Zębate koła machiny ogranizacyjno-logistycznej już ruszyły i nic nie jest w stanie ich zatrzymać. Wrzuciłem kajaki na bagażnik. Płyniemy!
Przypominam, że w czwartek 1 maja. I, że Drzewiczką.
Logistyka
Ci, którzy mają bliżej na start niż metę, a więc twardzi jak stal górale świętokrzyscy (a może nas być nawet 10 osób) spotykają się o 09.00 na przy torze w Drzewicy – obok zapory. Zrzucamy kajaki i jedziemy do Odrzywołu, gdzie około 09.30 nastąpi spotkanie z cywilizacją, czyli z kajakarzami z Warszawy. Spotykamy się przy moście – z Odrzywołu wyjazd Radomską (droga 48), trzeba przejechać przez rzeką i zaraz za mostem w lewo. Zostawiamy samochody, przesiadamy się do aut ze stołeczną rejestracją i jedziemy do Drzewicy. Na tor.
Płyniemy, przewracamy się, wpływamy na siebie, gubimy komórki i portfele. Jak to na spływie. Dopływamy do mety. Kielce w drodze do domu podwożą Warszawę do Drzewicy. Przybijamy piątki, wymieniamy adresy, żegnamy się czule i namiętnie. Każdy jedzie w swoją stronę.
Alternatywy
Ruszamy z lewego brzegu, ze starego toru w Drzewicy. Jeżeli będzie za płytko, za głęboko, albo ktoś zechce skrócić trasę i uniknąć dwóch szypotów, to można podjechać w okolice zamku. Trzeba zaparkować w okolicy skrzyżowania, stamtąd nad wodę jest około 150m w linii prostej (prawy brzeg). Ktoś wjeżdżał na prywatną posesję koło zamku za zgodą właściciela (tak słyszałem, podobno zwykle się zgadza, ale nawet nie wiem, który to dom). Można próbować wystartować jeszcze dalej, z lewego brzegu, ale trzeba przejechać przez Drzewicę i szukać miejsca do zwodowania w rejonie ulicy Słowackiego lub dalej – ale nie wiem jaki tam jest dostęp.
W ekstremalnym przypadku, gdy spuszczą wodę z Drzewiczki lub dopadnie nas fala powodziowa pojedziemy na Pilicę.
Trasa
Już pisałem, ale powtórzę. Start z toru, potem dwa kamienne progi/szypoty, można spłynąć, można obnieść. Zależy od sprzętu i determinacji. W rejonie mostu, zamku i dalej rzeka rozlewa się szeroko, są kamieniste płycizny i przemiały – możliwe, że przy obecnym stanie wody nie będą problemem dla nikogo. Kończą się na wysokości lasu, tam mogą zacząć się zwałki – nie tyle, ile bym chciał, ale będą. Gdzieś po drodze betonowy, znaturalizowany próg albo wysoki bród, do spłynięcia środkiem. Ja go nie pamiętam, może był pod wodą.
Na półmetku w Nieznamierowicach próg po młynie, wysoki. Obnosimy lewym brzegiem i startujemy zaraz za nim, przed mostem. Po obejrzeniu przeszkody i przy asekuracji z brzegu można próbować spłynąć jak ktoś chce koniecznie, ewentualnie wybrać lewą odnogę – trochę zwałek, mały próg betonowy (jesienią był bezproblemowy), potem drugi, mocno kamienisty (tylko dla polietylenów). Po spotkaniu obu odnóg, jeżeli czas i pogoda ku temu, możemy poszukać miejsca na ognisko. Zatem kiełbasę czy steki sojowe warto zabrać. Potem raczej nic, może zwałki.
Pod koniec bystrze po starym młynie, spływalne, ale poprzedzone spadkiem, więc lepiej zatrzymać się wcześniej, bo możemy powpływać na siebie. Obok charakterystyczna altana.
Niecały kilometr przed końcem próg ze ścianek szczelnych zwanych larsenami, obnosimy prawą stroną (ewentualne spływanie po obejrzeniu z brzegu i przy asekuracji), zaraz za nim następny, ale niski. Jesienią był do pokonania bez żadnych problemów, prawie go nie było widać. Może 500m i most w Odrzywole, lądujemy na prawym brzegu.
Razem 20km.
Czas
Jesienią trasę pokonaliśmy w 4 godziny i 30 minut z dwoma krótkimi postojami. Teraz w dużej grupie z ogniskiem zakładam 6-7 godzin. Jeżeli wszystko pójdzie planowo, to na wodę zejdziemy około 10.30, a ok. 18.00 wylądujemy w Odrzywole. Jednak przy większej ilości osób poślizg i opóźnienia są nieuniknione, tym bardziej proszę o punktualność. W przypadku poważnych spóźnień będziemy improwizować.
Spływ
...będzie miał charakter koleżeński. Każdy decyduje za siebie i odpowiada za siebie. Bez zrzutek, wpisowego, komandora i proporczyków. Bez przymusów i obowiązków. Nie wyznaczamy pilota i czerwonej latarni. Warto jednak od czasu do czasu zerknąć do tyłu i zobaczyć, czy widzimy tego co płynie za nami. Jak nie, to zaczekać.
Ludzie
Nieskromnie zacznę od mojej żony i mnie, dalej Dorota i Jacek – wszyscy w krótkich jedynkach. Będzie Beata i Tomek w prawie pięciometrowej dwójce, też z PE. Możliwe, że pojawi się jeszcze kolega w kajaku pneumatycznym oraz Marcin, Irek, Rafał – nie wiem, który w czym.
Z forum zadeklarował się Ted z Tedową i psem (z psem możecie mieć trochę kłopotu) oraz Czołg, który ostatnio coś miesza i gada o Pilicy. Czołgu, wierzę, że popłyniesz. Tylko mi się nie utop, bo wtedy wszystkie moje żarty o niebezpieczeństwach na Drzewiczce przestaną być śmieszne. O ile teraz są. Wciąż jeszcze liczę na obecność Eltechów – kanada dodałaby kolorytu tej kajakowej monotonii. Maga raczej nie będzie nam towarzyszyć. Ma jakieś problemy z kajakiem, powietrze uchodzi, czy coś...
Może więc zbierze się ponad 10 osób, co chyba można nazwać pochodem pierwszomajowym.
Będzie fajnie.