Na wstępie chciałbym Wszystkim podziękować za miło spędzony czas i fajną zabawę na powietrzu pomimo kilku drobnych niedogodności jak temperatura czy wiatr. W fajnym towarzystwie człowiek nie zwraca uwagi na takie drobnostki. Opisy i zdjęcia świetne chociaż momentami Wam współczułem jak wyciągaliście aparaty mając tak zmarznięte ręce i oblodzone na nie schowki. :&&:
Podsumowując, tak jak Prus zapowiadał „Było fajnie” :D :D :D
Upłynęliśmy zaledwie jakieś 3-4 km. a może i mniej i jedna z osób płynąca przede mną zalicza orzeźwiającą kąpiel. Nie napiszę kto (niech sam(a) się pochwali
Tak, przyznaję się kabina była moja i jak zawsze głupia, a do tego w miejscu w którym nie powinna się wydarzyć. Straciłem na chwilę czujność i popełniłem kilka podstawowych błędów, skutkiem czego była właśnie ta nieszczęsna wywrotka. W kilku zdaniach spróbuję opisać to wydarzenie.
Płynąłem jako drugi podążając za swoją rybą i zbliżając się już do zakrętu na którym leżało powalone drzewo a nurt wody przyspieszał usłyszałem głos „uważaj na ten wystający badyl !!!”. Przygotowałem się do ominięcia drzewka wąskim przesmykiem, trzymając jedną ręką wiosło ułożone wzdłuż kajaka a drugą próbowałem odgarniać gałęzie. Nagle ten badyl mnie zaatakował w ramie a nurt rzeki zrobił resztę. Będąc już głowo w wodzie postanowiłem się ewakuować z kajaka dobrze mi znaną techniką z poprzednich spływów. Po wyjściu z kajaka podpłynąłem do brzegu, próbując go wyciągnąć i wylać wodę. Pierwsze podejście było nieudane ze względu na dość wysoką skarpę i kajak pełen wody. Postanowiłem jeszcze raz wskoczyć do wody i przeholowałem kajak na drugą stronę rzeki, tam już bez problemu wyciągnąłem kajak na brzeg i wylałem z niego wodę. Po krótkiej przerwie technicznej kontynuowaliśmy dalej naszą przygodę. Ot i cała historia z tego wydarzenia.
No i dobra, płyniecie sobie, jest kabina, robicie eskimo czy desant z kajaka? I co dalej? Wszystko po majty mokre i płyniecie sobie dalej?
Ubrany byłem w ciuchy które dobrze izolowały i nie pochłaniały wody, nie było potrzeby przebierania się. Jedynie co musiałem zmienić to czapkę na neoprenowy berecik. Nieodpowiednie w moim ubiorze na takie temperatury były rękawice, nie zdążyłem się zaopatrzyć w sklepie ogrodniczym porządne długie gumowe jak miał Pointer i Prus. Lubię pływać, ale nie jestem lekkomyślny. Dodatkowe wyposażenie jakie miałem to rozpałka, zapalniczka, a w podręcznej apteczce tzw koce życia w ilości 3 sztuk nie wspomnę o rzutce i telefonie. Wszystko się może wydarzyć i uważam że trzeba być przygotowanym na największą ilość nieprzewidywalnych i nie zawsze przyjemnych zdarzeń.
Dla jasności - "kabina" to desant z kajaka po wywrotce.Jeśli się zdarzy wywrotka, to albo dzióbek - powrót do normalnej pozycji z pomocą drugiego kajaka, albo eskimoska - samodzielne odwrócenie, albo kabina - ewakuacja..
W moim przypadku była klasyczna „kabina” z zachowaniem wszelkich zasad jakie są opisane w książce Pana Jacka Starzyńskiego „Tao kajaka” (wszystkim polecam) na str. 24 i 25. Przepraszam nie wszystkich zasad, wypuściłem wiosło z ręki. :|
Jeszcze raz bardzo dziękuję „Było fajnie” i na pewno skorzystam w przyszłości z gościnności Prusa i Pointera na ich terenie. Zdjęcia i filmy wrzucę najszybciej jak się da, trochę krucho z czasem.