| Biuro Turystyki Kajakowej AS-TOURS | PROZONE - wypożyczalnia kamer GoPro! | KONKURS RELACJA MIESIĄCA |

Znalezione wyniki: 16

Wróć do listy podziękowań

Nie masz wystarczających uprawnień, aby przeglądać ten dział.
przez Sylwek
31 października 2014, o 22:57
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Nie masz wystarczających uprawnień, aby przeglądać ten dział.
przez SCHWIMMWANNEN
31 października 2014, o 23:40
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Nie masz wystarczających uprawnień, aby przeglądać ten dział.
przez SCHWIMMWANNEN
4 listopada 2014, o 12:36
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Co wybrać do pływania?

Dziękuje za wspaniałe propozycje, ale chyba będzie Wam łatwiej jak dodam miejsce mojego pobytu.
Dzisiaj mijają właśnie dwa tygodnie, od kiedy zostałem zesłany z gór na to pustkowie nad jeziorem Drawskim.

Do najbliższego sąsiada mam około 10 minut rowerem.
Do najbliższego sklepu około 20 minut rowerem.

Do Biedronki około 20 minut samochodem, lub 25-30 skuterem.

Do Szczecinka około 55 minut samochodem.

Do Drawska Pomorskiego mam około 45 minut samochodem.

Nad morze około 90 minut.

Właśnie byliśmy, góry ładniejsze.

Tak, że pływanie na desce będzie trochę kłopotliwe, Szczecinek daleko a ja nie mam samochodu
no i motorówki też nie mam, ale okazuje się, że na wyposażeniu posiadłości, którą kupiła matka
są 2 kajaki, 2 łódki plastikowe i jedna drewniana, jakąś stara deska surfingowa, oczywiście niekompletna
+ pomost za płotem, do którego jest przycumowana stara łajba drewniana.
Wszystko jest w fatalnym stanie i nadaje się tylko do remontu tak jak i cała posiadłość nad jeziorem.
przez Kajtek
14 grudnia 2014, o 18:28
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Nie masz wystarczających uprawnień, aby przeglądać ten dział.
przez ManaT
16 grudnia 2014, o 20:03
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Problem ze zdjęciami...

Co do zniknięcia emotek, to ja mam swój typ kto mógł je zwędzić :lol: :lol: :lol:
przez Czołg
17 grudnia 2014, o 14:05
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Spływy zimowe

Odświeżam temat, bo mam pytanie. I mam nadzieję na odpowiedź. Pytanie skierowane do pływających Wisłą (czy innymi dużymi rzekami) w obecnych warunkach pogodowych, tj ok. -7 stopni. Co w przypadku kabiny?
Ja pływam po małych rzekach, kabina jest tam może bardziej prawdopodobna, ale ryzyko z nią związane zdecydowanie mniejsze. Po "przygodzie" łapie się dno, jak nie od razu to po kilku czy kilkunastu metrach. Kajak na brzeg i gotowe. Może nie wszystko idzie jak z płatka, czasami jest problem z wyjściem na brzeg, z holowaniem kajaka i wyciągnięciem go z wody, wiem jak się pływa w ubraniu w zimnej wodzie. Sprawa jednak wygląda inaczej na dużej rzece, jeżeli do brzegu mamy daleko, a nurt jest silny. Co wtedy? To już nie taka prosta sprawa.
Piotrze - pamiętasz jak płynęliśmy Wisłą do G. Kalwarii i jak się pogoda zepsuła? Płynęliśmy blisko brzegu i tak się powinno pływać samemu. Blisko czy jak najbliżej brzegu. Gdy płynę z Ropuchem to wiem, że w razie mojej wywrotki podpłynie, poda ,,dziób" i pomoże dopłynąć do brzegu. Sam bym środkiem Wisły nie płynął przy minusowych pogodach.
Pływam (wstyd się przyznać...) 40 lat i "glebę" zaliczyłem 2 razy (słownie dwa). Jeden raz ześlizgnąłem się z pomostu w zimie i drugi raz w 1992 lub 3 roku w trakcie ciepłej zimy. Wyskoczyłem 2 stycznia na wodę przywitać nowy rok. Być może tkwiące jeszcze w moim organizmie "wspomnienia" sylwestrowej nocy spowodowały spóźnioną reakcję na to co się wówczas zdarzyło na Wiśle... Popłynąłem w górę Wisły na rutynowy trening kajakiem "górskim" - szklakiem 4.20 x 0.60. Było piękne słoneczko i łagodny zefirek. Dopłynąłem do "golasów" (ok 7 pstr) i zawróciłem. To, co zobaczyłem na niebie, co szło od Wawy po prostu mnie przeraziło. Szła czarna ściana, a ja znajdowałem się na jej krawędzi ale jeszcze w promieniach słońca. Za dwie - trzy minuty miało się to zmienić... I zmieniło. Za prawdę powiadam Wam Ludziki: 2 stycznia waliły pioruny! Jak pierdyknęło, to wszystko: śnieg z deszczem, a potem grad. To, co wiało można śmiało określić, że to wicher. Waliło z północnego zachodu więc dokładnie pod prąd i utworzyła się metrowa fala. Huk walącego o kajak gradu, wicher wyrywający wieśka z rąk, widoczność na 50 m, to wszystko sprawiło, że przestałem racjonalnie myśleć i opanował mnie strach. Wtedy nie umiałem jeszcze kręcić eskimosek. Wybrałem najgorsze w tej sytuacji rozwiązanie tzn zacząłem spieprzać do brzegu czyli bokiem do fali. W pewnym momencie dostałem taki podmuch, że nie zdążyłem nawet zrobić podpórki, no i gleba. Gdybym się nie wystraszył i płynął pod wiatr i fale, to z trudem ale dopłynąłbym do klubu i ewentualną glebę zaliczyłbym na wejściu do portu. Siedziałem w wodzie ok 5 - 7 min. Tyle czasu potrzebowałem, by podholować kajak (wiosło utrzymałem w posiadaniu) do miejsca w którym poczułem grunt pod nogami. Muszę w tym miejscu dodać, że tą wodę znam jak własną kieszeń i jej znajomość bardzo mi wtedy pomogła. Wylałem wodę z kajaka i o własnych siłach wróciłem do klubu. A oto wnioski, jakie wyciągnąłem z tamtej "przygody":
1. W zimę nie powinno się pływać samemu.
2. Trzeba mieć odpowiednie doświadczenie.
3. Trzeba mieć odpowiednie ciuchy i kamizelkę.
4. Kajak musi być w 100% niezatapialny.
5. Trzeba umieć zrobić eskimoskę "w boju", a nie tylko na basenie...
6. Trzeba mieć ciuchy na zmianę.
7. Warto mieć smycz na wieśku.
8. Telefon w niezatapialnym etui.
9. Jeśli już znajdziemy się w wodzie, a do brzegu daleko, trzeba jak najszybciej postawić kajak, opróżnić go z wody jak tylko to możliwe i wejść do niego z wody. Jeśli tej umiejętności nie posiadamy, to przynajmniej wskoczyć na niego leżąc, by ograniczyć maksymalnie czas kontaktu z lodowatą wodą. Reszta, to limit szczęścia. Warto nie mieć go całkiem wykorzystanego...
10. A najlepiej to nie wywracać się. Wtedy nie ma problemów... :)
przez Ropuch
30 grudnia 2014, o 01:08
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Nie masz wystarczających uprawnień, aby przeglądać ten dział.
przez eltech
31 grudnia 2014, o 19:45
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Jednak przesyłanie energii elektrycznej, na odległość,je

Nie technologii powstania. To musi przeczyć znanym prawom natury - wówczas staje się cudem.

Cudem też nazwiemy sytuacje naturalne - ale zjawiające się w nieoczekiwanym momencie, szczególnie gdy ratuje to naszą skórę.
przez McArthur
22 marca 2015, o 10:18
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Proa

a co mi taaaam....

Trigger-perspective.jpg


Trigger-ortho.jpg



A...a

Y...k
przez Yurek
7 kwietnia 2015, o 11:46
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Proa


Owszem, daje się, ale wygląda na to, że skórka niewarta wyprawki. Bermudzki ket góruje prostotą, a nawet dodanie foka nie powoduje takich komplikacji jak obsługa kleszczy kraba. Wyższą sprawność tych ostatnich łatwo nadrobić trochę większą powierzchnią ożaglowania.
Zalety kleszczy kraba wynikają przecież z dwóch rzeczy - kształtu oraz możliwości ustawiania w wielu płaszczyznach, przestrzennej manipulacji. Niestety, to wymaga dodatkowych czynności, lin i w konsekwencji czasu. A tego na śródlądziu, szczególnie na rzekach często brakuje.
[...]
Znam, zresztą rozmawiałem z nim na ten temat. Ograniczeniami w stosowaniu k.k. na ciasnym śródlądziu też wydawał się nieco zniechęcony...

A bo akurat Tomek jest zwolennikiem nieco innej (niż moja czy Janusza) koncepcji działania i wykorzystania kleszczy kraba, która jest najbardziej zbliżona do tego co robią na wyspie Bali.
http://en.wikipedia.org/wiki/Jukung

Na tradycyjnych proa natomiast żagiel jest po prostu przywiązany rogiem halsowym do dziobu, podparty masztem w 2/3 rejki i (z wyjątkiem bardzo słabych wiatrów) niczym się go nie reguluje, oprócz normalnej pracy szotem.

Żagiel, stosowany na proa, jest płaskim kawałkiem tkaniny rozpiętym między dwiema rejkami na kształt starej lotni typu Rogallo (są zresztą hipotezy, że państwo Rogallo inspirowali się żaglami z Oceanii). Profil - i trochę skrętu - uzyskuje dzięki temu, że tkanina wybrzuszona przez wiatr tworzy powierzchnię stożkową. Do tego dochodzi oczywiście elastyczność rejek - o tym najwięcej wie Yurek, który używał drzewc z wiązek bambusów. Jednak nawet przy dość sztywnych rejkach, jak u Janusza, żagiel bardzo przyzwoicie pracuje.

Ne pracuje jednak jak skrzydło delta, nie tworzą się wiry trąbiaste - z prostego powodu. Na proa rejka, czyli krawędź natarcia, biegnie zbyt pionowo żeby to było możliwe. Sprawdzaliśmy to z Januszem, icki na żaglu wskazują, że opływ jest wszędzie przyległy, bez wirów charakterystycznych dla płata delta. Natomiast sam przestrzenny kształt żagla o umiarkowanym wydłużeniu i sporym skręcie powoduje, że żagiel (podobnie jak stare lotnie) jest dość odporny na przeciągnięcie i oderwanie opływu.

Żeby jednak zachować odpowiedni profil i nie za duży skręt, żagiel tego typu nie może być zbyt smukły. Typowo ma kształt zbliżony do trójkąta równobocznego (z dokładnością do wklęsłości liku tylnego i ewentualnego wygięcia rejek). Daje to wydłużenie nieco mniej niż 2:1, czyli niby nieduże - ale podobne wydłużenie mają przeciętne slupy turystyczne. W dodatku, na proa żagiel może być prowadzony nisko nad pokładem, tworząc - aerodynamicznie - jedną całość z burtami łodzi, co bardzo ładnie powiększa efektywną smukłość. Za to środek ożaglowania w kleszczach kraba umieszczony jest bardzo nisko, około 1/4 wysokości żagla.

To było na kursach ostrych, ale jeszcze ciekawiej jest przy pełniejszych wiatrach. Oczywiście, luzujemy wtedy szot. Bom unosi się nieco w górę (w kleszczach kraba nie ma obciągacza bomu!) i wybrzuszenie żagla zwiększa się. Im pełniejszy wiatr, tym luźniejszy żagiel i tym większe wybrzuszenie profilu. Przy pełnym baksztagu żagiel zaczyna wyglądać jak stożek postawiony na głowie, osiągając wydajność typową dla spinakerów - tylko o tyle lepszą, że łapie więcej górnego wiatru.
W sumie, normalne luzowanie i wybieranie szota załatwia nam skomplikowaną regulację kształtu i wybrzuszenia żagla- to ostatnie od zera do nawet 30%.

A właśnie - od zera. Żagiel krojony płasko nie łopocze. Sprawdzone, rzeczywiście nie łopocze, w linii wiatru po prostu stoi bez ruchu. Dlatego łatwo jest na proa robić zwroty, żagiel przeciągany z jednego dziobu na drugi jest cały czas pod kontrolą i nie rzuca się na boki.

Tak wygląda w praktyce, według doświadczeń moich, Janusza, Andrzeja i innych, działanie kleszczy kraba na tradycyjnym proa. Można te doświadczenia wykorzystać także na innych łódkach. Spójrzcie na tradycyjny żagiel azorskich wielorybników:
http://www.duckworksmagazine.com/04/s/articles/gunter/

Wydaje się, że aerodynamicznie działa on - a przynajmniej mógłby działać - bardzo podobnie do kleszczy kraba, tylko łatwiej go refować. Zresztą wczesne żagle bermudzkie też często miały pochylone maszty, niewielką smukłość, wklęsłe liki tylne i brak obciągaczy bomów. Dopiero powiększenie smukłości ożaglowania spowodowało, że trzeba było inaczej kształtować żagle.

pozdrowienia

krzys
przez myszek
12 kwietnia 2015, o 12:18
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Proa

Alathorusie
nie żebym namawiał ale popatrz na to zdjęcie z takiego punktu.Kabinka to 2-3 miejsca do spania.Kadłub to dwie dodatkowe koje albo jakieś 1,5m/3 do zaladunku.
Kadłub okragłodenny pozbawiony balastu(ciężar)i wystajacych elementów (ster,miecz) które można uszkodzić.Prawda że nadaje się na śródlądzie i rzeki?Dodatkowy atut sprawdzona na Pacyfiku.Żegluje b.sucho,zaręczam bo sprawdziłem.A jak sztormuje to przeczytaj;

.Któregoś popołudnia wypłynełem sam w rześką 3B bryzę.Byłem na środku jeziora kiedy pogoda zaczeła się gwałtownie załamywać. w ciągu godziny półtorej miałem regularną siódemkę i mniej więcej 1,5 m wys.fałę.Technika sztormowania na proa stosowana na P.Pacyfiku przez "tambylców" polega na złożeniu żagla i takielunku i...czekaniu na lepsza pogodę.Że specjalnego wyboru nie miałem postanowiłem spróbować.I stał się cud,skończyła się szaleńcza jazda,proa stała się oazą spokoju.Nic nie robiła z złośliwej krótkiej fali,dziób pozbawiony wyporności zapasowej wchodził w wodę jak w masło.Następnie półpokład podcinał falę tak że rozpływała się na boki.To powodowało że woda do chodziła do 1/3 długości pokładu, dalej był suchy.To nie koniec niespodzianek.Naturalną cechą wszystkich proa jest ich nawietrzność spowodowana obecnością pływaka.Nie inaczej jest z te-puke,tylko ona ma kabinę, napór wiatru na jej ścianę spowodował że zaczęła płynąć, powoli OSTRZĄC NA WIATR.Około 60 stopni do wiatru rzeczywistego przystaneła,jakby się zawahała... i cykl się zaczął od nowa.Wszysto przy prędkości około 2w.Klasyczny dryf tylko że NA WIATR.Tymczasem pływak baraszkował w najlepsze nurkując w falach nic sobie z nich nie robiąc.W pełni sterowna łódka utrzymywała prędkość do pełnego bejdewindu,mogłem rozkoszować żeglugą i filiżanką gorącej kawy z termosu.Żadnych wstrząsów, przechyłów pełna siełanka.Do tego na deser,pełne bezbrzeżnego zdumienia oczy żeglarzy którzy mimo że sami mieli co robić podpływali pytać czy mi pomóc,zwiedzeni złożonym takielunkiem.A ja,no cóż dziękowałem ... wznosząc filiżankę z kawą.Dopłynełem do przystajni WOPR zgromadzeni tam żeglarze nie bardzo wierzyli że płynę pod samą kabiną, niedowiarkowie rzucili się szukać ...silnika elektrycznego !!!Tylko bosman z ulgą przyjął moją obecność: Jurek telefony się urywały że na jeziorze jest jacht ze złamanym masztem.I na pewno potrzebuje pomocy.No i jak mam wszystkim tłumaczyć że to jest proa?Na to pytanie bezradnie rozłożyłem ręce.

A...a

Y...k
przez Yurek
20 kwietnia 2015, o 18:38
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Rąbać czy nie rąbać ?

Zrozumiałem że ( post Marka) tylko zwałkowe kajaki mogą pływać po rzeczkach. Bo tylko zwałkowcy posiadają odpowiedni sprzęt, wiedzę i doświadczenie. Reszta tylko śmieci i takie tam :). Normalnie ''ELYTA ''. Co do ciurków wodnych ''przerąbanych lub nie przerąbanych" ( dosłownie i w przenośni) atrakcji turystycznych tam raczej nie będzie. To teksty na zabicie czasu.
















0
dosłownie i w przenośni) to raczej atrakcji i komercji Tam nie będzie.
przez peterka
26 kwietnia 2015, o 09:23
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: miesiąc na wodzie

No i jakieś konkrety są :) muszę teraz wszystko raz jeszcze dobrze przemyśleć.
Dzięki dar_ek :)
Nie za ma co :)
Są kanu ponad 5 m, szerokość ok. metra, wyporność ponad 500 kg, na pewno się zmieścicie z gratami.
A taki tandem, który planujesz uda się tylko na spokojnej wodzie (kanał, prawie bezwietrzne jezioro), ale bez nurtu i to pod warunkiem, że będzie awaryjnie szybko rozłączalny.
Na rzece nurt kręci, ma różną prędkość, są wiry itp. taka przyczepka może gdzieś się wkręcić i Was pociągnąć, a wtedy wywrotka albo co gorszego pewne.
Z wodą nie ma żartów - wszystko musi być sterowne i pod kontrolą, a czasem i to nie wystarczy.
przez dar_ek
17 czerwca 2015, o 19:07
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Kajak jako "dzieło sztuki".

szybko by poszło na dno z powodu ubytków w poszyciu ;)
przez Łukasz
15 stycznia 2016, o 17:19
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

"Kajakarz" z XIV wieku - Winrych von Kniprode

Winrych von Kniprode Wielki Mistrz Zakonu Krzyżackiego, panujący w latach 1351-1382, w roku 1379 spłynął łodzią od Węgoborku (Węgorzewa) przez Mamry, Niegocin, Ryńskie, Tałty, Śniardwy, Pisę, Narew, Wisłę i Nogat do zamku w Malborku - prawie 1000 km. Melchior Wańkowicz wspominał o tym wyczynie w książce "Na Tropach Smętka".
Może to pomysł na niecodzienny spływ ?.
przez mlodek
17 czerwca 2016, o 23:35
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

cron