Z PE jest trochę jak ze stalą na czołgi. Twardy jest odporny na zarysowania, ale kruchy, zaś miękki jest bardziej elastyczny, ale o rysę łatwo.
Zasadniczy podział determinuje gęstość. HDPE - wysoka, LDPE - niska. Na to oczywiście nakładają się jeszcze pewne modyfikacje, podgatunki i ulepszenia. Prijon ma "własny " polietylen HTP, stare eskimo (przed dwukolorowymi kajakami) też miało własny przepis, coś w klimacie HTP. HTP to również wysoka gęstość.
Gęstość to dość istotny parametr, lepiej wypierać wysoką zamiast LDPE. HDPE, a tym bardziej HTP jest twardszy, odporniejszy, mniej się odkształca, choć czasem ryzyko pęknięcia może być większe. Jednak pęknięcie to margines, zaś odkształcenia miękkich kajaków widujemy bardzo często. Odkształcenia powstają od skakania po drzewach, kamieniach, przy czym niska gęstość polietylenu temu sprzyja. Poza tym nigdzie nie jest powiedziane, że PE o niskiej gęstości nie pęknie lub zwyczajnie się nie przetrze.
HTP uchodzi za creme de la creme i wg mnie w sporym stopniu zasłużenie. Stary "eskimowy" polietylen cenię sobie chyba jeszcze bardziej. Szczególnie ten z czarną "podszewką".
Na to nakłada się czy też po części egzystuje równolegle inny podział na PE linearny i usieciowany. W linearnym PE produkuje cały świat, w usieciowanym (czy też podwójnie linearnym) chyba tylko Dagger. I to chyba kiedyś, teraz z uwagi na ekologię chyba już nie. Ten drugi PE (usieciowany) ma dobre parametry, ale jest nieodnawialny i trudny w naprawie. Tym bym się jednak specjalnie nie zajmował.
Produkcja.
1. Rotomoulding rządzi. Tak robią wszyscy. Prawie. Sypie się proszek do formy, grzeje, obraca, potem studzi, wycina dziurę na kokpit i gotowe. Proste, łatwe i przyjemne. Tu zdarza się, że coś się odkształci przy studzeniu, a na rantach kajak jest grubszy.
2. Dmuchanie to druga metoda, którą stosuje chyba tylko Prijon. Wyobraźmy sobie wielki, rozgrzany, polietylenowy balon, który pompujemy wewnątrz formy. Od zewnątrz kształt zapewnia mu forma, od wewnątrz sprężone powietrze. To bardziej zaawansowana metoda, pozwala na obróbkę polietylenów o wyższych parametrach.
3. Chyba jest też metoda łącząca obie technologie, ale nie jestem pewien i nie wiem czy ktoś ją stosuje - może Eskimo kiedyś.
4. Sandwich - polietylen - pianka - polietylen. Prosta technologia pozwalająca na produkcję lekkich a jednocześnie względnie sztywnych kajaków. Ale na pewno mało odpornych. To już polietylen, ale w kwestii odporności jest bliżej laminatów (a te, to oczywiście odrębna historia, ogromne zróżnicowanie cen i jakości).
I chyba tyle.
Moje subiektywne spostrzeżenia. Może niekoniecznie prawdziwe.
Kiedyś kajaki były dużo bardziej pancerne niż dziś. Prijon z lat 90-ych będzie mocniejszy niż ten kupiony dziś. Dziś wszystko kupuję się tanio i wymienia na nowe.
Wersje school czy LT czy club (inne takie) to niby ta sama skorupa, ale ja odnoszę wrażenie, że jest cieńsza.
Istotna jest oczywiście również jakość produktu, kultura produkcyjna, kształt kajaka, a za tym wszystkim stoją pieniądze, doświadczenie i parę innych czynników.
Teraz bardzo subiektywnie.
Cenię sobie kajaki Eskimo (te stare), Prijon, Delsyk, Dagger, Perception, Piranha (choć słyszałem, że coś pękło czasem), Lettmann. Te znam, mam, albo inni mają. Nie bardzo do mnie przemawiają Trapery i Treki oraz Roteko. Może trzeba dać im trochę czasu, niech nabiorą doświadczeń. Dag ma ładną linię, ale polietylen bez rewelacji - do pilicowego pływania w sam raz, ale zwałki mu nie służą. O Exo nasłuchałem się strasznych rzeczy, RTM-a też bym sobie nie kupił. Rainbow, Point65 - chyba OK.
Nie lubię wielkich kokpitów, bo na fartuchu jezioro, nie lubię szerokich balii. Kajak to nie szalupa, ma być zwinny, szybki, żeby można było polować na foki.
Moja kajakowa wiedza jest może nieco niedzisiejsza, floty kajakowej już nie rozwijam, więc nie śledzę nowych trendów produkcyjnych. Mogę mylić się tu czy tam, w innych kwestiach pewnie zatracam obiektywizm.