| Biuro Turystyki Kajakowej AS-TOURS | PROZONE - wypożyczalnia kamer GoPro! | KONKURS RELACJA MIESIĄCA |

Znalezione wyniki: 622

Wróć do listy podziękowań

Jesienny Smoleń i okolice. 23.10.2016.

Mój ulubiony kolorowy październik w tym roku był niestety bardziej szary. Udało nam się jednak trafić z żoną w maksymalnie kolorowy punkt złotej jesieni.
Kilka fotek z wycieczki. To jedno z moich ulubionych miejsc (również "biegówkowych") na Jurze. Wróże coś przepowiadają że zima ma być sroga...
W chwili obecnej jak tak patrzę za okno to ...brrrr :(.
przez peterka
2 listopada 2016, o 16:23
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Wrześniowa Wieprza

Tak się jakoś złożyło że w tym roku wybraliśmy do spłynięcia rzekę Wieprzę. Te Łotwy,Litwy i ''E-stonki['' polecane przez Krzysia66 i Magę może w przyszłym roku.
Wieprza trochę ze wzg logistycznych, trochę zdrowotnych i trochę pogodowych.
Dlaczego Wieprza? Bo Krzyś66 zachęcał na pw :).
Miał być zakupiony składak wzorem jankakorki, ale zamiast rowerka byli sprawdzeni i słowni znajomi którzy zapewniali nam transport na telefon :).
Pierwszy dzień to tylko kilkanaście km od Sławna do ...prawie Tyna. Łatwa i bardzo szybka trasa bez absolutnie żadnych przeszkód do miejsca gdzie przeszkodą były zwłoki jelenia. Biedak utopił się na takiej ruchomej trawiastej wysepce. Brzegi niestety niedostępne. Taki głęboki jar z pokrzywami, a za jarem niestety bagna. Trzeba było na pstrąga popłynąć do najbliższej stanicy wodnej w Korzybiu. Bardzo fajne miejsce z wiatami dla kajakarzy. Postanowiliśmy załatwić stopa na te 5km, minąć rozkładającego się jelenia i płynąć dalej.Niestety w tym rejonie królują traktory i przyczepy z hm naturalnym nawozem. Można powiedzieć cytując klasyków : " Leżeliśmy w gównach". Zostawiłem żonę w tym przyjemnym zakątku z zimnym piwem i orzeszkami. Sam postanowiłem dostać się do głównej drogi i spróbować szczęścia ze stopem. Dziwne te rejony na zatrzymywanie okazji. Ludzie zwalniali nieufnie i zaraz przyspieszali. Po kwadransie zatrzymał się pusty pekaes. Pogawędka z Panem kierowcą była bardzo przyjemna. Dnia było jeszcze dużo to postanowiliśmy zrekompensować sobie nie do końca udany odcinek rzeki kąpielą w Bałtyku.
Następnego dnia wczesną porą ,kolega transportuje nas w okolice miejscowości Tyn . To chyba najciekawszy odcinek rzeki, dużo dziczy, zwałek i pięknych krajobrazów. Faktycznie rzeka zupełnie inna ( a już myślałem że Krzyś66 wpuścił nas w maliny) Coś pięknego. W sumie na całym opisywanym odcinku rzeki nie można mówić o mieliznach. Są miejsca gdzie rzeka ma ponad 10m głębokości. Naprawdę piękny i niezwykle malowniczy odcinek . Żadne zwałki nie denerwują( a jest ich tu naprawdę bardzo dużo). W Kowalewicach rzeka nieco się uspokaja. Zatrzymujemy się na chwilę przy zdezelowanym mostku z lewej strony tuż przed mostem. Mój głupi pascal z lat 90tych podpowiada mi oglądniecie rzeźb tutejszego rzeźbiarza. Szału nie ma, bo rzeźbiarza nie ma ( lub jest ale nie rzeźbi ;) ). Właściciel zdezelowanego mostku, okazuje się być człowiekiem niezwykle gościnnym i ..gadatliwym. W sumie moja żona wysłuchuje godzinnego monologu o tutejszej rzece. Ja natomiast chcąc rozprostować nogi pożyczam zdezelowanego jubilata robiąc rundkę honorową po klimatycznej wsi. Nasz wykładowca okazuje się być również myśliwym. Wskazuje na mapie zwłoki jelenia. Odhacza w notesie sztukę in minus i obiecuje się tym tematem zająć.
Płyniemy następną godzinkę kontemplując ciszę. Ostatni popas okazał się dziwny. Bydło pasące się z 300m od rzeki , nagle zapragnęło naszego towarzystwa lub było spragnione tak bardzo że prawie stratowało naszego solarka. Żadnego sorry czy coś . Normalne BYDŁO i tyle :lol: .
Ostatni odcinek to już 3km prosta wzdłuż pastwisk. Zrobiliśmy sobie tzw sprint.
przez peterka
2 listopada 2016, o 18:43
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Wrześniowa Bagiennica

Długa zastanawiałem się nad tą hybrydą. W sumie to taki dziki kanał w lesie, trochę na łąkach. Dwie budowle hydrotechniczne. Sporo zawijasów. W necie niewiele informacji. Niektóre sprzeczne. Spróbujemy przynajmniej.
Parkujemy przy starym klimatycznym folwarku germańskim, tuż przy moście.
Rozpakowujemy bambetle w rytmach pieśni religijnych. Nadchodzi pielgrzymka . Ksiądz z nieźle zakręconą gadaną niczym Pan Zimoch nawija przez tubę.
W pewnym momencie pada hasło ''zostawcie ponton, zostawcie auto...zapraszamy!!! '' Uśmiechamy się i grzecznie pozdrawiamy machając rękami do 50 osobowej ekipy. Odprowadzamy Ich wzrokiem i trochę zwolnili..uff a jak staną i będą komentować przez megafon nasze przygotowania? Na szczęście nie zatrzymują się.
Z mostu wypatruje samotnego kajakarza płynącego w naszą stronę. To pierwszy kajak jaki widzimy od 3 dni( na Wieprzy nikogo). Podpytuje czy zna Bagiennicę? Odradza spływ tą rzeką ze wzg na dużą uciązliwość i dzikość. Jest też podobno bardzo wąsko...ale okazuje się że rzeką nie płynął.
Zawsze można zawrócić na Grabową, którą to On wybrał. Nurt jest znikomy.
Pierwsze 2 km pokonujemy rzeką Grabową, to szeroka prosta i monotonna woda bez emocji. Po tych 2 km napotykamy na pierwszą budowlę hydrotechniczną, odbijamy w lewo na taki ciurek i..następna budowla hydro. Jest zakaz przepływania to i grzecznie przenosimy kajak. Dalej już jest pięknie. Natrafiamy na mostek który pokonujemy stylem bobslejowym , potem kolejne hydro i..dzicz. Superowo kończy się w Bukowie Morskim. Tam jest nieczynna przetwórnia ryb czy coś w tym stylu i zakaz.
Bardzo lubie ten film https://www.youtube.com/watch?v=3LYckHowNHY . I My też tak przez tą wieś z kajakiem idziemy. Po 200m sklep. Postój na lody. Panowie na niezłej bańce skupiają uwagę na naszym solarku. Pytam Panów gdzie jest wygodne miejsce wodowania? Odpowiedź jest ale w jakimś dziwnym języku . Żegnamy się grzecznie. Następne 300m i parkujemy kajak k.kościoła. Żona ogląda zdziczały park, a ja szukam info gdzie ten kajaczek dodźwigać. Kolejni mijani amatorzy używek nie są kondycyjnie przygotowani do takich łamigłówek. Jakaś kobieta na szczęście jest tylko trochę
pijana i pokazuje gdzie należy przepis złamać. Przemykamy z solarkiem przez ruchliwą jezdnię i szybciutko wskakujemy na ostatnie 100 m rzeki. Jezioro Bukowo wita nas słońcem i silnym wiatrem,koncentrujemy się na szybkim tempie płynięcia i trzymania kierunku. Przez chwilę myślałem że w naszą strone płyną gigantyczne łabędzie, bo słońce,refleksy na wodzie i włosy wchodzące do oczu. Na szczęście to..rowery wodne :lol:. Dopływamy do plaży w Dąbkach , gdzie właśnie rozpoczyna się disko na molo dla emerytów. ...Za chwilę przyjadą nasi wspaniali znajomi i uratują nas od dźwięków tej koszmarnej muzyki. Dla mnie najpiękniejsza rzeka w tym sezonie. Malutka i klimatyczna :) CUDO.
przez peterka
3 listopada 2016, o 18:25
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Sierpniowa Warta. Od ,,jedynki" do Ważnych Młynów

Podróżując główną drogą w PLu na tzw "jedynce" często zwalniałem jazdę autem by przez chwilunię popatrzeć na pocztówkowy widoczek Warty widoczny z głównej drogi. Bardzo często mijałem to miejsce o zachodzie słońca.
Przedstawiam kolejne moje wspomnienie z sierpniowego pływania. Lekki 5 minutowy kapuśniaczek nie wypłoszył nas z kajaków. To sprawdzona trasa kolegi z Częstochowy. Bardzo nam się podobało ma tym odcinku. Śmiem twierdzić , że jest ciekawsza niż osławiony Łuk Warty. Rzeka jest dużo węższa w tych okolicach i przypomina bardziej Liswartę niż szeroką Wartę. Fajny, chwilami dziki i mega malowniczy klimat.
Planuję na tym odcinku powtórkę z rozrywki...ba :) ..kilka powtórek!!!
przez peterka
22 listopada 2016, o 19:04
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Krztynia - Przyłęk . Otwarcie sezonu na Pilicy

To wspomnienie z otwarcia sezonu. Początek lipca lub końcówka czerwca. Czytając relację Pointera to było z 1-2 dni po starcie Marka. Zamiast Szczekocin i nudnego początku wybieramy Krztynię i jej dopływem kierujemy się na Pilicę. Rzeka bardzo malownicza , ciasna i zwałkowa.
Początek spływu rozpoczynamy dosyć wcześnie ze wzg na zapowiadaną popołudniową burzę. Płyniemy tylko we dwójkę z kolegą Adamem.
Po ok 500m sielaneczki tzn słoneczka prześwitujące przez baldachim drzew, napotykamy na pierwszą zastawkę i starszego Pana wędkarza , który skutecznie blokuje niczym tama naszą pokusę na pokonanie kamiennego 20 cm progu. Grzecznie wymijamy przeszkodę pnąc się i taszcząc z mozołem solarki wychodząc i wchodząc na stromy i zarośnięty brzeg.
Dopływamy do młyna. Chwila wahania, ale i tak nie ma w tym miejscu innej alternatywy jak spłynąć zastawkę przy młynie. Fajnie i efektownie nam to wychodzi...gdyby nie to że już CYKLICZNIE GUBIĘ NASTĘPNY SKEG. Pierwszy skeg dla przypomnienia zgubiłem również przy młynie i przy otwarciu sezonu. Taka karma :lol: .
Na szczęście zakładam zastępczy ( przezorny zawsze ubezpieczony)
Płyniemy dalej..dalej jest zwalona kładka na całej długości rzeki. I niestety wystające z desek , ale zanurzone ( przez co niewidoczne) gwoździe. Przy krótkiej gimnastycznej figurze, niestety zahaczam o ten paskudny detal. Materiał tylko mocno zrysowany i powstaje mikro-dziurka.Powietrze jednak nie uchodzi.
Dalej..hm..dalej jest już tylko ciekawiej. Za naszymi plecami niebo zrobiło się granatowe , widać piękne wyładowania.
Za kolejnym zakrętem chcemy przyspieszać , a tu klops. Rodzina łabędzi z młodymi dostojnie i spokojnie płynie przed nami. Samiec co jakiś czas się bojowo stroszy w naszą stronę. Podobną sytuację dokładnie w tym samym miejscu opisywał Pointer w swojej wakacyjnej relacji. Płyniemy z 2-3 km jak na zwolnionym tempie zachowując dystans do ptactwa. Młode nie przyzwyczajone i zmęczone po jakiś 40 minutach wskakują na skrzydła samicy. Piękny widok, ale burza nas dopada i robi się nerwowo...Chyba w najwęższym miejscu postanowiliśmy minąć towarzystwo. Nie było już czasu na kalkulacje, zresztą jesteśmy już totalnie przemoczeni. Chwila syczenia i ..udało się uff. dopływamy do pierwszego letniskowego zabudowania. Wiążemy kajaki i kryjemy się pod altaną.
W domku są właściciele. Zapraszają do siebie robią pyszną kawę i opowiadają jak to kilka lat temu wyciągneli z podobnej opresji jakiś cudzoziemców.
Jest fajny klimat. Nawałnica była potężna ale na nasze szczęście krótkotrwała.
Dziękujemy za gościnę i dopływamy do młyna w Przyłęku. Robimy ognisko na pożegnanie. Fajna przygoda, fajnie się wspomina :D
przez peterka
22 listopada 2016, o 20:49
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Krztynia - Przyłęk . Otwarcie sezonu na Pilicy

GMZ84. Polecam też relacje kolegów i swoje z tego roku i poprzednich lat. Od Szczekocin też ciekawie. U Kowboja trochę mlyny tytuł .Więcej Pilicy na fotach niż tych tytułowych dopływów ;) . Mam nadzieję że się na mnie nie pogniewa za tą drobną uwagę . ..Kowboj dla mnie gra w innej lidze , ma super bloga, i mega dużo pływa. ..I jest z moich okolic.
przez peterka
23 listopada 2016, o 23:38
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Marcin Gienieczko, niesamowite...

Moja bliska koleżanka od stycznia rozpoczyna 6miesieczną podróż dookoła świata. USA,Kuba,Jamajka, Chiny,Japonia,Nowa Zelandia itd. Ma własny plan na podróż. Jedzie sama i sama zapracowała i odłożyła kasę. Żadnych blogów, sponsorów lub innych takich. Czysta forma bez trąbienia i lansu. Mała walizka na kółkach z absolutnie mikro bagażem. Ja Ją już podziwiam i będę trzymał mocno kciuki.
przez peterka
20 grudnia 2016, o 15:48
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Jura 31.12-06.01 wiosna i zima.

31.12 zakończyliśmy rok turystyczny spacerkiem na trasie Mirów-Bobolice ( fot 1-4). Nowy rok turystyczny rozpoczeliśmy w Ojcowie spacerując do Skały ( fot 5-7). Dzisiaj przyszedł czas na Ogrodzieniec w zimowej scenerii. Biegówki się przydały. Niby tylko minus 14 st C ale wiatr potęgował chłód. 4h na powietrzu w ruchu dobrze nas wymroziło. Oby ta zima potrzymała jeszcze. Te białe foty są jeszcze ..zimniutkie :D ... numery zdjęć w opisie , a nie w kolejności.
przez peterka
6 stycznia 2017, o 20:08
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Centrum Narciarstwa Biegowego : Żelazko.

Wystartowaliśmy z Żelazka z Centrum Narciarstwa Biegowego. Jest tu pewien pasjonat biegówek, który naprawdę się stara utrzymywać te trasy w dobrej jakości. 2 lata temu był problem z zacieraniem śladów przez turystów, quady i konie ( pobliska stadnina). Zimno wywiało turystów i amatorów konnej jazdy...ale jakiś pajac przy nas zniszczył na quadzie cały ślad aż pod Ogrodzieniec. Żal mi tego gościa od biegówek, ale szczerze Go podziwiam za Syzyfową Pracę i serce jakie wkłada w to miejsce. Niby bezsensu, ale nam udało się ok 2h pojejdzić na jeszcze nie zniszczonym przez tego buraka śladzie. Pozostałe 2h to już zabawa i zakładanie śladu na dziewiczych terenach. Pogoda super. Termometr w aucie wskazywał na miejscu -22 st C. Przez te 4h na przygotowanej i nieprzygotowanej trasie byliśmy tylko MY. Dupy nam wymarzły że pierwszy raz od roku załączyłem w drodze powrotnej grzanie foteli. Do dnia dzisiejszego uważałem tą funkcję za zbędny gadżet.
przez peterka
7 stycznia 2017, o 21:00
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Rzędkowice i okolice

Dzisiaj tylko 3 h jazdy na nartach. Takie bardziej szuranie niż bieganie. Szlak biegowy Skał Rzędkowickich jest bardzo malowniczy, jednak trudno to miejsce nazwać przygotowanym. Sporo turystów drepta tymi ścieżkami i trasa jest mocno koślawa( nawet ten odcinek w pewnym oddaleniu od skał: co to niby trasa biegowa ). Trasa leśna w stronę Podlesic przez Aptekę jest całkiem przyjemna. Najfajniej było dzisiaj zakładać nowy ślad na leśnych przecinkach w dziewiczym śniegu. Oprócz spacerowiczów spotkaliśmy dzisiaj po raz pierwszy w tym sezonie kilku turystów na nartach, jednego sympatycznego biegacza i...skiturowca nawet :shock: . Dzisiaj było zdecydowanie cieplej. Słoneczko fajnie ogrzewało. Po 15tej podczas chwili popasu musieliśmy przenieść tyłki o kilka metrów do wnęki skalnej , bo wiaterek zaczął trochę nieprzyjemnie smyrać nasze przepocone ciałka. Parę metrów robi różnicę ;) ..więc myślę że jutro będziemy w dobrym zdrowiu kontynuować nasze stacjonarne półkolonie :mrgreen: .
przez peterka
8 stycznia 2017, o 20:56
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Rzędkowice i okolice

Najlepiej zakupić jakieś używki za grosze, bo ślizgów na las nie szkoda. Buty to chyba najlepiej nowe i wygodne (alpina t5 to chyba najlepszy stosunek jakość/cena). Jak buty będą za wąskie lub za ciasne to znienawidzisz ten sport. Wiązania są ważne . Współczesne systemy to: sns( salomona) i nnn(fishera) . System nnn jest popularniejszy i dobre buty można kupić dużo taniej( np alpinat5 lub tańsze botasy). Przy zakupie nart z wiązaniami trzeba wystrzegać się starego systemu n75. Jest bardzo solidny, ale są problemy z kompatybilnymi butami pod ten system. Są wiązania automatyczne ( można zapiąć kijkiem bez schylania, lub manualne) . Ja preferuję manualne ponieważ automaty w starych nartach zapychały mechanizm śniegiem i czasami miałem problem z wypięciem nart.
Jeżeli będzie zależało ci na technice to trzeba zrobić tzw test kartki( przestrzeń między butem a nartą- chodzi o wagę). Piszesz raczej o spacerach z psem po lesie, to narta o dł 190-200 cm będzie ok( zakładając że tylko będziesz spacerował).
Najlepsza narta do lasu to tzw śladówka ( ma szer ok 5 cm )
Kije tak powinny być na wysokość pachy. Ok 25-30 cm niżej jak Twój wzrost.
Biegać można wszędzie gdzie jest w miarę równo, nie ma kamieni lub innych przeszkód. No i oczywiście musi być śnieg tak minimum z 8-10 cm.
Nasze narty są do back country. Są krótsze, szersze, buty jak na wędrówki górskie i bardzo mocne wiązania. Takie zjazdowo-biegowo -terenowe więc wszystko jest inne niż pisze. Ale do śladu też mam :roll: .
Takie narty być może da się wykorzystać na rekonesans przed spływem?. Z pewnością bardziej da się zaobserwować przeszkody ,przewidzieć trudności i być może zaplanować optymalną trasę? Auto przecież wszędzie nie wjedzie, a piechotą wolniej to idzie.
Za dzieciaka miałem narty zjazdowe polsportu i wiązania junior typu kandahar. Z przodu szczęki ,a z tyłu spręzyna na piętę. Na przodzie był taki zatrzask do blokowania buta. Prosty mechanizm jak konstrukcja cepa. Nie wiem czy da się ustawić taki mechanizm na luźną piętę do chodzenia, ale wojska w Alpach śmigają na podobnym patencie. W takim przypadku wystarczą dobre i wygodne buty bhp ze skóry ...Pewnie się da to jakoś sensownie ustawić. Ale tu byłoby dużo więcej kombinacji i problemów jak przy zakupie standardowego sprzętu.
przez peterka
9 stycznia 2017, o 00:25
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Dobre jedzenie ze sklepu.

Po jedzeniu z biedry to wyszły mi alergie. Warto poczytać ile mięsa jest w mięsie. Zazwyczaj dobre i uczciwe puszki kosztują dużo więcej. Lepiej być świadomym konsumentem niż potem cierpieć. Wiem co pisze. Mądry Polak po szkodzie (to o sobie).
przez peterka
14 stycznia 2017, o 16:32
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Ogrodzieniec , Ryczów i okolice.

Wystartowaliśmy w okolicach Ogrodzieńca. Chyba jeden z najładniej wkomponowanych hoteli POZIOM 511 ma parking i dogodne miejsce do rozpoczęcia wędrówki biegowej po okolicy. Zrobiliśmy 2 duże ósemki plus przyjemne dreptanie po leśnych dróźkach. 2h w opadach śniegu i 1,5 h z ładną słoneczną pogodą. Śnieg się dzisiaj trochę kleił do nart. Na szczęście znalazłem w plecaku resztki starej parafiny i nasmarowałem metodą awaryjną nasze narty. Po 2 km chodzenia z przyklejonym śniegiem udało się całkowicie wyeliminować dyskomfort. Jura pożegnała nas pięknym zachodem słońca. Całkiem przyjemna niedziela :D .
przez peterka
15 stycznia 2017, o 18:02
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Rajd Beduiński czy jakoś tak..

Po nieudanych negocjacjach z kolegą w temacie zimowej męskiej wyprawy na Babią Górę, postanowiłem na otarcie łez zrobić sobie rajd biegówkowy po Pustyni Błędowskiej. To w sumie 10 min autem od mojego domu. Jak to mówią najciemniej pod latarnią. Przez kilka lat pustynia była oficjalnie zamknięta . Jest to też rejon ćwiczebny dla wojsk spadochronowych. Nie śledzę dokładnie co TAM się dzieje , ale były naprawdę chore i szalone pomysły jak np karawana z wielbłądami itp. ( chociaż auto mojej żony , zupełnie niechcący konweniowało z sierścią camela ) :lol: 8-) Pustynia to niestety raj dla posiadaczy quadów i terenówek. Dlatego też wybrałem taki mniej popularny skrawek pustynny. Pustynia od wielu lat zarasta krzakami. Kilka lat temu powstała taka inicjatywa żeby przywrócić jej ' :?: pierwotny stan'.
Starsi forumowicze pewnie kojarzą 'wypasiony' teledysk grupy Bajm pt Nie ma wody na pustyni... to właśnie u nas kręcili ten teledysk.
Przy okazji planowania trasy przypomniałem sobie o czyściutkiej i bardzo malowniczej rzeczce o wdzięcznej nazwie Centuria. Jest w sumie rzut beretem od pustyni. Ba nawet czerwony szlak doprowadza do tej rzeczki. Obejrzałem sobie tą rzeczkę z dwóch brzegów. Na kajak niestety jest za płytka.
3h 17 km w bardzo zróżnicowanych warunkach. Od tragicznie zrytej drogi po quadach, przez bagna, chaszcze po pięknie wydeptaną i bardzo szybką trasę wykonaną przez naprawdę jakiegoś świadomego i obeznanego z okolicami biegacza.
Brakowało mi tylko mojego najlepszego kolegi... tzn żony ,która w tym czasie była daleko od domu :( .
przez peterka
22 stycznia 2017, o 10:59
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Paczółtowice czyli bieganie po polu golfowym

I udało się. Planowałem pobiegać na polu golfowym w pełnym słońcu. Piękna pogoda i genialnie pofałdowany teren. Biegało się szybko, były szybkie zjazdy i podjazdy. Zabawa na całego. Po 3h koszulkę i cienki polarek można było wykręcać.
przez peterka
22 stycznia 2017, o 19:09
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

SK Tatry Zachodnie na legalu

Słowackie góry (o tej porze roku) mają zamkniętą większą część szlaków powyżej schronisk. Z trasami biegowymi u naszych południowych sąsiadów Słowaków też jest trochę na bakier. Na szczęście i tam są zapaleńcy biegówek. Słowackie Tatry to przede wszystkim dzikie i piękne widoki....i przede wszystkim raj dla miłośników stylu back country. Czyli duża dawka dzikości pod nartą i duża dawka doznań wizualnych, ba czasami nawet ...mistycznych :lol: .
O 9.30 docieramy do potężnego pola widokowego. Taki pas ziemi niczyjej. Z jednej strony Pilsko i Babia Góra , po przeciwnej Tatry Zachodnie. Warstwa śniegu ok 30 cm. W nocy musiało być pieruńsko zimno, ponieważ utrzymujemy się na tej tafli ok godziny. Narty zapadają się tylko na 2-3 cm. Idealne warunki do zjazdów po nieprzygotowanych trasach. Po godzinie słoneczko już mocno operuje. Przenosimy się nieco dalej na południe. Docieramy do miejsca kultowego dla rodaków. To Słowacki Obóz koncentra-koncentrujący całą masę basenowiczów na niewielkiej przestrzeni. Ale co kto lubi :lol: .
W drodze odwrotu spotykamy jedynego biegacza z Czech na tym odcinku. Facet ma problem ze znalezieniem 'frezowanej stopy'. Jego narty są mocno wyczynowe i na tak wąskiej narcie można szybko skręcić kostkę. Podpowiadamy nieszczęśnikowi okolice Zuberca.
Następny przystanek to już czysta przyjemność . Z Habowki pniemy się mozolnie do góry przez 45minut (widać Grzesia i Wołowiec od strony południowej) Potem to już różne konfiguracje trasy, góra-dół, pętle mniejsze i większe, trochę jazdy w lesie, trochę na dziko.To wszystko w pięknym otoczeniu tatrzańskich szczytów. Ślad jest taki sprzed tygodnia chyba. Biegaczy na oko z 30 sztuk. Na górze jest tzw ławiczka. Tam robimy sobie 2 przerwy po poł godziny . Na chwilach popasu fajnie nam się gaworzy ze Słowakami. Na pierwszym popasie Pan ze Straży Leśnej( to ten opalający się , patrz foto) opowiada nam o napotkanych Niemkach , które chodziły na rakietach śnieżnych i kopciły papierosy jeden za drugim, no i problem smogu w Rużemboroku też się pojawił. My w drodze rewanżu pochwaliliśmy się naszymi smogami ;)
100m od szlaku biegowego jest skansen w Brestovej. Zatrzymaliśmy się w klimatycznej gospodzie na wyprażany syr i tmavego Sarisa. Piwo było na pół, straż graniczna ma uprawnienia i lubią sprawdzać stan trzeźwości. Sam tego doświadczyłem bywając wcześniej w tych miejscach.
Zwieńczeniem dnia był długi ponad 3km zjazd w pięknym różowawym słońcu do auta.
przez peterka
31 stycznia 2017, o 12:22
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Chotarz. Przebudzenie mocy,

Niechcący wybraliśmy się na biegówki w czwartą rocznicę powstania trasy w Kościelisku-Chotarz . W sumie ten teren zagospodarowany biegówkowo jest od zawsze, ponieważ niedaleko trenują biatloniści na takiej mini trasce. Chwilami nawet troszkę wymagającej. Marketingowe hasło na internetach KRZYCZY, że jest to najpiękniejsza trasa w PL. Dla nas okazało się że jest to tylko dobrze przygotowane miejsce. Bez wielkich fajerwerków wizualnych , trochę nudne i bez klimatu.Na eskapady bc nie było miejsca, to jednak prawie Zakopane.. Powtórzyliśmy całą trasę 2x i w zasadzie byłoby nudno gdyby nie ..teren biatlonistów.
Na TYM terenie biegał przez chwilę jakiś Leon-Zawodowiec i po 2 pętelkach się zmył. ZOSTALIŚMY SAMI na tym profi terenie. W takich okolicznościach stadnionowych mamy taką murowaną zabawę sportowo-fikcyjno-wyścigową.
tzn ja jestem złą Marit, a żona dobrą Justynką. Tak się niby ścigamy i komentujemy mocno wyolbrzymiając nasze poczynania. W naszej bajce zawsze wygrywa Justynka.
Co do Justyny Kowalczyk. Podobno na FB( nie mam tego) jest jakiś Jej komentarz odnośnie niszczenia śladu na tym obiekcie. Jest to faktycznie denerwujące. W Jesenikach , są tabliczki tylko w naszym języku. Ale i tak uważam , że coś delikatnie w tej kwestii zmienia się na lepsze.
Przebudzenie mocy sportowych było. Nawet zastanawiamy się nad biegiem małżeństw które będą rozgrywane chyba 11.02.2017 właśnie na tym obiekcie. Szkoda że nie mieliśmy wiatrówek do postrzelania 8-) :lol: .
Był też jeden minus. Smog. Po kilku godzinach przebywania w tym miejscu mieliśmy ból w klatce piersiowej. Klimat Zakopanego :| .
przez peterka
31 stycznia 2017, o 18:17
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Ząb na widoku

I to już ostatnia część tej mojej trylogii. Na Chotarzu poznałem biegacza z Wieliczki. Odradził mi lotnisko w Nowym Targu ze wzg na smog. Bardzo fajne miejsce to lotnisko, byłem tam kilka lat temu. Jest tam fajny dwupłatowiec i przyjemny widok na Tatry. Skoro dzień wcześniej to bieganie nas TROCHĘ przydusiło to postanowiliśmy jechać do najwyżej położonej wsi w PL. Na 'tysiączku' smog nas raczej nie dopadnie.
Dla mnie to najpiękniejsza trasa widokowa w PL. Wspaniała panorama Tatr. Jedyny minus to tylko 5 km. Robimy tą trasę 2x plus własne wariacje na nieprzygotowanym puchu. Mieliśmy szczęście ,ponieważ kiedy już wracaliśmy na główną trasę biegową pojawili się skuterowcy i trochę zryli dziki teren. Na szczęście ta gąsienica napędowa fajnie ubija śnieg.
3 dni pełnego słońca,3 dni normalności,3 kilo mniej... Żadnej martyrologii :lol: .
Duże przestrzenie, wolność..kurcze . Brakuje słów. Akumulatory podładowane. Cały styczeń był dla nas pod znakiem biegówek. Podobno idzie ocieplenie. Jeżeli nawet przyjdzie to będę miał świadomość , że wykorzystaliśmy tę zimę na maxa.
przez peterka
1 lutego 2017, o 01:27
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: higiena gumotexów

Bambino szampon, pół wiaderka wody. Rozkładam na strychu i myję gąbką. Potem pieluchą tetrową na pół sucho i...gotowe. Jak mi się nie chce wycierać do sucha to sobie leży z 2 dni rozłożony na całej szerokości.
przez peterka
7 lutego 2017, o 12:10
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

cron