Trafił się długi weekend, żal było nie skorzystać. W środę rano, kolega podrzucił z całym majdanem do pracy. Dzięki temu, prosto po robocie mogłem iść na przystanek i ruszyć ku przygodzie.
Tramwaj którym jechałem na dworzec, wypadł z szyn zanim zdążył pokonać pierwszy przystanek a ja skasować bilet. Na szczęście udało mi się dojechać autobusem na czas. Wtedy spóźnił się pociąg. Musiał czekać na jakiś opóźniony międzynarodowy, i wyjechał 19 minut później. Dokładnie tyle czasu ile miałem na przesiadkę w Koluszkach...
https://1.bp.blogspot.com/-YwBR8sObznU/XQ-DaoZy21I/AAAAAAAABEk/otPIxfWLK-8xZmNu_1ZfV7R9WxK7CZkmwCLcBGAs/s1600/010.JPG
Koluszki przywitały mnie pochmurną pogodą i brakiem pociągu do Tomaszowa. Pogoda po kilku minutach przerodziła się w nawałnicę, a pociąg na szczęście się odnalazł - przyjechał spóźniony.
Na miejsce - pole namiotowe przy Niebieskich Źródłach w Tomaszowie Mazowieckim dotarłem koło 20.00. Opłata 10pln, czyste toalety, prysznice z ciepłą wodą. W promocji była jeszcze impreza integracyjna jednej z łódzkim firm. Wystartowali o 22 skończyli o 2 nad ranem. Dobrze że byli starzy i muzykę puszczali z moich czasów ;)
https://1.bp.blogspot.com/-b-5NIpNox-Q/XQ-DaePDHvI/AAAAAAAABF4/qSB2jrLGSH8-BBovGUx29gGLlFx-zwu0wCEwYBhgL/s1600/020.JPG
Przemocą obudziłem się o 5.30. O 7.10 - na wodzie. Taki widok w miejscu startu.
https://1.bp.blogspot.com/-5zmd6AqqZro/XQ-DasmynWI/AAAAAAAABFo/ADOrG50BhQwJ7UBSwG9UZV4Wt9P0VHywgCEwYBhgL/s1600/030.JPG
Piaszczyste brzegi.
https://1.bp.blogspot.com/-7V3IEHSxMR4/XQ-DblUxokI/AAAAAAAABFk/PhKNDrnDj7A35_ZkJlIEga1ZSow-WwCwwCEwYBhgL/s1600/040.JPG
Park krajobrazowy. Pod koniec parku na lewym brzegu dwa namioty.
- Kajakarze - pomyślał Sztyrlitz..
https://1.bp.blogspot.com/-1Q8oMR1neAo/XQ-DcF3duKI/AAAAAAAABF4/xFtLnOtoWPM-k0GNXrsNk8W4ORycb8uWQCEwYBhgL/s1600/050.JPG
Początek deszczu. Zaraz przed tym mostem trza było założyć sztormiak. W tej okolicy spotkałem też parę na kanu, która stosowała odmienną strategię. Deszcz ciepły, płyniemy w kostiumach - mniej potem do suszenia.
https://1.bp.blogspot.com/-ovRIcTdfUOw/XQ-Dcac6xjI/AAAAAAAABFs/ecEDYksr_YEhpfzUTzT4pMk4d-EQovDmACEwYBhgL/s1600/060.JPG
Kościół w Inowołdzu. Tu był stres. Dosłownie parę metrów niżej zaczyna się kamienne bystrze. Kajak utknął z takim dźwiękiem, że już czułem koniec spływu i konieczność klejenia łaty. Późniejsza wizja lokalna pokazała że nie ma nawet śladu. Chyba (głupi ma szczęście) siadłem na jedynej oponie wśród kamieni stąd taki odgłos.
https://1.bp.blogspot.com/-o1vpba0dwO0/XQ-DcjStKWI/AAAAAAAABF0/wh_wX5gNshkeHu03S_vCe_KFOTetaWuOACEwYBhgL/s1600/070.JPG
Padać przestało, za to znów dostępne sielskie widoki. Woda nie jest żółta, jest przejrzysta. Po prostu dno to czysty piasek, a głębokość niewielka.
Z głębokością wogóle był problem. Tak niski stan wody, że cała praktyka na temat układania się głębin na zakolach - brała w łeb. To czy głębiej po lewej czy po prawej stronie wyspy, albo na wypukłym czy wklęsłym brzegu - ruletka a nie ocena.
Tyle razy co na tym spływie, to jeszcze z kajaka nie wysiadałem. Co mnie zaskoczyło, pomimo dziesiątek otarć o piasek po dnie jakoś tego nie widać. To cieszy.
https://1.bp.blogspot.com/-_GmlZlfJVr4/XQ-DdN8guJI/AAAAAAAABFs/w9AU1oTM2Rsn00Sfe8xH7lmp4SWy2hpKQCEwYBhgL/s1600/080.JPG
Nocleg pierwszego dnia. 42km zrobione, bark niestety zaczął boleć. Za promem po lewej stronie, przystań i pole namiotowe za 10pln ;). Prysznic, suszenie, kolacja i spać.
https://1.bp.blogspot.com/-s7dcd6AGaYk/XQ-DdHG2yrI/AAAAAAAABFw/Wxa2lUHqL0QI7h8gDmTn2cC2-Kr2wzM7QCEwYBhgL/s1600/090.JPG
Filtrowanie wody na kolację. Ciekawostka. W ciągu dnia wypijałem: 0,7 litra wody z magnezem (tabletki z lidla), 0,5 litra izotoniku (tabsy z Decathlona), 0,7 litra samej wody, i około 1.0 litra herbaty. Trzy litry, a i tak w nocy się budziłem żeby jeszcze pociągnąć z flachy. Całą wodę brałem z rzeki - nie miałem nic zapasu. Filtr spokojnie dawał radę, większość piłem nieprzegotowaną i skutków ubocznych nie było.
https://1.bp.blogspot.com/-Do7DtqKNk7Q/XQ-Dd8f-wmI/AAAAAAAABF4/BbNtl_NnKzAh8IQMwJExe7V6ZA1CBfdvwCEwYBhgL/s1600/100.JPG
Początek drugiego dnia. Rzadki przypadek drzewa objedzonego przez latające bobry - od góry.
https://1.bp.blogspot.com/-ObTzLaYsrJY/XQ-De6nT1XI/AAAAAAAABF0/3wSJ-sALnrIKLHVr6mT7zJXKb2t5sfSOQCEwYBhgL/s1600/110.JPG
Drugi dzień prawie cały wśród pól i pastwisk. Koło 18.00 spotkałem znowu ludzi na kanu, szykowali się już do obozowania na dziko. Wogóle to mijałem się z nimi przez dwa dni wielokrotnie.
https://1.bp.blogspot.com/-1lff7huLQZE/XQ-De2c_IZI/AAAAAAAABFo/TnGUsWE1-bwBClgZINWHMLwsUqZ_fxjtACEwYBhgL/s1600/120.JPG
Na koniec drugiego dnia gwałtowna burza. Pierwszy raz jak rozbiłem sam tropik od namiotu i siedziałem pod nim przez godzinę. Dopiero jak deszcz ustąpił, to doprowadziłem obozowisko do porządku. Przy okazji, inaczej złożyłem kajak, żeby był węższy. Bo jestem gruby i nie mieśliliśmy się razem w namiocie.
https://1.bp.blogspot.com/-Of2FyKB6I94/XQ-DfICEW-I/AAAAAAAABFo/82LtxeDASlkmOf-XaibUfxBwtzaAsQUngCEwYBhgL/s1600/130.JPG
Poranek dnia trzeciego. Sielanka. Słonce, lekkie chmury. Nieziemska ilość komarów. Przed wyjazdem kupiłem środek na komary w wersji dla dzieci (mniej szkodliwy). Miał on głównie znaczenie psychologiczne, bo komary się nim nie przejmowały.
https://1.bp.blogspot.com/-0FiIPlgorNo/XQ-DftwlO7I/AAAAAAAABFs/q-JV4L0ePg8GVknmkKUZay6B7QTUhfQxQCEwYBhgL/s1600/140.JPG
Trzeci dzień, to w końcu na tyle dobra głębokość, że pływanie meandrami zdaje egzamin. Ponieważ Pilica to kombinat kajakowy, a są wakacje, w ciągu dnia minąłem ze 200-300 kajaków.
Mam problem ze słońcem. Wczoraj uciekając z rzeki przed burzą, zgubiłem emulsję do opalania. Poobkładałem się czym tylko mogłem, ale słońce i tak złapało w kilku miejscach.
https://1.bp.blogspot.com/-giYUeWFzpZs/XQ-K8CEmORI/AAAAAAAABGE/6cJq46arY1Y761QdYWcXI38fFML9IkFcwCLcBGAs/s1600/155.JPG
Wytęż wzrok i znajdź lisa na zdjęciu ;)
O 16.15 dotarłem do Warki. Sensowny pociąg był o 17.00 więc bez szans żeby się zebrać. Nocleg na polu namiotowym - 100 m za mostem kolejowym lewy brzeg. Tylko nie pomylić, bo zaraz za mostem na lewym brzegu jest miejsce gdzie kończą spływy kajakowe, ale tam kempingu nie ma.
https://1.bp.blogspot.com/-BfMDsdyKxsw/XQ-Df4ogpVI/AAAAAAAABFw/azuKPt_JiTEfg9UDdkFsAGJit1XodbJpgCEwYBhgL/s1600/150.JPG
Poszedłem znaleźć dworzec, żeby kupić bilety. Po drodze dwie główne atrakcje Warki. Powyżej zabytkowy wóz strażacki.
https://1.bp.blogspot.com/-AoGErK_pD8g/XQ-DgDcac7I/AAAAAAAABF0/UiGdQ87Wk1Ag9tr0FOgjo9UrYceC6-B-QCEwYBhgL/s1600/160.JPG
I pomnik ku czci lotników. Spawane aluminium na stalowym szkielecie. Jak dla mnie, jeden z tych pomników które mają to coś. Ciężko od niego oderwać wzrok.
Z racji tego że była sobota wieczór, kasy na dworcu były już zamknięte. Zostało mi przyjść rano. Dodatkowym mankamentem był brak taksówek w Warce. Serio. Miasto kojarzone z reklam jako oaza szczęśliwości i luzu ma wszystkiego trzy taksówki na krzyż, i dojechanie rano do dworca jest rzeczą niemożliwą.
W niedzielę rano wstałem 3.50, spakowałem klamoty i lazłem na dworzec na pociąg o 6.08 do Warszawy.
https://1.bp.blogspot.com/-LBOxZV68a5w/XQ-DgUxEnZI/AAAAAAAABF4/FQFH4BkY8lULvkyzg8RuwChVEYDcy2y5QCEwYBhgL/s1600/170.JPG
Dworzec Warszawa Zachodnia. Chyba ktoś z włodarzy nie lubi tej dzielnicy. Poprzedni raz na tym obiekcie byłem dziesięć lat temu i prawdę mówiąc nie widać żeby było dużo lepiej. To jest taki cargo-port. Dużo, masowo, nikt ważny tu nie bywa, po co inwestować.