Krótka relacja bo krótki, mało egzotyczny spływ.
No więc wreszcie, w końcu, po prawie 5 latach mieszkania nad Wisłoką udało się zrobić niewielki (7,8 km) spływ tą rzeką (nie mylić tejże baby Wisłoki, z niedalekim facetem Wisłokiem). Najpierw nie wypaliło miejsce wodowania w Jaworzu gdyż od ostatniego sprawdzenie miejsca woda opadła na tyle, że obecnie było za stromo i po bezowocnych poszukiwaniach alternatywy w Jaworzu skonsultowałam mapę i znalazłam jedno możliwe miejsce w niedalekim Dęborzynie. Miejsce okazało się (na szczęście) dobre, tyle, że niestety poziom wody był faktycznie niski. Na początku było ok, ale potem -- przed i za Jaworzem (w samym Jaworzu - ok) -- trochę było płycizn, trochę kamulców, okazjonalnie nawet jakieś nurty porywiste :lol: , nawet nas drzewo zaatakowało :lol: , ogólnie dla 'dmuchawca' było kiepsko miejscami, ale nasz Zelgear świetnie się spisał, stabilność tego kajaka jest wręcz kosmiczna, a całe wariactwo to było w sumie całkiem sporo radochy 8-) . Po ostatniej płyciźnie będącej jakieś paręset metrów za mostem w Jaworzu zrobiło się troszkę głębiej i bardzo spokojnie. No jakby ta Wisłoka nie mogła zrobić żeby był żwawy nurt bez dziwactw, tylko albo nudno -- albo płytko ;) .
Na całym odcinku spływu było bardzo dużo zwierząt, głównie ptaków oczywiście. Widzieliśmy koziołka sarny, czaple, łabędzie, przeróżne kaczki, jakiegoś ssaka wodnego. Jestem bardzo zadowolona, że nasz zielony zestaw (kajak, kamizelki i wiosła) dosyć dobrze działają i dużo ptaków mogliśmy zobaczyć stosunkowo blisko. W Jaworzu (pomiędzy jednymi płyciznami a mostem i następnymi płyciznami) jest kolonia jerzyków. Przepiękny widok. Zdjęcia będą jak się tam wybiorę od strony lądu w najbliższych dniach.
I to chyba tyle, resztę opowiedzą zdjęcia. Ewentualne mrożące krew w żyłach opowieści o drzewach-potworach, kamieniach-trollach, o magicznym kajaku, oraz czy jest możliwe wiosłować z lewej, z prawej i obie niedobre, to już tylko po piwie i przy ognisku ;) .
Kajak można dokować na jeziorze w Strzegocicach na którymś z wielu miejsc wędkarskich po lewej stronie. Nie podpływać za blisko do tamy, bo tam nie ma ostrzeżeń ani bojek a tama jest taka, że potem to tylko chlup i po ptokach. Ale widać ją z daleka na szczęście. Więc po wypłynięciu na jezioro płyniemy po lewej. Jest tam też budowana Osada Słowiańska, gdzie czasem są imprezy jakieś (można wcześniej się dowiedzieć) i jest też toitoi :) . W tej osadzie można tez wypożyczyć kajak. W Wisłokę da się dużym kawałkiem wpłynąć pod prąd obecnie i pewnie przez cale lato, wiec można też zrobić opcję wpływo-spływu ;). Tę lub dłuższa trasę planujemy powtórzyć ale przy wyższym poziomie wody. Ewentualnie przy bardzo niskim może się pokuszę o treko-spływ z kajakiem na smyczy przy płyciznach :mrgreen: .
Aha, jeszcze jedna uwaga: w okolicy zalewu i w Jaworzu wydobywa się kruszec więc nie warto według mnie płynąc w tygodniu.