| Biuro Turystyki Kajakowej AS-TOURS | PROZONE - wypożyczalnia kamer GoPro! | KONKURS RELACJA MIESIĄCA |

Znalezione wyniki: 8

Wróć do listy podziękowań

Re: Gotowanie w kociołku

Jestem po próbie generalnej gotowania "gulaszu" w "kociołku". Użyłem do tego waka, czy jakoś tak się to nazywa.
Składniki to:
Swojski smalec ze skwarkami
Cebula x 3
Papryka x 2
Czosnek x 6 ząbków
Pietruszka
Piersi indycze 0,9 kg
Pieczarki 0,5 kg
Pomidory x 3
Wszystko pieczone było suchym drewnem bukowym w grillowędzarni, po wcześniejszym jej rozgrzaniu.
Pieczenie - gotowanie (obróbka cieplna), trwało ponad godzinę.
A tak to wyglądało w trakcie warzenia:
przez terenowiec
4 stycznia 2015, o 19:54
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Gotowanie w kociołku

Dzisiaj po raz drugi zrobiłem swój "kociołek". Ty m razem przepis nieco inny, bardzo prosty.
Składniki:
80 dkg chudej wieprzowej łopatki
pół niedużej główki białej kapusty
2 cebule
6 ząbków czosnku
czubata łyżka swojskiego smalcu ze skwarkami
przyprawy: sól, pieprz, słodka papryka, majeranek
Czas przygotowania potrawy i pieczenia - 1,5 h
Podobnie, jak na początku tematu radził eltech, na łyżce smalcu przyrumieniłem posiekaną cebulkę, po kilkunastu minutach dodałem do tego drobno pokrojoną i obtłuczoną łopatkę z czosnkiem. Całość podlałem wodą (pół szklanki) i wszystko smażyłem (dusiłem) przez niecała godzinę. Na koniec, na 20 - 30 minut dodałem posiekaną kapustę. Po zesmażeniu zrobił się taki niby bigos, ale bardzo mięsny.
Wyglądało to tak:
przez terenowiec
6 stycznia 2015, o 21:15
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Podsumowanie 2014 roku.

Nie pływaliśmy w minionym roku dużo, ale wspomnienia mamy miłe. Szczególnie, kiedy po spokojnej tafli Adriatyku, sunęliśmy wieczorem do niedalekiej restauracyjki na kalmary.
Miłe wspomnienia:
przez terenowiec
11 stycznia 2015, o 13:17
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Podsumowanie 2014 roku.

Artur dobrze mówisz, że należałoby coś skrobnąć o moim canoe. Wskakuję więc do działu canoe i tam opisze, co to jest i jak ją zbudowałem.
przez terenowiec
11 stycznia 2015, o 19:25
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Sklejkowe canoe terenowca - historia

Do zbudowania własnego canoe zmusiło mnie, przede wszystkim zdrowie. Miałem kiedyś niebieskiego Prospectora, którym świetnie się pływało. Spędziliśmy nim rodzinnie m.in. tydzień na Adriatyku, oczywiście przy brzegu, codziennie wypływając i wracając w miejsce startu. Było też kilka spływów naszymi rzekami, Wartą, Odrą i Nysą Kłodzką, na różnych odcinkach. Niestety, kanadyjka ta miała jedną poważną wadę - WAGĘ. Łódź ważyła 42 kg. Dla mnie (a dokładnie dla mojego kręgosłupa) byłą to rzecz zabójcza i dlatego z przykrością oddałem ją, za należyta opłatą, w inne ręce. Później przyszły lata, w których pływałem mniej, a kiedy potrzebowałem popływać, zawsze nieoceniony był Siacho - Stanisław Smerecki. Człowiek w świece kanuistów i szkutników pewnie dobrze znany. Osoba Wyjątkowa. To dzięki Niemu zacząłem pływać kanadyjką. On też, w razie potrzeby, pożyczał mi swoje kanadyjki, nawet na zagraniczne wyjazdy. Jednak biorąc cudzą własność, strasznie się o nią boję, by jej nie zniszczyć. I mimo, iż Siacho zupełnie się ewentualnymi zadrapaniami, czy uszkodzeniami nie przejmował, to ja nie chciałem niszczyć Jego sprzętu. Postanowiłem więc, 2 lata temu, zrobić prostą, taką z 3 kawałków sklejki, płaskodenną kanadyjkę, chyba opisywaną gdzieś tutaj, jako qick canoe, lub jakoś tak. Kiedy Siachowi przedstawiłem mój pomysł, skrytykował mnie za brak gustu i zagroził :twisted: , że przestanie się ze mną przyjaźnić, jeżeli będę chciał z nim pływać na czymś najbrzydszym na świecie.
Do zmiany pomysłu przekonał mnie, tym bardziej, że w tamtym czasie zaczął budować według nowego projektu sklejkową kanadyjkę dla naszego kolegi Kuby. To znaczy Kuba część rzeczy robił sam, a Siacho zajmował się zadaniami najbardziej odpowiedzialnymi.
Aby moja kanadyjka była lekka, musiałem zdecydować się na lekką sklejkę. Wybór padł na okume - 6 mm.
Kiedy dotarły arkusze zaczęła się praca. Rozrysowanie poszczególnych sekcji z szablonów Kuby, frezowanie krawędzi, wiercenie otworów i zszywanie drutem miedzianym. Po kilkunastu dniach (z przerwami) jednostka złapała pierwszy kształt. Później było dociskanie, żywicowanie, układanie warstw maty szklanej, szlifowanie i jeszcze raz żywicowanie. Wszystko, z braku czasu, trwałą bardzo długo, gdyż Siacho miała swój duży projekt, ja swoją pracę i nie miała kto przy kanadyjce działać.
Ostatecznie po dłuższym czasie zebrało się trochę energii i wolnych godzin i tym samym kanadyjkę skończyliśmy. Tu wielkie podziękowania dla Siacha. Dla mnie, jest o Artystą Szkutnikiem. Wyszukuje w drewnie piękna i potrafi je odpowiednio skomponować.
Wszystkich danych technicznych nie pamiętam, ale mniej więcej wygląda to tak:
długość coś koło: 470 - 480...?
szerokość: 91 cm
waga około: 20 kg
sklejka: okume
wykończenie: z jesiona
wkręty i śruby ze stali nierdzewnej
wyplot siedzenia z jakiejś tam taśmy
Po tym wszystkim, już sam, zrobiłem składaną (jak książkę) ławeczkę środkową dla dzieci, oraz dwa wiosełka, by mieszały wodę.
A to nieliczne zdjęcia, które robiłem w trakcie budowy łodzi:
przez terenowiec
11 stycznia 2015, o 20:07
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Sklejkowe canoe terenowca - historia

I kilka zdjęć jak łódka prezentuje się na wodzie i w górach :D :
przez terenowiec
11 stycznia 2015, o 20:23
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Sklejkowe canoe terenowca - historia

O Siachu mogę powiedzieć nieco więcej z racji czasu, jaki się znamy, przepłyniętych kilometrów, sąsiedztwa w tej samej miejscowości i ilości wypitych herbat. Jak napisałem, jest to nie tylko szkutnik posiadający w głowie i dłoniach ogromny warsztat, ale artysta w tym co robi. Niektóre kanadyjki, które wychodzą spod Jego ręki, są tak śliczne i pomysłowe (z niespotykanymi nigdzie indziej detalami), że aż serce boli kłaść je na wodzie (w której jest przecież brud), nie mówiąc już o przetarciu o konar czy jakieś dno. Siacho nie ogranicza się tylko do budowy canoe. Biegle zna techniczny język angielski i podejmuje się robienia łodzi z dawnych czasów. Tajemne dla mnie rysunki potrafi rozszyfrować i urzeczywistnić. Przy tym jest dokładny. Kiedy chciałem skrócić coś przy budowie mojej łodzi, nie pozwolił, argumentując jak zwykle, że musi to być ładne.
Ma swój klimatyczny warsztat, w którym przed laty budował kajak, którym miała być podjęta jedna z pierwszych prób przepłynięcia Atlantyku. Kajak niesamowity, dla mnie kosmiczny. Zdjęcia gdzieś mam, ale nie znajdę szybko, bo zrobione z 6 - 8 lat temu?
Jako o człowieku, muszę powiedzieć też tylko same dobre rzeczy. Potwierdza to ogromna ilość osób - przyjaciół, która odwiedza dom Marii i Siacha. Tak gościnnych i ciepłych ludzi, dziś praktycznie już się nie spotyka.
A pływanie z Siachem, to poezja. Spokój, pewność działania i radość z pływania. Atmosfera więcej niż wspaniała :||: . Kto z Nim, a najlepiej z Nim i Panią Marią był na jakimś spływie, ten wiem o czym piszę.
Mogę powiedzieć na koniec tyle, że jestem dumny, że mogę być w gronie bliższych znajomych Marii i Siacha.
przez terenowiec
12 stycznia 2015, o 21:52
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

cron