Miałem do tego nie wracać, ale właśnie obejrzałem 8-minutowy film załączony przez Mariusza w imieniu MG.
Abstrahując od tego, czy wszystkie wyprawy odbyły się naprawdę, czy są podkoloryzowane, warto zauważyć, że sam clip w paru miejscach przedstawia się niepoważnie. Rozumiem, że nakręcono całość na potrzeby reklamy, ale może jakaś rzetelność powinna być zachowana. Albo się pokazuje film z wyprawy, albo opowiada o niej przy kominku, a kręcenie ujęć, które mają udawać wyprawę rzuca cień na prawdomówność ich autora.
Po kolei:
1:10
100 dni... na Syberii, temperatura -50. Na niektórych ujęciach widać obłoczki pary z ust, ale na innych nie. Pary jest mało, tyle samo emitowałem wczoraj wieczorem, jak pracowałem w ogrodzie. Na innym zdjęciu MG ma odkrytą twarz, mnie przy niskich temperaturach robi się czerwony nos, czasem uszy i policzki. Moim znajomym też, ale jemu nie.
1:46
morderczy szlak... Kanada. Na czym polega jego morderczość, skoro można go pokonać ciągnąć za sobą wózek?
3:18
10 dni zmagań na Bałtyku. Boczne pływaki to dla mnie jak boczne kółka przy rowerze. Można powiedzieć, trzeba było wybrać stabilniejszy kajak, tyle, że wg producenta (PRIJON) to najstabilniejszy z jego morskich kajaków. Gienieczko ma wiosło asymetryczne, pióro jest ukształtowane tak, by przy częściowym zanurzeniu nie następowało skręcanie na osi wiosła - tyle, że MG schodząc na wodę trzyma je "do góry nogami" (zresztą nie pierwszy raz). Dobór wiosła też dyskusyjny, ale to inna rzecz.
3:30
Zdaniem MG nadszedł biały szkwał - popatrzcie na morze. Przy takich falach moje dzieci bawią się w piasku i w wodzie.
6:00
Rozgrzane piaski Australii. MG stąpa powoli, miarowo ciągnąc w upale swój wózek. Mam uwierzyć, że łazi tak w słońcu bez nakrycia głowy. Udar murowany.
Na koniec staje na wysokim brzegu i spogląda na bezkres oceanu, co sugeruje, że przeszedł całą Australię. Gdzieś trafiłem, że jej nie przeszedł, bo pękła oś w wózku, ale to tylko na marginesie.
Niby nic, ale dużo tych drobiazgów w jednym filmie stanowiącym niejako portfolio podróżnika.
I na koniec. Jak to jest, że gość pisze książki, a w wiadomości do Marcina nie jest w stanie poprawnie zlepić jednego zdania?