W moim odczuciu, to że ktoś korzysta i podróżuje na koszt sponsorów - to nic innego jak jego zasługa. Potrafił zabłysnąć, przekonać. Brawo. To umiejętność, której jak widać nam wszystkim brakuje lub z niej nie korzystamy. Mnie brakuje, a innym, to nie wiem. Gdyby sponsorami był ZUS czy PKP to można mieć pretensje, ale to prywatne firmy i za swoją kasę sponsorują kogo chcą.
W przypadku Gienieczki problem jest inny. Jego parcie na szkło jest ogromne, ale spotkałem się wielokrotnie z zastrzeżeniami do prawdziwości jego relacji. Wiele niepochlebnych opinii zostało starannie wymiecionych z internetu i dziś nie ma po nich śladu. Gienieczko i jego środowisko reagują bardzo nerwowo na krytykę i wątpliwości, nie trafiłem nigdzie na merytoryczną dyskusję z jego udziałem (może źle szukałem).
Kiedyś czytałem relacje ludzi, którzy płynęli z MG. Oceniali jego umiejętności, doświadczenie i siłę woli raczej mizernie, po czym dowiadywali się, że gość po rozstaniu z nimi przepłynął jeszcze tysiące kilometrów dzikiej rzeki w dziewiczym terenie. Podobnych opinii było sporo. Kto ma rację? Nie wiem. Wielu zarzuca mu, że pokazanie zdjęcia z początku i końca wyprawy jest mało wiarygodne. Część jego wypraw wybucha nagle, bez żadnej informacji wcześniej - trudno coś takiego sprawdzić.
Tak czy inaczej dla mnie postać wydaje się niezbyt wiarygodna. Nie umiem ocenić jak radzi sobie w kanu czy w górach (na forach "wspinaczkowych" nie bardzo wierzą w jego osiągnięcia), ale pływanie kajakiem z bocznymi pływakami czy trzymanie odwrotnie wiosła raczej burzą mit doświadczonego kajakarza, który mężnie stawia czoła żywiołom. Możliwe, że facet oszukuje głosząc o swoich osiągnięciach, możliwe, że dokonał tego wszystkiego o czym pisze. Może niesprawiedliwie oceniam człowieka. Tak czy inaczej nie podoba mi się jego postawa i styl na pokaz. Raczej nie sięgnę po żadną z jego książek, a sam autor odpycha mnie swoim wizerunkiem, jaki sam wykreował.