Kolejny odgrzewany kotlet. Znalazłem zdjęcia z debiutanckiego spływu solara. Odcinek od wsi Jaroszewy do Starogardu Gdańskiego. Ponieważ był to nasz pierwszy spływ solarem, postanowiliśmy płynąć bez bagaży. O Wierzycy czytałem dużo, ale nie spodziewałem się tak trudnego odcinka od ujścia Wietcisy. Rzeka na odcinku do Kręgskiego Młyna przypomina trudnością Jar Raduni. Jest szybka, zwałkowa, mnóstwo głazów , zatopionych konarów i zwalonych drzew. Na tym odcinku, niewiele zdjęć zrobiłem, bo trzeba było mocno pracować wiosłem i dodatkowo nie pływaliśmy wcześniej na dmuchańcach. Po pierwszych kilku km musiałem ściągnąć skeg, który utrudniał pokonywanie przeszkód. Silny nurt kilka razy pokazał swoją siłę. Wielokrotnie lądowaliśmy na zatopionych konarach, w przedziwnych pozycjach. Czasami konary wbijały się w dno kajaka na dużą głębokość. W sumie mieliśmy 3 niewygodne przenioski, gdzie trzeba się było umoczyć w błocie,raz wskoczyć do lodowatej wody po pas i jedna przenioska gimnastyczna. Materiał na szczęście wytrzymał. Nasz gospodarz twierdził, że żaden dmuchaniec nie wytrzyma tego odcinka rzeki. Solar jednak dał radę :). Kilka razy podczas płynięcia i lądowania na drzewach myślałem że wyrzuciłem dużą kasę na kajak w błoto, bo oto za chwilę podczas kolejnego spekakularnego zawieszenia na drzewie będzie hm "puch". Jeżeli chodzi o szkody po spływie, to żona straciła pompona przy swoich klapkach, błoto jej wessało ;) . Na tym "górskim" odcinku spotkaliśmy tylko dwójkę kajakarzy na trekach.
Solar przeszedł bardzo poważny chrzest bojowy. Na jednej z przeniosek został ochrzczony spienionym piwem i nadano mu imię GUMIAK.
Odcinek od Kręgskiego Młyna to już inna bajka: nurt wyraźnie zwalnia, tworzą się rozlewiska i..pełna sielanka. W Kręgskim Młynie widziałem po raz pierwszy takie połączone kanu a la katamaran. Taka łódka dobra na lajtowe imprezy z dziećmi..lub na imprezy alkoholowe :twisted: . Wyglądało to dosyć oryginalnie.