| Biuro Turystyki Kajakowej AS-TOURS | PROZONE - wypożyczalnia kamer GoPro! | KONKURS RELACJA MIESIĄCA |

Znalezione wyniki: 401

Wróć do listy podziękowań

Re: Prosna Wieruszów - Grabów - Kalisz 21-23 sierpnia 2020

peterka napisał(a):Radosna Prosna. Taki rym mi się kojarzy. Poeta, tylko głowa nie ta [emoji38]
"jak dobrze jest wiosną podumać nad Prosną" śpiewał kabaret starszych panów...
przez miandas
28 sierpnia 2020, o 15:07
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Jeszcze jedno okno na świat - ptaszarnia w salonie

Stary, to niesamowite, co piszesz. Szacun
przez miandas
28 sierpnia 2020, o 18:52
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: BUG 2000 - Do wnętrza Polski (8-16 sierpnia 2020)

Wydaje mi się, że mój post jest zupełnie czytelny. Twoje pytanie może świadczyć o tym, że ciągnięcie tego tematu nie bardzo ma sens, bo albo nie rozumiesz, albo nie chcesz rozumieć, albo odrzucasz myśl o jasnej deklaracji, czy ktoś, kto płynie pijany w kajaku obok Ciebie, albo torpeduje wieczorne spotkania libacją, jest dla ciebie problemem. Może nie jest.
(Zwracam się do Ciebie, bo akurat Ty w ogóle zareagowałeś ale temat nie jest oczywiście adresowany bezpośrednio do Ciebie. Moje uwagi dotyczą generalnie uczestników tego spływu, ale również innych, na których ma miejsce podobna sytuacja).

Na wszelki wypadek jednak zaznaczę, że to, co napisałem nie zmierza do ataku na kogokolwiek. Znamy się, lubimy, chcemy ze sobą pływać. To jasne. Jednak nie mogę przejść obojętnie wobec problemu, o którym piszę powyżej i pisałem oraz mówiłem wielokrotnie wcześniej.

Bezpośrednim powodem napisania mojego pierwszego posta był wpis Magdy, która w sposób wyważony, spokojny i delikatny wskazała na to, co jej przeszkadza i powoduje, że wymarzony przez rok spływ jest obarczony kompletnie niepotrzebnymi, złymi emocjami, lękiem, wzburzeniem. Ponieważ doskonale wiem, że nie tylko moja siostra źle reaguje na nadmierne picie, poruszyło mnie to, że jak przychodzi co do czego, to zostaje ze swoimi uwagami sama. Nie sztuka sobie gadać na boku o takich rzeczach. Trzeba mieć tę odrobinę odwagi cywilnej, żeby przynajmniej poprzeć kumpelę, która bierze na siebie mówienie o trudnych rzeczach.

Poza tym wszystkim. Jacy z nas kumple, skoro nie potrafimy zareagować, jeśli jeden, czy drugi z nas próbuje się zabić, a my udajemy, że wrona leci? Hę?
przez miandas
29 sierpnia 2020, o 15:51
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: BUG 2000 - Do wnętrza Polski (8-16 sierpnia 2020)

Dość dobrze przemyślałem to, co napisałem Młodku. Nie uwierzysz ale nawet konsultowałem to z Magdą i z moją żoną.
Trudno. Koniec tematu.
Z całą pewnością mogę zadeklarować, że dużo ostrożniej będę decydował się na spływy w większych grupach i raczej przemyśle sposób komunikowania o własnych na forum.

Przynajmniej się odezwałem i mam czyste sumienie.
przez miandas
30 sierpnia 2020, o 08:17
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: alkohol w czasie spływów....?

Nie rozmieniajmy tego problemu na drobne, błagam.
Czy naprawdę, każdą, nawet wydawałoby się prostą sprawę musimy zadyskutować na śmierć?
przez miandas
2 września 2020, o 08:18
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Co Nam W Duszy Gra?

Nie wiem czy wśród Was są tacy którym tak jak mnie obraz przeszkadza w odbiorze muzyki.
Bez obrazu więcej słyszę i więcej czuję, nawet jeżeli w tym czasie coś robię.
Obraz podany jak na talerzu nie zostawia mi miejsca na wyobraźnię.
Może ktoś już dawno dostrzegł a nawet nazwał tę osobniczą "dysfunkcję" ?. Żadna dysfunkcja. Jeden ma tak, drugi inaczej, jednak wszystko mieści się w normie.
Ja np uwielbiam teledyski traktując je, jako osobną gałąź sztuki, czy też może popkultury.
Z kolei obserwacja koncertów daje mi wyobrażenie o emocjach towarzyszących grze muzyków. Z tym, że z koncertami na żywo mam taki problem, że nie lubię megaskali (skoro mam oglądać artystę na telebimie, to już wolę na ekranie telewizora), ponadto nie znoszę (na granicy reakcji chorobowej) dźwięków przeszkadzających mi w słuchaniu: szeptów, gadania, szelestów, chrupania, siorbania itd., więc dom również często wygrywa.

Jako rzekłem wyżej, teledyski, to co innego, słuchanie samej muzyki, to co innego.
W ogóle mam wrażenie, że muzyka z "wizją" i bez niej, daje zupełnie inne wrażenia u odbiorcy.

A audiobooki uwielbiam i słucham ich godzinami w trakcie jazdy samochodem.
przez miandas
4 września 2020, o 08:09
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Jezioro Drawsko 11-12.09.2020

Koniecznie muszę się wybrać na kajak. Na dwa dni przynajmniej
przez miandas
14 września 2020, o 17:26
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Prosna Wieruszów - Grabów - Kalisz 21-23 sierpnia 2020

Jest gdzieś opis ze zdjęciami na forum, jak to się robi z tym zaworem? Trzeba go wykręcić i dać osłonkę, czy wystarczyć zdjąć zatyczkę i tam coś podłożyć? Ja na razie go wykręciłem i wydmuchałem i działa, ale wolę dmuchać na zimne. Jest. M.in. Synkopa o tym pisał. Generalnie, jak zdejmiesz denko, trzeba tam coś wsadzić. Profilaktycznie można odpowiednio przyciętą gąbkę, taką gęstą, no budowlaną (no malarską).
przez miandas
19 września 2020, o 10:51
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Namiot + śpiwór

Możesz rozwinąć swoją myśl? Czy poza względami czysto higienicznymi ma jakieś znaczenie, że odzież służąca do spania będzie również używana w ciągu dnia? Oczywiście. Kiedy nosisz coś w czasie dnia, niezależnie od okoliczności taka odzież łapie wilgoć wyparowaną / wypoconą w czasie aktywności. Spanie w takich ciuchach w warunkach niskiej temperatury sprzyja wychłodzeniu. Może znajdę linka do zaleceń obozowania w warunkach zimowych, to wkleję.
przez miandas
20 września 2020, o 15:29
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: od Dunajca do Gdańska 06.08.2020 23 dni

Lolaszku, z pewnym niepokojem czytam o Twoich planach relacji z Wisły. Z tego, co widzę, szykujesz serial dokumentalny dla Netflixa. Niestety... Mam kłoport ze słuchaniem dłuższego kłapania dziobem na tego typu filmach, o ile ktoś nie nazywa się Krystyna Czubówna albo Richard Attenborough. Należę do poprzedniego pokolenia, jestem dzieckiem magazynów ilustrowanych i reportaży czytanych w tygodnikach. Czy mógłbyś zatem przygotować coś bardziej esencjonalnego, ewentualnie choćby krótką relację tekstową?
Bardzo proszę.
Wiem, jestem starym zgredem ale naprawdę myślę z przerażeniem o tych gigabajtach materiału, których nie będę w stanie ogarnąć.
A chciałbym się czegoś dowiedzieć o Twojej przygodzie tym bardziej, że również w najbliższym czasie wybieram się na Wisłę.
Jak np. pokonałeś zalew Włocławski? Były jakieś problemy? Wiatr? A jak tamę we Włocławku? Obnosiłeś, czy śluzowałeś?
No takie tam...
przez miandas
21 września 2020, o 12:46
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Znikająca Warta w Zawierciu

Na dawnej ulicy Nowotki, potem Szymańskiego, zaraz koło parku, mieszkała moja babcia.
Na Blanowskiej (?) jako dziecko, mieszkał ojciec.
Z kolei ja z rodzicami mieszkałem na 3 maja w bloku, gdzie na parterze kiedyś była księgarnia, a na dachu neon PKO. Z okien widziałem hutę szkła i tory.
W okolicy Marszałkowskiej byliśmy na ostatnim spacerze z ojcem.
Nadal w Zawierciu mieszka moja kuzynka z mężem. Uczy w szkole średniej biologii (ale nie pamiętam, w której).
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20200925/36b7932077632db2df3e7c93106295e7.jpg
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20200925/fee7e20cde1a80d8e71a244353757cef.jpg
przez miandas
25 września 2020, o 22:23
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: 14–21 09 2020 pomorze - Wieprza/Pokrzywna/Piaśnica

Trochę mnie przeraził obraz wieprzy w Twojej relacji ale i tak się tam wybieram.
Mam nadzieję, że kajakiem będzie łatwiej.
To ładnie, że chciało Ci się to wszystko szczegółowo opisać. Będzie można korzystać. Takie opisy są wiele warte!
Dzięki.
przez miandas
27 września 2020, o 17:49
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Kamienna 23-24.09.2020

Ładny opis zachęcający do odwiedzin rzeki. Gratuluję.
przez miandas
27 września 2020, o 21:18
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Bzura i Wisła w październiku

Wróciliśmy realizując plan przed czasem [emoji846]
przez miandas
9 października 2020, o 08:13
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Bzura i Wisła 5-8 października 2020 (Sobota --> Płock)

Po raz pierwszy usłyszałem o możliwości spływu Bzurą rok temu, kiedy Kasia i ja spotkaliśmy się z Magą i jej mężem Ignacem w Wyszogrodzie.
Od razu mi się spodobało. Czekałem tylko na jakąś okazję, by plan spłynięcia Bzury wprowadzić w życie.
Pomysł wrócił, kiedy zaplanowałem sobie tydzień kajakowy. Ponieważ jednak sama Bzura to trochę mało, postanowiłem nie kończyć spływu na Bzurze, tylko płynąć dalej – Wisłą.

Później pomysł fluktuował i koniec końców na spływ przeznaczyłem 5 dni, a do projektu dołączył sąsiad Paweł.
W sumie przepłynęliśmy 127 km. Rozpoczęliśmy w poniedziałek w miejscowości Sobota, nad Bzurą, a skończyliśmy w Płocku (nad Wisłą [emoji14] ). Było pięknie, jesiennie, dziko i natura pełną gębą. Spotkała nas burza, pogryzły komary, piasek wiślany wydłubywałem sobie z takich miejsc, że szkoda gadać...

Towarzystwo Pawła było niezastąpione, fajnie i raźnie się nam płynęło.

Jako rzekłem, rozpoczęliśmy w miejscowości Sobota, ok. 20 km w górę rzeki od Łowicza. Zwykle spływy zaczynają się właśnie od Łowicza ale to błąd.
W Sobocie (tak to się odmienia?) można rozpocząć od mostu, można też rozpocząć nieco dalej – za progiem. To dobry pomysł zważywszy, że unika się wtedy przenioski. Nie było jednak tak łatwo. Zamówiony bus z transportem kajaków i nami na pokładzie skręcił zgodnie ze strzałkami (miejsce wodowania jest oznaczone) i zjechał z asfaltu na polną drogę. Szybko okazało się jednak, że gruntówka po ostatnich deszczach zamokła i zamieniła się w prawdziwy offroad, do czego stare busy, jak się łatwo domyślić, nie są zbyt dobrze przygotowane. Tak więc, około 200 metrów przed spodziewaną metą kierowca powiedział pas – musieliśmy zrzucić z wozu kajaki i dobytek. Te 200 metrów trzeba było majdan przenieść na start. Przenioska byłaby krótsza…

W końcu, około 12 w południe, byliśmy na wodzie. Początkowo piękna aura. Pogoda zaczęła się jednak psuć, pojawiły się złowieszcze chmury, coś tam posiąpiło, a w oddali słychać było pomruki burzy. Ta dopadła nas po raz pierwszy w Łowiczu. Na szczęście byliśmy na wysokości plaży miejskiej (dogodny pływający pomost) i tam, pod wiatą przeznaczoną dla orkiestry, a więc dość przewiewną, przeczekaliśmy burzę – na szczęście główne uderzenie nas minęło. Prognoza pogody ze smartfona informowała, że mamy około 2 godzin okna pogodowego, a potem można się znów spodziewać opadów. Zdecydowaliśmy się więc kontynuować i możliwie szybko zeszliśmy na wodę. Nocleg udało nam się wypatrzeć ok. 5 km za Łowiczem – w dali, nad polem kapusty można było zobaczyć wieże kościołów. Ledwo udało nam się rozbić (na szczęście postawiłem też profilaktycznie tarpa), kiedy przed 19.00 nastąpił powrót opadów, a w końcu niezła burza poprzedzona atakiem szkwałowego wiatru. Przez około 2 godziny siedzieliśmy więc pod tarpem trzymając zrobione z wioseł maszty i pilnowaliśmy tyle co rozpalonego ogniska, żeby nie zgasło, co w ulewnym deszczu nie było prostą sprawą. No ale się udało.
Odcinek z Soboty do Łowicza jest piękny. Rzeka nie jest szeroka, a powalone drzewa urozmaicają płynięcie, bo nie są specjalnie kłopotliwe. Po drodze jedna stała przenioska – w Klewkowie (przenosimy prawą stroną), 16 km od Soboty (67 km Bzury). Zrobiliśmy około 25 km.

Kolejnego dnia plan, by przynajmniej dotrzeć do Sochaczewa. Rozpoczynamy o 10.00.
Pierwszy odcinek nudnawy – Bzura od Łowicza jest dość monotonna i uregulowana. Dzikość wraca od mostu prowadzącego do miejscowości Bednary – 52 km rzeki. I jest naprawdę pięknie. Rzeka momentami mocno meandruje, dookoła jest dużo roślinności, drzewa jesienią są po prostu zabójczo kolorowe. Na wysokości miejscowości Patoki spływalny próg (46 km rzeki) na wysokości ujścia Rawki. I… uwaga: zaraz kończy się znakowany szlak kajakowy Bzury (45 km rzeki) – dziwne.
W Sochaczewie warto zatrzymać się na wysokości ruin zamku. Stamtąd jest 5 min marszu do centrum miasta, gdzie można nabyć drogą kupna brakujące zapasy, a także zeżreć pizzę, czy coś (Krzyś66 dzięki za podpowiedź).
7-8 km dalej, na prawym brzegu, we wsi Plecewice, jest pole namiotowe, przystań kajakowa i wypożyczalnia kajaków „Motoprzystań”. Miejsce jest wygodne i po sezonie puste ale ceny za rozbicie namiotów nie są zachęcające (15 pln za namiot, kolejne 15 od łebka, 12 za prąd plus 2 złote za 3 minuty kąpieli), a my nie mieliśmy ochoty na cywilizację, więc popłynęliśmy dalej. No i sporo płynęliśmy. Fajny nocleg udało nam się znaleźć na prawym brzegu, na niedużej skarpie w okolicy Mistrzejowic.
W ogóle taka uwaga noclegowa: znalezienie dobrego miejsca na nocleg na Bzurze nie jest oczywistością. Trzeba pokombinować. Ale zauważyłem, że na wielu rzekach pojawił się problem z zarastającymi ostrą trawą i pokrzywą brzegami. Nawet tam, gdzie tego wcześniej nie było. W tym dniu 38 km.
Tego wieczoru nie padało.

Padało za to rano. I to tak wrednie, że z lewej nie padało, z prawej nie padało, a chmura była centralnie nad naszymi namiotami. I tak dobrą godzinę.
Z tego powodu, a także dlatego, że nam się nie spieszyło, wyruszyliśmy na rzekę o 11.00 :)
Po 18 km, bez istotnych przygód, dotarliśmy do Wisły.
Początkowo płynie się odnogami, raz mniejszą, raz większą, więc kompletnie nie ma się poczucia, że płyniesz Wisłą. Jeszcze pod mostem w Wyszogrodzie płynęliśmy wąską odnogą. Dopiero po kolejnym kilometrze dotarliśmy do głównego nurtu. No… robi to wrażenie. Można dostać ataku agorafobii.
Popołudnie było piękne. Słoneczne. Wkrótce dotarliśmy do pierwszych wysp i tam, na jednej z nich postanowiliśmy się zatrzymać – ok. 8 km od mostu w Wyszogrodzie.
Pamiętałem z przewodnika („Kajakiem w okolicach Warszawy”), że mają się zacząć rezerwaty, więc zerknąłem – mowa dopiero o Wyspach Białobrzeskich, ok 25 km od Wyszogrodu. Więc spoko. No i żadnej tablicy, że rezerwat. No więc jednak nie – dopiero kolejnego dnia zerknąłem do innego źródła i okazało się, że spaliśmy na początku rezerwatu Kępa Rakowska. Na szczęście: już po okresie lęgowym, ptaków zresztą żadnych nie było. No i nie zostawiliśmy po sobie śladów ale to norma. W każdym razie przestrzegam zainteresowanych – o ile chcecie pozostać w zgodzie z przepisami dotyczącymi ochrony przyrody, sprawdźcie dokładnie, gdzie chcecie nocować. Inna sprawa, że kiedy potem zagadnęliśmy kierowcę busa kajakowego (też kajakarza, o tym potem) o rezerwaty, spojrzał na nas, jak na wariatów – stwierdził, że się wszędzie można rozbijać i w ogóle co za problem.
No i było niezwykle pięknie. Zachód słońca, pustka, cisza, klucze żurawi, a w nocy wschodzący księżyc, a także dobrze widoczne Mars, Jowisz i Saturn, robiły świetną atmosferę. Spędziliśmy cudowny wieczór. A wcześniej romantyczna kąpiel w Wiśle ;) - nic mi nigdzie nie wyskoczyło na skórze, więc chyba problem ścieków z Warszawy opanowany. 28 km.

Rano odprawa, analiza pogodynki. Duży spadek temperatury, wiatr 14 km/h, zachmurzenie. Kolejnego dnia możliwe deszcze. Decydujemy, że skracamy pobyt na kajaku o jeden dzień i rezygnujemy z jeszcze jednego noclegu przed Płockiem – nie jest on w żadnym razie konieczny, bo zostało nam do przepłynięcia 35 km. Tyle, że mieliśmy się rozkoszować, lenić, obijać i w ogóle. Jednak postanawiamy już tego dnia dopłynąć do Płocka.
Połowa trasy, to przenikliwy wiatr zachodni, czyli wmordewind. Na szczęście bardzo nie przeszkadza, fali nie robi, a im bliżej Płocka, tym cieplej i pojawia się słońce. Zanim dopłyniemy do mety, mijamy Kępę Ośnicką (lewą stroną), następnie most drogowy. Widać kolejny most kolejowo-drogowy, wygląda na blisko ale to złudzenie: między jednym, a drugim jest 3 km. Na wysokości miasta nurt zamiera, pojawia się fala, a im bliżej końca, tym jest większa. To znak, że rozpoczyna się Zalew Włocławski. Za mostem, po stronie prawej jest kontrowersyjna, nowoczesna marina. Za nią, „plaża” – po sezonie zaśmiecona. Tam kończymy z dziennym wynikiem 36 km.
Po półtorej godzinie pojawia się znajoma furgonetka.
Załadowawszy auto ruszamy. Niestety, natychmiast grzęźniemy w plażowym piachu prawie po osie. Podkładanie wycieraczek i próba odkopania nie działa. Ruszamy na poszukiwanie kogoś, kto nas wyciągnie. W nieodległej marinie właścicielka toyoty Hilux z logo jakiegoś towarzystwa nurkowego odmawia pomocy w niewybredny i nieelegancki sposób. Mam nadzieję, że po moich klątwach zaliczyła sraczkę stulecia. Na szczęście lituje się nad nami jakiś żeglarz i SUVEM z czasów, kiedy tego typu samochody z dumą nosiły jeszcze miano „terenowych” wyciąga nas z piachu. I matni. Na koniec, kiedy jedziemy przez Płock, smród w kabinie uzmysławia nam, że chyba kierowca zapomniał zwolnić hamulca ręcznego. Na szczęście hamulce działają, a my nie palimy się żywcem. Wśród takich to przygód wreszcie docieramy do Plecewic.
Kierowca proponuje nam kawę, którą pijemy z wdzięcznością podziwiając Bzurę z jego kapitanówki w bazie Motoprzystani nad Bzurą. Naszym kierowcą okazuje się Pan Jan Śniegocki, stary kajakarz, maratończyk i w ogóle Mistrzunio pełną gębą. Fajny człowiek.
O 22.00 jesteśmy w domu.
I takie to przygody.

PS Zdjęcia wykonane w ciemnościach są słabej jakości i oczywiście w ogóle nie oddają tego, co się naprawdę działo (kapcie spadały z wrażenia) ale zamieszczam je jako rodzaj przypominajki dla siebie samego - jakby mi kiedyś było smutno i źle, popatrzę sobie, co fajnego mi się przytrafiło w życiu :)


zdjęcia:
https://photos.app.goo.gl/7ogf5b6DW9jkH6jBA
przez miandas
12 października 2020, o 22:15
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Bzura i Wisła 5-8 października 2020 (Sobota --> Płock)

No, no

1. Wieprza była alternatywą. Więc nie byłem ale z niej nie rezygnuję.
2. Daj znać, jak się będziesz wybierał na Rawkę. Zarówno rzeka, jak i Twoje towarzystwo może być kuszącą propozycją.
3. Co wieczór błogosławiłem Twój ścisły umysł oraz sprawne paluszki [emoji14] - Twój grill jest genialny!!!
4. Pozdrowienia przekażę
przez miandas
14 października 2020, o 18:55
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Bzura i Wisła 5-8 października 2020 (Sobota --> Płock)

Chyba że są przed Łowiczem. [emoji6]

Tak. Od mostu w Sobocie do Łowicza są dwa - na pierwszym startowaliśmy, o drugim pisałem.
Potem nic.
Przy okazji zamku: każdy pływa kajakiem inaczej jak się okazuje.
Podziwiam ludzi, którzy zatrzymują się po drodze, żeby zaliczyć różne dziwy, artefakty, historyczne budowle. Ja, kiedy wchodzę do kajaka, wyłączam świat zewnętrzny. Żyję w tym równoległym, ograniczonym do rzeki i brzegów.
Całe szczęście, że się zatrzymaliśmy w tym Sochaczewie, zobaczyłem chociaż trochę cywilizacji [emoji38]
W ogóle w bezpośrednim sąsiedztwie zamku jest wielka rozpierducha, bo jakiś futurystyczny amfiteatr robią. Nie wierzę, żeby to było przedsięwzięcie z gustem ale obym się mylił.
przez miandas
14 października 2020, o 19:15
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Strzeżcie się covida [emoji41]

Porady wujka z branży medycznejObrazek
przez miandas
24 października 2020, o 12:39
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Strzeżcie się covida [emoji41]

Chodzi prawdopodobnie o viregyt, czyli amantadynę. To znany od dawna lek ale z tymi rewelacjami dotyczącymi covida, to bym spasował.
przez miandas
6 listopada 2020, o 18:42
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

cron