| Biuro Turystyki Kajakowej AS-TOURS | PROZONE - wypożyczalnia kamer GoPro! | KONKURS RELACJA MIESIĄCA |

Znalezione wyniki: 5

Wróć do listy podziękowań

Lubrzanka i Czarna Nida 05.09.2020

Z Łysym wybraliśmy się wczoraj do "Prus Wschodnich". Ponieważ temat był trudny i bliżej nieznany postanowiłem zadzwonić do jednej z lokalnych wypożyczalni z zapytaniem o stan wody na Czarnej Nidzie przed Morawicą. Rozmowa z właścicielem firmy kajakowej była bardzo cenna. Facet podpowiedział Lubrzankę od Sukowa Papierni do Morawicy. Stan wody dostateczny , ale zaznaczył że tylko w jedynkach da się tą Lubrzankę przepłynąć...i że będzie trochę zabawy ;)
Umówiłem się z Łysym o 7.45 w Morawicy. Na miejce przyjechałem punktualnie. Łysy już tam był od kilku minut, więc wykorzystał czas na drzemkę z rozdziabioną buzią.
Zostawiamy moje auto i pakowny Oktawian przewozi nas do tego Sukowa. Na moście malutki rekonesans, rzeka wygląda bardzo urokliwie. Zachęceni klimatem postabawiamy jechać jeszcze wyżej w górę Lubrzanki i rozpocząć przy drodze 784(poniżej jest ślepa droga podrzędna) idealna miejscówka na start.
Jest niestety trochę śmieci i butelek, ale dosyć szybko meldujemy się na wodzie. Dalej kusi nas piękny górny odcinek. Więc płyniemy pod prąd. A właśnie nurt tej rzeki jest słaby. Dopływamy mnie więcej równolegle)do wysokości końca zbiornika Suków(na mapie jest ten zbiornik, my go z wody nie widzimy ,ale jest oddalony o ok 100m od rzeki). Lubrzanka robi duże wrażenie. Ponieważ nie do końca wiemy co nad czeka i czy dopłyniemy do Morawicy na jakąś sensowną godzinę decydujemy się zawracać. Łysy zachwycony mówi , że dobrze się stało że zaczeliśmy dalej ,bo przepięknie.
Płyniemy z prądem, na dzień dobry niespodzianka fragment dużego zwierzątka wystaje z wody. Zwłoki sarny lub jelenia. Przez chwilę przyspieszamy przez fetor. Dopływamy do papierni. Przenioska i pogawędka z sympatycznym pracownikiem. Płyniemy dalej. Jest pięknie, ale sporo się trzeba wiosłem napracować i gimnastykować, ciasno, zwałkowo czyli gimnastyka na kajaku. Ja płynę na swingu1 bez skega, łysy na safari ze skegiem. Jak nam się nie chce wychodzić z kajaka, to targamy nasze dupy w przód i kajaki posłusznie ale i opornie poddają się naszym rozkazom. Po kilku km Lubrzanką Łysy dostrzega świetne miejsce na biwak. Jest ognisko kiełbaska i...hm piwo. Łysy ma ciemnego kozela 3,8, a ja grolscha z zatyczką 5proc , ale butelka 450ml. Coś za coś ;) . Jesteśmy jednak 'opici pięknymi widokami'..rzeka uzależnia. Cały czas zachwyty. Tu 'ach', a tam 'ehh' i tak w kółko. Dopływamy do Czarnej Nidy, cali w pajęczynach, gałęziach,jeżynach i innych zwierzątkach( to pierwsza rzeka jaką widziałem porośnięta jeżynami). Coś na tym odcinku wlazło mi do buta i boleśnie ukąsiło.
Czarna Nida wyraźnie się poszerza, by znowu po krótkim czasie zamienić się w ciasny 3 czasami 4metrowy ciurek. Jeszcze kilkanaście przeszkód z przenioskami, rzeka bardzo mocno meandruje..podstawia nam kłody, a często przepuszcza przez urokliwe mostki z powalonych kiedyś drzew. Na tym odcinku widzimy tylko 2 kajaki(na Lubrzance żadnego), które z trudem mijamy. Rzeka może i na tym odcinku szersza, ale minimalną głębokość ma w bardzo ograniczonym miejscu. Kończymy spływ przy pięknym młynie w Morawicy. Wracam zmęczony do domu w strugach deszczu. Żona zapala mi lampki przed domem i resztę wieczoru spędzamy miło przy piwie i gorącej herbacie pod altaną przy akompaniamencie oddalającej się burzy i wyładowań.
Wymagający odcinek. Pierwszy raz w tym roku bolą mnie ręce , a wyszło coś leciutko powyżej 20km :). Dziękuję za wspólny spływ Łysemu. Ma chłopina energię i zapał :) Zawsze pozytywny z tym bananem na buzi :)
przez peterka
6 września 2020, o 07:45
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Kamienna 23-24.09.2020

Ładny opis zachęcający do odwiedzin rzeki. Gratuluję.
przez miandas
27 września 2020, o 21:18
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Kamienna 23-24.09.2020

Cześć Kamienną płynąłem w tym roku ale właśnie na drugim odcinku Od Bałtowa do mostu na Wiśle w Kamieniu. Przy Jura Parku za bardzo nie ma możliwości na zwodowanie kajaków dlatego wypłynąłem dopiero przy pierwszym moście od Bałtowa (na mapach google zaznaczony jest tam stary piec wapienny). Od pierwszej chwili zorientowałem się skąd rzeka wzięła swoją nazwę :) kamieniste dno i dość silny nurt, kawałek za miejscowością Czekarzewice i mostem na drodze nr 79 znajduje się spory próg wodny a za nim powbijane w rzekę pale, należy opłynąć go prawą stroną - o czym wtedy nie wiedziałem :) dalej rzeka "łagodnieje" a płynąc możemy cieszyć oko piękną okolicą. Po drodze czeka nas jeszcze jedno silne bystrze i powoli dotrzemy do ujścia Kamiennej do Wisły. Wpływając do Wisły miałem wrażenie że wpływam na wielkie jezioro, Wisła jest tu niesamowicie szeroka. Spływ ukończyłem po lewej stronie przed mostem w Kamieniu. Spływ jednodniowy ok. 32km trasy.
przez Ścibor
1 października 2020, o 10:53
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Kamienna 23-24.09.2020

Słuchajcie, co do snopków, to będąc blisko takich tematów to powiem Wam, że one lubią czasem uciec właścicielowi. Zależy to od sprzętu którym się je zwozi (nie zawsze są odpowiednie "chwytaki"). U nas w górzystym terenie jest to o tyle ciekawe/niebezpieczne że snopek waży swoje, a uwalniając się nabiera prędkości i kończy w zdecydowanie mało przewidywalnym miejscu. Nie chciał bym się znaleźć na jego drodze wtedy :|
Oczywiście celowe działanie "wandali" też jest możliwe.
przez Ra$
5 października 2020, o 12:51
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

20.-23.09.2020 r., Pisa/Narew

Jako zwieńczenie sezonu kajakowego postanowiłem odwiedzić Pisę z fragmentem Narwi (łącznie około 114 km).
Jednym z argumentów było upewnienie się, czy aby na pewno nadaje się na „spływ rodzinny”.
I mogę potwierdzić – jak najbardziej. Rzeka niesie dużo wody, jest dostatecznie głęboka i nie posiada przeszkód w nurcie (dosłownie jeden raz musiałem omijać kłody, ale bez wychodzenia z kajaka.
Wystartowałem z plaży miejskiej w Piszu. O dziwo było pochmurno, 11 stopni, początek ok 10.45. (Od popołudnia aż do końca spływu pogoda była już bardzo ładna). Na miejscu fajna wieża widokowa. Odcinek jeziorem Roś to około 400 metrów, wzdłuż różnych miejsc cumowania dla dużej ilości jachtów. W mieście Pisz potwierdziły się relacje, że nie bardzo jest gdzie przycumować kajakiem. Nawet w nowej przystani kajaki potraktowano „z buta”. Jedynym ciekawym obiektem, oprócz mostów, był dla mnie pomnik Wańkowicza („Na tropach Smętka” się przypomina…). Na obrzeżu miasta dosyć paskudny obiekt przemysłowy – fabryka sklejki bodajże (ale są gorsze).
Zaraz zresztą zaczyna się Puszcza Piska i ciągnie się mniej więcej do granicy województwa (czyli Prus Wschodnich).
Ku mojemu zaskoczeniu spotykam ekipę z Krakowa na kanu – 2x2. Była okazja trochę porozmawiać o Bugu, Stochodzie, Mereczance… Super spotkanie.
Pierwszy biwak w zakolu rzeki, na śródleśnych łąkach. Jak było do przewidzenia, szybko odzywają się byki (rykowisko). Rozpalam ogień, żeby mnie omijały i jelenie, i myśliwi. Ci ostatni pojawiają się jednak w wieczornej mgle, ale znikają bez słowa. I Bogu dzięki! (nie donieśli Straży Leśnej).
Jelenie hałasują całą noc, za to rankiem uroczo snuje się mgła nad rzeką. Start około 08.00 (podobnie następne dni). Przy okazji – wypróbowałem skarpety i spodnie neoprenowe – jak poświeciło słońce, trzeb było Na kreacje 
Ogólnie odcinek leśny bardzo ładny. Byłoby jeszcze piękniej, gdyby nie odgłosy drogi krajowej, która przebiega kilkaset metrów na wschód od rzeki.
Po wpłynięciu na Kurpie las zastępują pola, łąki i inwentarz żywy (muuuuuuu).
Kolejny biwak już na łąkach, poniżej wsi Cieciory – a może w okolicy Siwik. W każdym razie było dość blisko jakiejś „daczy”, na szczęcie nikogo w niej nie było. Odwiedziły mnie za to krowy, wiedzione ciekawością i pragnieniem. Żeby nie zwracać na siebie uwagi, ogniska nie paliłem.
Trzeciego dnia dość szybko dotarłem do ujścia w Nowogrodzie. Nowogród słynie ze skansenu kurpiowskiego, ale mnie najbardziej zainteresował Ciężki Schron Bojowy „Most” z 1939 r. We Wrześniu bronił się dwa dni, załoga bezpiecznie wycofała się. W pobliżu bunkra przyjemny bar, z którego usług skorzystałem (pierogi).
Odcinek Narwi Nowogród-Ostrołęka jest podobno najbardziej malowniczy na terenie Mazowsza (za przewodnikiem „Kajakiem w okolicach Warszawy”). Biwak urządziłem w polecanym miejscu, około 171 km, koło wsi Czartoria. Teren fajny, duże piaszczyste przestrzenie, daleko od wsi. Na niebie całe klucze żurawi (też nocowały w okolicy).
Ostatniego, czwartego dnia dotarłem do przystani-plaży miejskiej w Ostrołęce. Niestety, na ostatnich kilometrach były już widoczne potężne, dymiące kominy elektrowni. Wprowadzały tym samym dysonans do ładu krajobrazowego. Przed miastem przepływa się koło tych wielkich zakładów przemysłowych/energetycznych i tam niestety, dość podle śmierdzi. O dziwo, nie przeszkadza to wcale czaplom ani wędkarzom. Przy nabrzeżu napotkałem jakąś jednostkę rzeczną o nieznanym mi przeznaczeniu.
Ogólnie, zarówno na Pisie, jak i na Narwi mijałem tylko, co najwyżej, łodzie elektryczne wędkarzy i jeden skuter wodny.
Przystań – plaża w Ostrołęce bardzo przyjemna, dobre miejsce na zakończenie spływu.
Generalnie spływ bardzo przyjemne, bez napinki. Najpóźniej kończyłem dzień ok. 17.45, za to na wodzie było od około 08.00.

Jako alternatywę dla Pisy brałem pod uwagę Omulew. Ale co się odwlecze, to nie uciecze.
przez Płaj
6 października 2020, o 16:16
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

cron