06.07.2014 - dzień siedemnasty - niedziela.
Śpię długo po wczorajszym piwno-winnym miksie :). Idę na zakupy, a po drodze mijam popegeerowskie blokowisko. Na drodze sznur samochodów pędzących na plażę.
Ok. 11:00 jestem na wodzie. Wieje wiatr w plecy. Zbliżam się do półwyspu zajętego przez kormorany.
http://kajakiembezgranic.com/wp-content/uploads/2014/07/image63-e1404827581744.jpg
http://kajakiembezgranic.com/wp-content/uploads/2014/07/image64-e1404827567934.jpg
Mijam z lewej wyspę Czarzaszczewską i wpływam na Zatokę Cichą. Przegapiam przejście przy wyspie i niepotrzebnie przepływam całą zatokę. Nadkładam ze 3 km. Przepływam pod mostkiem zaanektowanym przez wędkarzy na pomost i wypływam na Zalew Kamieński.
http://kajakiembezgranic.com/wp-content/uploads/2014/07/image67-e1404827536393.jpg
http://kajakiembezgranic.com/wp-content/uploads/2014/07/image66.jpg
Na zatoce odwraca się wiatr i zaczyna wiać z północnego-wschodu - czyli w twarz. Fale szybko rosną. Trzymając się prawego brzegu, dopływam do falochronu. Tu trafiłem na taką falę, że odwołuję wszystkie wcześniejsze narzekania. Ta jest najgorsza. Nie wiem czego się trzymać, z której fali zjeżdżam, a na która się wbijam. Żeby było ciekawiej, "asekuruje" mnie skuter wodny... aaa żeby go pokręciło!. Jak już tak się musi blisko kręcić, to szkoda, że nie podszedł pod zasięg wiosła.
http://kajakiembezgranic.com/wp-content/uploads/2014/07/image68-e1404827638276.jpg
Zatrzymuję się na posiłek w Ośrodku Sportów Wodnych w Dziwnowie. Do morza mam niecałe 2 km. Wieje silny wiatr. Sprawdzam pogodę na morzu i czytam, że na całym Bałtyku są niskie fale - do 50 cm. No to płynę.
Dopływam do Gdańska :D.
http://kajakiembezgranic.com/wp-content/uploads/2014/07/image69-e1404827615296.jpg
Mijam most zwodzony.
http://kajakiembezgranic.com/wp-content/uploads/2014/07/image72-e1404827431758.jpg
Ostatni zakręt.
http://kajakiembezgranic.com/wp-content/uploads/2014/07/image70-e1404827597670.jpg
I jest, widzę, że nie widzę lądu na horyzoncie. Za to widzę jakąś kotłowaninę fal.
http://kajakiembezgranic.com/wp-content/uploads/2014/07/image71-e1404827453831.jpg
Wychodzę na morze. Fale. Duże fale i jakieś takie większe niż 50 cm z prognozy :/. I jakieś takie krótkie te fale. Z jednej schodzę, na drugiej siedzę, a na trzecią się wspinam. Myślę sobie, że to pewnie tylko przy wejściu do Dźwiny, a dalej będzie lepiej. Ale płynę tak sobie z kilometr i wcale nie jest lepiej. Kajak utrzymuje się stabilnie, ale cały czas muszę mocno uważać. Nie podoba mi się to. Wypatruję chwili niższych fal i zawracam. Wracam do ośrodka.
Dzisiaj morze nie jest dla mnie. Nocuję za darmo w pustym Ośrodku Sportów Wodnych. W ośrodku oglądam kolekcję min morskich, pocisków i kotwic.
http://kajakiembezgranic.com/wp-content/uploads/2014/07/image73-e1404827405618.jpg
Wychodzę na miasto kupić coś do ubrania, bo wyglądam jak kloszard... wszystkie ubrania mam albo brudne, albo mokre. Na 10:00 rano w poniedziałek umawiam transport do Płocka.
Wieczorem idę nad morze, popatrzeć przy piwku na zachód słońca. Miałem go oglądać z perspektywy karimaty na pustej plaży. Ale nie wyszło :/. To jest jeszcze przede mną :D.