| Biuro Turystyki Kajakowej AS-TOURS | PROZONE - wypożyczalnia kamer GoPro! | KONKURS RELACJA MIESIĄCA |

Znalezione wyniki: 413

Wróć do listy podziękowań

Re: Maska do nurkowania/pływania.

Spora szansa, że odstanę maskę pod choinkę. Mam daleko do sklepów nurkowych, więc mierzenie nie wchodzi w rachubę. Z drugiej strony wszystkie maski jakie dotąd przymierzałem pasowały.
Decathlon jest dla mnie wygodny, bo przywiozą za darmo, a w przypadku gdyby coś nie grało to oddam w najbliższym punkcie. Dlatego rozważam CRESSI NANO albo OMER ALIEN. Nie mogę się zdecydować. Liczę jeszcze na jakieś głosy. Czy różnice w cenie odzwierciedlają różnice jakościowe?
Omer Alien ma szkło grubości 3mm, przy czym wiele innych masek choćby Look, Nano czy Spectra mają 4mm. Czy to ma jakieś znaczenie?
Różnice mas pewnie nie będą zbyt widoczne, a różnice wytrzymałości też chyba się nigdy nie ujawnią. Chyba, że to jednak ważne?

Bierz Cressi. Miałem z Omera kilka rzeczy do nurkowania (nóż, latarka, kołowrotek) i były wyjątkowo kiepskiej jakości. W nożu zabezpieczenie przed wypadnięciem z pochwy nie działało od nowości, kołowrotek pomimo smarowania kręcił się ze zgrzytaniem, w latarce w ciągu sezonu zepsuło się
zabezpieczenie przed przypadkowym włączeniem a na nóżce tranzystora mocy był zimny lut.
Maski z Omera miałem w łapach i od razu rzuca się w oczy niechlujne wykończenie - wypływki na silikonie gdzie tylko się da.
Omer jest tak ze dwie półki jakościowe niżej niż Cressi/Technisub/Tusa.
przez marcel
4 grudnia 2016, o 14:21
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Solar 410c czy Seawave

A ja na swojego jeszcze czekam. Ma być w najbliższy wtorek. :-)
I już nogami przebieram. Chyba pierwszy raz w życiu chce żeby weekend się szybciej skończył.
przez marcel
9 grudnia 2016, o 21:26
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Solar 410c czy Seawave

Jasne że tak. Na Pogorie obaj mamy niedaleko.
przez marcel
11 grudnia 2016, o 20:37
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Marcin Gienieczko, niesamowite...

Czy gdyby ten przedstawiany jako wzór , forumowicz , zrobił jakiś mocny spływ , nie wiem Wisłę, Niemen czy inny Dunaj i akurat napotkał by na swej drodze dziennikarza, akurat szukającego tego typu tematu . Dziennikarz z "dobrym piórem " i pozycją w dobrej redakcji , kolega fotogeniczny i ciekawie opowiadający .Materiał , wrzutka przez redakcję do tv, ktoś zauważy , ktoś z kasą się zainteresuje i zaproponuje inną rzekę z relacją online... kolrga się waha , ale się zgadza , tylko wtedy już redakcja też chce coś dla siebie i czasem nakazuje pewne sprawy przemilczeć , pewne wyolbrzymić .... no taki trudny kompromis .Kolega nie chętnie ale idzie na to , liczy się efekt końcowy....itp
Czy dalej będzie dla krytyków "Gienieczków" tym samym wspaniałym kolegą ????
Pozdrawiam, Krzyś.

Dlatego najlepiej sprzedać relację, po zakończeniu wyprawy. Jest blog podróżniczy (za diabła nie mogę sobie przypomnieć nazwy), na którym para z Polski opisuje swoje podróże. Po całym świecie. Mają jeden genialny dział - skąd wziąć kasę. I takie proste rady - 1. zarobić. Idź do pracy, znajdź coś dorywczego, nie potrzebujesz co rok nowego laptopa/telefonu/telewizora, co zarobisz odłóż. Może zajmie rok, czy dwa, ale pojedziesz na wyprawę swojego życia. 2. NIE liczyć na sponsorów. Bo ciężar bannera od sponsora będziesz przeklinać z każdym krokiem przez pustynię. Bo sponsor, może zmienić zdanie w trakcie twojej podróży, i co mu zrobisz? Bo sponsor może zbankrutować.
Sponsora o dziwo nie tak trudno znaleźć. Kiedyś się pochwaliłem w pracy, że startuję w zawodach pływackich (amatorskich) i dostałem propozycję, że zapłacą za roczny karnet na basen, odżywki, izotoniki, i wpisowe na zawody, a w zamian za to mam płynąć w czepku z logiem firmy. Ja się nie zdecydowałem, ale sporo osób biegających w maratonach już tak.
Ale lepiej zarobić samemu, i zachować pełną kontrolę nad swoimi poczynaniami.
przez marcel
20 grudnia 2016, o 13:59
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Zawody pływackie.

Cześć.

W przyszłym roku, w marcu, po raz piaty odbędą się bardzo fajne, i zarazem dość nietypowe zawody pływackie. http://www.otyliada.pl .
Zawody rozgrywają się na 46 basenach w całym kraju. Zasady są bardzo proste. Początek o godzinie 18.00 w sobotę 11 marca, koniec w niedzielę
o 6.00 rano.
Wpisowe 10zł.
Masz 12 godzin, Ile przepłyniesz - tyle twoje.
Przerwa na odpoczynek - 15 minut (ale na fizjologię puszczają bez odliczania).
Jeśli zrezygnujesz wcześniej - OK.
Jeśli nie możesz zacząć o 18 tylko później - do dogadania z organizatorami (ale koniec i tak o 6 rano).
Nie ma limitu wieku, płci, masy, wyznania czy koloru skóry.
Jeśli dany basen znajdzie sponsora, w cenie wpisowego będzie przekąska i butelka z piciem.

Będę startował - robię czwarte, albo i piąte podejście do 25km.
przez marcel
22 grudnia 2016, o 20:25
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Chciałbym zobaczyc podwodny świat

Taniej się już chyba nie da ;-)

https://www.youtube.com/watch?v=uTo2acmkoJg
do tego maska ze szkłami korekcyjnymi.
przez marcel
3 stycznia 2017, o 23:02
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Kajak segmentowy.

Taka ciekawostka
https://www.outsideonline.com/2091421/hard-shell-kayak-collapses-russian-nesting-doll . Wygląda fajnie i zapewne jest fajny.
Teraz mi kołacze po głowie że jakieś 30 lat temu czytałem o podobnym wynalazku w "Katiera i jachty" tylko nie mogę sobie przypomnieć
w którym numerze - pamięta ktoś może?
przez marcel
6 stycznia 2017, o 20:54
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Dobre jedzenie ze sklepu.

Cześć.

Na rejs, spływ, wycieczkę - warto zabrać dobre jedzenie. Ostatnio coraz popularniejsze są liofilizaty, ale cenę moim zdaniem mają nadal porażającą.
Tańszą alternatywą są staroświeckie konserwy. Tyle że te ostatnie najczęściej są podłej jakości. Trafiają się jednak perełki i proponuje by się było podzielić
wiedzą, które to.

Do tej pory znalazłem tylko jedną uczciwą konserwę - Wieprzowina w sosie własnym z Lidla - 98% mięsa, co jest prawdziwym ewenementem. No i
ma to oczywiście odbicie w cenie. Żywiłem się taką wielokrotnie - faktycznie w środku jest mięso i minimalna ilość galarety.

Nie znalazłem natomiast żadnych konserw w metalowej folii o podobnej jakości. Ktoś może się spotkał? Niekoniecznie czysto mięsne, mogą być
jakieś potrawy, byle składały się z jedzenia, a nie z chińskiej chemii.
przez marcel
12 stycznia 2017, o 21:29
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Nauka pływania dla niemowląt

Jest może tak jak dziecko od najmłodszych lat będziemy uczyć pływać ( przyzwyczajać do wody ) to w przyszłości może np znakomicie pływać? Okazać się że ma talent? Jak do tego rozumowania podejść?

Ten talent, o którym często wspominają komentatorzy sportowi, to nic innego jak biologiczne predyspozycje osobnicze. Odkrycie talentu, to tylko wyłonienie z populacji osób z lepszymi organizmami. Dlatego, dzieci sportowców to najczęściej też sportowcy. Ponieważ jednak brzmi to demotywująco, opinii publicznej sprzedaje się hasła 'każdy może' i zachęca żeby ćwiczono od najmłodszych lat.
Jasne, lepiej zeby dzieciak przyzwyczajał się od najmłodszych lat do ruchu, ale nie oczekujmy, że z każdego zrobimy mistrza.
Ku przestrodze
https://www.youtube.com/watch?v=cwyxfBCin0M
przez marcel
24 stycznia 2017, o 19:46
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Bezpieczeństwo w wodzie

O co chodzi ?
O tak zwane "pół-pasywne utrzymanie się na wodzie". Człowiek jest lżejszy od wody. Ciało naturalnie utrzymuje się na wodzie. Każde ciało. Ale panika sprawia, że tego nie potrafimy i "idziemy na dno". W szkołach pływackich, zanim rozpocznie się nauka właściwego pływania, około 8 godzin zajęć poświęca się na naukę utrzymania na wodzie.


Przepraszam, ale muszę się wtrącić bo głosisz niebezpieczne herezje. Ok 3% populacji dorosłych, i 8% populacji dzieci do 7 roku życia to 'naturalnie tonący'. Mają taką proporcje kości do mięśni i tłuszczu, że nawet przy pełnym wdechu, w pozycji na plecach nie są w stanie utrzymać samej twarzy nad powierzchnią wody. Na szkoleniu WOPR informuje się o tym ratowników. Moja własna praktyka (prowadziłem naukę pływania), potwierdza to. Nie można więc powiedzieć że każde ciało utrzyma się na wodzie.


W Holandii uczy się dzieci oddechu, który umożliwia pasywne leżenie na wodzie. Bez ruchu rąk i ramion, ręce zresztą mają być złożone na klatce piersiowej - a mimo to głowa i spora część klatki piersiowej znajdują się ponad wodą. W ten sposób powinniśmy być w stanie przeleżeć na wodzie dowolnie długi czas. I wcale nie chodzi o wody mocno zasolone, gdzie wyporność jest większa. Chodzi o jeziora, glinianki.
To podstawowy test tak zwanego "pasywnego pływania". Jeśli tego nie umiesz, choćbyś potrafił przebyć kraulem czy żabką 200 metrów, to pływać nie potrafisz. Jeśli umiesz - nawet jeśli złapie cię bolesny skurcz - po prostu będziesz potrafił leżeć na wodzie dopóki kryzys nie minie. Jak tłumaczą fizjolodzy , ruchy pływackie to tak naprawdę czynnik wspomagający, umożliwiający przemieszczanie się. Ale to nie one ratują przed zatonięciem.

To że w Holandii coś robią, nie oznacza wcale że jest to najlepsze. Ten model samoratowania, sprawdza się tylko na spokojnych wodach i tylko na strzeżonych kąpieliskach, gdzie w końcu ktoś cie wyciągnie. To nie jest pływanie, tylko pasywne przetrwanie w wodzie. Nie uwierzę też w to, że dzieciak którego złapie masywny skurcz podudzia lub łydki, będzie w stanie pomimo bólu utrzymać wytrenowaną pozycję. No i co w przypadku, jeżeli na skutek zimnej fali, dojdzie do skurczu krtani? Położyć się na plecach i udusić?
Nauka pływania (typowy kurs dla dzieci w Polsce trwa 20 godzin), obejmuje "siłowe" pływanie, nurkowanie, skakanie do wody, obsługę skurczy i wzywanie pomocy.
Mając do wyboru - poświęcić osiem godzin na naukę oddychania, albo dwadzieścia na naukę pływania - lepsza jest ta druga opcja.
Powinna ona być powszechnie dostępna, ale nie obowiązkowa.
przez marcel
26 stycznia 2017, o 08:07
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Chciałbym zobaczyc podwodny świat

Ja tak lekko pod wątek odnośnie taniości. Naprawdę nauczmy się raz na zawsze - nie ma tanio, nie stać nas na tanie. Wiem, każdy chciałby spełniać pasje, realizować marzenia ale trzeba mieć cierpliwości i to dużo. Ja mam już 35 lat i tak naprawdę jeszcze długa droga zanim osiągnę pewne cele związane z pasjami ale mam chociaż konkretny cel do wykonania

Z drugiej strony - nie zawsze drożyzna jest wyznacznikiem jakości. Przez całe lata, moim podstawowym automatem nurkowym była MantaPro kupiona z drugiej ręki za 500 czy 600zł. Regularnie serwisowana (koszt serwisu śmieszny), pracuje długo i niezawodnie. W czasie gdy ją kupowałem, zestaw moich marzeń Scubapro G250+Mk20 kosztował w okolicy 2000pln. Kiedy po latach zakupiłem wreszcie wymarzony sprzęt, użyłem go do dwóch czy trzech nurkowań i przypiąłem do zapasowej butli - na automat główny się nie nadawał.
Jeszcze wcześniej nurkowałem na polskim UAN82 - szpetny niczym odrapany zderzak od Syreny, mało komfortowy, ale ekstremalnie niezawodny. Była z nim związana śmieszna sytuacja - ekipa z Norwegii wykupiła większość dostępnych egzemplarzy bo to naprawdę niezamarzający sprzęt. Śmieszne było to że właściciele sprzętu za parę kEuro wykupowali prymitywny automat za 300PLN.
To samo jest z butlami - markowa high-endowa butla Beauchata, czy innego Draegera to często produkt Vitkovice Milmet z Sosnowca. Firma ta sprzedaje też pod własną marką, tyle że 30% taniej niż zachodnia wysoka półka.
I tak leci na każdym kroku. Dlatego rozkładając zakupy na dłużej, i lepiej znając producentów, można skompletować dobry sprzęt nurkowy do 4kpln. A większość nowych adeptów jest przekonana że bez 10kpln nie ma co podchodzić.
przez marcel
27 stycznia 2017, o 17:54
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Jednak przesyłanie energii elektrycznej, na odległość,je

A o co? Masz więcej informacji? W naszym kraju, nie warto patentować! A spójrz na to: https://www.youtube.com/watch?v=M7hTs6c3NXs Tam za Wielką Wodą, są Wielkie Możliwości...

Hm.
1. Skuter podwodny, znany od prawie 70 lat i nie wynaleziony za wielką wodą, tylko we Włoszech.
2. Natryskiwane ubrania - Stanisław Lem, "Powrót z gwiazd" 1961, praktyczna realizacja w 72 (Japonia), 85 (USA), potem projekt zarzucono jako nieekonomiczny.
3. Napęd elektryczny do deski - MinnKotta, elektryczne propelerki do wszystkiego, zawsze były produkowane.
4. Trójkołowiec elektryczny z możliwością pedałowania - firma Sinclair rok 85, model C5 (UK). Ten pokazany na filmie wygląda niemal identycznie. Projekt również zarzucono jako zbyt kosztowny (firma chyba zbankrutowała).

A co do telepatii i tego typu zjawisk, polecam "Nauka świata dysku 2" , Prattchet, Steward, Kohen. Bardzo wesoła książka, napisana żartobliwie, bez żadnych wzorów, za to pokazująca, gdzie badacze zjawisk paranormalnych robili najczęstsze błędy.
przez marcel
5 lutego 2017, o 13:28
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: higiena gumotexów

Jak dbacie o swoje gumofilce?
W sensie: jak przechowujecie ale również, jak postępujecie z nimi bezpośrednio po spływie: są mokre, zaświnione mułem i patykami i co wtedy?

Wprawdzie o pontonie, ale z dmuchanym kajakiem będzie podobnie.

Jeżeli tylko się da, to unikam pakowanie brudnego sprzętu. Wiadro wody z jeziora żeby spłukać z obu stron, postawić na rufie i niech schnie. Na koniec
wytrzepać śmieci co utknęły między powłoką a komorą i do wora. Jeżeli mam zastrzeżenia co do wody w rzece (Brynica), to zabieram baniak z wodą 5 litrów, żeby choć zgrubnie oczyścić.
Jeśli się nie uda na wyjeździe, to samo robię po powrocie do domu. Przy nadmuchiwanym dnie, przed płukaniem spuszczam z niego powietrze, wtedy łatwiej usunąć śmieci z zakamarków.
Do tego na początku sezonu, po łyżce talku do każdej komory.
Na zimę, luźno zwinięty, zatalkowany, w bawełnianym worku w piwnicy - nie przemarza.

Największą krzywdę i tak się robi dmuchańcowi, jeśli woda zostanie wewnątrz komór. Pleśnieją bardzo szybko. A jedyna metoda żeby się wilgoci pozbyć, to kilka razy napompować i spuścić powietrze.
przez marcel
9 lutego 2017, o 19:07
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: kotwica do malucha

Zrób coś a'la rzutka rękawowa, tylko większe, rzutki typowo mieszczą 25 m liny fi 6. To po prostu, podłużny worek do którego kawałek po kawałku pakuje się linę. Wygodne na małych jednostkach, ale zupełnie nie nadaje się do dłuższego trzymania liny (przez kilka dni z rzędu).
przez marcel
9 lutego 2017, o 22:37
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

2017-03-25 Pogoria 4

Żaden tam wielki spływ czy wyprawa, tylko pierwsze wodowanie Solara - czekał na to od grudnia. Pogoda taka sobie, na przemian wiatr i słońce. Trasa w poprzek i trochę wzdłuż akwenu, mniej więcej 6 km. Z kajaka jestem bardzo zadowolony. Natomiast co do wiosła mam mieszane uczucia (Egalis z Decathlona). Na spokojnej wodzie prawie nie czuć napędu, natomiast pod wiatr i falę idzie bardzo dobrze. Będzie trzeba je spróbować obłaskawić.

http://vlep.pl/i54gd8.jpg
przez marcel
25 marca 2017, o 17:33
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: 2017-03-25 Pogoria 4

http://vlep.pl/6kh2p8.jpg

http://vlep.pl/si315g.jpg

http://vlep.pl/i03vd6.jpg

http://vlep.pl/0mnpui.jpg

http://vlep.pl/zhgrej.jpg

http://vlep.pl/gfunq7.jpg

http://vlep.pl/zyqmv4.jpg

http://vlep.pl/xm8dun.jpg
przez marcel
25 marca 2017, o 22:02
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Jak pompować i kontrolować cisnienie bez manometru? Gumo

Manometr konieczny jest :). Jedna burta solara ma mniej więcej 100 litrów pojemności (35x2,8 litra). Jak manometr pokazuje 0,15 bar czyli OK, to dwa machnięcia pompką później jest 0,2 bar. Przetestowałem ostatnio. Nabiłem na 0,1 i potem sprawdzałem co pół cyklu pompki (1,4 litra). Więc żeby przepompować
wcale dużo nie potrzeba. Najwygodniejsze jest pompowanie dna - po prostu się pompuje aż zawór popuści. Mogli jednak zrobić zawory bezpieczeństwa w każdej komorze. Koszt niewielki a komfort większy.
Mój solar po nabiciu na 0,2 trochę się ugina i widać zmarszczkę za mocowaniem pasków od siedziska (tych zaczepach co są na bocznych balonach). Oczywiście ugięcie jest tylko wtedy jak siedzę w środku. I jedyne co mogę zrobić żeby ją zmniejszyć to schudnąć :).
przez marcel
26 marca 2017, o 19:10
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Czarna Hańcza-Biebrza-Narew-Wisła w 6 tygodni początkują


Ten kajak, o którym mówimy to ten ? :
http://fankajak.pl/Kajak_Pneumatyczny_Solar_410_C_Gumotex-431.html



Z dmuchańcami, tymi lepszymi jest tak - póki nie trafisz na gwóźdź - płyniesz :) . Nie ma się co oszukiwać, gumofilc nigdy nie będzie tak wytrzymały jak sztywny kajak, ale kajak służy do pływania a nie szorowania na dnie. Film poglądowy co do wytrzymałości:

https://www.youtube.com/watch?v=f8awagmdjFw

Solary (i inneg gumotexy) są na tyle mocarne, że nawet używki można kupić niezniszczone. Ostatnio nawet na forum był Solar i Pavla za 3/4 ceny.

Dmuchańce mają też inne wady - np mało miejsca w środku, konieczność pilnowania ciśnienia, mniejszą prędkość na wiosłach ... i to chyba tyle. Choć jeśli decydowałbyś się na samodzielny spływ Solarem, na brak miejsca nie będziesz narzekać.

Mają natomiast dwie zalety :

- Mobilność, mobilność i jeszcze raz mobilność. Jedziesz autobusem/pociagiem/blabla carem. Spływasz, wsiadasz gdzie indziej wracasz do domu. Nie musisz wracać po samochód.

- Składalność. Mając namiot dwójkę, spuszczasz powietrze z kajaka i śpisz razem z nim w namiocie. Czego oczy nie widzą, złodziejowi nie żal. Większa szansa że rano będziesz miał nadal na czym płynąć. Ze składalnością wiąże się przechowywanie, jeśli ktoś nie ma garażu to często jest to po prostu jedyne rozwiązanie.
przez marcel
28 marca 2017, o 18:59
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

2017-04-29 Wisłą z Oświęcimia do Krakowa.

Zły los rzucił mnie za granicę,.... wróć. Życiowe realia nie pozwalają na spłynięcie Wisły na raz. Wedle różnorakich relacji, trza na to od dwóch tygodni, do miesiąca. Trzeba więc spłynąć po kawałku.
Ostatniego kwietnia, udało się zrobić odcinek z Oświęcimia do Krakowa. Do ostatniej chwili było nieco nerwowo, bo i Soła i Wisła jeszcze w sobotę, miały przekroczone stany alarmowe - a wtedy zakaz wstępu na wały. Na szczęście, w niedziele rano, było na Sole 30cm poniżej alarmowego, więc po wczesnej pobudce (4.30), autobus, pociąg i godzina pieszo, aby w końcu stanąć nad rzeką. [ uwaga techniczna : start spod mostu, pod drogą 44, prawy brzeg. Jest tam park i bardzo wygodne zejście do wody]
http://pics.tinypic.pl/i/00897/2m0l3blqbn5j.jpg

Wedle relacji i locji, Soła na tym odcinku jest spływalna, bez przenosek. Może przy normalnym stanie wody i tak, ale przy ostrzegawczym, jaz Dwory, mieli wszystko co do niego wpadnie. Przy mnie, w kilka minut zmielił drzewo do postaci pnia.

http://files.tinypic.pl/i/00897/12d0vy7vyvf7.jpg

Szczesliwie, po tej przenosce, dalej płynęło się już lekko i przyjemnie, żwawy nurt, brak przeszkód. Chwilę później Wisła, mikroporty po prawej, i jakaś ekipa kajakarzy nocująca na brzegu po lewej. Zaraz potem rozwidlenie. W prawo kanał, w lewo jaz. Pomny tego co działo się wcześniej, wybieram kanał. Dłuższa chwila wiosłowania po nieruchomej wodzie, i jestem pod ... nieczynną śluzą Dwory. Zamknięte na głucho, telefonów nie odbierają. Światła kierujące ruchem wyłączone.

http://images.tinypic.pl/i/00897/ntj42un9el0u.jpg

Czyli jak zwykle, nieprzewidziane okoliczności są normą. Na wysokości ostatniej dalby, wylazłem na lewy brzeg, żeby spytać o możliwość przeniesienia. Ale... i tu się pojawia opcja - starorzecze jest oddalone tylko o 50m! Zamiast przenosić przez śluzę, przeniosłem się na starorzecze. A tu już nurt normalnie bystry i płyniemy! Po godzinie, przerwa na popas, a potem dalej. Dopływam do następnej śluzy, też zamknięta. Lewy brzeg, spacer domofon, 'tak śluza zamknięta z powodu wysokiego stanu wody". Znów zaczynam przenoskę na starorzecze, choć perspektywa niefajne, bo zejście ciulate. Na szczęście pojawia się operator śluzy, i pomaga przenieść się z kajakiem na niską wodę.
Płynę dalej. Najlepszy kawałek z całej wyprawy. Rzeka niesie, wiatr nieuciążliwy, przelotne słońce. Dopływam do promu, ale prom stoi na cegłach.

http://pics.tinypic.pl/i/00897/fu6dc5hf2j9p.jpg

Z jednej strony, wygoda, bo nie trzeba szukać liny, z drugiej strony, szkoda że kolejny prom, wyłączony z eksploatacji.

Po południu dopływam do kanału Łączany. I kolejna zagwozdka. Wrota powodziowe zamknięte, obsługa poszła do domu. Trzecia tego dnia przenoska i krótki posiłek, prawdę mówiąc jestem zmęczony. Z tyłu głowy uwaga z locji eltecha 'na kanale nie ma gdzie nocować' . Czyli mam 17km płynięcia, a jest czwarta po południu. Trudno, płynę. Koło 18 docieram do 6 km kanału i znajduję bardzo dobre miejsce na nocleg. Plac przy domu regionalnym, wprawdzie nie do końca ogrodzony, a sama placówka w trakcie remontu, ale jest 'utwardzone nabrzeże', płaski trawiasty plac, i wiata ze stołem i ławą. Nie ma obsługi - wiadomo święto.

http://files.tinypic.pl/i/00897/cz94fromre3l.jpg

Kolacja i rozbijam namiot. W międzyczasie na obiekcie pojawia się banda na rowerach. Lokalne dzieciaki, korzystające z ciepła i zadaszenia, przyszły się napić piwa. Z tego powodu, na wszelki wypadek, spuszczam powietrze i kajak trafia razem ze mną do namiotu. Wpełzam do śpiwora przed dziewiątą i usypiam. Dzieciaki ganiają, pokrzykują, ale nie jest to specjalnie uciążliwe. Nie mają też głupich pomysłów więc spoko.
Temperatura w nocy spada bardzo, do tego ciągnie chłodem od rzeki. Mimo ciepłego śpiwora i bielizny termoaktywnej, koło 3.30 budzę się z chłodu. Kilka ruchów na rozgrzewkę, pasek gorzkiej czekolady i śpię dalej. Pierwsze promienie słońca i momentalnie robi się ciepło, aż za ciepło. Wstaję przed 6.00, słońce zza chmur, mgła że oko wykol. Tropik namiotu mokry z obu stron.
http://pics.tinypic.pl/i/00897/xhoynkkeyxtj.jpg

Nie ma co się rwać, zimno i mokro wszędzie. Jem śniadanie, pompuje kajak, pakuję sprzęt. O 8 wychodzi zza chmur słońce, rozwieszam na ławie ubrania do suszenia. Koniec końców ruszam dopiero o 9.00 [ uwaga techniczna : nie ma co się zrywać bladym świtem, wcześniej jak o 8 słońce nie wysuszy namiotu, można dospać].

Niemal natychmiast po wypłynięciu, zaczyna się walka. Wmordęwind i to silny. Mocno pracując na wiosłach uzyskuję 3km/h. Dopiero koło 10.30 wiatr nieco słabnie i przyśpieszam. 11.30 jestem na śluzie Dworek Szlachecki - otwarta. Ale nie mają naszykowanej wysokiej wody, więc trzeba by poświęcić koło godziny na śluzowanie. Nie chcę mi się tyle czekać. Śluzowy pomaga ( bardzo miły człowiek) i przenosimy kajak bokiem.
Potem znowu do wioseł. Jest niżej, wały są wyższe wiatr słabszy. Nieco po 12 jestem spowrotem na rzece.
Dalej idzie różnie. Jak powieje, to kajak się cofa, jak nie wieje, nurt niesie go 6km/h. Zza drzew widać wapienne skałki, to znak że jestem na Jurze.

http://images.tinypic.pl/i/00897/rs7szyp0cj38.jpg

Stopień wodny Kościuszko, już nawet nie myślę o śluzowaniu. Telefon do obsługi i obnoszę. Następna godzina - lekko łatwo i przyjemnie. Rzeka niesie, wiatr przeszkadza jakby mniej. Dopływam do Krakowa, przepływam pod wielkim mostem z wielką rura i zaczyna się jazda. Wiatr, fala i nurt. Godzina walki o każdy metr. Koniec końców chwilę po szesnastej, ląduje przy nabrzeżu pod Smokiem Wawelskim.

Tłumy ludzi. Chyba cały Kraków przyszedł nad wodę. Nie za bardzo jest miejsce żeby ułożyć się na spokojnie z kajakiem. Koniec końców zwijam go na nabrzeżu, czyszcząc przy tym szmatką do naczyń. Przy okazji prowadzę dyskusję z takim sympatycznym panem i jego małżonką. Jako zapaleni żeglarze, budują małą tratwę i planują jakiś dłuższy spływ.
Koniec końców, o 18 wsiadam w PKS do domu.
przez marcel
2 maja 2017, o 09:03
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: 2017-04-29 Wisłą z Oświęcimia do Krakowa.

Patrząc po locji i znakach 79km.
[Uwaga techniczna : dobijanie w Krakowie pod Wawelem to kicha. Mnie ratował wysoki stan wody, ale przy niskim nie polecam. Na 75,4 km LB jest ujście małej rzeczki, nurt niewielki, głębokość też, za to brzeg trawiasty, idealny do wyjścia]
przez marcel
2 maja 2017, o 20:37
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

cron