| Biuro Turystyki Kajakowej AS-TOURS | PROZONE - wypożyczalnia kamer GoPro! | KONKURS RELACJA MIESIĄCA |

Znalezione wyniki: 8

Wróć do listy podziękowań

Re: Budowa DŁUBANKI

OK, będziemy się szkolić w dłubaniu dłubanki, tylko nieco poukładam sobie kolejność aby tematyka była lekkostrawna, jeżeli tak to można nazwać.
przez stary retman
2 grudnia 2013, o 22:19
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Przywitaj się

O wanno, gdybyś była kobietą ucałować Ciebie siarczyście za wspaniałe powitanie się powinno. Tymczasem biorę ciosło i idę rąbać do " budowa dłubanki ", tak mi się dostało na początek.
przez stary retman
3 grudnia 2013, o 21:25
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Dłubanki Starego Retmana

i dwie płetwy /uczę się dodawać obrazki więc różnie może być/
przez stary retman
4 grudnia 2013, o 16:42
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Budowa DŁUBANKI

Witek to jednak solidna góralska firma, dzięki Witku. A tak przy okazji gdyby ktoś zechciał podciągnąć sobie notowania na forum, to prześlę mu kilka fotek na pocztę i niechaj je zmniejszy i umieści
przez stary retman
4 grudnia 2013, o 20:10
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Budowa DŁUBANKI

No malcziki bez przesady z tymi zachwytami bo za chwilę zacznę lewitować gdzieś w przestrzeń a tu jakiś huragan nadchodzi
przez stary retman
5 grudnia 2013, o 17:18
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Budowa DŁUBANKI

Wybaczcie że z pewnym opóźnieniem i może nie po kolei odpowiem na część Waszych pytania dotyczących dłubanek, według mojej wiedzy i doświadczeń oczywiście. Można przyjąć, że najłatwiej dostępne i stosunkowo niezłe w obróbce są: wierzba, topola, lipa, osika, dąb, który oczywiście jest zdecydowanie cięższy od pozostałych gatunków. Wiedza w tym temacie pochodzi głównie z telewizyjnych filmów o indianach, książek podróżniczych i od autorów którzy nigdy własnoręcznie dłubanki nie wykonali. Praktycznie nie jest możliwe znalezienie jakiegoś sensownego opisu jak wykonać krok po kroku fajną łódkę z jednego pnia. Nie oznacza to, że takich czółen nie robiono. Robiono i to przeróżne w wielu zakątkach kraju a umiejętności podobnie jak w wielu tradycyjnych rzemiosłach przechodziły z ojca na syna. Kontynuując, niemal zawsze odziomek pnia jest rufą a wierzchołek dziobem łodzi. Potrzebna jest kłoda minimum 60-70 cm średnicy, a do dzieła zabieramy się wkrótce po zcięciu . Wybieramy oczywiście możliwie gładki /bez konarów/ odcinek pnia o długości 4,5 do 5 metrów dla jedynki a minimum 6 metrowy dla dwójki itd. Mój smok ma dziewięć metrów długości, może zabrać sześciu wioślarzy ale ma 90 cm szerokości a waży 300kg. Gwoli informacji druga widoczna dłubanka liczy sobie 12 metrów jest węższa a wagę ma podobną. Jest to prawdopodobnie najdłuższa dłubanka współczesnej Europy. Gdy już mamy okorowaną kłodę decydujemy która strona będzie dnem i staramy się aby ewentualna krzywizna /wypukłość/ układała się tak jak w większości mniejszych łodzi czyli dziób i rufa lekko do góry. Ma to kapitalny wpływ na proces obróbki, wytrzymałość, i późniejsze zachowanie nadanych kształtów /starać się zachować naturalny bieg włókien i układ wzrostowy kłody/. Obrabianie mokrego drewna jest 100% łatwiejsze niż suchego a proces wysychania i ew pękania jest do opanowania. Cdn. Kazimierz Bąk
przez stary retman
5 grudnia 2013, o 21:49
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Budowa DŁUBANKI

Stary Retmanie
Ponieważ Ty uwielbiasz dłubać w drewnie a i ja czasem coś sobie dłubnę to specjalnie dla Ciebie chciałem wstawić filmik o pracy w drewnie.
Co prawda nie jest to łódź a tylko krzyż ale na pewno spodoba Ci się
Dzięki Eltech, sympatyczny filmik natomiast mnie bardziej zainteresowała koncepcja /wzór krzyża/ tego twórcy rzadko u nas spotykana. Będąc przy głosie wyjaśniam, że ów "pierwotny człowiek" siedzący na mojej dłubance to kol Zbyszek, wytrawny kajakarz i podróżnik. Widoczny zaś na zdjęciu napęd to zwyczajny zaburtowy silnik elektryczny który pomaga mi czasami dotrzymać tempa kajakarzom. Niestety owa ponad 100 letnia dłubanka waży też troszkę ponad 100 kg a właściciel tylko 65, i uwzględniając w tym bilansie taki sam ciężar lat /65/ proszę łaskawie o wyrozumiałość, dla niewątpliwej profanacji mojego zabytku. Wyjaśniam że widoczny na zdjęciu silnik przykręciłem do przedłużonej deski oparciowej a w innych przypadkach zastosowałem zwyczajny kawałek grubszego płaskownika zagiętego pod kątem prostym, gdzie jeden odcinek przykręcony jest do burty a drugi jest namiastką pawęży I obłożony jest nakładkami z miękkiego drewna. Zdaje ten patent świetnie egzamin ponieważ rumpel mam obok, niemal jako komfortowe oparcie przedramienia. Ijeszcze coś z mojej kolekcji: barć pszczela lipowa dwurodzinna, jedne pszczółki mają wylot po złożonych dłoniach a drugie niżej "spod fartuszka" tej pięknej postaci.
przez stary retman
25 grudnia 2013, o 21:53
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Wodne plany i cele na 2014 rok.

" Hola, hola Mości Panowie! Jeszcze ja tu nad pewnym odcinkiem Wisełki mam pieczę i prawo do poboru myta. Przestrzegam więc, iż każdy kto odważy się bez odmeldowania przepłynąć Wisłą od Szczucina do Połańca będzie zatrzymany na kanale obok elektrowni. A jest tam pieruński próg i szlak żeglowny zamknięty , więc nie przepłyniecie. A gdy bedziecie wyłazić ze swoich pływadeł na brzeg bede na wos czekoł , ze swoim smokiem cha, cha . Myślę że wszystko jasne. A teraz najpierw dzięki za ten wątek o planowanych eskapadach. To jest super i wierzcie mi iż snucie wyprawowych planów i wyobrażanie sobie jak to będzie na szlaku to już jest cymes i andrealina. I moje uwagi do tematu: Wisłą należy pływać i nie panikować, że tym się da a czym innym nie. Niemal wszystkim się da. W minionym roku zawitali do mnie goście, jeden z Gdyni drugi z Otwocka a płynęli z Krakowa pontonami przy dość wysokim stanie wody. Niby nic nadzwyczajnego ale gdybyście zobaczyli sprzęt kol Józia, tj jakby połączenie dętki od ciągnika z kawałkiem pontonu na którym zamontowany był panel słoneczny, nieokreślonej marki miniaturowy ale oryginalny silnik zaburtowy, plus akumulator i skrzynka piwa a pośrodku tego wehikułu między kablami siedział szyper Józio i na kuchence gazowej gotował kawę. Nie wspominam już o namiocie materacu i wszystkim co niezbędne na spłynięcie do Gdańska. I byłby zapewne dopłynął gdyby nie potężna nocna nawałnica gdzieś przed Warszawą, podczas której znaczna część ekwipunku odfrunęła z wiatrem bezpowrotnie. Wcześnie tzn koło Opatowca kwas z akumulatora wylał się do torby z ciuchami, i wszystkie należało wyrzucić, co nie przeszkodziło wcale w kontynuowaniu spływu, ponieważ jako prawdziwy wodniak przyodział się ponownie w szmateksie, które rozwijają się w naszym nieszczęśliwym kraju jak grzyby po deszczu i funkcjonują w każdej prawie miejscowości. Do innych poruszonych zagadnień odniosę się jutro ponieważ i tak jest przydługo.
przez stary retman
28 grudnia 2013, o 20:01
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

cron