Podobno oszczędny Niemiec, pierwszą rzecz jaką robi po zakupie domu to zakup beczki do postawienia pod rynnę.
W Polsce moda na zbieranie wody deszczowej dopiero raczkuje. W praktyce jak ktoś ma wodociąg a los nie sprezentował mu wielkiego zbiornika całkowicie za darmo, to nie chce mu się bawić w takie rzeczy.
Mnie się chciało ;) więc żeby następna osoba nie popełniła moich błędów - kilka informacji.
Woda ogródkowa w wodociagach miejskich kosztuje 5pln/m3. Żeby zbieranie wody miało sens, musi być zrobione tanio. Na wstępie trzeba zapomnieć o rynnowych łapaczach wody, eleganckich zbiornikach z marketu i solarnych eko-pompkach. To się nie zwróci.
Zbiornik o najlepszej relacji pojemność vs cena, to używany paletopojemnik. Jak się dobrze postarać można mieć taki za 250-300pln i to z dowozem. Mieści w sobie 1m3. Przypilnować tylko trzeba żeby był po produktach spożywczych albo ogrodniczych. Nie brać tych po olejach przemysłowych bo tego się nigdy nie domyje.
Wyłapywanie wody. Istniejącą rurę spustową trzeba skierować wprost do pojemnika. Te mauzery mają na górze szeroki wlot, więc nie ma problemu z trafieniem. Na wlot warto położyć siatkę stalową z oczkiem 1mm. Nie tyle jako filtr wody, tylko zaporę antykomarową. Wnętrze takiego zbiornika to dla nich idealne miejsce lęgowe.
Ile tych pojemników? Co najmniej jeden na każde 30mkw dachu (licząc w rzucie z góry a nie rzeczywistej powierzchni). Taki zbiornik przyjmie w siebie bardzo ulewny deszcz, albo tydzień przelotnych opadów. Większość dachów jest dwuspadowa, wiec jeden do jednej rynny, drugi do drugiej.
Co z pompowaniem wody. wygodnym rozwiązaniem jest mała pompa zanurzeniowa na kabel, można ją wrzucić do zbiornika od góry. Niestety, nawet najtańsza to koszt kolejnych 150pln. Żeby obniżyć ten koszt, spływ musi być grawitacyjny. Czyli zbiornik trzeba podnieść do góry. Najlepiej zrobić to na cegłach, bloczkach betonowych albo pustakach. Trzeba go dźwignąć z 40-50cm nad ziemię.
Nie używamy do tego palet! Prędzej czy później zgniją a taki zbiornik swoje waży i może kogoś rozgnieść.
Do dolnego wylotu trzeba dokupić przejściówke na wąż ogrodowy. Tego wydatku nie unikniemy. Sam wąż zakładam że na stanie jest, bo wcześniej jakoś było podlewane.
Zbiornik trzeba czymś przykryc. Raz że nie wygląda za ładnie, dwa jest półprzezroczysty i latem dojdzie do wykwitu glonów. W marketach można kupić tak plecioną włókninę w zielonym kolorze. Tania, a zbiornik po opatuleniu nie odcina się tak bardzo od zieleni.
Na ile starcza taki zbiornik? Na jednorazowe podlanie trawnika 200mkw. I tyle nic wiecej. Nie pozwoli to na hodowlę eleganckiej trawy przez całe lato, ale da możliwość uratowania zieleni jak się trafią dwa tygodnie suszy a UM ogłosi zakaz podlewania ogródków. W 2019 część gmin takie zakazy wydała.
Natomiast od strony finansowej jest to w miarę opłacalne, tylko jeśli nie mamy wodę liczoną razem z odpływem ścieków. Wtedy woda kosztuje 25pln/m3 więc zbiornik zaczyna na siebie zarabiać po dziesiątym-dwunastym napełnieniu. To okres mniej wiecej trzech lat.