Niedzielny poranek, mam jechać na Śląsk, zerkam za okno a tu piękne słońce, będę więc pływał, Śląsk nie ucieknie.
Po śniadaniu i kolejnej godzinie przygotowań jestem gotowy, mam niedaleko bo Chodów jest 9 km od mojego domu.
Kanadyjką woduję w Chodowie pod mostem, do środka dorzucam rower składak pamiętający lata 80-te XX wieku.
002.JPG
Hej płyniemy!, wiosłuję tylko ja, rower się wyleguje i nic nie gada, .. chyba śpi.
Na razie szuwary i wąsko.
005.JPG
008.JPG
Szerzej dopiero od miejsca gdzie wpływa rzeczka Muchawka.
Niewiele dalej pierwsza zastawka, jednak dzisiaj nic nie spiętrza.
015.JPG
Dalej raczej normalnie
018.JPG
020.JPG
023.JPG
P1000475.JPG
P1000478.JPG
P1000481.JPG
P1000490.JPG
P1000491.JPG
P1000492.JPG
P1000493.JPG
P1000497.JPG
P1000498.JPG
P1000501.JPG
P1000502.JPG
P1000509.JPG
Pojawia się "trawa" o soczystej cudnie zielonej barwie
P1000516.JPG
Przede mną kobierzec zieleni, "trawa" przegradza całą szerokość,
jak daleko sięga?, nie wiem - nie widzę wody,
.. na wprost nie mogę się przebić.
P1000531.JPG
postanawiam z lewej, tam gdzie trzciny może być sucho, .. i wtedy lądem
po kilku minutach
P1000532.JPG
po kwadransie
P1000533.JPG
docieram do pokrzyw, są mojego wzrostu, udeptuję, karczuję, targam canoe lądem na linie
P1000534.JPG
wreszcie dostrzegam wodę .. po paru chwilach znów płynę
operacja trwała ok. 30 minut
(brak zdjęcia)
kolejna zastawka, ta spiętrza nurt, wychodzę i oglądam, jest nieciekawie bo stalowy grzebień
jednak spróbuję, jest decyzja i wykonanie, głośny zgrzyt .. i głęboka pamiątkowa rysa w kadłubie
opływam wieś Kisielany
P1000543.JPG
P1000544.JPG
mijam skarpę z pomostem i tablicą "Agroturystyka Zygmuntówka" - znam właściciela
docieram do mostu w Niwiskach
P1000550.JPG
Ani przy moście, ani pod mostem, nie da się bezpiecznie przechować kanadyjki.
Wracam pod prąd do "Zygmuntówki" i tam zostawiam sprzęt pływający.
Wsiadam na rower i wracam do Chodowa po swoje auto.
Odcinek niezbyt długi, zatorów było więcej, choć z trudem to się przez nie przebiłem, czas płynięcia ok. 2,5 godz.