Tak, macie racje. Mnie gnębi mój plecaczek dwudziestotrzykilowy, którego za wszelką cenę, chciałbym pozbyć się. Moja próba, polegająca na pracy na roli, dała nadspodziewane rezultaty. Przy jednakowym menu, udało mi się stracić sześć kilo, w ciągu miesiąca. O tym fakcie, już zapomniałem, ponieważ wyrównała się waga z przed i dodatkowo doszły następne trzy kilogramy. To straszne! I tylko praca fizyczna i pot (może w saunie?) :lol: zdołają mnie dopasować do ludzi o zdrowej wadze. Dlatego, będąc na wywczasach w Kołobrzegu, widząc zapasione pospólstwo, krzyczę ,,parówkowym skrytożercom, mówię NIE!" I to wcale nie jest śmieszne. Mariusz, jak dopłyniesz do Portu Czerniakowskiego, odwiozę Was, samochodem, do domciu. A pływadłem zaopiekuję się, do Twojego (Waszego) powrotu.
Inną koncepcję mam i dążę do celu, to podróż rowerem z łódką na holu. I powrót do bazy, razem z przyczepką-rowerkiem składakiem. Czy to mi się uda? Jestem już blisko i jeśli coś nie położy mi budowy, to płynę i jadę WJM, Ełk, Augustów,jak zamierzałem. :roll:
A wszystkim przyznaję rację! Bo czym by było życie, gdyby nie było marzeń? Ale bez silników, jednak! Mną nie przejmujcie się. W pewnym wieku człek staje się zgorzkniałym starcem i nie należy TEGO brać sobie do serca! Powodzenia! :||: