| Biuro Turystyki Kajakowej AS-TOURS | PROZONE - wypożyczalnia kamer GoPro! | KONKURS RELACJA MIESIĄCA |

Znalezione wyniki: 37

Wróć do listy podziękowań

Nogat

Nogat jest najdłuższą rzeką znajdującą się w calości na Żulawach. Niemal na całej długości Nogat płynie między wysokimi wałami, na ogół odsuniętymi od rzeki. Kajakowym wędrówkom po Nogacie sprzyja gęste nabrzeżne zadrzewienie, które dostarcza wielu dogodnych miejsc do biwakowania. Dodatkowe walory spływu to zabytki Malborka oraz fragmenty pierwotnej przyrody, zachowanym pod Białą Górą i przy ujściu Zalewu. Na zwiedzenie trasy Nogatu (62 km) kajakiem potrzeba około 3-4 dni. Za ujściem Liwy Nogat osiąga szerokośc od 100 do 300 m, płynąc wzdłuż obwałowanych brzegów, miejscami zadrzewionych. Kontynuując spływ dociara się do rezerwatu przyrody Las Łęgowy nad Nogatem, a następnie do Lasu Mątowskiego. Za miejscowością Pogorzała Wieś na prawym brzegu warto poszukać miejsca na pierwszy biwak. Za śluzą pod Kraśniewem pojawiają się pierwsze zabudowania Malborka, a zaraz później wyłania się Zamek Malborski. Warto zatrzymać się u podnóży zamku i poświęcić trochę czasu na zwiedzanie. Za Malborkiem kajakarzy czeka dosyć trudna przenoska przez śluzę w Rakowcu. Brzegi na kolejnym odcinku spływu porastają olchy, wierzby i łozy. Kolejna przeszkoda to śluza w Michałowie, za nią Nogat powoli rozlewa się coraz szerzej. Na około 8 km przed zatoką Zalewu Wiślanego Nogat rozwidla się, szlak żeglowny uchodzi w lewo, a prawa odnoga to Cieplicówka.

http://www.youtube.com/watch?v=bfYGONfrxwI
przez Jacek-S
7 lipca 2013, o 23:51
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

żagiel od Optymista

Podczas Mistrzostw Instruktorów Kajakowych (we wrześniu) w ośrodku, gdzie spaliśmy, stało przy brzegu podtopione kanu.
Przez zimę nabierałem ochoty. Doprowadzić do porządku i popływać.
Ruszyłem w kwietniu. Pierwsze pływania z psem

http://img713.imageshack.us/img713/9114/khor.jpg

jako mobilnym balastem i ... zakochałem się. W tej łódce.
Wcześniej pływałem na różnych kanu, ale nie na tak dobrym. Przy pływaniu przy silnym wietrze, na jednym wiośle, trzymało kurs!
Zacząłem namawiać właścicieli do sprzedaży. Udało się.
Gdybym wiedział, co to za łódka i jaką ma wartość, to pewnie bym się tak nie targował.
Jako gratisa dostałem kompletne ożaglowanie "bo to do niczego nie pasuje" i dodatkową belkę poprzeczną.
Na stronie producenta łódki jest opis, jak to pasuje.
Dorobiłem boczne miecze.
Początkowo z za bardzo elastycznej sklejki - miecze odkształcały się pięknie i kanu pływało jak wodolot (płozy wznoszące).

http://img200.imageshack.us/img200/9310/i2mb.jpg

http://img9.imageshack.us/img9/1676/otl3.jpg

Później miecze dorobiłem ze stali nierdzewnej. Powinny być z aluminium.
Ale: pływanie pod żaglem jest stabilniejsze (ciężar mieczy na burtach stabilizuje łódkę).
I wymysliłem podporę steru. Sterem jest standardowy pagaj.
http://img27.imageshack.us/img27/7070/b5yq.jpg

http://img32.imageshack.us/img32/6333/nzqj.jpg

Dodatkowo, mój okręt ma oryginalnie stępkę, kil, abo jak by to inaczej nazwać.
Centralnie, pod dnem od dziobu do rufy zainstalowany jest (prawdopodobnie to wynika z konstrukcji) profil ceowy.
Stabilizuje łódkę na kursie. A przeszkadza na krętych rzekach.
Profil ma po swojej długości szereg otworów, co powoduje, że podczas pływania jest napełniony wodą.
To dodatkowy balast, łódka się mniej giba, jest mniej czuła na porywy wiatru i przechyły.

Próby pływania pod żaglem robiłem na Wdzydzach.

Podczas żeglowania dzieci nakręciły filmy z tych akcji.
http://www.youtube.com/watch?v=EbbU9c7Tisk&feature=youtu.be
http://youtu.be/EbbU9c7Tisk
Link do filmu wysłałem do producenta w Szwecji.
Do tej pory miał tylko zdjęcia stojącej przy brzegu łódki z obwisłym żaglem.
I dodatkowymi pływakami.
Teraz film ze mną reklamuje możliwości ich kanu.
przez cano(n)ick
16 listopada 2013, o 16:19
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: żagiel od Optymista

Pod parasolem bez pływaków da się.

http://img547.imageshack.us/img547/8332/curc.jpg

http://img62.imageshack.us/img62/8200/iab3.jpg

;)

Widziałem na fotach Twój parasol.
Takiego napędu można tylko używać przy pływaniu z wiatrem (baksztag, fordewind, drugi baksztag).
Przy takich wiatrach siły boczne od żagla są nikłe, nie chylą łódki.

Co innego, że cała Twoja konstrukcja sporo waży. Jeżeli, w jakikolwiek sposób miniesz środkiem ciężkości pole podstawy, to się wywalisz.
To łatwe, przy wysoko położonym środku ciężkości, tak jak to jest u Ciebie.
Dlatego: pływaki zwiększają pole podstawy kanu.
I trudno ją minąć.
przez cano(n)ick
17 listopada 2013, o 00:03
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Wzdłuż polskiego wybrzeża

Czytając wątek o planach na nowy rok, zauważyłem, że kilka osób wybiera się też na Bałtyk ;).
To poniżej kilka relacji, jak zwykle w moim przypadku pod żaglami, ale informacje przydatne dla każdego.
ps. relacje nie są najnowsze, więc nie odpowiadam za informacje na temat przepisów etc.

Opisy rejsów znalezione w internecie edytowano 04.01.14 g.22:00

1. Najpierw niedużą laminatową żaglówką
http://www.port21.pl/wp-content/uploads/2005/10/mer-2-4.jpg
CZĘŚĆ 1
CZĘŚĆ 2
CZĘŚĆ 3

2. Tu inny rejs, na bardzo ciekawym sklejkowym PROA
http://www.port21.pl/wp-content/uploads/2006/08/proa-3-1-grzybowo.jpg
CZĘŚĆ 1
CZĘŚĆ 2
CZĘŚĆ 3
CZĘŚĆ 4
CZĘŚĆ 5
CZĘŚĆ 6
CZĘŚĆ 8

Jak znacie jakieś inne ciekawe relacje z takich plażowych rejsów, to wrzucajcie tu linki. :)
przez Artur
4 stycznia 2014, o 10:21
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Nie masz wystarczających uprawnień, aby przeglądać ten dział.
przez ManaT
4 stycznia 2014, o 19:07
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Spływ Drzewiczką

Trudność i uciążliwość Drzewiczki urasta do rangi mitu, więc może dwa słowa.
Start w Drzewicy na starym torze slalomowym (jeżeli woda pozwoli). Odcinek do zamku prosty, ale dwa kamieniste progi po drodze. Ewentualnie do obniesienia lub spłynięcia w PE. W okolicach zamku bywa płytko, trzeba dobrze szukać głównego nurtu - w listopadzie może ze dwa razy szurnąłem delikatnie o dno, dlatego chciałbym upolować podobny poziom wody. Szklarze i pneumatycy mogą ten odcinek pokonać zachowując ostrożność i licząc się z przenoskami. Mogą też zacząć przy zamku albo jeszcze dalej - na początku lasu. Wg mnie trasa jest do pokonania dla wszystkich, ale rozumiem, że Maga czy Czołg będą inaczej patrzeć na pierwszą rysę w nowym kajaku niż ja na tysiąc pierwszą w starym. Potem do Odrzywołu będzie parę bystrz, chyba dwa progi do obniesienia (raczej dla wszystkich) i zwałki. Ile zwałek? Wg mnie mało, ja zapamiętałem, że mniej niż jedna na kilometr. Może źle zapamiętałem, może teraz bobry zrobiły tam jedną wielką tamę, a może miejscowi wyzbierali wszystko na opał.
Drugi odcinek. Z Odrzywołu płynąłem przy wysokim stanie wody, zwałek było chyba więcej, nurt był miejscami szybki, były też kładki. Chyba jeden próg do obniesienia. Płycizn specjalnie nie pamiętam, ale jak pisałem wody było dużo. Teraz wolałbym trafić niższy poziom wody, rzeka będzie mniej dynamiczna, ale może wynurzą się kamienie. Na koniec rzeka spływa w przepastną czeluść, w którą spadają wszystkie kajaki i kanu, a z której nikt dotąd nie wrócił.
Dla jednych Drzewiczka to trudna rzeka, na którą nie powinno się wpuszczać ludzi, dla innych będzie łatwa i nudna. Na pewno nie jest to trasa "wsiąść-wysiąść", ale znajdziecie zdjęcia i relacje ludzi, którzy pływali tam z dziećmi lub pierwszy raz.
Dla mnie to rzeka dobra na zimę, kiedy oczekujemy mniejszych emocji, w maju już nudnawa. Dlatego, jeżeli nie dam rady namówić żony, to sam poważnie się zastanowię i jeżeli popłynę, to dla towarzystwa, a nie dla rzeki. Tym bardziej, że połowie maja jestem umówiony na górną Drzewiczkę (nie znam odcinka, więc nie proponuję). Cały czas trzeba mieć na uwadze, że pływam polietylenem i patrzę na rzeki przez pryzmat takiego sprzętu. Pewnie spłyniemy i będzie fajnie, ale nie dam nikomu gwarancji, że wróci bez kabiny i nie uszkodzi kajaka. Sobie też nie. Cóż mogę dodać.
przez Prus
16 kwietnia 2014, o 09:48
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

W sercu Gór Świętokrzyskich

Po środowym kajaku, wczorajszym rowerze – dzisiaj w piątek przyszedł czas na pieszą wycieczkę – wycieczkę do serca Gór Świętokrzyskich.
Na początku w planach było wejście na Łysicę – najwyższy szczyt „masywu” ale ponieważ odcinek na 612m szybko minął i jest to niecałe 3km ze Świętej Katarzyny, postanowiliśmy przedłużyć marsz do Kakonina oraz powrót z ponownym zdobyciem świętokrzyskiego serca.
http://images65.fotosik.pl/1098/155e671b78507eb5med.png

W ten sposób pokonaliśmy łącznie ponad 17km w 4 godziny.

Jadąc autem od strony Bodzentyna pięknie widać cel naszej podróży.
http://images64.fotosik.pl/1097/092d1cac4ab2c135med.jpg

Parkujemy auto pod Klasztorem i wchodzimy na szlak.
http://images61.fotosik.pl/1095/91954db902f173a3med.jpg

Pogoda jest niepewna, a my w plecaku oprócz napojów, w razie czego mamy sztormiaki – jak się później okaże, niepotrzebnie się asekurowaliśmy, deszczu nie było.
http://images65.fotosik.pl/1098/ac342299cd919adbmed.jpg

Bilet wstępu do Świętokrzyskiego Parku Narodowego dla dwóch osób kosztuje 13zł.
Kasa znajduje się zaraz za poniższą bramą.
http://images61.fotosik.pl/1095/e623456dd634a5b7med.jpg

Tuż za nią po lewej stronie miejsce zbrodni hitlerowskich z okresu II Wojny Światowej, po prawej obelisk:
http://images65.fotosik.pl/1098/06703bdcec71842amed.jpg

Zaraz na wprost kapliczka oraz źródełko.
http://images62.fotosik.pl/1098/002202a90c5e68cdmed.jpg

Ostatni raz byłem w tym miejscu jakieś 7lat temu, i na początku traktu nie było takich udogodnień jak pomosty w, z reguły, wilgotnych miejscach.
http://images63.fotosik.pl/1095/041448ae41863ebfmed.jpg

Pniemy się w górę, dookoła puszcza i piękny zielony, naturalny misz masz z aktorami pierwszoplanowymi w postaci drzew.
http://images65.fotosik.pl/1098/11be892ca7cb5911med.jpg

Zwierząt żadnych nie widzieliśmy, ale dziki są tu z całą pewnością…
http://images64.fotosik.pl/1097/981ca9d9ef6e12bbmed.jpg

Dzisiejsza pogoda sprzyjała pieszym wycieczką i podchodzeniu do góry – nie wiadomo kiedy i jesteśmy już przy gołoborzu.
http://images65.fotosik.pl/1098/212405b22b288096med.jpg

Gołoborze – przekładając na prosty język, to sterty kamieni, które powstały w wyniku mrozu przez pęknięcia dużych fragmentów skał…oczywiście miliony lat temu – nie uświadczysz tu piachu ani żwiru.

Podchodzimy jeszcze kilka metrów i widzimy zjawisko w pełnej okazałości…
http://images63.fotosik.pl/1095/221c822918a58388med.jpg

Patrzę, patrzę i oczyma wyobraźni widzę przed sobą białą przestrzeń, pokrytą śniegiem, między drzewami wytyczona trasa narciarska z trzema wariantami zjazdu…
…północny stok – idealnie by pasowało…

Między drzewami można dostrzec rozległą panoramę.
http://images63.fotosik.pl/1095/62bdcce15d2a0b01med.jpg

Dokładamy kolejnych kilkanaście metrów w pionie i osiągamy cel – Łysicę i wysokość 612m npm.
http://images64.fotosik.pl/1097/3e605e21f515e767med.jpg

Jak widać, wierzchołek zwieńczony jest okazałym krzyżem, na którym widnieje taki oto napis:
http://images62.fotosik.pl/1098/482368cc30e23f9bmed.jpg

Z tego miejsca dokładnie widać jak zarasta zielenią gołoborze, również stąd, jako, tako można coś zaobserwować na wprost pomiędzy drzewami.
http://images65.fotosik.pl/1098/cd79932fc258f6cemed.jpg

Robimy sobie razem, z moją Drugą Połówką przerwę, podczas której decydujemy się na zejście drugą stroną grani do Kakonina.
Ta strona, w porównaniu do tej od Świętej Katarzyny jest łagodna i doskonale nadawała by się na podjazd i zjazd rowerem – w głowie od razu rysuje się taki plan…

Po drodze spotykamy tutejszego uśmiechniętego, bardzoooo starego Enta…
http://images65.fotosik.pl/1098/a657578b5107e467med.jpg

Patrzę na GPS i Endomondo – mamy niezłą średnią marszu – ponad 6,50km/h.

Napotykamy ciekawy „schodek”.
http://images64.fotosik.pl/1097/2bd6a564787ea0e0med.jpg

Na przewróconym pniu cała masa hub.
http://images63.fotosik.pl/1095/2732a60965e92b83med.jpg

Marsz tutaj, to czysta przyjemność – teren łagodny a turystów, w tej części, jak na lekarstwo.
Docieramy do miejsca, kolejnej, krótkiej przerwy z drewnianą, klimatyczną kapliczką.
http://images64.fotosik.pl/1097/96864ecef77a99fbmed.jpg

Nie uwierzycie, kto się w niej schował…?
Święty Mikołaj!
Tak, w ciepłych porach roku siedzi sobie spokojnie w Górach Świętokrzyskich i odpoczywa – to z miejscem jego pobytu w Laponii – ściema.
http://images64.fotosik.pl/1097/66234767f0d43520med.jpg

Od tego miejsca szlak wyraźnie prowadzi w dół i zejście jest bardziej strome.
Napotykamy na swojej drodze strumyk z krystalicznie czystą wodą.
http://images62.fotosik.pl/1098/54c04d79ec9386a0med.jpg

Po wyżłobionym korycie widać, że w czasach dużego opadu atmosferycznego potrafi się on przerodzić w całkiem silny potok.

Mija jakieś piętnaście minut i docieramy do wyjścia z Świętokrzyskiego Parku Narodowego w Kakoninie.
http://images62.fotosik.pl/1098/4eded9017758388bmed.jpg

Tuż za nią drewniana osada, a w niej:
http://images64.fotosik.pl/1097/237b8cc657efbd25med.jpg

…i nawet byśmy tu zjedli, ale klimat tego miejsca psuje włączony na cały regulator Dr Alban…o nie, takiej muzyki i hałasu, to nie lubimy!
Schodzimy parę metrów niżej do tutejszej atrakcji:
http://images61.fotosik.pl/1096/12bebd4a391af18dmed.jpg

Chata piękna, ale niestety zamknięta.
http://images65.fotosik.pl/1098/0c6e58181d6b374cmed.jpg

Zerkamy przez okienko, co w środku i stwierdzamy, że prawie jak u naszych babci...
http://images65.fotosik.pl/1098/9cb1d864e338615emed.jpg

Podziwiamy architekturę osady. Mimo, że budynki są nowe – zrobione są z dużym smakiem.
Za stodołą jest kawałek łąki, gdzie spokojnie, przy dłuższej podróży można rozstawić namiot i przenocować.

Wracamy na szlak i powrotną trasę pokonujemy ekspresowo.
Mijamy szczyt Łysicy i schodzimy w dół, ostatnim fragmentem trasy.
Kolejna nowość, której wcześniej tutaj nie widziałem, to poręcze na najstromszej części szlaku.
http://images61.fotosik.pl/1096/5955b7af512e42f6med.jpg

Myjemy ręce przy źródełku…
http://images65.fotosik.pl/1098/1a650193c337dfffmed.jpg

…i kończymy Świętokrzyską przygodę w sercu tutejszych Gór.
http://images65.fotosik.pl/1098/6abb7b821f35104fmed.jpg

Z pewnością tu wrócimy – pozostaje nam do zrobienia, również bardzo dawno nie odwiedzana przez nas, Łysa Góra i Święty Krzyż.

pozdrawiam
marboru
przez marboru
20 czerwca 2014, o 22:44
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

2014-06-22 Czarna z Sielpi Wielkiej do Kołońca Małego

Czarna znów udowodniła, że jest najładniejszą rzeką w okolicy. Czysto, zielono, dziko i bezludnie. Przepłynęliśmy ponad 19km. Płynęliśmy we dwóch – Marek i ja. Moi znajomi nie mogli płynąć, a ogłoszenie na forum obyło się bez żadnego odzewu. Może nie spodziewałem się przybywających tłumnie tabunów pół-nagich, rozentuzjamowanych kajakarek, ale nie przyjechał nawet jeden ubrany pół-kajakarz. No cóż, nieobecni niech żałują i zazdroszczą, bo jest czego.
Wiem, wiem, fajnie byłoby wkleić zdjęcia... ale jeżeli komuś się nie chce kliknąć na link do albumu, to mnie się nie chce zmniejszać i wklejać.
https://picasaweb.google.com/118013363861239332615/20140622CzarnaZSielpiWielkiejDoKoOncaMaEgo02
https://lh5.googleusercontent.com/-MdJ1dfDmb0Y/U6cWJTcnA_I/AAAAAAAAMj4/jYusLaLt1s0/w1164-h873-no/DSCF3721.JPG
przez Prus
22 czerwca 2014, o 22:18
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Biała Łada - Łada - Tanew. 06-2014

Piątek do pracy....
Sobota do pracy....
Nie było wyjścia w niedzielę wypad na kajaki. Szukałem czegoś ciekawego i trochę trudnego na początek i trochę relaksu na koniec. Idealna trasa wydała mi się trasa Sól - Harasiuki. Dodatkową atrakcją byłoby "zaliczenie" trzech rzek: Białej Łady, Łady i Tanwi. O Czarnej Ładzie nie wspominam bo tylko na chwile zatrzymaliśmy się u styku dwóch Ład. Założenia sprawdziły się prawie całkowicie. Relaksik zakłóciły tylko dwie przelotne ulewy... :-) Swoją drogą Łada powinna się nazywać Mostowa... Na 20 km minęliśmy 20 mostów mostków i kładek najprzeróżniejszej konstrukcji. W kategorii konstruktor roku wygrał ktoś kto zrobił mostek z palet do przewożenia towaru.. :-D Łady posiadają urok Tanwi dodając do niej kilka trudnych fragmentów. Co tam będę dalej pisał... Myślę że fotki wyjaśnią więcej...


https://fbcdn-sphotos-e-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xaf1/t1.0-9/10440207_10202946923172198_5327548716515989456_n.jpg
Mostek w Soli. Tu zaczynaliśmy.


https://fbcdn-sphotos-a-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xfp1/t1.0-9/10393848_10202946941692661_7995380104566298039_n.jpg
I na początku nie było łatwo...

https://scontent-a-cdg.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/t1.0-9/10414923_10202946951092896_6189969275245934263_n.jpg
Sporo zwalonych przez bobry drzew.

http://www.mojalbum.com.pl/Foto-SZDN34EE.jpg
O obiecna malowniczość....

https://fbcdn-sphotos-c-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xfp1/t1.0-9/10462910_10202946948852840_4548524814975131816_n.jpg
I jeszcze więcej malowniczości...

http://www.mojalbum.com.pl/Foto-3ZYWESD4.jpg
Rzeka jest płytka więc dzieci miały radochę. :-)

http://www.mojalbum.com.pl/Foto-HR8VDAKR.jpg
Piasczyste skarpy.

http://www.mojalbum.com.pl/Foto-BQLITVYB.jpg
I wspomniane mostki.

https://fbcdn-sphotos-e-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xfa1/t1.0-9/10462605_10202946946532782_5548892714890384990_n.jpg
Tu mostek z palet.

https://fbcdn-sphotos-h-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpa1/t1.0-9/10351471_10202946945132747_7630965620319702803_n.jpg
I następny bardzo ciekawy...

https://fbcdn-sphotos-f-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpa1/t1.0-9/10502222_10202946952812939_4753113927474710064_n.jpg
trochę deszczu w tak zwanym międzyczasie... :-D

http://www.mojalbum.com.pl/Foto-TW7MATW4.jpg
I niebo się do nas uśmiechnęło....

https://scontent-b-cdg.xx.fbcdn.net/hphotos-xpf1/t1.0-9/p417x417/10345768_10202946953372953_6648852566017654148_n.jpg
Relaks na Tanwi...

https://scontent-a-cdg.xx.fbcdn.net/hphotos-xpa1/t1.0-9/10456004_10202946941212649_1816415544537525769_n.jpg
Na koniec poszliśmy po bandzie i obiad w porządnej restauracji. W dresach, sandałach ale było OK.

https://fbcdn-sphotos-g-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xfp1/t1.0-9/10464034_10202946942492681_8560178499845740254_n.jpg
A i tylko jedna kabina była... :-D

Jeśli ktoś się zastanawia to naprawdę warto....

P.S. Jeśli przypadkiem, może czyta to kajakarz, Pan Jacek z Warszawy który całkiem przypadkowo do nas dołączył to pozdrawiamy...
przez skored
23 czerwca 2014, o 13:13
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Wolica-Sandomierz 19-22.07.2014.(Czarna Nida-Nida-Wisła)

Ahoj,
W moją podróż wyruszyłem w sobotę 19 lipca, dwa dni po tym jak otrzymałem certyfikat osobiście podpisany przez Aleksandra Dobę.Tak,tak byłem jednym ze sponsorów strategicznych Olka podczas jego wyprawy kajakiem przez Atlantyk :D Mój spływ miał wymiar bardziej lokalny, ale jak dla mnie to też była duża frajda i przygoda.Jak pisałem wyruszyłem w sobotę o 5:32 pociągiem ze Starachowic Wsch.do miejscowości Wolica pod Kielcami. 002.PKP Starachowice Wschodnie.gif

Tam przy elektrowni wodnej i starym młynie na rzece Czarnej Nidzie rozpakowałem cały mój majdan.Ok. 9:00 byłem na wodzie. 004.Elektrownia Wodna w Wolicy.gif

Jeszcze dobrze się nie oswoiłem z myślą że płynę w dal a już zostałem zaskoczony przez silny nurt na którym podobno było wiele wywrotek.Szczęśliwie udało mi się to miejsce spłynąć bez szwanku.Potem aż do mostu na trasie E7 w Tokarni płynęło się spokojnie, i mogłem podziwiać piękno tej rzeki. 010.Czarna Nida.gif
Pod owym mostem jest dosyć duże i trudne bystrze.Ponieważ płynąłem sam postanowiłem je obnieść
Za mostem rozbijał się już jakiś komercyjny spływ także długo tam nie zabawiłem 008.Za Mostem.gif
Dalej przy rzece znajduje się Muzeum Wsi Kieleckiej.Jednak nie było ono moim celem także je mijam i płynę dalej.Po jakichś dwóch godzinach spokojnego wiosłowania dopływam do miejsca gdzie Czarna Nida łączy się z Białą Nidą.Odtąd rzeka się nieco poszerza, i płynie dalej do Wisły już jako NIDA.
Po kilku metrach na plaży przed kolejnym mostem na trasie E7 widzę w wodzie gromadkę dzieci i dorosłych.Zaczepiają mnie serdecznym AHOJ :) Rozglądam się i widzę że mają sporo kajaków na brzegu.Pomyślałem że może nie będę płynął sam :?: Podpływam do brzegu i zagaduję skąd i dokąd płyną, a Oni patrzą na mnie i nic nie odpowiadają :shock: :shock: :shock: Spoglądam na auta, a tam same czeskie numery.Dogadaliśmy się dopiero jakoś trochę po Angielsku.Niestety Czesi już właśnie zakończyli tutaj swoje pływanie i wracają do domu.Zegnam ich powiedzeniem AHOJ VODACY i ruszam dalej.
Mijam wcześniej wspomniany most,następnie kolejny tyle że kolejowy i dopływam do miejscowości Sobków.Tam ukazują się moim oczom ruiny zamku rycerskiego i gondole przy brzegu.
017.Zamek Rycerski w Sobkowie.gif
Dalej rzeka płynie leniwie pośród łąk i pól.Po prawej stronie mijam ruiny XVI wiecznego zamku. 019.Ruiny Zamku XVI w..gif
Po południu dopływam do elektrowni wodnej w Rębowie,ładnie oznakowanej z brzegu (zresztą na Nidzie wszystkie bystrza,elektrownie,pola namiotowe itp. są bardzo ładnie oznakowane).Przenoszę klamoty przez zaporę i robię przerwę na popas. 024.Elektrownia Wodna w Rębowie.gif
Dalej mijam most w Mokrsku i dopływam do progu wodnego w Motkowicach.Podobno jest spływalny, ale po oględzinach z brzegu rezygnuję z tego pomysłu. 025.Próg Wodny w Motkowicach.gif
Postanawiam w tym miejscu rozbić swój obóz.Zjadam obiado-kolację,robię kąpiel w rzece i zmęczony kładę się spać.Zanim się ściemniło dolatują do mnie jakieś krzyki i wrzaski.Na wpół przytomny wychodzę z namiotu i widzę jak kilka rodzin (dorośli+dzieci+psy) próbują obnieść wspomniany próg.Płyną czterema ogromnymi łodziami i kajakiem.Żeby szybciej nastała cisza pomagam im w przenosce,żegnamy się i Oni płyną dalej.Nareszcie mogę odpocząć.Tego dnia przepłynąłem ok.32 km. 026.Nocleg za Progiem.gif

W niedzielę pobódka o 6:30.Śniadanko,mała toaleta w rzece tzn. kąpiel i pakuję manatki do kajaka. Mimo porannej pory słońce sobie nie żałuje i daje mi nieźle popalić.Mijam most drogowy w Motkowicach,następnie kolejowy LHS,oraz jeszcze jeden kolei wąskotorowej.Następnie mijam obóz ekipy którą spotkałem wczoraj wieczorem.Około 9:00 jestem przed głazowiskiem oraz progiem wodnym, które od trzech tygodni spędzały mi sen z powiek.Mianowicie podczas spływu i akcji ratunkowej utonęły tam dwie osoby.Pomny tego, oraz świadomy że jestem sam nawet nie myślę o spływaniu tego miejsca.Pokornie dobijam do brzegu i rozpoczynam mozolną ok. 250 m przenoskę. 034.Głazowisko.gif 035.Niebezpieczny Próg Wodny.gif

Mijam most w Sobowicach oraz przepływam próg wodny w Kwaskowie.Spokojnie :D przy takim stanie wody jest on niemal niezauważalny.Słońce nie odpuszcza nawet na chwilę.Rzeka płynie powolnie pośród pól i łąk. 015.Dolina Nidy.gif

O godzinie 11:00 Witają mnie dzwony w Pińczowie.Żartuję :D dzwony owszem i biły ale nie dla mnie tylko na mszę dla wiernych z miejscowej parafi :D :D :D Przy Aeroklubie Pińczowskim robię krótką przerwę. 039.Aeroklub Pińczowski.gif

Po krótkim postoju płynę dalej.Piękna pogoda,rzeka spokojna,po prostu pełen relaks.Przepływam pod niskimi linami do przewozu łodzią w miejscowości Kowala,następnie mijam festyn w miejscowości Krzyżanowice i dopływam do Chroberzy. Tam dobijam do przystani kajakowej znajdującej się przy polu namiotowym.Wyskakuję do sklepu aby uzupełnić zapas wody,papierosów oraz łyknąć jakiegoś energizera. 049.Przystań w Chroberzy.gif
Po drodze postanawiam że na następny spływ nie zabiorę mojej ulubionej (SUPER WYPASIONEJ) czapki, gdyż za mostem w Nieprowicach na mój widok mały chłopiec łowiący ryby z ojcem rzucił mi taki oto tekst: "Czy Pan jest POLICJA WODOWA ?" :oops: :oops: :D Około 18:00 dopływam do Wiślicy i tam rozbijam się na noc.Do rzeki na rowerach podjeżdża no... powiedzmy że dojrzałe małżeństwo.Zagadują skąd płynę i dokąd zmierzam.Grzecznie odpowiadam natomiast pytanie "że się Panu tak chce ?" pozostawiam bez komentarza.Chwilę później podjeżdża także na rowerach kolejna para.Miła pogawędka i pytam czy w niedzielę o tej porze zjem może coś ciepłego w tej miejscowości.Po krótkiej naradzie Ci państwo zostają aby przypilnować moich gratów, ja zaś biorę od nich rower i jadę w "miasto" na łowy czegoś do zjedzenia.W zamian za uprzejmość przywożę im po zimniuteńkim Harnasiu :D Żegnamy się i idę spać.W między czasie forumowi koledzy mianowicie PRUS i GB53 (ŚÓFW) :||: próbują namierzyć mi innych forumowiczów - ELTECHÓW gdyż miałem cichą nadzieję że jakoś się spotkamy jutro na Wiśle. Tego dnia przepłynąłem ok.54 km.W nocy błyska się i grzmi, ale szczęśliwie gdzieś to przechodzi.

W poniedziałek pobudka o 7:00 i stały rytuał.Śniadanie,toaleta,załadunek i w drogę. Pogoda trochę się zmienia.Słońce i owszem pali ale pojawia się dosyć dokuczliwy wiatr.Jednak niczym nie zrażony zasuwam dalej.Przed południem melduję się w Nowym Korczynie pod mostem.Robię krótki postój i dalej w drogę.Przede mną już niedaleko do Królowej (WISŁY).Podziwiam ostatnie kilometry pięknej świętokrzyskiej rzeki w tym ruiny synagogi za Nowym Korczynem. 062.Dawna Synagoga w Nowym Korczynie.gif

Około 13:00 melduję się na Wiśle i od razu przy ujściu spotykam miłą rodzinkę która płynie na jakiejś łodzi z silnikiem, kupionej chyba od Straży Pożarnej w Grudziądzu (przynajmniej takie były na owej jednostce napisy). Chwilę rozmawiamy i płyniemy dalej razem.Długo jednak nie wytrzymałem ich tempa i po pewnym czasie znikają gdzieś za horyzontem. Po jakichś dwóch godzinach spotykam "kapitana" tej jednostki na postoju za mostem w Szczucinie.Jego załoga poszła w miasto na zakupy a on pilnuje dobytku.Rozmawiamy, ja zapalam fajkę pokoju, on zaś uzupełnia mój zapas wody mineralnej i odpływam.Po kilku kilometrach wyprzedzają mnie ponownie.Szukam noclegu i znajduję skarpę, mało dostępną ale "własną". Tego dnia pokonałem ok.53 km. 072.Zachód Słońca na Wiśle.gif

We wtorek pobudka o 6:30 i do wypłynięcia stały rytuał.Po odbiciu od brzegu za jakieś 300 m za zakrętem rzeki spotykam ponownie biwakującą "znajomą" rodzinę. Dostaję info od GB53 o pogodzie i już wiem że łatwo dzisiaj nie będzie.Wiatr ma być dosyć spory i na moje nieszczęście pólnocno-wschodni.Prognoza się sprawdza.Zanim dopłynąłem do Połańca już Wisła była rozhuśtana. 077.Elektrownia Połaniec.gif

Za Połańcem nadal zdrowo wieje a ja i moja "łupina" co raz przyjmujemy fale na siebie.Robi się nie ciekawie.Z takiego płynięcia przyjemność mam coraz mniejszą, ale nie poddaje się.dopływam do promu w Baranowie Sandomierskim 079.Prom w Baranowie Sandomierskim.gif

Następny przystanek to prom w Tarnobrzegu. 082.Prom w Tarnobrzegu.gif
Tam jeszcze raz patrzę na Wisłę i zastanawiam się czy płynąć dalej przy takiej aurze ?? Do Sandomierza mam przysłowiowy "rzut beretem".Dzwonię do kumpla czy jak bym dopłynął to po mnie przyjedzie bo już dzisiaj żadnego połączenia nie mam.Odpowiedź jest pozytywna,więc się zwijam i płynę. Przed samym celem wiatr trochę ustaje i ok. 18:00 jestem już w porcie w Sandomierzu. Suszę graty i czekam na transport. Mimo tych niedogodnych warunków atmosferycznych tego dnia pokonałem 64 km. Cały spływ był fantastyczną przygodą. Każda z trzech rzek inna,każda piękna. Przekonałem się że na wodzie ludzie także są jacyś tacy milsi,każdy się przywita,chętnie w razie co pomoże.Na Nidzie nie spotkałem wielu wędkarzy, lecz co dziwne nawet oni potrafili do mnie zagadać ludzkim głosem. 084.Widok na Sandomierz.gif

Szkoda tylko że nie spotkałem ELTECHÓW ale cóż może następnym razem.
Na koniec podziękowania dla PRUSA i GB53 za pomoc :||: :||: :||:

Pozdrawiam FW i do zobaczenia na szlaku.
przez Pointer
23 lipca 2014, o 15:06
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Wolica-Sandomierz 19-22.07.2014.(Czarna Nida-Nida-Wisła)


Jedno mnie zastanawia a nawet przeraża :shock:
Czy na wózku a żółtym worku jest tylko pływadło, czy może jeszcze 1000 innych rzeczy? ;)

Radziu w tym worze oprócz pływadła było pięć 1,5 litrowych butelek wody, wiosło, kamizelka asekuracyjna (moja jak widać na fotkach do małych nie należy, ale jakoś tak się do niej przyzwyczaiłem i jest mi w niej wygodnie),fartuch, siedzenie do kajaka i mój patent usztywniający PVC które podtrzymuje górny pokład :D :D :D 003.Jak To Spakować.gif
przez Pointer
24 lipca 2014, o 08:19
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Wartą warto czyli Poznań-Oborniki

Z uwagi, że po raz pierwszy od wielu lat z powodu ograniczeń czasowych nie pojechałem na Woodstock to postanowiłem, że w sobotę rano, czyli dziś, jeśli nie będzie padać wybiorę się do Poznania na Wartę. Rano szybki przegląd pogody, koło południa miało się wypogodzić, więc w samochód i do Obornik, skąd o 8.10 lub 20 telepakiem do Poznania. W przedziale rowerowym byłem sam, więc dosiadł się do mnie słusznej wagi konduktor ;) i pół godziny na rozmowach o pracy, dzieciach itp zleciało błyskawicznie.
Wypakowałem się na dworcu głównym, podszedłem do kiosku aby kupic bilet na tramwaj, a tu w portfelu hmm 200zł i parę groszaków. Pani zrobiła tylko :shock:
więc stwierdziłem, że te 3 przystanki przejdę się dla zdrowotności. Jak postanowiłem tak zrobiłem.
Po jakichś 20-30 minutach stanąłem nad rzeką na przeciwko szumnie brzmiącej nazwy Przystań Posnania, której betonowe zejście do wody przypomina czasy Gierka. Po mojej stronie chociaż kawałek drewnianego pomostu w wodzie z którego można po ludzku wsiąść do kajaka.
https://lh5.googleusercontent.com/-YvBz3qE_5-s/U9040sOh0GI/AAAAAAAAAkY/43JDJuHAZEM/w957-h538-no/WP_20140802_001.jpg
W tle most Bolesława Chrobrego, a za nim nowy most św. Rocha.
Po skonsumowaniu śniadania, uszykowaniu sprzętu i zwodowaniu ruszyłem w drogę.
https://lh6.googleusercontent.com/-hgGPyo_x8KE/U9044Wa2fCI/AAAAAAAAAkg/uacImUS6UHk/w958-h538-no/WP_20140802_004.jpg
Stare łączy się nowym.
https://lh6.googleusercontent.com/-cKtp16XclZ0/U905M_o80ZI/AAAAAAAAAkw/QjxSEr4JDrA/w958-h538-no/WP_20140802_005.jpg
Pewnie jakiś nowy biurowiec lub apartamentowiec powstaje - oczywiście pewnie tyłem do wody.
https://lh6.googleusercontent.com/-paWnEM0s18M/U905LSOlp7I/AAAAAAAAAko/G92A7_2Qbu0/w957-h538-no/WP_20140802_006.jpg
No i oczywiście po prawej Ostrów Tumski z katedrą, przed nim z rusztowaniem kościół NMP z resztkami palatium Mieszka I
https://lh3.googleusercontent.com/-f66avW-1G2k/U905WMJXYNI/AAAAAAAAAk8/z2KR6TbCNZM/w957-h538-no/WP_20140802_008.jpg
Miasto zostało za mną.
https://lh5.googleusercontent.com/-w_QOj7KhOG4/U905Ways7vI/AAAAAAAAAlA/g1YA-ePtXJ0/w957-h538-no/WP_20140802_009.jpg
Ostatni most na rogatkach - kolejowy w Koziegłowach, więc zaczynają się widoki natury.
przez Mat
2 sierpnia 2014, o 21:55
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Wartą warto czyli Poznań-Oborniki

https://lh6.googleusercontent.com/-g841tOuMPGs/U905gaa5X3I/AAAAAAAAAlM/dlvj94J0XAM/w957-h538-no/WP_20140802_010.jpg
Płynę dalej podziwiając łono natury i prawie czyste wypogodzone niebo. Tutaj dodam, że mijając miasto otworzyłem sobie puszeczkę z paliwkiem :mrgreen: dla kurażu rzecz jasna i jako że się rozpogodziło, a co za tym idzie wzrosła gwałtownie temperatura powietrza prawie do skwaru trunek plus pierwsze 10 km zrobiło swoje. Nadszedł kryzys ;) Zdrzemnąłem się na środku rzeki z wiosłem w ręce 8-) :mrgreen:
Tego jeszcze nie przeżyłem ale musi być ten pierwszy raz. Oko otworzyłem po małej chwili i zorientowałem się, że mnie nieźle zmuliło.
W każdym bądź razie przepłynąłem w ten sposób jakieś 500-700m z nurtem rzeki, a dodam że sam nurt miał prędkość 2,6-3,4 km/h.
Ale jako, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło poczułem się jak nowo narodzony a kryzys minął jak ręką odjął.
Wziąłem sie więc ochoczo do pracy i popłynąłem dalej rozkoszując się okolicą i pierwszy raz widzianą na żywo parką pięknych i potężnych orłów przednich.
Nieco dalej na prawym brzegu około metrowej długości zaskroniec pomału ześlizgnął się piasku w chaszcze przy wodzie.
Zdjęć niestety nie udało się zrobić bo nawet nie pomyślałem o tym zachwycając się widokami.
https://lh3.googleusercontent.com/-Ty3eq-XflRA/U905gpVHMiI/AAAAAAAAAlQ/niC9_W1ZwFI/w957-h538-no/WP_20140802_011.jpg
Dopłynąłem do budowanej Mariny w Czerwonaku.
https://lh4.googleusercontent.com/-EihxpBzqJ5g/U905iH4I5eI/AAAAAAAAAlY/u3eIEIAnQ0g/w957-h538-no/WP_20140802_015.jpg
gdzie zacumowałem obok nieco większej jednostki i zszedłem na ląd się rozprostować oraz zajrzeć do tojtoja, gdzie z zaskoczeniem znalazłem całą rolkę papieru :shock: :||: Chyba naród nieco kulturalnieje.
Coś tam zjadłem przy stoliku i ruszyłem dalej.
https://lh5.googleusercontent.com/-prVys5hOjMU/U905mxaIHUI/AAAAAAAAAlg/_Z2FNfRfWg4/w957-h538-no/WP_20140802_017.jpg
aby dopłynąć do starych elewatorów zbożowych w Bolechowie. Pierwotnie zbudowano na brzegu w 1955 roku, a w latach 70-tych rozbudowano i powstał port przeładunkowy dla barek rzecznych. Niestety w raz z przemianami porty i żegluga umarła....
przez Mat
2 sierpnia 2014, o 22:20
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Wartą warto czyli Poznań-Oborniki

https://lh6.googleusercontent.com/-hDtWH5iMEos/U905yBOM_VI/AAAAAAAAAls/ao_MNZ__Fog/w957-h538-no/WP_20140802_019.jpg
Po drodze mijałem także takie różnego rodzaju/wyglądu cuda leżące na małych ostrogach, które pojawiły się kawałek za Poznaniem.
Dodam, że ostrogi w tym rejonie są w miarę małe i z tego względu całe, za Obornikami natomiast rosną po troszku aż do samego Gorzowa. Niestety jest to kolejna rzecz, która od czasu przemian zaczęła niszczeć. Gdzieniegdzie miejscowi włodarze tudzież RZGW naprawiają pojedyncze sztuki w rejonie miejscowości.
https://lh5.googleusercontent.com/-HhLqsCboo48/U905y32wXzI/AAAAAAAAAlw/nqpdVbU6WMo/w957-h538-no/WP_20140802_020.jpg
Od czasu do czasu wpadały w odwiedziny koleżanki ;)
https://lh4.googleusercontent.com/-8KKe228x4HE/U905_5Dhg5I/AAAAAAAAAl4/FY3W5s1Oakg/w957-h538-no/WP_20140802_021.jpg
Most pomiędzy Biedruskiem (poligon wojskowy), a Bolechowem, gdzie powstają Solarisy - autobusy miejskie.
Jeśli się przyjrzeć to tuż za mostem widać podpory po starym moście.
https://lh5.googleusercontent.com/-N3Oic5wyUPA/U906G8EOLUI/AAAAAAAAAmE/WYOpiF8HnpM/w957-h538-no/WP_20140802_024.jpg
Przestrzeń.....
https://lh6.googleusercontent.com/-b4iI8ZxOgmo/U906HqiEc5I/AAAAAAAAAmM/BYNGuC0AqSc/w957-h538-no/WP_20140802_025.jpg
Sympatyczna i zielona przystań w Mściszewie - przedmieścia Murowanej Gośliny. Tuż za przystanią duży plac zabaw dla dzieciaków.
https://lh4.googleusercontent.com/-AT2J_d3Dgmg/U906g1Zxu2I/AAAAAAAAAmg/7FdoydZtV4c/w957-h538-no/WP_20140802_032.jpg
Kilka kilometrów dalej po obu stronach rzeki rozpoczyna się teren poligonu wojskowego, który ciągnie się prawie do samych Obornik.
Zniknęli pojedynczy wędkarze, a na brzegach mało co tknięte ręką ludzką, poza ostrogami rzecz jasna :)
Płynąć sobie niespiesznie dostrzegłem na wodzie, przy prawym brzegu, małą nieregularność, coś jakby duży nartnik ale nie pasowało mi to, gdyż poruszało się zbyt wężykowato. Po zatrzymaniu się i przyjrzeniu okazało się, iż to mały około 12-15cm długości zaskroniec :zzz: przepływa w poprzek Warty. Obserwowałem go aż osiągnięcia jego mety czyli drugiego brzegu. I ze zdziwieniem muszę stwierdzić, że z nurtem radził sobie lepiej niż ja z kajakiem aby go obserwować. Na całej szerokości rzeki stracił może z 10m....
https://lh5.googleusercontent.com/-25ltbmIIlKQ/U906mBtD_iI/AAAAAAAAAmo/rRNU3LzJaXg/w957-h538-no/WP_20140802_033.jpg
Po przepłynięciu poligonu i jeszcze ciut ujrzałem most oraz jakieś zabudowania, a także usłyszałem dochodzący z prawej strony ryk silników - to znak, że mijam tor motocrossowy położony na wylocie Obornik.
https://lh3.googleusercontent.com/-R0oASy6sW64/U906nO8fN5I/AAAAAAAAAmw/BYfSGWHl5pw/w957-h538-no/WP_20140802_035.jpg
A oto i miasto 3 mostów czyli moja meta.
Przycumowałem na zarośniętej prawej ostrodze tuż za filarem i wyszedłem na ląd. Po wypatrzeniu najkrótszej drogi do góry, ruszyłem w krótkich spodenkach i sandałach przez chaszcze,oset i pokrzywy w kierunku przyb lokowego boiska oddalonego od brzegu o jakieś 50m zieleni wszelakiej, lecz niestety nie ozdobnej.
Uleczony mocą pokrzyw dotarłem na boisko, gdzie rozłożyłem sprzęt na trawie na słoneczku i podreptałem po auto stojące jakieś 200m dalej przy stacji kolejowej.
W ten sposób moja przygoda dobiegła końca.
Pokonałem jakieś 37 km w czasie 5 godzin i 10 minut w momentami niezłym upale. Wg endomondo spaliłem jakieś 2300kcal.Kapelusz co prawda miałem ale jak tylko słońce wychynęło zza sporadycznej chmurki to pot się lał strumieniem :|
Ponadto po dotarciu do domu okazało się, że pomimo uzupełniania płynów w trakcie płynięcia, gdzieś w przestrzeń wyparowało 5kg obywatela :D
Dodać z małym niesmakiem muszę, że co mijałem miasto bądź inną osadę ludzką to pojawiał się smród, czasem większy, czasem mniejszy. Przejrzystość też pozostawia wiele do życzenia - po prostu sama zawiesina. Wiosną i jesienią jednak Warta jest przyjemniejsza dla nosa i oka, choć widoki zgoła inne.
Co ciekawe poza Poznaniem, gdzie trenowało kilka osad w dwójkach i czwórkach nie spotkałem nikogo płynącego.
przez Mat
2 sierpnia 2014, o 23:03
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Narew - Łomża -> Warszawa (Seawave Gumotex)

Witam.

Kilkudniowe zwiedzanie Kurpiów i Mazowsza Narwią na dmuchańcu Seawave.
Tu są zdjęcia: https://plus.google.com/photos/110805402559668199949/albums/6043046218504715857
A tu statystyki trasy:
1. Łomża - Nowogród: http://connect.garmin.com/activity/554717721
2. Nowogród - Ostrołęka: http://connect.garmin.com/activity/554717723
3. Ostrołęka - Dzbądz (Różan): http://connect.garmin.com/activity/554717724
4. Dzbądz - Pułtusk: http://connect.garmin.com/activity/554717727
5. Pułtusk - Warszawa: http://connect.garmin.com/activity/554717719

Pozdrawiam,
Adam
przez Adam
3 sierpnia 2014, o 08:40
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Czołg - Sandomierz - Warszawa - Wisłą z ElTechami

Dołączenie do spływających Wisłą ElTechów było planowane od dłuższego czasu, ale nie w takim wymiarze. Na początku miałem ich odwiedzić na ujściu Pilicy i tyle, później miałem spłynąć od ujścia do G. Kalwarii. Później zmieniało się tylko miejsce rozpoczęcia....z Latkowa, z Dęblina, z Puław, wreszcie stanęło na Sandomierzu.

1 dzień spływu.
Wszystko przygotowane i czekam tylko na telefon od chłopaków kiedy mam się stawić w Sandomierzu. Padło na 26lipca i umówiliśmy się na godz. 12:00 na przystani. Ja stawiłem się punktualnie, ale jakież to oczy zrobiłem kiedy zamykając samochód na parkingu zerknąłem na wodę i widzę znajomą, zieloną kanadyjkę. Chłopcy wyliczyli czas pierwszorzędnie. Załoga kanady ruszyła w miasto na zwiedzanie oraz uzupełnienie zapasów, a ja miałem czas, aby zapełnić Carolinę bagażem. Czekając na chłopaków zerkałem sobie na Wisełkę i pojawiające się fale które były wytwarzane przez statki wycieczkowe. No ładnie,..... byle by się wstrzelić w start kiedy te cholery sobie w diabła popłyną. Tak też się udało zrobić i start był spokojny. Ustaliliśmy że płyniemy ile się da, ale tak by udało się posiedzieć jeszcze przy ognisku. Spokojnie uciekały nam kilometry przy tak pięknej pogodzie. Trzymałem się dość blisko kanady ze względu na dość sporą nieufność do Wisły. Minęliśmy Zawichost, most w Annopolu i odwracamy się za siebie a goniąca nas chmura nie wróży nic innego jak niezły opad deszczu.... . Kierujemy się na dość dużą wyspę i ustalamy że jeśli będzie w porządku to na niej rozbijamy obóz. Okazała się fantastycznym miejscem. Dużo opału i miejsce na namioty. Kiedy dopływamy już zaczyna kropić, więc cumujemy i chowamy się pod plandeką. Burza poszła bokiem, więc tylko delikatnie nas pomoczyło. Zanim rozbiliśmy namioty podłoże było już suche. Na kolację klucha gotowana w kociołku i gulasz. Ognisko i nocne Polaków rozmowy.
DSC01793 (Kopiowanie).JPG
2 dzień spływu
Na śniadanko jaja na twardo i pieczone kiełbaski. Dzień zapowiada się piękny. Dziś mamy w założeniu dopłynąć do Kazimierza Dolnego, do porciku. Chłopcy chcą zrobić pranie, ładowanie sprzętu elektronicznego i skorzystać z dóbr cywilizacji. Płynęło się bardzo dobrze. Wisła była spokojna i pozwalała mi na relaks. Postanawiamy zatrzymać się na wyspie przed Janowcem przy kajakarzach z którymi Leszek zamienia kilka słów. Piciu, siusiu i ruszamy dalej. Za wyspą dostajemy w mordę wind i już do samego Kazimierza nici z mojego lajtowego płynięcia. Wisła faluje, ale to jeszcze nic. Czuję się w kajaku pewnie więc nie jest źle. Przed samym Kazimierzem dochodzą jeszcze fale wywołane przez statki turystyczne, motorówki i skutery. Jest niedziela więc kupa tego sprzętu na wodzie. Ze sto metrów przed wejściem do portu zrobił się taki pierdzielnik z falami że nie było wiadomo jak się do nich ustawić. Jedne napływały od statków, drugie odbijały się od brzegu.......a kamizeleczka sobie leży pod sznurkami na kokpicie......Ja durny....Gorąco było? To teraz będzie mokro na siedzeniu bo nie jest pewne czy się nie zleję. Zerkam na kanadę, a jej dziób cały wychodzi na powierzchnię. No to chłopaków też nieźle buja! Wreszcie udaje się wejść w kanał portowy. Błoga, płaska tafla wody. Załatwiamy formalności, rozbijamy obóz i wyruszamy na miasto. Krótki spacer i przygotowanie ogniska. Na kolację fryty z kociołka i pieczona kiełbaska. Z opałem było krucho, ale udało się zjeść jak należy. Nocne Polaków rozmowy.
DSC01825 (Kopiowanie).JPG
3 dzień spływu
Budzi mnie okropne skrzeczenie ptaszorów. Okropne! Już miałem wyjść z namiotu, ale jakoś przetrzymałem i się uciszyło. Przysnąłem. Budzi mnie dźwięk jakiegoś długiego, przeraźliwego dzwonka. Przysnąłem. Budzi mnie przepędzanie przez Bosmana wędkarza, który się uparł łowić z pomostu. Pierdzielę - wstaję bo tu spać się nie da! Zatęskniłem za wczorajszą wysepką.
Taka sytuacja, że znikła kiełbasa którą zostawiliśmy na stole w opakowaniu firmowym pod przykryciem czymś cięższym. Debatujemy nad tym z Leszkiem. Wstaje Wojtek i mówi że łaził o 3-ciej w nocy. Jest więc podejrzanym kiełbaso-skrytożercą! Dziś śniadanie na kanapeczkach. Wojtuś stwierdza że nie jest głodny.Co jest? Wojtek nie jest głodny? Utwierdził nas w przekonaniu że najadł się kiełbasy po nocy i tak oto co jakiś czas nazywaliśmy go kiełbasianym skrytożercą.
Wypłynęliśmy dość późno bo około 12-tej i spokojnie minęliśmy Puławy. W Dęblinie przy pomoście Ochotniczego WOPR-U zatrzymujemy się na uzupełnienie zapasów i miłą pogawędkę z gospodarzem. Pogodę mamy super więc mimo późnego startu możemy sobie spływać do późniejszej godziny. Zatrzymujemy się na pięknej wyspie. Piasek, dużo opału, no cudo! Rozbijamy obóz i zasiadamy do przyrządzenia kolacji. Dziś słynna Techowa zupa cebulowa. Jesteśmy w miejscu z którego dość dobrze widać kominy elektrowni Kozienice. Fajnie wyglądają nocą mrugając do nas oświetleniem ostrzegawczym. Ustalamy wczesną pobudkę. O ile pamiętam na godz. 7-mą. Nocne Polaków rozmowy.
DSC01844 (Kopiowanie).JPG
4 dzień spływu.
Pierwszy wstaje Leszek, później ja, a Wojtek wstać nie chce. Znów łaził po nocy. Stwierdzamy że szukał kociołka z cebulową, ale ElTech tak go zabezpieczył, że nie zdołał pokonać zabezpieczeń. Wstrząs kopułą namiotu przynosi efekt i w komplecie jesteśmy na nogach. Śniadanie - wczorajsza zupa cebulowa która jest jeszcze lepsza. I w drogę. Mieliśmy nocować na wysokości Mniszewa, żebym mógł przepłynąć do G. Kalwarii z chłopakami jeszcze jeden dzień, ale z racji młodej godziny płyniemy dalej i mamy się spotkać z Wanienkami na wysokości Czerska. W Mniszewie robimy przerwę na papu i krótką kąpiel. Po dopłynięciu do Czerska okazuje się że warunki noclegowe są paskudne. Właściwie ich nie ma. Ustalamy że popłynę kawałek pod prąd za główkę i zobaczę czy tam się da przenocować, a chłopaki później przeprowadzą na lince kanadę przez główkę na linie. Co dostałem po d.... pstrągując to moje.....W każdym razie udało się. Niestety Lechu stwierdza to co wyżej o warunkach do spania i postanawiamy płynąć do G. Kalwarii. Posmutniałem bo przecież wylatuje mi dzień pływania. Rozważam kolację z chłopakami i powrót do domu. Jednak do G. Kalwarii mamy jakieś 13 km. więc jest jeszcze czas na przemyślenia. Wpadam na szatański pomysł dopłynięcia do Warszawy. Telefonicznie załatwiam kwestię logistyki i ....płynę do Wawki. Zatrzymujemy się przy główce w Górze, ale i tam ludzi full, plaża mała, więc mówię do Lecha czy nie pogadać z Wanienką i nie przenocować w Porcie w którym biesiadowaliśmy po naszej wiślanej kabince. Będzie przynajmniej bezpiecznie. Wszystko udało się zorganizować i przepłynęliśmy jeszcze kawałek do portu. Tu mamy prąd i wodę. Rozkładamy namioty bo się ściemnia, a na kolację mamy piersi kurczaka zawinięte w boczku smażone oczywiście w kociołku. Odwiedziły nas Wanienki więc nocne Polaków rozmowy przeciągnęły się do późnej niż zwykle pory.
DSC01854 (Kopiowanie).JPG
5 dzień spływu
Na śniadanko dżemik i paszteciki. Ogarniamy miejscówkę i na wodę. Płyniemy na podbój Warszawy. Pogoda piękna. Nie spieszymy się, bo chłopaki i tak nocują w Wawce. Mijamy Gassy w których odbywał się Flis Festiwal, dostajemy pokaz akrobacji od lotnika w małym samolocie, który pozdrawia nas zapalając i gasząc światła. Przed Warszawą miejscami rzeka jest niespokojna, ale radzę sobie z tymi trudnościami. Techy zostały z tyłu ponieważ przystanęli na jednej z wysp robiąc sobie zdjęcia. Ociągam się czekając na nich i dopływamy do Miedzeszyna. Widok na prawym brzegu mnie powala, zniesmacza i wykorzystujemy go z Leszkiem na straszenie Wojtka (oczywiście żartem), aby słuchał ojca i wiosłował bo zostawimy go na tej plaży przywiązanego do drzewa. Widok dwóch Panów uprawiających sex na samym brzegu rzeki, gdzie pływają rodziny z małymi dziećmi jest po prostu nie na miejscu.
Spokojnie dopływamy do WKW gdzie rozpakowuję kajak i za chwilę mam transport do domu. Kiedy pakuję kajak na dach zaczyna padać. Niebo płacze że mój spływ się skończył.........Pamiątkowa fotka .....
koniec.jpg
Więcej zdjęć tu:

https://plus.google.com/u/0/photos/102060327148015288306/albums/6042136074131656065
przez Czołg
7 sierpnia 2014, o 07:14
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Wisła 2014 - Eltechy spływają do Gdańska

Nie, no teraz tylko pozazdrościć najlepszego momentu wyprawy. Ciężko wypracowane kilometry, zmęczenie...wszystko nagle zostaje zrekompensowane na rzecz osiągnięcia upragnionego celu. Congrats Eltechy.
przez Strzała
8 sierpnia 2014, o 11:24
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Z kajakiem w bagażniku po Czeskich rzekach i jeziorach.

Dwutygodniowy wypad z żoną do Czech zaczynaliśmy kiedy w naszym słowiańskim kraju działy się rzeczy wielki . Max i Strzała byli na ukończeniu w wielkim
stylu spływu Wisłą a rodzinny duet Leszek i Wojtek właśnie się sposobili do napoczęcia Wisły a że relacja powstaje na początku sierpnia to już wiem że obie
wyprawy się powiodły . Serdeczne gratulację dla obu ekip .
Jako że nie startowałem tym razem z domu to do kempu w Czechach miałem mniej niż 400 stówki co pozwoliło na niezmęczenie podróżą.
Zatrzymaliśmy się na kempingu w miejscowości Mala Scala w bezpośrednim sąsiedztwie rzeki Izery , gdzie spędziliśmy parę dni. Odcinek który spływaliśmy
a w zasadzie płynęliśmy na liścia dwukrotnie mierzył raptem około dziesięciu kilometrów. Pierwsze co chciałem zaliczyć w tym regionie to Pekelny Jicen .
Zdjęcia jak i sam materiał video obfitują niestety w znaczna pikselozę bo niestety żeby efekt był lepszy potrzebny by był dobry jasny obiektyw.

kemp - niestety te czarne auto na pierwszym planie nie moje :]
http://zmniejszacz.pl/zdjecie/158/725599_P1000015.JPG

Nad samą rzeką Izerą przechodzi most kolejowy a tory kolejowe prowadzą przez górski tunel.
http://zmniejszacz.pl/zdjecie/158/725600_P1000032.JPG

http://zmniejszacz.pl/zdjecie/158/725597_P1000035.JPG

A to już Pekelny Jicen.
http://zmniejszacz.pl/zdjecie/158/725598_P1000079.JPG

http://zmniejszacz.pl/zdjecie/158/725595_P1000075.JPG


https://www.youtube.com/watch?v=MXb-6udG0IE&index=2&list=UUxJawDw66Hw-eCVOzskMl0Q
przez Ted
8 sierpnia 2014, o 12:26
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

JAK NIE PŁYWAĆ JACHTEM

DRAMAT W 2 AKTACH :|
akt pierwszy.
Dwa tygodnie temu miałem przyjemność pływać conradem (balastowym)po Jezioraku. Załogę stanowiło: 2 ok 70 letnich, ach dziarskich dziadków (jeden sternik morski, jeden żeglujący szczypior), Najmądrzejsza (żeglujący szczypior) moja skromna osoba (sternik jachtowy, ratownik wopr).
Wiaterek leciutki 1-2*B na maszcie mały grot i genua na rolfoku. Byliśmy przy kanale do Zalewa, kiedy nad centralnym Jeziorakiem zaczęły gromadzić się chmury, było widać deszcz i silne szkwały. Działo się to jednak w oddali, kierunek wiatru nie był kolizyjny z naszym szuwarowym pływaniem. Spokojnie bujając się po zatoczce podziwialiśmy piękno przyrody i ww. burzę. Decyzja - wracamy, na wszelki wypadek, wyjdziemy na wodę, gdy się uspokoi (do kei oddalonej ok 100m). W pewnym momencie wiatr w naszej zatoczce ucichł, pojawił się szkwał (coraz silniejszy) wiejący w naszym kierunku. Zwrot na wiatr, Zdążyłem odknagować fał grota, Janek zrolował genuę do połowy, dmuchnęło, przechyliło i znaleźliśmy się w wodzie. :oops:
Szkwał wiejący w bok od strony burzy (właściwe zamieszanie szło przez środek jeziora), trwało na tyle długo, że maszt został wepchnięty w muł, nie zdążyłem założyć na top koła/kapoka.
koniec aktu pierwszego.
akt drugi:
gdy wiatr i deszcz ustały z brzegu podpłynęły 2 płaskodenki (w tym jedna na małym silniczku) i kajak. Załoga była cała i zdrowa , więc zabrali na brzeg, to co udało się wyjąć z kabiny. Niestety małym motorkiem płaskodenki nie był w stanie szarpnąć na tyle, by wyrwać maszt z mułu. Nasze akrobacje na kilu też nic nie dały. Uwaga do braci wodniackiej - kilka motorówek przepływających obok nawet nie podpłynęło żeby zobaczyć czy komuś nie trzeba pomocy... Mimo dawanych sygnałów !!! A szkoda, bo pewnie gdyby od razu pociągnąć jacht, cała akcja trwałaby ok 15/30 minut, zamiast 4 godzin.
Z brzegu zadzwonili pod numer alarmowy i dyskusjom z operatorem z Olsztyna nie było końca (to wiem z relacji). W końcu przypłynęła motorówka wopru z Zalewa, i przyjechało PSP z Iławy z wanną. We dwie łodzie próbowali wyszarpać nas z mułu, a żeby było ciekawiej, kadłub zaczął osiadać coraz głębiej w toni wodnej (jak się później okazało jakiś barani łeb nawiercił otwornicom komory wypornościowe :!: :!: :!: ). Do pomocy podpłynął człowiek na dużym jachcie motorowym i w 3 motorówy udało się doholować nas do brzegu, gdzie dopiero postawiliśmy jacht (wcześniejsze próby nie udały się - całkowicie stracił stateczność - mimo kila :!: :!: :!: ), przy pomocy Chłopaków z OSP Dobrzyki, i wylaliśmy wodę ze środka, na tyle, że dało się doholować jacht do naszej kei - podziękowanie dla Rysia i jego płaskodenki z motorkiem...

koniec aktu drugiego
epilog
Na szczęście nic nikomu się nie stało (nie licząc kilku siniaków) i strat materialnych (moje okulary p/słoneczne, telefony Doroty, Janka i Michała - samsung solid - rządzi! - dalej mam i dzwoni :D , skrzynki bosmańskiej z narzędziami i aparatu kodak c123 - wodoodporny, więc może jeszcze działa w mule...)
kilka uwag sternika:
:!: nie lekceważ burzy, nawet jeśli idzie daleko i bokiem i nic nie wskazuje na to, żeby kierunek wiatru miał się zmienić
:!: przed wyjściem w rejs uświadom załogę, na wypadek sytuacji awaryjnej - nawet jeśli jest doświadczona, rejs krótki, szuwarowy, a jacht jest malutki... :!:
:!: sprawdź kapoki przed wypłynięciem - z naszych posiadanych pięciu - 3 zatonęły... :shock:
:!: w kabinie miej zawsze porządek - elektronika w szczelnych pojemnikach (super są spożywcze z uszczelką zamykane na klamry...) - tak jakbyś miał się wywrócić
:!: do rzeczy cennych, a tonących - dodaj pływak (są gotowe paski wypornościowe, albo budżetowo można wyciąć z makaronów basenowych)
:!: mały nóż warto mieć przy kostce / na szyi, w kieszeni jeśli jesteś w spodenkach
:!: jacht kilowy, niekoniecznie musi wrócić do pionu po przechyle 90* :shock:
:!: jeśli kupiłeś jacht sprawdź, czy komory wypornościowe są szczelne i wystarczające, i czy jakiś BARAN nie porobił w nich dziurek... :shock:

* ZDJĘCIA OD MOMENTU WYWROTKI ROBIŁA SYMPATYCZNA PANI, JEDNAK DO DZISIAJ, MIMO PROŚBY NIE PRZESŁAŁA DO MNIE. JEŚLI OTRZYMAM, WKLEJĘ.
* TAK - BYLIŚMY TRZEŹWI, NARKOTYKÓW NIE BIERZEMY.
przez glynu
8 sierpnia 2014, o 12:44
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

cron