W długi listopadowy weekend wybraliśmy się na zachodnie krańce lubuskiego. Pomyślałem sobie - dawno nie pływałem, a lubuskie to taka dla mnie kraina rzek i jezior. Nie ma wyjścia, oprócz rowerów trzeba zabrać kanu. Krótkie ustalenia - czy ktoś ma chęć na pływanie w listopadzie? Na szczęście żona i córka bez namysłu rezygnują z tej atrakcji. Jedynie syn, Michał, jak to on - zastanawia się…. No trudno, zamiast lekkiej jedynki, trzeba wziąć dwójkę. Jedna decyzja z głowy.
Teraz rzeka. Szukam takich co znam (głównie ze słyszenia) - Pliszka, Obra itp. Ale niestety są one trochę daleko od bazy w Międzylesiu koło Ciborza. Nie chcę skazywać żony na wożeni nas w tę i z powrotem po 2 godziny. Wypatrzyłem w końcu, że lokalnie płynie rzeka Ołobok! Na mapie wygląda ciekawie, przepływa przez jeziora i można by skończyć spływ w Ciborze. Jest nawet w sieci jakaś oferta komercyjnego spływu Ołobokiem, czyli powinien być spławny!
Taki był plan A. Na miejscu okaże się czy faktycznie realny. Pływanie zaplanowałem na sobotę, a w piątek zrobimy rekonesans rowerowy.
Tak też się stało. Przejechaliśmy się do Ołoboku (tym razem miejscowości) aby tam obejrzeć potencjalne miejsce startu. Ale już po drodze pierwsze spotkanie z rozlewiskami powyżej Ciborza, nie napełniało optymizmem. Podobnie było w Obołoku. Woda w rzecze jest, to prawda. Może i da się płynąć, ale łatwe to nie będzie. Koryto poniżej jazu, wygląda na zarośnięte.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWBvYh397E0x1hbTr4Ya6LmvcUXcfB0o3OF6kHDCDjsFg2Rrn0MPl6mHPnp7WFK9Ji9NL52ZXCBRc62pFs26-xwfmqmefozyi7vnrWlzTIOwYdHHBhiW3T6H7R1AHLL3jvfCgIcRNX_irgnbTa6e3we=w2134-h1592-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVK_Y0w3jmfKe9dCbn98w8hMJLza0Y6mpyFMK8UZwa3ZxXOlT18K-uex6ZqWbf2kXyaJvX6Daiy1g0KfHAFEzNf1xDdH8yWdtfi8yrGqN98J8ESygDIc8Jsm6pFFplGrDz9kRXtAgWkRNJDnRU7k_NK=w2134-h1592-no?authuser=0
Potem przecięliśmy jeszcze Obołok (rzekę) w lesie.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXT-x_7tyLXqz3eoFZ-AyVJHjrNS0wUy_Xsx_Lk5ZJOn313beqqz4BQYs6qEmX9tZOj_Pm1-swJcwoxlx2setKeVFxh3JZLuvnBcjDzhenIqE1-PUv6zpbiuOI3NZRP7FqT77nb2NgFTzaIEF8ytOus=w2392-h1592-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLX5gD5uaRA9r6er6aEE3XJxTI3WKEYPyY7Xed-eoQu8kGrF-ZecyxptH4QIS4kStRfBEm2DGponvxCo_OZKTuz9TPhrdfKihTb3K8AKKS22qbiHoyP3udxC22Alsg7JxvRUn-rNskzNRodzhMIA7HS9=w2134-h1592-no?authuser=0
Bardzo malownicza, ale jednak skromna to rzeczka. Już kilka razy płynąłem takimi rzeczułkami. Ale tym razem nie mam ochoty, a tym bardziej z synem, większą kanadyjką, mordować się przez kilka godzin, żeby przepłynąć kilka kilometrów i pewnie poddać się gdzieś po drodze.
Trochę smutny wróciłem do bazy. Trochę głupio wieźć łódkę taki kawał i jej nie zamoczyć. Dlatego szukam. I okazuje się, że Odra nie jest wcale za daleko :-) Jakieś 20 minut w jedną stronę. Znalazłem też ostatni odcinek Obołoku przed ujściem do Odry. Jednak popłynę też tą rzeczką :-)
Jest zatem plan B. Ładuję kanu na samochód jeszcze wieczorem, pakuję zapasowe ubrania i spływowe gadżety.
Rano śniadanie, wyjazd i start o 10:15 poniżej jazu/mostu na Ołoboku na drodze 278 pomiędzy Nietkowicami Bródkami.
Bardzo mało wody. Brak prądu, woda śmierdząca i kupa błota. Jednak da się płynąć. W rzece powalone drzewa, ale łatwe do ominięcia. Zdaje się, że tylko jedno było całkiem w poprzek. Sporo wędkarzy, szczególnie na lewym brzegu.
Wodować można się łatwo za mostem w prawo, zjeżdżając w polną drogę.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLV6IAyS7lzkOtvOqM9byGe-TsQduk8OR7a96qU8tBBWGV-jCezfXpLPdOsUm53vtrYePo0Z8KzUZKxP_b-O1vFXZi_wgfCjrZ7zyYzM5wejRKoFTwCZHytA3qdB2CYjf2O_1gQG5cySloSD6AP0SO0h=w2124-h1592-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWSLYWfhd-Bi5BOjF8_cD9wz5sqUrkkkZw-YgXZoDtIErtFS6poFnUDnEbSGtpVWU5LeyBShhnF7s7mDFr8nPcwhcNOy5LW8D8E1WXNUEhMZJ0msPpKPP8pVvMNnLHNM69KUI9K2_GGu_35nnadvn2o=w2124-h1592-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVxl17yWWi0dMw99nLXm5HxxoReNXfwjQN4a9zfcgWiLZvE0J-QZQR6EB9fdUgf3pAoTmrZPsRq82YqQu_jhBB-vD4BbI87XeluGIaZ6A7zAbjacbSXJm3Z6u8n3bZRKYeVG08KN-3ft5bRxnTo2hHR=w2124-h1592-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLX4AMTe-vT3ZnH-ANzBvBtgqXbAr_bwnXBFj933zJw2yzf3SVcD7sViWh5JWlmf8LV-XlFX4gVt2K9WS9Bfam3qU2-KtuMjBqmNnOzFJWC1_1tFEfDMo2mBY6RDDLjDcqcPGytnDp2lqQr9-zurpIfC=w2124-h1592-no?authuser=0
W końcu po około 1,5 tys metrów, wypływamy na szerokie wody Odry. Tu w końcu jest nurt. Z obu brzegów co kilkadziesiąt metrów w rzekę wgryzają się ostrogi. I tak już będzie do końca. Naprzeciw ujścia Ołoboku, na trawiastych brzegu widać rowerzystów i spacerowiczów. Pewnie musi tam być jakaś ścieżka na wale.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLW2vtydUtgks79s4SDJIyOB-G2XiEHqtabp7MqPyO8rmi7lK938LTrAxR7K7JPz5n3G6MwB41-PmZZyOBnUT_tVei8FJt3DApX6c6XlthUc15mec-djV1j-OSIQ_L7xLMSVzKyjDNJroEMptPxchR5T=w2124-h1592-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWZ1pgb9r4ONWX5L-EDNb4-zywbqS-Ej83NOiPrZGAfX5vISb8OvK6RcN2rHKLp5Z5kVmPatwOaZLVa5rQlzVls1bdSaTEjaRBVfL2ROn2BbWJB73arK2DnuWHvkuiFON9AdTungaDx5jmimj1Tprh-=w2124-h1592-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVDHe26yUbLuGWveQ6k-Rv-krs5oQxeHqqwchszCyK-8SzHb2Wc9vJ-dKPpPgd9wRN4lO2jmjXrZgqYYVS4lXH9dSlU0Pdhp_K2wWXDEPR5jnHaGvZ3D5IeZ5U86d1kpMdkCTXGbIFpDWu4XSd8Mksa=w2124-h1592-no?authuser=0
Niebawem pozbywamy się strachu przed wielką rzeką. Respekt pozostaje, bo jednak to masa wody w porównaniu z naszymi klasykami spływowymi. Ale nie wieje, nie ma fal, a cały czas prąd nas niesie. Spokojnie da się manewrować i przesuwać się pomiędzy lewym i prawym brzegiem. To pewnie też dlatego, że woda to raczej stan poniżej średniego, a może nawet niski. (Tak, potem sprawdzam wskazania wodowskazu Nietków. 158 cm - strefa stanów niskich) Przy obu brzegach do postoju zapraszają piaszczyste łachy. Niezbyt wysokie, ale spokojnie można na nich wylądować i rozprostować kości. Tak też zrobimy po godzinie, dokładnie na 499 km.
Ale nim tam dotrzemy to przepłyniemy pod mostem kolejowym pomiędzy Szklarką Radnicką, a Czerwińskiem. Most jest właśnie malowany. Obserwujemy robotników wiszących na drabinach za krawędzią i machających wałkami.
Remontowane są też gruntownie ostrogi, ale chyba firma za to odpowiedzialna miała długi weekend. Widzieliśmy chyba wszystkie stadia odbudowy takiej budowli wodnej jaką są ostrogi.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVTTUGjcxsdcOtNaqhyECko_me08TdsfgwRi2oaCMg1M0hYvVYg1fWcN3nVwJUA1-98CMmAicZW433D8X0zEb4jKscrE73SaSqh89SuCp8Shli55SwP6iPT-mp4smMmMBA_TVhO4g4AjBNXR0mPCtkp=w2124-h1592-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLW9QebywBrIRVFQK5rcuACrdPbuYkXprRdB9I5R5UVNfMsybsU36I7oMyl2lzTsjtDgoUy8bDUWFwyAF8DaQ8eQvjtkx0-dP1fYggEI9meONBsv6Ix1EgGHRcZBwG7JD7pWHFhkm9D-tsTak3IZQoZw=w2268-h1592-no?authuser=0
Nie od razu zauważyliśmy słupy kilometrowe, ale dość szybko połapaliśmy się jakie to udogodnienie. Pewnie dla kogoś związanego z żeglugą, albo dla bywalców takich spławnych rzek jak Odra czy Wisła to „oczywista oczywistość”. Po lewej są oznaczane kilometry nieparzyste, a po prawej parzyste. Oczywiście patrząc z biegiem rzeki. Szybka kwerenda w google i już wiemy, że Krosno Odrzańskie - nasz cel, leży na 516 km.
I tak już mieliśmy czas i dystans pod stałą kontrolą :-)
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVNqe9t5UCge-dNkNzRuwizzKdfDGcoUIVDMtU7RDMxSmMQHIRFWKqphTQKaEr2pp8_H7wwFWbZ5FK5I9flHvugaIB0FUn57mYDZW28LKCABTH35p_13_palj_ZMX35rtche1z4LQTZ6RHo0Nd6SYao=w2124-h1592-no?authuser=0
Po drodze mijamy wieś Będów. Na brzegu można wypatrzeć tablicę z nazwą miejscowości i kilometrażem. Miłe zaskoczenie, bo miejscowość wyraźnie przedstawia się tym płynącym rzeką :-) Znowu, raczej to niespotykane na małych rzekach. Można tu wylądować na której z ostróg. Niestety nie ma tu przystani.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWKPk9yg7yVUQOrPGmxjjanuIY7OF5O00WEoQUtM4OpSur1WhodXB54GDw2dfWufU1xCdzusnIDAF2M7mOWd6A4U0P-o3aFHo08KpBNgBdAbPBilVg9J5Ax7OtlhiYvdmsgcvCbXSLKA3s6M37MA-yZ=w2124-h1592-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVIP87W1cYQelguPO1DjmbG2sdxVNjhP2SzY_PYnU4yF2jp0ANpOkr_bPKvfCTTCqWSCzNuKjuB8k0zkbtb9b_T4zRwLmC-nGk7P0__TNWCL1K9NO1TtQwri5DX5LnGz4IZfG6NmXU30UW2FH4RNP_W=w2124-h1592-no?authuser=0
W zasadzie przez cały czas na brzegach widać jakichś wędkarzy. Przecież to sobota i długi weekend. Mam wrażenie, że jest ich więcej na lewym brzegu.
Potem nieco w oddaleniu od rzeki mijamy po prawej Radnicę, z charakterystyczną, niezbyt urodziwą i taką klockową bryłą kościoła.
Po kolejnych kilku kilometrach, rzeka skręca na zachód, a na prawym brzegu wyłaniają się wysokie skarpy.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXKWSnf82KUH7sofclkZfOTXDF1YWCUMJoBH-kGh6a2IVMI4a9FXthi0U4Yg3sR5NC9fflgTnv9DNFwzE7jklthKh-RMLTzSNcAK3BohhTe4ya_w8B4qmurV96X3-4hbB3W4S0UTgTSAi5vzCEKykoA=w2124-h1592-no?authuser=0
Najpierw widać je na skraju pradoliny, w miarę płynięcia w dół, zbliżają się do samej rzeki. Przed kolejneą miejscowością o dziwnej nazwie Gostchorze, przechodzą już w klif na prawym brzegu.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVM_9SjpigDixYqu4f7NCX6TJgD87KhRO-I6SrzSmExkn3RPPeseKU_4x9VVSrUz2YP7vj2JTOX-Wx50AnplOQiqqvNNgQczMtNBYrSId59y1JGNPJJAmEEypgkpUYqGvLPyCocKfHkMfa_n_YVpGVZ=w2124-h1592-no?authuser=0
W samym Gostchorzu klif jest rozcięty, widać zabudowania i przyjaźnie wyglądająca przystań.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWEgku7drgcgLCO-xLBiluu2KjPSucSE7M4TGyuUXGjchDxQ6rfWRum3as-WZ_TZiDY9JiHNVSKcaFBnqQhbGXRlHx7DmuiOdQdgIYXra6Za0Rnt6I-UTRX6he4h-3GL6BgqhzAWgA1ijqJYuCNjHG3=w2292-h1592-no?authuser=0
Nie zawijamy do niej bo śpieszno nam dalej. Za samą wioską klify są najbardziej efektowne, mają ze 20, 30 m wysokości.
Dalej klify znów zamieniają się w łagodniejsze zbocza odchodzące dalej na północ od rzeki. W oddali widać już wierze kościoła w Krośnie.
Mijamy ostatnią wieś przed Krosnem - Chyże.
Zaraz też widać Krosno. Trudno je pomylić z wioską, bo wita nas widokiem blokowiska na wzgórzach. Po prawej ruchliwa droga 276.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUVj_xGwYjnVX3DuB6EGh1GWhm_2CtdZzMvmjIgDA2ngbYydTw67BEEf2EunfL2aBK9M5IIUjoZNAIBSrlLi2No_C7IeczSzH76b5CUk8SZ9deCokrRtzjidoEuUz6wsfFwsqEPjb6OkbSK3R6MlYLT=w2278-h1592-no?authuser=0
W porcie w Krośnie wylądowaliśmy o 14:34.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWJfXY8ZljSx2rFqe5WiZ8N5H4d849gK4UJeJ0NOZmAoW0xAhkRj0dgquogxrYd02M0gxYSm9bIM4Zc1OrYtcnmcf-xBHPtrP082AWt8cEBLF9bNFnE17Dqf3lGjvF6FleY5R6GDyuiuPAqGE1jY65F=w2126-h1592-no?authuser=0
Według map, port wydawał się idealnym miejscem do podjęcia kanu z wody i załadowania na samochód. Ale rzeczywistość jest mniej piękna. Kanadyjką da się wylądować na pochylni do slipowania. Nabrzeża są zbyt wysokie dla kajakarzy.
Ale nie to było największym problemem. Port jest obecnie odcięty od drogi ogrodzeniem budowy gazociągu. Nie da się tego ogrodzenia sforsować, a za nim i tak czeka głęboki wykop z jeżącymi się zbrojeniami. Zakląłem sobie siarczyście i poszedłem brzegiem na rekonesans w stronę mostu. Po drodze odkryłem jeszcze, że zdeptałem jakieś miejsce będące ostoją przyrody. Na szczęście, żadnej przyrody zagrożonej nie spotkałem. Może chodziło o jakiś gady czy płazy?
Przy samym moście można się przecisnąć z łódką wzdłuż ogrodzenia, przejść na drugą stronę jezdni i czekać na transport na parkingu przy dawnej kawiarni.
Wracam do łódki, wodujemy się i przepływamy te 100 m do mostu. Targamy kanu pod górę wykręcamy miedzy barierami na chodniku i już po chwili klarujemy łódkę po drugiej stronie ulicy.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXQGa9ibx1-_0GyKCGLBvgE8j4KgdVnjyHQI8bR2EA_DHh3F_MYbDKl24OzP50lAr58LaGuLgC2rFpi-2AqqhF6TMl0oIcUAbt_1PzOSFYAeU8h60OU_svWv4M1WRcK2Z3Aae1BrFBYxaO8OftC-MW6=w2124-h1592-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVTRTxTTgUFEfKPWFhy-pspHeTD4J-GGRSHYvAqMH7wiBt84SQB0wkq1Y3v6oJ8E9ZNgKoCCxC4TfPjtT9yHEOkOBJsJmp6hVxup_ALSGZnjonWvMRUrhabR34yn65NdpdPmfZ2Rotg8jFBY9KlcfuG=w1674-h1592-no?authuser=0
To już koniec płynięcia. Jeszcze tylko transport do Międzylesia na kwaterę. Nie wiedziałem czy zdążymy przed zmrokiem zrobić taki odcinek, szczególnie, że wystartowaliśmy bardzo późno.
Zrobiliśmy prawie 26km - malutko, ale starczy :-) Średnia prędkość też niezbyt duża - jakieś 6,5 km/h, ale na samej Odrze to robiliśmy 8-9 km/h.