| Biuro Turystyki Kajakowej AS-TOURS | PROZONE - wypożyczalnia kamer GoPro! | KONKURS RELACJA MIESIĄCA |

Znalezione wyniki: 2

Wróć do listy podziękowań

Re: Rechu, rechu! Kum, kum!

Witam Szanownych Forumowiczów kumkowiczów.
Pragnę donieść że impreza maratonowa była dla mnie niesamowitym zaskoczeniem.
Z racji mojego debiutu na tego typu imprezie i w ogóle w środowisku kajakowym (bo wiosłuję od niedawna) prawie wszystko co mnie spotyka jest zaskakujące, ale: organizacja w Iławie głównie polegająca na spontanicznym działaniu wolontariuszy wśród koleżanek i kolegów była niesamowita. Całkowity luz organizatorów od początku sugerowałby stresowe chwile, a tutaj wszytko na spokojnie z wzajemną pomocą odbyło się o dziwo! o czasie. O 7.45 wśród prób przyczepienia do mokrych od rosy łódek numerów startowych pożyczanym z ręki do ręki silwertape'em nic nie wskazywało że choćby odprawa będzie punktualnie. I nagle wszystko zagrało - odprawa, zejście na wodę, przepłynięcie na start, start, punkty kontrolne, meta, grochówka, dyplomy, nagrody, piwko, ognisko, kiełbaska. W niedzielę poczęstunki przygotowanym domowym ciastem, losowanie dżemów :) i kajaka i dekoracje pucharowe... Cholercia a w regulaminie i w terminarzu imprezy nic o tym nie było mowy... :)
Grono fajnych ludzi powiązanych wspólną pasją potrafi się świetnie bawić w klimacie lekkiego dreszczyku rywalizacji. Choć napięcie rywalizacyjne było wyczuwalne to ważne i dużo bardziej wyraziste było poczucie wzajemnego szacunku i zrozumienia dla wysiłku włożonego przez każdego zawodnika.
Każdy wcisnął w wieśka tyle mocy ile mógł zostawiając sobie jedynie siły na wyjście z kajaka bez gleby :) i taki wspólny wysiłek łączy wszystkich. Niezależnie od zajętego miejsca każdy czuł się wygranym.
Było super.
Ja musiałem się wcześniej naorać z moim kajakiem i cały tydzień do czwartku przed wyjazdem przesiedziałem w garażu do północy, a czasem nawet sporo po północy.
Efekt wyszedł taki że każdy kto zerkał na moją łódkę zatrzymywał wzrok na dłużej z lekkim niedowierzaniem że coś takiego może pływać... :) - połatane, w ciapki od spodu i od góry do tego różowe..., ale co tam..
Ponieważ w sobotę rano po raz pierwszy łódkę wodowałem pełen obaw wyruszyłem na trasę. Wszystko działało na szczęście perfekcyjnie i bez przecieków, zatem dopłynąłem szczęśliwie.
Relację z czoła stawki już mamy, to ja napiszę co działo się na tyłach :)
Kilka chwil płynąłem w obie strony razem z kolegą Krzysztofem Dybowskim i rozmawialiśmy o tym że fajnie będzie się zmieścić w czasie. Po nawrocie widzieliśmy sylwetki trzech kajakarzy przed nami. Więc zaczęliśmy przykładać się żeby może ich dogonić. Po chwili słyszę -"jakby jeden z nich się przybliża"...
Za chwilę znów... - "no wyraźnie rośnie"... Ja patrzę i jakoś wcale nie jestem przekonany że dystans się zmniejsza.
Po minucie kolega dokłada - "o cholera nie!!!! to boja"....
I w tm momencie żeby nie pełna koncentracja (bo akurat byliśmy na największej fali na trasie) to ze śmiechu bym się prawie wyglebił :)
Dla mnie to był gwóźdź programu maratonu. Ja miałem trochę więcej sił więc w połowie powrotu przycisnąłem i szybko straciłem kontakt z kolegą i faktycznie udało mi się jeszcze kilku wyprzedzić.
Krzysztof chyba był najszczęśliwszy na mecie wpływając ledwo półtorej minuty przed końcem czasu.
Ogólnie jeśli chodzi o maraton na Jezioraku ponownie - to zawsze tak. Płynę bezwzględnie.
Do zobaczenia na szlaku.
przez Bany_Sebuś
7 października 2014, o 12:36
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

A jak to jest u Niemców?

Witam,
zgłosił się do mnie telefonicznie kolega ze Śląska który pływa dmuchańcem.
Ma taki pomysł żeby popłynąć sobie do Paryża.
Zadzwonił do mnie bo znalazł gdzieniegdzie informację że ja pływałem po kanałach i rzekach niemieckich i francuskich.
To prawda, ale pływałem sporym żaglowym jachtem morskim. Moje doświadczenie kajakarskie w tamtych regionach jest nikłe.
Nie mam kompletnie żadnych informacji na ten temat. Nie znam przewodników i map kajakarskich które prowadziły by przez Niemcy.
Pytam zatem Szanowną Brać forumową i jeśli coś się tutaj dowiemy przekażę koledze.

Szczerze powiem że oczywiście na kanałach i rzekach widziałem gdzieniegdzie kajaki, ale raczej to było pływanie lokalne.
W żadnej z komercyjnych śluz na dużym gabarycie nie wyobrażam sobie kajaków, a z przenoszeniem to raczej słabo z dostępnością brzegów przed/za śluzami.
Znając Niemców to muszą być jakieś stosowne przepisy wydane dla kajakarzy, może ktoś zna takowe?

Będę wdzięczny za pomoc w tym temacie. Kolega planuje "normalą" trasę - Odra, kanały: Odra-Havela-Łaba-Mittelland-Ems do Renu i potem na Mozę.
przez Bany_Sebuś
25 listopada 2014, o 10:45
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

cron