ForumWodne.pl

Co słychać? Cisza, nic się nie dzieje.

W północnej Ameryce, zwłaszcza w północnych Stanach i południowej Kanadzie jest rozpowszechnione pływania
w małych łódkach „skiffach” ( małych ha ha 14-18 stóp) jedno, dwu osobowych i spanie pod namiotem
na łódce lub brzegu.

Determinacja z jaką rząd „Zjednoczonej Prawicy” podchodzi do przekopu świadczy o tym
że nie chodzi tu o turystykę czy też o rozwój portu w Elblągu.

Obserwując przez ostatnie lato przeładunki w porcie kołobrzeskim myślę że wiem o co chodzi.

W Kołobrzegu jest największy port morski na środkowym wybrzeżu przypływają tu statki (z ładunkiem ??)
o podobnej wielkości jakie będą mogły przepływać przez nowy kanał na mierzei.

Ten ładunek to specjalne kruszywo do budowy drug sprowadzane ze Szwecji, czy będzie służył do budowy
drogi „Via Carpatia” nie wiem ale na pewno do budowy innych drug.



https://www.portel.pl/wiadomosci/szwedzi-taki-kanal-zbudowali-prawie-80-lat-temu/110164

Na łódce.

Jak zwykle w sobotę mam luz i mogę przeznaczyć wolny czas na małe wyprawy,
dziś wybrałem się nad jezioro Kamica zachodnim brzegiem jeziora do wyspy i na
kąpielisko w Dargocicach.

Z północnej części jeziora jadąc do Dargocic jak zawsze wybrałem polną drogę i tu
spotkała mnie niespodzianka.

Takich niedostępnych miejsc nad jeziorem Kamica ostatnio znalazłem kilka, a najbardziej niedostępne są
w okolicy grodziska Dargocice, łatwo można do nich dotrzeć od strony wody, a od strony lądu nie zawsze
jest to możliwe.

Są one jak wyspy na wodzie trudno dostępne przez grząski grunt od lądu, łatwiej dostać się tam można
łódka lub kajakiem.

Powierzchnia takich miejsc nie zawsze wystarczy na rozbicie namiotu, ale jest gdzie rozwiesić
hamak i rozpalić ognisko, drewna na ognisko też tam nie brakuje.

Warto się zapoznać.

https://hobbyhouse.pl/Czy-biwakowanie-w ... IjGHj98bEY

Wszystko na to wskazuje, poziom jeziora w tym czasie był na pewno dużo wyższy,
wiele śladów na to wskazuje, a jezioro było 2 razy większe.

Grodzisko na pewno nie było na wyspie, tylko na półwyspie z wąskim dostępem
od strony południowej.

Na zdjęciu widać rampę do jeziora zakończoną wałem z kamieni (molo, falochron),
możliwe że osłaniającym małą przystań.

Po sprawdzeniu stanu technicznego formy wykonałem telefon do jej właściciela sprawdzić co on na to.

Nie wyglądał na takiego któremu zależał by na tej formie, myślę że bardziej zależało mu na małej łódce.

Odpowiedz, a raczej pytanie było proste; Ile to będzie kosztowało?

Po krótkich targach ustaliliśmy koszty przejęcia formy, on będzie miał łódkę za tyle ile będą kosztowały
materiały, a ja za robociznę zatrzymuję formę.

Panowie mieli pecha, pożyczyli a raczej ukradli łódkę policjantowi,
przedzieli solidny łańcuch i zmontowali sobie wiosełka z desek,
jak było faktycznie nie wiem.

Niewykluczone że usłyszeli moją rozmowę przez telefon z właścicielem,
wiadomo po wodzie głos niesie, a może zauważyli że im robię zdjęcia i
szybko ruszyli do miejsca skont ja wzięli.

Długo się nie nacieszyli tylko około 25 minut.

Oczywiście właściciel był szybszy czekał na nich.

Nieraz spotkałem się z wykorzystaniem formy jako łódki, były lepiej, lub gorzej przystosowane do pływania,
niektóre były tak zrobione że tylko wprawne oko mogło to zauważyć.
W latach 90 sam jedną ze swoich form przerobiłem na łódkę, stała 10 lat na jeziorze, były to czasy kiedy
łódki często zmieniały właściciela.

Osmoza oczywiście dalej istnieje, są jakieś zabezpieczające np. farby antyosmozowe ,
ale najlepsza ochrona to dobry żelkot.

Wyszła bez problemów, jest dobrze.

UWAGA!!

Świeżo Malowane!!

Gotowa!!

No to jedziemy.

Kiedy w sobotę o godzinie 12 zjawiłem się nad jeziorem z łódka na samochodzie,
okazało się że nad wodą nie ma nikogo, więc musiałem łódkę zdjąć sam.
Byłem przygotowany na taką możliwość i zrobiłem prostą nakładkę na bagażnik
mojego samochodu która pozwala na zdjęcie i włożenie łódki samemu na dach
samochodu.
Pierwsze minuty na łódce musiałem poświecić na okiełznanie jej na wodzie,
dlatego dostała nazwę Fryga, każde mocniejsze pociągnięcia jednym wiosłem
wprawiało ja w ruch obrotowy.
Uzbrojony w aparat, picie i kanapki popłynąłem w kierunku południowym,
najpierw na wyspę, do kamienia szczęścia i do paru innych miejsc.
Przy wyspie spotkałem kilku znajomych płetwonurków, odpoczywali na starym
pomoście przy wyspie.

Po 4 godzinach pływania wróciłem do miejsca startu.

Podsumowanie pierwszego pływania.

Nic nadzwyczajnego nie można wymagać od takiego maleństwa 234 na 126 cm.

Zacznę od stabilności; jak na taką małą łódkę bardzo dobra, ma oczywiście pewne wady
niskie burty a co za tym idzie niskie mocowanie wioseł i niska ławka.

W zasadzie to łódka dla jednej osoby, ale dwie też wejdą bez większego problemu,
aby nie za duże np. chłopak z dziewczyną, ewentualnie dorosła osoba z dzieckiem.

Rozstaw ławek wypad znakomicie, doświadczenie robi swoje.

Jutro właściciel ją odbiera, dla siebie zacznę robić dopiero jak skończę dużą pod namiot,
czyli przypuszczalnie koniec sierpnia początek września, oczywiście wprowadzę pewne zmiany.

Po 1). Ta waży około 26-28 kg, moja powinna mieć wagę 20-23 kg.
Po 2). Wyrównam dno, przynajmniej w części rufowej.

Może coś jeszcze, na razie tylko tyle.

Można i tak, tarp, hamak, moskitiera, tanio i prosto.

Przekonania polityczne jednego z tych ludzi znam, a czy inna opcja są mniej skłonne do łamania prawa ,
nie mam doświadczenia.

Jeśli chodzi o motory krosowe też tam szaleję, jeździ nimi młodzież.

Tego samego dnia następny sympatyk poko’nuje, łamie prawo.