Owszem, daje się, ale wygląda na to, że skórka niewarta wyprawki. Bermudzki ket góruje prostotą, a nawet dodanie foka nie powoduje takich komplikacji jak obsługa kleszczy kraba. Wyższą sprawność tych ostatnich łatwo nadrobić trochę większą powierzchnią ożaglowania.
Zalety kleszczy kraba wynikają przecież z dwóch rzeczy - kształtu oraz możliwości ustawiania w wielu płaszczyznach, przestrzennej manipulacji. Niestety, to wymaga dodatkowych czynności, lin i w konsekwencji czasu. A tego na śródlądziu, szczególnie na rzekach często brakuje.
[...]
Znam, zresztą rozmawiałem z nim na ten temat. Ograniczeniami w stosowaniu k.k. na ciasnym śródlądziu też wydawał się nieco zniechęcony...
A bo akurat Tomek jest zwolennikiem nieco innej (niż moja czy Janusza) koncepcji działania i wykorzystania kleszczy kraba, która jest najbardziej zbliżona do tego co robią na wyspie Bali.
http://en.wikipedia.org/wiki/Jukung
Na tradycyjnych proa natomiast żagiel jest po prostu przywiązany rogiem halsowym do dziobu, podparty masztem w 2/3 rejki i (z wyjątkiem bardzo słabych wiatrów) niczym się go nie reguluje, oprócz normalnej pracy szotem.
Żagiel, stosowany na proa, jest płaskim kawałkiem tkaniny rozpiętym między dwiema rejkami na kształt starej lotni typu Rogallo (są zresztą hipotezy, że państwo Rogallo inspirowali się żaglami z Oceanii). Profil - i trochę skrętu - uzyskuje dzięki temu, że tkanina wybrzuszona przez wiatr tworzy powierzchnię stożkową. Do tego dochodzi oczywiście elastyczność rejek - o tym najwięcej wie Yurek, który używał drzewc z wiązek bambusów. Jednak nawet przy dość sztywnych rejkach, jak u Janusza, żagiel bardzo przyzwoicie pracuje.
Ne pracuje jednak jak skrzydło delta, nie tworzą się wiry trąbiaste - z prostego powodu. Na proa rejka, czyli krawędź natarcia, biegnie zbyt pionowo żeby to było możliwe. Sprawdzaliśmy to z Januszem, icki na żaglu wskazują, że opływ jest wszędzie przyległy, bez wirów charakterystycznych dla płata delta. Natomiast sam przestrzenny kształt żagla o umiarkowanym wydłużeniu i sporym skręcie powoduje, że żagiel (podobnie jak stare lotnie) jest dość odporny na przeciągnięcie i oderwanie opływu.
Żeby jednak zachować odpowiedni profil i nie za duży skręt, żagiel tego typu nie może być zbyt smukły. Typowo ma kształt zbliżony do trójkąta równobocznego (z dokładnością do wklęsłości liku tylnego i ewentualnego wygięcia rejek). Daje to wydłużenie nieco mniej niż 2:1, czyli niby nieduże - ale podobne wydłużenie mają przeciętne slupy turystyczne. W dodatku, na proa żagiel może być prowadzony nisko nad pokładem, tworząc - aerodynamicznie - jedną całość z burtami łodzi, co bardzo ładnie powiększa efektywną smukłość. Za to środek ożaglowania w kleszczach kraba umieszczony jest bardzo nisko, około 1/4 wysokości żagla.
To było na kursach ostrych, ale jeszcze ciekawiej jest przy pełniejszych wiatrach. Oczywiście, luzujemy wtedy szot. Bom unosi się nieco w górę (w kleszczach kraba nie ma obciągacza bomu!) i wybrzuszenie żagla zwiększa się. Im pełniejszy wiatr, tym luźniejszy żagiel i tym większe wybrzuszenie profilu. Przy pełnym baksztagu żagiel zaczyna wyglądać jak stożek postawiony na głowie, osiągając wydajność typową dla spinakerów - tylko o tyle lepszą, że łapie więcej górnego wiatru.
W sumie, normalne luzowanie i wybieranie szota załatwia nam skomplikowaną regulację kształtu i wybrzuszenia żagla- to ostatnie od zera do nawet 30%.
A właśnie - od zera. Żagiel krojony płasko nie łopocze. Sprawdzone, rzeczywiście nie łopocze, w linii wiatru po prostu stoi bez ruchu. Dlatego łatwo jest na proa robić zwroty, żagiel przeciągany z jednego dziobu na drugi jest cały czas pod kontrolą i nie rzuca się na boki.
Tak wygląda w praktyce, według doświadczeń moich, Janusza, Andrzeja i innych, działanie kleszczy kraba na tradycyjnym proa. Można te doświadczenia wykorzystać także na innych łódkach. Spójrzcie na tradycyjny żagiel azorskich wielorybników:
http://www.duckworksmagazine.com/04/s/articles/gunter/
Wydaje się, że aerodynamicznie działa on - a przynajmniej mógłby działać - bardzo podobnie do kleszczy kraba, tylko łatwiej go refować. Zresztą wczesne żagle bermudzkie też często miały pochylone maszty, niewielką smukłość, wklęsłe liki tylne i brak obciągaczy bomów. Dopiero powiększenie smukłości ożaglowania spowodowało, że trzeba było inaczej kształtować żagle.
pozdrowienia
krzys