odnoszę wrażenie, że fotograf ma focha, że uwiecznianie obrazu stało się powszechne. Ot, ludzie nie potrzebują na co dzień artystycznej wizji a potrzebują jedynie uwiecznienia chwil.
Komórki robią dziś zdjęcia filmy itp. - takie rozżalenie przypomina mi żale kamerzystów weselnych, bo zainwestowali w sprzęt do "kamerowania" a tu fotograf kręci filmy aparatem fotograficzym - przecież to się nie godzi :D
Podobnie ból dupy mają właściciele pojazdów, że gaz to jest do kuchenek a nie do samochodów. Albo że czuć że ktoś jedzie na gazie albo na oleju spożywczym. Qrna, ale przecież zawsze się da rozróżnić rodzaj paliwa po spalaniu czy to będzie benzyna, diesel, spirytus czy elektryk. Bo jak nie zapach, to dźwięk jest charakterystyczny. No tylko czy to coś złego? i tu znów pada odpowiedź "bo czuć frytki" .... no i ? Ja nadal nie wiem, czy przez to ma żal, że apetyt mu rośnie na te frytki czy jak? Bo ja tego argumentu nie rozumiem. To trochę jakby się żalić że ktoś kupił auto w kolorze niebieskim i go wyprzedził. A przecież kolor czerwony jest najszybszy, więc on oszukuje :D
Fotograf tworzy obrazy światłem malowane. Aparat Haselblat, Canon, Cmena, LG - to tylko narzędzia. Artysta nie ma problemu korzystać z tego, co da mu oczekiwane efekty. Reszta skupia się na narzędziu - że tylko ręcznie, albo tylko ta maszyna, żadna inna. Dziwne, bo dla mnie zawsze liczył się efekt końcowy. Więc jeśli nie stać mnie na wszystkomającą maszynę to ogromną radość sprawia, uzyskanie takeigo samego efektu co daje ta maszyna. A jeszcze większą, gdy moje prymitywne urządzenia pozwala przeskoczyc ograniczenia tego automatycznego wszystko mającego sprzetu.
Krótko mówiąc, nawet jak kupie strasznie drogie garnki, nie sprawi to że będę już umiał gotować. A dobry kucharz jak wiadomo skupia się w pierwszej kolejności na składnikach a nie na garnkach.