'
1. Pamiętacie obronę doliny Rozpudy? Największy naturalny obiekt... Psinco tam. Układ biologiczny dr powstał w wyniku gospodarki człowieka. Zablokowane budowę obwodnicy, ciężarówki nadal jedzily przez miasto.
Pamiętamy
Dekadę temu wszyscy w Augustowie wieszali psy na tych zwariowanych ekologach broniących Rospudy. A to oni mieli rację. Rozmowa z Filipem Chodkiewiczem, wiceburmistrzem Augustowa
Dosyć szybko lokalne władze zaczęły protestować przeciwko protestowi. To była bitwa na wstążki. Symbolem obrońców Rospudy była zielona, symbolem umęczonych mieszkańców Augustowa – pomarańczowa.
– Tak, ten protest rozkręcił ówczesny burmistrz, zrobił na tym karierę, został później posłem. Ja dziś widzę, że samorząd został po prostu wplątany w ten konflikt, stał się zakładnikiem sporu, ale wszystko, co ważne, działo się ponad naszymi głowami.
Co ty właściwie dziś myślisz o tamtym proteście? Gdy umawialiśmy się na tę rozmowę, powiedziałeś, że musisz sobie najpierw uporządkować wspomnienia.
– Sam jestem zdziwiony, jak wielką ewolucję przeszedłem. Bo wtedy nie bez oporów, ale wybrałbym opcję pomarańczowej wstążki. Z tymi tirami naprawdę nie dało się żyć. Co więcej, ja jestem państwowcem, wierzę, że państwo jest potrzebne. I ono mnie oraz wszystkim mieszkańcom mówiło, że wszystko jest legalne, że to się dzieje w poszanowaniu prawa krajowego i europejskiego. Wszystkie zaangażowane w to instytucje zapewniały, że nie ma się czym martwić.
Tymczasem budowa w tym wariancie przez dolinę została zablokowana przez Komisję Europejską.
– Wszyscy wieszali tu wtedy psy na tych oszołomach ekologach, że pieniacze, że ekoterroryzm i tym podobne rzeczy. A okazuje się, że to oni mieli w tym sporze rację. Od początku mówili, że obwodnica w Dolinie Rospudy łamie unijne prawo i nie może powstać. To upór strony rządowej spowodował opóźnienie tej inwestycji, nie ekolodzy. Trzeba sobie to powiedzieć jasno. Ale tych dodatkowych sześć lat czekania nie jest w tym przypadku największym kosztem.
A co nim jest?
– Utrata zaufania do państwa. Wiesz, przyjeżdżał minister środowiska, słuchał postulatów ekologów i mówił: „Nie da się estakady? To nie szkodzi, wybudujmy pod Rospudą tunel!”. To było skrajnie nieodpowiedzialne!
Myślę, że wielu mieszkańców wyszło z tej historii z przekonaniem, że instytucjom państwowym nie można ufać, że one są niesolidne, nierzetelne. W dodatku nie umieją się przyznać do własnych błędów. Bo ja nie wierzę, że te wszystkie urzędy, ministerstwo, GDDKiA nie wiedziały, że brną w ślepą uliczkę.
Ja straciłem sporo z mojego zaufania do państwa przy okazji sporu o Rospudę, a dziś jako samorządowiec w relacjach z instytucjami centralnymi staram się zachowywać daleko posuniętą ostrożność. I wydaje mi się, że to jest największy koszt całej tej afery.
http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,24551740,augustow-dekade-po-sporze-o-rozpude-ekolodzy-mieli-racje-a.html