| Biuro Turystyki Kajakowej AS-TOURS | PROZONE - wypożyczalnia kamer GoPro! | KONKURS RELACJA MIESIĄCA |

Znalezione wyniki: 276

Wróć do listy podziękowań

Re: 2016-06-04 GÓRNA KAMIENNA

O tej porze roku rzeka na tym odcinku jest wyjątkowo urokliwa. Trzeba tylko "upolować" stosowny stan wody. Trzeba liczyć się z uciążliwościami, ale nie ma tragedii, ponadto nie potrzeba wyjątkowych umiejętności. Jednak zdecydowanie nie jest to rzeka na pierwszy raz. Na drugi też nie... ani na trzeci...
U siebie na blogu, na końcu wpisu zacząłem podawać stany wody i przepływy opatrzone komentarzem, czy to mało, dużo, czy wystarczy. Na "moich" rzekach to niestety kluczowa informacja. Można korzystać, jeżeli ktoś się wybiera w Świętokrzyskie czy południe Mazowsza.
przez Prus
6 czerwca 2016, o 10:14
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: eksploracja fiordu Worsley w Chile

Zupełnie nie wiem dlaczego przegapiłem ten wpis i jeszcze wcześniejszą relację. Zdjęcia rewelacyjne, widoki wspaniałe - moje najszczersze wyrazy zazdrości.
przez Prus
6 czerwca 2016, o 14:43
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: burza - ratuj się kto może!!!

...
Jakie są Wasze doświadczenia z radzeniem sobie w czasie burzy na spływie?
Co jest bezpiecznym zachowaniem, a co zdecydowanie odradzacie w czasie płynięcia kajakiem?

Pewnie inaczej zachowujemy się na jeziorze, a inaczej na rzece?
...

Nie mam w tej kwestii wielkich doświadczeń. Gdy pływa się jednodniowo, tak jak ja, raczej odrzuca się wątpliwe pogodowo terminy. Dlatego burza złapała mnie na wodzie raptem parę razy. Zwykle była gdzieś daleko, więc nie robiliśmy nic. Raz, na Wiśle, była może trochę bliżej. Wtedy płynęliśmy z kolegą bardziej opływanym niż reszta, do tego znającym Wisłę jak własną kieszeń, więc zdaliśmy się na niego. I właściwie tez nie zrobiliśmy nic, parę razy gdy fale się wzmogły i wiatr był silniejszy podpływaliśmy do brzegu, by przeczekać. I tyle.

Jakie zachowanie jest właściwe?
Woda jest przewodnikiem, więc przebywanie bezpośrednio w wodzie jest niebezpieczne, choć pojęcia nie mam jaka odległość " pływak - wyładowanie " już jest groźna. W kajaku sytuacja chyba wygląda nieco lepiej. Kajak zwykle jest izolatorem, wprawdzie mokrym, ale jednak. Z drugiej strony stanowimy dla piorunów atrakcyjniejszy cel. Szczególnie podnosząc wiosło. Więc...

Na małej rzece ryzyko jest chyba znikome, zwykle płyniemy wśród drzew, brzegi są wysokie i nie stanowimy potencjalnego celu, a ryzyko uderzenia pioruna w taflę wody też jest znikome. Choć w przypadku, gdy burza jest naprawdę blisko przerwałbym pływanie. Na dużej rzece czy otwartym akwenie sytuacja wygląda nieco inaczej, wydaje mi się, że warto trzymać się blisko brzegu, by, gdy burza się przybliży, zejść na ląd.
Oprócz wyładowań są też inne zagrożenia. Wiatr może przewrócić, silne fale tym bardziej. Kiedyś nagły poryw wiatru na zalewie złapał mnie za wiosło. Teraz nie brzmi to realnie, ale wtedy nie byłem pewien czy za kilka sekund mi go nie wyrwie lub razem z nim nie przewróci. Na małej rzece nie musi nas trafić piorun, ale równie groźne może być przewrócone drzewo czy odłamana gałąź.

Zatem, każdy chyba liczy odstęp między błyskiem i grzmotem, by w stosownym momencie wyciągnąć w domu wtyczki. Pewnie nie odkrywam Ameryki, ale trzeba sobie analogiczny reżim narzucić na wodzie.
Tak, w dużym skrócie, wygląda teoria burzy wg Prusa. Jak pisałem, nie mam w tej materii specjalnych doświadczeń. Tak mi się po prostu wydaje.
przez Prus
6 czerwca 2016, o 15:43
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

2016-07-02 KAMIENNA I KUŹNICZKA

Jakoś tak wyszło, że przez dwadzieścia dni nie byłem na żadnym spływie. To przez prace ogrodowe i majsterkowanie, które w pewnym sensie zaabsorbowały mnie bez reszty. Zatem, kiedy zdjęto mi szwy z rany od piły i gdy zabliźniło się wspomnienie po zastrzyku przeciwtężcowym uznałem, że już czas na wodę. Plany były różne, ale niespodziewanie obie córki wyraziły zainteresowanie kajakiem. Ta niespotykana jednomyślność ustawiła moje plany w zupełnie innym świetle.


kk01.jpg Pozbieraliśmy się rano, bez zrywania się po ciemku, ale na tyle wcześnie, by uniknąć smażenia się w południowym słońcu.


kk02.jpg Zaczęliśmy na zalewie w Bliżynie.


kk03.jpg Szybko zeszliśmy na wodę. Agnieszka z Olgą popłynęły jako pierwsze. Zaś Kalina bardzo zaskoczyła mnie „na plus” poziomem kontrolowania kajaka. Skok umiejętności od ostatnich wakacji był odczuwalny i wyraźny. Rok temu jej kajak sam decydował o kursie, teraz już nie.


kk04.jpg Olga tradycyjnie radziła sobie dość fajnie i rozwijała spore prędkości, choć dziś dostała wymagający kajak i trochę to odczuła.


kk05.jpg Kalina również mogła czerpać radość z pływania.


kk06.jpg Trzeba przyznać, że trasa dzisiejszego spływu należała do wyjątkowo malowniczych.


kk061.jpg Leśny odcinek Kamiennej to idealny poligon do nauki z dziećmi. Woda prawie bez ruchu...


kk08.jpg ...bez niespodzianek, a wokół zieleń i drzewa. Pięknie.


kk09.jpg Wpłynęliśmy również w Kuźniczkę.


kk10.jpg Ten dopływ Kamiennej był równie spokojny, ale zdecydowanie mniejszy. Było wąsko, do tego na naszej drodze pojawiła się przeszkoda.


kk11.jpg Dziewczyny pokonały ją stylowo i bez problemów...


kk12.jpg ...prześlizgując się pod ogromną kłodą.


kk13.jpg Na samym końcu rozdzieliliśmy się. Olga i Agnieszka popłynęły na zalew, by okrążyć wyspę...


kk14.jpg ...zaś Kalina i ja wybraliśmy zwiedzanie bagiennego rozlewiska, nieco ponurego, ale pełnego uroku.


kk15.jpg Wszyscy zakończyliśmy spływ dynamicznie wskakując na brzeg – polietylen na to pozwala... ba, nawet tak lubi.

Wszystkim się podobało, a mnie szczególnie. Cieszy mnie pływanie z rodziną, a jeszcze bardziej postępy córek w pływaniu. Podziękowania czy rytualne „było fajnie” są tu szczególnie na miejscu.
P.S. Nie podaję czasu i dystansu, by nie umniejszać rozmiarów dzisiejszego sukcesu.

Więcej zdjęć tutaj:
https://picasaweb.google.com/118013363861239332615/6302687911145405393#
przez Prus
2 lipca 2016, o 15:26
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: 2016-07-24 CZARNA NIDA I NIDA

Ponieważ lobby suvowo-pneumatyczne planuje pływanie w moich stronach, więc śpieszę z wyjaśnieniami.
Woda w Nidach jest czysta i ciepła, choć tak czystej jak wczoraj chyba jeszcze nie widziałem. Obecność śmieci... niestety, ale jak pisał Peterka te są wszędzie. Organizowane są sprzątania, więc powiedziałbym, że też jest nie najgorzej. Powiedzmy - zdecydowanie powyżej przeciętnej. Wczoraj plastikowe butelki widziałem chyba tylko raz.
I Czarna, i Biała są ładne. Są inne. Czarna jest dłuższa i większa, na Białej mniej śmieci, bo dalej od ludzi. Biała ma też tę zaletę, że mocno zawija. Bizoręda -Żerniki to prawie 15km wodą, ale 5-6 polnymi i leśnymi ścieżkami. Więc samotnie z dmuchawcem można sobie poradzić bez problemu.
Nida istotnie ustępuje urodą swoim dopływom założycielskim. Są ładne odcinki, ale są też takie, na które nawet nie mam ochoty wracać. Nie znam jeszcze ostatniego odcinka. Mam nadzieję, że w tym roku poznam.
Jeżeli rzeczywiście będziecie się wybierać, to dajcie znać - sprawdzę Wam stany wód. Lepiej odpuścić pewne odcinki gdy jest płytko.
przez Prus
25 lipca 2016, o 08:14
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Konkurs Relacja Miesiąca - czerwiec 2016

Szczerze gratuluję konkurentom. Zapewne wygralibyście, gdyby nie moje nieuczciwe knowania, makiaweliczne zagrywki, oszustwa, korupcja i spiskowanie. Dziękuję administracji i sponsorowi oraz wszystkim, którzy na mnie głosowali, a więc żonie, obu córkom i sobie dwa razy.
przez Prus
26 lipca 2016, o 22:18
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: 2016-08-04 CZARNA KONECKA

Ładnie. Zwałki nie sprzyjają gumowcom, więc sobie chociaż popatrzę :)
Nie sprzyjają, ale da się. Kiedyś rozmawiałem z panią, która na fragmentach opisywanego odcinka pływała sevylorem. Moje pierwsze pływania z Markiem odbywały się na zwałkowej niegdyś Kamiennej i właśnie Czarnej, od Sielpi w dół. Wówczas też były tam jeszcze zwałki, a Marek dysponował pneumatykiem, któremu zawdzięcza swój nick.
przez Prus
30 sierpnia 2016, o 08:47
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: kształt wiosła

Czy ktoś może mi wytłumaczyć o co chodzi z tym kształtem?: asymetryczne, allround, czy jakie? Tylko proszę prostym językiem, żebym zrozumiał. :mrgreen: 8-)
Bo ja zielony jestem.
Podziały wioseł można mnożyć. Zakładam, że chodzi Ci o asymetryczne i symetryczne.
Symetryczne przypomina łopatę, trąci nieco oldskulem, ale wcale nie jest złe. Sprawdza się na zwałkach, bo stanowi stabilne oparcie, a do rekreacji też może być.
Asymetryczne - ma bardziej opływowy kształt pióra, i jak sama nazwa wskazuje, jest asymetryczne względem osi drążka. Dzięki temu można zanurzyć pióro odrobinę płycej (niż symetryczne), by całe zanurzyło się w wodzie. Pióro zanurzone niecałkowicie będzie miało tendencję do skręcania, co osłabia efektywność wiosłowania i męczy dłoń. Zaleta tego wiosła bardziej procentuje na większych rzekach i akwenach.

Przy pływaniu takim jak moje nie dostrzegłem zalet wiosła asymetrycznego. Raczej podnoszę wiosło wysoko, wolę krótkie wiosła, więc zasadniczy atut z zanurzaniem pióra nie ma dla mnie praktycznie żadnego znaczenia. Takie wiosło ładniej wygląda, ale nie wiem czy to wystarczający argument na tak. Sam po pewnym czasie przerzuciłem się na wiosło z piórem symetrycznym - podpora na zwałce to spory i odczuwalny atut. Moja żona woli asymetryczne. W przypadku Dr-a Kajaka zwykle mają mniejszą powierzchnię pióra, jest ciut lżejsze - chyba mniej męczy.
przez Prus
1 listopada 2016, o 14:17
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

2016-11-12 SPŁYW NIEPODLEGŁOŚCIOWY

rzeka: Kamienna
odcinek: Wąchock - Dziurów
dystans: 15,000 km wg geoportalu
czas: 3 godziny 15 minut

Dziś wszystko było jakoś dziwnie. Skład osobowy zmieniał się do ostatniej chwili. Z przyczyn niezależnych zrezygnował Marcin, w zamian zainteresowanie pływaniem wyraził Robert. Zaś rano swój udział musiał odwołać Marek. W planach była Czarna Nida poprzedzona kawałkiem Belnianki i Pierzchnianki, ale ostatecznie zwodowaliśmy kajaki na starej, dobrej Kamiennej. Wobec tylu zmian to, że spływ niepodległościowy odbył się dzień po Święcie Niepodległości chyba nikogo nie zdziwi.
DSCF7461.JPG Ostatecznie zwodowaliśmy kajaki we trzech.
DSCF7463.JPG Był wspomniany już Robert, był Artur, którego apetyt na pływanie stale rośnie i ja.
DSCF7464.JPG Pogoda była taka sobie, ale nie można jej odmówić „stabilności”. Stała temperatura, chłód i konsekwentnie zasnute niebo.
DSCF7467.JPG Przynajmniej nie padało, a wiatr też nas oszczędził.
DSCF7471.JPG Atutem spływu miał być stan wody.
DSCF7473.JPG Liczyłem na sporo zabawy na starachowickich szypotach i bystrzach w Michałowie.
DSCF7475.JPG Wody istotnie było sporo, ale przez to bardziej dynamiczne fragmenty zostały przez nią jakby grubiej przykryte i przez to straciły swój pazur.
DSCF7476.JPG A może trasa już mi nieco spowszedniała? Nie wiem.
DSCF7477.JPG Mimo pogodowych niedostatków i logistycznego zamieszania płynęło się przyjemnie.
DSCF7478.JPG Woda niosła, nie marzliśmy, a bystrza, mimo, że mniej agresywne, wciąż zmuszały do ciągłej uwagi. Nie żałuję i dziękuję za towarzystwo.


Tu pełniejsza relacja:
http://pruswkajaku.blogspot.com/2016/11/2016-11-12-spyw-niepodlegosciowy.html
przez Prus
12 listopada 2016, o 17:33
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Maska do nurkowania/pływania.

Ostatnio ten temat niezwykle mnie interesuje, więc nie pozostaje mi nic innego, jak nadrobić entuzjazmem brak wiedzy i niedobór doświadczeń. Kiedyś trochę pływałem, teraz wróciliśmy do tego cała rodziną. Bardzo amatorsko, ale bawi nas to. Mogę wypowiedzieć się tylko na temat sprzętu, którym sam dysponuję, który ma moja żona i córki, z którego kiedyś korzystałem.

Mam maskę LOOK TECHNISUB, ma blisko 20 lat. Model uważany jest za kultowy, jest nieco oldskulowy, podobno pasuje na każdą twarz, jednak spotykałem się również z dość chłodnymi opiniami. Ja jestem zadowolony, ale też nie mam wielkiego porównania. Żona ma CRESSI PERLA, a młodsza córka OPERĘ MARESA. To modele podobne do mojej. Starsza córka pływa w CRESSI ONDA (albo jakoś tak). To maska jednoszybowa, rzeczywiście widać przez nią trochę więcej, może nie tyle, żeby odwrócić się od dwuszybowych, ale jednak więcej. Wszystkie te maski przymierzałem, „zasysałem” - pasują, choć te dziewczyn są trochę mniejsze. Wszystkie maski są od dobrych producentów, ale to modele raczej z dolnej półki. Grunt, że działają.

Fajki – ja mam najzwyklejszą, córka i żona mają z dolnymi zaworami. Gdybym miał szukać gdzieś oszczędności, to w pierwszej kolejności na fajce.
Płetwy. Kiedyś pływałem w MARESach PLANA AVANTI HP – fajne, ale już ich nie robią. Ich następcą jest chyba AVANTI TRE i SUPERCHANNEL. Kolega miał TECHNISUB MAGICA, też nieprodukowane, stylistyka w klimacie MODERN TALKING i MIAMI VICE, ale pływało się w nich dobrze.

Od niedawna używam starych TECHNISUB STRATOS... i znowu muszę użyć słowa „oldskulowy”. Bardzo fajne płetwy, ciężkie, twarde, spore pióro, lubię je. Ale chyba jeszcze bardziej odpowiadają mi CRESSI PRO STAR. Sporo lżejsze niż STRATOSy, też dość twarde, ale nie aż tak. Są za to bardziej sprężyste i chyba jestem w stanie przepłynąć w nich więcej na jednym wdechu. Żona ma CRESSI PLUMA, sprężyste, raczej miękkie. Jest zadowolona. Córki mają jeszcze bardziej rekreacyjne modele, starsza ma CRESSI RONDINELLA, miękkie, ale wydajne, młodsza ma dziecięce MARESY. Jeżeli ktoś będzie szukał czegoś dla swojej pociechy, to napiszę trochę więcej.
Ze studiów zostały mi jeszcze paskowe CRESSI FROG, twarde, wydajne, a żona ma CRESSI PRO LIGHT – podobne do FROGów, nie tylko wizualnie, ale lżejsze.
Zawsze bardziej podchodziły mi twarde płetwy, wbrew stereotypowej opinii nie męczą tak bardzo. Muszę jednak przyznać, płetwy o średniej twardości są chyba bardziej wydajne. Do tych zbyt miękkich nie mam przekonania, ale może niesłusznie.

Sikora interesuje sprzęt w rozsądnej cenie. W internecie można trafić bardzo dobre okazje, ale pod warunkiem, że szukamy okazji, a nie konkretnego sprzętu. Jeżeli rozważasz zakup przez internet, to mam tani sklep z drogą przesyłką. Możemy zrobić wspólne zakupy przed gwiazdką i raz zapłacić za paczkę.
przez Prus
14 listopada 2016, o 22:54
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Długie płetwy

Chyba nie ma ustawowo przyjętego nazewnictwa, ale zakładając wątek "Długie płetwy" miałem na myśli coś w klimacie CRESSI GARA czyli 80-90 cm. Płetwy krótkie kojarzą mi się raczej z treningowymi - 35-40 cm. Na potrzeby wątku przyjmijmy, że płetwy w okolicach 60cm są średnie. Będzie mniej nieporozumień.
przez Prus
19 listopada 2016, o 18:40
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: kajak plastikowy - dla mnie

Ad.1. Najsłabiej nadaje się na zwałki coś, co ma dziób jak Carolina 12 lub 14, bo uderza w przeszkodę i niechętnie na nią wchodzi. Lepiej gdy ma dziób jak Carolina 13 albo 15, a chyba jeszcze lepiej radzą sobie bananowate kajaki górskie. Ważna jest jeszcze obecność kila, szczególnie w części rufowej - schodzenie z przeszkody lub zjazd z brzegu może się źle skończyć.
Ad.2. Towarzystwo, jeżeli godzi się na wspólne pływanie, raczej powinno utrzymywać jednolite tempo. Ewentualnie podzieli się na grupy szybsze i wolniejsze, ale raczej pojedynczy kajakarz nie powinien być pozostawiony sam sobie. Tak powinno być, ale nie zawsze jest. Inna sprawa, gdy wejdziesz z kajakiem górskim w grupę regatówek - mogą nie czekać.
Ad.3-6. Tu oczekiwaniom odpowiadać będzie sporo kajaków. Większość.

Zakładam, że to będzie kajak, którym będziesz pływał po przynajmniej średnich ciekach. Że nie planujesz morskich wyścigów, ani spływów po wąskich krętych rzeczkach. Pewnie szukasz czegoś około 400-450cm. Pomyśl o Delsyk Nifty 385 albo 430, o Necky Zoar, o Carolinie 14 (będzie słaba na zwałkach, ale wynagrodzi Ci to stabilnością), może Expression 14 lub 15. Z uwagi na jakość materiału radzę szukać kajaków, które produkują ludzie mówiący po angielsku lub niemiecku, gorzej, gdy mówią po włosku lub francusku. Słabo gdy po polsku (wiem, szkoda), unikaj też kantońskiego i mandaryńskiego.
Co do stabilności... wszystkie kajaki z polietylenu w tym przedziale długości będą miały w miarę podobną stabilność, średnią, dobrą. Będą różnice, ale nie dramatyczne, bo różnice w ich szerokości utrzymają się na poziomie 5cm, a kształt dna może (nie musi) być zbliżony. Dużo większe zmniejszenie stabilności odczujesz, gdy przesiądziesz się z Gumotexa na polietylen. Zrezygnujesz z około 20 cm szerokości i z całkiem płaskiego dna.
W związku z tym radzę zacząć pływanie nie w zimie, ale późną wiosną. Wywrotki będą mniej dramatyczne, stres mniejszy.
przez Prus
19 listopada 2016, o 23:48
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: kajak plastikowy - dla mnie

Gdybym dziś szukał czterometrowego kajaka dla siebie, to delsyk byłby jednym z faworytów. Treka i Trapera nie brałbym pod uwagę, ale o tym już było sporo.

Jak pisał ktoś wcześniej, rzeczywiście warto się przepłynąć, a najlepiej popływać parę dni, ale to jeszcze nie wszystko. Krótkie przepłynięcie czy parę dni nie da jeszcze pełni wiedzy. Do niektórych kajaków trzeba się trochę przyzwyczaić, trochę je opanować, a na to potrzeba czasem więcej niż parę dni. Chyba, że szukasz kajaka, który będzie dla Ciebie przyjazny od zaraz. Tyle, że po jakimś czasie może Ci przestać odpowiadać.

Jeżeli chodzi o muskokę, to pogadaj z Sikorem. Ma Algonquina (albo jakoś podobnie) z tej samej firmy. Dowiesz się czegoś na temat polietylenu.

Co do katany - mnie też nie grozi olimpiada, górskie wody i ekstrema. Nikt też nie szuka przyjemności w kabinach, a szeroki kajak to nie jest jedyna recepta na unikanie kąpieli. Miandas pytał co sądzę o katanie, więc napisałem umieszczając adnotację, że to jedynie moje zdanie. Faktem jest, że nauka opanowania kajaka przy jego małej szerokości przychodzi łatwiej, a po części dlatego, że jest bardziej potrzebna. To chyba fakt? Ale porównywanie łódek o długości trzech metrów, to teraz trochę bicie piany. Wydaje mi się, że Miandas po prostu potrzebuje czegoś dłuższego.

Jeszcze jedno, wbrew pozorom dość ważne. Z kajakiem trochę jak z samochodem, jeżeli go polubisz, jeżeli będzie Ci się podobał, to łatwiej wybaczysz mu niedostatki i mankamenty. A jak już kupisz, to najlepiej nie pływaj innymi. Nie będziesz miał porównania, to dobra recepta na zadowolenie. Mój pierwszy kajak był najlepszy, do czasu aż okazało się, że są inne.
przez Prus
21 listopada 2016, o 13:05
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: kajak plastikowy - dla mnie

miandas napisał(a):A czy ktoś ma jakieś doświadczenia z Carolina 12 ?

Balia.
przez Prus
24 listopada 2016, o 08:33
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: 20.11.2016 Wełna Wągrowiec - Ruda

Trudno policzyć ile progów czy innych trudnych miejsc rocznie się odpuszcza, a ile spływa. Ale biorąc pod uwagę, że pływam jakieś 30 razy w roku, to oznacza, że nie mogę mówić o przypadkach incydentalnych. Skoro tak, to muszę liczyć się z ryzykiem kabiny, bo raz na sto razy może się nie udać. Zatem coś takiego nie może zdarzyć się w miejscu, gdzie mogę mieć kłopoty wpław. Dlatego staram się unikać sztucznych progów, chyba, że jest nisko, przetacza się mało wody, a odwój wygląda niegroźnie. To miejsce odpuściłbym na pewno. Wysokie betonowe brzegi uniemożliwiają wyjście na ląd, istnieje ryzyko uderzenia się w głowę, a wodne kalafiory widoczne na zdjęciach sięgają daleko. Nie wiem czy możliwe byłoby wpływanie w nich, szczególnie o tej porze i ratowanie sprzętu.
Dyskomfort przebierania się po kabinie i szczęśliwym wyjściu na brzeg czy nawet w postaci mokrych ciuchów po udanym skoku też jest argumentem, choć nie tak ważkim jak opisane wyżej.

Tak wygląda moja filozofia, może podchodzę do sprawy dość asekuracyjnie, ale każdy sam decyduje za siebie. Stabilność moich kajaków i obecny poziom umiejętności raczej nie upoważnia mnie do porywania się na większe przeszkody - tak mi się przynajmniej wydaje. Jak pisałem wcześniej, tak widzę sprawę, inni pewnie mają inne spojrzenie na problem.
przez Prus
24 listopada 2016, o 14:05
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: 20.11.2016 Wełna Wągrowiec - Ruda

Mat udowodnił że kajak nie ma jakiegoś większego znaczenia na takich przeszkodach. Na filmie widać że się przymierza i kalkuluje. To nie wodospady czy inne niebezpieczeństwa. Miandas był w przecież asekuracji.
Swoją drogą ta dyskusja o kajakach plastikowych w innym wątku, wg mnie trochę jałowa. Po wyczynie Mata na tzw zwykłym kajaku :lol: . Jako laik w temacie sztywnych jedynek, brałbym pod uwagę jak się toto przenosi i pakuje na dach. Reszta to bardziej gusta. Jedni lubią grube i krótkie, a inni .. chude i długie.
Trudno się zgodzić z tym co piszesz. Mat spłynął przeszkodę, owszem miał problemy, ale sprawnie z nich wyszedł (przynajmniej tak to wygląda ze zdjęć). To nie jest dowód, że kajak nie ma znaczenia. Jeżeli spłynie w 10 różnych kajakach i za każdym razem pójdzie mu podobnie, to będzie można mówić, że kajak nie ma znaczenia. Poza tym zdecydowanie wolałbym pokonywać podobnej wielkości naturalny wodospad lub inne niebezpieczeństwa niż sztuczny próg.
Asekuracja miandasa była ważna, ale w pewnych okolicznościach mogła nie zdać się na nic. A jeżeli nie było rzutki ani liny, to poza wołaniem "Trzymaj się" niewiele można było zrobić.
Co do sztywnych jedynek - wszystkie się tak samo przenosi i pakuje na dach. O czym tu dyskutować.
przez Prus
24 listopada 2016, o 14:53
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: kajak plastikowy - dla mnie

Jeszcze pytanie z innej beczki. Co wpływa na wagę kajaka? Aquariusy są ciężkie, choć podobno plastik jest byle jaki. Nifty z bardzo dobrym PE i solidnym wyposażeniem jest wyraźnie lżejszy. Znalazłem też kajak rainbow oasis, który w ogóle ma coś koło 20 kg albo chyba nawet deko mniej. Ale czy to oznacza, że jest z jakiegoś cienkiego tworzywa? No bo oczywiście sam wymiar ma znaczenie ale mowa o kajakach, które mają pi razy drzwi podobne wymiary i wyposażenie?
Z polietylenem jest jak ze stalą. Gdy jest miękki (o niskiej gęstości, więc teoretycznie lekki) będzie podatny na zarysowania, twardy (wysoka gęstość) może pęknąć, szczególnie w niskich temperaturach. Ideałem byłby złoty środek. Jakość polietylenu też jest nie bez znaczenia. Jaki polietylen jest w Trekach i Traperach? Nie wiem. Nie wiem też czy różnice gęstości są na tyle duże, by mieć wyraźne przełożenie na różnicę mas. Ale spora szansa, że tak. Wracając do Treka i Trapera. Uwagi jakie słyszałem dotyczyły głównie pęknięć, a nie podatności na przetarcia, co mogłoby oznaczać wysoką gęstość i większy ciężar. Możliwe też, że za ciężar i odporność na przetarcie odpowiada gruba skorupa, a za pęknięcia jakość materiału lub błąd w projektowaniu kształtu.
Rainbow to dość przyzwoity, włoski producent, który wypuścił parę przebojów. Oasis wart jest rozważenia, mnie akurat może nie rzuca na kolana. Z podlinkowanych przez Ciebie dziwolągów wybrałbym chyba jego, ale z uwagi na kształt, bo jakość Perceptiona czy Necky cenię sobie chyba wyżej, a o CWD niewiele wiem.
Wrzucając kajaki na dach czujemy różnicę mas, nawet nie duże. Wrzucenie jedynki na dach to nie jest problem, ale nie wiem co by było z Trekiem, który waży 28kg - to mogłoby być uciążliwe.
przez Prus
24 listopada 2016, o 19:48
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: kajak plastikowy - dla mnie

miandas napisał(a):Dzięki, Właśnie tej wiedzy mi brakowało. A co to znaczy, że coś jest sandwichem?

Polietylen-pianka-polietylen. Są troszkę lżejsze, chyba troszkę sztywniejsze, ale bardziej podatne na uszkodzenia i trudne do naprawy. Ja ich unikam.
przez Prus
24 listopada 2016, o 20:02
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: kajak plastikowy - dla mnie

miandas napisał(a):...ja bardzo przepraszam za upierdliwość. Próbowałem znaleźć odpowiedni sklep kajakowy w Poznaniu, no ale nie znalazłem. Czy mógłbyś mi jednak zdradzić Prusie, gdzie w Poznaniu są takie kajaki? :&&:

Disport chyba jest z Poznania.
http://www.disport.com.pl/
przez Prus
28 listopada 2016, o 21:10
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Marcin Gienieczko, niesamowite...

Bardzo ciekawa dyskusja , którą przeczytałem teraz , niejako po latach ;)
Wiele bardzo ciekawych uwag i spostrzeżeń z wieloma się zgadzam z innymi nie .Generalnie takie wyczyny mało mnie zajmują , pewnie dlatego żem zwierz rodzinny i nigdy bym nie zostawił rodziny na tak długo , ani nie wymagał od nich nadmiernych wyrzeczeń aby zaspokajać moje hobby .Na szczęście , także mam zapewne niższy od przeciętnej poziom testosteronu i nie muszę się ani ścigać ani nikomu niczego udowadniać.
Była jednak w postach wypowiedź jednoznacznie źle oceniająca himalaizm , z tym się absolutnie nie zgadzam .Mam tę przyjemność znać osobiście dwóch himalaistów ze "starej szkoły" , troszkę się od nich nasłuchało tego czy owego i zdecydowanie jestem przeciw tak negatywnej ocenie ich poczynań .Jeden tylko drobiazg dla kolegi krytyka : himalaizm to wyczyn zespołowy i nie ma opcji aby sobie samemu pojechać i wleźć na B.P. czy inne K2 .Na sukces pojedynczych wspinaczy ( na początku wyprawy nie wiadomo których ) musi pracować cały zespół , także Sherpowie - dziś to taki sam zawód jak górnik , czy inny ... Podobnie na sukces kajakarza sportowego też pracuje zespół ludzi a bez sponsorów jest ciężko , takie czasy .
W niektórych głosach , jest taka polska zawiść (tylko się nie obrażajcie , bo prawie każdy z nas jest tym obarczony) , tak podobnie jak w przypadku raperów - ci są szanowani w swym zamkniętym środowisku dopóty .... dopóki nie odniosą jakiegos sukcesu który da im szerszy rozgłos , i kasę . Czy gdyby ten przedstawiany jako wzór , forumowicz , zrobił jakiś mocny spływ , nie wiem Wisłę, Niemen czy inny Dunaj i akurat napotkał by na swej drodze dziennikarza, akurat szukającego tego typu tematu . Dziennikarz z "dobrym piórem " i pozycją w dobrej redakcji , kolega fotogeniczny i ciekawie opowiadający .Materiał , wrzutka przez redakcję do tv, ktoś zauważy , ktoś z kasą się zainteresuje i zaproponuje inną rzekę z relacją online... kolrga się waha , ale się zgadza , tylko wtedy już redakcja też chce coś dla siebie i czasem nakazuje pewne sprawy przemilczeć , pewne wyolbrzymić .... no taki trudny kompromis .Kolega nie chętnie ale idzie na to , liczy się efekt końcowy....itp
Czy dalej będzie dla krytyków "Gienieczków" tym samym wspaniałym kolegą ????
Pozdrawiam, Krzyś.
Ciekawe spojrzenie. Nie wiem na ile wyraziście wybrzmiało to w moich poprzednich wypowiedziach, ale do tej pory nie twierdziłem na 100%, że bohater wątku kłamie. Uznałem, że to prawdopodobne, ale nie pewne. Teraz zresztą nadal nie mam takiej pewności, choć ostatnie publikacje nadają podejrzeniom bardziej konkretny kształt. Może buja, może nie, a może podkoloryzował tylko troszkę. To, że gość skutecznie pozyskuje sponsorów, to sprawa miedzy nim i nimi. Na spływie nie pytam nikogo czy kajak kupiła mu mama, czy 4F, czy sam się dorobił. Co to za różnica?
W Gienieczce odrzuca mnie jego styl jaki sam wykreował. Jest super hiper świetnym gościem, który przybija piątki, entuzjastycznie świętuje sukces skąpany w piwnej pianie, a potem zanurza się w medytacjach, by pokonać samego siebie lub oddać hołd potędze natury. Wg mnie jest bardziej plastikowy, niż którykolwiek z moich kajaków.
przez Prus
8 grudnia 2016, o 13:52
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

cron