| Biuro Turystyki Kajakowej AS-TOURS | PROZONE - wypożyczalnia kamer GoPro! | KONKURS RELACJA MIESIĄCA |

Znalezione wyniki: 189

Wróć do listy podziękowań

Re: Gwda, 7-8 grudnia 2019, 35 km Gwda Wlk - Lędyczek

Utraciłem w sposób trwały możliwość wpisywania odpowiedzi poprzez smartfona via www. W kółko powrót do logowania się, ale bez rezultatu. Teraz jestem przy pc więc odpisuję. Spływ bardzo udany pod wieloma względami. Doskonała atmosfera, grudniowe pejzaże i wystarczająco wysoki poziom wody. Najbardziej w pamięci pozostanie jednak spotkanie w gronie oddanych sobie kumpli oraz synergiczne działanie w grupie zwyczajnych ludzi. Dziękuję za to wydarzenie, a relacjonującym za relację. Do zobaczenia znów.
przez synkopa
16 grudnia 2019, o 11:19
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Z Bledzewa Obrą i Wartą do Skwierzyny 17.11.2019

Zaniemówiłem, nawet nie wiem co napisać. Ambitny i bardzo interesujący spływ. Niebagatelna produkcja filmowa. Proszę tylko o rozsądek i rozwagę w podnoszeniu poprzeczki i łamaniu własnych barier. Spokojny i zrównoważony progres swoich umiejętności, to najlepsza droga do doskonałości, a co za tym idzie, wynoszeniu przyjemności na wyższy poziom. Serdecznie gratuluję.
przez synkopa
17 grudnia 2019, o 09:31
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Przejściówki

Nareszcie będę mógł porządnie napompować swoje kajaki. Przejściówka Schrader/Boston pozwoli nabić Solara nawet do 3 bar. :)
20191219_171827.jpg
przez synkopa
19 grudnia 2019, o 19:39
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Gwda kontynuacja. 3-5 stycznia 2020

Dużo wody przed wami. Dobrze, że nie będziesz sam. Jak się rozmawia, to szybciej mijają kolejne zakręty.
przez synkopa
27 grudnia 2019, o 23:48
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Sztołą do Białej Przemszy 07.08.2019

Łatwość, z jaką w skarpetkach pokonałeś pierwsze drzewo, pokonała mnie. Podziwiam Twój upór.
przez synkopa
30 grudnia 2019, o 08:48
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Sztołą do Białej Przemszy 07.08.2019

Na pierwszy ogląd wyglądały jak prawdziwie męskie skarpetki, których owy prawdziwy mężczyzna nie zdejmuje prawie nigdy, a już zwłaszcza po wejściu do sypialni. Bez nich czuje się zupełnie nagi. :roll: Tak, teraz widzę, że to neoprenowe kamasze. Też takie mam. W skarpetkach ten numer nie przeszedłby. :lol:
przez synkopa
30 grudnia 2019, o 17:42
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Ku potomności

Na każdym forum jest taka sytuacja, że ktoś musi zacząć pierwszy...
Przedstawiam swój raport z działalności kajakowej za rok ubiegły.
1. 8-10.03. Drawa: Drawno - Stare Osieczno; 44,7km.
2. 2.04. Zalew Szczeciński: Stepnica/Trzebież/Miroszewo/Karsibór: 39km.
3. 5-7.04. Mołstowa/Rega: most DW152 Rusinowo - Gąbin: 54,5km.
4. 11-12.05. Zalew Szczeciński/j. Dąbie: Przytór - Dąbie: 64km.
5. 8-9.06. Radew: Żydowo - Karlino: 84,5km.
6. 15-16.06. Rega: Płoty - Gąbin: 32km.
7. 20-22.06. rz.Pliszka: Sądów - Odra: 13,5km.; Ilanka: Rojek - Maczków: 29,5km.; rz.Pliszka: Pliszka - Gądków Wlk. 7km. Łącznie: 50km.
8. 29.06. j. Czarnogłowskie: 4km.
9. 4-5.07. Ilanka/Odra: Rzepin - Kostrzyn: 63,2km.
10. 19-21.07. Międzyodrze: Gryfino - Widuchowa - A6 - Gryfino: 63km.
11. 28.07. Międzyodrze: Siadło Dolne - pętla: 13,1km.
12. 15.08. Drwęca: Brodnica - Golub-Dobrzyń. 50km.
13. 21-22.09. Warta: Gorzów.Wlkp. - Kostrzyn: 54km.
14. 4-6.10. Perznica/Parsęta: Grzmiąca - Kołobrzeg: 129km.
15. 26.10. Cieśnina Dziwna: Wolin - Kamień Pom. 18,5km.
16. 9-11. Wda: Lipusz - ujście do Wisły. 189km.
17. 23-24. Parsęta: Białogard - Kołobrzeg. 60km.
18. 7-8.12. Gwda: ujście z j.Wielimie - Lędyczek: 37,5km.
Dystans roczny: 1051km.
Dystans łączny: 8127km.
przez synkopa
2 stycznia 2020, o 10:02
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Warta w niedzielę przed 3 króli

W tym samym czasie będąc w okolicach Sieradza, wybrałem się również nad Wartę. Niestety nie byłem uzbrojony w kajak, a jedynie w obuwie do wędrówek, aparat i żonę dla zmylenia przeciwnika. Pozdrawiam warciańskich flisaków.
przez synkopa
6 stycznia 2020, o 13:46
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Zbiornik Jeziorsko, odkryte dno, fotki nie moje fejs :-(

Wrzucam kilka fotek z niedawnego rekonesansu w okolicach Jeziorska i na jego terenie. Najwyraźniej prace zostały już zakończone, bo od strony tamy przybywa lustra wody.
20200105_152829_HDR.jpg 20200105_152923_HDR.jpg 20200105_153019_HDR.jpg 20200105_153023_HDR.jpg 20200105_153211_HDR.jpg 20200105_153230_HDR.jpg 20200105_154554_HDR.jpg 20200105_154606.jpg 20200105_154737.jpg
przez synkopa
6 stycznia 2020, o 14:53
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Gwda, 7-8 grudnia 2019, 35 km Gwda Wlk - Lędyczek

I tak za sprawą takiego filmu, rzeki nieatrakcyjne latem (z powodu ruchu pseudo turystycznego) robią się bardzo nęcące w grudniu. O! Dzięki Damian.
przez synkopa
6 stycznia 2020, o 15:06
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Na ratunek Ilance

Załączam link do filmu, za który trochę długo się zabierałem z powodu wciąż silych emocji związanych z tym co tam mnie spotkało. Mam nadzieję, że udało mi się przedstawić obecne wtedy uczucia.
https://www.youtube.com/watch?v=elu_ijw_4rI
przez synkopa
6 stycznia 2020, o 15:55
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Gwda, 7-8 grudnia 2019, 35 km Gwda Wlk - Lędyczek

Wypada też wspomnieć Oktola, choć niewidoczny na zdjęciu w końcowym kadrze, to jednak obecny zza drugiej strony matrycy. ;) :roll:
przez synkopa
6 stycznia 2020, o 16:02
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Na ratunek Ilance

WIOŚ monitoruje temat i prowadzi swoje działania. Nie zdobyli się jednak na urzędową odpowiedź.
przez synkopa
6 stycznia 2020, o 19:47
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Wędrówki po Międzyodrzu

Szczecińska Wenecja zwana Międzyodrzem przyciąga moją uwagę nie tylko z perspektywy kajaka. Postanowiłem pieszo spenetrować obszar rozciągający się południkowo pomiędzy Odrą Zachodnią, a Wschodnia zwaną Regalicą i równoleżnikowo, pomiędzy rozejściem się obu koryt na południu w okolicach Widuchowej, do przekopu Skośnica ponownie łączącego oba koryta(błędnie Obnica) powyżej A6. Obszar ten według niektórych źródeł liczy ok. 200km kanałów, a tereny pomiędzy nimi bywają dostępne dla suchej stopy przy niskim poziomie wody (np. poniżej 525 cm słupa wody w Gryfinie). Są to jednak głownie obszary zarośnięte trzciną i poruszanie się po nich przysparza wiele trudności. Tak naprawdę interesujące jest wędrowanie po wałach przeciwpowodziowych, okalających tę część Międzyodrza. To dystans 60km poprzecinany 20-ma śluzami, kilkoma mnieszymi furtami i mostami oraz trzema pompowniami. Z historycznego punktu widzenia właśnie tu pozostało najwięcej ciekawych obiektów hydrotechnicznych wzniesionych w pierwszych dekadach XXw. W założeniu pomysłodawców system śluz miał pozwolić na osuszenie terenu pomiedzy Odrami celem wykorzystania rolniczego pod wypas bydła. Śluzami mogły przeprawiać się barki załadowane zwierzętami, a pompownie stale utrzymywały niski poziom wewnątrz areału. Niestety kosztowna inwestycja nie zdążyła się zwrócić z powodu wybuchu wojny, a po jej zakończeniu nasze władze nie podjęły kontynuacji przedsięwzięcia. W efekcie furty śluz w większości uległy grabierzy, łącznie z przęsłami niektórych mostów. Obecnie teren ten chroni obszar Parku Krajobrazowego z ograniczeniami dotyczącymi ruchu motorowodnego. Nie ma przeszkód do uprawiania turystyki kajakowej i pieszej. Wycieczkę zaplanowałem na 11-12 stycznia br. od mostu autostrady A6 na północ brzegiem po zachowanym wale. Następnie zawrócenie zachodnim brzegiem do kolejnego mostu na A6 i dalej do mostu Gryfino - Mescherin, z jednym noclegiem po drodze. Łącznie ok 25km. Mapa trasy.jpg Pokonanie 12 śluz na tej trasie zaplanowalem przy użyciu sprawdzonych dmuchanych sanek śnieżnych. Zaskoczeniem jednak okazał się szybko rosnący poziom wody w wyniku cofki do 560cm, co spowodowało silny przepływ wody w otwartych śluzach oraz podtopienia na znacznych odcinkach zdegradowanych wałów, głownie od strony zachodniej. W praktyce całe dziesiątki metrów pokonywałem brodząc w wodzie po kolana i głębiej, od czasu do czasu wychodząc na pozostałości wałów. Bardzo przydatny okazał się tu Geoportal z danymi LIDAR (ISOK cieniowanie). Już pierwsza śluza ujawniła ciekawostkę w postaci zatopionego auta. 20200111_101027.jpg
W następnym etapie zdałem sobie sprawę z niedostępności terenu. Brakowało śladów ludzkich butów, a ścieżka była wytyczona jedynie przez zwierzęta, reprezentowane glównie przez dziki i sarny. Wielokrotnie udało się napotkać wspomnianych przedstawicieli, a nawet czterokrotnie spłoszyłem bażanta, który postawił na kamuflaż do ostatnich kilku metrów przed spotkaniem, poczym uciekał w gwałtownym biegu lub podnosił się do energicznego lotu z charakterystycznym kurzym odgłosem. Scieżka była bardzo niedostępna i przedzielona powalonymi drzewami przywodzącymi na myśl zwałki. Celowo wybrałem okres poza wegetacyjny roślin licząc na łatwieszą wędrówkę. Nie było to jednak tak proste jak tego oczekiwałem. Zanim udało się dotrzeć do najdalej na północ wysuniętej śluzy, drogę przeciął mi zupełnie nie spodziewany most, a właściwie betonowe przyczółki mostu bez przęsła. Musiałem rozebrać się do pasa i przebyć ciek. Przeplywanie na snowtubie nie miało tu zastosowania z powodu roślinności wodnej. 20200111_112421_HDR.jpg Dotarłszy do śluzy, stwierdziłem silny przepływ wody, który utrudnił płynięcie po najkrótszym kursie. W efekcie zniosło mnie i ratowałem się intensywnym "wiosłowaniem" kijkami do nordic walkingu w kierunku drabinki na przeciwległym brzegu. Przyczym należy sobie uzmysłowić, że na kolanach miałem plecak z ekwipunkiem na dwa dni, liną do asekuracji (pozostała nieużyta z powodu absencji kolegi) i straszliwie ciężkich, bo oblepionych błotem butów. Zastępczo na czas przeprawy stosowałem kalosze, bo wyprostowane nad lustem wody nogi, szybko opadają na wodę. Dopadłszy drabinki, należało uczepić się jej i podczepić plecak do stopnia powyżej głowy i dźwignąć się do góry, przytrzymując kijkiem uciekające pływadełko. 20200111_120834_HDR.jpg Na drugim brzegu czekała na mnie miła niespodzianka w postaci przyjemnej łączki oświetlonej blaskiem słonecznym. 20200111_123614.jpg Zachwyt niestety nie trwał długo z powodu dużej ilości plastikowego śmiecia zalegającego tu po wysokich stanach wody i naporu wiatru. Wkrótce trudności spiętrzyły się znacznie z powodu broniącej dostępu rośliności i upadłych drzew. 20200111_132101_HDR.jpg A jednak trafiam na wyraźny dowód bytności człowieka, ale wyłącznie za pomocą sprzętu pływającego. Przypadkowo znajduję kesza geocachingu, ale wpisów prócz jednego brak. 20200111_133542.jpg Płoszę kolejną rodzinę z gatunku Sus scrofa, ale jeden osobnik wyraźnie ma problem z podniesieniem się i w sposób nieskoordynowany przebiera nogami w górze. Podchodzę na ok 3m i zastanawiam się nad objawami ASF. Zwierzę w końcu podnosi się i wyraźnie otumanione ucieka kilka metrów, po czym dzik przewraca się i sytuacja powtarza się. Nie jestem weterynarzem ani zoologiem, a to zachowanie było skrajnie dziwne. 20200111_134428.jpg 20200111_135904_HDR.jpg Z mieszanymi uczuciami docieram do kolejnej śluzy, gdzie odkrywam dziurę w moim Titanicu. Wyraźnie za sprawą źdźbła trzciny. Przekonuję się boleśnie o braku czegokolwiek do zaklejenia dziury, nie wspominając o łatkach. W sukurs przychodzi pomysł wetknięcia patyka i częściowego ograniczenia ucieczki powietrza. Z duszą na ramieniu przebywam śluzę, nieodmiennie walcząc z silnym prądem. Od tego momentu myśl o dziurze będzie mi towarzyszyła nieodłocznie. 20200111_155259.jpg
Na moment odrywam myśli koncentrując uwagę na tym co pozostało z pracującej niegdyś pompowni. Wytężam uwagę starając się zrozumieć sposób działania urządzeń, a właściwie śladów po nich. Na zewnątrz dostrzegam resztki doprowadzonej tu niegdyś linii energetycznej, fundamenty słupów będą mi towarzyszyły przez kolejne kilometry. 20200111_161349.jpg 20200111_161405.jpg Wkrótce osiągam czwartą śluzę na odcinku powyżej autostady A6, a moja towarzyszka nieodłączna dzurka powiększyła się do rozmiarów małego palca. Przychodzi mi na myśl tymczasowe zaślepienie zatyczką do uszu, które zawsze mam przy sobie na wypadek uciążliwych hałasów w nocy. O szczelności trudno mówić, ale udaje mi się przepłynąć przy akompaniamencie bąblujących dźwięków. Przez moment tracę wigor, bo przede mną dziś jeszcze dwie śluzy, a w kolejnym dniu sześć. W minorowym nastroju mijam kolejny most na A6 i wchodzę w wyraźnie zabagniony teren. Od tego momentu brodzę juz w wodzie po kostki, a w miejscach głębszych zakładam kalosze, które i tak okazują się za niskie i woda wlewa się niechcianie. To zdecydowanie najtrudniejszy odcinek całej drogi. Kalosze więzną w bagienku i zassane chcą w nim pozostać. Po męczącym pseudo marszu, przecinam trasę drogi gen. Piotra Batowa, który dowodził armią radziecką w czasie wyzwolenia Szczecina. Podjął w kwietniu 1945r. decyzję o przeprawie przez bagna Międzyodrza po zbudowanej z płyt betonowych i odwodnionej drodze. Budowę prowadzono w ciężkich warunkach o czym mogą świadczyć wspomnienia jednego z weteranów 65 armii, Bohatera Związku Radzieckiego, towarzysza W.W. Szwieca: " (...) otrzymałem zadanie zbudować pomost długości 32m, pod obciążenie 50 ton. Budowę rozpoczęlismy w nocy, wszystkie prace wykonywaliśmy ręcznie. Teren po naszej stronie był doskonale obserwowany (...) Wytworzyła się taka sytuacja: gdy rozpoczynaliśmy wbijanie pali, następował strzał, który zadawał straty w ludziach i niszczył to, co zostało zrobione. Z chwilą przerwania prac przerywano również ostrzeliwanie". Ostatecznie drogę ukończono i przeprowadzono udaną przeprawę. W kolejnych tygodniach wyzwalając Szczecin od południa. Dziś śladów drogi nie ma. Płyty zapadły się w bagno. Z wodoku satelitarnego, można domyśleć się jej przebiegu. Po zachodzie słońca docieram do piątej śluzy, do widoku dziury już się przyzwyczajam, choć na nic zdaje się zatyczka do uszu. Potrzebny byłby korek od wanny. Powietrze ucieka w zastraszającym tempie. To już nie dziura, ale rozdarcie. Zatykam czeluść zwiniętym workiem i ciskam truchło na wodę. Mam niewiele czasu na przeprawę, w ciągu dziesięciu sekund muszę być na drugiej stronie. Jeszcze się udaje, choć mój okręt powoli zmienia się w łódź podwodną. Wcześniej przed trzecią śluzą wpadam na pomysł przerzucania przez śluzę nad wodą co cięższych rzeczy, łącznie z butami. Teraz odnalezienie ich w zapadającym zmroku w trzcinie zaczyna nastręczać kłopotów. 20200111_164042.jpg W ładnym wyniesionym terenie, mijając po lewej swój biwak z małżonką w 2018r. rozkoszuję się wspomnieniami i widokami na glęboki zmierzch. Liczne chrząkania, warczenia a nawet buczenia, informują mnie o uchodzeniu z drogi niezadowolonej rodziny dzików. Wypuszczam porozumiewawczego pierda, czym zyskuję, jak mi się wydaje, aprobatę na takowy glejt. Docieram do ostatniej wodnej przeprawy i w całkowitych ciemnościach przeprawiam się na jeszcze dychającym dmuchanym rumaku. Rozpoznaję znajome miejsce, gdzie nocowałem w tym roku z żoną pod czujnym okiem Damiana. Milo się robi na wspomnienie. Przede mną jeszcze 4km i będę na miejscu. Wyjątkowo się dłuży ten ostatni odcinek. Nagrodą jest śluza z mostem, pod którym zaplanowałem nocleg. Śluza wyprowadza wodę z tzw. Podkowy - jeziorka o podobnym kształcie. Przepływalismy tamtędy, o czym zaświadczy zapewne Damian. Dochodziła 18-ta, ale widok na Dolną Odrę, a zwłaszcza perspektywa ogniska z posiłkiem, a po nim odpoczynek w hamaku przynosił radość w sercu. 20200111_200538.jpg Do okoła żywej duszy, nie licząc licznego ptactwa na bagnach. Dużo gęsi zostało na zimę. Szczęścia dopełnił księżyc, jak zwykle wysoko o tej porze roku. Zasnąłem poruszany lekkim powiewem wiatru. Obudził mnie hałas. Była około druga w nocy. Rozpoznałem charakterystyczne uderzenia w dno łodzi. Nie bylo wątpliwości, że ktoś się zbliża. Ujrzałem go w blasku księżyca. Stał na łodzi i naprzemiennie odpychał sie po jej obu stronach. Wyraźnie podążał w moją stronę. Wędkarz? A może kłusownik? Serce zaczęło kałatać. W głowie zacząłem tworzyć możliwy scenariusz. Nagle...
przez synkopa
13 stycznia 2020, o 23:15
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: 05-06.10.2019. Płynie przez Kołobrzeg Parsęta, Parsęta..

https://www.youtube.com/watch?v=xqXmaDhqSlI Dla tych co nie lubią czytać opisów i dla tych, co czytają, a nie lubią przydługich filmów. ;)
przez synkopa
17 stycznia 2020, o 10:04
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: 05-06.10.2019. Płynie przez Kołobrzeg Parsęta, Parsęta..

U nas to działa mniej więcej tak samo wszędzie. Niby nie można, ale jak się bardzo chce to można...
Ale przynajmniej nie ma formalnego zakazu. W Świnoujściu jest tak, że rzeka jest na tyle szeroka, że małe jednostki płyną bokiem. Większe mają swoje nabrzeża i tam się nie podpływa. Dzwoniłem kiedyś z pytaniem do Kapitanatu Portu i odpowiedź brzmiała: można kajakiem bez formalnych zgód, ale nie zaszkodzi zadzwonić do "Traffki" (wieża kontrola ruchu statków) i zgłosić zamiar płynięcia z jednoczesnym uzyskaniem informacji o możliwych utrudnieniach lub zakazach np: transport miny, obracanie statku itp. Dziwią mnie zakazy w innych portach.
przez synkopa
17 stycznia 2020, o 12:27
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Wędrówki po Międzyodrzu

...odczułem, że nasze spojrzenia spotkały się. Twarzy nie dostrzegłem, ale wzrok wyraźnie czułem na sobie. Sparaliżowany nadal leżałem w hamaku z uniesioną głową. Trwało to chwilę dosłownie, ale jakby wieczność przeminęła. Charon jednak wstrzymał łódź, a wody Styksu delikatnie zaczęły znosić ją w przeciwnym kierunku. Wyrwałem się wreszcie z tej dręczącej chwili i siłą woli pchałem łódź byle dalej od tego miejsca. Wreszcie mara rozpłynęła się w mgle, a do uszu dochodził jeszcze przez dluższą chwilę odgłos obijania tyczki o burtę. Nie wiem kiedy wszystko się skończyło, ale kiedy znów się obudziłem - świtało. Starałem się przypomnieć więcej szczegółów z nocnego zajścia, ale powodowało to jedynie większą niepewność, czy sytuacja miała miejsce, czy może mi się to tylko przyśniło. Czas był już jednak zwijać obóz i wyruszać w drogę. 20200112_080512.jpg Pierwotny plan zakładał na dziś powrót wschodnim brzegiem Międzyodrza wzdłóź Regalicy w kierunku autostrady A6. Jednakże odczuwałem ból w kolanie po tym jak wczoraj wpadłem w jeden z dołów wykopanych przez bobra w koronie wału. Gorzej miał się mój przyjaciel snowtube, który dzielnie przeprawiał mnie przez ostatnie sześć śluz. W jego boku tkwiła pokaźna dziura, której nie był już wstanie "załatać" knebel z foliowego worka. Podjąłem więc decyzję, nie bez wewnętrzych rozterek, o dotarciu do Gryfina i zakończeniu przygody z mocnym postanowieniem powrotu. Zanim jednak doszedłem do brukowanej drogi Gryfino - Mescherin, na drodze stanął mi most, nie most. Konstrukcja jeszcze była, ale drewniany pokład juź dawno się rozgryzł na proch ząb czasu. Trzeba było jakoś przejść przez to, co pozostało. 20200112_094111_HDR.jpg . Potem już prosta droga do Gryfina. I dalej do domu. Myśli o Międzyodrzu nie pozwalały jednak wytrzymać przez cały następny tydzień. Nie było dnia, żeby nie śledzić trasy, której nie udało się przebyć. Z każdym kolejnym dniem stawało się jasne, że w weekend znów tam powrócę. Wreszcie nadeszła upragniona sobota i czas przyspieszył. Wszystko zadziało się błyskawicznie. Dotarłem na most autostadowy tak jak ostatnio po dziesiątej. Poprzednio patrzyłem jednak w północną stronę, na niedostępne brzegi. Teraz podobnie, ale na południe. Musiałem przecież dokończyć to, co się nie udało wcześniej. 20200118_101131.jpg Początek drogi okazał się trudniejszy, niż wynikało to z mapy. Wał był całkowicie zarośnięty trzciną. Przedzierając się niczym tur, dotarłem szybko do pierwszej śluzy. Tym razem poziom wody był o 40cm niższy niż w zeszłym tygodniu. Nie wiedziałem jeszcze, czy w tym konkretnym przypadku oznacza to mniej czy więcej problemów. 20200118_103020_HDR.jpg Po napompowaniu mojej łodzi desantowej, która już nie krwawiła straszną raną, obejrzałem ją dokładnie z każdej strony. Miała już co prawda kilka łatek, ale do wyglądu Oktolowego kajaka składanego typu Neptun daleka jeszcze droga. Szybko posadowiłem się na wodzie i już po chwili byłem na drugiej stronie, a radościom nie było końca. Znów wróciłem do gry. Jestem tam, skąd nie da się wyjść suchą nogą. 20200118_104531_HDR_1.jpg 20200118_104729_HDR.jpg Ruszam w dalszą drogę nieustannie przedzierając się przez gęstą barierę z trzcinowiska. Co jakiś czas daje się słyszeć chrząkanie, gdzieś z boku w oczkach wodnych i bagniskach. Mijam barłogi z traw, wykonane z taką starannością, że miałoby się ochotę położyć i odpocząć. Przechodzę obok drzew - drapaków, przyglądając się skali ich zużycia. 20200118_110118.jpg 20200118_113341_HDR.jpg Dochodzę do miejsca, w którym przechodziła wspominana już droga gen. Batowa ze wschodu na zachód, ale przyroda calkowicie pochłonęła wszelkie ślady działań z 1945r. Na chwile zbaczam z trasy dochodząc do zachowanych przyczółków niewielkiego mostu na Kanale Drzewnym. Czy to pozostałość po tamtych wydarzeniach? Raczej nie, jest zbyt dobrze wykonany. Prawdziwie niemiecki kunszt pracy. Podziwiając ten zupełnie odmienny świat, tak nieodległy naszemu, a taki inny, doszedłem do kolejnej śluzy. Na mojej drodze do mostu w Gryfinie jest łącznie 7 śluz. Wiem na pewno, że jedna ma most, ale czy resztę trzeba będzie forsować w pontoniku? Nie wiem. 20200118_132016_HDR.jpg Przeprawiam się z coraz większą wprawą, ale nieuważnie przebijam powłokę źdźbłem trzcinowym. Znów słychać irytujące syczenie. Jednak tym razem łatki i klej są ze mną. Szybko reperuję defekt i ruszam w drogę. Na tym odcinku śluz jest rzeczywiście sporo. Dziwi trochę ten wysiłek, jaki podjęto przy ich budowie. Po co tyle? Jestem przy trzeciej, a wkrótce przy czwartej, forsując je zupełnie z "marszu". Czuję się trochę jak rosyjski żołnierz podczas przeprawy w czasie II WŚ. Teren staje się bardziej otwarty. Widzę otoczenie, trzcina już nie przeszkadza tak jak wcześniej. Podziwiam pobliski dobrze widoczny Kanał Drzewny, na którym spędziłem upojne chwile w kajaku, podczas przedzierania się przez uroczy roślinny kożuszek. W tak pięknych okolicznościach przyrody i niepowtarzalnych, dochodzę do piątej już śluzy. Poznaję ją, bo w zeszłym roku przepływaliśmy tędy we troje. Kiedyś istniał tu most z drewnianym pokładem, ale pozostały jedynie dwuteownikowe konstrukcje nośne, po których w mojej subiektywnej ocenie spokojnie da się przejść. Czynię to bez najmniejszych oporów i z wyraźną przyjemnością. 20200118_133442_HDR.jpg 20200118_133608.jpg Po lewej stronie mijam zakład produkcji węgla drzewnego Gryfskand. Dostrzegam wagoniki wjeżdżające na wieże i po chwili wyładowujące z hukiem drewno do tygli. Wszystko to wygląda dość staroświecko rodem z początków XXw. Zresztą chyba zakład ma taką przeszłość. Wolę jednak takie widoki, jak nowoczesne bezduszne zakłady. Uszedłem 750m i znów mam przed sobą szóstą śluzę. Jakże miło, że furta jest prawie zamknięta, więc szybko decyduję się przejść po niej na drugą stronę. 20200118_134842_HDR.jpg 20200118_134959.jpg Przede mną ponad 3 km. zupełnie łatwego terenu, szeroko otwartego z ładnymi widokami na Gryfino i Międzyodrze. Rosną tu drzewa i zielona trawa. Udaje mi się dostrzec jenota, który dał się podejść pod wiatr na mniej niż 10m. Jeszcze bliżej napotykam lisa, na którego legowisko wprost wchodzę. Biedak, umknął w ostatniej chwili bez pożegnania. Jest ciepło, odczuwam dużą przyjemność z bycia tu i teraz. Wyraźnie zrelaksowany pomino blisko 11km marszu docieram do ostatniej siódmej śluzy, którą już przechodziłem kiedyś w drugą stronę dla próby. Trudność tego miejsca polega na problemie wejścia na... i zejścia z betonowego mostku. Nasypy ziemne po obu stronach zostały zmyte i trzeba wykazać się sporą zwinnością. Drugi problem jest jeszcze większy. Miejsce jest bardzo blisko mostu nad Regalicą i bywa tu sporo ludzi, głównie młodzieży, która w twórczym zapale, pozostawia na wieczną pamiątkę stosy butelek, pewnie z wiadomościami dla świata w środku. Mnóstwa papierowych zwitków, zapewne pierwszych i nieudanych wersji listów i morza kału - swoistego atramentu, którym spisali historię swojego życia. Wszystko to czeka zapewne na wielką falę wraz z dużą wodą, która poniesie w świat cały ten kulturowy przybytek, niosąc przesłanie dla innch stworzeń na tym świecie o wielkości tego ludu. Tfu. 20200118_143849_HDR.jpg Przyspieszam kroku, aby po stalowym i nitowanym moście triumfalnie wkroczyć do Gryfina. Mam w planach odwiedzić bosmanat, nabrać zapasy wody pitnej, bo nie miałem jej ze sobą dla zmniejszenia ciężaru, podgrzać zupę i wyruszyć znów na Międzyodrze. Kątem oka dostrzegam zamieszanie na brzegu i pierwsze kroki kieruję w tamtą stronę. Na miejscu okazuje się, że kilka dni wcześniej zatonęła tu w nocy barka z ładunkiem piasku i załogą, której na szczęście udało się w ostatniej chwili zejść na ląd. 20200118_152142.jpg Potem kieruję się prosto do bosmanatu, gdzie na drzwiach dostrzegam upragniony napis WC. Otwieram drzwi i od progu odrzuca mnie staszliwy fetor ludzkich fekaliów. Wypadam siłą odrzutu, ale w głowie zachowuję potworny widok armatury i deski sedesowej spryskanej luźnym ekskrementem z niewyobrażalną siłą. Wybacznie brak zdjęcia, ale nie było na to już czasu. Co tu się dzieje? Gdzie ja trafilem? Czy to lokalny obyczaj, którego nie umiem zrozumieć? Zupa zeszła na plan dalszy, a wodę pośpiesznie nabrałem z pobliskiego kranu. W drogę, byle dalej stąd. Tym samym mostem wróciłem na Międzyodrze między dziki, które niesłusznie posądzają o brak kultury. Po 4 km docieram do znajomej sprzed tygodnia śluzy i rozgoszczam się jak u siebie. Na długo wcześniej wysłałem smsa do kolegi, z namiarem. Może przyjedzie. Jednak nie bardzo w to wierzę, spoglądając w sypiące się w górę iskry z ogniska, jakby próbując odczytać z nich przyszłość. Jestem taki inny niż wszyscy... Któż chciałby być teraz tu teraz wśród bagniska? Tak trawię tą swoją samotność, nie oczekując nawet, aby upływający czas przyniósł choćby najmniejsze zwroty akcji. Czyżby... 20200118_184019.jpg
przez synkopa
20 stycznia 2020, o 22:07
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Cieki w okolicach Łodzi

Ner może i nudny, ale kiedy lepiej pozna się historię pierwszego na ziemiach polskich nazistowskiego obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem właśnie, to wyobraźnia ożyje. Wodami tej rzeki spłynęły prochy po spaleniu tysięcy ciał ludzkich. Załoga obozu zrzucała zawartość worków pod osłoną nocy. Polecam książkę "Chełmno. Pierwszy nazistowski obóz zagłady" Patrick'a Montague. No i koniecznie trzeba odwiedzić to miejsce.
przez synkopa
21 stycznia 2020, o 08:51
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: 05-06.10.2019. Płynie przez Kołobrzeg Parsęta, Parsęta..

Parsęta jest najbardziej zwałkowa w odcinku górnym do Krosina. Potem jest tego coraz mniej, ale dochodzą łozy tarasujące koryto. Poniżej zwężki w Osówku, niski stan wody może ujawnić mnogość powalonych drzew, ale przy wysokim jest wspaniale. Poniżej Karlina jest bez trudności. Nie filmuję zwałek, bo walka z nimi wydaje się zwykle zbyt statyczna i nudzi widza. Parsęta ze wszech miar warta jest zobaczenia.
przez synkopa
21 stycznia 2020, o 09:01
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Ujście Głomi do Gwdy

Film przypomniał mi nasze wyjścia do jaskiń w latach '90 w Tatrach. Robiło się zdjęcia na kliszach światłoczułych, które czasem nie były dostatecznie doświetlone. Zdjęcia po wywołaniu okazywały się zupełnie czarne. Mówiło się wtedy, że to ujęcia z jaskini Czarnej w Dolinie Kościeliskiej. Oba przypadki to: " ...treści, których tu nie ma. No więc jeśli to jest forma bez treści, to nie ma to waloru obiektywności, no więc jest to formalizm. I to jest groźne, ale formalizm jest jeszcze groźny dlatego, że jak nie ma tam treści, to po prostu można tam sobie podkładać różne treści i może nawet takie, które by nam tu nie odpowiadały...". :roll:
przez synkopa
21 stycznia 2020, o 09:17
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

cron