Skoro Orzech, organizator spływu CzołgU komodor, Orzech był komodorem :lol:
Czołguś już opisał sedno sprawy tego spływu, ale ja od siebie dodam, że było fajne :) Pilica jaka jest każdy widzi, zwłaszcza na naszych zdjęciach. Należy ją spłynąć co najmniej raz w roku.
Jak pamiętacie pogoda w weekend dopisała, ale w nocy z soboty na niedzielę był przymrozek. Rano na kajaku widziałem cienką warstwę lodu.
A, CzołgU przeprowadzał na nas eksperymenty przy użyciu tajnej mikstury. Pryskał wszystkich gdzie popadło. Pewnie dlatego kleszcze i inne parasyty :lol: dały nam spokój.
W sobotę przepłynęliśmy 41,9 km a w niedzielę 32,0 km.
https://lh3.googleusercontent.com/bV1MpQOPHnlBRWwwFx28lNzhWWiT0KlbivYf6RR6a0pmUGWvzKfAKaO5tmlsQQUUU_qeEu7XAAZr37w8X-ezwY_CSytRf513TmpPT1D-LH2eXn1MT5pjYMQZEppYJsKJikaGjgg=w640-h480-no
Tutaj są moje zdjęcia
woda była tak pioruńsko zimna, że kości bolały CzołgU, tylko kaczora :mrgreen: :lol: