| Biuro Turystyki Kajakowej AS-TOURS | PROZONE - wypożyczalnia kamer GoPro! | KONKURS RELACJA MIESIĄCA |

Znalezione wyniki: 276

Wróć do listy podziękowań

Re: Wypożyczalnie poziom wyżej.

Wg mnie szkoda Twojego czasu:
1. Wypożyczalnie powstają i upadają, zmieniają nazwy, przenoszą się, łączą, dzielą. Trzeba by to na bieżąco monitorować. Znajdziesz na to czas?
2. Zakładam, że jednak lwia część wodniaków dysponuje własnym sprzętem i taka informacja na wiele się nie zda.
3. Ci, którzy nie mają własnego sprzętu często pływają okazyjnie i spora szansa, że jeszcze rzadziej zaglądają na związane z wodą fora.
4. Jeżeli ktoś będzie potrzebował, to sam sobie znajdzie, sprawdzi ceny, opinie, wybierze, zadzwoni itd.
5. Nie można wykluczyć, że ktoś zarzuci Ci stronniczość, faworyzowanie, promowanie firmy nieuczciwej, pominięcie innej, rzetelnej. I mimo, że Ty poświęcisz swój czas, a wyimaginowany krytyk okaże skrajną niewdzięczność, to jednak może mieć trochę racji. Bo coś z tego co opisałem może się przytrafić. Niechcący, ale może.
6. Zrobisz wypożyczalniom darmową reklamę. Za zaoszczędzone, a może dodatkowo zarobione pieniądze będą mogły aktywniej wycinać zwałki, wpuszczą na rzeki więcej turystów, a w tym tych "majowych", co śmiecą, drą się. Rzekom się nie przysłużysz.

Zrobisz jak zechcesz. Wg mnie szkoda się tym zajmować.
przez Prus
15 listopada 2013, o 13:52
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Wypożyczalnie poziom wyżej.

Prus ma rację, odpuściłbym temat wypożyczalni. Bardziej przydatne byłyby niebezpieczne progi na rzekach ale to kupa roboty.
Progi też się zmieniają :)
Może dział - niebezpieczne miejsca (tzn. płynęliśmy i wiemy gdzie należy uważać)?
W ogóle dobry dział- locja by się przydał i to nie, że forum będzie locję dróg wodnych robić, ale chodzi o bazę danych tzn. gdzie czego szukać. Mapy, plany, przewodniki, opisy szlaków, gdzie jest w necie, co warto kupić, co się sprawdziło itd.
Wypożyczalnie, tyle o ile, jak ktoś skorzystał i ma dobre wrażenie warto się podzielić, ale cały dział i monitorowanie to przesada.

Coś takiego trzeba wg mnie zrobić albo dobrze albo wcale.
Ostatnio płynąłem Bobrzą. Tam oznakowano szlak kajakowy, ale trochę losowo. Do tego wydano przewodnik po rzece i znowu wpadka, bo autor przewodnika chyba nie pokusił się o spłynięcie trasy. Przegapił dużo ważnych rzeczy jak próg betonowy czy śluza. Do tego brudno, nawet udało się zainteresować gazetę, ale to inna bajka.
Tu kryje się inne ryzyko. Ktoś płynie rzeką. Jest oznakowanie, to wzbudza zaufanie, więc płynący czują się bezpiecznie, ale nie wszystko jest oznakowane - spływowicze mogą się nadziać na śmiertelną niespodziankę. Ja nie patrzę na oznakowanie, gdy słyszę szum wody sam oceniam z kajaka lub z brzegu czy przeszkodę można pokonać. To chyba najlepsze.

Niezły byłby inny dział, gdzie można byłoby piętnować "ekologiczne patologie". Często spotykamy dzikie wysypiska, które po stromym brzegu spadają do wody. Czasem lokalny przedsiębiorca zmieni sobie bieg koryta, żeby powiększyć swoją działkę, wypuszczanie ścieków, nielegalne składy itd. Ideałem byłoby zwracać się w imieniu forum do miejscowych władz, "administratora" rzeki czy lokalnej prasy z zapytaniem czemu taki stan jest tolerowany. Gdy zapyta o to Kowalski, wszyscy go zleją, ale gdy za Kowalskim stoi ogólnopolskie forum wodniackie liczące dziś sześciuset użytkowników to może przynieść jakiś efekt.

Cel szczytny, ale to pchanie kija w mrowisko. Nie wiem czy Radek chciałby się w coś takiego angażować. Jeżeli tak, to jako pierwszy wpisuję się na listę wolontariuszy. Na dobry początek zrzucam atomową bombę ekologiczną:
DSCF2246.JPG
DSCF2247.JPG
DSC00152.JPG
Niestety, zdjęcia to tylko wierzchołek góry lodowej. Cysterny stojące na samym brzegu rzeki to tylko skromne przedstawicielstwo - na oko są ich setki, a może tysiące. Smród jak na bocznicy kolejowej. 800 metrów dalej kąpielisko.
przez Prus
16 listopada 2013, o 12:22
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Przywitaj się

W kwestii kajaków dedykowanych do konkretnych rzek.Są dwie szkoły jedna obowiązująca na FKaj musisz mieć kilka kajaków do różnych rodzajów wód...druga ... pływasz takie wody jakie tylko twój sprzęt wytrzyma i dopóki tobie sprawia to przyjemność i ja jestem zdecydowanie zwolennikiem tej drugiej.Jak się roz...leci to trudno , trzeba będzie kupić nowy.Raz-dwa razy do roku pływam zwałkę classic iii miałbym pakować kasę w sprzęt który użyję raz do roku???Dla mnie to ekonomicznie nie uzasadnione.No gdybym chciał pływać rzeki górskie,te trudniejsze , to oczywiście ,że tak(kwestia bezpieczeństwa) ale na sporadyczne zwałki...na pewno nie.A co do polietylenu to na ostatnim naszym spływie Ogre , laminaty tak dostały w d... kość ,że myślałem że reperaturek nie starczy a tu z kilkunastu jedynek tylko jedna była klejona(no ale to była wersja super light ), reszta spoko wytrzymała ponad 10 kilometrowe szorowanie , po żwirze , kamieniach i głazach(obciążone bagażem).A na te parę rzek które przepłynąłem , była to jedyna aż tak wyczerpująca dla sprzętu.
Jak kogo nie stać , niech się nie martwi , i pływa laminatem , to taka rada ku pokrzepieniu serc mniej zamożnych kajakarzy :D

PS.:Radku , jakbyco , to przenieś te moje wypociny gdzieś indziej.

Hejka.

Zupełnie Cię nie rozumiem. Mówisz, że można mieć kilka kajaków albo tylko jeden. I sam wybierasz tą drugą opcję.

Teraz serio. Nie neguję Twojego stanowiska, ale wskazuję, że pierwsza "szkoła" ma mocne uzasadnienie. Dla kogoś mniej zaangażowanego w kajakarstwo (żeby było jasne, nie myślę o Tobie) to może zabrzmieć małostkowo i snobistycznie, ale kajaki naprawdę ogromnie się różnią. Wśród osób, z którymi pływam są tacy, którzy nie mają własnego sprzętu, bo wybierają się na spływy 2-3 razy w roku, ale pozostali mają dwa kajaki lub więcej. Właściwie chyba nie znam nikogo, kto ma jeden kajak.
Ktoś powie - kasa. Zgoda, ale nie zawsze nowy kajak musi oznaczać wydatek rzędu paru tysięcy. Kolega zaczął od używanego, 4-metrowego szklaczka za 200-300zł (o bardzo przyzwoitych właściwościach), do tego wiosło za mniej niż stówkę. To pozwoliło mu cieszyć się kajakarstwem na równi z tymi, którzy ponieśli koszty 10 czy 20 razy większe.

Ja z szerokiego wachlarza możliwości kajakowych wybrałem dla siebie niewiele. Ale nawet do tego wg mnie jeden kajak to mało. Nie pływam w górach, ani na morzu. Do tego jednodniowo (na razie). Lubię zwałki, lubię małe, kręte rzeczki, najbardziej takie, na których brzegu nie stanęła jeszcze stopa w neoprenie. Dlatego najwięcej pływam w polietylenowych kajakach górskich (starego typu) długości około 3m. Czasami mam jednak ochotę "zrobić dystans" na większej rzece albo stojącej wodzie i wtedy przesiadam się w coś dłuższego i szybszego. Nie piszę już o innych formach kajakowej aktywności.

Wiele zależy ile kto pływa, jak do tego podchodzi i na ile udziela się w innych dyscyplinach. Zasobność portfela i możliwości magazynowania też nie są bez znaczenia. Dobrze, że upolowałeś kajak, który odpowiada Twoim potrzebom, ale fajnie mieć jeszcze jeden... i jeszcze jeden... Tym bardziej, że zmieniają się nasze upodobania, umiejętności, preferencje, a czasami z kajaka "wyrasta" (czasami też dosłownie) jak ze spodni. Tak czy inaczej wg mnie posiadanie większej ilości kajaków to nie fanaberia, a przynajmniej nie zawsze.

Czasami używam obrazowego porównania, że z kajakiem jest jak z majtkami. Ciężko mieć jedne na cały rok i wszystkie okazje. To już łatwiej mają ci, którzy z zasady chodzą bez majtek.

EDIT: Radek chyba rzeczywiście powinien to przenieść.
przez Prus
20 listopada 2013, o 18:56
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Przywitaj się

...A ja zgadzam się w 100% z tą częścią Twej wypowiedzi.I nie rozumiem dlaczego mnie nie rozumiesz?...
Żart. Ale widać słaby, skoro go nie odnotowałeś.

...Napisałem swój post tylko tak ku pokrzepieniu serc tych mniej zamożnych.Obecnie powszechnie we wszelkich mediach gdy ktoś propaguje jakiś sport(chodzi mi o rekreacyjną jego formę) to od razu poleca zakup sprzętu-full wypas , jednocześnie wydźwięk całej wypowiedzi jest taki,że jeśli nie masz sprzętu z górnej półki to ... odpuść sobie.I być może to zniechęci kogoś czy to do roweru , nart śladowych , bądź kajaka.A ja wiem po sobie ,że po górach zacząłem chodzić praktycznie bez sprzętu i do dziś używam starego plecaka i wcale nie czuję się gorszy od tych co to wyposażeni za straszne pieniądze...a podejrzewam że nie jeden tylu gór nie złazi co ja...
To jeden z powodów, dla których wybrałem kajakarstwo. Wg mnie jest względnie wolne od zadęcia, snobizmu, cenowej fobii itd. Rzadko pływam "masówki", ale widuję jak płyną razem ludzie w kajakach za 4000 i za 200. Ktoś ma wiosło za 1000zł i suchy kombinezon, inny wyłazi z kajaka w gumowcach (poza sezonem letnim są więcej niż popularne) i w dresie. Zwykle nikt nie ma z tym problemu.
Z drugiej strony uważam, że jeżeli ktoś chce wydać na kajak 500zł czy na wiosło 50, to wybór ma ograniczony. Coś używanego za te pieniądze można upolować, ale nowy sprzęt za taką kasę to porażka.

Inna rzecz, że kiedyś polietyleny były lepszej jakości niż dziś. Do tego dzisiejsze kajaki turystyczne często mają bardziej rekreacyjną linię i kokpity prawie dwuosobowe. Stąd trudno dwudziestoletni kajak nazwać złomem czy rupieciem gorszym od jego następcy prosto ze sklepu. Następny plus kajaka jest taki, że częściej widzę w kajaku osoby w wieku 50-60 lat, niż 20-30. To kwalifikuje mnie do kategorii juniorów i oznacza, że wszystko przede mną.

...I aby do wiosny :) Bo mi Mikołajkowy spływik przepadł :evil:
Zimą jest fajnie, nie poddawaj się.
przez Prus
20 listopada 2013, o 21:57
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Kajaki dedykowane

Ropuch, dzięki za dobre słowo.

Cześć.

Prus ... ostatnie zdanie - nie.Zawsze mi się taki tekst kojarzy z częścią kolegów z mego Klubu , którzy podczas dyskusji na jakiś istotny temat , gdy się im znudziło , bądź nie mogli nikogo przekonać do swych racji mówili : ~~ dobra , dość już bicia piany~~...
S..wannen (wybacz, ale trzeba to jakoś skrócić) napisał coś o ręcznym, więc skwapliwie się przychyliłem. Żeby innych nie zanudzić. Ale skoro są chętni... to jedziemy dalej.

Najpierw dygresja:
Miałem kiedyś dwóch klientów, braci, mocno i z efektami działających w biznesie. Podczas rozmów z kimś rozsądnym i o szerokich horyzontach łatwo odnaleźć przesłanie czy dobrą radę dla siebie. I ja rzeczywiście dużo skorzystałem z ich wiedzy i mądrości życiowej. Rzadko się ze sobą zgadzali, inaczej podchodzili do pracy, każdy wyznawał inny sposób na życie, ale ja korzystałem z doświadczenia ich obu, czerpałem z ich wiedzy, choć niekoniecznie podzielałem ich stanowisko.
Konkluzja:
Krzyś66 ma oczywiście rację, że każda (powiedzmy prawie każda) dyskusja może czegoś nauczyć. Z drugiej strony, nie zawsze przeciwstawne poglądy oznaczają, że jeden z nich należy wykluczyć i zanegować.

A teraz do rzeczy:
Odłóżmy na bok ostre ograniczenia finansowe czy lokalowe. Cóż, jeżeli ktoś nie ma kasy na chleb, to nie kupi czwartego kajaka. Jeżeli nie mamy garażu, szopki, piwnicy, stodoły, to przecież nie powiesimy kilku łódek w dziennym. Wiadomo. Nie ma o czym gadać. Jeżeli powyższe reżimy nie stanowią przeszkody nie do przebycia, to możemy rozmawiać dalej.

Nawet przy pływaniu rekreacyjnym, takim jak moje jeden kajak stanowi poważne ograniczenie. Dużo pływam na zwałkach, tam wg mnie ideałem jest górski polietylen długości około 3m. Czytam gdzieś o kanu na zwałkach, o szklakach na zwałkach... widocznie pływamy różne zwałki. Na niektórych moich zwałkach nie bardzo je sobie wyobrażam. Już na lekkich rzekach zwałkowych słyszałem charakterystyczne chrupanie laminatu, na tych naprawdę dzikich laminat i kanu nie mają wg mnie racji bytu. Jeżeli, ktoś zabiera na zwałki coś innego, niż krótki polietylen musi liczyć się z ograniczeniami, które umęczą, nie pozwolą pokonać wszystkiego, o uszkodzeniu sprzętu nie wspomnę. Ktoś, kto nie przepada za zwałkami i rzadko pływa, nie potrzebuje "dedykowanego" kajaka, ale w innych przypadkach taki kajak się przyda.

Czasami lubię spłynąć trochę dłuższy (w moim odczuciu) dystans na spokojnej lub wręcz stojącej wodzie. Tu "góral" trochę umęczy. Ja pływam dość smukłym kajakiem długości 4,15m, oczywiście PE, bo w moich stronach dużo kamieni.
I tu potrzeby można mnożyć. Pływanie na morzu, pływanie w górach, Wisła, Solina, pływanie z dziećmi, jeden dzień czy dwutygodniowy spływ. Trzeba jeszcze dodać, że do kajaków się "dorasta" lub się z nich "wyrasta". W sposób czasami dosłowny, a czasami merytoryczny. Dla mnie przez dwa lata numerem jeden był Prijon Chopper, ceniłem go za przyzwoitą zwrotność, wygodę, stabilność miednicy. W którymś momencie okazało się, że ta stabilność przestała byś dla mnie tak ważna. Zacząłem doceniać kajaki, które mają mniejszą objętość, lepiej reagują na wiosło, są zwrotniejsze i lepiej wskakują na przeszkody. Często słyszę, że do kajaka przed kupnem powinno się wsiąść i przepłynąć. Owszem, ale nie robiłbym z tego religii. Kajaki, które naprawdę mi pasują musiałem sobie wręcz rozchodzić, jak kiedyś dobre buty, które po wielokrotnych obtarciach pięt stawały się jak druga skóra. Zwykle od pierwszego razu jest wygodnie w kajakach typu rotomod solo - tych do wszystkiego i do niczego.

Morał: Idą święta, a krótki kajak zmieści się pod choinkę. Zróbcie prezent sobie lub bliskim.
przez Prus
22 listopada 2013, o 17:06
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Widziałem stary młyn...

Kiedyś (zanim kajak przyszedł mi do głowy) byłem na spacerze bardzo blisko miejsca, w którym teraz mieszkam. Nad rzeką były resztki drewnianego młyna. Niektóre ściany już leżały, mocno pochylony dach, wszystko zarośnięte. Zrobiłem kilka zdjęć, jeszcze nie było cyfrówek. Uznałem, że może już młyna nie być, gdy przyjdę tu następnym razem. A może nikt mu nigdy nie zrobił zdjęcia. Rzeczywiście, teraz zastały już tylko kamienne fundamenty, a na żadne zdjęcia dotąd nie trafiłem. Podobny los spotkał też inne młyny w okolicy. I nie tylko w okolicy. Zwykle szanse na przetrwanie mają te, które zostały zamienione na elektrownie. Z innych zrobiono domy weselne - czasami chyba lepiej, gdyby zostały w ruinie.

Ale dość refleksji. Młyn obok wiatraka czy kuźni to jeden z niezwykle interesujących przykładów dawnej architektury o charakterze przemysłowym. Zapewne wszyscy podczas swoich spływów natrafiali na zanurzone w zieleni budynki stojące na brzegu rzeki i towarzyszące im spiętrzenia. Proponuję wklejać ciekawe zdjęcia młynów, ruin młynów czy tylko pozostałości po nich.
Na początek coś z moich spływów. Zdjęcia może nie pierwszej urody, ale moje.
DSCF7431.JPG
DSCF7441.JPG
Kamionka, Suchedniów - Jędrów



DSC00035.JPG
Kamienna, Skarżysko-Kamienna - Łyżwy



DSCF1196.JPG
Wierna Rzeka, Bocheniec



DSCF2614.JPG
Czarna Nida, Bieleckie Młyny



DSCF1063.JPG
Biała Nida, Chojny



DSCF3026.JPG
Drzewiczka, Nieznamierowice
przez Prus
22 listopada 2013, o 20:48
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Warka - Warszawa

Hej Prus!
Kombinujemy z Turabatem na przyszły wekend spłynąć z Warki z noclegiem na jakiej wysepce. Nie spłynąłbyś z nami?...
Oooo, bardzo chętnie, ale jestem już umówiony. Poza tym mój najdłuższy okręt to czterometrowy polietylen, a jako zwałkoholik jestem przyzwyczajony do innego pływania. Jednak jeżeli moje weekendowe plany trochę się zmienią, a Wy obiecacie nie uciekać mi na trasie, to chętnie przyłączyłbym się na jeden dzień. Tyle, że wtedy skomplikuję wam bardzo logistykę, więc nie wiem czy warto. Swoją drogą, ile przewidujecie przepłynąć pierwszego dnia?
[b]...Wreszcie zobaczyłbym Cię w realu, a nie ukrywam, że jestem Ciebie bardzo ciekawy... :)
Muszę więc nadmienić, że jestem niezwykle przystojny...
Nie spotkaliśmy się jeszcze, ale mamy wspólnych znajomych. I to fajnych. I przystojnych oczywiście.
przez Prus
1 grudnia 2013, o 23:49
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Kamienna - 8 grudnia 2013r.

Plany były rozmaite, ale w końcu tak wyszło, że pływałem sam. Wybrałem się na Kamienną, pod prąd i z powrotem, przyjmując Wąchock jako start i metę. Spływ bardzo udany, świetna pogoda, kilka dynamicznych miejsc, ładnie.
+DSCF3081.jpg
+DSCF3082.jpg
+DSCF3087.jpg
+DSCF3094.jpg
+DSCF3095.jpg
+DSCF3096.jpg
+DSCF3097.jpg
+DSCF3105.jpg
+DSCF3111.jpg
przez Prus
8 grudnia 2013, o 21:45
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Kamienna - 8 grudnia 2013r.

Czyli obydwaj nie próżnowaliśmy dzisiaj... :) Fajne zdjątka. Skakałeś z tych progów? Jak jest z czystością wody na Kamiennej?
Płynąłem nią dawno temu z Ostrowca Świętokrzyskiego do ujścia (i dalej, do mojej sadzawki) i pamiętam, że smrodek walił niezły... Poprawiło się?
Z progu skakałem (to jeden próg, tylko z różnych ujęć), ale nie teraz. Próg w zależności od poziomu wody, jej przepływu wygląda i "zachowuje się" bardzo różnie. Długo by opisywać. Widziałem różne cuda na tym progu, więc bez asekuracji w warunkach zimowych darowałem sobie. Preferuję mało wyporne kajaki, więc po zeskoku z tego progu spieniona woda zalewa mi twarz. Ostrowiec jest 50 km dalej, za Ostrowcem nie pływałem. Znam Kamienną praktycznie od źródeł do Chmielowa czyli właściwie do Ostrowca. Z czystością bywa różnie, nad rzeką są Skarżysko, Starachowice, Ostrowiec, ludzie wywalają śmieci, ale smrodu raczej nie kojarzę. Bywa, że woda jest nieco mętna, zanurzone pióro jakby się rozmywa, innym razem widać na dnie liście na głębokości 1m lub więcej. W górnym biegu woda ma rdzawy, żelazisty odcień - podobnie jak Czarna Konecka - obie mają źródła blisko siebie.
przez Prus
8 grudnia 2013, o 23:16
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Kamienna - 8 grudnia 2013r.

Poniżej kilka próbek czystości wody. Nie ma rewelacji, ale też nie jest źle. Inna rzecz, że nie robię zdjęć pionowo w dół, które pokazałyby przejrzystość wody. Zdjęcia pokazują lepsze oblicze Kamiennej, ale nie zawsze tak jest. Czasami woda jest mętna, tu i tam zgromadzą się śmieci. Jak wszędzie.
+e20110911030.jpg
+DSCF1774.jpg
+DSCF1786.jpg
+DSCF1791.jpg
przez Prus
9 grudnia 2013, o 00:08
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Spływy zimowe

Ewa zainteresowała się spływami zimowymi pod kątem wyposażenia i ubioru. Napiszę co ja zabieram lub co powinienem zabrać, co nie znaczy, że to rozwiązanie idealne - każdy już podejmie decyzję sam.

UBIÓR (nadmieniam, że tu wiatroszczelność, przepuszczalność pary i wodoodporność są ważne, jak rzadko kiedy):

1. Buty - i tu pierwszy problem. Do kanady możemy prawie wjechać na nartach, ja na zimę (zresztą nie tylko) wybieram ciasny kajak górski, gdzie trudno zmieścić się w obszernych butach. Stąd jestem raczej skazany na neopren, to niezłe rozwiązanie, ale kiedyś nogi marzły mi na postojach od podłoża. Poprawiłem sytuację dodatkową pianką, ze starych butów na wodę, do tego skarpety (nawet dwie lub trzy pary). Nie jestem do końca zadowolony, może dlatego, że używam starych butów do nurkowania - może kajakowe trochę się różnią. Koledzy pływają najczęściej w gumowcach, najlepiej z pianki, bo ciepłe. To rozwiązanie dobre, szczególnie, gdy trzeba brodzić w płytkiej wodzie, ale w przypadku kabiny może być różnie - w końcu żeglarski przydomek kaloszy to kotwice. Popularne są też zwykłe zimowe buty turystyczne.

2. Jak się ubrać - na cebulkę. Unikać bawełny, wskazana jest bielizna termoaktywna, polar, niektórzy lubią wełnę. Kurtka nie musi być ocieplana, najlepiej membrana o dobrych parametrach i takież spodnie. Ideałem byłyby ciuchy kajakowe, ale na pierwszy spływ chyba nikt sobie ich nie kupi. Ważny jest kaptur, wysoki kołnierz (nie wiem czy to najlepsze określenie) osłaniający brodę i usta oraz ściągacze w rękawach (ja lubię zapinane na rzepy). Wydaje mi się, że słabą paroprzepuszczalność można poprawić wentylacją pod pachami na suwaki, ale nie wiem jak to się sprawdzi przy silnym wietrze.
Bardzo wiele zależy od tego, jak będziemy pływać, zdarzało mi się, że zakładałem lekką kurtkę kajakową o słabej wodoodporności, a na nią kurtkę przeciwdeszczową o znikomej przepuszczalności pary. Przy rekreacyjnym lecz długim pływaniu dawałem radę, nie pociłem się, a wyemitowana w niewielkiej ilości wilgoć utknęła między kurtkami. Nie było to rozwiązanie dobre, ale musiałem improwizować z tego co miałem, bo słaba kurtka kajakowa nie zapewniała mi ochrony przed wodą i szybko miałem mokre łokcie i przedramiona. Teraz mam kurtkę kajakową 10 000/6 000 (woda/para), kaptur, ściągacz w pasie, rzepy w mankietach, bez neoprenu, bez lateksu - może uchodzić za zwykłą kurtkę. Przepuszczalność pary jest niewystarczająca przy szybkim pływaniu solo, szczególnie, gdy się za ciepło ubiorę. Ale gdy płynę wolniej lub w grupie jest ok. Wodoodporność jak dotąd wystarczyła. Maczanie łokci w wodzie, chlapanie czy ulewny deszcz - nie ma problemu. Przeżyłem dość intensywną ulewę w listopadzie, płynęło mi się bardzo komfortowo. Owszem pod koniec miałem wilgotne przedramiona, ale to skutek podciekania przez rękawy (wiosłując ręka idzie do góry). Gdybym miał rękawice zachodzące na rękaw pewnie nie byłoby problemu.
Warto zwrócić uwagę, że na koniec zakładamy kamizelkę asekuracyjną, która jest świetnym izolatorem termicznym - stąd trzeba uwzględnić ją jako element ubioru i dlatego warto darować sobie koszulki z krótkim rękawem czy bez. Korpus i tak będzie ogrzany, trzeba zatroszczyć się o ręce. Ilość odzieży też należy dobrać do tempa spływu - inaczej ubierzemy się na niedzielny spacer z dziećmi, a inaczej na szybki bieg po lesie.

3. Czapka - są neoprenowe, polarowe, termoaktywne... ja pływam w zwykłej wełnianej, rzadziej w polarowej. Może nie doceniam problemu, ale wg mnie to nie jest takie ważne.

4. Rękawice - rozwiązań jest wiele. Tych profesjonalnych i "dedykowanych" nie testowałem. W łapawicach zniechęca mnie brak możliwości złapania się na zwałce, o neoprenowych słyszałem, że ręce w nich marzną. Ja zakładam cienkie rękawice polarowe (5zł w sklepie "żelaznym") lub wełniane, a no to ochronne, gumowane (7zł). Wodoodporność gwarantowana, jednak po paru godzinach w środku robi się wilgotno - warto zabrać zmianę. Rękawice narciarskie raczej się nie sprawdzą, chyba, że ktoś ma jakieś super. Woda leje się po wiośle, kapie, czasami zamoczymy dłoń - odpada, ale w kanu może zdać egzamin.

O ubraniu chyba tyle. Radzę zabierać zmianę odzieży. I to nie jedną. Co będzie, gdy zaraz na samym początku przy wsiadaniu do kajaka zdarzy się wywrotka? Albo, gdy ktoś niechcący nas ochlapie wiosłem? Zwykle zabieram dwie zmiany, prócz tego co mam na sobie. Albo jedną zapasową + drugą do samochodu. Ubrania do worka szczelnego (ja jeszcze zawijam w worki na śmieci, bezpieczniej, a do tego łatwo wyciągnąć gotowy komplet), do beczki, ostatecznie podwójne worki foliowe. Zasadnym jest podrzucenie jednej zmiany ciuchów do innego kajaka - w przypadku wywrotki możemy stracić bagaże lub trochę potrwa zanim je do nas przyholują.

JEDZENIE:
Zabieram coś do picia w termosie, ostatnio wypróbowałem termos obiadowy. Ciepłe danie - dobra rzecz, np sława bigosu Ewy dotarła już w moje strony. Czasami warto przygotować coś na ognisko, zorganizowane na koniec lub umiarkowanie spontaniczne w połowie spływu. Czekolada też nie zawadzi. Alkohol - nie odkryję Ameryki, nie należy przeceniać jego rozgrzewających właściwości. W krótkiej perspektywie tak działa, ale na dłuższą metę ma działanie wychładzające. Nie mówiąc o innych, powszechnie znanych skutkach. Stąd można podać go komuś, kto po kabinie już nie wsiądzie do kajaka lub na zakończenie spływu.

Jest jeszcze milion rzeczy, które teoretycznie powinno się zabrać, jak gwizdek (najlepiej w kamizelce), czekan lub kolce do lodu, rzutka, młoteczek do obtłukiwania oblodzenia, ogrzewacz do dłoni itd...
przez Prus
10 grudnia 2013, o 17:14
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Zimowy spływ Pilicą 10zł od osoby Last Minute

Wanna napisał:
To wychodzi 8 osób ;) korumpuj dalej Lechu bo dobrze Ci idzie ;) a Ropuch i TuraBat ?

No jasne, ze popłynę. Chętnie zobaczę Wasze "mordy". Tylko powiedzcie Ludziki kiedy to ma być...? :)

Oooo, będzie okazja, żeby zobaczyć żywego Ropucha. A może nawet dotknąć.
To może i ja się wybiorę, jeżeli można.
przez Prus
11 grudnia 2013, o 00:33
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Spływy zimowe

Masło napisał(a):Kalosze piankowe takie zwykłe za kilka dych czy jakieś specjalne za nie wiadomo ile? O których mowa? Takie mogą być?

Właśnie takie.
przez Prus
11 grudnia 2013, o 17:03
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Kajaki dedykowane

...Wcześniej jeden z fachowców wymienił trzy cechy które decydują o wartości kompozytu :sztywność , wytrzymałość ,waga; a drugi forumowicz uważany za fachowca mu przytaknął.Dalszych dywagacji na ten temat nie było.

Otóż , gdy odrzucimy ludzi dla których wydatek kilku czy więcej tysięcy za kajak to nie zauważalna pozycja w budżecie oraz tych którzy mają silny imperatyw na ściganie się to ... po cóż takie cudo ???
Czy można zastosować jakąś analogię?Np zakup Ferrari czy innego Lotusa w Polsce , abstrahując od łamania przepisów to jak często na naszych drogach można w pełni wykorzystać walory tych pojazdów?Po odrzuceniu skrajności czyli jazdy ponad 200 stówki na godzinę-taka jazda na naszych drogach to po prostu głupota , oraz jazdę na maksymalnych przyspieszeniach-to w przypadku naszych dróg można robić w bardzo niewielu miejscach i nie o każdym czasie;pozostanie nam jazda z prędkościami i przyspieszeniami takimi jak w wielu modelach GTI różnych marek , które można kupić za ułamek ceny tych kultowych pojazdów.
Na zwałki mamy kajaki zwałkowe i jak ktoś dużo pływa to wiadomo , Prus wyjaśnił.W góry mamy podobnie. Czy na naszych polskich rzekach potrzebny jest jak kolega M. określił : kajak z F1. Moim zdaniem to kajaki dla bardzo wąskiej grupy użytkowników i polecanie ich komuś do turystyki na polskich rzekach jest podobne do takich zaleceń : samochód na codzienny użytek? tylko Bentley-niezawodny , komfortowy , bezpieczny ; na wypad na Lazurowe Wybrzeże? tylko Lotus -szybki , elegancki , szpanerski ; w teren....itp.itd.

Są osoby dla których posiadanie najnowszego super sprzęt w hobby jakim się zajmują to najważniejsza rzecz w życiu , ale warto aby pamiętali że są też inni i część z nich nie jest ani głupsza , ani mniej rozgarnięta , mają tylko inne preferencje.

Hejka.
Porównanie do F1 wydaje się być chybionym. Szukałbym raczej kolarskich analogii. I tak są ludzie (np ja), którzy mają jeden rower i dobrze im z tym. Dam radę na asfalcie, po piaszczystej drodze też jako tako, a tak naprawdę, to ostatnio wcale nie jeżdżę, ale to tak na marginesie. Mam kolegów, dla których dwa kółka są ważne. Bywa, że prócz górala na bezdroża mają jeszcze szybki rower szosowy, a czasami coś jeszcze.
Z kajakami jest tak samo. Dobrze mieć kajaki na różne okazje. Górala starego typu na zwałki, coś dłuższego na wielkie rzeki, może coś do klasycznej turystyki itd. Nie dziwmy się też, że ktoś, dla kogo prędkość jest ważna nie ustaje w poszukiwaniu kajaka o możliwie najlepszej nautyce. O ile dla mnie właściwy, bo odporny, jest polietylen, o tyle dla grupy długodystansowców, którzy regularnie uczestniczą w wyścigach i maratonach musi być laminat. Na PE niczego nie zwojują, to trochę jak lotnicze silniki rzędowe lub gwiazdowej w erze odrzutowców.
Zatem na pytanie czy na polskich rzekach potrzebny jest kajak z F1 odpowiem mnie nie, ale komuś kto się ściga (nawet sam ze sobą) już tak.
Co do forum kajakowego - istotnie jest tam grupa osób, których określiłeś mianem fachowców. Większość z nich znam tylko z forum, ze słyszenia lub wcale. Można ich lubić lub nie, co nie zmienia faktu, że wielu z nich ma ogromną wiedzę, doświadczenie i praktykę. Sam nie raz korzystałem z ich rad lub traciłem nie słuchając. Bywa, że są opryskliwi? Cóż, co chwilę wpada na forum jakiś debil z hasłem: "Cześć, nie mam czasu szukać w internecie, ale szukam kajaka na przyszła sobotę. Oczekuję propozycji." No i jak tu się nie zirytować?
przez Prus
16 grudnia 2013, o 20:53
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Zimowy spływ Pilicą 10zł od osoby Last Minute

Nie pastwcie się nade mną :evil: Będzie okazja. Tym razem to nie przejdzie, nigdzie się nie ruszam.
A przy okazji potwierdzam dostałem zaproszenie od Prusa do odbycia wspólnej podróży, za co dziękuję :D
To może puścisz na spływ samą Panią Dyrektor. Moja propozycja wspólnej podróży tym bardziej aktualna.
przez Prus
20 grudnia 2013, o 16:08
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Czy tylko ja mam problem

Na szczęście kolaboracja i podwójna gra DarNura zostały bezwzględnie obnażone. Nie mamy wyjścia – musimy go zgładzić. Jego żonę i dzieci również.
Przy okazji nadmieniam, że tu występuję jako Prus, kiedyś na forach historycznych pisałem pod innym nickiem, zaś w grupie „umawianie na pływanie” na FB zarejestrowałem się pod własnym imieniem i nazwiskiem.
Proszę o łagodny wymiar kary – w końcu sam się przyznałem.
przez Prus
23 grudnia 2013, o 18:01
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Jak się załapać do administracji, jakie jest wynagrodzen

Nieco się wyłączyłem z okazji świąt, a w tym czasie wspaniale rokującą afera szpiegowska nie tylko nabrała rumieńców, ale nawet została zamknięta. Nie zdążyłem na czas z podsumowaniem, gdzież jednak można tego dokonać jak nie tutaj – w wątku, w którym obnażono krociowe dochody prominentnych członków administracji lokowane zapewne na tajnych kontach w szwajcarskich bankach (można mój wpis zostawić tu, albo przerzucić do zamkniętego wątku - wszystko jedno).

Zatem:
1. Czujność, wzorowa postawa i poczucie obowiązku jednego z członków forum pozwoliły wykryć kreta, który prowadził na FW działalność destrukcyjno-sabotażową. Mało tego, podjął wywiadowczą grę na rzecz wrogiego forum (dowód 1).

2. DarNur alias ManaT zdradziecko zdobył zaufanie administracji i wniknął do ścisłego kierownictwa forum (dowód 2).

3. Jego wywrotowa i szpiegowska działalność prowadzona była za wiedzą i aprobatą decydentów forum (Radka, Eltecha i Mariusza), którzy nawet nie kryją swego udziału w spisku (dowód 3).

4. Drawa zapłacił najwyższą ceną za samotną walkę z obcym wywiadem, bowiem DarNur i wymieni wcześniej administratorzy dokonali na nim zbiorowego gwałtu moralnego (dowód 4).
Powiem tylko tyle:
Macie szczęście, że Drawa nie jest niepełnoletni.



Poniżej zamieszczam materiał dowodowy:

dowód 1
http://forumwodne.pl/czy-tylko-ja-mam-problem-t3333.html

dowód 2
http://forumwodne.pl/group8.html

dowód 3
Wiem też już od jakiegoś czasu o tym fakcie i pewnie oprócz mnie Radka i Swimiego parę osób też to wiedziało ale jakoś po pierwsze nijak mi to nie przeszkadzało a po drugie nie widziałem żadnej potrzeby żeby to w jakikolwiek sposób nagłaśniać bo i po co...
dowód 4
...Jeszcze raz podkreślam takim waszym zachowniem czuje sie moralnie zgwałcony...


Wybaczcie, że odgrzewam przedświątecznego kotleta, ale doskonale się ubawiłem czytając cały wątek. Chciałem, żeby wszyscy podchodzący do sprawy zbyt serio, mogli spojrzeć na problem z mojej perspektywy. Przepraszam jeżeli kogoś uraziłem niniejszym wpisem (szczególnie DarNura i Drawę), nie miałem takich intencji.
przez Prus
26 grudnia 2013, o 22:53
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Podsumowanie roku 2013

Właśnie zamknąłem sezon kajakowy spływem na Czarnej Nidzie. To było moje trzydzieste zejście na wodę w tym roku. Brzmi to może "mocno", ale zaznaczam, że pływałem wyłącznie jednodniowo, więc ktoś, kto był na dwóch dwutygodniowych spływach pływał w zasadzie tyle samo. W większości zaliczałem spływy rzeką, ale parę razy wybrałem się samotnie na jakiś pobliski zalew, by między obiadem a kolacją wykręcić parę kółek - dla zdrowia.
Ale i z tego jestem zadowolony.
przez Prus
29 grudnia 2013, o 20:21
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Podsumowanie roku 2013

No, a ja, aż się sam sobie dziwię jak to się stało ale lata lecą, człek raczej silniejszy się nie robi, a w tym roku natrzaskałem najwięcej km w mojej dotychczasowej (dłuuuugiej) "karierze" kajakarskiej. Cmyknąłem ich 3650 (w tym 890 pod prąd).
Niestety nie udało mi się ukończyć (z powodu rozwolnienia... :lol: ) najdłuższego (310 km non stop) w Europie maratonu "Gauja XXL" na Łotwie...
Imponujący wynik. Na forum kajakowym przeczytałem, że schodzisz na wodę prawie 4x częściej niż ja, zaś tu widzę, że Twój roczny przebieg pozostawia mnie jeszcze bardziej w tyle. Chyba największe wrażenie robi na mnie maraton na Łotwie - już po pierwszym starcie "naszych" na Gauji zastanawiałem się, jak to możliwe, by trzasnąć ponad 300km za jednym zamachem.
Ja na razie trzymam się wersji, że maraton to 42,195 - to pozwala i mnie uczestniczyć w maratonach.

No jasne, na wszelki wypadek edytowałem post, i dodałem modrkę :lol:
Szacun. Marzą mi się takie "osiągi" - tylko ta robota w sezonie :(

Jak tak sobie wszystkie kilometry pozliczałem to wyszło ze 60, może nawet 62 :lol:
Kilometr kilometrowi nie równy. Na prostej rzece ze żwawym nurtem płynie się szybko. Na małej rzece z dużą ilością zwałek i przenoskami 60km może przełożyć nawet na cztery lub więcej spływów, a to już wygląda trochę lepiej.
Tak czy inaczej - podciągnij się. Bo jak na admina forum wodnego to nie jest powalający rezultat. Nawet jak policzyć te 75km z meandrami.
przez Prus
30 grudnia 2013, o 19:50
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Podsumowanie roku 2013

Tak czy inaczej - podciągnij się.

...ale w 2014 panuję wzrost o jakieś 1000% 8-)
Ooo!
To się nazywa noworoczne postanowienie.

Zapewniam Kolegów, że swoim wpisem podsumowującym 2013 r nie miałem zamiaru nikogo epatować ilością przepłyniętych kilometrów, ani "prężyć muskułów" z tego powodu. Mój organizm po prostu taki jest, że największą radość z pływania mam wtedy, gdy pierdyknę sobie stówkę w ciągu dnia. Rozgrzewam się najczęściej ok 30- tego kilometra. I zapewniam, że trzaskając długie traski zdążę zauważyć piękno przyrody i nacieszyć się obcowaniem z nią. Po prostu każdy pływa jak chce, dlatego ja nie oceniam innych wg ilości przepłyniętych kilometrów. I jest tak, jak napisał Kol. Prus: kilometr- kilometrowi nie równy. Nie przyszedłem na FW, aby popisywać się ilością przepłyniętych kilometrów lecz po to, by poznać ciekawych Ludzików, wymienić doświadczenia, nauczyć się czegoś nowego. Nie chciałbym być postrzegany jako bezmyślny "trzepacz" wody, bo nim nie jestem. Ja po prostu lubię długie dystanse, wielkie rzeki i przestrzenie. I tylko tyle. Nikogo nie oceniam. :)
Mam paru kajakowych znajomych, którzy są bardzo chętni na pływanie, dopóki nie trzeba zejść na wodę. Wtedy pojawia się 100 000 problemów. Więcej pływają przy kawie niż na wodzie. Trochę mnie to śmieszy, ale każdy pływa jak lubi i ile lubi - i nie musi się z tego tłumaczyć. A już na pewno nie z tego, że pływa dużo.
Swoją drogą weź przykład z Radka, który obiecał w 2014 podwoić swoje przebiegi.
przez Prus
31 grudnia 2013, o 12:12
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

cron