Wybaczcie że z pewnym opóźnieniem i może nie po kolei odpowiem na część Waszych pytania dotyczących dłubanek, według mojej wiedzy i doświadczeń oczywiście. Można przyjąć, że najłatwiej dostępne i stosunkowo niezłe w obróbce są: wierzba, topola, lipa, osika, dąb, który oczywiście jest zdecydowanie cięższy od pozostałych gatunków. Wiedza w tym temacie pochodzi głównie z telewizyjnych filmów o indianach, książek podróżniczych i od autorów którzy nigdy własnoręcznie dłubanki nie wykonali. Praktycznie nie jest możliwe znalezienie jakiegoś sensownego opisu jak wykonać krok po kroku fajną łódkę z jednego pnia. Nie oznacza to, że takich czółen nie robiono. Robiono i to przeróżne w wielu zakątkach kraju a umiejętności podobnie jak w wielu tradycyjnych rzemiosłach przechodziły z ojca na syna. Kontynuując, niemal zawsze odziomek pnia jest rufą a wierzchołek dziobem łodzi. Potrzebna jest kłoda minimum 60-70 cm średnicy, a do dzieła zabieramy się wkrótce po zcięciu . Wybieramy oczywiście możliwie gładki /bez konarów/ odcinek pnia o długości 4,5 do 5 metrów dla jedynki a minimum 6 metrowy dla dwójki itd. Mój smok ma dziewięć metrów długości, może zabrać sześciu wioślarzy ale ma 90 cm szerokości a waży 300kg. Gwoli informacji druga widoczna dłubanka liczy sobie 12 metrów jest węższa a wagę ma podobną. Jest to prawdopodobnie najdłuższa dłubanka współczesnej Europy. Gdy już mamy okorowaną kłodę decydujemy która strona będzie dnem i staramy się aby ewentualna krzywizna /wypukłość/ układała się tak jak w większości mniejszych łodzi czyli dziób i rufa lekko do góry. Ma to kapitalny wpływ na proces obróbki, wytrzymałość, i późniejsze zachowanie nadanych kształtów /starać się zachować naturalny bieg włókien i układ wzrostowy kłody/. Obrabianie mokrego drewna jest 100% łatwiejsze niż suchego a proces wysychania i ew pękania jest do opanowania. Cdn. Kazimierz Bąk