Nie mogę się zgodzić z wieloma argumentami. Kanu ma klimat, bez dwóch zdań, ale wiele z przytoczonych wcześniej zalet to przymioty bardzo subiektywne. Np. to że do Kanu wejdzie więcej osób - problem w tym, że zaletą kajaka jest pływanie solo.
Tu się zgodzę, jak kajak to solo, kajaki dwuosobowe i więcej to nieporozumienie
Ładowność kanu - owszem, ale jeżeli ktoś pływa jednodniowo, to atut przestaje być atutem.
Dlaczego, a jak ktoś chce np. zabrać psa albo beczkę piwa dla kumpli?
Poza tym do kajaka też spakujesz się bez problemu.
Zależy na jak długo i gdzie? Spytałem raz gościa dlaczego na Jukon popłynął kanu, prosta odpowiedź - bo tam wejdą zapasy na miesiąc, a kupowanie w osadach indiańskich po drodze się nie opłaca.
Ogólnie kajak wymyślono do polowań, kanu do przewozu ludzi i towaru.
Wygoda, czy tu kanu wygrywa? Powiem tylko, że w siedząc w kajaku ciało pracuje bardzo symetrycznie (w kanu nie)
Nie przesadzaj, zmieniasz co jakiś czas stronę i w sumie pracujesz ciałem symetrycznie.
, zaś przy prawidłowej pracy ciała wzmacnia się gorset mięśniowy wokół kręgosłupa.
W kanu ten gorset wzmacnia się o wiele bardziej, bo pracuje więcej mięśni. W kanu wiosłuje się tułowiem, ręce to dodatek :)
Po sobie i znajomych widzę, że kajak na kręgosłup zdecydowanie mi pomógł, nie zaszkodził.
W kajaku kręgosłup się leni, bo się siedzi jak na krześle/fotelu, podparte plecy. Znam kręgarza pływającego kanu, poleca pacjentom na tzw. ustawienie kręgów.
Zaś kwestia wygody w pojęciu czysto odczuwalnym - mnie w kajaku dobrze, zdarzało mi się płynąć 30km po wodzie stojącej bez zmiany pozycji (i to nie w ścigaczu, ale w czterometrowym polietylenie). Rewelacji nie było, ale zwykle wysiada się częściej, by obejrzeć przeszkodę czy obnieść ją, zjeść, wypić, bądź pozbyć się tego co się zjadło i wypiło.
W kanu nie trzeba wyłazić na ląd żeby rozprostować kości, można siedzieć/klęczeć w różnych pozach, zmieniać półdupki, leżeć, a nawet wstać - kajak odpada w przedbiegach.
Zwrotność kanu... owszem, są zwrotne ale to zależy z jakim kajakiem je porównamy.
Z jakimkolwiek, bo w kanu szlakowy i sternik siedzą na końcach łodzi, a nie w środku i mogą zawijać, nawet w miejscu.
Wg mnie kanu jest dobre do pływania w dwoje czy troje, wg moich wyobrażeń pływanie solo nie jest już tak komfortowe.
Solo na kanu to ekstrawagancja, bo to nie kajak, ale da się.
Łódka obciążona jest nierównomiernie, zwrotność już nie ta - tak myślę.
Dlaczego nierównomiernie? Tak samo jak w kajaku, a zwrotność oczywiście gorsza, ale tylko od dwuosobowego kanu. Przy tej samej długości i zbliżonym rokerze.
Z kolei kajak jest fajny dla jednej osoby. Pływanie we dwoje dla mnie jest skrajnie nudne - ale to moja subiektywna opinia.
Zależy od towarzystwa i umiejętności, choć położenie obu wioślarzy w środku faktycznie trochę psuje zabawę. Na kanu mają więcej frajdy.
W kajaku zwiedzisz również rzeki, na których kanu nie ma racji bytu.
Kolejny mit, równie dobrze można powiedzieć odwrotnie, wszystko zależy od rzeki. Na górskich i zwałkach kanu się nie pływa (ale jak ktoś chce, to może), za to na dużych, dzikich i długich kajakiem się nie pływa (ale jak ktoś chce, to może).
Kanu to łódka zaprojektowana do pracy, a współczesny, krótki zwałkowy lub górski kajak, to czysta zabawa. Kilka godzin i do domciu, ale jak płyniesz tydzień, biwakujesz, to kanu jest o wiele wygodniejsze.
Stabilność kanu wobec wywrotności kajaka też jest mitem.
A to niby dlaczego? Większa szerokość, wyższa burta, lepsza stabilność wtórna po załadowaniu, które obniża środek ciężkości.
Czysta fizyka działa tu na korzyść kanu, za kajakiem przemawia jedynie fartuch, choć widziałem na rzekach Kanady także kanu z fartuchem.
A na deser "dowód" na mityczną stabilność kanu:
http://www.youtube.com/watch?v=kHahV9a6_fY
Reasumując, Polska jest ortodoksyjnie kajakowa, taka tradycja, upodobanie, ale już u sąsiadów jest inaczej, a w Europie i Amerykach panuje duży pluralizm.
Polecam też lekturę:
http://kajak.org.pl/wiedza/technika/kanadyjka/