Ja może dopiszę "atrakcje", co by uzupełnić opis dla chętnych płynięcia.
Najpierw na zakończenie drugiego jeziorka niski mostek między jeziorkami z małym progiem pod spodem. Na wszelki wypadek bezpieczniej obnieść, co też zrobiliśmy.
Mężyk - zastawka tuż przed drogą, reszta w betonowej rurze pod drogą, plus pozostałości młyna. Z uwagi na ogrodzenia wzdłuż drogi do samych barierek obnoszenie prawą stroną wokół starego młyna przez prywatne podwórko.
Następnie 4 jeziora o głębokości wody (na dużych fragmentach) na łopatę wiosła, głębiej półpłynny muł, po poruszeniu którego zapachy z pod pachy mogą być przyjemnością 8-) Co tam się czaiło pod spodem - lepiej nie wiedzieć ale raczej nie Lessi [emoji38]
Po drodze kilka dziwnych zapór/konstrukcji (z kołków, rur, drutów itp.) w poprzek rzeki, dla przechodzenia bydła z lewej na prawą lub odwrotnie, z uchylnymi bramkami dla kajaków [emoji38]
Następnie Miały - jaz - przenoska lewą stroną przez drogę, taka se. Miejsca trochę mało, ale brzegi ok. Taka w miarę normalna.
Niestety, kawałek dalej zaczęły się ogródki działkowe i poza tym, że płytko i wąsko, to na ich brzegu napotkaliśmy wszystko, co można wrzucić - mnóstwo szyb okiennych, puszek, opakowań po farbach itp. Jak to określiła Pani tam uprawiająca ogródek - musimy stale utwardzać brzeg, bo rzeczka go próbuje zabrać .
Ale ku..wa potrzaskanymi szybami ???? Takiego syfu, do tego niebezpiecznego, jeszcze nie spotkałem chyba na żadnym brzegu.
Dalej wąsko, kręto i mocno płytko aż do Marylina. Kajaki praktycznie cały czas tarły o piach. Niektórzy woleli miejscami ciągnąć kajak za sobą ;)
Następnie zaczęło się nieco poprawiać, ale tylko nieco. Ten odcinek dał nam się we znaki baaaardzo mocno. Poza chwilami zwątpienia w pomyślność wyprawy, to jak to określił Damian - pojawiła się dzikość w oczach.
I tak dotarliśmy do Piłki, gdzie pożegnaliśmy Hegemona i zaczęła się już przyjemność płynięcia. Żeby nie było - to nie z powodu jego pożegnania [emoji38] a z powodu zrobienia się normalnej rzeczki przyjemnie meandrującej wśród pól i lasów. Niech żałuje, a co ;)
Kamiennik - zastawka i droga. Lądowanie po lewej na brzegu, które mocno uatrakcyjniał i podnosił ciśnienie przez symulowane ataki szalony łabądź. Autochton powiedział, że wszystkich tak wita plus szczypie. Nam oszczędził tego ostatniego. Obok mini przystań zasponsorowana przez UE, co nie zmienia faktu, że znowu brak dostępu do rzeki, prawą brak jakiejkolwiek szansy, natomiast lewą stroną z 200-300 m poprzez teren poprzemysłowy, pomiędzy przyczepami, gruzami itp, na szczęście jeszcze nie zagrodzony.
Chełst - rzeka kończy się niewidocznym z rzeki, nowiusieńkim i głębokim na około 2 metry dwustopniowym betonowym progiem pod drogą, bez żadnego ostrzeżenia, barierki czy czegokolwiek, co powoduje bezpośrednie zagrożenie życia. Na szczęście nurt jest prawie zerowy. Brzegi wysokie i strome na 2-3 m. Po prawej krzaki, drzewka i płot, po lewej zaśmiecona i porośnięta świeżymi pokrzywami jednak dająca możliwość nieco łatwiejszego wyjścia. Na skarpie nowy domek, na szczęście jeszcze nie ogrodzony. Po drugiej stronie drogi dostęp tylko z prawej, gdzie jest mała łączka kończąca się głębokim wąwozem (około 5-6m), do którego w dół trzeba zsunąć kajaki.
Następnie, za dużą zapora, która należy brać prawą stroną, co zresztą opisał Damian [emoji38] sporo różnorakich niskich mostków, które na spokojnie udało nam się pokonać dołem dzięki niskiemu poziomowi.
To tyle z przeszkód głównych, poza tym w kilku miejscach brzegi ogrodzone, w tym tzw. pastuchem ;) , no i gdzieniegdzie śmieciarze. Szczególnie przy jednej z posesji przed Drezdenkiem, gdzie na prawym brzegu na skarpie, stał ładny, nowy drewniany dom, a przy nim wszystko, co tylko można wyprodukować w domu jednorodzinnym wyrzucone przez płot na brzeg rzeki. Te śmieci towarzyszyły nam przez blisko 2 km. Brak słów.
Poza tym spływ "Perłą Puszczy Noteckiej" nieco uciążliwy ale przyjemny, zwłaszcza z uwagi na zaprawione w bojach towarzystwo ;) :m_: