Ciekawy temat.
Akurat ostatnio praktykuję :-) .
Ropuch to dziecko szczęścia - dwa razy w wodzie na 40 lat!
A może ma jakiś do niej uraz??
Ja z innej jakiejś gliny jestem - w tym miesiącu 2 kabiny, poprzednia w październiku, w lipcu też się coś musiało trafić, a zacząłem sezon w maju topiąc jedyne okulary :)
Ale do rzeczy - parę szybkich uwag na temat 10 przykazań, bo temat obszerny.
1. W zimę nie powinno się pływać samemu.
----------------------------------------------------------
Jeśli się za to bierzesz musisz wiedzieć co robisz liczyć na siebie.
2. Trzeba mieć odpowiednie doświadczenie
---------------------------------------------------------
Którego nie nabędziesz unikając trudności.
Warto podjąć trening mentalny i realny różnych sytuacji do przewidzenia.
3. Trzeba mieć odpowiednie ciuchy i kamizelkę.
----------------------------------------------------------------------
Nawet latem nie pływam jedynką bez kamizelki (chyba, że woda po kolana ;-) ).
A zimą ciuchy to przepustka do życia. Liczą się minuty.
4. Kajak musi być w 100% niezatapialny.
-----------------------------------------------------
Bez komentarza.
5. Trzeba umieć zrobić eskimoskę "w boju", a nie tylko na basenie...
------------------------------------------------------------------------------------------
Trzeba. Ale nawet potrafiąc trzeba też zdawać sobie sprawę, że eskimoska bywa skuteczna jak się z niej regularnie korzysta - pływanie po górach, czy torze np. Zima i niziny to jednak inna bajka.
6. Trzeba mieć ciuchy na zmianę.
-------------------------------------------------
Bez komentarza.
7. Warto mieć smycz na wieśku.
--------------------------------------------
Oczywiście.
8. Telefon w niezatapialnym etui.
--------------------------------------------------
Do tego nóż i źródło ognia przy sobie.
9. Jeśli już znajdziemy się w wodzie, a do brzegu daleko, trzeba jak najszybciej postawić kajak, opróżnić go z wody jak tylko to możliwe i wejść do niego z wody. Jeśli tej umiejętności nie posiadamy, to przynajmniej wskoczyć na niego leżąc, by ograniczyć maksymalnie czas kontaktu z lodowatą wodą. Reszta, to limit szczęścia. Warto nie mieć go całkiem wykorzystanego...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dyskusyjna sprawa. Solo stawiania i opróżniania kajaka nie widzę. W październiku udała mi się bez problemu ta sztuka z pomocą partnera, ale w zimnej wodzie, przy wietrze, fali i solo - jak ostatnio - nie widziałem żadnej szansy. Holowanie na dłuższym dystansie nie ma szans. Trzymanie się kajaka i dryfowanie z nim, albo na nim, wchodzi w rachubę tylko przy widokach na szybką pomoc z zewnątrz. Przemarźniętymi rękoma nie da się operować na klawiaturze telefonu.
Radzę poćwiczyć pływanie przy użyciu wiosła. Tylko ta metoda daje szansę na pokonanie silnego nurtu, czy kilkuset metrów dystansu w realnym czasie. Ale to oznacza porzucenie kajaka - ciuchy muszą być łatwo dostępne, a telefon, nóż i zapalniczka koniecznie przy sobie.
10. A najlepiej to nie wywracać się. Wtedy nie ma problemów... :)
---------------------------------------------------------------------------------------
Święta Racja! Oby tylko nie realizowana taktyką Radka :lol: