatacji okazało się, że ta konstrukcja jest zbyt sztywna! Cienkie rurki dawały pewną swobodę wichrowania się, ale kratownica na pływaku nie była w stanie skręcić się odpowiednio do ich odkształceń i zaczęła pękać. Paweł opowiadał, że pęknięcia były też w strukturze pływaka. Stąd zmiana konstrukcji na konsekwentnie sprężystą,
a ja przestałem zazdrościć - w mojej, też plastikowej, Maramara wsporniki miały mniej elegancką konstrukcję, ale i mniejszą sztywność, toteż nie było w nich takich kłopotów.
maramara_wsporniki.jpg
Oczywiście, nowe resory Pawła są o klasę lepsze :)

A wiadomo już, którędy przeciekał pływak Basso? (moje podejrzenie: wzdłuż aluminiowych sztyc).

pozdrowienia

krzys
przez myszek
18 lipca 2014, o 08:04
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Kajak z tektury


a co szef na to? :?:

Kazał posprzątać ścinki :D
ale chyba docenił budowanie legendy działu informatyki...
podobnie jak w przypadku przystawki do drukarki fiskalnej, umożliwiającej zwijanie paragonów:
Zdjęcie-0115.jpg

Natomiast tekturowy kajak naprawdę bardzo chętnie wypróbowałbym na wodzie. Dał się zrobić zaskakująco łatwo i wygląda na to, że naprawdę mógłby pływać. Chociaż trochę ;)

pozdrowienia

krzys
przez myszek
18 lipca 2014, o 08:10
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Kanu ze sklejki torturowanej

Fajnie że tu trafiłeś :)

Jeszcze fajniej :roll: że zdradziłeś sekret, skąd wzięły się całe tortury - bo może mam i skromne doświadczenia, ale jak widziałem Twoje zdjęcia, to się dziwiłem, bo sklejka 4mm AŻ TAK NIE PRĘŻY!

No i wydało się:

Teraz trochę o materiale... Kanu jest budowane z 3 arkuszy sklejki o wymiarach 4x1520x1520mm, która jeszcze przed jakimkolwiek wyginaniem została zalaminowana 1 warstwą maty o gęstości 150g/m^2 w celu zapewnienia lepszej sprężystości i wytrzymałości.


Jejku, Ty to masz nadludzką siłę i cierpliwość... Surowa sklejka 4mm układa się bez trudu w dowolny kształt. Pokryta warstwą laminatu zwiększa swoją sztywność niemal dwukrotnie. Nic dziwnego, że tak trudno było dogiąć burty.

Tym bardziej się cieszę, że w końcu się udało :||:
Byle tylko nie wyszło zbyt wypukłe dno, bo łódka będzie za mało stateczna i pozostanie tylko przerobienie jej na proa ;)

Drugi etap tortur jeszcze przed Tobą: jeżeli faktycznie do laminowania użyłeś maty , a nie tkaniny szklanej, to trzeba będzie mozolnie szpachlować i szlifować powierzchnię. Okropna robota...

...ale jak już udało się z burtami, to teraz już z górki.

pozdrowienia

krzys

ps. grubość stępki wydaje się OK, ale listwy burtowe muszą być cieńsze, jakieś 25x20mm
przez myszek
19 lipca 2014, o 20:36
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Kanu ze sklejki torturowanej

Krzysiu sklejkę musiałem zalaminować bo klasa była III/IV olcha (jakiś import z Ukrainy) i tylko dlatego że w szerokości 1,5m nie znalazłem niczego mimo że zjeździłem pół krainy WLKP a kontaktów z dystrybutorami drewna mam masę... Gdy sklejka nie była laminowana to przy pierwszym gięciu strzeliła i musiałem ją wyciąć, co okupiłem rozcięciem palca do samej kości :oops:


Au. No to wszystko jasne, więcej się nie wymądrzam ;) Dobrze że wychodzi w każdym razie.

Co do dna to jest strasznie płaskie, co z resztą bardzo mnie cieszy, obecna szerokość bez wręg to 110cm ale mam zamiar ograniczyć ją do około 90-95cm przy zachowaniu płaskiego dna, co bez wątpienia się uda jak patrzę na nią :)

Zacznij od przyklejenia listew burtowych, dodadzą sztywności tam, gdzie jest najpotrzebniejsza czyli na krawędzi burt.
Potem możesz je ściągać sznurkiem, wypychać deseczkami itd. itp. aż do uzyskania odpowiadającego Ci kształtu.
A potem można już zdjąć przekroje (ja to robiłem, mozolnie przycinając płaty tektury falistej, ale są do tego też sprytniejsze patenty) i zrobić wręgi.

Co do laminowania to na tym etapie zastanawiam się czy zamiast drugiej warstwy maty nie dać czasem 1 warstwy tkaniny, tym bardziej że teraz będę miał trochę łatania i założę się że w wielu przypadkach przetrę starą warstwę...


To chyba dobry pomysł.

Oj tak do końca z górki to nie jest bo czeka mnie dorabianie wręg, które chcę zrobić z giętych na ciepło obłogów, a najgorsze to będzie okleinowanie całości by nadać bardziej szlachetny wygląd

Klejenie z giętych obłogów daje dużą satysfakcję i na ogół dobrze się udaje i daje efektowne wyniki. Z okleinowaniem kadłuba nie mam doświadczeń... ale wyjdzie z tego ładny mebelek :)


Z tego co obaj piszecie wynika że można by próbować z 4 bez laminowania i że powinno pójść łatwiej, dobrze kojarzę?

Sądząc po czasie gięcia, około 15 razy łatwiej :D I lżejsze wyjdzie zdecydowanie.

pozdrowienia

krzys
przez myszek
20 lipca 2014, o 08:38
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Kanu ze sklejki torturowanej

no to jest i obiecane foto:


Fajnie wyszło. Będzie trzeba jeszcze trochę zwęzić po pokładzie, ale to załatwi sprężystość listew burtowych i wręgi.
Mam nadzieję, że widoczna na zdjęciu asymetria to skrót perspektywiczny? (chociaż, w końcu gondole były niesymetryczne to i kanu może :mrgreen: )

pozdrowienia

krzys
przez myszek
21 lipca 2014, o 13:49
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Kanu ze sklejki torturowanej

Niestety niesymetryczność nieco wystąpiła ale mam zamiar to wyprostować tak czy inaczej i mam już nawet pewien pomysł jak to zrobić jak będę w domu to postaram się to wyrysować i wrzucę pod dyskusję oczywiście ważnym elementem tego będzie stępka i burtnice

Mam jedno pytanie:
czy burtnice powinny być parowane przed dopasowaniem czy robić to na zimno?

Zdecydowanie na zimno. Taka asymetria, o jakiej piszesz, skręcenie kadłuba, nie jest groźna, bo kadłub kanu nie jest przekrojem zamkniętym i nie jest sztywny na skręcanie. Burtnice, węzłówki na dziobach i wręgi mogą odkręcić kadłub w dowolnym zakresie, tylko trzeba trochę go pomęczyć i ponaciągać.

Dlatego właśnie burtnice lepiej giąć na zimno, bo one właśnie powinny prężyć i naciągać poszycie, które jest przecież stosunkowo sztywne. Na pewno to wytrzymają :)

pozdrowienia

krzys
przez myszek
22 lipca 2014, o 09:14
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Kanu ze sklejki torturowanej

Nie no oczywiście, choć pewnie gdybym miał to dziś robić od nowa to zadałbym sobie jeszcze tydzień trudu z poszukiwaniem sklejki w koniecznym wymiarze :)


Można jeszcze:
a) zaryzykować i skleić dwa arkusze wzdłuż osi (tak jak ten gość z woodenboat)
b) poszukać sklejki o słojach w poprzek arkusza (dość łatwo znaleźć) i połączyć 4 płaty poszycia w poprzek
c) wykorzystać trochę mniej torturowany projekt, np. ten :)

pozdrowienia

krzys
przez myszek
28 lipca 2014, o 11:05
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Chcieliście kanu no to je macie

myszek trochę mnie martwi zanurzenie tego pływaka. Kanu często pływa po płytkim, a ten "pomocnik" jest wyjątkowo głęboki ;)

To kwestia przyjętych założeń. Nic takiego, czego nie można byłoby zmienić...

Zasadniczo kanu jako kanu miało pływać na wiośle po szuwarach, bez pływaka i takielunku. Ewentualnie, z pływakiem i całą rupieciarnią załadowaną do środka.

Do żeglowania - obojętnie, czy jako proa czy w innym układzie - potrzebny jest opór boczny, a ten wymaga co najmniej 40cm zanurzenia. Więc w konfiguracji żaglowej pływak ma właśnie te 40cm...

Możesz mieć rację, że 40cm na stałe to niepraktyczne i lepiej móc zredukować zanurzenie, czyli zastosować po prostu miecz. Jest to dodatkowy element do niańczenia, ale za to przymocowanie pływaka nie zwiększy zanurzenia i można wpłynąć z nim w dowolne chaszcze. Asymetryczny kształt pływaka może zostać, ale nie jest już tak potrzebny, bo zrównoważenie żaglowe załatwia ruchomy miecz.

W związku z tym muszę narysować wersję z mieczem :)

pozdrowienia

krzys
przez myszek
28 lipca 2014, o 14:05
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Zwodowaliśmy Dzióbka

Cześć

udało się - po 9 miesiącach prac, codziennie wieczorami i całe weekendy, po wymianie kawału dna, całej skrzynki mieczowej, wszystkich listew na pokładzie i całej farby tudzież lakieru nasza rodzinna łajba została zwodowana.

Tam gdzie zwykle czyli na Jezioraku. Załoga: armator z rodziną. My, czyli młodsze pokolenie, jedziemy za tydzień.
Łódka wygląda jak nowa, pływa i po raz pierwszy od 40 lat nie przecieka :D

Oczywiście było kilka rzeczy do poprawienia: bom opuścić (ale to regulacja, a nie poprawka) topenantę spinakerbomu wymienić na dłuższą, nakręcić jedną nakrętkę na karnisz do firanki (tak, mamy firanki w okienkach :) ), obrócić szynę szotową, żeby nie zaczepiała o rumpel... i oswoić instalację elektryczną.

Ta ostatnia to nowość, chodzi tylko o możliwość ładowania komórki i laptopa, żadne tam, fuj, stałe oświetlenie, od tego są świeczki ;) Zamontowaliśmy panel słoneczny na klapie kabiny (o, taki: http://suntrack.pl/panele-elastyczne/338-panel-sloneczny-elastyczny-30w.html ), kabelek do środka, pod koją regulator napięcia na wszelki wypadek i gniazdko zapalniczkowe. I klops, nie działa. Zadziałało po zastąpieniu regulatora napięcia kostką od żyrandoli, co szczerze polecam :D

Kiedy wyjeżdżaliśmy z Łodzi, lało strasznie, zmokłem na wylot. Nad jeziorem popadywało... następnego dnia doceniliśmy tę pogodę - gdyby był taki upał jak w sobotę, nie dałoby się nic zrobić. A tak - łódka była gotowa i już noc z soboty na niedzielę spędziła w lesie.

A teraz kilka zdjęć.
DSCF7305.jpg
DSCF7307.jpg
DSCF7314.jpg
DSCF7315.jpg
DSCF7310.jpg
DSCF7316.jpg
DSCF7323.jpg

Dzisiaj sprzątamy pobojowisko w mieszkaniu (wróciły wszystkie narzędzia...), a potem będziemy mieć duuuużo czasu :)

pozdrowienia

krzys
przez myszek
3 sierpnia 2014, o 09:17
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Zwodowaliśmy Dzióbka

Osobiście nie znam powodu dla którego większość łódek malowana jest na biało, ale to już kwestia gustu - fajnie że zostało tyle "niepomalowanego" drewna.

Ja znam. Kiedyś pokład był bodajże zielony i w środku w słoneczne dni można było jajo znieść z gorąca :P
Burty i pokład są więc białe, zresztą w kolorze drewna i tak nie mogły pozostać z powodu wszystkich warstw laminatu, szpachlówki i przeciwślizgowego żwirku, które mają na sobie.
Ścianki nadbudówki także niestety są pomalowane farbą - na brązowo. Kiedyś były ładnie oklejone mahoniowym fornirem, ale się spożytkował - a ponowne oklejanie wymagałoby zdemontowania okienek i straszliwej roboty, bez gwarancji powodzenia. Zostały więc wyszlifowane, wyszpachlowane i machnięte na "chocolate brown".

Za to wszystkie detale są z prawdziwego drewna. Trochę mahoniu (ławki w kokpicie, zrębnice, handrelingi), ale mahoń ma swoje wady: brzydko wygląda uzupełniany lakier w miejsce częściowo obdartego. Reszta to nasz, krajowy dąb. Tylko futreling z brzozy, żeby jakoś ożywić całość, a listwa odbojowa bejcowana na palisander, co w praktyce dało kolor bardzo podobny do elementów z mahoniu.

Najwięcej wysiłku kosztowały nas listwy, wieńczące falochrony w kokpicie. Poprzednie, brzozowe, miały półokrągły przekrój i trochę wrzynały się w plecy. Postanowiliśmy więc zrobić szerokie, dębowe oparcia odchylone pod w miarę anatomicznym kątem. Tyle że trzeba było dogiąć je do krzywizny falochronów, a to kosztowało nas trzy tygodnie polewania wrzątkiem, trzy przymiarki i jedno podbite oko, kiedy listwa odskoczyła. Ale w końcu udało się i faktycznie, można siedzieć w miarę wygodnie.

Zresztą, mógłbym opowiadać anegdotki o tym remoncie dłuuugo i nuuuuuudnie ;)

pozdrowienia

krzys
przez myszek
3 sierpnia 2014, o 17:01
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Zwodowaliśmy Dzióbka


Co to w ogóle jest za typ? Bo nie poznaję.


Miś. Tylko trochę przerobiony. 20 lat temu, przy okazji poprzedniego remontu, przedłużyliśmy mu nadbudówkę do przodu, przenieśliśmy ster na samą rufę i zrobiliśmy jeszcze mnóstwo innych przeróbek. Ale i tak daje się rozpoznać :)

Przedłużenie nadbudówki znakomicie zwiększyło ilość miejsca w kabinie, a przeniesienie steru - ilość miejsca w kokpicie, a przy okazji poprawiło sterowność.

Jedynie do czego można by się przyczepić(ale tak na siłę ;)), to kosz dziobowy i półkosze na rufie, za bardzo przytłaczają. Niższe i delikatniejsze lepiej by się komponowały.


A to akurat - ciekawostka - jest ściśle zgodne z oryginalnym projektem pana Milewskiego. Miś miał być prawdziwym, poważnym jachtem morskim, tylko zmniejszonym do 5.5m - ale kosze i relingi miał pełnowymiarowe i solidne. W końcu na jego wersji kilowej pływano już po Bałtyku i Morzu Północnym, chociaż bardziej popularna jest wersja z mieczem, taka jak nasza.

pozdrowienia

krzys
przez myszek
4 sierpnia 2014, o 10:34
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Jeziorak jak co roku

Cześć

Jeziorak jak co roku - za każdym razem inny. I za każdym razem śliczny :) Z wyjątkiem może weekendów, kiedy ilość stonki na wodzie i brzegach przekraczała nasze wyobrażenie... ale od poniedziałku znowu było cicho i spokojnie.

Wody w jeziorze strasznie mało, poziom chyba o pół metra niższy niż zwykle, w związku z czym prawie nigdzie nie dochodziliśmy do samego brzegu - ale woda czyściutka, bez zapachu glonów i mułu. I ciepła, aż prawie do końca wyjazdu można było kąpać się bez przykrości (czyli: do końca zeszłego tygodnia, bo trochę trwało zanim się otrząsnąłem z powakacyjnej depresji ;) ).

Tak się żeglowało...
DSCF7328.jpg

Pierwszy tydzień pływaliśmy w dwie łódki ze znajomymi, Dzióbek przy ich Antili wyglądał jak młodszy braciszek, ale za to dzielnie po morzu chodzi :) Tu stoimy w naszej ulubionej zatoczce na Widłągu.
DSCF7345.jpg
A to trzcina w naszej ulubionej zatoczce...
DSCF7351.jpg

Pogoda była przez pierwszy tydzień raczej upalna, ale czasami fundowała nam takie widoczki:
DSCF7372.jpg

A to już Czaplak i jego urocze, chociaż kurczące się, wrzosowiska:
DSCF7394.jpg
DSCF7405.jpg

Najpiękniejszy widok na świecie: deszcz przez zejściówkę, gdy stoi się w jakimś ładnym miejscu i nic nie ma do roboty :mrgreen:
DSCF7400.jpg

Wyspa Lipowa, groby "Jana i Cecylii" (tutejsza legenda jest inna, ale nasze skojarzenie jest jednoznaczne)
DSCF7431.jpg

...i znowu Widłąg, nasz ukochany zakątek w lesie, co prawda mocno w zeszłych latach zbezczeszczone przez drwali, ale właśnie się odbudowuje
DSCF7483.jpg

A to z kolei Krzywy Róg (alias Krzywy Ryj ;) ) i coś, co zwykle jest niezłym mokradłem, kojarzącym się z Mickiewiczowskim matecznikiem. Tylko w tym roku mokradło jest podawane na sucho...
DSCF7495.jpg

Dzióbek z mchu i paproci - w okolicach Krzywego Rogu
DSCF7512.jpg

Mieliśmy tam takich oto gości (na ogół jest ich więcej, w tym roku wszelkiego ptactwa było mniej, może dlatego, że mało było też komarów, kleszczy i innego paskudztwa)
DSCF7523.jpg

Kolejne z naszych ulubionych miejsc - plantacje drzew na półwyspie Bukowiec
DSCF7547.jpg DSCF7548.jpg

A potem wreszcie zaczęło porządnie wiać
DSCF7551.jpg
Mysza przy sterze (jak zawsze...)
DSCF7555.jpg

Zimny kąt - postój przy prawie-że-przewróconym drzewie. Oparło się o dwa sąsiednie i tak trwa od paru lat.
DSCF7575.jpg
W Zimnym Kącie znaleźliśmy - nieco zaskoczeni, bo nigdzie indziej ani wcześniej nie widywaliśmy - ślady bobrów. I to jakie! - chyba uznały, że spadek poziomu wody wymaga działań radykalnych :lol:
DSCF7586.jpg

Ostatnie dni to zabawa w ciuciubabkę z chmurami. Od rana fajnie wiało, po południu zbierały się chmury i gdzieniegdzie padało. A nam zależało na tym, żeby nie zmoczyć żagli... więc lawirowaliśmy, wykorzystując przerwy między chmurami.
DSCF7596.jpg

Jeszcze jedno urokliwe miejsce - łąki koło Wieprza
DSCF7608.jpg

c.d.n.

krzys
przez myszek
1 września 2014, o 21:46
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Jeziorak jak co roku

Kolejny etap rejterady przed chmurami zapędził nas znowu w okolice Wieprza, gdzie przeczekiwaliśmy całkiem niezły sztorm
DSCF7625.jpg

W miejscu, w którym staliśmy, nieco wcześniej było spore obozowisko. Kiedyś był to popularny sposób spędzania wakacji, sporo było takich obozowisk w lasach nad Jeziorakiem. Dziś zostały tylko na łąkach pod Wieprzem - i właśnie do jednego z nich trafiliśmy. Było już opuszczone, ale został ni mniej ni więcej tylko ogródek warzywny :) Weszliśmy tam w szkodę i pozyskaliśmy trochę selera i pietruszki.
DSCF7631.jpg

I już koniec wakacji. Dzióbek opakowany w plandekę i gotowy do zimowania :|
DSCF7654.jpg

pozdrowienia

krzys
przez myszek
1 września 2014, o 21:52
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Jeziorak jak co roku


Fota ze sztormu świetna :||:

To jeszcze trzy :)
DSCF7628.jpg DSCF7624.jpg DSCF7626.jpg

Sztorm to oczywiście dużo powiedziane, wiała może "szóstka", a fala na jeziorze miała najwyżej pół metra. Dla Dzióbka warunki jeszcze jak najbardziej żeglowne (gdyby nie zależało nam na suchych żaglach).

Jeziorak bardzo fajny rowniez na kajak.Całkiem niedawno tam sobie poplywalem.Duzo klimatycznych zatoczek..Im bliżej Ilawy tym gorzej i woda taka jakas..mniej czysta.Tak od Szymbarku przyjemniej.

A jakoś w tym roku mało widzieliśmy kajaków. Prawdę mówiąc tylko jeden... dzielni ludzie, pod dość silny wiatr nieskręconymi wiosłami.

Zatoczki i urokliwe, magiczne miejsca na Jezioraku to temat na osobne opowiadanie (może coś skrobnę :) ). Natomiast zrobiono mu niedawno dużą krzywdę, likwidując strefę ciszy na Widłągu. Teraz przez cały dzień ktoś tam popyrkuje, nie starając się nawet żeglować wśród zatoczek. A było tak miło, cicho...


Jeziorak, mam do tego jeziora ogromny sentyment, choć nigdy tam nie pływałem. Poznałem je będąc jeszcze podstawówce z książki "Pan Samochodzik i Złota Rękawica" ;) i od tego momentu zaczęła się moja fascynacja wodą i żeglowaniem. Kiedyś w końcu tam dotrę i poznam te wszystkie zakątki :).

Zajrzysz do Siemian i nawet się nie zdziwisz :D
Wieś dokładnie taka, jak ją opisywał Nienacki: wille, domki letniskowe, pensjonaty, ogródki na wysoki połysk, knajpki... tyle że on to opisywał ze 30 lat temu, kiedy była to zwyczajna, dość zapyziała wiocha bez żadnych pretensji turystycznych. Antycypował, na psa urok :lol:

pozdrowienia

krzys
przez myszek
2 września 2014, o 09:25
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: ... i inne wiatrowe ;)


Wiater wieje mu prosto w tyłek i zaczyna go lekko popychać. Zwróćcie uwage na kierunek obrotów i skok smigła. To nie wiatr napędza śmigło powodując obrot kół, tylko odwrotnie - popychana wiatrem bryła wózka obraca kołami i to obrót kół napędza śmigło, które tworzy ciąg skierowany w tył. I zaczynamy mieć do czynienia z dwoma wiatrami - rzeczywistym i tym tworzonym przez wentylator, które jakby odpychają się od siebie
Ok. 1:30 wózek przekroczył prędzkość wiatru i radośnie rozpędza się dalej
Proste?
[...]
Wspomniany Bauer Doktor w swoim wózku mógł zmienić skok łopat na przeciwny, zmienić przełożenie i jechać nim idealnie pod wiatr. Wtedy sytuacja się odwracała - wiatr napędzał śmigło, a śmigło powodowało obracanie sie kół i całość troche mozolnie (ale zawsze) lazła pod wiatr.


Pastorze, wielkie wyrazy uznania. Udało Ci się jednym zdaniem, przystępnie i zrozumiale wytłumaczyć, jak to działa. Mnie się ta sztuka nigdy tak ładnie nie udała :||: :||: :||:
Dorównałeś chyba Tuwimowi i jego nieśmiertelnemu opisowi zasady działania lokomotywy :D

Przy okazji taka ciekawostka: na identycznej zasadzie (tyle że rolę wiatru odgrywała woda, a rolę jezdni - drut odwijany ze szpuli) działał pierwszy w historii pocisk kierowany czyli torpeda Brennana


Uwaga - na wodzie ten patent też działa, aczkolwiek jego sprawność nie jest juz tak spektakularna, ze względu na niższą sprawność napędu śrubowego.

Niemniej, próbowano wielokrotnie, od co najmniej 1870r. (jachcik "City of Ragusa") aż do zupełnie niedawnych prób, jak ta:
http://www.navagear.com/2007/02/21/wind-turbine-powered-sailboat/
Trochę ciekawych historii można znaleźć tutaj: http://www.fionamsinclair.co.uk/yachts/auto/index.htm , zarówno o łódkach napędzanych turbiną wiatrową, jak i o "wiatrakowcach", w których swobodnie obracające się śmigło pełni rolę żagla.

Za każdym razem twórca uważa, że to rewolucja i rewelacja i za każdym razem sprawa szybko przycichała... ja tam w każdym razie wolę mieć nad głową bom niż taki obracający się waryjot :?

Jeśli chodzi o praktyczne zastosowania to mam ochote sprototypować VAWT-a podobnego do Savoniusa ale wykorzystującego powiedzmy ze 3 takie wirniki sprzężone ze sobą. Sprawnośc aerodynamiczna układu powinna być znacznie lepsza, choc raczej nie będzie samostartujący.
Ale to kiedyś..

Savonius stawiałby chyba za duże opory powietrza, natomiast dobrym rozwiązaniem może być wirnik Darrieusa. Co prawda na pewno nie będzie samostartujący, ale w końcu i tak trzeba przewidzieć jakiś dodatkowy napęd, choćby na pedały.

Też kiedyś zastanawiałem się nad taką zabaweczką, samochodzikiem na wiatraczek ;) , który - w przeciwieństwie do pojazdów żaglowych - mógłby na upartego jeździć po szosach. I to całkiem szybko, jeżeli będzie dobrze skonstruowany, kilkadziesiąt km/h byłoby spokojnie do osiągnięcia. Tylko po co? - bo można! :D

pozdrowienia

krzys
przez myszek
4 września 2014, o 13:35
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Napęd kawitacyjny, superkawitacyjny


Interesuje mnie ewentualne praktyczne wykorzystanie kawitacji do napędu "naszych" pływadeł.
Ktoś ma jakieś pomysły?

O torpedach Pastor sporo napisał, a w innych zastosowaniach... generalnie, kawitacja to desperacja ;)
czyli na ogół zaprzęga się ją do pracy, kiedy tak czy inaczej wystąpi i będzie bruździć.

Np. wodoloty superkawitacyjne. Wiadomo, że podciśnienie nad hydroskrzydłem (to, które daje na ogół ze 2/3 siły nośnej) nie może być większe niż - z grubsza - 1 atmosfera, bo ciśnienie ujemne nie bywa. Przy prędkościach rzędu 100km/h piekielnie trudno jest zrobić taki płat, w którym nigdzie, w żadnym miejscu, nigdy nie wystąpi podciśnienie na tyle znaczne, że woda lokalnie odparuje. Co można zrobić? - ano, machnąć ręką na stronę ssącą, pozwolić wodzie zagotować się na jej całej powierzchni, stracić na tym sporo energii, w zamian zmniejszając o połowę powierzchnię zmoczoną i tarcie.

Wodoloty superkawitacyjne to egzotyka, ale śruby napędowe już nie - w szybkich ślizgaczach stosowane są rutynowo. A właściwie nawet nie tyle kawitacyjne, ile wentylowane, bo bąbel gazu po ssącej stronie łopatek to nie para, tylko powietrze zassane znad powierzchni. Śruby te bowiem nie są całkowicie zanurzone, wał mają ponad wodą (to ważne, bo opory stawiane przez wał śruby przy dużej prędkości potrafią być większe niż całej reszty łódki) i łopatki tłuką o wodę, zabierając za sobą sporo powietrza. Przy zwykłych prędkościach, rzecz kompletnie nieopłacalna. Powyżej stówy - najlepsze rozwiązanie.

Z powodu kawitacji, gdyby ktoś chciał wykorzystać do napędzania śruby kosę spalinową bez dodatkowych przekładni, to śruba musiałaby być albo bardzo malutka (i tym samym bardzo mało wydajna) albo superkawitacyjna (też niespecjalnie wydajna, ale już lepsza). Ale zdecydowanie lepiej zrobić przekładnię...


Zabawiam ostatnio swoje siksy takim ustrojstwem i powiem Ci że potrafi to zasuwać zdumiewająco raźno :)
Oczywiscie zastosowanie tego napędu do popędzania "dorosłego" pływadła przez proste zwiększanie skali ma ograniczenia - wydawa mnie sie że średnica rur ewentualnie tez wielkośc zbiorniczka musi być skorelowana z wilekością pęcherzyków pary. Nie wiem gdzie lezy ta granica, ale na bank ktoś już próbował i pewnie pochwalił sie w tym w necie. :)


Entuzjaści takiego napędu mieli nawet swoją grupę dyskusyjną na Yahoo, kiedyś trafiłem. Robili warianty zaworowe, bezzaworowe, z różnie powyginanymi rurami itd.itp.
W zasadzie sprawność takiego czegoś nie musi być wcale zła - bezwładność wody w rurze silnika jest na tyle duża, że można tam wstrzyknąć parę pod naprawdę sporym ciśnieniem, potem się będzie rozprężać... Oczywiście niezmienną trudnością techniczną jest kocioł do wytwarzania pary.

A może zrobić wariant spalinowy? Jakaś sprytna instalacja typu "wave rotor" , tylko z porcją wody jako tłokiem, komora spalania na propan-butan (żeby wody nie brudzić benzyną)... Nie wiem, czy to by działało, ale jakieś szanse ma.

Prawdę mówiąc, właśnie mam wielką ochotę zrobić jakiś taki silnik (tylko właśnie nie wiem, czy z wodą czy bez - bez wody ma oczywiście szersze zastosowanie) i nawet chciałem zacząć nowy wątek z zapytaniem, czy ktoś tu się zna na żelastwie i by pomógł, bo ja to raczej z drewna strugam... :roll:

pozdrowienia

krzys
przez myszek
5 września 2014, o 13:29
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Napęd kawitacyjny, superkawitacyjny


Wracając do bąbelków, no pewnie że pomysł nie głupi, w dodatku niezbyt skomplikowany i w miarę prosty do realizacji.
Mniejsza o ponton... Taki hipotetyczny kat /góra bok, dół tył, czarne kierunek płynięcia oraz doprowadzenie bąbli/:


Najbliższy temu pomysłowi jest chyba poduszkowiec bocznościanowy . Swoją drogą ma sporo zalet w porównaniu zarówno z poduszkowcami (cichszy, nie chlapie, znacznie lepsza sterowność, a osiągi podobne) jak i ze zwykłymi łodziami motorowymi (szybszy i bardziej ekonomiczny przy podobnej dzielności morskiej). Aż dziwne, że tak rzadko się je spotyka i że nie robi się niewielkich łodzi w tym układzie.

Albo to o czym pisałem poprzednio, czyli air cavity system , ale tego w małych łódkach próbowano bardzo rzadko.

pozdrowienia

krzys
przez myszek
5 września 2014, o 19:18
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Napęd kawitacyjny, superkawitacyjny


Temat z powietrznym napędem jest na forum, też od dawna, tylko te ograniczenia - moce/osiągi i minimalna głębokość...
Tutaj wspomniany temat: http://forumwodne.pl/rewolucyjny-naped-wodny-zrob-to-sam-t336.html
Jest tam tez dość znany podwodny żagiel - bardzo fajna koncepcja, choć niestety nie pozbawiona wspominanych wad.


Z podwodnym żaglem jest o tyle dziwnie, że z całą pewnością widziałem opis identycznego napędu (w wersji zabawkowej) w "Młodym Techniku" pod koniec lat 80-tych. Był taki cykl kilku artykułów Włodzimierza Augustyniaka o różnych niekonwencjonalnych zabaweczkach, łódka putt-putt też tam chyba była. Więc zupełnie nowy wynalazek to nie jest.

Wypuszczanie powietrza za rufę to po prostu jego marnotrawstwo, wydajność takiego napędu będzie bardzo niewielka. trzeba by zmusić powietrze,żeby uciekając zabrało ze sobą sporą ilość wody. Rozbić je na bąble, jak w podwodnym żaglu, albo...

...albo prymitywnie, umieścić na dziobie kółko łopatkowe, poruszane wypływającym spod dna powietrzem. O tak:
ses_kolo.jpg
Płyniemy oczywiście z lewa na prawo. Tylko górny brzeg koła musi być dość szczelny. Niemniej, zrobienie czegoś takiego - z dwóch plastikowych rur i kilku kawałków gumy - nie jest żadnym problemem.

pozdrowienia

krzys
krzys
przez myszek
9 września 2014, o 10:40
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Napęd kawitacyjny, superkawitacyjny


można byłoby spokojnie zrobić poduszkowiec z napędem pedałowym,

Taddaaammm:

http://www.hovercraft.com/content/images/kits/headers/kits-header-human.jpg

A tu inny, bardzo porządnie opisany, wszystkie dane, parametry, tylko się uczyć i budować :)
http://www.steamboatwilly.org/
Prędkość 3.5m/s da się co prawda łatwiej osiągnąć na kajaku, ale chłopcy i tak zrobili kawał świetnej roboty.

pozdrowienia

krzys
przez myszek
24 września 2014, o 13:06
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

cron