te mana....
od zlotu mineło ponad miesiąc i ....nie doczekaliśmy się niczego...ani słowa od tych co tam byli....
Z nieoficjalnych żródeł wiemy że działo się.Przerwie ktoś to milczenie??? oslonino2.jpg
A...a Y...k
Pisze głównie na fb w grupie Toliwagowie i w Morskie Regaty Plażowe, tam jest znacznie więcej "dokumentacji" i tam stopniowo dodaję swoje zdjęcia.
Rajdu kilkudniowego nie zrobiliśmy, a zamiast tego, z bazy w Osłonio lataliśmy w te i we wte. W moim przypadku jak na obrazku.
Marcin za dobrze nam tę bazę zorganizował ;)
Przyjechałem w sobote w nocy, już spóźniony wobec pozostałych, bo mimo wolnego piątku zbyt wiele czasu zabrało mi doprowadzenie Puch Pjoa do ostatecznego stanu.
Z tego powodu (już w niedzielę) okazało się, że maszt mam za krótki o pół metra,bawiłem się z dotrymowaniem łódki dwa deni, przerywając na rozmowy (mnóstwo), konsultacje i popływanie gościnnie.
Nareszcie mogłem opływac Pjoa Laguna w pojedynkę i posłuszeństwo tej łódki oraz tolerancja dla błędów przeszły moje oczekiwania.
Bardzo byłem ciekaw jak w takim razie wyjdzie porównanie z nowym Puch Pjoa.
Potem powiało wypasione 4B więc przelecieliśmy w duecie Lili'Ukalani (Reto ze mną) i Pjoa Laguna (Paweł z Michałem) do Kuźnicy.
Po drodze zrobiło się całkiem solidne 5B ze stromą zatokową falą aż mimo perfekcyjnego prowadzenia przez Reto, Lili wbiła się pare razy w wodę i musieliśmy poczekać aż kokpity trochę sięopróżnią. Jazda przednia choć mokra.
W Kuźnic zarefowaliśmy na droge powrotną, bo ostro to już było i zapragnęliśmy trochę spokoju. 5 lat temy bym się nie odważył.
Na refach Lili stopniowo wychodziła do przodu i wkrótce Pjoa Laguna z Pawłem zaczęła znikać za rufą. Jak już odeszliśmy od chłopaków, to Paweł z Michałem otworzyli schowek centralny i zczęła się seria kłopotów: wiatr zerwał im klapę, więc zrobili eleganckie podejście i ją podnieśli, ale w zamieszaniu na koniec manewru przegapili backwind, maszt się powalił tak nieszczęsliwie, że się zgiął.
Po wyprostowaniu i zabezpieczeniu pagajami pojechali dalej, ale z kolei wiatr im obrócił na ostro i przy zarefowanym żaglu przesadzili z siłą w szocie więc maszt zgiał się ponownie, ponad wzmocnienem ale już beznadziejnie.
Ze środka zatoki pagajowali wesoło pod 4-5B, jakiś czas.
To wszystko trwało na tyle długo, że w bazie zaczeły się niepokoje. Poszliśmy na klif w Osłonino wypatrywać łódki, która przecierz szła "zaraz za nami", patrzymy- a tu tylko trudne do identyfikacji punkciki i żadnych kleszczy kraba nie widac!!
Wzięliśmy z Matim drugą Pjoa Laguna a Reto (chyba z Marcinem) Lili'Uokalani i pojechaliśmy skanowac Zatokę.
Paweł z Michałem daleko bez żagla na wiatr nie doszli :( choć nastroje mieli jeszcze dobre bo ciepło im było (bardzo) i ląd jakby troszkę bliżej.
Przyjęli jednak zaproponowany hol i jedna Pjoa Laguna pociągnęła drugą Pjoa Laguna, nawet idąc trochę na wiatr, bo w międzyczasie ciągle wiatr zachodził na ostrzej, więc ostatecznie ściągneliśmy ich do Rewy.
Następnego dnia Paweł organizował nowy maszt dla pierwszej Laguny, więc przyszedł czas na flotyllowe wyjscie (Lili, druga Laguna i Puch) na Mewią Rewę. Lajtowo i z intensywnym wykorzystaniem pokładu słonecznego.
Kolejnego dnia w tym samym składzie, z postojem na Rewie i ogladniem ORP Kujawiaka przeszliśmy na obiadek do Jastarni i z powrotem. Lajtowo i też z intensywnym wykorzystaniem pokładu słonecznego.
Juz w piątek było ciekawe odprowadzenie obu Lagun (na jednej Paweł na drugiej Reto) do WTS Deski w Chałupach 4, w asyście Miruna Pjoa (Wojtka Wenkera z Grzeskiem i Marcinem na pokładzie i ze mną solo na Puch Pjoa. O tyle ciekawe, że zaczynaliśmy w 1B, a pod Chałupami było zdecydowane 4B na wiatr z końcówką wymagającą manewrowania w tłumie kajciarzy i winsurfistów. Maiłem okazję poczuć, że Puch Pjoa pod żaglem 12m to jest nareszcie to, czego szukałem - maksymalne proa, które moge prowadzić sam a i z powrtoem (było nas już 3ch) 10 węzłów to nie problem :-D
W sobotę kilka rejsików z Piotrem, który budował Puch Pjoa i własnie dojechał.
I to tak wyglądało (żeglarsko) z mojej strony.