wracając do nauki. Ja cieszę się że oficerowie marynarki jeszcze uczą się swojego fachu, pływając na żaglowcach.
Popieram
Taki cykl szkolenia uczy radzenia sobie w spartańskich, znacznie trudniejszych, warunkach.
(np. nawigacja w oparciu o słońce, gwiazdy, tabele, sekstant, zegarek sprężynowy, cyrkiel, kątomierz, liniał),
Dopiero potem można to robić współczesnymi narzędziami usprawniającymi i przyspieszającymi.
Taki, uczący elementarnych podstaw, sposób jest jedynym wyjściem w wielu sytuacjach (np. awarii elektroniki).
Dotyczy to wszystkich dziedzin gdyż zabezpiecza przed bezradnością i "paraliżem" wynikłym z awarii przyspieszaczy i wspomagaczy.
Pamiętajmy że te wszelkie ułatwiacze / wspomagacze / przyspieszacze bazują na zasilaniu elektrycznym.
Wyłączmy ludziom prąd na tydzień i zobaczmy jak będą sobie radzić.
Ps. seks tant nie ma nic wspólnego z seksem :D
Mam kolegę który uważa się za "survivalowca" a jedyny kompas jaki umie obsługiwać ma w telefonie komórkowym. Ostatnio zrobiłem mu szkolenie w używaniu analogowego i był zdziwiony, że to o wiele dokładniejsza i prostsza metoda. Ogólnie panuje tendencja do uzależniania się od energii elektrycznej ( "Blackout" to świetna książka - niby beletrystyka a szokująco prawdziwa). Zastanawia mnie jak to będzie kiedy wszystko będzie elektryczne - ogrzewanie, pojazdy bankowość i nagle zabraknie prądu. Nie będzie gotówki żeby kupić zaopatrzenie, pieca w którym można coś spalić żeby się ograć i samochodu żeby gdzieś podjechać w razie nagłej potrzeby (choć to akurat można rozwiązać inaczej). Jak dla mnie uzależnienie od jednego źródła energii to dość samobójczy pomysł, zwłaszcza że wytworzenie energii elektrycznej wiąże się z dużymi stratami przesyłu i małą sprawnością w czasie wytwarzania.