Spływ odbył się w majowy długi weekend dokładnie 3-go maja,jednak ciągły brak czasu sprawił że dobiero teraz podzielę się z Wami relacją z tego wydarzenia.
Ta sobota nie zapowiadała się zbyt optymistycznie jeżeli chodzi o pogodę,prognozy raczej zniechęcały,postanowiliśmy jednak mimo wszystko pojechać.
Dla mnie dzień zaczął się dość wcześnie tak już mam że jak coś bardzo przeżywam to nie śpię. :)
O 3:50 byłem już na nogach więc nadmiar czasu postanowiłem spożytkować na spakowanie i posprzątanie samochodu, o 8:00 wyruszając w kierunku Krzyża wiedzieliśmy już ze kiepska prognoza raczej się nie sprawdzi - ruszyliśmy w dobrych humorach choć zaopatrzeni na wszelki wypadek w ciepłe i przeciwdeszczowe ubrania.
Naszą bazą wypadową był Krzyż Wlkp. gdzie spotkaliśmy się resztą ekipy.
Plan:
-pokonanie około 20 km dolnym biegiem rzeki Drawy na odcinku Stare Osieczno – Łokacz Wielki, przewidywany czas 4-5 godzin.
Dojechaliśmy do Łokacza swoimi samochodami a stamtąd zabrały nas dwa busy na miejsce startu w większości leśnymi drogami rodem z rajdu „Dakar”.
W Starym Osiecznie wskoczyliśmy do naszych kajaków dyskutując o ich stabilności, uznałem że są niewywracalne,bezpieczne i nie ma mowy o tym żeby ktoś miał się skąpać, wkrótce miałem się przekonać jak bardzo, się myliłem...
Kajaki były naprawdę porządne, polietylenowe, szerokie, a mimo to bardzo zwrotne takie (jak mawia znajomy kajakarz) prawdziwe turystyczne „trumny”, a ich nazwy wytłoczone na bokach zwiastowały dobrą pogodę,nazywały się Fiji i Balu. :)
Pogoda była rewelacyjna.
Wybrałem samolubnie najlepsze wiosło (płynę sam to mi się należy)... i ruszyliśmy.
Nie sprawdziły się opinie o Drawie które czytałem na naszym forum, że tłoczno że brudno itp.
W pełni sezonu pewnie tak jest ale my trafiliśmy w idealny moment.
Byliśmy sami na całym odcinku, tylko nasze 10 kajaków.
Rzeka piękna, na pierwszy spływ (bo większość z naszych wspłóspływowiczów była totalnie zielona) nie za trudna ale i ciekawa przez wystarczającą ilość zwałek które były niemałą atrakcją.
Panowała świetna atmosfera,pomagaliśmy sobie nawzajem w trudniejszych sytuacjach słowem i czynem. Przydały się moje awaryjne ubrania( na szczęście nie mi) bo kilka osób postanowiło sprawdzić czy woda już ciepła, niektóre nawet dwukrotnie.
W przerwie na popas w jednym w kilku dobrze zorganizowanych do tego miejsc mogliśmy cieszyć się ciepłym majowym słoneczkiem które skutecznie przypaliło mi czoło zanim sobie przypomniałem że mam kapelusz.
Podsumowując.
Po spływie ustaliliśmy że w sierpniu płyniemy jeszcze raz w podobnym składzie tylko dłużej i jakiś bardziej hardcorowy odcinek.
Niepotrzebnie się rozpisałem , lepsze będzie kilka obrazków.
http://static.panoramio.com/photos/medium/107367050.jpg
http://static.panoramio.com/photos/medium/107367069.jpg
http://static.panoramio.com/photos/medium/107367066.jpg
http://static.panoramio.com/photos/medium/107367064.jpg
http://static.panoramio.com/photos/medium/107367061.jpg
http://static.panoramio.com/photos/medium/107367070.jpg
http://static.panoramio.com/photos/medium/107367072.jpg
http://static.panoramio.com/photos/medium/107367176.jpg
https://www.youtube.com/watch?v=uIfr2Ub2TT8&feature=youtu.be