Z tym czajnikiem (Survival Kettle) spotykam się często w przyrodzie, bo kolega taki ma. Gotuje w nim trochę na siłę, bo jak już się kupiło to trzeba korzystać. Wadą jest spory rozmiar, brak możliwości przewożenia w nim wody bo ma źle zaprojektowany wylot, blacha jest zagięta do środka co uniemożliwa zatkanie go korkiem. Oraz to, że rozpalanie gdy jest mokro a nie przygotowaliśmy sobie i nie wozimy ze sobą suchej rozpałki, do łatwych nie należy. Wiem bo widziałem. W takim przypadku tak ja jak i kolega używamy gazówek na kartusze 190g. Przy cenie SK około 190zł za te pieniądze mam prawie 50 kartuszy. Na weekend jeden kartusz wystarcza w zupełności. Rachunek prosty. A jak jest wokół dużo suchego opału i czas pozwala to używam piecyka IKEA :), który równie łatwo rozpalić jak i SK, a jest dużo pakowniejszy, uniwersalny, niezawodny no i własnoręcznie zrobiony z ociekarki do sztućców. Za pomocą Survival Kettle smażenie lub gotowanie czego innego niż woda, wymaga dodatkowych gadżetów, które kosztują, ważą i zajmują miejsce.
A piecyk IKEA to kilkanaście złotych i 5 minut pracy.
http://tiny.pl/gwvhr